Pragnę opowiadać historie, które mają znaczenie: wywiad z Hanią Czaban

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
16.05.2023

Hanię Czaban pytamy, z jakimi problemami musi mierzyć się autorka, która debiutuje jako nastolatka. Jak wyglądała jej pisarska droga i skąd czerpie inspirację? Czy czuje presję, by sprostać oczekiwaniom czytelników? Czego dowiedziała się o sobie podczas pisania? Rozmawiamy również o jej najnowszej powieści „Ostatnie światła gasną”, będącej „hołdem dla książek i wszystkich, którzy darzą je miłością”.

Pragnę opowiadać historie, które mają znaczenie: wywiad z Hanią Czaban Materiały Wydawnictwa We need YA

[Opis – Wydawnictwo Wee need YA]Jaką siłę mają słowa? I co się stanie, gdy odkryjesz, że posiadają magiczną moc?

Po śmierci ojca Ida spotyka Helenę, która okazuje się członkinią Zakonu Ostatnich Świateł. Kobieta zabiera dziewczynę do Lublina, gdzie znajduje się siedziba tajemniczej organizacji. Tam Ida poznaje Kornela - chłopaka pogrążonego w żałobie, który jako jedyny wydaje się ją rozumieć.
Życie dziewczyny zmienia się w koszmar, gdy dowiaduje się, że jest auktorką, istotą potrafiącą wpływać na rzeczywistość za pomocą wypowiadanych słów. Idą musi zaponować nad swoją mocą i pokonać strach przed własnym talentem oraz trudną przeszłością. Sprawy nie ułatwia fakt, że ktoś za wszelką cenę pragnie jej śmierci.

Synowie Słowa zrobią wszystko, żeby unicestwić auktorów i zdobyć tajemniczy artefakt, którego esencja jest warta więcej, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić...

Hania Czaban – wywiad dla Lubimyczytać

Sonia Miniewicz: Napisałaś powieść „Cały ten czas”, nie mając jeszcze nawet osiemnastu lat. Zadebiutowałaś w bardzo młodym wieku, tym samym pokazując innym aspirującym twórcom, że warto walczyć o marzenia. Czy jako nastoletnia autorka napotkałaś na swojej drodze jakieś trudności?

Hania Czaban: Najtrudniejsze zawsze było dla mnie pogodzenie pisania i nauki. Im bliżej matury, tym większym priorytetem stawała się dla mnie szkoła – a jednocześnie tym bardziej przekonywałam się, że pisanie jest tym, co naprawdę kocham i co chciałabym robić w przyszłości. Z początku trudno było mi znaleźć równowagę pomiędzy tymi dwoma rzeczami. Tak naprawdę dopiero pandemia i lockdown pozwoliły mi wygospodarować dodatkowy czas, który poświęciłam na pisanie. Wtedy właśnie powstała moja debiutancka powieść.

O pisaniu marzyłaś już w dzieciństwie? Pamiętasz swoje pierwsze pisarskie wprawki? Jak doskonaliłaś swój warsztat – czytałaś poradniki, uczęszczałaś na kursy dla autorów, a może po prostu dajesz się prowadzić intuicji?

Jako dziecko miałam całą listę wymarzonych zawodów, która stale się zmieniała – ale pisanie wciąż się przez nią przewijało, ponieważ odkąd sięgam pamięcią, sprawiało mi mnóstwo radości. Pamiętam, że jeszcze w przedszkolu zamiast rysować zwykłe obrazki, wolałam zszywać ze sobą kartki i tworzyć ilustrowane książeczki. W szkole podstawowej nauczyciele zachęcali mnie do pisania opowiadań i zgłaszania ich na konkursy. Wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że wymyślanie własnych historii potrafi być o wiele ciekawsze niż czytanie cudzych!

Doskonaliłam swój warsztat, czytając na potęgę i pisząc bez opamiętania. Ważną rolę odegrało tu moje zainteresowanie językiem polskim. Udział w wielu konkursach i olimpiadach pozwolił mi szlifować warsztat i kształtować świadomość językową pod okiem nauczycieli. Jeśli natomiast chodzi o sztukę pisania powieści, uczyłam się, czytając i analizując książki innych autorów – oraz popełniając błędy. Wszystkie niedokończone teksty, potknięcia fabularne i nieudane opowiadania stanowiły dla mnie bezcenne lekcje, dzięki którym mogłam się stale rozwijać.

