Baśnie: Długo i szczęśliwie
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Baśnie (tom 21)
- Seria:
- Klub Świata Komiksu
- Tytuł oryginału:
- Fables #21: Happily Ever After
- Wydawnictwo:
- Egmont Polska
- Data wydania:
- 2017-07-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-07-19
- Data 1. wydania:
- 2015-05-12
- Liczba stron:
- 200
- Czas czytania
- 3 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328127012
- Tłumacz:
- Krzysztof Uliszewski
Dwudziesty pierwszy tom lubianej serii Billa Willinghama. Po tym jak Bigby Wilk zostaje zamieniony w posąg ze szkła, w Baśniogrodzie dochodzi do zmiany struktury władzy. Powstają dwie zwalczające się frakcje – jedną dowodzi Królewna Śnieżka, a drugą – jej siostra Róża Czerwona. Konflikt przybiera na sile wskutek manipulacji nieoczekiwanego wewnętrznego wroga, który przywraca Bigby’ego do świata żywych, pozbawiając go zarazem resztek człowieczeństwa. Teraz Wilk, niczym niepowstrzymana maszyna do zabijania, przemierza ulice Nowego Jorku, rozszarpując każdego, kto stanie mu na drodze, i z każdym krokiem zacierając granice pomiędzy światem doczesnym a magią Baśniogrodu. Róża przygotowuje rycerzy Camelotu do bitwy, a Śnieżka spiskuje, by ocalić swego zaczarowanego męża.
To historia, która może zakończyć się tylko tragicznie… Saga Baśnie zmierza do finału – nie będzie to jednak zakończenie lekkie i przyjemne.
W Długo i szczęśliwie do zgranego zespołu twórców – Billa Willinghama, Marka Buckinghama, Steve’a Leialohy i Andrew Pepoya – dołącza plejada utalentowanych gości, m.in. Matthew Sturges, Eric Shanower, Shawn McManus, Jae Lee, Terry Moore, Russ Braun i Chrissie Zullo. "
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 93
- 42
- 27
- 18
- 8
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Bigby wraca do świata żywych, ale niewiele osób się cieszy. Wraca jako bestia, której jedynym celem jest mordowanie. Róża Czerwona i Królewna Śnieżka są coraz bardziej do siebie wrogo nastawione. Czyżby konfrontacja była tylko kwestią czasu?
https://salomonik.eu/blog/przeczytane/2347-basnie-tom-21-dlugo-i-szczesliwie
Bigby wraca do świata żywych, ale niewiele osób się cieszy. Wraca jako bestia, której jedynym celem jest mordowanie. Róża Czerwona i Królewna Śnieżka są coraz bardziej do siebie wrogo nastawione. Czyżby konfrontacja była tylko kwestią czasu?
Pokaż mimo tohttps://salomonik.eu/blog/przeczytane/2347-basnie-tom-21-dlugo-i-szczesliwie
Bez wątpienia jeden z najlepszych tomów. Autorzy brutalnie poczynają sobie z bohaterami nie bacząc na czytelnicze gusta. Krew się leje, odchodzą kolejni bohaterowie, a pozostali, już nie tak gwałtownie jak w "Wojnie o pokój", ale powoli rozpoczynają najważniejsze starcie. To już ostatnie kadry przed finałem, który mam nadzieję - zwieńczy dzieło.
Bez wątpienia jeden z najlepszych tomów. Autorzy brutalnie poczynają sobie z bohaterami nie bacząc na czytelnicze gusta. Krew się leje, odchodzą kolejni bohaterowie, a pozostali, już nie tak gwałtownie jak w "Wojnie o pokój", ale powoli rozpoczynają najważniejsze starcie. To już ostatnie kadry przed finałem, który mam nadzieję - zwieńczy dzieło.
Pokaż mimo toJak to dobrze, że już za chwilę koniec! Tom przedostatni okazał się lepszy od 20., ale to wciąż nie jest "to". Wątek z przeznaczeniem Róży i Śnieżki nuży; widać, że został naprędce zaimprowizowany, przez co zwyczajnie gryzie się z historią z poprzednich tomów. Kolejna rzecz, jaka mnie tutaj raziła - scenarzysta znowu uśmierca istotne dla fabuły postacie i nie pozwala tym śmierciom odpowiednio wybrzmieć. Szkoda, wielka szkoda. Poza tym coś czuję, że ogrom wątków pozostanie rozgrzebanych i niedomkniętych :/...
