Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jean Hatzfeld
Źródło: Foto © Raymond Depardon/Magnum
7
1
6,9/10
Pisze książki: reportaż
Urodzony: 1949 (data przybliżona)
Reporter, korespondent wojenny, pisarz. Opisywał upadek komunizmu w Europie Środkowej, pracował jako korespondent wojenny z objętych kryzysem zbrojnym krajów Bliskiego Wschodu oraz Haiti, Konga, Algierii i Burundi, trzy lata spędził w byłej Jugosławii, gdzie został ranny podczas ostrzału Sarajewa. Doświadczenia te zaowocowały dwiema książkami: L'Air de la guerre (1994) oraz La guerre au bord du fleuve (1999).
W 1994 roku wyruszył do Rwandy. Opublikował trzy książki poświęcone rwandyjskiej wojnie domowej: w 2000 roku Dans le nu de la vie. Récits des marais rwandais (nagrodzoną m.in. Prix Pierre Mille i Prix France Culture),w 2003 roku Une saison de machettes, za którą otrzymał Prix Joseph Kessel i Prix Femina Essai, oraz Strategię antylop (La stratégie des antilopes),nagrodzoną w 2007 roku Prix Médicis, jedną z najbardziej prestiżowych francuskich nagród literackich.
W 1994 roku wyruszył do Rwandy. Opublikował trzy książki poświęcone rwandyjskiej wojnie domowej: w 2000 roku Dans le nu de la vie. Récits des marais rwandais (nagrodzoną m.in. Prix Pierre Mille i Prix France Culture),w 2003 roku Une saison de machettes, za którą otrzymał Prix Joseph Kessel i Prix Femina Essai, oraz Strategię antylop (La stratégie des antilopes),nagrodzoną w 2007 roku Prix Médicis, jedną z najbardziej prestiżowych francuskich nagród literackich.
6,9/10średnia ocena książek autora
1 485 przeczytało książki autora
3 648 chce przeczytać książki autora
25fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Powiązane treści
Aktualności
7
Aktualności
LubimyCzytać
2
XI edycja Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy ścisłe grono finalistów
Aktualności
LubimyCzytać
6
Już niedługo Warszawskie Targi Książki
Aktualności
LubimyCzytać
1
Apostrof. Międzynarodowy Festiwal Literatury ogłasza pełny program
25 festiwalowych premier, ponad 100 gości i 80 spotkań z autorami, w tym także pisarkami i pisarzami nagrodzonymi najważniejszymi światowymi nagrodami literackimi, takimi jak...
Aktualności
LubimyCzytać
1
Znamy laureata Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego
Laureatem 7. edycji Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki został Paweł Piotr Reszka. Do wyróżnienia nominowanych było pięć książek i dwa przekłady.
Aktualności
LubimyCzytać
1
Nominowani do Nagrody Kapuścińskiego
Jury Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego przedstawiło dziś 10 nominowanych do niej książek. Wśród nich znalazło się osiem tytułów polskich i dwa dzieła zagraniczne. O tym, kto jest...
Aktualności
LubimyCzytać
4
Nagroda im. Kapuścińskiego: ex aequo Aleksijewicz i Olszewski
Pierwszy raz w historii Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki nagrodzono dwie książki. Tegorocznymi laureatami zostali: Swietłana Aleksijewicz, białoruska...
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Wojna jest skutkiem inteligencji i głupoty. Ludobójstwo jest wynikiem zwyrodnienia inteligencji. [Innocent Rwililiza]
5 osób to lubi
Po co szukać okoliczności łagodzących w przypadku ludzi, którzy ścinali maczetą codziennie, nawet w niedzielę? Co tu można złagodzić? Liczbę...
Po co szukać okoliczności łagodzących w przypadku ludzi, którzy ścinali maczetą codziennie, nawet w niedzielę? Co tu można złagodzić? Liczbę ofiar? Metodę zabijania? Śmiechy zabójców? By oddać sprawiedliwość, trzeba by zabić zabójców. Ale to by wyglądało jak nowe ludobójstwo, to byłby chaos. Zabić ich czy ukarać, jak na to zasługują - to niemożliwe; przebaczyć im - to nie do pomyślenia.