Stworzyłaś swój soundtrack zarówno do powieści „Cały ten czas”, jak i do najnowszej książki, „Ostatnie światła gasną”, zatytułowany „Ida’s crying playlist”. Są na nim między innymi kawałki Evanescence, U2 czy Florence + The Machine. Muzyka jest dla ciebie ważna, pomaga ci w trakcie pisania, czy też jesteś jednym z tych twórców, którzy muszą mieć podczas tworzenia całkowitą ciszę?

Muzyka jest dla mnie ważna, ponieważ pomaga mi zaakceptować siebie i moje emocje, a także lepiej zrozumieć to, co czuję. Słucham jej w wolnych chwilach – pisać wolę jednak w ciszy. Słowa, które wychodzą spod moich palców, mają swoją melodię i brzmienie. Najłatwiej mi je usłyszeć właśnie wtedy, kiedy wokół mnie panuje cisza. To dlatego jednym z moich ulubionych miejsc do pracy nad książkami jest biblioteka.

Skąd czerpiesz inspirację do swojej twórczości – z literatury, sztuki, a może z otaczającej cię codzienności? Co stało się bezpośrednim impulsem do napisania rozpoczynającej trylogię powieści „Ostatnie światła gasną”?

Inspiracje przychodzą do mnie zewsząd, i to zazwyczaj w najmniej oczekiwanych momentach! Te najważniejsze pomysły czerpię jednak z własnych przeżyć i emocji. Moja najnowsza powieść powstała z miłości do literatury, ponieważ „Ostatnie światła gasną” to hołd dla książek i wszystkich, którzy darzą je miłością. Ale napisałam tę książkę także po to, żeby dać upust moim emocjom, przelać na papier ważne myśli i oswoić lęki, które towarzyszyły mi w tamtym momencie mojego życia – w klasie maturalnej, tuż przed i po ukończeniu liceum, ale jeszcze przed rozpoczęciem studiów.

„»Ostatnie światła gasną« to także najbardziej osobista powieść, jaką dotychczas stworzyłam. Pisanie tej oraz kolejnych części było – i nadal jest – wyjątkowym przeżyciem. To moja podróż w głąb siebie, w poszukiwaniu utraconych znaczeń i zapomnianych słów”, wyznałaś w posłowiu książki. Dla wielu twórców pisanie staje się często formą terapii, zrozumienia siebie, przepracowania różnych problemów. Czego się dowiedziałaś o sobie, pisząc tę powieść?

„Ostatnie światła gasną” powstały w momencie, w którym przyszłość była dla mnie jedną wielką niewiadomą, a ja bałam się, że nie sprostam oczekiwaniom – zarówno tym stawianym przez innych, jak i przez siebie samą. Opisując historię Idy, znalazłam w sobie odwagę, żeby stawić czoła czekającym mnie wtedy wyzwaniom. Zrozumiałam też, że w porządku jest się bać oraz że strach należy zrozumieć i oswoić, zanim spróbuje się go zwalczyć. Ale przede wszystkim dzięki „Ostatnim światłom” uświadomiłam sobie, że prawdziwą wartością w dążeniu do celu jest satysfakcja, którą z tego czerpię, i zmiany, które we mnie zachodzą. Zamiast martwić się opinią innych oraz tym, że kogoś zawiodę, zaczęłam skupiać się na tym, co sama z tego wynoszę. Nauczyłam się kochać i doceniać siebie za to, że robię rzeczy, które dają mi szczęście i poczucie spełnienia.

Ilustracja z książki Ostatnie światła gasną

Nie boisz się poruszać trudnych wątków. Twoi bohaterowie muszą radzić sobie ze śmiercią, samotnością, lękiem i nieustannym poczuciem zagrożenia. Łatwo pisze ci się o takich tematach, fascynuje cię mroczna strona świata i ludzkiej natury?

Zdecydowanie nie jest łatwo mi o tym pisać. Ilekroć opisuję emocje, staram się jak najlepiej oddać to, co czują moi bohaterowie. Przyjemne emocje takie jak radość czy ekscytacja zawsze łatwiej mi ubrać w słowa. Trudne emocje stanowią wyzwanie, ponieważ kiedy je odczuwamy, zazwyczaj staramy się w jakiś sposób je wyprzeć. Często są to emocje potrzebne, ale niechciane – to dlatego zamiast skupiać się na tym, jak reaguje na nie nasze ciało, próbujemy je na siłę zwalczyć. Pisanie o trudnych emocjach jest dla mnie o tyle fascynujące, że pozwala mi z bliska przyjrzeć się temu, jak sama reaguję, kiedy jestem smutna albo kiedy się boję. Pisanie jest więc dla mnie rodzajem introspekcji, której rezultaty przelewam na papier.