Więcej o komiksach piszę na fb.com/polishpopkulture
Jak to dobrze, że już za chwilę koniec! Tom przedostatni okazał się lepszy od 20., ale to wciąż nie jest "to". Wątek z przeznaczeniem Róży i Śnieżki nuży; widać, że został naprędce zaimprowizowany, przez co zwyczajnie gryzie się z historią z poprzednich tomów. Kolejna rzecz, jaka mnie tutaj raziła - scenarzysta znowu uśmierca istotne dla fabuły postacie i nie pozwala tym...
więcej Pokaż mimo toOmówienie pierwotnie zostało opublikowane na:
http://szortal.com/node/12715
Dalszy ciąg dalszy, już niedługo koniec
To już. Mam przed sobą dwudziesty pierwszy tom serii „Baśnie” Billa Willinghama. Jak to zleciało! Kiedy rozpoczynałem przygodę z tą serią, kupiłem pierwsze dziesięć tomów i pomyślałem sobie, że pewnie zebranie wszystkich zajmie mi lata. I tak się stało. Kilka lat to trwało. Ale doszło do tego o wiele szybciej, niż się spodziewałem. Wiem, że to przez mój wiek i przez to, że teraz czas wręcz przelatuje mi przez palce. Jednak i tak stwierdzam, że całość udało się skompletować niespodziewanie szybko. Oczywiście żadna w tym moja zasługa, to wyłącznie działanie Egmontu polegające na tym, że właściwie wydawali tę serię.
W dwudziestym pierwszym tomie znajdują się odcinki oryginalnie zamieszczone w „Fables” 140–149. Wszyscy wiemy, że odcinków jest dokładnie 150. Więc na pewno, tak jak ja, jesteście zaintrygowani tym, że w ostatnim – dwudziestym drugim tomie będzie tylko jeden oryginalny odcinek. Poza tym, jak wynika z opisu, pojawi się trochę niepublikowanych wcześniej dodatków. Ale jak długi będzie ostatni odcinek? Pytam nie bez kozery. Zarówno w omawianym właśnie tomie, tak jak i we wcześniejszym, autor stara się pozamykać wątki, które zostały pootwierane w poprzednich. Więc zamyka – niektóre ostro, niektóre płynnie, niektóre seriami, niektóre w paczkach. Widać, że obrał sobie taki cel, słuszny zresztą, i działa w tym kierunku. Jednak tutaj pojawia się pytanie: czy aby uda mu się wszystko zakończyć tak, żeby to jakoś wyglądało? Czy może część wątków zostawi otwartych?
Przechodząc do treści, muszę od razu zaznaczyć, że jest trochę inaczej niż wcześniej. Zwykle na tom składała się jedna długa opowieść, zazwyczaj tytułowa, oraz kilka krótszych. Tym razem jest jedna bardzo długa historia tytułowa (tutaj nic się nie zmieniło),ale za to przeplatana aż dziewięcioma opowieściami pobocznymi, zamykającymi wątki z bohaterami, którzy pojawili się w „Baśniach” wcześniej. Większość z nich zaczyna się od słów: „Ostatnia opowieść…”. No bardziej łopatologicznie autorzy nie mogli już tego zrobić. Ale mnie się i tak spodobał ten pomysł. Jak już nie można było inaczej, to lepiej tak, czyli wprost. Niektóre opowieści są krótkie, inne bardzo krótkie, a niektóre to wręcz szorty komiksowe. Jak na księgowego przystało, mogę napisać, że średnio zajmowały trzy strony. Dowiadujemy się, jak potoczyły się losy Muchołapa, Sindbada, Babe, Kopciuszka, księcia Uroczego, a nawet zapomnianego już przeze mnie (bo średnio lubiłem tę postać) Baśniowego Jaśka. Oczywiście nie zdradzę treści tych podsumowań, przecież odebrałbym Wam całą radość czytania zakończenia tej serii.
Natomiast główna historia dotyczy zbliżającej się kulminacji, czyli wszystko dąży do pojedynku Róży Czerwonej i Śnieżki. Ciekawe, czy Bill Willingham, zaczynając przygodę z „Baśniami”, miał od początku w głowie taki pomysł, czy wpadł na niego w trakcie powstawania serii? Jak Wam się wydaje? Ja myślę, że zrodził się podczas wymyślania, że długość trwania serii zaskoczyła jej twórcę. Dlatego dopisywał różne wątki, budował nowe krainy, wprowadzał nowe postaci, żeby pracować jak najdłużej nad tym komiksem. Aż w pewnym momencie zauważył, że rozbuchał to do takich granic, tak rozwlekł całość, że czas to zakończyć. Ale trzeba przecież zakończyć z hukiem, z rozmachem, a tutaj mamy problem, bo większość głównych przeciwników baśniowców zginęła albo została utemperowana. Zatem pod sam koniec wymyślił konflikt, który bardzo mnie zaskoczył, chociaż może inni czytelnicy byli na to lepiej przygotowani.
