Rio Bar
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Seria z miotłą
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2011-07-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-07-01
- Liczba stron:
- 160
- Czas czytania
- 2 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377475119
- Tłumacz:
- Dorota Jovanka Ćirlić
- Tagi:
- kobieta wojna Chorwacja Bałkany literatura chorwacka
Monologi trzech kobiet, które, być może, spotykają się w barze w pewnej nadmorskiej miejscowości.
Trzy opowieści przeplatają się i uzupełniają. Jedna z bohaterek mówi o walkach Chorwatów w 1995 roku, pozostałe o trudnych warunkach powojennego życia. Ich wypowiedzi składają się na obraz wojny widzianej oczami kobiet. Wojny, która nie jest konfliktem idei, zderzeniem nacjonalizmów czy walką o wolność - miejsce ideologii zajmują tu konkrety. Wojna burzy bezpieczny porządek codzienności, pokój nie przywraca tego porządku. Kobiety czują się oszukane i zdradzone, odarte ze złudzeń i pozbawione nadziei. Są wściekłe i pełne bólu. Ivana Sajko pozwala im ten ból wykrzyczeć.
Monologi zostały opatrzone przypisami - cytatami z artykułów prasowych, urzędowych dokumentów i aktów oskarżenia, wskazujących prawdziwe osoby, daty i miejsca. W tej książce język fikcji przenika się z językiem faktów, czyniąc ją tym bardziej gorzką i oskarżycielską.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Danie dnia w Rio barze
Proza wielkiego wykrzyknika. Proza palca wskazującego wycelowanego w geście oskarżenia w kierunku wroga, rządu, świata, Boga i w końcu w kierunku siebie samej. Narratorka w
powieści Sajko pluje jadem słownym, jej emocje wrą, kipią i eksplodują. I choć kocioł bałkański z biegiem lat już ostygł, autorka każe jej zamieszać, tym razem we swych
wspomnieniach, by sypnąć solą w oczy tym, którzy już zapomnieli lub nie chcą pamiętać.
Kiedy w jej ojczyźnie, w Chorwacji, wybuchła wojna, akurat tańczyła na swoim weselu. Porachunki polityczne, o których nie miała bladego pojęcia w jednej chwili odebrały jej wszystko. Została sama ze swą groteskową, na tle zasypanego popiołem państwa, koronkową suknią ślubną. Wojna zabrała jej szczęście, męża, noc poślubną. Wojna sprawiła, że nie było ani długo, ani szczęśliwie.
"Pierwsza syrena alarmowa zagłusza muzykę do tańca. Walc. Kręcimy się w kole roześmianych druhen i pijanych drużbów. W nos łaskocze mnie rozmaryn z jego klapy. Melodia zmienia się raptownie. Syreny? Syreny!!! Szepcę do niego: to chyba nie... chyba nie... chyba nie... Po trzecim powtórzeniu znika z moich ramion. Drużbowie leżą wokół w kawałkach. I wciąż się śmieją. "*
Została wtłoczona do zapchanego do granic schronu; zabijała w najokrutniejszy sposób, by przeżyć; wsłuchiwała się w odgłosy miłości w obozach dla uchodźców, sama próżno czekając na utraconego kochanka. Przeżyła, ocalała, ale co to za życie wśród zgliszczy miasta i własnych marzeń? To dla nich to ekspresyjne epitafium nad grobem wyśpiewane głosem zbolałej chorwackiej kobiecości.
Sajko pozwala mówić w swej minipowieści kobietom z którymi niewątpliwie się identyfikuje (miała przecież ledwie 16 lat, czyli niewiele mniej, niż bohaterka "Rio baru", gdy
jej kraj ogarnęła wojenna pożoga). "(...) pierwszy alarm zapamiętałam lepiej niż pierwszy pocałunek"**
Dzieło Chorwatki to właśnie szczera do bólu retrospekcja alkoholiczki uwikłanej w mafijne porachunki, która nieuchronnie zbliża się do całkowitej autodestrukcji, pogrążając się coraz bardziej w swoim nałogu. To jednocześnie przesuwające się jak w kalejdoskopie w
jej pijanych widach poszczególne wydarzenia z historii wojny serbsko-chorwackiej - w przypisach wyjaśnione są jej aluzje i dygresje. Przywołuje obrazy z obozów dla uchodźców,
następnie pląsa w swej sukni ślubnej niczym żądna zemsty starożytna Erynia plądrując i paląc dobytek jej serbskich wrogów, gdy ci zostają przegnani przez Chorwatów. Wspomina kolejne rocznice wyzwoleńczej operacji "Burza" z 1995 roku, by z tonem gorzkiej ironii demaskować intencje przemawiających wówczas polityków, którzy jako jedyni chyba zyskali na tej wojnie domowej, a zyskali kosztem zwykłej, szarej młodzieży, zaślepionej ideą, która okazała się
tylko nic nie wartym śmieciem (wolność zda się wam tylko o tyle, o ile zadowolicie się sprzedawaniem pizzy i coli w nowym sezonie turystycznym, w pięknym spokojnym już kraju,
młodzi Chorwaci - pluje jadem Sajko).
