Utracone serce Azji

Okładka książki Utracone serce Azji Colin Thubron
Okładka książki Utracone serce Azji
Colin Thubron Wydawnictwo: Czarne Seria: Orient Express literatura podróżnicza
472 str. 7 godz. 52 min.
Kategoria:
literatura podróżnicza
Seria:
Orient Express
Tytuł oryginału:
The Lost Heart of Asia
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2012-05-09
Data 1. wyd. pol.:
2012-05-09
Data 1. wydania:
1994-01-01
Liczba stron:
472
Czas czytania
7 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375363654
Tłumacz:
Dorota Kozińska
Tagi:
Azja Azja Środkowa Turkmenistan Uzbekistan Tadżykistan Kirgistan Kazachstan reportaż podróże
Inne
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
202 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
307
118

Na półkach:

Męcząca, mętna opowieść. Nie przebrnąłem.

Męcząca, mętna opowieść. Nie przebrnąłem.

Pokaż mimo to

avatar
225
140

Na półkach: ,

Colin Thubron w podróży po Azji Środkowej tuż po rozpadzie ZSRR, czyli brytyjskie spojrzenie na krainę starożytnych cywilizacji i koczowniczych plemion, która szuka znów swojej tożsamości po dekadach rusyfikacji i sowietyzacji. Auto przemierza Uzbekistan, Tadżykistan, Turkmenistan, Kirgistan i Kazachstan. Robi to powoli, zatrzymuje się zarówno w miejscach znanych jak Buchara, Samarkanda czy Taszkent, ale i tych mniej oczywistych, związanych z zamierzchłą historią, mitami i legendami.

Tak jak w innych książkach tego autora, np. Cień Jedwabnego Szlaku, mamy tu zarówno reportażowe ludzkie historie na tle wydarzeń politycznych i historycznych, jak również opisy natury i zabytków podparte rysem historycznym. Opowieści osób z różnych warstw społecznych, o różnym światopoglądzie o różnej roli i pozycji. To doskonale pokazuje, jakim tyglem kultur, opinii i postaw jest ten kawałek świata.

Z książki dowiemy się wiele o historii odwiedzanych państw, zarówno tej starożytnej, gdy ziemie te podbijał Aleksander Wielki i kwitło imperium Chorezmijskie ze stolica w Urgenczu, którą autor również odwiedza. Jak również sporo o historii mongolskich podbojów, które w dużej mierze ukształtowały te ziemie, zjednoczone w XIV pod panowaniem Timura (Tamerlana).

Najwięcej uwagi autor poświęca oczywiście okresowi, gdy Azja Środkowa podlegała Imperium Rosyjskiemu a później ZSRR, bo te wydarzenia odcisnęły najświeższe piętno na narodach tego regionu. Podróżnik przygląda się na bieżąco procesom formowania się narodów, pokazuje różne postawy. W książce spotkamy zarówno dumnych i nastawionych nacjonalistycznie Uzbeków, jak i bardziej wycofanych Kirgizów czy mocno zrusyfikowanych Kazachów. Pojawia się tu wielu bohaterów, których można określić, jako Sowieci – udane przykłady eksperymentu, który miał na celu stworzenie nowego człowieka, bez innej narodowości niż ta radziecka. Autor spotyka też wielu Rosjan, prezentujących postawę wyższości nad miejscowymi, którzy właśnie uciekają do Rosji i zgodnie twierdzą, że bez nich Uzbecy, Tadżycy czy Turkmeni sobie nie poradzą…

To książka zarówno o tych państwach, jak również o Rosyjskim/Radzieckim Imperializmie, o odradzaniu się Islamu i różnym podejściu do niego, o wierze w nową lepszą przyszłość i nostalgii za starymi dobrymi czasami czy też za komunizmem w różnych wydaniach. To świadectwo zmieniającego się świata i bardzo zróżnicowanego kawałka Azji o skomplikowanej historii i bogatej kulturze.

Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chciałby poznać ten kawałek świata i posłuchać wybranych głosów ludzi, którzy w nim żyli w ważnym historycznie momencie.