Mówi się, że autor zawsze umieszcza w stworzonych postaciach cząstkę siebie. Do którego z twoich bohaterów jest ci najbliżej?

Każda z moich postaci jest do mnie podobna pod jakimś względem – przejawia jakieś moje cechy, dzieli ze mną punkt widzenia albo przynajmniej sposób postrzegania rzeczywistości. Ponieważ każdy człowiek odbiera świat subiektywnie, myślę, że nie da się stworzyć bohatera, który nie ma z autorem zupełnie nic wspólnego.

Nie potrafię wskazać jednego bohatera, który najbardziej mnie przypomina. Ida to uosobienie wielu moich emocji i lęków. Helena jest do mnie podobna pod względem charakteru – to zresztą jedna z moich ulubionych postaci w „Ostatnich światłach”. Kornel to odbicie mrocznej strony mojej natury, tej ciemności, która czai się w każdym z nas i w której czasami można znaleźć ukojenie. Myślę, że gdyby połączyć wszystkich moich bohaterów w jedną osobę, powstałby całkiem kompletny obraz mnie.

„Wypowiadając nowe słowa, poniekąd naginamy rzeczywistość. Na tym polega nasza magia. Możemy na przykład przesuwać przedmioty. Albo prowokować pewne zjawiska. Zapalać światło, poruszać powietrze…”, mówi Helena z Zakonu Ostatnich Świateł. Są jednak osoby obdarzone jeszcze większą mocą, „auktorzy”, którzy mogą „stworzyć taką doniczkę od zera. Sprawić, żeby pojawiła się na parapecie znikąd. Zmaterializowała się”. Jako pisarka również tworzysz od zera nowe światy, nowe rzeczywistości, trafiasz do młodych czytelników, twoje książki mają na nich wpływ, mogą ich kształtować. Czujesz na sobie tę odpowiedzialność?

Zdecydowanie tak. Podczas pisania „Ostatnich świateł” czułam ją w znacznie większym stopniu niż w przypadku „Całego tego czasu” – ponieważ od początku wiedziałam, że pierwsze z wymienionych zostaną wydane, ale także dlatego, że piszę w nich o rzeczach i emocjach, które są dla mnie bardzo ważne. Chciałabym, żeby historia Idy pokazała moim rówieśnikom (i nie tylko) to, czego nauczyła mnie. Że strach jest w porządku. Że trudne emocje należy oswoić, a nie wypierać. Że szczęście płynie z robienia tego, co daje nam spełnienie, a nie ze spełniania oczekiwań innych. Ale czuję na sobie także odpowiedzialność związaną z pisaniem w ogóle. Mam świadomość, że moje książki – jak wszystkie inne – kształtują rynek literacki i przyczyniają się do tworzenia zbiorowej literackiej świadomości wśród czytelników. Od tego, czy komuś spodoba się moja książka, zależeć może to, czy w ogóle sięgnie po kolejną. Dlatego w „Ostatnich światłach” zawarłam mnóstwo tropów literackich i nawiązań, które – mam nadzieję – zachęcą czytelników do własnych poszukiwań literackich i kolejnych książkowych przygód.

W mediach społecznościowych dzielisz się swoimi doświadczeniami pisarskimi, umieszczasz posty z radami dla początkujących autorów. Jesteś świetnie zorganizowana, starannie przygotowujesz plan powieści. Zdarza się jednak, że idziesz na żywioł, dajesz się ponieść swoim bohaterom, zmieniasz niespodziewanie cały wątek? Masz jakieś pisarskie dziwactwa?

Jeśli chodzi o wątki i w ogóle fabularne aspekty moich książek, jestem zwolenniczką planowania. Rzetelnie sporządzony plan znacznie ułatwia mi pracę, prowadzenie wątków i zaskakiwanie czytelników nagłymi zwrotami akcji. Lubię natomiast pozostawić nieco przestrzeni moim bohaterom i pozwolić im rozwijać się jako osobom. Czasami naprawdę zaskakują mnie zmiany, jakie zachodzą w moich postaciach, i kształt, jaki przybierają relacje między nimi. Dlatego o ile zazwyczaj trzymam się zaplanowanych wydarzeń, o tyle jeśli chodzi o interakcje między bohaterami, często improwizuję i pozwalam moim postaciom żyć własnym życiem.

Wiadomo, że aby dobrze pisać, trzeba najpierw dużo czytać. Po jakie książki sama sięgasz najchętniej, jacy autorzy cię inspirują?