Język "Rio baru" jest ostry niczym potłuczone szkło, ciężki jak głazy spadające w lawinie. To narracja panicznego strachu, który pod wpływem okrucieństw i tragedii będących
udziałem bohaterki ewoluował w drapieżny wyrzut, niezaspokojony pęd zadawania bólu choćby słowami, potrzebę wywrzeszczenia światu swojej wściekłości. Sajko ociera się wręcz o bluźnierstwo (porażająco prawdziwa jest jej oskarżycielska apostrofa do Maryi - "Kurwa, Mario, gdzie ty żyjesz? - krzyczy do chrześcijańskiej świętej, mającej po tym wszystkim jeszcze siłę wybaczać); mistrzowska jest kreacja panny młodej w koronkach i tiulach poplamionych krwią wroga.
"Rio bar" to również próba analizy owoców wojny, które zbiera się jeszcze wiele, wiele lat po tym, gdy wybrzmiał i zamilkł ostatni strzał. Zgniłych owoców anarchii, kompleksu ludzi bez przyszłości z kaleką przeszłością ustawiających się po świadczenia dla weteranów. W końcu autorka reasumuje:
"Kiedyś napisze o nich książkę. Kiedyś. Jak wyjedzie. Zrobi to z pewnym przerysowaniem. Nazwie ich podlanymi tłuszczem kretynami. Oskarży o wysoki stopień bezrobocia, biedę,
korupcję i brak dobrego smaku, o swoje nieregularne menstruacje i niskie ciśnienie, o bliznę na górnej wardze, której dorobiła się pod koniec wojny w pewnej knajpie, gdzie podczas strzelaniny ugryzła ze strachu kieliszek"***
Seria z miotłą i tym razem mnie nie zawiodła. "Rio bar" to książka napisana mocnym, pełnym wulgaryzmów i odrażających metafor językiem; ale przez to bardziej autentyczna.
To książka o mało kobiecej, bo wojennej tematyce, a jednak ze wszech miar warta przeczytania, bo jej autorka oprócz przemyślanej konstrukcji i starannie udokumentowanego
zaplecza historycznego serwuje w niej czytelnikowi coś jeszcze. A mianowicie kreację kobiety doprowadzonej do ostateczności. Obnaża siłę płci pięknej w obliczu krwawej
pożogi, demonstruje porównywalny do słynnego obrazu Muncha ("Krzyk") w swej ekspresjonistycznej wymowie wrzask kobiety o naznaczonym wojną życiorysie na tle zgliszczy swego kraju i życia.
Marzena Molenda
*s. 10
**s.17.
***s. 85
Oceny
Książka na półkach
- 111
- 94
- 34
- 5
- 5
- 4
- 3
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
jak na książkę o wojnie, zdecydowanie za mało drastyczna. Tak naprawdę oprócz sińców na twarzy i krwawiącego palucha nie niesie za sobą większych obrażeń. Żeby nie przypisy autorki ( cholernie dokładnie i rzeczowe, za nic komponujące się z formą książki i wręcz wybijące z rytmu powieści) nikt by nie zgadał, że w tle ma dostrzec właśnie wojnę. Już prędzej fabuła psioczy o mafii i patologii ( choć tu też można zarzucić autorce coś nierealnego - skąd pijaczka ma kasę na taką ilość dziennych drinków, jeśli pije za darmochę to kto jej stawia i to w czasie wojny, po tym ten szereg zbiegów okoliczności, jak to trafia za każdym razem na innego "zainteresowanego" , potem urywa się jej film, nie wie coś się działo gzie i jak, ale wie, że ten gość odwiózł ją do domu, bo budzi się w swoim łóżku , skąd on wiedział, gdzie ona mieszka, skąd ona wie, że on był samochodem) A już to, że mamy trzy bohaterki, i wszystkie niby spotykają się w tym barze to chyba jakiś fenomen k*"#@%^&wa jego blada mać. Brniesz jako czytelnik przez te chorwackie błoto, no może raz w tej sukni ślubnej, raz przy wciąż pełnej szklaneczce w barze, raz z tym krwawiącym paluchem u stopy, tu broń przy skroni, tu trup w ogłoszeniu, tu dwie pizy pod okiem, tu pogrzeb właściciela, tu mafioso i spocony policjant, ale darujcie ludzie ... jak chcesz żeby inni dojrzeli co stworzyłeś to nie możesz tego utopić w łajnie.
