Wiedźma opiekunka Olga Gromyko 7,8
Tak bardzo wpadłam w świat stworzony przez O. Gromyko w "Zawód: Wiedźma", że nie minęła chwila, a już miałam w rękach drugą część przygód Wolhy Rednej i nie mogłam się doczekać, co ciekawego tym razem wymyśli. Zapraszam na moją recenzję drugiej książki z cyklu "Kroniki Belorskie"
W końcu zbliża się upragniony koniec szkoły. Wolha spędza wolny czas u zaprzyjaźnionych wampirów i uczy się do egzaminów. A potem wraca do szkoły mimo że wcale nie chce się oddalać od swoich przyjaciół i kończy szkołę. Ma nadzieję, że za chwilę będzie mogła wrócić do świata wampirów, aby to tam odbyć przymusowy staż. Jednak nauczyciele mają wobec niej trochę inne plany.
W tej książce znowu bardzo podobał mi się specyficzny humor głównej bohaterki, a także to, w jaki sposób rozwiązywała, wydawałoby się z góry przesądzone, problemy. Przedstawienie, które dała przed królem i jego podwładnymi to majstersztyk. Cieszyło mnie też to, że jednak był ktoś, kto przejrzał jej zamiary. Wydaje mi się, że małżonka króla byłaby lepszą władczynią niż on. W sumie ciekawe, jaką ona ma za sobą historię?
W końcu Wolha opuszcza szkołę z zamiarem objęcia stanowiska naczelnej wiedźmy u wampirów, ale najpierw ma coś do zrobienia. I tu kolejna rzecz, którą lubię w tej książce. Autorka potrafi zrobić zabawną historię z wszystkiego - nawet ze szkapy, która jakiś czas temu uciekła W. Rednej (mieliśmy o tym okazję czytać w "Zawód: wiedźma"). Wątki poboczne się tu mnożą jak grzyby po deszczu, ale czytelnik nie ma, na co narzekać. Każdy z nich tak czy inaczej odgrywa ważną rolę w książce. A na końcu ona wszystkie się jakoś łączą.
Główny wątek książki zaczyna się dosyć późno i właściwe rozwija się dość powoli. Tu właściwie mam największą uwagę do tej książki. Mimo że Wolha zazwyczaj jest przedstawiana tak, że łatwo byłoby ją uznać za rzeczywistą, to tutaj trochę brakowało mi u niej emocji. Nie wiem, czy autorka stwierdziła, że lepiej pogonić bohaterkę, żeby ta nie miała czasu myśleć, czy od razu wiedziała, jak rozwinie się opowieść i nie chciała wchodzić w emocje, które pod koniec książki nie miały już racji bytu.
Co do bohaterów, to autorka bardzo się postarała. Mamy tu świetnie opisane postaci, ich charakter i najbardziej rozpoznawalne zachowania. Jedyne, do czego mogę się czepić, to ich pochodzenie. To wyglądało mniej więcej tak, jakby autorka sama nie była pewna, skąd mogą pochodzić bohaterowie i na szybko coś wymyślała. Wydało mi się to więc nazbyt chaotyczne.
Ogólnie jednak oceniam książkę na plus. Gdy widziałam ją na półce u An, nie myślałam, że może mi przypaść do gustu. Jednak tak właśnie się stało. Polecam tę pozycję wszystkim, którzy lubią Olgę Gromyko i opowieści o szalonych wiedźmach.