Najnowsze artykuły
- ArtykułyNajlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński79
- ArtykułyAlfabet pisarza: Maciej SiembiedaLubimyCzytać5
- Artykuły„Brama Zdrajców”, czyli przewodnik po świecie Williama Warwicka! Poznajcie cykl Jeffreya ArcheraMarcin Waincetel1
- ArtykułyTokarczuk dla „Guardiana”: Mizoginia tkwi w nas jak jakaś chorobaKonrad Wrzesiński24
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Arnold Mostowicz
Źródło: http://bip.uml.lodz.pl/index.php?str=1533
27
6,7/10
Urodzony: 06.04.1914Zmarły: 03.02.2002
Urodził się w Łodzi w 1914 roku. Jego rodzina ze strony ojca pochodziła z Krośniewic spod Kutna. W końcu XIX wieku ojciec Mostowicza, Ignacy - wówczas kilkunastoletni chłopiec - przybył do miasta, które już w tamtych czasach nazywano Ziemią Obiecaną. Pracował jako chłopiec na posyłki i sprzedawca w firmie Zachariasza Warszawskiego będącej hurtowym przedstawicielstwem zakładów Krusche-Endera, a jednocześnie intensywnie się uczył. Zanim zdał maturę i wyjechał do Warszawy, by studiować prawo, sprowadził do Łodzi niemal całą swoją krośniewicką rodzinę. Wszyscy zamieszkali w domu przy ulicy Cegielnianej 9. W połowie lat dwudziestych ulica otrzymała nazwę Śródmiejska, a dom - numer 26. Dziś to miejsce funkcjonuje jako Więckowskiego 26. Jak wyglądała w pierwszych latach wieku ta ulica i dom, gdzie co sobotę w mieszkaniu babki zbierała się cała rodzina, można się dowiedzieć z książek Arnolda Mostowicza. To w nich pisarz ożywił przeszłość miasta i niezwykłą atmosferę, która towarzyszyła tamtym czasom i tamtej Łodzi, której już nie ma. "Trzeba widać dożyć tak sędziwego wieku, jakiego dożyłem, by zdać sobie sprawę, że bywają długi wdzięczności również wobec wszystkiego, co w czasach naszej młodości otwierało nam świat ulotnych wrażeń czy trwałych przeżyć" - napisał w szkicu "Pamiętajcie o ogrodach".
Jego dziadek ze strony matki, Salomon Goldsztajn, był łódzkim felczerem, człowiekiem wierzącym, ale całkowicie zasymilowanym z kulturą polską. Miał pięciopokojowe mieszkanie przy ulicy Narutowicza, co było dowodem jego zamożności i znaczenia. Dał córce posag, a na zięciu wymógł, by zajął się jakimś konkretnym zajęciem. Ojciec Mostowicza, którego wielką miłością i pasją była literatura i teatr (w stolicy związał się z kołem literackim Icchaka Lejba Pereca, jednego z największych poetów jidisz, przyjaźnił się z Szolem Alejchemem, innym wybitnym pisarzem żydowskim),zarabiał na życie pracując w hurtowni tkanin, potem prowadził sklep z materiałami włókienniczymi. Jednocześnie brał czynny udział w życiu kulturalnym żydowskiej Łodzi. Prowadził studio teatralne, pisał wiersze i felietony. Był zresztą człowiekiem niezwykle wszechstronnym i utalentowanym. Gdy w okresie międzywojennym rodzinę przycisnęła bieda, opracował metodę produkowania tzw. kanw, specjalnych tkanin sprowadzanych dotąd wyłącznie z zagranicy. To ów wynalazek pozwolił mu w ciągu krótkiego czasu wzbogacić się na tyle, by w 1932 roku wysłać syna na studia medyczne do Francji. Arnold Mostowicz przedstawił atmosferę swoich studenckich lat w książce "Miłość z wariatem w tle" (1993). Przez sześć lat do Polski przyjeżdżał z Francji tylko na wakacje. Do kraju wrócił po studiach, tuż przed wybuchem wojny. We wrześniu 1939 roku, uciekając z Łodzi przed armią niemiecką, trafił do Warszawy. W czasie oblężenia stolicy pracował w szpitalu Dzieciątka Jezus. Potem - przez cztery lata - był lekarzem w łódzkim getcie.