jak na książkę o wojnie, zdecydowanie za mało drastyczna. Tak naprawdę oprócz sińców na twarzy i krwawiącego palucha nie niesie za sobą większych obrażeń. Żeby nie przypisy autorki ( cholernie dokładnie i rzeczowe, za nic komponujące się z formą książki i wręcz wybijące z rytmu powieści) nikt by nie zgadał, że w tle ma dostrzec właśnie wojnę. Już prędzej fabuła psioczy o...
więcej Pokaż mimo toKobieta nie jest stworzona do wojny!
Chce mieć męża, założyć rodzinę, modlić się do Marii, płakać ze szczęścia i założyć kiedyś suknię ślubną. To, w które wkroczyli żołnierze wroga, rozpędzając serią z karabinów weselników, nie było jej. Było nierzeczywiste, jak sen, jak dezinformacja, jak kiepski film, w którym starała się grać – „panikę, strach i rozpacz przez dwadzieścia cztery godziny dziennie”, patrząc w lufę. Pannę młodą z rozstrzelanym weselem. Porzuconą dziewczynę szukającą swojego pana młodego. Gołąbka pokoju, który z głodu zjadł oliwki wraz z gałązką. Zwycięzcę w wojnie, po której dopiero trzeba zacząć uciekać.
W alkoholizm.
Przynajmniej w jej przypadku. Inni „się podpalili, strzelali do siebie albo pocięli się jakimś ostrym przedmiotem, z którym byli związani sentymentalnie”. Bo czas pokoju okazał się kontynuacją walki o nowy kraj z władzą, która „tylko przymyka oczy, zgarnia część zysku i wali konia w parlamencie” oraz bankructwami, korupcją, gangsterami i turystami, których nie było, gdy byli potrzebni do ratowania tego „naaaaaajpiękniejszego miasta” nad „naaaaaajniebieściejszym morzem”, jak krzyczy reklama. Pozostaje jej tylko siedzieć w Rio Barze na nabrzeżu, „udając, że na kogoś czeka, że coś gryzmoli, coś czyta, a tak naprawdę tylko odwleka wypicie czwartego kieliszka, kiedy zaczyna się już pijaństwo”, by potem iść ósemkami, jak uczyła ją mama w dzieciństwie, „żeby snajper nie mógł jej namierzyć”.
Autorka udziela głosu wielu kobietom, z których trzy główne narracje są ich przedstawicielkami ukazującymi ogrom zniszczeń, jakie niesie ze sobą konflikt zbrojny. Ten widziany na zewnątrz i ten niewidoczny, ukryty na dnie psychiki ludzkiej w postaci zniszczonej, podartej sukni ślubnej. Symbolu marzenia, pragnienia i potrzeby każdej kobiety stworzonej do dawania i chronienia życia, a nie do jego odbierania i niszczenia. Ich monologi autorka wypełnia nie tylko silnymi emocjami w skrajnie przerażających sytuacjach, ale również faktami historycznymi z przypisami odwołującymi się do źródeł dokumentalnych. Tworzy rzeczywistość tak niepojętą, że aż zdawałoby się nierealną. Niemożliwą do przyjęcia i zaakceptowania z nowym krajem powojennym, w którym „młodzi... pieprzą to... niezainteresowani przemieszczają się na swoich vespach i kombinują, jak stąd najszybciej wyjechać” i stale nawracającymi pytaniami – „o co walczyli: o jaki kraj, o jakie fabryki i o czyje dzieci?”
To zupełnie inny obraz męskiej wojny i szlachetnego zwycięstwa powszechnie kreowany w literaturze.