4 osoby to lubiąSądzę, że to niewłaściwe powierzać trudną misję pojednania tylko czasowi i ciszy.
3 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy Jean Hatzfeld
7,7
IG:ksiazki_wloczykija
To poruszająca i niezwykle ważna książka, która rzuca światło na tragedię, jaką były rzezie Tutsich przez Hutu w Rwandzie w 1994 roku. Jean Hatzfeld, francuski dziennikarz i pisarz, z wielkim oddaniem przybliża nam losy trzynastu Tutsich, którzy cudem ocalili z tego koszmaru i postanowili podzielić się swoimi przerażającymi i zarazem inspirującymi przeżyciami.
Książka ta to bezcenna kolekcja świadectw, które ukazują nam ludzkie doświadczenia w obliczu nieopisanej okrucieństwa. Autor z wielkim szacunkiem i wrażliwością zbiera opowieści tych, którzy przez tygodnie ukrywali się w bagien rwandyjskich, przetrwali w niesamowitych warunkach, a jednocześnie próbowali zrozumieć i przyjąć to, co ich otaczało.
Najbardziej fascynującym aspektem tej książki jest język i narracja, którą wykorzystują bohaterowie. Ich opowieści są często niezwykle metaforyczne i poetyckie, co stanowi nie lada wyzwanie dla autora, który musi oddać ten język w swojej pracy. Hatzfeld z niezwykłą subtelnością i delikatnością udaje się to osiągnąć, przekazując nam zarówno brutalną prawdę, jak i piękno ludzkiego ducha w obliczu tragedii.
Kolejny ważny aspekt książki to to, jak autor ukazuje, że pomimo ogromnych traum i utraty bliskich, przetrwani Tutsi nie wykazują w sobie nienawiści. To zaskakujące i inspirujące, jak potrafią patrzeć w przyszłość z nadzieją i chęcią pojednania, mimo że ich sąsiedzi Hutu dokonali okrutnych zbrodni na ich rodzinach i przyjaciołach. To również wspaniała lekcja empatii i wybaczania, która może być przykładem dla całego świata.
Jean Hatzfeld nie tylko prezentuje nam opowieści samych świadków, ale również oddaje nam kontekst społeczny i kulturowy Rwandy, opisując wioski, pejzaże i codzienne życie ludzi, którzy stanowią tło tych przerażających wydarzeń. Przedstawia nam także wcześniejsze losy tych samych osób, które mogliśmy poznać już z poprzednich książek autora, co dodaje głębi opowieści.
To książka, która nie tylko porusza, ale także zmusza do refleksji nad naturą ludzkiego zła i dobroci. To hołd dla wytrwałości i siły ducha tych, którzy przetrwali koszmar, a jednocześnie wyzwanie dla nas wszystkich, byśmy nie zapomnieli o tych tragicznych wydarzeniach i zawsze dążyli do promowania pokoju i pojednania.
Strategia antylop Jean Hatzfeld
7,4
Wiek dwudziesty stał się synonimem ludobójstwa. Holokaust, Hołodomor, Pola Śmierci, Rwanda. Choć dzisiaj skupimy się na Rwandzie, reszta wymienionych to tylko najbardziej znane, najtragiczniejsze w liczbach rzezi. Ale jak głosi mądre porzekadło: jedna śmierć to tragedia, milion to już statystyka. Jak więc objąć rozumem ogrom takiej śmierci, jak zmierzyć się z cierpieniem przekraczającym wyobraźnię? Liczby nic nam nie mówią, powyżej pewnej wartości stają się tylko abstrakcją, mało znaczącym symbolem. W takich chwilach warto zwrócić się do jednostek. Ocaleńców, świadków i… samych oprawców. Tako czyni Jean Hatzfeld, wkraczając w inny wymiar świadomości, gdzie życie po-ludobójstwie wydaje się groteską istnienia, pomieszaną z gorzką wizją lepszego jutra.