Colin Thubron w podróży po Azji Środkowej tuż po rozpadzie ZSRR, czyli brytyjskie spojrzenie na krainę starożytnych cywilizacji i koczowniczych plemion, która szuka znów swojej tożsamości po dekadach rusyfikacji i sowietyzacji. Auto przemierza Uzbekistan, Tadżykistan, Turkmenistan, Kirgistan i Kazachstan. Robi to powoli, zatrzymuje się zarówno w miejscach znanych jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1048
1000

Na półkach: , , , , , ,

Druga przeczytana książka Colina Thubrona. Doświadczony Anglik udał się w podróż po Azji Środkowej bezpośrednio po rozpadzie ZSRR, gdy nowe państwa dopiero się kształtowały. Rozpoczął od Turkmenistanu, by później najwięcej czasu spędzić w najgęściej zaludnionym Uzbekistanie, skąd dotarł do Tadżykistanu a następnie Kazachstanu i na koniec do Kirgistanu.
Uchwycił ciekawy moment w historii, kiedy to po upadku Sojuza Rosjanie wracali do „macierzy”, zaś nowi gospodarze nie potrafili poradzić sobie ze spuścizną ZSRR.
Cztery ludy tureckie (w książce zwane turkijskimi) – Turkmeni, Uzbecy, Kazachowie i Kirgizi oraz irańscy Tadżykowie, w granicach wytyczonych im w czasach stalinowskich i pod nazwami pochodzącymi z tego okresu, próbowały budować tożsamość jeśli nie narodową, to przynajmniej państwową, a w niektórych przypadkach po prostu religijną, w oparciu o sunnicki islam. A nie jest to łatwe w sytuacji, gdy niemal każdy mieszkaniec musiał przede wszystkim walczyć o to, by związać przysłowiowy „koniec z końcem” w sytuacji, gdy wiele fabryk i innych zakładów padło, a istniejące zalegały z wypłatami.
Thubron podróżuje komunikacją publiczną (pociąg, autobus, w tym „busiki”, samolot),czasem samochodem wynajętym wraz z kierowcą. Nocuje w tanich hotelach i pensjonatach, niekiedy u ludzi. Spotyka się i rozmawia ze zwykłymi ludźmi, a nie z oficjelami. Odwiedza zabytki, w tym ruiny, targi i główne place miejskie, muzułmańskie medresy ale i zwykłe górskie lub pustynne wsie. Odnajduje nawet ludzi mówiących po sogdyjsku, ostatnich potomków starożytnych Persów. Rozmawia z przedstawicielami narodów wiodących, ale spotkał tez Rosjan, Ukraińców, Koreańczyków, Romów, Niemca i … jedną Polkę. Poza muzeami, niemal pustymi, chodzi tam, gdzie ludzie szukają rozrywki – a więc do teatrów ale i … cyrków. Ze szkodą dla własnego organizmu bierze udział w mocno zakrapianych uroczystościach prywatnych.
I za to wielkie podziękowania dla autora. Bo pokazał świat egzotyczny w szczególnej chwili – przepoczwarzania się z komunizmu do wschodniego handlu bazarowego, z odgórnie zadekretowanych internacjonalizmu „proletariackiego” i ateizmu do dość powierzchownych - nacjonalizmu i odrodzenia religijnego. Zanotował różne stanowiska co do oceny ZSRR oraz jego upadku, w gruncie rzeczy uzależnione od losów rozmówców przed i po przemianie.
Autor dobrze się przygotował do wyprawy. Zawsze daje krótki rys historyczny, dzięki czemu książka nie wymaga dużej wiedzy od czytelnika. Ale należy pamiętać, że po 30 latach książka mocno straciła na aktualności.

Druga przeczytana książka Colina Thubrona. Doświadczony Anglik udał się w podróż po Azji Środkowej bezpośrednio po rozpadzie ZSRR, gdy nowe państwa dopiero się kształtowały. Rozpoczął od Turkmenistanu, by później najwięcej czasu spędzić w najgęściej zaludnionym Uzbekistanie, skąd dotarł do Tadżykistanu a następnie Kazachstanu i na koniec do Kirgistanu.
Uchwycił ciekawy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1136
962

