-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać312
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015-06-18
Nie wiedziałam, ile dać gwiazdek, bo równie dobrze mogłabym nie dać żadnej, to jest literatura nieocenialna. Bo jak tu ocenić coś, co jest napisane niby po polsku, ale w języku kosmitów i o kwestiach kosmicznych traktuje?
W ogóle zabrałam się za to, bo Hannah Arendt jako jedyna kobieta występuje w słynnym poczecie filozofów doktryn prawnych na Wydziale Prawa UWr. JEDYNA KOBIETA, wśrod jakichś 300 facetów.
Dramat. (Tyle że jestem pewna, że to nie dlatego, że innych kobiet-filozofów nie było i nie ma, to po prostu tak wybrali autorzy tego wątpliwego przedsięwzięcia, serdeczne pozdrowienia za zmarnowanych kilkanaście nocy na ryciu tego słynnego podręcznika).
Anyways, książka dla wielbicieli bardzo bardzo bardzo trudnych wyrazów umieszczonych w ogromnie ogromnie ogromnie skomplikowanych zdaniach, które trzeba czytać czasem i po 20 razy, żeby skumać sens, a i tak nie jest się pewnym, o co chodzi.
Ale satysfakcja po przeczytaniu tego, to jak po treningu ciężarowca, +1000000 do skillsów, no i #swag wśród znajomych.
Ogólnie nadaje się do zrycia sobie beretu.
Nie wiedziałam, ile dać gwiazdek, bo równie dobrze mogłabym nie dać żadnej, to jest literatura nieocenialna. Bo jak tu ocenić coś, co jest napisane niby po polsku, ale w języku kosmitów i o kwestiach kosmicznych traktuje?
W ogóle zabrałam się za to, bo Hannah Arendt jako jedyna kobieta występuje w słynnym poczecie filozofów doktryn prawnych na Wydziale Prawa UWr. JEDYNA...
Kocham Wokulskiego. Przypomina mi mojego Ojca. Najchętniej przytuliłabym go i pocieszyła. Rozbroił mnie najbardziej tym kursem angielskiego; riposta do Łęckiej w pociągu godna przysłowiowego wujka.
Sama postać Łęckiej - majstersztyk. Polecam serial, z Braunek i Kamasem, niesamowity klimat na miarę "Downton Abbey".
Kocham Wokulskiego. Przypomina mi mojego Ojca. Najchętniej przytuliłabym go i pocieszyła. Rozbroił mnie najbardziej tym kursem angielskiego; riposta do Łęckiej w pociągu godna przysłowiowego wujka.
Sama postać Łęckiej - majstersztyk. Polecam serial, z Braunek i Kamasem, niesamowity klimat na miarę "Downton Abbey".
2013-11-30
Genialne.
Po pierwszych kilku zdaniach chciałam rzucić w kąt, bo myślałam, że to takie flaki z olejem jak u Munro.
Szczęściem na nastepnej stronie już oszalałam.
Tak totalnie inteligentna, tak monstrualnie trafna, tak feministyczna w najgłębszym znaczeniu tego słowa, które nie ma absolutnie nic wspólnego ze słowem "mężczyzna". Powinna być lekturą obowiązkową dla kobiet, razem z "Żelaznym Janem" dla mężczyzn.
Absolutnie nie polecam czytania mężczyznom, nie zrozumieją ani jednego zdania, to książka napisana w języku dla nich kompletnie obcym i niewyuczalnym. Bardzo zanudzą się również kobiety młode, bez żadnych doświadczeń życiowych (tak jak śmiertelnie nudzi je rozmowa z osobami starszymi od nich, na innym etapie życia), oraz te, którym mimo lat obca jest jakakolwiek refleksja nad zmianami osobowości czy własnym życiem.
Szukającym prozy na poziomie nieprzeintelektualizowanych i niepretensjonalnych ośmiątysięczników - polecam.
Genialne.
Po pierwszych kilku zdaniach chciałam rzucić w kąt, bo myślałam, że to takie flaki z olejem jak u Munro.
Szczęściem na nastepnej stronie już oszalałam.
