Współtwórca (z Brandonem Choi) postaci z grupy Wild C.A.T.s Cover Action Teams. Twórca postaci Maxa Faraday, bohatera komiksu "Divine Right". Pracował m.in. przy seriach: "Batman", "Fantastic Four (vol.2)", "Gen 13", "Iron Man (vol. 2),"Punisher War Journal", "Superman", "X-Men (vol. 2)".
Sięgnęłam po komiks, bo bardzo lubię filmy o tej drużynie mutantów. Wydanie zbiorcze X-men kontra Magneto obiecywało, że pokaże mi oryginalną wersję konfliktu, która zdecydowanie różni się od wersji na wielki ekran.
O tyle mnie to ciekawiło, że wedle komiksów Magneto był jednym z najpotężniejszych mutantów. Jednoczenie przez większość czasu był też największym wrogiem drużyny X-men prowadzonej przez Charlesa Xaviera. W filmie władca magnetyzmu nie ma aż tak wielkiej mocy.
I w tym właśnie wydaniu zbiorczym jest sześć największych bitew, w których X-meni w różnym składzie walczą z potężnym Magneto, w tym przynajmniej kilka kultowych epizodów. Komiks zawiera: X-men (1963) 1, Bractwo złych mutantów (1963) 4, Ja, Magneto (1963) 150, Rubikon (1991) 1, Ściana Ognia (1991) 2, Zgliszcza (1991) 3, Opowieść o dwóch mutantach (1991) 85 oraz Wojna Magneto: Kompleks zbawiciela (1999) 1.
🦸♀️ X-men od samego początku
X-men kontra Magneto kupiony w jakimś dyskoncie za całe 14,99 okazał się świetnym wyborem pod wieloma względami. Przede wszystkim, to tu jest absolutnie pierwsza historia mutantów opublikowana w 1963 roku. Czyli, jakby nie patrzyć, komiks ma już 60 lat i to widać.
Natomiast moim zdaniem to jest interesujące, bo można na świetnym przykładzie zobaczyć, jak wyglądała (i rozwijała się) kiedyś sztuka rysowania komiksów. Historie rysunkowe ewoluowały od płaskich i prostych opowiastek. Bohaterzy nie mieli wątpliwości, czy rozkmin moralnych i filozoficznych. Rzeczy były takie, jakie się wydawały, że są. Dialogi zaś były przegadane, jakby autorzy bali się, że jeśli czegoś nie napiszą, to zostanie niezrozumiane albo przeoczone.
🦸♀️ Charakterystyczny styl
Jeszcze inną rzeczą są rysunki. Mają specyficzny styl, który przypuścił atak na moje zmysły. Te komiksy są tak kolorowe i tak dużo się na nich dzieje, że czytanie ich wymaga włożenia pewnego wysiłku. Na dłuższą metę są zwyczajnie męczące, więc musiałam je sobie dawkować.
Ale w kolejnych epizodach widać doskonale, jak z biegiem czasu komiks się rozwija. Zarówno historia jak i bohaterzy zyskują wielowymiarowość i głębię. Wybory moralne stają się coraz bardziej skomplikowane i wszystko przestaje być czarno białe. O tym zresztą ciekawie wspomina wstęp.
Warto było się pomęczyć trochę ze specyficzną kreską i intensywnością kolorów, żeby zobaczyć powoli wyłaniającą się zmianę podejścia do medium. Uważam, że wybrane epizody świetnie się uzupełniają. Pokazują nie tylko przygody specjalnej jednostki osób o nadprzyrodzonych zdolnościach walczących ze złolami. Ale także pokazują kawałek historii rozwoju komiksu.
Ta ogromna książka zbiera w jedną całość historię konfliktu między Batmanem/Brucem Wayne'em a tajemniczym złoczyńcą o pseudonimie Hush. Złol działa z ukrycia i sabotuje działania Batmana na każdym kroku. To tez sprawia, iż Nocny Rycerz przez większość książki musi działać reaktywnie, musi szukać odpowiedzi na coraz to bardziej wymyślne intrygi snute przez Hush'a.
W tym opasłym tomie znajdują się historie pisane przez trzech znakomitych scenarzystów. Pierwsze pojawienie się Hush'a to dzieło Jepha Loeba, a rysunki dostarczył legendarny Jim Lee. Sprawna to historia, wciągająca, ale jeśli ktoś zna sposób pisania Loeba to może być nieco nużąca. To sprawnie napisana, wciągająca opowieść kryminalna. Czyta się ją jednym tchem, ale niestety trochę traci za drugim czy trzecim razem.
Dalsze losy bohaterów opisywali kolejno A.J. Liberman i Paul Dini a za część graficzną odpowiedzialny był w części Al Barrionuevo czy, na sam koniec już, Dustin Nguyen.
I tak zarówno Lieberman jaki Dini podeszli do opowieści nieco inaczej. Jest to bardziej kryminał (czy też nawet kryminał noir w przypadku P.Dini) niż superbohaterszczyzna. W części Liebermana najlepszą wg mnie jest opowieść o Poison Ivy i jej chęci pozbycia się mocy, które nagle stały się klątwą. To świetna opowieść o odpowiedzialności, przyjaźni i zagubieniu. Lieberman z wielkim szacunkiem i wyczuciem podszedł do tematu, a z całości wyszła świetna historia.
Jednakże to Paul Dini, którego scenariusze kończą książkę, zrobił na mnie najlepsze wrażenie. Mroczne, gotyckie wręcz, opowieści idealnie się łączą z rysunkami Nguyena. Mało tam kolorów a dużo mroku.
Całość książki oceniam bardzo pozytywnie, jednakże nie polecam czytania jej na raz. Głównie dlatego, że może nas nieco zmęczyć. Ciągle ten paskudny Hush coś knuje a Batman musi się bronić. I tak to opowieść, i znowu i jeszcze raz. Ok, za każdym razem intryga jest coraz wymyślniejsza, ale jednak schemat będzie dość podobny. Stąd też proponowałbym rozbić sobie lekturę na części, np podzielić sobie książkę na autorów i po każdym robić przerwę na coś innego. W ten sposób w pełni docenicie kunszt pisarski każdego z twórców, nie zmęczycie się też typem opowieści.
Tom gorąco polecam wszystkim fanom Człowieka Nietoperza . Będzie on też ciekawą pozycją dla tych, którzy lubią kryminały a nie mają nic przeciwko "trykociarzom".