Ja, Najwyższy

Okładka książki Ja, Najwyższy Augusto Roa Bastos
Okładka książki Ja, Najwyższy
Augusto Roa Bastos Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Seria: Proza Iberoamerykańska literatura piękna
540 str. 9 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Proza Iberoamerykańska
Tytuł oryginału:
Yo, el Supremo
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
1982-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1982-01-01
Liczba stron:
540
Czas czytania
9 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
8308005144
Tłumacz:
Andrzej Nowak
Tagi:
literatura paragwajska Paragwaj Ameryka Południowa literatura iberoamerykańska dyktator
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
10 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
271
270

Na półkach:

Ciężko jest być Najwyższym. Trzeba rządzić. I to rządzić sprawiedliwie, co również oznacza, że sprawiedliwie trzeba więzić, wieszać i rozstrzeliwać. Tak, ciężko być Najwyższym. Trzeba panować na wszystkim, projektować mundury żołnierzy, kupować broń i handlować mate, aby za zarobione pieniądze kupować jeszcze więcej broni. Ciężko wreszcie być Najwyższym, gdy kraj otaczają wrogowie, a i wewnątrz jego granic skryci są niegodziwcy, którzy ciągle spiskują przeciwko rządowi i rozwieszają po miastach złośliwe pamflety i szydercze karykatury. Ale mimo tych wszystkich trudów José Gaspar Rodríguez de Francia (1766-1840) pozostał Najwyższym aż do samego końca swego życia i przez nieco ponad ćwierć wieku żelazną ręką rządził Paragwajem, nadając temu państwu ów specyficzny, autorytarny ryt, który trwać będzie właściwe aż do czasów współczesnych.

Historyczna postać Wieczystego Dyktatora była główną inspiracją dla paragwajskiego pisarza, Augusto Roa Bastosa, do napisania monumentalnej powieści pod tytułem „Ja, najwyższy”. Książka ta uchodzi za dzieło jego życia i jest nie tylko monumentalna, ale także, pod pewnymi względami, monstrualna. Zupełnie jak postać człowieka, który lubił się określać mianem el supremo, czyli Najwyższy. Od razu trzeba zaznaczyć, że powieść Bastosa wcale nie jest rzeczą łatwą i przyjemną w lekturze. Wręcz przeciwnie, to wymagająca ogromnych pokładów cierpliwości i samozaparcia przeprawa przez literacką interpretację meandrów myślenia paragwajskiego dyktatora. Wystarczy bowiem przyjrzeć się stylowi narracji, aby od razu dostrzec, iż mamy do czynienia z dziełem nieszablonowym. Otóż powieść ta jest niby to zbiorem zapisków Najwyższego, którego dokonuje jakiś anonimowy kompilator. Oczywiście pod postacią tą skrywa się sam pisarz. Gwoli wyjaśnienia tej nietypowej konstrukcji powieści, trzeba dodać, że Francia miał obsesyjny wręcz zwyczaj skrupulatnego notowania wszelkich spraw związanych ze swoimi rządami. Jego osobiste archiwum obejmowało dziesiątki ksiąg, z których znaczna część spłonęła podczas pożaru pod koniec jego życia. Kompilator wciela się w powieści w rolę poszukiwacza pozostałości na pogorzelisku, wyciągającego kolejne nadpalone karty z zapisem przemyśleń dyktatora i uzupełniającego je tu i ówdzie własnymi wtrętami oraz autentycznymi dokumentami z epoki (listami, fragmentami pamiętników i relacji podróżniczych).