Autorka wojnę potępia bezwzględnie, a zwycięstwo deprecjonuje, ukazując ich skutki oczami kobiet wojny domowej na terenach Chorwacji w latach 1991-1995, którym nie daje imion i nie nazywa miast, ponieważ każde ma swój Rio Bar i kobiety w nim zapijające utratę domu, menstruacji, chęć modlitwy, zdolność do płaczu i poczucie humoru, słysząc dowcip kelnera:
„- Wiesz, co mówi facet do dziewczyny, która ma po jednym sińcu pod każdym okiem?
Nie wie.
- Nic. Nic więcej nie mówi, bo już dwa razy jej coś powiedział”.
W tej krótkiej scenie autorka metaforycznie zderza świat męski z kobiecym. Świat wojny i pokoju, destrukcji i tworzenia, siły fizycznej i dialogu. Świat przemocy, w którym kobieta musi grać, jak w kiepskim filmie.
Czas, by zaprotestować i autorka krzyczy o tym na swój sposób i na swoim gruncie prozy - brutalnie, oskarżycielsko, głośno, mocno, dobitnie i wulgarnie.
naostrzuksiazki.pl
Kobieta nie jest stworzona do wojny!
więcej Pokaż mimo toChce mieć męża, założyć rodzinę, modlić się do Marii, płakać ze szczęścia i założyć kiedyś suknię ślubną. To, w które wkroczyli żołnierze wroga, rozpędzając serią z karabinów weselników, nie było jej. Było nierzeczywiste, jak sen, jak dezinformacja, jak kiepski film, w którym starała się grać – „panikę, strach i rozpacz przez...
Choć książka nie do końca napisana jest w stylu, który lubię, to porusza temat ciekawy i w pewien sposób… bestialski. O wojnie pisze się zazwyczaj z perspektywy mężczyzn – dzielnych, walecznych żołnierzy, gotowych przelać własną krew za ojczyznę lub też punktu widzenia ofiary – wziętego do niewoli, którego jedyną „winą” było pochodzenie, wyznanie lub brak przynależności do właściwej frakcji politycznej.
U Ivany Sajko wojna widziana jest oczami młodych kobiet, oczami panny młodej, której wesele zostało przerwane przez wybuchające nieopodal bomby. To opowieść o bunkrach, gwałtach, topieniu smutków w alkoholu i ciągłym oczekiwaniu – bo on przecież w końcu wróci.
W monologach kobiet będących bohaterkami tej opowieści słychać bunt, niezrozumienie tego, co się stało, poczucie niesprawiedliwości, ale i chęć zemsty, zadośćuczynienia za splamienie krwią białej, jedwabnej sukni, symbolu przyszłego szczęścia. Szczęścia przerwanego zanim tak naprawdę się zaczęło. Dużo wulgaryzmów w ustach kobiet, ale czy mogło być inaczej? W czasie wojny nie ma przecież czasu i przestrzeni na sentymentalne rozpamiętywanie przeszłości. Wojna jest brutalna i człowiek musi się do tej brutalności dostosować, tylko wtedy ma szansę przetrwać.
„Rio bar” został nagrodzony tytułem najlepszej powieści chorwackiej 2006 roku. Czy książka jest aż tak dobra? W moim odczuciu raczej nie, ale że na literaturze chorwackiej się nie znam, przyjmuję ten fakt ze spokojem.
Ulubione cytaty:
„Może oczekuje zrozumienia, że nie zawsze była taka? Każdemu może się zdarzyć, że straci zaufanie do samego siebie, że znajdzie się w niewłaściwym ciele, w niewłaściwym barze, w niewłaściwym mieście, w niewłaściwy wieczór i będzie sam”.
zaczytana.com.pl
Choć książka nie do końca napisana jest w stylu, który lubię, to porusza temat ciekawy i w pewien sposób… bestialski. O wojnie pisze się zazwyczaj z perspektywy mężczyzn – dzielnych, walecznych żołnierzy, gotowych przelać własną krew za ojczyznę lub też punktu widzenia ofiary – wziętego do niewoli, którego jedyną „winą” było pochodzenie, wyznanie lub brak przynależności do...
więcej Pokaż mimo toBardzo chaotyczna opowieść i ciężko się to czyta. W zasadzie nie wiadomo ile jest narratorek - jedna? dwie? trzy? Książka bogata w informacje i odniesienia do wojny na Bałkanach, trzeba jednak uważnie czytać przypisy, a nawet nie zaszkodzi zapoznać się z nimi najpierw. Osobie nie posiadającej żadnych informacji na temat tamtych czasów na Półwyspie będzie ciężko przebrnąć przez lekturę bez dokształcenia się.
