Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant60
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński29
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Harriet Brown
1
7,4/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://harrietbrown.com/
7,4/10średnia ocena książek autora
148 przeczytało książki autora
258 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kiedy jedzenie wymaga odwagi Harriet Brown
7,4
„Bo gdy do głosu dochodzi demon, życie właściwie się kończy. Wierzcie mi. Wiem, co mówię.”
Życie autorki tej przejmującej relacji „zakończyło się” w dniu zdiagnozowania anoreksji u jej czternastoletniej córki Kitty. Była świadkiem, „jak radosna, czuła, zdolna do empatii dziewczynka staje się rozdrażniona i zaczyna się zachowywać nieracjonalnie”. To stanie z boku i przyglądanie się „demonowi” z dystansu obserwatora, pozwoliło jej na oddzielenie jej Kitty od Nie-Kitty. To ostatnie, to coś, co zamieszkało w jej córce, mroczne, mówiące innym głosem, syczące słowami pełnymi nienawiści i autoagresji, zakładające maskę z martwymi oczami, ściągające Kitty w otchłań wewnętrznego piekła, „skrzywiona psychicznie istota, która miota się, wrzeszczy i sączy jad do jej ciała i duszy”, nazwała demonem. Od razu zastrzegła jednak, że nie miała na myśli mocy nadprzyrodzonych, ale zachowania i wygląd fizyczny, gdy się ujawniała choroba, które go przypominały. To jednoznaczne wyodrębnienie choroby i oddzielenie jej od osobowości córki, pozwoliło jej na skuteczną walkę z chorobą, a mnie na zrozumienie, z czym tak naprawdę musiała się zmierzyć. Po prostu koszmar!
Była również dziennikarką.
Ten zmysł dociekania oraz dochodzenia do sedna i sensu, pozwolil jej na zgłębienie tematyki anoreksji. Nie wystarczała jej wiedza na temat przyczyn, przebiegu i leczenia zaburzeń odżywiania. Chciała jeszcze „wiedzieć, co się kryje za tą śmiertelną chorobą, co każe mlodym kobietom i mężczyznom głodzić się na śmierć, jakie są przyczyny i czynniki ryzyka”? Czytała więc opisy badań, wspomnienia anorektyczek, artykuły naukowe, a także uczestniczyła w konferencjach medycznych. Zdobyta wiedza doprowadziła ją do jednego wniosku – miała do czynienia z chorobą „o najwyższym wskaźniku śmiertelności spośród zaburzeń umysłowych” i jedną z największych tajemnic medycyny. Naukowcy próbują ją „rozgryźć” od kilkuset lat. Bezskutecznie. Stąd płynność i zmienność wiedzy na jej temat oraz „wiele teorii na temat istoty anoreksji, jej przyczyn, znaczenia symptomów, metod leczenia i szans na odzyskanie zdrowia”.
Autorka była również matką.
Zaangażowaną emocjonalnie w proces zdrowienia. Pragnęła wydobyć córkę z otchłani, na której dnie siedziała jej ukochana córeczka i prosiła ją – „Kochaj mnie, żeby nie wiem co”. A to znaczyło, że praktycznie musi demona Nie-Kitty pokonać sama. Była pionierką nie tylko w obalaniu mitów, przekonań i uprzedzeń społecznych zakorzenionych w umysłach ludzi oraz w odważnym zaprzeczaniu błędnej wiedzy medycznej, ale również w stosowaniu zupełnie nowej metody leczenia znanej obecnie jako metoda Maudsley, zwanej również terapią FTB (family based therapy) opartą na rodzinie. W dużej mierze to historia nie tyle choroby Kitty, co historia jej całej rodziny w trudnej, ciężkiej, wycieńczającej wszystkich psychicznie, walce o życie córki i siostry. Autorka nie chciała jednak, by jej relacja, odtwarzana również na bazie dziennika utrwalającego postępy zdrowotne Kitty, była poradnikiem dla anorektyków i bulimików pomagającym im nadal trwać w chorobie, dlatego unikała podawania wielu szczegółów, jak na przykład waga Kitty. Swoją relacją chciała przede wszystkim wesprzeć rodziny dotknięte zaburzeniami odżywiania, ale i z „depresją, zaburzeniami lękowymi, schizofrenią, chorobą dwubiegunową i z wieloma innymi chorobami, które na zawsze zmieniają życie rodziny”. Przekonać je do skutecznego wspierania dziecka w wychodzeniu z choroby. Tym samym wpisała się w coraz głośniejszy nurt kampanii przeciwko anoreksji, której najbardziej znaną twarzą jest zmarła już Isabelle Caro. Nie jest łatwo przebić się z tymi informacjami w społeczeństwach, w których ideałem urody kobiety jest szczupłość oraz moda na bycie pro-ana pokolenia motylków
Po tej emocjonującej, a momentami przerażającej relacji dziennikarki, obserwatorki, matki, żony i terapeutki w jednej osobie, mam troszkę więcej wiedzy na temat istoty choroby, ale nie więcej wiedzy na temat jej przyczyn i przebiegu. Wiem jedno – przychodzi znikąd, do każdego, bez względu na granice kulturowe, etniczne czy socjoekonomiczne, a najskuteczniejszym „lekarstwem” jest wspierająca miłość rodziny. Bez względu na wszystko.