Powieść zaczyna się od rozmowy dyktatora z jego osobistym sekretarzem, Policarpo Patino, który również jest postacią historyczną. Ta dwójka będzie przewijać się przez karty powieści właściwie do samego końca. Na tle obłudnie wiernego i pokornego Patino pisarz odmalowuje wyniosły - żeby nie powiedzieć zadufany - i dominujący charakter Najwyższego. To postać przeświadczona o własnej misji dziejowej, którą to tylko on jest w stanie wypełnić. Całe swoje otoczenie traktuje w sposób paranoicznie podejrzliwy i z nieskrywaną pogardą. Dotyczy to szczególnie jego przeciwników politycznych, o których co do zasady nie ma najlepszego mniemania (delikatnie rzecz ujmując). W zasadzie w ten sam sposób traktuje swojego biednego sekretarza, nie szczędząc mu złośliwości oraz różnego rodzaju wyrzutów, a na końcu nawet dyktując mu jego własny wyrok śmierci. Meandry umysłowości Najwyższego poznajemy jednak nie tylko z jego „rozmów” z Patino, ale także z niby spisanych jego ręką przemyśleń na przeróżne tematy. Przemyślenia te czasami są tylko pretekstem dla pisarza do tworzenia kwiecistych i oryginalnych popisów literackich lub nieuchwytnych dla niehiszpańskojęzycznego odbiorcy zabaw słownych, tak trudnych do zachowania w procesie translacji.

Taka oto postać dyktatora ukazuje się nam z kart powieści i w zasadzie w jakimś stopniu musi ona odpowiadać historycznej prawdzie, skoro ówcześni podróżnicy nazwali Paragwaj pod jego rządami „Królestwem Grozy”. Dyktator zamienił bowiem porośnięty dżunglą kraj w samowystarczalne i zamknięte przed obcymi władztwo, w którym znane powiedzenie Ludwika XIV, iż „państwo to ja” nabrało zupełnie realnego znaczenia. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że Francia w jakimś sensie stworzył kraj, którym potem władał przez długie lata. Początkowo bowiem junta rządząca Paragwajem przychylnym okiem zerkała w stronę sąsiedniej Argentyny i jej federacyjnych zapędów wobec „prowincji Asuncion”. Jednak przejęcie pełni władzy przez Najwyższego w roku 1814 na trwale zadecydowało o odrębności narodowej Paragwaju. Bardzo interesujące są tutaj analizy, jakie pisarz wkłada w usta lub głowę Franci, odnośnie jego spojrzenia na ówczesną sytuację geopolityczną w Ameryce Łacińskiej po zrzuceniu hiszpańskiej dominacji. To bardzo trzeźwa analiza możliwości i zagrożeń, jakie stanęły wobec tego stosunkowo małego kraju, jakim był - i w sumie jest nadal - Paragwaj. Widać zatem, że pisarz najpierw sam wytworzył w swojej głowie postać Francii, aby potem przelać to doświadczenie na karty powieści. I zrobił to bardzo przekonująco, gdyż jego literacka kreacja postaci Najwyższego jest w zasadzie wzorcowym szkicem osobowości obsesyjnie chorej na manię wielkości.

Wróćmy jeszcze na chwilę do języka i stylu utworu. Tak ja wspomniałem, język Bastosa nie ułatwia odbioru powieści. Czasami zdaje się, że pisarz wpada w jakiś literacki szał, który może w jakimś sensie oddawać też sposób myślenia dyktatora. Wspomniałem już o paranoicznych cechach jego osobowości, które wraz z wiekiem z pewnością mogły się pogłębiać. Dyktator, siedząc do późna w nocy w swoim archiwum, mógł przelewać na papier właśnie takie chaotyczne i nieuporządkowane myśli, w których mieszały się rozmaite wątki i problemy. To szaleńcze następstwo myśli jest zatem metodą literacką pisarza i polem do prezentacji własnego talentu. Do tego dzieło paragwajskiego pisarza nie jest też pozbawione elementów humorystycznych (absolutnie prześmiewcza scena rezygnacji dobosza Najwyższego, która bawi do łez) lub samo złośliwości pisarza pod własnym adresem. W powieści znajdziemy też odwołanie do wcześniejszego utworu Bastosa, a mianowicie do „Syna człowieczego”, w którym również postać Najwyższego była wspomniana. Wreszcie w powieści nie mogło zabraknąć elementów magicznych (np. odizolowana wioska, w której skazańcy zmieniali się w kamień, lub rozmów dyktatora ze swoim zdechłym psem Sułtanem).