Na półkach: ,

Czytając książki Thubrona stajesz się jego towarzyszem w podróży. Nie inaczej jest w przypadku „Zagubionego serca Azji”. Chcesz zdążyć na jedyny w tygodniu pociąg, tymczasem on zagada się z nieznajomym na ulicy albo zapatrzy na niecodzienna grę świateł na ścianie świątyni. Ma czas. Nie spieszy się. Cały jest w podróżowaniu. W byciu tu i teraz. Z całą intensywnością. Co chwila przystaje, by wziąć głęboki oddech, wystawić twarz do słońca, przytoczyć fakty i mity historyczne, kupić owoce na przydrożnym straganie. Szuka miejsc zaginionych, o których nie wiedzą nawet tubylcy, wszędzie chce dojść, wszędzie postawić stopę. Nie każdemu taka podróż i taka literatura jest w smak. Trzeba mieć do niej cierpliwość jak do małego dziecka, które na drodze bada każdy kamyczek, zagapia się na każdą mrówkę. Dla mnie takie podróżowanie to sama esencja (co bynajmniej nie znaczy, że mam do niego cierpliwość we własnych podróżach).
„Zagubione serce Azji” czytane dziś, w kwietniu 2022, w czasie napaści Rosji na Ukrainę, staje się książką przede wszystkim o Rosji, nie carskiej, nie bolszewickiej, nie putinowskiej, Rosji bez przymiotników. Kolonizacja, pacyfikowanie innych narodowości, "wyzwalanie" swoich, ekspansja, zniszczenie, absurdalne decyzje strategiczne, kulturowe i gospodarcze, a przede wszystkim spustoszenie siane w umysłach ludzi karmionych propagandą i strachem jednocześnie. Colin Thubron swoją podróż po postsowieckich republikach, nowo powstałych krajach - Uzbekistanie, Tadżykistanie, Kazachstanie i Kirgistanie, odbył tuż po rozpadzie ZSRR. Opisuje niesamowitą degrengoladę, jakiej dokonał Związek Radziecki na terenach Azji Środkowej, chaos i dezorientację. Oczywiście, oddając sprawiedliwość faktom, wcześniej byli inni niszczyciele i szkodnicy: Aleksander Wielki, Czyngis-chan, Timur, pazerni chanowie, Imperium Rosyjskie. A przecież tamte tereny były miejscem jednych z najdawniejszych cywilizacji na ziemi. Dziś są tyglem narodowości bez wyraźnie zaznaczonych granic etnicznych, stojące w rozkroku między wielkim dziedzictwem kulturowym, narzuconą ideologią, odradzających się islamem, mglistą demokracją i niejasną przyszłością. W rozmowach z ludźmi Colin Thubron słyszy brak nadziei i perspektyw, rezygnację, nostalgię za dawnymi (sowieckimi) czasami. W sumie ten przekaz niewiele różni się od przekazu Eriki Fatland w jej książce „Sowietstany” napisanej ponad 20 lat później. Smutne to jak diabli.
Mimo to "Zagubione serce Azji" to książka rzadkiej urody, którą polecam z całego serca.

Czytając książki Thubrona stajesz się jego towarzyszem w podróży. Nie inaczej jest w przypadku „Zagubionego serca Azji”. Chcesz zdążyć na jedyny w tygodniu pociąg, tymczasem on zagada się z nieznajomym na ulicy albo zapatrzy na niecodzienna grę świateł na ścianie świątyni. Ma czas. Nie spieszy się. Cały jest w podróżowaniu. W byciu tu i teraz. Z całą intensywnością. Co...

więcej Pokaż mimo to

avatar
995
995

Na półkach: , , , ,

Lubię książki, które potrafią przybliżyć czytelnikowi krainy i regiony. Specyfikę tych krajów, ich mieszkańców, kulturę i zwyczaje. Tak jest również ze Środkową Azją. Buchara, Samarkanda czy Chorezm kojarzy mi się praktycznie tylko z perypetiami mitycznego Hodży Nasreddina :-) Oczami wyobraźni możemy przenieść się tam, gdzie nie będzie nam dane dotrzeć. Ale dzieje się tak wówczas, gdy przewodnikiem jest osoba elokwentna, obdarzana darem „soczystego” opowiadania. Ta książka nie odbiega poziomem od serii „Orient Express”, po raz kolejny mamy do czynienia z subiektywną literacką opowieścią o byłych republikach Związku Radzieckiego. Być może proporcje treści pomiędzy poszczególnymi państwami są nieco zachwiane, ale prawem autora jest kierowanie się własnymi odczuciami i pokazanie tych przemyśleń, które uznał za najwartościowsze. Ciekawym jest zderzenie obserwacji autora z lat 90-tych XX wieku z aktualną sytuacją polityczną tych państw.