„Żeby nie wiem co” – jak prosiła swoją mamę Kitty z dna ciemności.
http://naostrzuksiazki.pl/
Kiedy jedzenie wymaga odwagi Harriet Brown
7,4
Można znaleźć wiele pozycji książek, które o zaburzeniach odżywiania mówią wiele z perspektywy osoby chorej, jednak są to książki, które najczęściej stają się wsparciem dla osób chorych nie w walce z chorobą, a w pogłębianiu deficytu.
Jedną z pozycji, która pokazuje przeprawę przez anoreksję z perspektywy.. no właśnie, wspierającej i zdeterminowanej do walki matki, jest „Kiedy jedzenie wymaga odwagi” Harriet Brown. Książka niesamowita, szczera i poruszająca jednak do pewnych kwestii warto podejść z dystansem. Mimo tego książka warta przeczytania.
Harriet popełniła świetną książkę. Ukazuje ona przeprawę od początku pojawienia się choroby w życiu nastoletniej córki Kitty, po czas, kiedy podjęła decyzję o pójściu na studia. Prowadzony przez Harriet dziennik ujawnia trud, stres i strawione pokłady energii, których potrzeba by mierzyć się na co dzień z anoreksją. Autorka miała pełną, kochającą się rodzinę, która dzięki temu, że była zgrana niesamowicie radziła sobie w kryzysowych sytuacjach.
Każdy doświadczony rodzic wie, że wychowywanie nastolatków nie jest łatwą sprawą, zmaganie się z chorobą w wieku nastoletnim pozbawia możliwości rozróżnienia czy dziecko zmieniło się pod wpływem hormonów towarzyszących dorastaniu, czy zmiany są konsekwencją choroby. Widzimy spektrum przewrotnych zmian pojawiających się na drodze postępowania anoreksji, mnóstwo jest w nim cierpienia, tęsknoty ale także ciepła.
Zdeterminowana matka robiła wszystko, by pomóc córce, poświęciła się niemal w całości.
Warto przyjrzeć się Kitty - córce Harriet, którą poznajemy jako wysportowaną nastolatkę uprawiającą gimnastykę. Perfekcjonistka, co z punktu widzenia psychologii jest dobrym podłożeń do pojawienia się zaburzeń tego rodzaju. Miła, serdeczna, uśmiechnięta i pracowita, z biegiem czasu zmienia się pod wpływem choroby. Najpierw pojawia się depresja, która następnie ulega przeobrażeniu w anoreksję. Tak naprawdę nie wiadomo, co było pierwsze. Niewiele też możemy dowiedzieć się jakie sytuacje towarzyszyły Kitty, czy wydarzyło się coś, co wywołało w niej niepożądane reakcje czy myśli, nie wiemy co czuła. Autorka również się w to nie zagłębiała. Jej działanie było nastawione bezpośrednio na łagodzenie objawów. Zrozumiałe, a jednak przynajmniej w moim podejściu, jeśli chce się złagodzić objaw, warto też znać jego źródło. W książce nie ma pytań dlaczego, nie ma dochodzenia do przyczyny. Harriet chłonąc niesamowite pokłady informacji na temat anoreksji doszukała się metody BFT (Based Family Treatment),która znalazła swoje uznanie w Ameryce. Jest to metoda Maudsley, która zwraca się ku koncentracji na sile rodziny i wsparciu przez jej system osoby, która spotkała się z anoreksją.
