Polski poeta, prozaik, dramatopisarz, eseista, grafik, rzeźbiarz, malarz i filozof. Często uznawany za ostatniego z czterech najważniejszych polskich poetów romantycznych. Wielu historyków literatury uważa jednak taki pogląd za zbytnie uproszczenie, zaliczając jego twórczość raczej do klasycyzmu i parnasizmu. Przeważającą część swojego życia spędził za granicą, głównie w Paryżu, żyjąc w nędzy i utrzymując się z prac dorywczych. Twórczość Norwida, trudna do zrozumienia dla jemu współczesnych, została zapomniana po jego śmierci. Został odkryty ponownie dopiero w okresie Młodej Polski głównie za sprawą Zenona Przesmyckiego-Miriama (po części również młodego Władysława Stanisława Reymonta.
Cyprian urodził się w majątku matki, mazowieckiej wsi Laskowo-Głuchy (w połowie drogi pomiędzy Radzyminem a Wyszkowem). Został ochrzczony w pobliskim kościele parafialnym w Dąbrówce, gdzie znajduje się tablica pamiątkowa oraz akt chrztu. Jego ojcem chrzestnym był Cyprian Szukiewicz. Na cmentarzu parafialnym znajduje się symboliczny nagrobek jego matki Ludwiki ze Zdzieborskich. Imię Kamil wybrał sobie na bierzmowanie.
Ojciec Norwida Jan (1784–1835) był plenipotentem Radziwiłłów herbu Trąby, później administracji Namiestnictwa, matka Ludwika (1798–1825) była jego trzecią żoną. Poeta, wcześnie osierocony, wychowywał się od 1825 roku u prababki Hilarii z Buynów Sobieskiej (sam Norwid chętnie podkreślał, że po kądzieli jego przodkiem był król Jan III Sobieski.Rok 1830 i powstanie listopadowe Norwidowie spędzili w Warszawie. Razem ze starszym bratem Ludwikiem Cyprian uczył się w warszawskim gimnazjum, przerwał naukę nie ukończywszy piątej klasy i wstąpił do prywatnej szkoły malarskiej. Pobierał prywatne lekcje rysunku u znanego warszawskiego malarza Jana Klemensa Minasowicza. Nieregularna i przerwana edukacja Norwida sprawiła, że na dobrą sprawę był samoukiem.
Pierwsze środowisko literackie Norwida stanowili autorzy skupieni wokół redagowanego przez Hipolita Skimborowicza Piśmiennictwa Krajowego. Utrzymywał kontakty z tzw. Cyganerią Warszawską (Seweryn Filleborn, Roman Zmorski, Józef Bohdan Dziekoński, Włodzimierz Wolski),a także z Karolem Levittoux. W 1841 r. zbliżył się do Biblioteki Warszawskiej i salonu Łuszczewskich. Debiutował na łamach Piśmiennictwa Krajowego (nr 8/1840) wierszem „Mój ostatni sonet”.
W 1842 Norwid wyjechał do Drezna, oficjalnie dla doskonalenia sztuki rzeźbiarskiej. Podróżował po Wenecji i Florencji. W 1844 roku zamieszkał w Rzymie przy Via Quattro Fontane. Wówczas narzeczona poety, Kamila, zerwała zaręczyny, a Norwid poznał Marię z Nesselrodów Kalergis, która stała się jego wielką nieszczęśliwą miłością. W tym okresie pogorszył się też stan zdrowia Norwida.
Do 1846 poeta podróżował do Berlina, gdzie uczęszczał na wykłady uniwersyteckie i spotkania miejscowej Polonii. Był to dla Norwida okres licznych kontaktów towarzyskich, artystycznych i politycznych. Aresztowany i zmuszony do wyjazdu z Prus w 1846 r. Norwid udał się do Brukseli. Okres Wiosny Ludów spędził Norwid ponownie w Rzymie, gdzie poznał m.in. Mickiewicza i Zygmunta Krasińskiego. W czasie rewolucji w Rzymie w 1848 roku wraz z Zygmuntem Krasińskim bronił zagrożonego papieża Piusa IX.