Staram się czytać różne gatunki, sięgać po te bardziej i te mniej oczywiste powieści. Mam ogromny sentyment do fantastyki, bo to od niej rozpoczęła się moja czytelnicza przygoda. Ostatnio coraz częściej czytam jednak literaturę piękną. Myślę, że mój rozwój pisarski krętą ścieżką także zmierza w tym właśnie kierunku.

Jeśli chodzi o autorów, którzy stanowią dla mnie inspirację, lista jest naprawdę długa! Podziwiam V.E. Schwab za historie, które tworzy, ale także za niesamowitą dyscyplinę pracy, o której opowiada w swoich mediach społecznościowych. Sally Rooney to dla mnie mistrzyni pisania o relacjach międzyludzkich i subtelnościach w interakcjach między bohaterami. Carlos Ruiz Zafón w serii „Cmentarz zapomnianych książek” stworzył Barcelonę, w której chciałabym zamieszkać; żadne inne powieści nie sprawiły, że czułam się tak bardzo „w domu”, i za to ogromnie podziwiam Zafóna. Tolkien to mistrz tworzenia światów. Jeśli jeden pisarz zasługuje na miano „auktora”, to jest nim właśnie on.

Wymieniłam tylko kilka nazwisk. Lista jest znacznie dłuższa – zresztą muszę przyznać, że każda osoba pisząca inspiruje mnie na swój sposób. W końcu czy istnieje coś bardziej inspirującego niż tworzenie światów i powoływanie historii do życia?

Po zdaniu matury rozpoczęłaś studia na uniwersytecie w Oksfordzie – to wielkie osiągnięcie, o którym wielu twoich rówieśników nawet nie śmiało marzyć. Skąd pomysł, by kontynuować edukację w Anglii? Czy zagraniczne studia spełniają twoje oczekiwania?

To było moje marzenie, odkąd nauczycielka na lekcji języka angielskiego w szkole podstawowej pokazała nam zdjęcie jednego z oksfordzkich kolegiów. Przyrzekłam sobie wtedy, że zrobię co w mojej mocy, żeby się tam dostać. Nastoletnia fascynacja Harrym Potterem tylko wzmocniła to postanowienie, a gdy przyszło do składania aplikacji, potraktowałam to jak wyzwanie. Wyjazd za granicę marzył mi się od dłuższego czasu, zwłaszcza podczas lockdownu, kiedy miałam serdecznie dość przebywania w domu. To tylko zmotywowało mnie do nauki do egzaminów wstępnych i matury. Dałam z siebie wszystko i chociaż nie było łatwo, to była najlepsza decyzja w moim życiu. Studia na Oksfordzie to niesamowite doświadczenie, którego po prostu nie sposób opisać. Jestem ogromnie wdzięczna za każdą minutę spędzoną na uczelni – to niesamowite miejsce pełne wspaniałych osób, niezapomnianych przygód i inspiracji, które można znaleźć na każdym kroku.

Pasjonuje cię wiele rzeczy – nie tylko literatura, ale i matematyka, fizyka czy ekonomia, którą studiujesz. Jakie masz plany na przyszłość? Chcesz zostać pisarką na cały etat?

Nie ma rzeczy, która sprawia mi więcej radości niż tworzenie historii, dlatego w przyszłości na pewno tego nie zaprzestanę. Czy będę pisać na cały etat? Trudno powiedzieć! Na pewno chcę wykorzystać moje zainteresowania oraz szansę, jaką dają mi studia, żeby wzbogacić się o nowe doświadczenia. Marzą mi się podróże. Chciałabym zobaczyć nowe miejsca, poznać inspirujących ludzi i stale uczyć się nowych rzeczy. Chciałabym się rozwijać, ale także znaleźć sposób, by uczynić świat choć odrobinę lepszym. Chciałabym wreszcie o tym wszystkim napisać.

Pragnę opowiadać historie, które mają znaczenie. Bo chociaż nie jestem pewna, czy wiem, jaki właściwie jest sens życia, to głęboko wierzę, że dzięki pisaniu mogę ten sens odnaleźć.

Książka „Ostanie światła gasną” jest dostępna w sprzedaży.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy
z wydawnictwem.

 


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Arteminetta 18.05.2023 18:31
Czytelniczka

Na razie mam na półce tylko jedną jej książkę ("Cały ten czas"), której jeszcze nie zdążyłam przeczytać, ale na tą też mam chrapkę 😀.  Cieszę się też, że nie licząc tego, że autorka jest moją imienniczką to jest zbliżona do mnie wiekiem i może będzie dla mnie ona wzorem do naśladowania.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niuchacz 16.05.2023 19:29
Czytelniczka

Czekam

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sonia 16.05.2023 14:30
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post