"Jeszcze wczoraj - wczoraj? Nie, kilka miesięcy temu - w oblężonej Warszawie uczył się alfabetu wojny totalnej prowadzonej przez Niemców przeciw Polsce. To była jego wojna, tak jak była wojną trzydziestu pięciu milionów Polaków. Brał w niej udział na ulicy, w domu, w przygodnych szpitalikach, w szpitalu wreszcie. Klęska Polski była jego klęską. Nie miał jednak czasu na jej rozpamiętywanie. Nim dokonał remanentu swoich strat, Niemcy rozpętali nową wojnę. Z Żydami. A więc ponownie z nim" - wspomina ten okres w książce "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" (1988). W sierpniu 1944 roku, po likwidacji getta w Łodzi, Mostowicz trafił do Oświęcimia, a potem do kilku innych obozów hitlerowskich na terenie III Rzeszy. Po wojnie nie podjął praktyki lekarskiej. Zajął się dziennikarstwem i literaturą. Był m.in. redaktorem naczelnym "Gazety Krakowskiej" i "Szpilek". Pisał książki popularyzujące naukę ("Biologia zmienia człowieka", "Biologia zmienia medycynę", "Biologia uczy myśleć"). Zajmował się również fantastyką. W książkach "My z kosmosu", "O tych co z kosmosu", "Zagadka Wielkiej Piramidy", "Spór o Synów Nieba", próbował wyjaśnić tajemnice intrygujące ludzkość od wieków. Parał się też tłumaczeniem. Opracował antologię humoru francuskiego i radzieckiego, wydał tomy opowiadań francuskich humorystów Alfonsa Allais i Camiego. Mieszkał w Krakowie i w Warszawie. Do Łodzi przyjeżdżał sporadycznie. W łódzkim getcie zginęła niemal cała jego rodzina. "Najdłużej ciągnęło się umieranie sześciu wnuków najstarszej siostry ojca... Im wszystkim wypisałem karty zgonu. Z całej krośniewickiej rodziny zostałem sam - bez jednej łzy w oku" - wyznał po latach.
Mimo licznych prób porzucenia rodzinnego miasta, mimo wielu lat oddalenia, Łódź wracała wciąż we wspomnieniach, rozmowach i snach. Dopominała się należnego miejsca w jego pamięci. Tak jak pamięci dopominali się łódzcy Żydzi. Kiedy w 1995 roku w Łodzi powołano do życia Fundację Monumentum Iudaicum Lodzense, której celem była opieka nad dziedzictwem łódzkich Żydów, głównie nad cmentarzem żydowskim na Bałutach, został jej prezesem. "Chodzi nam o przywrócenie pamięci o zamordowanym narodzie żydowskim. Cmentarz jest punktem wyjścia dla działań późniejszych, które będą miały na celu przypomnienie roli i znaczenia łódzkiego żydostwa w rozwoju miasta" - tłumaczył dziennikarzom. Jego zdaniem Łódź jest jedynym miastem w Europie, gdzie Żydzi odegrali tak wielką i twórczą rolę w życiu społecznym, politycznym i kulturalnym. Właściwie we wszystkich dziedzinach łódzcy Żydzi zapisali przepiękną kartę - podkreślał Mostowicz i na dowód tego przytaczał długą listę nazwisk wspaniałych artystów, naukowców, lekarzy związanych z Łodzią: Jankiel Adler, Mosze Broderson, Artur Szyk, Seweryn Sterling, a dalej Artur Rubinstein, Julian Tuwim, Maurycy Trębacz, Aleksander Tansmann...
