- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
James Oliver Curwood
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Powiązane treści
Popularne cytaty autora
Ciekawe, jakby postąpił mały chłopak widząc ojca w nierównej walce. Niejeden, mając pod ręką siekierę,użyłby jej na pewno bez wahania. Poczu...
Ciekawe, jakby postąpił mały chłopak widząc ojca w nierównej walce. Niejeden, mając pod ręką siekierę,użyłby jej na pewno bez wahania. Poczucie, że inny ojciec jest silniejszy niż własny, może wywołać prawdziwą tragedię.
Mutag, z głupią miną przyglądający się tej scenie, widział, jak oboje, mężczyzna i kobieta, okrywają pieszczotami ogromne zwierzę o dzikim w...
Mutag, z głupią miną przyglądający się tej scenie, widział, jak oboje, mężczyzna i kobieta, okrywają pieszczotami ogromne zwierzę o dzikim wyglądzie, któremu raczej należałaby się kula w łeb.
5 osób to lubiOlbrzymia biała sowa wynurzała się z tego mroku, zatoczyła wielkie kolisko i skryła się znowu w gęstwie drzew. W chwilę potem zabrzmiał jej ...
Olbrzymia biała sowa wynurzała się z tego mroku, zatoczyła wielkie kolisko i skryła się znowu w gęstwie drzew. W chwilę potem zabrzmiał jej ponury głos, nieśmiały jednak, jak gdyby mistyczna chwila ciszy nie minęła jeszcze. Śnieg, który padał cały dzień, ustał już i tylko powiew wiatru pieścił czasem oszronione konary. Panował niezwykły chłód; człowiek pozbawiony możności ruchu w ciągu godziny zamarzłby na śmierć. Ciszę przerwał raptem jakiś dźwięk, niski a drżący, niby głębokie westchnienie. Nie wydała go pierś ludzka. Myśliwy, gdyby się tu przypadkowo znalazł, ująłby wnet mocniej kolbę fuzji. Dźwięk szedł z modrzewiowej kępy. Milczenie, które wnet zapadło, zdało się głębsze jeszcze. Sowa, niby bezszelestny kłąb srebrnego puchu, poszybowała nad zamarzłą gładź jeziora. Po chwili westchnienie powtórzyło się, znacznie jednak cichsza. Bywalec kanadyjskich puszcz skryłby się w mroku konarów i słuchałby, i patrzał, i czekał ciekawie; dźwięk bowiem dawał się już rozpoznać jako zdławiony bólem głos rannego zwierza. Bardzo wolno, pełen nieufności zrodzonej w dniu dzisiejszym, olbrzymi łoś wkroczył w obręb księżycowego blasku. Jego wspaniały łeb, zgięty pod ciężarem potężnych rogów, poprzez jezioro zwracał się badawczo ku północy.
3 osoby to lubią