Tak totalnie inteligentna, tak monstrualnie trafna, tak feministyczna w najgłębszym znaczeniu tego słowa, które nie ma absolutnie nic wspólnego ze słowem "mężczyzna". Powinna być lekturą obowiązkową dla kobiet,...
Tę książkę mam w zasięgu ręki zawsze, jak balsam do ust, aspirynę i czekoladę. To jest moje lekarstwo na wszystko, leczy kaca, smutek, wku*w, zniechęcenie, deszcz i chlupę. Leczy z ludzi. Można otwierać na dowolnej stronie, czytać od tyłu, mam ją nawet w formie audiobooka w komórce. Absolutne arcydzieło.
Tę książkę mam w zasięgu ręki zawsze, jak balsam do ust, aspirynę i czekoladę. To jest moje lekarstwo na wszystko, leczy kaca, smutek, wku*w, zniechęcenie, deszcz i chlupę. Leczy z ludzi. Można otwierać na dowolnej stronie, czytać od tyłu, mam ją nawet w formie audiobooka w komórce. Absolutne arcydzieło.
Pokaż mimo to
Jak ogromnie mi przykro, że tak wiele osób nie sięgnie po tę książkę z powodu jej głupkowatego tytułu, który przywodzi na myśl połączenie Dynastii i "różowych" serii dołączanych gratis do gazet typu "Z życia wzięte" oraz okładki, która przypomina obwoluty łzawych czytadło - romasideł dla sfrustrowanych gospodyń domowych spod Pcimia.
Tak bardzo mi przykro, bo to jest tak fenomenalna i krwista historia o charyzmatycznych ludziach, że - mając inny tytuł i okładkę - przebiłaby popularnością "Grę o tron", kryminały Jo Nesbo, sagę Larssona, że nie wspomnę o wielu serialach.
Polecam dać jej chociaż maleńką szansę, dać jej chociaż 10 stron, gwarantuję pomruk, a co tam - ryk! zadowolenia i wiele udanych wieczorów i nocy.
Acha, serial powstał, zrobiło go BBC. Ale nie polecam go oglądać, bo do książki ma się tak jak "Na dobre i na złe" do "Grey's Anatomy" lub tvn-owscy "Lekarze" do "Dr.House'a". Czyli biednie.
No i może na koniec warto wspomnieć, że Galsworthy dostał za "Sagę" Nobla. To o tyle ważne, że wtedy ta nagroda jeszcze miała jakieś znaczenie, a nie tak jak teraz, jak nie Jelinek to Munro...
Jak ogromnie mi przykro, że tak wiele osób nie sięgnie po tę książkę z powodu jej głupkowatego tytułu, który przywodzi na myśl połączenie Dynastii i "różowych" serii dołączanych gratis do gazet typu "Z życia wzięte" oraz okładki, która przypomina obwoluty łzawych czytadło - romasideł dla sfrustrowanych gospodyń domowych spod Pcimia.
Tak bardzo mi przykro, bo to jest tak...
Pozycja absolutnie obowiązkowa dla wielbicieli dobrej kuchni i entuzjastów kulinariów. Pięknie wydana, to właściwie instrukcja gotowania łatwych, trzydaniowych obiadów (tak, istnieje w przyrodzie łatwy w przygotowaniu i trzydaniowy obiad!). Obiadów jest 30, dodatkowo dostajemy solidną garść przepisów podstawowych (na najbardziej popularne buliony, sosy itp.), rady dotyczące zakupów sprzętu i umeblowania/organizacji domowej kuchni oraz przechowywania potraw. Przepisy są bogato ilustrowane zdjęciami (zdjęć jest tyle, ile etapów potrawy), kolorowe.
Co ważne - nie są to przepisy na kosmiczne dania kuchni molekularnej! To zwykłe, domowe jedzenie (np. zestaw: carbonara, pstrąg z zieloną papryką i zupa migdałowa z lodami; lub: zielony groszek z szynką, pieczony kurczak, ananas z sosem z limonki), ze składników spokojnie dostępnych w każdym większym polskim markecie; są to potrawy, które przygotowywała sobie załoga restauracji El Bulli w każdy, zwyczajny dzień pracy.