Autorka pisze, że terapeuci i psychiatrzy doszukują się przyczyn w dysfunkcjach czy zaburzeniach w rodzinie. Harriet w swojej książce wyznaje, że w jej przypadku tak nie było, a jedyną osobą z grona specjalistów, która nie pokładała w tym przyczyny była lekarz rodzinna.
Jednak mimo idealnej sytuacji i rzekomych braków błędów w wychowaniu, musimy pamiętać, że każda sytuacja ma na nas wpływ, jedni radzą sobie z nią lepiej, drudzy gorzej. Według szkoły psychodynamicznej źródła naszych chorób mają swoje podłoże we wczesnym dzieciństwie, są one konsekwencją zaburzeń w określonych fazach rozwoju. Być może problem Kitty leżał gdzieś dalej, niż tylko na powierzchni bądź kwestii rodziny?
Harriet chciała towarzyszyć swojej córce na każdym kroku, w leczeniu, walce z chorobą i terapii. Próbowała interweniować poprzez wysłanie córki na oddział dzienny, w którym zostałaby karmiona sondą, napawało to Kitty ją to niesamowitą obawą co stało się tez pewnego rodzaju kartą przetargową, i dopiero w terapii grupowej znalazła ukojenie. Warto pamiętać, że osoby borykające się z anoreksją poprzez wymianę doświadczeń między osobami chorującymi na to samo, mogą nasilić objawy i obsesyjne działania, ale nie znaczy to, że trzeba z niej rezygnować, bo Ci, którzy trafili na terapie są tam po to, by coś ze sobą zrobić.
Sytuacja którą ujawniła Harriet pokazuje, że łatwiej myśleć nam się o pójściu do psychiatry, gdy chcemy załagodzić objawy lekami. Nie tylko tędy droga, leki psychotropowe czy neuroleptyczne wpływają na neuroprzekaźniki w mózgu, ale nie nauczą nas jak żyć. Z kolei idąc na terapię ludzie oczekują spektakularnych, natychmiastowych efektów, w tym przypadku stereotyp się potwierdził. A przecież, jeśli zaburzenia się uzewnętrzniają i trwają przez pewien okres czasu, to są utrwalone w naszej psychice, nawet silne leki nie zmienią naszego toku myślenia, chyba, że pozwolą nam przestać być sobą. Pstryknięciem palca nie pozbędziemy się problemów, które swoje korzenie zapuściły naście lat temu, do tego potrzebny jest czas i praca. W książce doczytujemy się jak bardzo Harriet bała się reakcji otoczenia, tego, że zostanie obarczona winą za chorobę swojej córki, że ukrywa ciężkie sytuacje w rodzinie, bądź nie zajmuje się swoim dzieckiem, mimo, że tak nie było. To pokazuje jak bardzo boimy się opinii publicznej, jaką siłę ma wytworzona przez środowisko stygmatyzacja chorych. Szokująca natomiast jest reakcja trenerki gimnastyki, która nie dość, że nie dała znać, że widzi, że dzieje się coś złego z Kitty, to jeszcze stwierdziła, że to „normalne” w tym sporcie...
W walce z anoreksją potrzeba niesamowitej siły i determinacji, miłości i trzeźwości umysłu. Na wyzdrowienie może wpłynąć spektrum czynników często współpraca z psychiatrą, psychoterapeutą czy psychologiem jak i ogromną rolę stanowi wsparcie rodziny i środowiska.
Warto o tym pamiętać w każdym przypadku, sprzyjające (wspierające i rozumiejące środowisko) często pozbawia takie osoby zakrętów na swojej drodze życiowej.