Bardzo chaotyczna opowieść i ciężko się to czyta. W zasadzie nie wiadomo ile jest narratorek - jedna? dwie? trzy? Książka bogata w informacje i odniesienia do wojny na Bałkanach, trzeba jednak uważnie czytać przypisy, a nawet nie zaszkodzi zapoznać się z nimi najpierw. Osobie nie posiadającej żadnych informacji na temat tamtych czasów na Półwyspie będzie ciężko przebrnąć...
więcej Pokaż mimo toRio bar jest lekturą ciężką. Nietypową. Trudną do ocenienia. Sajko za temat swojej pierwszej powieści obrała wojnę przedstawioną z perspektywy kobiety/kobiet. Jej narracja jest płynna, myśl-słowo-emocja, ale pozbawiona chronologii. Jednocześnie sucha, zdania są krótkie, często nawiązują do sytuacji politycznych, historycznych, których bez przypisów nie byłabym w stanie wyłapać. Pozornie może się wydawać, że jest pijańskim bełkotem, pozbawionym większych odczuć, pełnym dystansu, a jednak jest pełna poczucia niesprawiedliwości, straty, żalu, niezrozumienia. Przez wielu czytelników odbierana jest jako krzyk, wołanie o pomoc. Dla mnie jest bardziej krzykiem rozpaczy i wspomnianego niezrozumienia, że ktoś nagle kazał nienawidzić sąsiada, że ktoś nagle odebrał nam tego, którego kochaliśmy - a my nie do końca rozumiemy dlaczego, po co?
Nie polecam tej lektury na jesienno-zimowy czas nieustannego braku witaminy D. Jest pełna traumy, którą ciężko sobie uzmyslowić. To nie jest zwykła książka o wojnie, nie mamy tutaj konkretnej fabuły, konkretnych zdarzeń, ludzi. Ten konflikt jest też ciągle zbyt świeży, nieprzetrawiony. Wyobrazić sobie na podstawie Rio bar wojnę jest bardzo łatwo i to chyba przeraża najbardziej
Rio bar jest lekturą ciężką. Nietypową. Trudną do ocenienia. Sajko za temat swojej pierwszej powieści obrała wojnę przedstawioną z perspektywy kobiety/kobiet. Jej narracja jest płynna, myśl-słowo-emocja, ale pozbawiona chronologii. Jednocześnie sucha, zdania są krótkie, często nawiązują do sytuacji politycznych, historycznych, których bez przypisów nie byłabym w stanie...
więcej Pokaż mimo toKsiążka jest bardzo dziwna i ciężka, czyta się ją bardzo wolno. Pisana jest strasznie dziwnym językiem, zawiera wiele odwołań, aluzji, czasem nie sposób zorientować się o co chodzi autorce. Jedno jest jednak w niej pewnie, opisuje tragizm wojny, odebrane ludziom młodość, szczęście i spokój. Pod tym względem faktycznie mną wstrząsnęła. Na tle przeczytanej przeze mnie literatury faktu idealnie oddaje moje odczucia co do tej wojny.
Książka jest bardzo dziwna i ciężka, czyta się ją bardzo wolno. Pisana jest strasznie dziwnym językiem, zawiera wiele odwołań, aluzji, czasem nie sposób zorientować się o co chodzi autorce. Jedno jest jednak w niej pewnie, opisuje tragizm wojny, odebrane ludziom młodość, szczęście i spokój. Pod tym względem faktycznie mną wstrząsnęła. Na tle przeczytanej przeze mnie...
więcej Pokaż mimo toRio bar to debiut prozatorski Ivany Sajko - chorwackiej pisarki, autorki dramatów i działaczki artystycznej. Jak na debiut całkiem nieźle, bo książka została uznana za najlepszą chorwacką powieść 2006 roku. W Polsce ukazała się rok temu nakładem wydawnictwa W.A.B., tym samym dołączając do jednej z moich ulubionych serii – serii z miotłą.
