Duński pisarz i poeta, najbardziej znany ze swej twórczości baśniopisarskiej. Urodził się 2 kwietnia 1805 roku w najbiedniejszej dzielnicy Odense jako syn 27-letniego szewca Hansa Andersena i ok. 30-letniej, niepiśmiennej praczki Anne Marie z domu Andersdatter (inne źródła podają, że była o 15 lat starsza od Hansa Christiana). Ojciec umarł z powodu komplikacji zdrowotnych po udziale w wojnie napoleońskiej, matka z powodu alkoholizmu. W dniu urodzenia został ochrzczony w domu, ze względu na to, że w tamtych czasach wiele noworodków umierało zaraz po urodzeniu. 15 kwietnia został ochrzczony w kościele św. Jana w Odense. W krainę baśni pierwsza wprowadziła go babcia (od strony ojca). Andersen spotykał się z nią w szpitalu psychiatrycznym, gdzie przebywał jego chory dziadek. Kilka motywów z opowieści babki zostało później wykorzystanych przez Andersena w jego utworach. Po śmierci ojca i powtórnym małżeństwie matki (z Nielsem Gunersenem) Andersen wyjechał we wrześniu 1819 do Kopenhagi, z zamiarem zostania aktorem. W latach 1820-1821 uczęszczał do szkoły baletowej w Kopenhadze. Próbował także gry w teatrze, ale nie przyjęto go. Karierę rozpoczął jako śpiewak z wysokim sopranem, ale utracił go po mutacji. Za wszelką cenę starał się być jak najbliżej teatru, w którym zadebiutował jako autor w 1829 sztuką Kjærlighed paa Nicolaj Taarn (Miłość na Wieży Mikołaja). Od tego czasu pisał sporo sztuk teatralnych, które nie zawsze cieszyły się powodzeniem. Ze względu na brak wykształcenia sztuki pełne były błędów ortograficznych, interpunkcyjnych i stylistycznych. Krytycy od początku je odrzucali. Dzięki wytrwałości dostał w 1822 stypendium królewskie, które umożliwiło mu dalszą naukę w szkole, a później studia. Pomógł mu Jonas Collins, który od początku wierzył w talent chłopca. W jego synu, Edvardzie Andersen się zakocha, co rozpocznie jego homoseksualne przygody. Pewniejsza sytuacja materialna pozwoliła na kontynuowanie pracy twórczej i rozwijanie zainteresowań. Zwiedził niemal całą Europę. Ciekawość świata i ludzi, ale także nieustanny niepokój ducha, poczucie osamotnienia, kompleksy, skomplikowany charakter dziwaka, nadmierna wrażliwość, egocentryzm uniemożliwiały mu znalezienie stałego miejsca i prowadzenie ustabilizowanego życia. Martwił się, iż oszaleje podobnie jak jego dziadek. Miewał stany depresyjne i melancholiczne, a pod koniec życia chorował na gruźlicę. Miał wielu wybitnych i sławnych znajomych, należeli do nich: Bertel Thorvaldsen, Adam Oehlenschlager, Heiberg, Lind, Bjornson, Karol Dickens czy bracia Grimm. W 1851 w wyrazie uznania dla wiedzy i zasług Andersena przyznano mu tytuł profesora, a w 1874 tytuł radcy. Zmarł 4 sierpnia 1875 roku w Rolighed koło Kopenhagi. Debiutował w 1822 zbiorem utworów Młodzieńcze próby wydanych pod pseudonimem William Christian Walter. Twórczości dla dzieci początkowo nie traktował poważnie, raczej jako zajęcie na marginesie pisarstwa dla dorosłych. Choć zastrzegał, iż jego baśnie to pudełka: dzieci oglądają opakowanie, a dorośli mają zajrzeć do wnętrza. Bardzo nie lubił, gdy jego baśnie od początku uznano za dzieła dla dzieci, bez głębszego sensu. Jednak właśnie baśnie przyniosły mu wielki rozgłos i sławę. Pierwszy ich zbiór (Eventyr fortalte for Børn (Baśnie opowiedziane dla dzieci)),został wydany w Kopenhadze w roku 1835, a kolejne tomy ukazały się w latach 1836 i 1837. Zachęcony powodzeniem pierwszej serii, pisarz wydawał kolejne aż do roku 1872. Wydał kilka tomów wierszy, wiele opowiadań, szkiców, powieści, sztuki teatralne. Także dziennik swojego życia. Ilustratorami pierwszych (i wielu kolejnych, do dziś) wydań baśni Andersena byli Lorenz Frølich i Vilhelm Pedersen. Baśnie zostały przetłumaczone na ponad 80 języków. Na język polski tłumaczyli je m.in. Stefania Beylin, Jarosław Iwaszkiewicz, Franciszek Mirandola i Władysław Syrokomla. W 1956 powstała międzynarodowa nagroda dla najwybitniejszych twórców literatury dla dzieci – Medal im. H.C. Andersena, przyznawany co dwa lata przez IBBY, a także Lista Honorowa im. H.C. Andersena, na której umieszczane są najlepsze książki dla dzieci i młodzieży. W roku 2005, z okazji dwusetnej rocznicy urodzin baśniopisarza Poczta Polska wypuściła dwa znaczki, na których znajdują się wizerunki postaci z dwóch popularnych baśni Andersena: z Małej Syrenki oraz Królowej Śniegu. Natomiast w Danii postanowiono wydać wszystkie jego baśnie tak, jak je napisał – bez poprawek wydawnictw.