Strategia antylop stanowi zwieńczenie tak zwanej Rwandyjskiej trylogii, niestety ze względu na niedostępność dwóch pierwszych części nie byłem w stanie się z nimi zapoznać, dlatego moje spektrum może okazać się nieco zawężone, choć sama historia Rwandyjskiej rzezi nie jest mi całkowicie obca. Między innymi serdecznie polecam reportaż naszego rodaka, Wojciecha Tochmana, Dzisiaj narysujemy śmierć.
Rok 1994, kwiecień. Samolot prezydenta Habyarimany zostaje zestrzelony przez nieznanych sprawców. Atak wykorzystuje się jako okazję do przypisania go plemieniu Tutsi, jednego z dwóch największych zamieszkujących Rwandę. Bezceremonialna segregacja zapoczątkowana przez kolonizatorów belgijskich na początku ubiegłego wieku roznieca rasowe animozje względem obu kast, przypisując Hutu rolę jednocześnie podwładnych i siły gospodarczej kraju. Przez następne dekady podział pogłębia się, a apogeum osiąga właśnie w dniu zamachu na prezydenta, pochodzącego od Hutu. Wybucha masowa, zorganizowana akcja totalnej dehumanizacji Tutsich. Taka rwandyjska „kwestia Tutsich” doprowadza do krwawej rzezi i rasowej czystki w sześciomilionowym państwie. Polowanie na „karaluchy”, bo takim mianem Hutu raczyli nazwać swoich braci i siostry, stało się ponurą codziennością. Dosłowną, bez krzty przesady. Sąsiedzi od poniedziałku do niedzieli donosili na sąsiadów, wymieszane kastowo rodziny mordowały swoich pokrewieńców, biblijny Kain obudził się w Hutu, by zabić swojego Abla. Powodowani zazdrością, osobistą słusznością sprawy i rozgoryczeniem historycznej niesprawiedliwości rzucali się z maczetami na bliźnich, by ścinać ich jak chwasty zatruwające glebę. Ze śpiewem na ustach. Bez skrupułów i żalu. Wyzbyci winy i upojeni ekstazą prawych czynów. Głowa byłego znajomego to tylko siedziba robactwa, którą należy odciąć. Jego dziecko to zalążek zarazy, którą trzeba zdeptać. Jego żona to kawałek mięsa, który wolno sponiewierać i gwałcić do woli, a dopiero potem się pozbyć. Sto bestialskich takich dni, w których szacuje się, że zostało ściętych między osiemset tysięcy a milionem osób.
Jean Hatzfeld wraca po latach do Rwandy, by porozmawiać zarówno z ofiarami jak i mordercami, ukazując jedno z najciekawszych i jednocześnie najbardziej absurdalnych miejsc na Ziemi. Nie znajdziemy tu epopei o zwycięstwie dobra nad złem, ani też ognistej zemsty karmionej przeszłymi lękami. Bo widzicie, w Rwandzie prześladowcy żyją o b o k swoich ofiar. Byli katowie nie są poza nawiasem, wciąż są częścią społeczeństwa. Dlaczego? Ponieważ władze kraju doprowadziły do czegoś, co wydawałoby się niemożliwe. Powodowani niepokojem o gospodarkę włodarze stwierdzili, że wepchanie kilkudziesięciu tysięcy Hutu do więziania, ludzi którzy de facto stanowili fundament gospodarczy kraju, odbije się na przyszłości ludu. A zagrożone państwo, w sąsiedztwie trawionym wojnami i bandyterką, nie posłuży nikomu. Więc czy nie lepiej wieść jakieś życie, niż zostać zmiecionym z powierzchni planety? I tak oto powstała p o l i t y k a przebaczenia i jedności! Przeczytajcie to jeszcze raz i poczujcie implikacje jego znaczenia. Polityka narzuciła „pojednanie i wybaczenie”. Oczywiście sankcjonowane wysokimi karami, jeśli odpowiednio nie zastosowane. I cóż, to… działa. Nie wiem na jak długo, ale faktycznie działa. Większość morderców wyszła na wolność i wróciła do pracy na roli. Obie strony zostały uprzednio przygotowane i poinstruowane jak mają się względem siebie zachowywać. Hutu musieli stać się powściągliwi, nie wspominać o morderstwach, unikać wzroku ofiar, kierować się cierpliwością i najlepiej milczeniem. Z kolei Tutsi nie mogli oddać się w ręce boga zemsty, nie mogli pozwolić sobie na jakikolwiek konflikt z byłymi więźniami. Jedynie na spotkaniach gacacy, tradycyjnej rwandyjskiej formy rozwiązywania sporów, mogli starać się o parodię sprawiedliwości. I żyją tak, w stanie zawieszenia broni, kierowani strachem przed zemstą, przed konsekwencjami ze strony państwa. Uśmiechają się do siebie, mówią nawet „dzień dobry”, ale pod warstwą politycznych dyrektyw skrywają prawdziwe emocje.