O bohaterkach nie wiemy nic, nie znamy ich imion, pochodzenia, stanu cywilnego i nie wiemy dlaczego znalazły się w Rio barze, który także położony jest w bliżej nieokreślonej przestrzeni ogarniętego wojną kraju. Wiadomo tylko, że każda z nich (a może to jedna bohaterka mówiąca głosem trzech różnych kobiet) dotkliwie odczuwa na własnej skórze okrucieństwo wojny próbując przy tym wykrzyczeć światu swoje cierpienie i złość. Porwana suknia ślubna, dramatyczna modlitwa skierowana do Matki Boskiej, oczekiwanie na ukochanego mężczyznę, lufa karabinu wycelowana w skroń i milczące kobiety z krzyczącymi myślami, domagające się sprawiedliwości i uwagi .
Rio bar to wojna widziana oczami kobiety wrażliwej, ale pozbawionej złudzeń, bezbronnej i cierpliwie czekającej na jakąś bliżej nieokreśloną apokalipsę. Trudno mówić o bohaterkach (albo bohaterce) bo każdy z dwudziestu trzech krótkich rozdziałów jest chaotycznym monologiem, w którym rozmywają się kontury postaci, chociaż dokładnie wiadomo co przeżywa każda z poszkodowanych. Wojna zawarta została już w samym języku, którym posługuje się Sajko: liczne wulgaryzmy, niekonwencjonalne porównania i aluzje łączą mglistą rzeczywistość z doświadczeniem buntu i agresji. Jednak czytając książkę odnosi się wrażenie bałaganu: wyrwane z kontekstu zdania sprawiają, że powieść jest dość trudna w odbiorze.
Polecam odważnym i otwartym na nietuzinkową literaturę, której nie czyta się za często ze względu na trudny temat (wojna plus kobiety) i nieco egzotyczne pochodzenie – w końcu chorwackie książki stanowią zdecydowaną mniejszość w naszych domowych księgozbiorach.
Rio bar to debiut prozatorski Ivany Sajko - chorwackiej pisarki, autorki dramatów i działaczki artystycznej. Jak na debiut całkiem nieźle, bo książka została uznana za najlepszą chorwacką powieść 2006 roku. W Polsce ukazała się rok temu nakładem wydawnictwa W.A.B., tym samym dołączając do jednej z moich ulubionych serii – serii z miotłą.
więcej Pokaż mimo toO bohaterkach nie wiemy nic, nie...
Kiedyś pisało się protest songi, teraz pisze się protest-booki.Ta książka jest swoistym krzykiem, wręcz wrzaskiem pod adresem ludzi, wojny serbsko-chorwackiej, okoliczności, zabranego szczęścia, młodości,zmarnowanego życia. Jest bezgranicznie smutna i niosąca ze soba duży ładunek emocjonalny.
Kiedyś pisało się protest songi, teraz pisze się protest-booki.Ta książka jest swoistym krzykiem, wręcz wrzaskiem pod adresem ludzi, wojny serbsko-chorwackiej, okoliczności, zabranego szczęścia, młodości,zmarnowanego życia. Jest bezgranicznie smutna i niosąca ze soba duży ładunek emocjonalny.
Pokaż mimo toKsiążka Rio Bar uznana została najlepszą książka chorwacką w 2006 roku. W Polsce ukazała się w całkiem niedawno nakładem wydawnictwa W.A.B., i stała się kolejną z cyklu „serii z miotłą”. Autorka opisuje w niej losy trzech, nieznanych sobie kobiet. Wszystkie na własnej skórze doświadczyły smaku okrutnej i bezsensownej wojny. Każda z nich przeżyła ją na własny sposób, tracąc to, co dla nich najcenniejsze – rodzinę, marzenia, domy czy własne „ja”. Brak tu jednak politycznych dywagacji. Bohaterki powieści nie interesuje tło konfliktu, nie rozmyślają jak do tego doszło i nie płaczą nad tragedią bliźnich. Charakteryzuje je coś innego – są wściekłe, pełne nienawiści, używają wulgarnego języka, krzyczą i domagają się sprawiedliwości. Prowadzą wewnętrzne monologi przypominające lament i przerażanie, przypominające czytelnikowi obraz Muncha - „Krzyk”.
