Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Terry Moore
100
7,0/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
186 przeczytało książki autora
183 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Motor Girl Volume 1: Real life (Motor Girl #1-5) Terry Moore
6,5
Mało przekonujące dokonanie Terry'ego. Komedia, która nie potrafi cytować dramatu, a tragizm napisany przez chichot losu niebłyskotliwy i roztrzepotany przez burzliwą narrację z gitarą chaotycznego Hendrixona. Wrzucone na oślep magazyny z kosmitami z maglowanej areny 51. Lądujemy na złomowisku, gdzie córka oraz babcia prowadzą spokojny żywot z maszynami na czterech kółkach. Z jednym, wyjątkowym szkopułem. Młoda dziewczyna jest weteranką wojenną stacjonującą niegdyś w Iraku. Z zespołem stresu pourazowego. I niby zapowiada się zachęcająco, bo towarzyszem marines jest goryl jako podświadomy agresor, który we wszystkim widzi wroga. Mamy dwójkę nierozgarniętych pajaców, co zamierzają jako pośrednicy ,,wyłudzić'' od staruszki podpis na sprzedanie ziemi, ale ów zręczna komedia prędko stosuje naiwne motywy oraz pokraczny komentarz militarny. Nie ratują serii: a)kreskówkowi obcy, b) prymitywne dialogi, c) kiepskie postaci drugoplanowe (mężczyźni są obrzydliwi i tacy nieinteresujący),d) główna bohaterka, to summa summarum antybohaterka oraz szkodliwy stereotyp weteranów wojennych.
Jak mogą bawić popisy popkulturowe oraz nitki komedii z ,,wyłączoną'' psychiką, tak jest to, napisane koślawo i destrukcyjnie dla narracji. Zawiodłem się, bo groteskowy ton wytrąca z równowagi, a gdy zamierza poruszać poważne problemy społeczne, jak nieumiejętność kontrolowania wyobraźni przez zaburzenia ośrodkowego nerwu - staje się nad wyraz chybotliwy oraz sprzeczny. Nie potrafi przeskakiwać z błaznowania w szlachetny dramat, a dramat jest jawnie płytki przez niedorzeczne postaci biegające jak kurczak bez głowy. Ta historia prowadzi donikąd, i nie potrafi się zdecydować, czy jest parodią ludzi z zaburzeniami społecznymi, czy tylko nieumiejętnym dramatem bez paliwa emocjonalnego. Taki tam miszmasz, który próbuje za bardzo przypodobać się wszelkiej ,,widowni''.
Rachel Rising tom 1: Cień śmierci Terry Moore
7,7
Fantasmagorie to nowe wydawnictwo komiksowe, które zadebiutowało z początkiem bieżącego roku. (...) Pierwszym albumem w koszyku edytora jest tom serii „Rachel Rising”. Autorem cyklu jest Terry Moore, twórca dotąd w Polsce nieprezentowany.
Album „Cień śmierci” rozpoczyna się sekwencją plansz, w których narracja prowadzona jest bez użycia słów. Widzimy młodą dziewczynę, która wygrzebuje się z płytkiego zagłębienia w ziemi. Scena dzieje się w lesie, gdzieś w pobliżu miasteczka Manson (hm, raczej znamienna nazwa). Początkowo nie wiemy czy dziewczyna była martwa, a teraz dzięki Boskiej interwencji zmartwychwstała, czy stała się zombie, a może wcale nie umarła, tylko zemdlała, bo ktoś w ramach głupiego żartu zakopał ją żywcem i właśnie się obudziła. W każdym razie bohaterka jest diabelnie zdezorientowana, bo gdy w końcu dojeżdża do domu, to okazuje się, że przeleżała pod ziemią kilka dni. Symbolicznie, niczym Jezus Chrystus, powróciła z martwych po trzech dniach, chociaż jej funkcje życiowe (puls krwi czy łaknienie) wciąż nie są normalne. Znaczącym elementem układanki jest fakt, że bliscy znajomi i krewni mają problem z wizualnym rozpoznaniem bohaterki.
Rachel Beck, bo tak zwie się protagonistka, faktycznie została zamordowana; dokładnie: uduszona konopnym sznurem. Dziewczyna nie pamięta, kto ją zabił i z jakiego powodu. Nie rozumie, dlaczego nie jest martwa. Zresztą żadna z występujących w bieżącym tomie postaci nie potrafi na to pytanie udzielić odpowiedzi. Rachel pragnie dowiedzieć się, kto jest odpowiedzialny za taki bieg wypadków. Dlatego zwraca się do najbliższych: ciotki Johnny, która prowadzi zakład pogrzebowy oraz najlepszej przyjaciółki Jet, aby pomogły ustalić prawdę i wziąć odwet na sprawcy.
(...) Czytelnik ma możliwość snucia własnych przypuszczeń, scenarzysta nie spieszy się, aby rozwikłać zagadkę post-życia Rachel. Subtelnie budowany jest klimat opowieści (ni to grozy, ni to kryminału). Niewielka ilość występujących postaci podkreśla kameralny charakter opowieści. Akcja prowadzona jest leniwie. To jednak nie dziwi, w końcu cykl liczy sobie łącznie siedem tomów. Pierwszy mamy za sobą i trzeba szczerze powiedzieć, że historia – mimo wielu niewiadomych – jest intrygująca, a pozycję czyta się z wielkim zainteresowaniem. Podczas lektury sami staramy się rozgryźć, co właściwie dzieje się w miasteczku Manson.
Terry Moore sprawnie żongluje ogranymi tematami popkultury takimi jak: zemsta zza grobu, nawiedzony las, dzieci w kontakcie z duchami, purytańskie samosądy na czarownicach, beznadzieja małych amerykańskich miasteczek. Wyciska z nich jednak zupełnie nowe soki. „Rachel Rising” to nie horror, gdyż podczas czytania nie czujemy strachu, nie boimy się przewrócić strony, to raczej niepokój i biegające wzdłuż kręgosłupa mrówki. Nieskromnie liczę, że polski wydawca nie każe długo czekać na „dwójkę”...
- - -
cały tekst można przeczytać tu:
https://dybuk.wordpress.com/2017/04/05/rachel-rising-1-cien-smierci/