Lubię książki, które potrafią przybliżyć czytelnikowi krainy i regiony. Specyfikę tych krajów, ich mieszkańców, kulturę i zwyczaje. Tak jest również ze Środkową Azją. Buchara, Samarkanda czy Chorezm kojarzy mi się praktycznie tylko z perypetiami mitycznego Hodży Nasreddina :-) Oczami wyobraźni możemy przenieść się tam, gdzie nie będzie nam dane dotrzeć. Ale dzieje się tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
323
8

Na półkach:

Jeśli ktoś potrafi jedną prostą rzecz opisać w kilkudziesięciu słowach po to tylko aby książką miała jak najwięcej stron. I do tego czyta się szerokie opisy, które wymyśla autor to pytanie czy czytam rzeczywisty obraz rzeczy? Czy czytamy wyobraźnie autora? Ja uważam, że czytając tą książkę to drugie. Po jakiś 200 stronach już się czułem jakbym czytał to wszystko z jakimś dodatkowym obciążeniem. Ostatnio jakoś nie rozumiem pisarzy, którzy mogliby napisać zamiast 400 stron "lania wody", 250 stron konkretu wygladało by to zdecydowanie inaczej. Nie polecam tej pozycji szkoda czasu.

Jeśli ktoś potrafi jedną prostą rzecz opisać w kilkudziesięciu słowach po to tylko aby książką miała jak najwięcej stron. I do tego czyta się szerokie opisy, które wymyśla autor to pytanie czy czytam rzeczywisty obraz rzeczy? Czy czytamy wyobraźnie autora? Ja uważam, że czytając tą książkę to drugie. Po jakiś 200 stronach już się czułem jakbym czytał to wszystko z jakimś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
198
156

Na półkach:

W kategorii książek podróżniczych dobra pozycja. Równie dobra jako źródło historyczne o rozpadającym się ZSRR i kiełkującym fundamentalizmie islamskim. Miejscami jednak lektura nuży.

W kategorii książek podróżniczych dobra pozycja. Równie dobra jako źródło historyczne o rozpadającym się ZSRR i kiełkującym fundamentalizmie islamskim. Miejscami jednak lektura nuży.

Pokaż mimo to

avatar
157
112

Na półkach:

Mój przewodnik po kawałku Azji Środkowej, widząc mnie z tą książką, uprzedził: Thubron to bufon, przekonany o swojej wyższości nad ludźmi, z którymi się spotyka i których opisuje. I rzeczywiście, jest w autorze coś nadętego i pyszałkowatego. Nie można mu za to odmówić talentu narracyjnego - jego opisy, również te dotyczące faktografii, są błyskotliwe, trafne, a język - bogaty i soczysty.

Mnie osobiście rozczarowało to, że na kartach jego książki na próżno szukałam tego, co widziałam, odczuwałam i czym się zachwycałam w tej części świata i odwrotnie - być może dlatego, że Thurbon swoją podróż odbył już ćwierć wieku temu (w dość newralgicznym, bo tuż po rozpadzie ZSRR, momencie). A może po prostu ludzi i miejsca widzimy inaczej.

Mój przewodnik po kawałku Azji Środkowej, widząc mnie z tą książką, uprzedził: Thubron to bufon, przekonany o swojej wyższości nad ludźmi, z którymi się spotyka i których opisuje. I rzeczywiście, jest w autorze coś nadętego i pyszałkowatego. Nie można mu za to odmówić talentu narracyjnego - jego opisy, również te dotyczące faktografii, są błyskotliwe, trafne, a język -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
410
187

Na półkach: , , ,

To dobra książka o tym regionie. Nieco nieaktualna, bowiem autor przebywa tam w 1991 roku. Nieco dziwnie skonstruowana, jednak może motyw przewodni jest tutaj ważniejszy niż jakiś logiczny podział rozdziałów wgodwiedzanych regionów. A jednak czytałam długo, a lektura była męcząca. Dlaczego?

Po pierwsze, szukałam lektury na temat KIRGISANU oraz ewentualnie innych krajów. Niestety, Thubron Kirgistanu najwyraźniej nie lubi, bowiem poświęca mu tylko 2 strony jednego rozdziału, i jeden krótki pod koniec książki. Podobnie z Kazachstanem, którego podróż zajmuje może z 10 kartek. Cała reszta to oczywiście nadal bardzo ciekawe, ale jednak podróże z Uzbekistanu (60% książki)i Tadżykistanu (kolejne 20%),pierwsze rozdziały z Turkmenistanu, i na sam koniec 10% dla Kirgistanu i Kazachstanu razem.Rozczarował mnie ten podział, przyznaję.