W latach 1849–1852 mieszkał w Paryżu, gdzie spotkał Juliusza Słowackiego i Fryderyka Chopina, a także zetknął się w salonie Herweghów z Turgieniewem i Aleksandrem Hercenem. Sytuacja Norwida była wówczas trudna zarówno ze względów materialnych, jak i z powodu zawodu miłosnego, nieprzyjaznych recenzji krytyki i nieporozumień na tle politycznym. Poeta publikował w poznańskim Gońcu Polskim, ale spotkał się z nieprzychylnymi ocenami. Żył w biedzie, postępowały u niego głuchota i ślepota. Poeta postanowił wyemigrować do Stanów Zjednoczonych, co uczynił za radą hrabiego Władysława Zamoyskiego 29 listopada 1852. 12 lutego 1853 statek Margaret Evans dotarł do Nowego Jorku. Wiosną Norwid otrzymał dobrze płatną posadę w pracowni graficznej. Jesienią poeta dowiedział się o wybuchu wojny krymskiej, w związku z czym zaczął planować powrót do Europy. Pisał do Mickiewicza i Hercena, prosząc ich o pomoc w realizacji planów.
W czerwcu 1854 r. Norwid wrócił do Europy z księciem Marcelim Lubomirskim, mieszkał w Londynie, utrzymując się z przygodnych prac artystyczno-rzemieślniczych, po czym udało mu się powrócić do Paryża. Działalność artystyczna Norwida ożywiła się, udało mu się opublikować kilka utworów. W 1863 r. wybuchło powstanie styczniowe, które pochłonęło uwagę Norwida. Choć sam, ze względu na stan zdrowia, nie mógł wziąć w nim udziału, usiłował mieć czynny wpływ na kształtowanie procesów powstania.
W 1866 r. poeta ukończył pracę nad Vade-mecum, chociaż tomu, mimo prób i protekcji, nie udało się wydać. W następnych latach Norwid cierpiał nędzę, chorował na gruźlicę. W 1877 r. przeżył tragedię z powodu nieudanego wyjazdu do Florencji. Bardzo liczył w związku z tym na poprawę stanu zdrowia, wysłał swój dobytek, ale książę Władysław Czartoryski nie udzielił poecie obiecanej pożyczki. Kuzyn Norwida, Michał Kleczkowski, umieścił go w Domu św. Kazimierza na przedmieściu Ivry na peryferiach Paryża.
W 1882 r. w jednym z pism warszawskich ukazała się notatka o Domu św. Kazimierza”...tu mieszkał i umarł Olizarowski, tu dogorywa Cyprian Norwid...”. Od jesieni Norwid leżał w łóżku, często płakał i nikomu się nie zwierzał. Zmarł w przytułku nad ranem 23 maja 1883. Pochowany został na cmentarzu Montmorency. Część notatek Norwida po jego śmierci została spalona. Ziemia z jego grobu została w 2001 r. przewieziona do Polski i umieszczona w Krypcie Wieszczów Narodowych w Katedrze na Wawelu.
Historycy literatury dopatrują się w jego twórczości związków z wieloma nurtami: romantyzmem, klasycyzmem i parnasizmem. Tłumaczył (choć tylko fragmentarycznie) Byrona, Szekspira, Benvenuta Celliniego, Bérangera, Horacego, Tyrteusza, Homera. Po jego śmierci wiele z jego dzieł zostało zapomnianych. Za życia niedoceniany, odkryty ponownie w okresie Młodej Polski. Zaledwie niewielka część twórczości Norwida ukazała się za jego życia, pod koniec XIX wieku odkrył ją i zaczął publikować Zenon Przesmycki (Miriam). Stąd utarło się przekonanie, że Norwid jako twórca został odrzucony przez współczesnych, by być zrozumianym dopiero przez następne pokolenia „późnych wnuków”. Wśród historyków literatury natomiast trwają spory, na ile był romantykiem, a na ile istotnie wyprzedzał swoją epokę.
Posiadam tomik z wydawnictwa "Zielona Sowa", solidnie wydany, w twardej okładce. Zawiera wiele znanych wierszy Norwida, między innymi "Moja piosnka II" oraz "Moja piosnka I", który sobie często nucę:
"Źle,
źle zawsze i wszędzie,
ta nić czarna się przędzie:
ona za mną, przede mną i przy mnie"
Muszę zacytować jeszcze jedną fraszkę:
"Ogromne wojska, bitne generały
Policje - tajne, widne i dwu-płciowe
Przeciwko komu tak się pojednały?