Pierwsza kobieta bawi się właśnie na swoim weselu, kiedy biesiadę przerywa ryk syren:
„ (...) pierwszy alarm zapamiętałam lepiej niż pierwszy pocałunek. Ten alarm jest hermetycznie zamknięty w mojej głowie jak człowiek w trumnie: nic nie czuje, jest obojętny i uparty jak mumia, tylko się starzeje i robi coraz brzydszy i brzydszy. Ale ja już się nie boję nieboszczyków rozrzuconych po mojej głowie i rozsianych w ogrodach, nie boję się, tylko ich pamiętam.”
W jednej chwili przestaje być szczęśliwą mężatką i jej życie zamienia się koszmar. Zostaje sama pośrodku niczego w pięknej i ozdobnej sukni ślubnej. Nie ma już wesołej hulanki, zabrakło gości weselnych, a przede wszystkim zabrakło ukochanego. Dostaje się do schronu, gdzie nasłuchuje odgłosów spadających bomb, umierających ludzi, cierpienia. Dalsze życie pozbawione jest sensu. Przedziwny to obraz panny młodej ociekającej krwią nieprzyjaciela.
Kolejnej kobiecie wojna także pokrzyżowała plany i przemieniła w ruinę jej dotychczasowe życie. Jest pełna nienawiści, jej pełen goryczy lament przysparza czytelnikowi nieomalże ból swoją autentycznością. Trzecia kobieta ucieka w alkohol. Sączy powolne drinki w Rio Barze i wspomina czasy minione. Jest przekonana, że nigdy nie uda jej się stworzyć prawdziwego, szczęśliwego związku z mężczyzną. On bowiem odszedł i czas chyba zatrzymał się w miejscu.
To, co zdumiewa w tej powieści to postawa kobiet. W literaturze często mamy do czynienia z wojowniczkami, kobietami pełnymi odwagi i zapału, które mimo tragedii wojny, nie poddają się i wierzą w lepsze jutro. W Rio Barze sytuacja wygląda nieco inaczej. Bohaterki są zniechęcone, zawiedzone, ogarnięte szałem, plujące jadem, rozemocjonowane, zupełnie poddane i nieszczęśliwe. Ich monologi są bluźniercze, pełne chaosu i wulgarne:
„Kurwa, Mario, gdzie Ty żyjesz? Stenogramy z tego spotkania publikują przecież w gazetach (...) To zdechnij na tej poszarpanej ścianie, tylko nie skarż mi się potem, że ci przeszkadza zimno, które sączy się przez sito w odłamkach. Nie mam ci już nic do powiedzenia poza: bywaj zdrowa!”
Ciekawym zabiegiem stylistycznym zastosowanym przez Ivanę Sajko, jest dodanie do monologu kobiet przypisów z artykułów prasowych, aktów oskarżenia i autentycznych dokumentów. Dzięki temu, emocje bohaterek są nam bliższe i łatwiej jest czytelnikowi zrozumieć sedno tematu. Fakty przeplatają się z fikcją literacką, co nadaje niebywałej goryczy.
Książka zdumiewa swoją niecodziennością. Mimo, że jest krótka, czyta się ją nieśpiesznie powoli, starając się zrozumieć sens wykrzyczanych słów. Byłam przerażona, przedzierając się przez kolejne strony, tym jak bardzo ich słowa są prawdziwe. Podczas moich poprzednich lektur, o dzielnych kobietach szpiegach, odważnych sanitariuszkach czy działaczkach podziemia, byłam pełna podziwu i szacunku dla tych kobiet. Było w nich przecież tylko pokory i respektu dla życia drugiego człowieka. Przy tej pozycji jednak zdałam sobie sprawę, jak wiele zła i agresji wzbudzić może wojna. To już nie był czysty strach czy obawa przed śmiercią. To była kwintesencja gniewu, żalu i rozpaczy. Nie powiem, że jest to lektura łatwa, prosta i przyjemna. Niesie ze sobą wiele emocji, czasami trudnych do zrozumienia. Kultowa już seria z miotłą, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Są to książki wybrane spośród najlepszych. Za każdym razem szokują i dają do myślenia. Polecam ją czytelnikom odważnym, łaknącym nowych doznań literackich.