Po drugie, jeśli ktoś oczekiwałby przewodnika po konkretnym kraju, też się rozczaruje. Nawet w rozdziałach nie jest dokładnie zaznaczone w jakim kraju to jest. Ma się wrażenie, że ciekawsze jest miejsce pochówku Timura, niż to w jakim to jest kraju. Czasami musiałam sprawdzać na mapie w google, żeby dowiedzieć się co to za kraj. W miarę czytania jednak, zaczyna się rozumieć, że multikulturowość tego regionu i wieloznaczna identyfikacja narodowościowa, a także brak granic jeszcze rok wcześniej, zarówno w świadomości autora, jak i samych rozmówców sprawiają, że granice znikają. Tak samo dzieje się na kartach tej ksiązki.
Po trzecie, nie czyta się tego szybko z uwagi na ten melancholijny bardzo literacki styl, prawie pozbawiony wątków osobistych. Oczywiście to nie musi być wada. Porównania są trafne, metafory urzekające. Literackość tak niespotykana w tym gatunku, gdzie autorzy dużo cześciej skupiają się na opisie miejsc lub spotkań z ludźmi, albo historii, niż na tym, żeby ich język obfitował w środki stylistyczne. To zdecydowanie plus tej książki, lecz sam poziom języka tworzy raczej atmosferę smutku, opuszczenia i nostalgii. Problem w tym, ze to nie Ci ludzie są nostalgiczni (nie wszyscy),to sam autor.

Choć nie mówi o sobie wiele, czasem wspomina, co go irytuje, czego nie mógł już wytrzymać i w tych ktrótkich momentach zdradza swoje myśli. Do melancholii i nostalgii również się przyznaje.

Podróż z Thubronem jest powolna i wysmakowana, wlecze się, bo to towarzysz spokojny i zamyślony. Nawet gwałtowne przeżycia czy wydarzenia umieszcza w szerszym konteście kraju i kultury, aby odrzeć je z osobistej jednostkowej pamięci (nieczęsto się to zdarza, ale mnie raczej irytowało). Nie rozumiem, dlaczego kradzież wszystkich pieniędzy opisuje i tlumaczy jako doświadczenie pokolenia, skąd ten stoicki spokój, gdy tak bardzo irytuje go pijatyka z pewną Rosjanką i jej muzułmańskim partnerem, i próby wyjaśnienia tego jako doświadczenie generacji. Nie rozumiem po co nagrywa język sognyjski, skoro rozumie z niego tyle co z węgierskiego czy arabskiego (nic),ale rozwodzi się nad jego historią całymi akapitami - gdyby ktoś pokazał mu inny język, którego nie rozumie, mógłby zareagować dokładnie tak samo. Te pojedyńcze sceny kiedy obnaża się z własnym charatekrem, pozostawiają we mnie wrażenie, że melancholijny zbyt dobrze wychowany poeta wybrał się do regionu, który próbuje zrozmieć, a który nie rozumie jego. To jednak tylko pojedyńcze sceny.

Nie czyta się tej książki z zapartym tchem. A jednak, pozwala odetchnąć nastrojem tamtego czasu. Nawet w kontekście rozwoju współczesnej historii regionu, to wiedza, która pozwala lepiej go zrozumieć.

[Choć autor pochyla się nad społecznościami międzykulturowymi np. Niemcami Nadwożańskimi albo potomkom zesłańców, żadnej konkretnej nie poświęca uwagi. Interesują go raczej osoby lub losy rodzin, nie konkretnych grup społecznych. No i Kirgizi zasadniczo mało go interesują, a szkoda].

To dobra książka o tym regionie. Nieco nieaktualna, bowiem autor przebywa tam w 1991 roku. Nieco dziwnie skonstruowana, jednak może motyw przewodni jest tutaj ważniejszy niż jakiś logiczny podział rozdziałów wgodwiedzanych regionów. A jednak czytałam długo, a lektura była męcząca. Dlaczego?

Po pierwsze, szukałam lektury na temat KIRGISANU oraz ewentualnie innych krajów....

więcej Pokaż mimo to

avatar
381
380

Na półkach:

„Odbyłem tę podróż podczas pierwszej wiosny i pierwszego lata po uniezależnieniu się republik środkowoazjatyckich od Moskwy” – pisze Thubron w krótkim wstępie*. Książka rzetelnie utrwala ówczesne nastroje społeczne i klimat tamtych czasów, ale nie zawsze jest to dostatecznie pogłębione. Anglik nieźle daje sobie radę podróżując po dawnym rosyjskim Turkiestanie, i to bez tłumacza (!),ma też całkiem zgrabne pióro.

