Strzępy wybrane (1980-2010) Andrzej Szuba 9,0
ocenił(a) na 94 lata temu Wybór zaczyna się od wczesnych wierszy autora, które często miały formę minimalistyczną, ale wśród których są też jeszcze wiersze dłuższe. Później autor całkowicie zrezygnował z poezji rozbudowanej na rzecz miniatur, na początku 6-4 wersowych, aby ostatecznie i konsekwentnie do dziś od kilkunastu już lat ograniczyć się do trzech wersów, tak, jak ma to miejsce w haiku. Nie są to jednak haiku, ponieważ nigdy nie dotyczą przyrody, nastrojów, ani nie występuje w nich typowa dla nich prostota i lekkość. Miniatury A. Szuby są filozoficzne, dotyczą spraw egzystencjalnych, metafizycznych, często wprost są dialogiem z kimś lub odnoszą do kogoś, kogo bez trudu, choć nie od razu, można zinterpretować jako Boga, mimo iż poeta konsekwentnie od pierwszych tomów nie używa wielkich liter i nazw własnych. Te odniesienia do Kogoś dotyczą głównie późniejszych tomów autora:
brak ciebie
jako jedyna
dostępna nam pełnia
*
komunii nie będzie
dzieli nas pięć
obcych tobie zmysłów
Trudno byłoby go jednak nazwać poetą religijnym, ponieważ jest to tylko część tej twórczości z późnego okresu, do tego to, że adresatem tych wersów, towarzyszem dialogów, z zamysłu nieoczywistych i niejednoznacznych, jest Bóg, jest jednak interpretacją. Autor nie udziela się w mediach, interesując się nim wiele lat nie pamiętam, abym trafił na chociaż jeden wywiad z nim, choć być może miało to miejsce w jakimś czasopiśmie. Są to jednak sytuacje nieliczne i gdy opowiada o swojej twórczości dotyczy to głównie jego pracy tłumacza, jest on bowiem jednym z najlepszych w kraju tłumaczem poezji anglojęzycznej, którego przekłady można znaleźć w wielu antologiach, tomach poetów z kręgu Festiwalu Miłosza wydawanych przez "Znak" czy choćby tych wydawanych w wyd. Miniatura, które od samego początku wydaje jego własną twórczość.
Jest to poeta bardzo osobny, w rzeczywistości trudno znaleźć chociażby jeszcze jednego autora w naszym kraju, który pisałby w podobnej stylistyce i z taką konsekwencją uprawiał ascezę swojego przekazu, soczewkując go do niezmiennej formy trzech wersów. Poezja to bardzo nieoczywista, niełatwa, celowo niedomknięta, pozostawiająca czytelnikowi aż nadto przestrzeni do interpretacji:
nie istniałby
tak dojmująco
gdyby przestał milczeć
*
ślad po milczeniu kiedy
w wierszu najwięcej tego
czego w nim nie ma
Poezja dla tych, którzy lubią myśleć i których zaangażowanie oraz uważność są niezbędne do próby jej zrozumienia ("jednokrotni podobni / słowom nieświadomym / swoich znaczeń"); którzy noszą w sobie pytania o Boga, o Jego milczenie i obecność w świecie poprzez nieobecność ("jest słowem / nie ma na niego / słowa") i to milczenie traktują jako przestrzeń, możliwość spotkania Go ("słowa stygną / zanosi się / na ciebie").
a tak
nawiasem
milcząc
(Postscriptum CDXCII)
to moja interpretacja. Równie dobrze można zrezygnować z tych odniesień metafizycznych (choć nie zawsze będzie to możliwe) i próbować odczytywać je w wymiarze międzyludzkim, bo i tych związanych wprost z drugim człowiekiem lub z autorefleksją na temat bycia-w-świecie nie brakuje w tej twórczości ("to pamięć ropieje // prostokąt po zdjęciu w albumie / dawno się zabliźnił").
Poezja ta zmierza ku absolutnemu minimalizmowi, wydaje się, że ideałem tak obranej drogi byłaby nie-wymowność, ale oznaczałoby to zaprzestanie pisania, dlatego
kto jest
bez słowa
niech pierwszy
(Postscriptum DLXXXV)