W tym tomie autor podgrzewa atmosferę, prowadzi powoli akcję i jakby mimochodem, poprzez retrospekcje, przedstawia prawdziwe powody rodzącego się pomiędzy siostrami konfliktu. Niby wszystko poukładane i przemyślane, ale moim zdaniem pomysł jest jednak nieco wydumany. Cóż, widocznie lepiej się nie dało.
Chciałem zwrócić uwagę na nowego scenarzystę. Jeśli ktoś nowy uczestniczy w przygotowaniu przedostatniego tomu cyklu, to pewnie coś znaczy. Według mnie, znaczy to tylko tyle, że Willingham jest zwyczajnie zmęczony „Baśniami” i dokończenie pobocznych wątków zlecił Matthew Sturgesowi. Oczywiście ten zrobił to na postawie pomysłu Billa Willinghama :). Przecież tak naprawdę to jego seria, jego komiks. To, że go przerósł w pewnym momencie, nie ma żadnego znaczenia.
Co do grafiki, to mamy tu naprawdę mnóstwo osób. Dwunastu rysowników – to chyba rekord w tej serii, a na pewno dobry wynik wśród innych komiksów. I dodatkowo trzech innych odpowiedzialnych za kolory. Łącznie piętnastu! Wprawdzie wiadomo, że główne opowiadanie ilustrował Marc Buckingham, a inni albo mu pomagali, albo rysowali poboczne historie autorstwa Matthew Surgesa, ale i tak poczułem się lekko przytłoczony liczbą ludzi pracujących przy tym komiksie. Toż to już nawet nie jest manufaktura, to już powoli prawdziwa fabryka, i może dobrze, że seria się kończy, bo za chwilę byłby z tego koncern międzynarodowy…
Podsumowując: to jeden z lepszych tomów serii, tych ostatnich oczywiście, bo do wcześniejszych nie ma nawet jak się odnosić, ale to już pewnie wiecie z moich poprzednich omówień. W miarę dobrze zamknięto wątki ważnych postaci, jest ładny klamrowy pomysł na tom, a w wątku głównym nastąpiło tak dobre pociągnięcie tematu, że wypada nam tylko czekać na zakończenie.
Napisałem przy podsumowaniu tomu dwudziestego, że pewnie we wrześniu będzie koniec, ale są już wrześniowe zapowiedzi Egmontu i dwudziestego drugiego tomu „Baśni” tam nie ma. Cóż, pomyliłem się, ale na pewno do końca roku dowiemy się, jak zakończyła się ta historia.
Pomimo dłużących się fragmentów i niepotrzebnie rozbudowanych wątków to, oceniając ogólnie, dobra seria. Jestem bardzo zadowolony, że po nią sięgnąłem. Zbudowano ją na naprawdę świetnym pomyśle i bardzo dobrze wykonano. Więc spokojnie czekam na zakończenie serii, czyli na tom zatytułowany „Fables: Farewell”.
Niech za idealne podsumowanie posłuży informacja z czwartej strony okładki: „Koniec już bliski”. Tak. To się czuje, czytając ten tom. I trochę dopada czytelnika nostalgia…
Omówienie pierwotnie zostało opublikowane na:
więcej Pokaż mimo tohttp://szortal.com/node/12715
Dalszy ciąg dalszy, już niedługo koniec
To już. Mam przed sobą dwudziesty pierwszy tom serii „Baśnie” Billa Willinghama. Jak to zleciało! Kiedy rozpoczynałem przygodę z tą serią, kupiłem pierwsze dziesięć tomów i pomyślałem sobie, że pewnie zebranie wszystkich zajmie mi lata. I tak się stało....
BAŚNIE JAKO FANTASY
Twórcy pracujący pod szyldem Vertigo mają niezwykły talent do tworzenia historii genialnych w swej prostocie. Weźmy takiego „Kaznodzieję”, który opowiadał o księdzu szukającym Boga – w dosłownym tego słowa znaczeniu, „Sandmana” traktującego o onirycznych przygodach władcy snów i jego pokręconej rodziny czy „Y – ostatniego z mężczyzn”, historię o świecie pozbawionym samców wszelkich gatunków (oczywiście poza głównym bohaterem i jego małpą). Każdy z tych pomysłów był prosty, dobrze już wszystkim znany, a jednak scenarzyści zdołali wycisnąć z nich coś wspaniałego. Nie inaczej jest w przypadku „Baśni”. Bill Willingham wziął na warsztat klasyczne opowieści dla dzieci, połączył je w jedną wielką sagę fantasty, którą wypełnił mnóstwem smaczków i ujął w formę komiksu przeznaczonego dla dorosłych. Teraz nadszedł czas powoli pożegnać się z baśniowymi postaciami, intrygami i walkami. A ten prawie finał (przed nami jeszcze jeden tom) nie zawodzi.