Ze zrozumiałych względów w powieści przewija się mnóstwo nawiązań do historycznych wydarzeń. Dobrze jest znać przynajmniej w zarysie historię tego regionu, aby móc w pełni zrozumieć ich rolę. Szczególnie znajomość postaci historycznych zdecydowanie jest zalecana, gdyż nawet krótka kwerenda ich biografii ukaże ukryte w tekście znaczenia pewnych wydarzeń i motywów. A to szczególnie ważne dla zrozumienia postaci dyktatora, która była przecież przede wszystkim postacią polityczną, niekwestionowanym władcą swojego państwa, osadzoną jednak w konkretnej rzeczywistości historycznej.

Warto wreszcie wspomnieć o współczesnym dla momentu wydania powieści kontekście utworu. W gruncie rzeczy bowiem powieść „Ja, najwyższy” mogła być odczytana jako zawoalowana krytyka długoletniej dyktatury Alfredo Stroessnera, który władał Paragwajem jeszcze dłużej niż Francia - od 1954 do 1989 roku. Także jego rządy charakteryzowały się przemocą, prześladowaniami opozycji oraz terrorem. Bastos ukazując paranoidalne i momentami mocno karykaturalne rządy Najwyższego mógł jednocześnie uderzyć w ówczesną autorytarną władzę w Paragwaju. Warto dodać, że w momencie wydania powieści przebywał on od 1947 roku na emigracji w Argentynie, a anty-dyktatorska wymowa jego książki spowodowała jego kolejne wypędzenie. Tym razem do Europy. Do kraju mógł powrócić dopiero po odsunięciu Stroessnera od władzy w roku 1989. Co ciekawe, w powieści zabrakło wyraźnego i jednoznacznego potępienia postaci Franci ze strony pisarza. Dokonując interpretacji jego osobowości, pisarz chciał ukazać piętno, jakie odcisnął on na Paragwajczykach, którzy przez przytłaczający okres swojej historii kierowani byli przez autorytarnych przywódców. Ten nie do końca określony stosunek do Franci każe jednak przypuszczać, że ukryte ostrze politycznej wymowy utworu rzeczywiście miało całkiem współczesnego Bastosowi adresata.

W zasadzie ciężko mi jednoznacznie ocenić dzieło życia paragwajskiego pisarza. Z jednej strony jest to powieść bardzo trudna, wymagająca skupienia i uwagi oraz docenienia kunsztu literackiego i bogactwa języka. Zabaw słowne autora, rozwlekłe monologi, które wkłada w usta lub myśli dyktatora, niejako przesłaniają właściwą akcję powieści. O ile w ogóle o jakiejkolwiek akcji możemy mówić. Wszak Najwyższy jest przekonany, że w zasadzie może on przywoływać zdarzenia i myśli bez porządku chronologicznego. Wszak to on jest Najwyższym, więc kto może mu tego zabronić? Druga strona medalu to bardzo przekonująca, momentami wręcz genialna interpretacja postaci Wiecznego Dyktatora. Tak czy inaczej, na pewno jest to jedna z najważniejszych książek napisanych na kontynencie południowoamerykańskim i już z tego powodu warto się z nią zmierzyć. Rzecz godna polecenia.

Ciężko jest być Najwyższym. Trzeba rządzić. I to rządzić sprawiedliwie, co również oznacza, że sprawiedliwie trzeba więzić, wieszać i rozstrzeliwać. Tak, ciężko być Najwyższym. Trzeba panować na wszystkim, projektować mundury żołnierzy, kupować broń i handlować mate, aby za zarobione pieniądze kupować jeszcze więcej broni. Ciężko wreszcie być Najwyższym, gdy kraj otaczają...

więcej Pokaż mimo to

avatar
177
177

Na półkach:

Uff... Przeczytałam, ale bez przypisów, na które już nie miałam siły. Drobiazgowa analiza dyktatorskiej władzy z licznymi wstawkami strumienia myśli głównego bohatera. Mistrzowski język, lektura wymagająca napiętej uwagi. Ponad 500 stron, w czasie czytania których już, już miałam porzucić książkę, ale wytrwałam i poczytuje to sobie za sukces.