W ostatnich latach swego życia Arnold Mostowicz zrobił bardzo wiele dla ożywienia pamięci o łódzkich Żydach. Nie tylko intensywnie kwestował na rzecz ratowania i odnowienia cmentarza żydowskiego - czego efektem jest sporo wykonanych prac na bałuckim kirkucie - ale również służył tej sprawie swoim piórem. "Łódź moja zakazana miłość" to zbiór artykułów i publikacji drukowanych w ostatnich latach w różnych polskich pismach, a poświęconych Łodzi oraz łódzkim Żydom (2000). Jego książkę spina klamra: dwa ważne przemówienia. Jedno wygłoszone zostało w Łodzi z okazji nadania mu tytułu Honorowego Obywatela Miasta Łodzi (1998 r.),drugie - w auli Uniwersytetu Jagiellońskiego - z okazji obchodów 50. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Oba teksty zawierają przesłanie, które towarzyszyło życiu i działalności pisarza: "Pragnę stale i ciągle przypominać obecność społeczności żydowskiej w dziejach mojej Łodzi, skoro wkrótce ta pamięć będzie jedynym, co po tej społeczności pozostanie".
Wielu łodzian zauważyło i doceniło jego pracę i poświęcenie. Coraz więcej osób interesuje się przeszłością miasta, dostrzega jego wielokulturowe korzenie. O Łodzi, gdzie obok siebie współistniały różne narody i różne religie, coraz więcej się mówi i pisze. Do miasta zaczęła przyjeżdżać młodzież żydowska z Izraela i USA. Nie tylko po to, by zobaczyć, gdzie ich dziadkowie umierali, ale gdzie żyli. Zaczęto też uważniej przyglądać się przeszłości miasta. Zauważono, że bezwzględni łódzcy kapitaliści, wśród których nie brakowało fabrykantów żydowskiego pochodzenia, po tym jak już się wzbogacili, zbudowali też w Łodzi pałace i kamienice, które dziś są chlubą miasta, finansowali kościoły, tworzyli gazety, chodzili na koncerty i wystawy, wspierali artystów.
"Kiedyś w duchu przekory wymarzyłem sobie głośno, że może kiedyś na Piotrkowskiej, gdzieś w Alejach czy może w Helenowie powstanie pomnik Nieznanego Lodzermenscha, tego, któremu Łódź zawdzięczała i dziesiątki bibliotek i wspaniałą orkiestrę symfoniczną, żywy teatr i w ogóle rozwój życia artystycznego" - pisał w jednym z esejów. "Nie ma obawy, taki pomnik nieprędko zostanie wzniesiony" - uspokajał Arnold Mostowicz. Ale gdyby przypadkiem tak się stało, niewątpliwie byłaby to również w dużym stopniu jego zasługa i sukces. Zmarł 3 lutego 2002 roku w Warszawie.
Twórczość:
- "Ballada o Ślepym Maksie" (Biblioteka „Tygla Kultury”, Łódź 1998)
- "Biologia zmienia człowieka" (ISKRY 1977)
- "Biologia zmienia medycynę" (ISKRY 1982)
- "Bogowie z kosmosu" - (1978-82) (scenariusz komiksowy wspólnie z Alfredem Górnym),
- Biologia uczy myśleć, Warszawa 1988, ISBN 83-203-2447-5,
- Żółta gwiazda i czerwony krzyż, Warszawa 1988, ISBN 83-06-01729-3,
- "My z kosmosu" (KAW 1978, 1984),
- "O tych co z kosmosu" (Warszawa 1987, ISBN 83-03-01592-3),
- "Zagadka Wielkiej Piramidy" (Warszawa 1991, ISBN 83-900083-5-1),
- "Spór o synów nieba" - Warszawa 1994, ISBN 83-86028-05-X,
- "Miłość z wariatem w tle" (1993),
- "Łódź, moja zakazana miłość" (1999)[2],
- "Karambole na czerwonym suknie" (2001),
- "Lekarska ballada" - (Łódź 2003, ISBN 83-88552-25-2) - wydana pośmiertnie, maszynopis opatrzony datą 1994),