Przeciwko kilku myślom... co nie nowe!"
Tak dawno napisane, a tak aktualne.
Norwidowskie przybliżanie nieuniknionego przypomina mi o esencji bytu i przeróżnych problemach egzystencjalnych, pomiędzy którymi z rozwagą staram się manewrować. Uważnie rejestrujący rzeczywistość Cyprian Kamil Norwid układa przy tym coś na kształt szarady, w której poszczególne obrazy stanowią trudne do odgadnięcia zagadki. Te literackie potyczki mogą dla czytelnika zakończyć się sukcesem jedynie wtedy, gdy uzna, że najważniejsze leży poza poznaniem. Należy wtedy dostrzec świat niejako w odbiciu, podważyć jego realność a może nawet poddać się wspominanej przez Norwida pracy dziejów, wywierającej tak wielki wpływ na naszą przyszłość. Niebagatelną rolę w tym procesie będzie odgrywać sumienie, do którego polski poeta wielokrotnie odwołuje się w swojej twórczości. A to dopiero początek, ponieważ przed nami jeszcze próby rozpoznania praw wiecznych, zaprzątających umysł poety po sam kres jego życia.
Znikające, bo doskonałe. Wiele można napisać o fenomenie zaprzątających ludzki umysł ideałów, wiedząc przy tym o ich przemijalności. Jednak w wysokiej próby poetyckiej myśli Norwida uda się połączyć nierealność z przekonaniem o namacalności problemów kształtujących polską literaturę. Czasem twórca "Kluczy od echa" zachowuje się jakby dopiero co wyszedł z piekła, gdy przechodząc z ciemnicy do światła kontrastujące ze sobą żywioły przyprawiają go o chwilową ślepotę. Jeszcze częściej przypomina wędrowca, spalającego się w nieskończonym przesilaniu, toczącego walkę z czasem i szukającego odpowiedzi na pytanie "kim jest człowiek". Pomiędzy esejem a wierszem i na podstawie pełnych skojarzeń refleksji rodzi się odpowiedź na temat przesiąkniętej ideami XIX stulecia ludzkiej kondycji.
Z niesłychaną swobodą opływający tę poezję duch nadziei świadczy o tym, że nie wszystko jeszcze stracone. Norwid wierzy w postęp, ten techniczny jak i światopoglądowy. Jako wieczny poszukiwacz mądrości bez naiwności podchodzi do "nagiej prawdy" nie przyjmując jej za pewnik. Wręcz przeciwnie, samodzielnie poszukując źródeł, odwołuje się do swych uczuć, przetwarza emocje od uwielbienia aż po wzgardę i niekoniecznie musi u niego dominować cierpienie. Pożegnanie ukochanych polskich krajobrazów z pewnością odcisnęło na nim piętno tułacza ale nie wolno nam zapominać, że posyłana do Johna Browna pieśń ma uniwersalne przesłanie. Norwid nie jest jedynie "naszym" poetą. To mistrz rozświetlonych mgławic i czerwonych zachodów słońca, a są to przecież dostępne dla każdego miłośnika poetyckich narzędzi zjawiska.
Cyprian Kamil Norwid nie przynależał do czasów, w których przyszło mu układać metafory ze słów. Ostrzem swojego smutku wskazywał odmienny kierunek percepcji świata, tak jak się czarną nicią przędzie jakiś melancholijny wzór. Tocząca się gdzieś poza otchłanią historii, jego wizja dziejów czasami z wielkim trudem przedziera się do nas, współczesnych odbiorców o braku świadomości pokolenia sprzed prawie dwustu lat. Wielokrotnie przy tym ponawiany apel o powrót do snów rozbija się jak o kamień, ale przecież kropla drąży skałę. Może będąca już za małą dla nas sceną Ziemia stanie się za jakiś czas żniwnym polem Norwidowskich starań o prawdę. I nastanie odnaleziony przeze mnie w jego poezji pierwo-brzask. Wspaniale kwitną uczucia odbiorcy tych wierszy, kiedy widząc swoisty rodzaj poetyckiej modlitwy Norwida, domyśla się jego bezinteresowności podczas prób zrozumienia świata.