Uff... Przeczytałam, ale bez przypisów, na które już nie miałam siły. Drobiazgowa analiza dyktatorskiej władzy z licznymi wstawkami strumienia myśli głównego bohatera. Mistrzowski język, lektura wymagająca napiętej uwagi. Ponad 500 stron, w czasie czytania których już, już miałam porzucić książkę, ale wytrwałam i poczytuje to sobie za sukces.

Pokaż mimo to

avatar
631
630

Na półkach:

podzieliłem przez tysiąc
pomnożyłem przez sto
dodając,odejmując
pierwiastkując potężnie
pamiętałem o języku
ropuchy
i muszych odnóżach
mieszając podgrzewałem
splunąłem przez
jedno z dwóch ramion
o północy
albo tuż po
zajrzałem
znowu ja

Cholernie ciężko być najwyższym.Cały czas mieć rację,projektować świat i mundury wojskowe.Być okrutnie dobrym,nadętym i ponadczasowym,jednocześnie unikając śmieszności.Mieć w sobie wszystko,nie mając nic dla siebie.No to już jest jakaś horrendalna misja.Kiedyś spróbowałem..na moja własna kieszonkową miarę.Udręka..męczarnia..masakra...z ulgą wróciłem do kurduplowatości...
Książka jest trudna i ciężka,ale niezmiernie fascynująca,warta skupienia i czasu...

podzieliłem przez tysiąc
pomnożyłem przez sto
dodając,odejmując
pierwiastkując potężnie
pamiętałem o języku
ropuchy
i muszych odnóżach
mieszając podgrzewałem
splunąłem przez
jedno z dwóch ramion
o północy
albo tuż po
zajrzałem
znowu ja

Cholernie ciężko być najwyższym.Cały czas mieć rację,projektować świat i mundury wojskowe.Być okrutnie dobrym,nadętym i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
178
177

Na półkach:

Zanim zacznę recenzować samą książkę, powinienem najpierw przedstawić moją ewolucję "miłości" do Paragwaju.

Wszystko zaczęło się w 1998 roku podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej we Francji. Były to moje pierwsze, które oglądałem z zacięciem w telewizji, a ponieważ z "natury" byłem bramkarzem, obserwowałem właśnie tych zawodników na boisku. I tak poznałem swojego guru na wiele lat - paragwajski bramkarz, José Luis Chilavert. I ci, którzy mnie znają, wiedzą, że muszę zawsze zgłębić temat, przeczytać opinię/historię i liczne ciekawostki. Już nawet nie na sam temat, który mnie interesuje, ale też na te, które zazębiają się minimalnie o wiadomości dla mnie najważniejsze. I tak zacząłem przekartkowywać historię paragwajską ze źródeł, jakie dotychczas miałem. Czyli niewiele tego było, bo nawet o dostępie do internetu mogłem wtedy tylko pomarzyć. W każdym razie, interesowało mnie wszystko, co z Paragwajem było związane, a na kolejnych Mistrzostwach Świata konsekwentnie trzymam za ten kraj kciuki.

Kolejny etap dojścia do książki Bastosa nastąpił po przeczytaniu "Gry w klasy" Cortazara. Wtedy zauważyłem, że do grona autorów, których (o zgrozo!) zaliczyłem, dołączył Argentyńczyk. A w "zbiorze głów" mam Polaków, Niemców, Brytyjczyków, Stanowych Zjednoczeńców, Włochów, Francuzów, Kanadyjczyków, Hiszpanów, Brazylijczyków, Turków i innych. I właśnie wtedy pomyślałem, że do tej grupy przyjemnie byłoby mieć chociaż jednego Paragwajczyka. Krótkie wyszukiwanie, już w internecie, pokazało mi jedynego pisarza wartego uwagi (inna sprawa, że wyglądało na to, że to jedyny ich pisarz w historii) - Augusto Roa Bastosa. W Polsce wyszły jedynie dwie książki: "Syn człowieczy" i "Ja, Najwyższy". I to tak dawno temu, że jedyną szansą zdobycia tego byłoby szwędanie się po antykwariatach. Zapisałem w www.goodreads.com, że zamierzam przeczytać i na kilka tygodni zapomniałem o moim planie zupełnie.