Jego dziadek ze strony matki, Salomon Goldsztajn, był łódzkim felczerem, człowiekiem wierzącym, ale całkowicie zasymilowanym z kulturą polską. Miał pięciopokojowe mieszkanie przy ulicy Narutowicza, co było dowodem jego zamożności i znaczenia. Dał córce posag, a na zięciu wymógł, by zajął się jakimś konkretnym zajęciem. Ojciec Mostowicza, którego wielką miłością i pasją była literatura i teatr (w stolicy związał się z kołem literackim Icchaka Lejba Pereca, jednego z największych poetów jidisz, przyjaźnił się z Szolem Alejchemem, innym wybitnym pisarzem żydowskim),zarabiał na życie pracując w hurtowni tkanin, potem prowadził sklep z materiałami włókienniczymi. Jednocześnie brał czynny udział w życiu kulturalnym żydowskiej Łodzi. Prowadził studio teatralne, pisał wiersze i felietony. Był zresztą człowiekiem niezwykle wszechstronnym i utalentowanym. Gdy w okresie międzywojennym rodzinę przycisnęła bieda, opracował metodę produkowania tzw. kanw, specjalnych tkanin sprowadzanych dotąd wyłącznie z zagranicy. To ów wynalazek pozwolił mu w ciągu krótkiego czasu wzbogacić się na tyle, by w 1932 roku wysłać syna na studia medyczne do Francji. Arnold Mostowicz przedstawił atmosferę swoich studenckich lat w książce "Miłość z wariatem w tle" (1993). Przez sześć lat do Polski przyjeżdżał z Francji tylko na wakacje. Do kraju wrócił po studiach, tuż przed wybuchem wojny. We wrześniu 1939 roku, uciekając z Łodzi przed armią niemiecką, trafił do Warszawy. W czasie oblężenia stolicy pracował w szpitalu Dzieciątka Jezus. Potem - przez cztery lata - był lekarzem w łódzkim getcie.
"Jeszcze wczoraj - wczoraj? Nie, kilka miesięcy temu - w oblężonej Warszawie uczył się alfabetu wojny totalnej prowadzonej przez Niemców przeciw Polsce. To była jego wojna, tak jak była wojną trzydziestu pięciu milionów Polaków. Brał w niej udział na ulicy, w domu, w przygodnych szpitalikach, w szpitalu wreszcie. Klęska Polski była jego klęską. Nie miał jednak czasu na jej rozpamiętywanie. Nim dokonał remanentu swoich strat, Niemcy rozpętali nową wojnę. Z Żydami. A więc ponownie z nim" - wspomina ten okres w książce "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" (1988). W sierpniu 1944 roku, po likwidacji getta w Łodzi, Mostowicz trafił do Oświęcimia, a potem do kilku innych obozów hitlerowskich na terenie III Rzeszy. Po wojnie nie podjął praktyki lekarskiej. Zajął się dziennikarstwem i literaturą. Był m.in. redaktorem naczelnym "Gazety Krakowskiej" i "Szpilek". Pisał książki popularyzujące naukę ("Biologia zmienia człowieka", "Biologia zmienia medycynę", "Biologia uczy myśleć"). Zajmował się również fantastyką. W książkach "My z kosmosu", "O tych co z kosmosu", "Zagadka Wielkiej Piramidy", "Spór o Synów Nieba", próbował wyjaśnić tajemnice intrygujące ludzkość od wieków. Parał się też tłumaczeniem. Opracował antologię humoru francuskiego i radzieckiego, wydał tomy opowiadań francuskich humorystów Alfonsa Allais i Camiego. Mieszkał w Krakowie i w Warszawie. Do Łodzi przyjeżdżał sporadycznie. W łódzkim getcie zginęła niemal cała jego rodzina. "Najdłużej ciągnęło się umieranie sześciu wnuków najstarszej siostry ojca... Im wszystkim wypisałem karty zgonu. Z całej krośniewickiej rodziny zostałem sam - bez jednej łzy w oku" - wyznał po latach.