Gdy tak siedział w środku nocy, otworzyły się drzwi i do domu wszedł duży Klaus z siekierą. Dobrze wiedział, gdzie stoi łóżko małego Klausa,...
Gdy tak siedział w środku nocy, otworzyły się drzwi i do domu wszedł duży Klaus z siekierą. Dobrze wiedział, gdzie stoi łóżko małego Klausa, poszedł i zdzielił zmarłą staruszkę w głowę, myśląc, że to mały Klaus. (...)
-jaki to niedobry, okropny człowiek - powiedział mały Klaus. - Chciał mnie zamordować. Szczęście miała babcia, że nie żyje, bo byłby ją zabił.
Jako miłośniczka literatury skandynawskiej nie mogłam nie sięgnąć po antologię „Mistrzowie opowieści. Skandynawskie lato”, której motywem przewodnim jest właśnie lato spędzane w Szwecji, Norwegii czy na Islandii. Znajduje się w niej dwadzieścia kilka krótkich utworów wybranych przez Justynę Czechowską; po tytuły, nazwiska autorów oraz tłumaczy odsyłam na stronę wydawnictwa, gdyż wypisanie ich zajęłoby zbyt dużo miejsca.
Niestety książka mnie nie zachwyciła. Z kilku powodów. Po pierwsze większość opowiadań jest albo nudna, albo niesamowicie infantylna. Redaktorka zbiorku najwidoczniej nie zastanowiła się, do jakiego czytelnika kieruje książkę, i powybierała teksty na chybił trafił. Obok wulgarnej historyjki o mężczyźnie podpalającym działkę czy o dziewczynie prowokowanej przez lesbijkę znajdują się tu bajeczki o rodzince ślimaków, o pszczole wdowie, o Rasmusie i włóczędze. W materiałach promocyjnych owa różnorodność prezentowana jest jako zaleta, bo niby każdy może tu znaleźć coś dla siebie. Tylko gdzie tu logika? Jeśli skuszę się na książkę, to chcę ją przeczytać od deski do deski, a nie poprzestać na kilku opowiadaniach i szukać chętnych na pozostałe. Jak coś jest dla wszystkich, to jest dla nikogo. Tej antologii nie da się przeczytać w całości i przyznaję, że nie dobrnęłam do końca bajeczki o mniszku z uśmiechem wpatrującym się w słońce, bo po prostu nie dałam rady.
Zresztą nawet wśród tekstów przeznaczonych dla dorosłych znajduje się dużo słabych, wywołujących jedynie znużenie albo zażenowanie. „Tego lata odwiedzała cmentarze”, „Dziecko, które kochało drogi”, „Konie w nocy” i „Lato” są, cóż tu ukrywać, niesamowicie nudne, a „XVI”, którego narrator bez końca przeklina i narzeka, może spodobać się jedynie mocno zaburzonej osobie. Podobnie odrzucające są „Biały zając” i „Jak syreny”. W pierwszym z tych opowiadań wiecznie marudzący bohater podpala szopę, w której przebywa tytułowe zwierzę, w drugim zaś dziewczyna rozważa, czy byłaby w stanie przespać się ze znajomą lesbijką, czy jednak nie. I tak przez całe opowiadanie. Kolejny nieudany tekst nosi tytuł „Lato. Nanoopowieść” i składa się z zaledwie ośmiu słów. Powstał specjalnie na potrzeby antologii, ktoś więc musiał go zamówić, zaakceptować. Tylko po co? Nie szkoda pieniędzy na honorarium dla autora i dla tłumacza tych kilkuwyrazowych wypocin?