Po zamienieniu Bigby’ego Wilka w stertę potłuczonego szkła, co stało się równoznaczne z jego śmiercią, w Baśniogodzie zaczyna się źle dziać. W czasach gdy imperium Dżepetta władało nieskończoną liczbą światów, Pudłacze chwytały wszelkie magiczne istoty, które nie służyły imperium i ukrywano w niedostępnych miejscach. Przez stulecia udało się ukryć niezliczone ich ilości, ale teraz nagle jednego dnia wszystkie z nich otwierają się, a to, co złe wydostaje się na wolność i przenosi do innych… pojemników. Do tego do Baśnioboru docierają niepokojące wieści z Nowego Jorku – ataki na ludzi do jakich tam dochodzi wskazują, że Bigby jakimś cudem wrócił do życia, ale najwyraźniej jest już tylko i wyłącznie bestią.
Tymczasem Królewnę Śnieżkę odwiedza Maddy, która ostrzega ją, że jej siostra, Róża Czerwona gromadzi armię pod jej nosem. Szykuje się zatem wojna dwóch frakcji. Wojna pełna zagrożeń i spisków. Na dodatek Śnieżka gotowa jest na wszystko byle uratować swojego męża. Czy w tej bajce ktokolwiek będzie żył długo i szczęśliwie?
Można powiedzieć, że tą serią Bill Willingham wrócił do korzeni gatunkowych. Na czym innym bowiem, jak nie na gruncie baśni wyrósł cały gatunek fantasy? Autor wykorzystał ten fakt i klasyczne motywy oraz postacie, by stworzyć epicką opowieść na miarę „Gry o tron”. Zwalczające się frakcje, spiski, intrygi, tajemnice, nadciągająca wojna… Każdy chce tu ugrać coś dla siebie, każdy chce też udowodnić, że on ma rację. Polityka i uczucia mieszają się ze sobą w szalonej opowieść spod znaku magii i miecza. Willingham zebrał postacie z legendarnych baśni, te wszystkim doskonale znane, jak i te, które nieszczególnie się pamięta, odmienił je nie do poznania, z jednoczesnym zachowaniem najważniejszych rzeczy i wrzucił w sam środek opowieści, jakiej nie powstydziliby się giganci fantasy. Nic dziwnego, że „Baśnie” zdobyły aż 14 nagród Eisnera (komiksowy odpowiednik Oskara) – plus kilka dodatkowych dla samych autorów – a także były nominowane do Hugo za najlepszy komiks.
Ale świetna jest nie tylko ich fabuła, a także strona graficzna. Ilustracje w wykonaniu Marka Buckinghama to kawał dobrej, realistycznej, ale uproszczonej roboty – pod pewnymi względami przypominają dokonania Mike’a Mignoli, są jednak mniej mroczne i bogatsze w szczegóły. Cieszy też Fakt, że kolor w serii jest stonowany, prostszy i pozbawiony komputerowych fajerwerków, co mi osobiście bardzo odpowiada. Do tego dochodzą oczywiście także prace wielu innych artystów, którzy na potrzeby „Długo i szczęśliwie” przygotowali kilka krótkich historii, w tym znakomitego Terry’ego Moore’a, którego komiksu w końcu zaczynają się pojawiać w Polsce coraz częściej.
Jeśli więc lubicie fantasy, to klasyczne, jak również to postmodernistyczne, zahaczające o urban fantasy, „Baśnie” to seria dla Was. Dojrzała, dobrze pomyślana, świetnie poprowadzona i znakomicie zilustrowana. Co warto nadmienić, wydana została na papierze offsetowym, co bardzo pasuje do całości – aż szkoda, że np. wznowienie „Kaznodziei” nie ukazało się w ten sposób, bo jakoś bardziej pasuje mi to do takiej historii. Dlatego też polecam gorąco.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/07/24/basnie-21-dlugo-i-szczesliwie-bill-willingham-mark-buckingham-steve-leialoha-andrew-pepoy/
BAŚNIE JAKO FANTASY
więcej Pokaż mimo toTwórcy pracujący pod szyldem Vertigo mają niezwykły talent do tworzenia historii genialnych w swej prostocie. Weźmy takiego „Kaznodzieję”, który opowiadał o księdzu szukającym Boga – w dosłownym tego słowa znaczeniu, „Sandmana” traktującego o onirycznych przygodach władcy snów i jego pokręconej rodziny czy „Y – ostatniego z mężczyzn”, historię o świecie...