Mimo licznych prób porzucenia rodzinnego miasta, mimo wielu lat oddalenia, Łódź wracała wciąż we wspomnieniach, rozmowach i snach. Dopominała się należnego miejsca w jego pamięci. Tak jak pamięci dopominali się łódzcy Żydzi. Kiedy w 1995 roku w Łodzi powołano do życia Fundację Monumentum Iudaicum Lodzense, której celem była opieka nad dziedzictwem łódzkich Żydów, głównie nad cmentarzem żydowskim na Bałutach, został jej prezesem. "Chodzi nam o przywrócenie pamięci o zamordowanym narodzie żydowskim. Cmentarz jest punktem wyjścia dla działań późniejszych, które będą miały na celu przypomnienie roli i znaczenia łódzkiego żydostwa w rozwoju miasta" - tłumaczył dziennikarzom. Jego zdaniem Łódź jest jedynym miastem w Europie, gdzie Żydzi odegrali tak wielką i twórczą rolę w życiu społecznym, politycznym i kulturalnym. Właściwie we wszystkich dziedzinach łódzcy Żydzi zapisali przepiękną kartę - podkreślał Mostowicz i na dowód tego przytaczał długą listę nazwisk wspaniałych artystów, naukowców, lekarzy związanych z Łodzią: Jankiel Adler, Mosze Broderson, Artur Szyk, Seweryn Sterling, a dalej Artur Rubinstein, Julian Tuwim, Maurycy Trębacz, Aleksander Tansmann...
W ostatnich latach swego życia Arnold Mostowicz zrobił bardzo wiele dla ożywienia pamięci o łódzkich Żydach. Nie tylko intensywnie kwestował na rzecz ratowania i odnowienia cmentarza żydowskiego - czego efektem jest sporo wykonanych prac na bałuckim kirkucie - ale również służył tej sprawie swoim piórem. "Łódź moja zakazana miłość" to zbiór artykułów i publikacji drukowanych w ostatnich latach w różnych polskich pismach, a poświęconych Łodzi oraz łódzkim Żydom (2000). Jego książkę spina klamra: dwa ważne przemówienia. Jedno wygłoszone zostało w Łodzi z okazji nadania mu tytułu Honorowego Obywatela Miasta Łodzi (1998 r.),drugie - w auli Uniwersytetu Jagiellońskiego - z okazji obchodów 50. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Oba teksty zawierają przesłanie, które towarzyszyło życiu i działalności pisarza: "Pragnę stale i ciągle przypominać obecność społeczności żydowskiej w dziejach mojej Łodzi, skoro wkrótce ta pamięć będzie jedynym, co po tej społeczności pozostanie".
Wielu łodzian zauważyło i doceniło jego pracę i poświęcenie. Coraz więcej osób interesuje się przeszłością miasta, dostrzega jego wielokulturowe korzenie. O Łodzi, gdzie obok siebie współistniały różne narody i różne religie, coraz więcej się mówi i pisze. Do miasta zaczęła przyjeżdżać młodzież żydowska z Izraela i USA. Nie tylko po to, by zobaczyć, gdzie ich dziadkowie umierali, ale gdzie żyli. Zaczęto też uważniej przyglądać się przeszłości miasta. Zauważono, że bezwzględni łódzcy kapitaliści, wśród których nie brakowało fabrykantów żydowskiego pochodzenia, po tym jak już się wzbogacili, zbudowali też w Łodzi pałace i kamienice, które dziś są chlubą miasta, finansowali kościoły, tworzyli gazety, chodzili na koncerty i wystawy, wspierali artystów.
"Kiedyś w duchu przekory wymarzyłem sobie głośno, że może kiedyś na Piotrkowskiej, gdzieś w Alejach czy może w Helenowie powstanie pomnik Nieznanego Lodzermenscha, tego, któremu Łódź zawdzięczała i dziesiątki bibliotek i wspaniałą orkiestrę symfoniczną, żywy teatr i w ogóle rozwój życia artystycznego" - pisał w jednym z esejów. "Nie ma obawy, taki pomnik nieprędko zostanie wzniesiony" - uspokajał Arnold Mostowicz. Ale gdyby przypadkiem tak się stało, niewątpliwie byłaby to również w dużym stopniu jego zasługa i sukces. Zmarł 3 lutego 2002 roku w Warszawie.