Innego rodzaju koszmarkiem jest „Pocałunek” Hjalmara Söderberga. Koszmarkiem nie z winy autora, tylko tłumaczki, gdyż został przełożony tak nieudolnie, że można by to uznać za ponury żart. Pisarza słynącego z pięknego stylu zaprezentowano w tej antologii jako niechluja językowego, który już w pierwszym zdaniu popełnia błąd gramatyczny. Dalej też nie jest lepiej, całość zaś wygląda jak wprawka.
Kolejna wada „Skandynawskiego lata” to niestaranne notki o autorach. By nie przynudzać, napiszę tylko, że powieść Laxnessa nosi tytuł „Duszpasterstwo koło Lodowca”, a nie, jak twierdzą twórcy książki, „Chrześcijaństwo koło lodowca”.
Koniec końców tylko pięć tekstów – „Letnie marzenie”, „Filar”, „Szczeliny powietrza”, „Babie lato” i „BeSafe” – uznałam za ciekawe. Narratorką tego pierwszego jest kobieta, której w dzieciństwie nie dane było wyjechać na kolonie. Po upływie kilkudziesięciu lat nadal ją to boli. W żadnym z opowiadań wieś nie została odmalowana tak kusząco, tak czarownie jak właśnie w tym, będącym jedynie opisem wyobrażeń nieszczęśliwego dziecka. W „Filarze” obserwujemy mężczyznę, który z uporem uczy syna pływać. Ojciec ten uchodzi za niezłomnego, za opokę rodziny, tymczasem wydarza się coś, co zbija go z nóg. „Szczeliny powietrza” to obrazek z życia dwóch przyjaciółek, lekarki i pisarki. Od młodości celebrowały lato, nocując na bezludnej wyspie, i na starość ani myślą zrezygnować z tego zwyczaju. Zawsze był to dla nich spokojny, piękny czas, jednak teraz piknik przebiega inaczej niż zwykle. Pojawia się intruz, zostają ujawnione mroczne tajemnice z przeszłości. W „Babim lecie” autorka z niezwykłą subtelnością ukazuje narodziny nieporozumienia oraz ból starszego mężczyzny, który uwierzył, że pokochała go młoda dziewczyna. A w „BeSafe” widzimy rodzinę z małym dzieckiem. Mąż wybiera się do pracy – i tyle, przed rozpoczęciem lektury lepiej nic więcej nie wiedzieć, bo tylko w tym wypadku poczujemy się tak, jakbyśmy dostali młotem w głowę. Autor po mistrzowsku buduje napięcie i przeraża czytelnika.
Pięć dobrych opowiadań to jednak za mało, by zrównoważyć wady antologii i uznać ją za wartościową. Podsumowując – nie polecam.
https://koczowniczkablog.blogspot.com/2024/03/mistrzowie-opowiesci-skandynawskie-lato.html
Pięknie wydane baśnie naszego dzieciństwa wielu pokoleń, ponadczasowa treść.
Rozkosz dla oczu, jeżeli chodzi o kolorowe ilustracje , nie trzeba do tego zapraszać. Sam Jan Marcin Szancer.
Cudowne baśnie , o sentymentalnym znaczeniu, niektóre trochę straszne ,inne wywołujące uśmiech na twarzy. Na pewno niezwykłe, magiczne. Teraz już nikt nie potrafi tym stylem i treścią dorównać duńskiemu autorowi.
Przenosimy się do innego świata, doznajemy różnych wrażeń, przeżywamy przygody.
Do książki dołączona jest płyta CD z nagraniem baśni ,, Królowa śniegu’’.
Dzieciom najbardziej przypadła do gustu baśń ,, Brzydkie kaczątko’’ i ,, Dzikie łabędzie’’.
Ja lubię wyciskacz łez ,, Dziewczynka z zapałkami’’.
Książka jest piękna, tylko trzeba się na niej poznać i docenić, a nie doszukiwać się wad w archaicznym języku.
Polecam ! Dla całej rodziny do czytania w święta przy choince, w lecie przy ognisku /tam gdzie wolno rozpalać/, w ciszy domowej przy kominku /jeśli ktoś posiada/.