Książka Rio Bar uznana została najlepszą książka chorwacką w 2006 roku. W Polsce ukazała się w całkiem niedawno nakładem wydawnictwa W.A.B., i stała się kolejną z cyklu „serii z miotłą”. Autorka opisuje w niej losy trzech, nieznanych sobie kobiet. Wszystkie na własnej skórze doświadczyły smaku okrutnej i bezsensownej wojny. Każda z nich przeżyła ją na własny sposób, tracąc...
więcej Pokaż mimo toCo zrobić, gdy podczas ceremonii ślubnej nagle wpada do lokalu granat? Szok, panika, jacyś ranni, Pan Młody gdzieś się zapodział, Panna Młoda w białej sukni słyszy jedynie wycie syreny: „ (...) pierwszy alarm zapamiętałam lepiej niż pierwszy pocałunek. Ten alarm jest hermetycznie zamknięty w mojej głowie jak człowiek w trumnie: nic nie czuje, jest obojętny i uparty jak mumia, tylko się starzeje i robi coraz brzydszy i brzydszy. Ale ja już się nie boję nieboszczyków rozrzuconych po mojej głowie i rozsianych w ogrodach, nie boję się, tylko ich pamiętam.” Pamięta i opisuje. Kobieta pierwsza.
„Ja straciłam tylko dom, menstruację i poczucie humoru. Nie mogę się skarżyć. On wróci. Koncentruję się. Zrobi to, zrobi. Przywołuję w pamięci jego portret (...)”. Wystarczy tylko zaczekać. Kobieta druga.
Można też usiąść w Rio Barze, zagadnąć kogoś, kto ci postawi drinka. Alkohol, trochę pomaga znieść rzeczywistość. Całe dnie spędzone w barze, picie do nieprzytomności. Kobieta trzecia.
Chorwacja. Rok 1991. Początek wojny domowej. Trzy kobiety, których losy połączyły wojenne doświadczenia. Każda z nich straciła ukochaną osobę.
„Rio Bar” to debiut prozatorski chorwackiej pisarki Ivany Sajko. W 2006 roku ta powieść została okrzyknięta najlepszą powieścią roku w Chorwacji. Nic dziwnego, to dojrzała proza, która wymaga od czytelnika stałej koncentracji. Fabuła „Rio Baru” jest w zasadzie szczątkowa, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że „Rio Bar” jest kompletnie afabularne, ale to nie znaczy, że nie warte podjęcia próby zmierzenia się z tą afabularnością.
Narracja jest mocno postrzępiona, prowadzona z perspektywy bohaterki- panny młodej- która z pierwszej osoby przechodzi na poziom trzecioosobowy, gdy opisuje perypetie pozostałych kobiet. I tak naprawdę to nie jesteśmy do końca pewni, czy te historie nie są zmyślone, pewne jest tylko jedno- trwa wojna, która z czasem staje się codziennością: (... ) bo wojna to rutyna, tak jak każda praca przy taśmie, i człowiek bardzo szybko uczy się nie myśleć, tylko robi swoje (...)”. Ciągłe ucieczki do schronów podczas bombardowań, ciągłe nasłuchiwanie, trupy.
Ivana Sajko w sposób dosadny, na przykładzie trzech zagubionych bohaterek, krytykuje wojnę domową oraz akcję „Burza”, która miała zakończyć wojenne działania w 1995 roku. Sajko opisuje również konsekwencje zbrojnego powstania, pochyla się nad problemem uchodźstwa oraz pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które dokonały zbrodni wojennych. Pokazuje jak zbrojne powstania przenicowują rzeczywistość, jak wprowadzają chaos w normalny tryb życia. Chorwacka pisarka ukazuje również jak szybko człowiek jest w stanie przystosować się do zmian, ale z drugiej strony nie potrafi pozbyć się nadziei na to, że jednak wszystko wokół, cała ta tragedia to tylko sen. „Za pierwszym razem jest jak we śnie...” – mówi jedna z bohaterek. Ale potem sen zaczyna przekształcać się w jawę.
„Rio bar” to proza wojenna, proza kobieca, proza, która opisuje świat złamanej rzeczywistości, złamanych marzeń i wciąż narastającej tęsknoty i nadziei na obudzenie się z koszmarnego snu.
Co zrobić, gdy podczas ceremonii ślubnej nagle wpada do lokalu granat? Szok, panika, jacyś ranni, Pan Młody gdzieś się zapodział, Panna Młoda w białej sukni słyszy jedynie wycie syreny: „ (...) pierwszy alarm zapamiętałam lepiej niż pierwszy pocałunek. Ten alarm jest hermetycznie zamknięty w mojej głowie jak człowiek w trumnie: nic nie czuje, jest obojętny i uparty jak...
więcej Pokaż mimo to