Twórczość:
- "Ballada o Ślepym Maksie" (Biblioteka „Tygla Kultury”, Łódź 1998)
- "Biologia zmienia człowieka" (ISKRY 1977)
- "Biologia zmienia medycynę" (ISKRY 1982)
- "Bogowie z kosmosu" - (1978-82) (scenariusz komiksowy wspólnie z Alfredem Górnym),
- Biologia uczy myśleć, Warszawa 1988, ISBN 83-203-2447-5,
- Żółta gwiazda i czerwony krzyż, Warszawa 1988, ISBN 83-06-01729-3,
- "My z kosmosu" (KAW 1978, 1984),
- "O tych co z kosmosu" (Warszawa 1987, ISBN 83-03-01592-3),
- "Zagadka Wielkiej Piramidy" (Warszawa 1991, ISBN 83-900083-5-1),
- "Spór o synów nieba" - Warszawa 1994, ISBN 83-86028-05-X,
- "Miłość z wariatem w tle" (1993),
- "Łódź, moja zakazana miłość" (1999)[2],
- "Karambole na czerwonym suknie" (2001),
- "Lekarska ballada" - (Łódź 2003, ISBN 83-88552-25-2) - wydana pośmiertnie, maszynopis opatrzony datą 1994),
6,7/10średnia ocena książek autora
839 przeczytało książki autora
577 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ekspedycja. Zagłada wielkiej wyspy
Cykl: Ekspedycja (tom 5)
6,7 z 115 ocen
190 czytelników 8 opinii
2016
Ekspedycja - Bogowie z kosmosu
Cykl: Ekspedycja (tom 1-8)
7,0 z 269 ocen
486 czytelników 53 opinie
2015
Przybysze z gwiazd, czyli spór o synów nieba
Arnold Mostowicz
7,0 z 2 ocen
5 czytelników 0 opinii
1995
Spór o synów nieba czyli powtórka z paleoastronautyki
Arnold Mostowicz
6,9 z 7 ocen
14 czytelników 0 opinii
1994
Powiązane treści
Publicystyka
24
Popularne cytaty autora
... Rewir szumiał cichymi skargami, ciężkimi oddechami. Zbolałe, bezwładne, opuchnięte z głodu, maltretowane i śmierdzące powłoki trzymały s...
... Rewir szumiał cichymi skargami, ciężkimi oddechami. Zbolałe, bezwładne, opuchnięte z głodu, maltretowane i śmierdzące powłoki trzymały się kurczowo zasranego życia. Walczyły o nie, walczyły o ostatnie dobro, jakie im na tym esesmańskim świecie pozostało. Chociaż nic nie wskazywało, że inny świat ich doczesne cierpienia zrekompensuje. Wszystko pozwalało sądzić, że i tam sięga esesmańska łapa i hitlerowska władza i że ostateczny apel przyjmować będą razem szatan i Bóg - w mundurach z trupią czaszką...
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Ekspedycja - Bogowie z kosmosu Bogusław Polch
7,0
Komiksy z cyklu Ekspedycja były jednymi z pierwszych, które przeczytałam w życiu i jednocześnie jednymi z dzieł, które najsilniej rozpaliły moją dziecięcą wyobraźnię. Mniejsza, czy teorie Dänikena są szurskie. To one otworzyły mi oczy na to, że wszechświat jest wielki i niezbadany i gdzieś w nim mogą istnieć nieznane cywilizacje.
Wydanie zbiorcze dzieła Polcha, Mostowicza i Górnego zawiera osiem oryginalnych komiksów, które wychodziły na przełomie lat ‘70 i ‘80. Wszystkie są oparte o teorie, że ludzkość na Ziemi powstała przy pomocy zaawansowanych technicznie kosmitów. W komiksie kosmici Ci pochodzą z planety Des. I to właśnie ich eksperymenty rozwinęły w ludziach inteligencję, ale i agresywność i zapoczątkowały cywilizację jaką znamy.