Stali rozmówcy Hatzfelda stają się niejako spowiednikami, niekiedy nawet przyjaciółmi, zdradzając sekrety swoich myśli. Dziennikarz stara się nie oceniać, pozwala sobie na jakiś komentarz, ale zazwyczaj pomiędzy monologami, próbując nie zabarwiać wypowiedzi swoimi poglądami. Zadaje trudne pytania i otrzymuje druzgocące odpowiedzi. Losy ukrywających się niczym szczury ludzi potrafią zaboleć na poziomie duchowym. Opisy drastycznej śmierci, strasznej i kompletnie niepojętej, są bardzo naturalistyczne, przekazywane z pieczołowitą dbałością o szczegóły. Ubabrani we własnych ekskrementach, wygłodniali, zaszczuci, zapomnieni przez ich boga, nie wiedząc kiedy maczeta wyznaczy koniec. Proces odczłowieczania Tutsich porusza i boli tym bardziej, iż jest to rana świeża, jeszcze niezagojona i co rusz posypywana solą.
Historie Hutu stanowią dość wyraźny kontrast tragedii Tutsich. Zagłębiając się w ich opowieściach, można odnieść wrażenie, że to oni są protagonistami, a większość dokonała transcendentalnej zmiany duchowości. Zrodzeni na nowo, z drugą szansą na życie, czują się niemal częścią męczenniczej drogi do oświecenia. Zostawiają niechlubną przeszłość za sobą, czują pojednanie z bogiem i chęć oddychania pełną piersią nowego jutra. Żałują grzechów, ale postanawiają poprawę. Ich świadectwa… przerażają i zdumiewają jednocześnie. Zdumiewają lekkością opowieści, niemal pozytywnym przesłaniem o zbawieniu. Przerażają zaś oderwaniem od rzeczywistości, sprowadzaniem ludobójstwa do niegroźnego przestępstwa, minionej (dla nich) przeszłości, która została p r z e b a c z o n a.
Nie znałem Rwandy od tej strony. Ta dystopia polityki pojednania ma w sobie niemal coś z bajki, jakby wszyscy żyli zgodnie zaczarowani urokiem, tańcząc na tafli kruchego lodu. Dla Europejczyków wychowanych na procesach norymberskich chociażby, to sytuacja nie do pomyślenia, a przynajmniej dająca do myślenia bardzo, bardzo dużo (przynajmniej dla pragnących takiej analizy, nie bojących się stanąć w szranki z własnymi uwarunkowaniami kulturowymi). Jakie konsekwencje wyłonią się po latach ujarzmiania chęci zemsty i pielęgnowania poczucia niesprawiedliwości? Czy przeszłość można tak łatwo zepchnąć w odmęty podświadomości i nie pozwolić, by wypłynęła na wierzch ze wzmożoną siłą? Czy koegzystencja Tutsich i Hutu jest nadal możliwa? Tego, być może, dowiemy się przyglądając się najbliższym dekadom Rwandy.
Każdy kraj może mieć swoją Rwandę. Niech nikt nie myśli, że to nie może się wydarzyć ponownie. Rwanda nie wydarzyła się tak dawno temu. A proces odczłowieczania nadal nie ma końca. Trwa codziennie, w NASZYM kraju. Czy nie warto przynajmniej się nad tym zastanowić? Rzucić światłem świadomości na ten rosnący cień pogardy i dehumanizacji?