Literatura podróżnicza z reporterskim zacięciem. Dobre dialogi, ciekawie zestawione informacje antropologiczne i historyczne, sensowne refleksje i niekiedy (niestety) przyciężkie opisy krajobrazów i architektury. Przy nich tempo czytania może gwałtownie spadać: zagubiony mózg będzie z trudem próbować sobie wizualizować kąty padania światła, układ ścian i barwy skał, a serce pragnąć odsłuchać tych partii z audiobooka. Może jest to dobra proza poetycka, wymagająca odpowiedniej wrażliwości, tak dostrzeżenia piękna rzeczywistości, jak i umiejętności jej oddania, jednak miejscami trąci trochę grafomanią. Autor serwuje nam bardzo kontrastowe zestawienie: przystępne, łatwe w odbiorze dialogi, opisy emocji, codzienności i przeszłości, oraz trudniejsze ujęcia artystyczne.

Polski przekład pani Doroty Kozińskiej (2012) robi bardzo dobre ważenie, jest wyjątkowo zgrabny, stylistycznie bliski ideału, bez wpadek wynikających z pośpiechu czy autorskiej nieporadności, wywołuje odczucia obcowania z esencją myśli oryginału. Kiedy człowiek zamyka książkę, czuje że dobrze wydał pieniądze i chciałby by potem służyła jeszcze komuś innemu. Na pochwale zasługuje też techniczne przygotowanie tekstu do druku – wszystko gra.

Co się tyczy tytułu („The Lost Heart of Asia”),w polskim wydaniu mamy UTRACONE serce Azji, ale słowo LOST, można rozumieć też jako przegrane, zaginione lub zagubione. Thubron pisze o dawnej świetności tych ziem, o bogatych miastach na szlakach wielkich karawan, które w różnym stopniu padały ofiarą trudnego klimatu, kaprysów natury, wojsk lokalnych i wielkich potęg spoza regionu, oraz otwarcia się Europejczyków na handel morski, przez co łażenie w tę i nazad za wielbłądem stało się mniej opłacalne. Ostateczny cios zaś zadało ZSRR, jego trujące fabryki, wyjaławiające glebę rolnictwo i nierozsądne prace melioracyjne.

Kilka uwag i wątpliwości:
Na stronie 99 mowa jest o murach chroniących oazę o długości 250 kilometrów... nie dodano tu przez pomyłkę jednego zera? To jakaś kopia Wielkiego Muru Chińskiego z odcinków zachodnich? Str. 123 – „Muzułmańskie nazwiska uzupełniono słowiańskimi przyrostkami »-ow« i »-jew«” – a czy to nie jest aby tak, że oni po prostu tych nazwisk nie mieli, i utworzono jest od imion ojców, przydomków itd., z dodaniem wspomnianych końcówek? Sytuacja zbliżona do tej z modernizującej się Turcji, gdzie też trzeba było obywateli wyposażyć w nazwiska. Str. 284 – Jack London to prozaik amerykański, nie europejski... Str. 357 – termin „umma” (tj. wspólnota muzułmańska) trzeba by tu odmienić (ummy).

.

Po wstukaniu w google: major_ethnic_groups_central_asia i wejściu w zakładkę Grafika, wyświetlimy nam się skan mapy w dużej rozdzielczości (o ile nic się nie zmieniło, drugi wynik wyszukiwania),ilustrujący rozmieszczenie poszczególnych narodowości Zachodniego Turkiestanu („rdzennych” i napływowych),oraz ogrom niezamieszkanych obszarów górskich i pustkowi. Brakuje takiej mapki w książce.

* Niepodległość Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu została uznana przez ZSRR w grudniu 1991 r., zatem musi to być 1992. (Wydanie angielskie jest z 1994).

„Odbyłem tę podróż podczas pierwszej wiosny i pierwszego lata po uniezależnieniu się republik środkowoazjatyckich od Moskwy” – pisze Thubron w krótkim wstępie*. Książka rzetelnie utrwala ówczesne nastroje społeczne i klimat tamtych czasów, ale nie zawsze jest to dostatecznie pogłębione. Anglik nieźle daje sobie radę podróżując po dawnym rosyjskim Turkiestanie, i to bez...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    476
  • Przeczytane
    238
  • Posiadam
    116
  • Teraz czytam
    20
  • Reportaż
    11
  • Azja
    10
  • Podróżnicze
    9
  • Literatura podróżnicza
    6
  • Reportaże
    6
  • Literatura faktu
    6

Cytaty

Więcej
Colin Thubron Utracone serce Azji Zobacz więcej
Colin Thubron Utracone serce Azji Zobacz więcej
Colin Thubron Utracone serce Azji Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także