🛸 Wspaniałe inspiracje
Twórcy komiksu wykorzystali w swoim dziele wiele różnych wątków. Są tu inspiracje biblijne tj. kuszenie, wieża Babel, Sodoma i Gomora, nawet ucieczka Hebrajczykow z Egiptu i przejście przez Morze Czerwone. Postać kosmity Sathama przedstawiono jako symbol zła (Szatan). Ale są także inne motywy, straszne eksperymenty na zwierzętach (Wyspa Doktora Moreau),prawa robotyki (Ja, robot) oraz inne smaczki w stylu różdżek z patyka magicznie wskazujących poszukiwanych ludzi, czy też fascynujące tajemnice piramid.
Jednak mimo tego, że teorie spiskowe były najważniejszą inspiracją, to głównym elementem tej historii wydaje się być walka dobra ze złem, moralność, przyszłość ludzkości, czy nawet przygodowo-awanturniczy charakter całego cyklu. O tym zresztą wspomina Polch w wywiadzie, który znajduje się na końcu tego zbiorczego wydania.
🛸 Sentymenty
Ekspedycja to komiks kultowy, do którego mam ogromny sentyment, ale obiektywnie nie można powiedzieć, że jest jakiś szczególnie wybitny. Motywacje postaci i ich charaktery nie są jakoś bardzo pogłębione. Główną bohaterką ekspedycji jest Ais (później jej klon Aistar),ambitna, zdolna inteligentna i dobra kobieta, która jest dowódczynią całej ekspedycji. Natomiast mentalność bohaterów męskich ogranicza się do: “jesteś bardzo piękna, zostań moją żoną”. Jest to nieco zabawne z dzisiejszego punktu widzenia.
W porównaniu do innych komiksów, powstających w podobnym czasie np. Swamp Thing Alana Moore’a czy nawet tylko odrobinę późniejszym Sandmanem, wiadomo, że to medium jest zdolne do poniesienia znacznie więcej, niż proponuje Ekspedycja. A jednak nie ma co czepiać się zbyt mocno. Wciąż, jak na tamte czasy i europejską rzeczywistość (późny komunizm),to jest to historia na wysokim poziomie. I nawet nie zestarzała się mocno. No i nadal nie wiemy, jak zbudowano piramidy i niektórzy wciąż przekonują, że pomogli w tym kosmici.
To naprawdę świetnie, że dzieło Polcha, Mostowicza i Górnego nie poszło w zapomnienie i cały czas wydawane są kolejne edycje. To jest historia, którą każdy prawdziwy fan komiksu powinien znać.
Ekspedycja - Bogowie z kosmosu Bogusław Polch
7,0
KOMIKSOWY DÄNIKEN
„Bogowie z kosmosu”. „Ekspedycja”. Jak zwał, tak zwał, każdy wie o co chodzi, bo chyba nie ma czytelnika komiksów nad Wisłą, który nie kojarzyłby tego legendarnego dzieła. Kult, klasyka, ale czy klasa sama w sobie? Sentyment mam, nie przeczę, ale uwielbieniem jakoś tej serii nie darzę, choć powinienem, skoro składa się z właściwie wszystkich uwielbianych przeze mnie elementów. Czytałem trochę za dzieciaka, trochę czytałem potem, już w dorosłości, wreszcie po latach wróciłem, żeby jeszcze raz ogarnąć, ale całość, bo nie wypada nie znać, więc trzeba doczytać, domknąć, spełnić ten swój komiksowy obowiązek. I nadal podobne wrażenia – fajna szata graficzna, ale dość przeciętny, typowy dla peerelu scenariusz, pełen zbędnych skrótów, infantylizmów i zbyt szybko poprowadzonych niektórych elementów. Choć nadal ma to swój urok, szybko się czyta i pewnie jeszcze kiedyś z ciekawości wrócę, by przekonać się za ileś lat, jak to odbieram na kolejnym etapie życia.
Kosmici z planety Des przybywają na Ziemię, żeby znaleźć gatunki, które można by ewoluować w myślące istoty. Chociaż na początku średnio im to wychodzi, kolejna próba przynosi lepsze rezultaty. Ale nikt nie ma jeszcze pojęcia, jak wiele problemów, wyzwań i niebezpieczeństw czeka i na przybyszów, i na ich eksperyment…
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2024/07/ekspedycja-bogowie-z-kosmosu-arnold.html