Jak to dobrze, że już za chwilę koniec! Tom przedostatni okazał się lepszy od 20., ale to wciąż nie jest "to". Wątek z przeznaczeniem Róży i Śnieżki nuży; widać, że został naprędce zaimprowizowany, przez co zwyczajnie gryzie się z historią z poprzednich tomów. Kolejna rzecz, jaka mnie tutaj raziła - scenarzysta znowu uśmierca istotne dla fabuły postacie i nie pozwala tym śmierciom odpowiednio wybrzmieć. Szkoda, wielka szkoda. Poza tym coś czuję, że ogrom wątków pozostanie rozgrzebanych i niedomkniętych :/...
Więcej o komiksach piszę na fb.com/polishpopkulture
Jak to dobrze, że już za chwilę koniec! Tom przedostatni okazał się lepszy od 20., ale to wciąż nie jest "to". Wątek z przeznaczeniem Róży i Śnieżki nuży; widać, że został naprędce zaimprowizowany, przez co zwyczajnie gryzie się z historią z poprzednich tomów. Kolejna rzecz, jaka mnie tutaj raziła - scenarzysta znowu uśmierca istotne dla fabuły postacie i nie pozwala tym...
więcej Pokaż mimo toRóża, jako reinkarnacja Artura, po stworzeniu swojego własnego Okrągłego Stołu, musi już tylko stoczyć śmiertelny pojedynek ze swoim największym wrogiem, którym okazuje się być nie kto inny, jak Śnieżka. Obie siostry godząc się z przeznaczeniem, przygotowują się do walki i gromadzą siły. Do tego jeszcze Bigby wrócił, tyle że trochę bardziej bestią niż człowiekiem i zabija, co i kogo się da (co prawda jest kontrolowany, no ale jednak).
Co tu się w ogóle dzieje, to ja na nawet nie wiem, od czego zacząć. Czuć, że to końcówka. Nie tylko przez fakt, że dużo się dzieje, że cały czas mają miejsce pojedynki i rządzi napięcie, ale też przez to, jak Willingham dobitnie pokazuje, że nie ma już szans na więcej. Bezlitośnie pozbywa się bohaterów (to jest serio mocne i zaskakujące) i wyjaśnia wszystko, co do wyjaśnienia pozostało. Atmosfera ostatecznego starcia wylewa się z kartek nie tylko przez krew i wybuchy, ale też przez to, że autor sporo miejsca poświęca głównym postaciom finału. Historia z przeszłości sióstr może i nie zachwyca oryginalnością czy też zaskakującymi zwrotami, może też wydaje się lekko wymuszona, ale przynajmniej pozwala dobrze wczuć się w konflikt, zrozumieć motywacje Róży i stworzyć podwaliny pod finałowy, zapowiadający się na kozacki, numer. No i sam fakt, że Bigby'ego w finale tak jakby nie ma to chyba najlepszy twist w całej serii.
Poza tym, z dobrych, a zarazem mocno przygnębiających rzeczy (tak jakby sam fakt, że to przedostatni tom, nie niszczył mnie wystarczająco),każdy numer kończy się tu krótką historią o "ostatniej opowieści" różnych postaci, jak to w klasycznych baśniach prezentując, że jednak da się żyć długo i szczęśliwie, a przy okazji dobitnie wskazując, że to już koniec. Fajna i momentami kreatywna sprawa, choć smutna.
Róża, jako reinkarnacja Artura, po stworzeniu swojego własnego Okrągłego Stołu, musi już tylko stoczyć śmiertelny pojedynek ze swoim największym wrogiem, którym okazuje się być nie kto inny, jak Śnieżka. Obie siostry godząc się z przeznaczeniem, przygotowują się do walki i gromadzą siły. Do tego jeszcze Bigby wrócił, tyle że trochę bardziej bestią niż człowiekiem i zabija,...
więcej Pokaż mimo toZdecydowanie ciekawszy tom od poprzedniego, dodatkowo zaskoczenie wywiera kilka śmierci tuż przed finałowym starciem.
Zdecydowanie ciekawszy tom od poprzedniego, dodatkowo zaskoczenie wywiera kilka śmierci tuż przed finałowym starciem.
Pokaż mimo to