11 listopada otrzymałem długo oczekiwaną książkę - "1001 książek, które musisz przeczytać". I po pobieżnym przeglądaniu po raz kolejny natrafiłem na tytuł "Ja, Najwyższy". I już byłem tak pewny tego, że chcę to przeczytać, że wykorzystałem moją małą Anielicę do sprezentowania mi egzemplarza na urodziny. Nie będę nawet ukrywał, że od 13 lat chciałem przeczytać coś, co ukazałoby mi chociaż zalążek Paragwaju, bym mógł tam się przenieść chociaż na chwilę. Okazało się jednak, że historia ta na pierwszy rzut oka, jest niczym powstanie Trzeciej Rzeszy w Europie. Ale tylko na pierwszy rzut oka!

Najwyższy, to tytuł, jaki otrzymuje José Gaspar Rodríguez de Francia - Wieczysty Dyktator. Cała powieść to teoretycznie jego słowa, które autor zebrał z różnych pism, not, wystąpień, kurend, a także przekazów ustnych zarówno bliskich towarzyszy, jak i legend przekazywanych wśród "motłochu". Z tego powodu Bastos przyjmuje nazwę Kompilatora i dzięki temu może się wtrącać i objaśniać niektóre niezrozumiałe kwestie.

Powieść zaczyna się od testamentu, który rzekomo został napisany przez Najwyższego, przybitego do drzwi katedry w Asuncion: "Rozkazuję, by po moim zgonie zewłok mój został ścięty(...). Wszyscy moi zausznicy, tak cywilni jako i wojskowi, niech zawisną na szubienicach. A ich trupy niech zostaną pogrzebane za murami cmentarza, tak iżby nie stało krzyża ni napisu, który upamiętniłby ich imiona...". Rzekomo! Najwyższy zaczyna prowadzić śledztwo wśród swoich skrybów, by znaleźć twórcę tego paszkwila. Jednak im bliżej końca, tym coraz mniej mamy pewności, czy aby testament nie jest JEGO tworem.

Paragwaj, zwany w XIX wieku, "Królestwem Grozy", to zamknięte terytorium w centrum Ameryki Południowej, gdzie nikt nie wchodzi, ani nikt nie wychodzi. Pozbawione gazet, rolnicze państwo, które gotuje się do ciągłej wojny. Samowystarczalny byt, który z każdej strony ma wrogów i który odpiera większość ataków. To kraj, w którym najpierw się rozstrzeliwuje, by potem wieszać.

Patrząc na Najwyższego prywatny zeszyt, trzeba zauważyć, że rozmowa ze znalezioną czaszką, czy z własnym psem Sułtanem, nie należy do najnormalniejszych zachowań. A jednak, jak czyta się myśli dyktatora i zaczyna rozumieć jego intencje, to zaczyna się mieć ambiwalentne uczucia. Być może dyktatura i autarkia rzeczywiście są potrzebne Paragwajczykom? Patrząc, jak sprawiedliwie "załatwia" problemy swoich obywateli, ma się wrażenie, że nie jest to żaden szaleniec, ale prawdziwy Ojciec Paragwajczyków.