Naprawdę rewelacyjna rzecz, idealnie nadaje się na prezent dla początkujących kucharzy, jak też i starych wyjadaczy, którzy chcieliby wreszcie mieć porządek w głowie i w kuchni.
Pozycja absolutnie obowiązkowa dla wielbicieli dobrej kuchni i entuzjastów kulinariów. Pięknie wydana, to właściwie instrukcja gotowania łatwych, trzydaniowych obiadów (tak, istnieje w przyrodzie łatwy w przygotowaniu i trzydaniowy obiad!). Obiadów jest 30, dodatkowo dostajemy solidną garść przepisów podstawowych (na najbardziej popularne buliony, sosy itp.), rady dotyczące...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-03
Piękna baśniowa powieść, napisana eleganckim, stylowym językiem, w jakim już się nie pisze książek (brawa dla tłumacza). Podejmuje tematy, o których już się nie pisze w książkach, czyli męska, ale nie tylko, przyjaźń, lojalność i wierność między przyjaciółmi, szacunek do słabszych, starszych, wartości, etyka miłości. Prawdziwa, przygodowa uczta, pędzi się za bohaterami w egzotykę nawet nie wiedząc kiedy upływa czas. Bardzo nadaje się dla młodzieży, a jeszcze bardziej dla dorosłych.
Ogromnie polecam, prawdziwa literatura, a nie jakieś tam zadrukowane papiery.
Piękna baśniowa powieść, napisana eleganckim, stylowym językiem, w jakim już się nie pisze książek (brawa dla tłumacza). Podejmuje tematy, o których już się nie pisze w książkach, czyli męska, ale nie tylko, przyjaźń, lojalność i wierność między przyjaciółmi, szacunek do słabszych, starszych, wartości, etyka miłości. Prawdziwa, przygodowa uczta, pędzi się za bohaterami w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książkę przeczytałam, kiedy miałam 8 lat i postanowiłam, że jak dorosnę to zostanę jej bohaterką.
I prawie mi się udało :D
Kocham. To moja ulubiona książka Chmielewskiej.
Książkę przeczytałam, kiedy miałam 8 lat i postanowiłam, że jak dorosnę to zostanę jej bohaterką.
I prawie mi się udało :D
Kocham. To moja ulubiona książka Chmielewskiej.
Uczta dla wielbicieli opowiastek, z cyklu "W takiej jednej miejscowości żył sobie taki pan...", mój Ojciec często opowiada mi różne takie historie o dziwnych ludziach i uwielbiam to. Świetnie napisane, fabuła opowieści toczy się wartko, postaci są nietuzinkowe i każda ma jakąś absurdalną cechę charakteru, która oczywiście "uprzygodowuje" mu życie. Czytanie to jak spotkanie fascynującej grupy ludzi na imprezie.
Uczta dla wielbicieli opowiastek, z cyklu "W takiej jednej miejscowości żył sobie taki pan...", mój Ojciec często opowiada mi różne takie historie o dziwnych ludziach i uwielbiam to. Świetnie napisane, fabuła opowieści toczy się wartko, postaci są nietuzinkowe i każda ma jakąś absurdalną cechę charakteru, która oczywiście "uprzygodowuje" mu życie. Czytanie to jak spotkanie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mam z tą książką love-hate relationship.
Jest jedną z najlepiej napisanych książek do nauki języka, jakich kiedykolwiek używałam, a było ich milion. Bardzo czytelna, dokładna, znakomicie wydana itp.
A z drugiej strony żaden inny język obcy nie przyprawił mnie o takie bóle głowy ;) Frustracja milion.
No ale polecam oczywiście.
Mam z tą książką love-hate relationship.
Pokaż mimo toJest jedną z najlepiej napisanych książek do nauki języka, jakich kiedykolwiek używałam, a było ich milion. Bardzo czytelna, dokładna, znakomicie wydana itp.
A z drugiej strony żaden inny język obcy nie przyprawił mnie o takie bóle głowy ;) Frustracja milion.
No ale polecam oczywiście.