Najnowsze artykuły
- ArtykułyLicho nadal nie śpi, czyli książki z motywami słowiańskimiSonia Miniewicz40
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj egzemplarz książki „Dziewczyna o mocnym głosie“LubimyCzytać1
- ArtykułyCzytamy w weekend. 6 września 2024LubimyCzytać335
- Artykuły„U schyłku czasów“ . Weź udział w konkursie, aby wygrać książki!LubimyCzytać9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Benedykt Szneider
Źródło: http://www.kultura.com.pl/index.php?s=a_09&d=a
17
6,6/10
Pisze książki: komiksy, czasopisma
Urodzony w 1982 roku. Drugi obok Rebelki przedstawiciel najmłodszego pokolenia polskich komiksiarzy. Wiek jednak o niczym tu nie świadczy, gdyż Szeider, podobnie jak jego kolega, operuje bardzo już wyrobionym i specyficznym dla niego stylem. Wystarczy zobaczyć jedną planszę z takich komiksów jak „Necronomicon” („Arena Komiks” nr 6),czy „Hildskjalf” (m.in. „Antologia polskiego komiksu”) i od razu wiadomo z kim mamy do czynienia. Ciemne kadry, potworne zagęszczenie kresek na rysunku, wysmukłe sylwetki i twarze bohaterów. Widać fascynację autora gotykiem (czasami teksty w dymkach zapisane są gotycką czcionką). Do tego dochodzą mroczne scenariusze, w których człowiek jest tylko marionetką w rękach jakiejś wyższej siły, niekoniecznie stojącej po stronie dobra. Imponująco wyglądają rysunki Szneidera w kolorze. Nie jest to na pewno feeria barw, ale różne odcienie szarości, granatu, sepii przyprawione nieodzowną czernią (oraz moim ulubionym kolorem trupiosinym),które podkreślają niesamowity klimat opowieści. W 1999, na X Ogólnopolskim Festiwalu Komiksu w Łodzi Szneider dostał wyróżnienie właśnie za planszę w kolorze do „Hildskjalfa” i pierwszą nagrodę za cały ten komiks. Pierwszym samodzielnym minialbumem tego rysownika jest dostępny w ogólnopolskiej sprzedaży „Diefenbach”, narysowany na zamówienie pewnego wydawnictwa z Angouleme. Wydała go kultura gniewu (nakład 666 egzemplarzy),jeszcze jakiś czas temu leżał np. w Empikach obok „Kaczora Donalda”. Jest w tej historii wszystko z czego znany jest Szneider (z tylnej strony okładki patrzy niepokojącym wzrokiem, w kąciku ust czerwona plama): mroczny klimat średniowiecza, siąpiący bez przerwy deszcz, czająca się w każdym kadrze groza i niesamowitość, niedopowiedzenia i tajemnice. A wstęp do fabuły wygląda tak: „dwaj joannici, przybyli do miasteczka w poszukiwaniu tajemniczej Czarnej Kroniki, natrafiają na szereg krwawych, trudnych do wyjaśnienia wydarzeń. Rozwiązanie zagadki skrywa pewna krypta...”. Żaden z autorskich komiksów Szneidera nie jest pogodny i optymistyczny. Czytając je mam przed oczami Boschowskie piekło, a w myślach powtarzam sentencję „Vanitas vanitatum et omni vanitas”. Podobne wrażenie robią jego ostatnie prace: opowiadanie ze zbiorku „I co dalej kapitanie?” i historia z kolorowej wkładki KKK z października 2003. W tym pierwszym, zaledwie dwustronicowym „Requiem dla kapitana”, Szneider redukuje ilość kresek w rysunku, by doskonałym uchwyceniem drobnych gestów pokazać Żbika jako starego i zgorzkniałego mężczyznę, przeraźliwie tęskniącego do świetlanej przeszłości. W „Komiksie o miłości”, wydrukowanym w KKK, rysownik sięga po kolor. Fantastycznie używając „zgniłych” odcieni żółci, brązów, czerwieni oraz czerni sutanny udało mu się stworzyć przygnębiający, przerażający i perwersyjny świat prowincjonalnego burdelu świadczącego usługi sado-maso. A co najciekawsze, na koniec autor każe czytelnikowi wykazać choć odrobinę zrozumienia dla swoich udręczonych postaci. Benedykt Szneider (swoją drogą imię i nazwisko tak doskonale pasuje do twórczości, że aż chce się w tym jakiś spisek zwietrzyć) znany jest również ze współpracy z innym „młodym wilkiem” polskiego komiksu Jakubem Rebelką. Razem m.in. wykreowali postać Oskara, którego przygody pojawiały się np. w „AQQ”. Za jeden z odcinków pt. „Oskar. Król cieni” dostali pierwszą nagrodę na konwencie w Łodzi. Współpracował również z Przemysławem Truścińskim. Raz przy komiksie „Dust”, potem nad opowiadaniem „Keep Quiet” (Truściński napisał scenariusz),które ukazało się w zbiorku „Manga po polsku” i jest chyba jego najsłabszą pracą. Ostatnio ściął swoje długie czarne włosy. Z łysą głową wygląda równie niepokojąco jak jego komiksy.http://www.kultura.com.pl/index.php?s=a_09&d=a
6,6/10średnia ocena książek autora
119 przeczytało książki autora
108 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Польский комикс на фестивале «КомМиссия» в Москве (Komiks polski na festiwalu KomMissia w Moskwie)
7,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2020
Syn, tom 1: Woda i ogień
Benedykt Szneider
Cykl: Syn (tom 1)
6,4 z 21 ocen
28 czytelników 11 opinii
2018
Likwidator: Alternative. Antologia 1
Cykl: Likwidator (tom 0)
5,5 z 2 ocen
13 czytelników 0 opinii
2005
Komiks. Antologia komiksu polskiego. Najlepsi młodzi rysownicy
7,5 z 19 ocen
40 czytelników 1 opinia
2000
Najnowsze opinie o książkach autora
Syn, tom 1: Woda i ogień Benedykt Szneider
6,4
Nieraz trafi w moje ręce komiks, który jest bajecznie narysowany, jednak fabularnie kompletnie nie przykuwa mojej uwagi. Właśnie tak się stało z pierwszym tomem cyklu "Woda i ogień". Zresztą sam tytuł sprawił mi spory problem, bo jeśli spojrzeć na okładkę, to ma się przeświadczenie, że nazwa serii to "Syn", zaś tytuł pierwszego tomu brzmi "Woda i ogień". Po lekturze tego komiksu ugruntowałem się w tym przekonaniu. Tymczasem wedle opisu dystrybutora, jest zupełnie odwrotnie. Właśnie tak mogę chyba opisać cały ten album, bowiem w każdym punkcie jest inaczej niż zapowiadano. Mamy XIV wiek, papież wysyła krzyżowców na północ Europy, aby wytępili pogańską wiarę z lokalnych ludów, a nieliczne punkty oporu, starają się powstrzymać przemarsz wojsk. Nie ukrywam, że taka reklama zachęciła mnie niezmiernie do tego komiksu. Niestety okazała się niczym przedwyborcze obietnice, bo niewiele z niej faktycznie zostało zrealizowane.