JEGO rola w państwie, dyktatora, z nazwy sugeruje co robi główny bohater - dyktuje. By móc dyktować państwem potrzebny mu skryba. Patiño jest niczym Sancho Pansa dla swego Najwyższego. To za jego sprawą słowa "Kscelencji" zamieniają się w wyrazy, by z Wieczystej Kurendy sterować Paragwajem. Patiño siedzi przy biurko z notatnikiem i piórem, z nogami w misce z wodą (w której to, w nocy, ON wypatruje oznak zdrady swego skryby),naprzeciwko biurka Najwyższego, do którego przypięty na łańcuchu znajduje się meteor (przypięty, ponieważ tak traktuje uciekiniera z kosmosu, niczym niewolnika),i ma dostęp do tworzenia nowego Paragwaju, ale niestety tylko jako łącznik. W innym wypadku czekałaby go śmierć, którą sam musiałby sobie wypisać, "deflorując wyrazy" zasłyszane, jako słowa dyktatora.Bastos stworzył książkę za pomocą wielu prawdziwych tekstów, ale też na podstawie legend. Z tego powodu istnieje wątek miasta, w którym wszyscy mieszkańcy zostali zamienieni w posągi. Sprawa ta również przewija się przez całą powieść. Tworzenie broni z meteorytu, czy też mundurów z tkanin robionych z dymu palących się cygar. Wszelkie bujdy zostały tu uwzględnione.

Kompilator sprawił, że dyktator jest wszystko wiedzący. Dyskutuje, już na samym początku z Patiño, a propos JEGO śmierci i pogrzebu, który przed chwilą się zakończył. Krytykuje też władzę, która utworzy się za parę lat, jak i bezsensowną wojnę o Chaco w 1932 roku.

Jedynym mankamentem, jaki mogę znaleźć, to brak jakiegokolwiek podziału na dialogi. Nie ma tutaj przerw, łatwo się zgubić kto z kim rozmawia, kiedy zaczyna się kwestia Najwyższego, a kiedy jednego z obywateli. Wszystko pisane ciągiem jest bardzo męczące i chaotyczne. A sama książka do najłatwiejszych nie należy, często musiałem posługiwać się wikipedią, by dowiedzieć się czegoś więcej o realiach panujących w tamtym czasie.

Ostatnią rzeczą, jest tłumaczenie. Chyba po raz pierwszy muszę to napisać, ale należy się. Andrzej Nowak zrobił fantastyczną robotę. Pełno jest gier słownych, które ON wypowiada. Tłumacz dwoił się i troił, żeby polski czytelnik był w stanie bawić się językiem tak, jak robił to doktor Francia. Wspaniała robota!

I cóż mogę napisać więcej. To jedna z najwspanialszych książek, jakie czytałem. Arcydzieło, które chciałbym polecić wszystkim - studium dyktatora. Zdaję sobie jednak sprawę, że jest to książka bardzo trudna, która może odepchnąć. Ja wsiąkłem od razu i tak trzymało mnie do samego końca. To jeden z tych tytułów, który po kolejnym czytaniu, daje odpowiedzi na część pytań, które z pozoru były nierozwiązane (wiem, bo przeglądam ją od deski do deski podczas pisania tekstu). A najlepszym argumentem, że jest to arcydzieło, przemawia fakt, że nie często zdarza mi się westchnąć i mieć przyspieszone tętno, tak jak w momencie, gdy Patiño... (reszta spalona i nieczytelna, pozostały tekst stoczony przez robactwo).

http://majinfox.blogspot.com/

Zanim zacznę recenzować samą książkę, powinienem najpierw przedstawić moją ewolucję "miłości" do Paragwaju.

Wszystko zaczęło się w 1998 roku podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej we Francji. Były to moje pierwsze, które oglądałem z zacięciem w telewizji, a ponieważ z "natury" byłem bramkarzem, obserwowałem właśnie tych zawodników na boisku. I tak poznałem swojego guru...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    54
  • Przeczytane
    13
  • Posiadam
    6
  • Teraz czytam
    2
  • Proza iberoamerykańska
    2
  • Ameryka południowa
    1
  • F 14
    1
  • 1001 książek
    1
  • Kraina najczystszego powietrza i okolice
    1
  • Szukam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ja, Najwyższy


Podobne książki

Przeczytaj także