-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "przypadek" [224]
[ + Dodaj cytat]Czy istnieje coś takiego jak przypadek? Zaczynałem dochodzić do wniosku, że wiele z tego, co przypisuje się trafowi, jest w istocie naszym własnym dziełem: wystarczy, że spojrzymy na świat przez inne okulary, a zaczynamy dostrzegać rzeczy wcześniej niezauważone, a więc i uznawane za nieistniejące. Przypadek to w istocie my sami.
Te dwa miesiące epopei walczącej Warszawy to były przecież historie młodych ludzi, którzy przez przypadek znaleźli się w samym środku piekła. I przyjmowali najróżniejsze postawy. Bohaterstwo, miłość i bezinteresowna pomoc sąsiadowały z nadużywaniem alkoholu czy zwyczajnym szabrem. Powstańcy wcale nie mówili pięknym językiem, jak z filmów i nie odwoływali się co chwila do Boga i Ojczyzny. Znaleźli się w skrajnie ekstremalnej sytuacji, ale obok toczyło się normalne życie z jego wszystkimi przejawami, zarówno godnymi pochwały, jak i moralnie dwuznacznymi.
Fakty splatają się z czynami i wydarzeniami; my, ludzie, natykamy się na siebie, odnajdujemy się, nie znamy się lub ignorujemy nawzajem też przez przypadek. Przypadek jest wszystkim: a może nic nie jest przypadkiem, może wszystko zostało zaplanowane.
Przypadek jest wszystkim: a może nic nie jest przypadkiem, może wszystko zostało zaplanowane. Nie wiem, na którą koncepcję się zdecydować, bo obie są prawdziwe.
Ciekawe, od czego zależy to, kiedy ktoś się staje mądry i dorosły? Niektóre mamy moich koleżanek podkradają im ciuchy i zalecają się do ich chłopaków. Chyba nie są jeszcze dorosłe. A dorośli faceci, którzy poją się litrami alkoholu, gdy w domu czekają na nich żona i dzieci? Na pewno nie są mądrzy. Ciekawe, czym to jest uwarunkowane? Przypadek? Freud mówił, że przypadki nie istnieją. (...)Czasem łatwiej wierzyć w przypadki, niż starać się samemu do czegoś dojść, coś zmienić. Ludzie idą na łatwiznę. Prościej jest powiedzieć: "To nie ode mnie zależy", "Wszystko w rękach Boga", "Los tak chciał", "Nie miałem szczęścia". Ja nie chcę tak mówić. Wolę sama kierować swoim życiem.
David Hume rozważał ten dylemat, nazywany następnie widłami Hume'a. Albo nasze działania są zdeterminowane i w takim wypadku nie jesteśmy za nie odpowiedzialni, albo są przypadkowe i w takim wypadku nie jesteśmy za nie odpowiedzialni. W obu wypadkach oznacza to obrazę dla zdrowego rozsądku i niemożność zorganizowania społeczeństwa.
Można by się spierać o znaczenie wielkich, epokowych momentów w dziejach. Niewielu ludzi pojmuje, że o losach świata decydują nie te wielkie chwile, lecz drobne, które mijają niepostrzeżenie. Moment, w którym kapitan E.J. Smith wydał na mostku "Titanica" rozkaz: "Cała naprzód", zanim udał się na nocny spoczynek. Moment, gdy Albert Einstein uznał, że ma już dosyć, i porzucił swoją pozbawioną perspektyw pracę w Urzędzie Patentowym. Moment, w którym sir Isaac Newton, znużony oślepiającym blaskiem słońca, powiedział: "A co mi tam, usiądę sobie pod tą jabłonią".
Stałem tu zupełnie przypadkowo, ty stałaś tam zupełnie przypadkowo, między nami kieliszki szampana. Tak było. Nie inaczej.
Za często - o wiele za często - jesteśmy skłonni odrzucać pogląd, że w życiu wiele rzeczy jest kwestią czystego przypadku.
I o ile w piątek wieczór zostałem znienacka ugodzony realną obecnością Łucji, rzucony nagle z powrotem w dawne dni, których była ona niepodzielną władczynią, to tego sobotniego ranka zadawałem sobie już tylko ze spokojnym (i dobrze wyspanym) sercem pytanie: d l a c z e g o ją spotkałem? Czyżby przygoda z Łucją miała mieć jeszcze jakiś ciąg dalszy? Co oznacza to spotkanie i co chce mi ono p o w i e d z i e ć?
Czyżby przypadki, poza tym, ze się zdarzają, że istnieją - również coś mówiły? Nie muszę chyba podkreślać, że jestem na wskroś racjonalistą. Ale widocznie zostało we mnie coś z irracjonalnych zabobonów, choćby na przykład owo dziwne przeświadczenie, że wszystkie wydarzenia, które mnie w życiu spotykają, mają ponadto jakiś sens, że coś z n a c z ą; że poprzez te wydarzenia życie mówi coś o sobie, że stopniowo zdradza nam jakąś swoją tajemnicę, że stoimy przed nim jak przed rebusem, który trzeba rozwiązać, że przygody, jakie przeżywamy, są mitologią tego życia i że w owej mitologii znajduje się klucz do prawdy i do tajemnicy.
Że to złudzenie? Tak, być może, to nawet prawdopodobne, ale nie mogę wyzbyć się owej potrzeby wiecznego r o z w i ą z y w a n i a swego własnego życia (jakby rzeczywiście był w nim ukryty jakiś sens, jakieś znaczenie, jakaś prawda), nie mogę wyzbyć się tej potrzeby, jeśli nawet jest to jedynie potrzeba zabawy (tak samo jak zabawą jest rozwiązywanie rebusów).