Tytułowa postać, młodzieniec imieniem Syn, który pochodzi z Akademii Tortur, gdzie poznawał ścieżkę bólu, uciekł z swego domostwa. W zasadzie to jego bracia zrzucili go ze skały, po tym jak ich mistrz odebrał sobie życie w dziwnym rytuale. Tutaj pojawia się pierwszy klops. Dostajemy jakieś skrawki świata przedstawionego, nawiązania do wierzeń ludów Północnej Europy i żadnych konkretów. Ktoś ginie, ktoś ucieka, jakiś dowódca Krzyżaków przybywa na te ziemie, ale tak naprawdę w tej fabule brak konkretów, które przykułyby uwagę czytelnika. Dla mnie wyglądało to jak rozwleczony w czasie prolog, na siłę przerobiony na pełnoprawny tom. Przez ponad 50 stron niemal nic się nie dzieje, treści jest jak na lekarstwo, a dialogów jeszcze mniej.
Szkoda bo sam okres historyczny daje spore pole do popisu. Do tego po otwarciu komiksu, wewnątrz okładki dostajemy przedstawienie dwójki głównych postaci. Wspomnianego Syna i Iskry, młodej strażniczki lasu, która odnajduje chłopaka, po tym jak jego kompani zrzucili go z urwiska. Po zakończeniu lektury też natrafiamy na prezentacje kolejnej pary postaci, tym razem z obozu Krzyżaków. Szczerze powiedziawszy, te opisy są ciekawsze od całego komiksu, co nie jest w tym wypadku dobrą rekomendacją.
Na pocieszenie pozostaje rysunek. Czarno-biały, obłędnie wykonany, budujący klimat późnego średniowiecza w Północnej Europie. Kilka plansz posiada kolorystykę, co tylko potęgowało moją ciekawość względem historii. Ta niestety potem zostaje brutalnie stłamszona przez nijaki scenariusz. Kilka plansz pejzaży zajmuje dwie strony komiksu, zachwycając oko czytelnika. Jedną z nich, gdzie Iskra stoi na wzniesieniu na tle wschodzącego słońca i łańcucha górskiego, chętnie bym zakupił, oprawił i powiesił u siebie w gabinecie. W moich oczach to istne arcydzieło. Niestety w takim komiksie sam rysunek, to dla mnie za mało. Potencjał jest ogromny, może w kolejnych tomach fabuła w końcu jakoś się rozkręci, bo na razie otrzymałem ponad 50-cio stronicowy prolog, który nie opowiedział nic ciekawego.
44 - Antologia komiksu Tomasz Kołodziejczak
7,5
Najbardziej podobają mi się trzy komiksy, które do znakomitych scenariuszy Grzegorza Janusza narysowali Konior, Frąś i Gawronkiewicz. Ponadto mniej, lub bardziej ciekawe są komiksy Mieszkowskiego, Wojdy (z takimi sobie rysunkami Ostrowskiego),Trusta + Kołodziejczaka, czwarty komiks ze scenariuszem Janusza (rysunki Kołomycka),Skarżyckiego + Gonzalesa. Takie sobie, lub słabe są komiksy do których świetne rysunki zrobili Szneider, Rebelka, Oleksicki i Madej. Niezłe były też rysunki Kowalskiego i Adlera, ale fabularnie tak sobie. Całkiem fajny ogólnie jest komiks Niewiadomskiego. Rysunki Endo i Resteckiej jak zwykle mi się nie podobały, a historie były słabo opowiedziane. Doceniam jednak pomysł Endo na stylizowanie komiksu na pamiętnik z Powstania. Generalnie album jest popisem wielu rysowników i jednego scenarzysty - Grzegorza Janusza. Pozostałe scenariusze mają rozrzut od słabych do takich sobie. Albo mają ciekawy pomysł, ale historia nie jest zbyt dobrze opowiedziana. Daję ósemkę za scenariusze Grzegorza Janusza i dużo świetnych rysunków. Ale błędy ortograficzne w tego rodzaju publikacji, to kryminał. Album zdecydowanie nie miał żadnej korekty.