Trzymaj się z dala, kochanie. Opowieść o miłości w Afryce Wschodniej Konrad Piskała 7,1
ocenił(a) na 71 dzień temu Erytrea. Etiopia. Kenia. Uganda. Tanzania. Do tych krajów, położonych w Afryce Wschodniej, zabiera nas dziennikarz i fotograf Konrad Piskała w swoim najnowszym reportażu “Trzymaj się z dala, kochanie. Opowieść o miłości w Afryce Wschodniej”. Reportażu, który wzbudził we mnie bardzo mieszane uczucia. Nie będę ukrywała, że Afryka nie należy do obszarów znajdujących się w ścisłym centrum moich zainteresowań, że moja chęć poznawania świata ciągnie mnie w nieco inne kierunki. I o ile Afryka nie jest dla mnie terra incognita, o tyle nie poświęcałam jej nigdy zbyt wielkiej uwagi. Z tym większym zainteresowaniem zabrałam się zatem za reportaż Piskały i, niestety, podczas czytania początku książki, odbiłam się od niego. Przez pierwsze strony brnęłam z mozołem modląc się, by w dalszej części książki chaos zafundowany czytelnikowi przez autora się nieco uspokoił, i aby dziennikarz usunął się nieco w cień, dając większą przestrzeń swoim bohaterom i przedstawianym przez siebie historiom. Moje modlitwy, na szczęście, zostały wysłuchane dość szybko, początkowy zamęt w “Trzymaj się z dala, kochanie” się uspokoił, a bohaterowie Piskały oraz ich historie zyskały należną im uwagę i miały szansę wybrzmieć głośno i wyraźnie. I był to głos naprawdę fantastyczny. Piskała bowiem porwał mnie w podróż wybitną, po rejonach niezbyt dobrze mi znanych, w podróż, dla której zarwałam noc, gdyż nie byłam w stanie oderwać się od lektury. Podróż, która być może mnie nie zaskoczyła, a jedynie w smutny sposób potwierdziła lub poszerzyła moją wiedzę, ale mimo wszystko była to wyprawa warta każdej spędzonej nad książką minuty. Czułam na sobie proch z dróg, słyszałam dźwięki ulicy, zapachy slumsów, odczuwałam wraz z kobietami często cierpiącymi, traktowanymi jak towar, jak niewolnice, sprzedającymi swoje ciała za ryby (słyszeliście kiedyś o jaboya?),z przedstawicielami afrykańskiej społeczności LGBT+, z albinosami. I zaufajcie mi, jest to podróż warta każdego przemierzonego z Piskałą kilometra. Podoba mi się przede wszystkim fakt, że autor, po niezbyt udanym (w moich oczach) początku, potrafił w dalszej części książki dopuścić tak wspaniale swoich bohaterów do głosu, pozwolił ich historiom odpowiednio wybrzmieć, dał im miejsce na pokazanie siebie i tego kawałka świata, w którym przyszło im się urodzić i toczyć bój o dobre życie. I mimo tego, że nie będzie to moja ulubiona książka od @szczeliny_ (zaznaczmy, że konkurencja tutaj jest diabelnie mocna),to ja “Trzymaj się z dala, kochanie” z czystym sumieniem i z całego serca polecam.