Pstryk! Ale historia! Eliza Piotrowska 7,6
ocenił(a) na 72 lata temu Trójka przyjaciół, Wojtek, Arek i Adaś są nierozłączni. Znają się od przedszkola i wspólnie spędzają mnóstwo czasu. Uwielbiają wyławiać skarby i piłeczki z dna jeziora, a pewno dnia zmieniło się wszystko. Wyłowili bowiem najprawdziwszy skarb, nieuszkodzony aparat fotograficzny! Tata Wojtka, który wychodzi na to, że doskonale zna się na fotografii, stworzył dla nich prawdziwą ciemnię fotograficzną, mającą posłużyć do wywołania ukrytej w aparacie perły. Nie powiem, ale trochę zazdroszczę im tego, że poszli na targ staroci i od ręki kupili niezbędny do tego powiększalnik fotograficzny. Osobiście, jako fotograf, miałam przyjemność wielokrotnie wywoływać zdjęcia w ciemni. Jest to prawdziwa magia i życzę tego doświadczenia każdemu miłośnikowi tej sztuki.
Wracając do książki – chłopcy odkrywają historię zatopioną od lat w jeziorze i za cel ustalają sobie odnalezienie osób ze zdjęć. Tutaj zaczyna się iście detektywistyczny wątek, ale już od samego początku tej historii, dzieciom towarzyszy niezwykłe szczęście i zrządzenie losu. Po prostu tak musiało być! Czy jednak wszystko pójdzie po ich myśli? „Pstryk!” to lekka i wciągająca opowieść o przyjaźni, owiana lekką nutką tajemnicy, skierowana do zdecydowanie młodszego odbiorcy.
„Pstryk! Ale historia” to książka, którą czyta się błyskawicznie, a sama fabuła jest wciągająca i ciekawa. Bardzo podoba mi się motyw z wywoływaniem zdjęć, trochę jednak nierealny, bo skompletowanie i stworzenie ciemni to nie jest robota na jeden dzień. No i oczywiście trzeba umieć to zrobić. Podejrzewam, że tata Wojtka po prostu kiedyś już to robił, ewentualnie prześledził instrukcje w Internecie. Niestety nie jest to wyjaśnione, ale ja czepiam się tylko ze względu za zboczenie zawodowe. Dla osoby, która w ogóle nie jest zorientowana w temacie, nie będzie miała żadnych uwag do tego wątku.