Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

,,Wierzę - a moja wiara poparta jest dwudziestoletnią praktyką terapeutyczną - że budując bezpieczny związek, wiele par zaczyna mylić miłość z całkowitym połączeniem i zlaniem się w jedno. Taka pomyłka to bardzo zły znak dla ich pożycia seksualnego, bo żeby utrzymać zainteresowanie partnerem, między dwojgiem musi pozostać choćby niewielki dystans, który można by pokonywać. Erotyzm wymaga odrębności! Innymi słowy, erotyzm rozwija się w szczelinie między mną a innym. By być z ukochaną osobą, musimy umieć akceptować istnienie tej luki oraz całą niepewność, jaka się z nią wiąże."
Mądra książka, pozbawiona infantylności, warta uwagi.

,,Wierzę - a moja wiara poparta jest dwudziestoletnią praktyką terapeutyczną - że budując bezpieczny związek, wiele par zaczyna mylić miłość z całkowitym połączeniem i zlaniem się w jedno. Taka pomyłka to bardzo zły znak dla ich pożycia seksualnego, bo żeby utrzymać zainteresowanie partnerem, między dwojgiem musi pozostać choćby niewielki dystans, który można by pokonywać....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Była to piękna literacka przygoda. Łapałam się na tym, że w wielu myślach bohaterki zobaczyłam siebie, jakbym to ja tę książkę napisała.
Czytając tę powieść, poczuje się wolność, sprawczość, konsekwencję jak i ogromną świadomość własnego ja. Kopalnia dobrych cytatów.

Była to piękna literacka przygoda. Łapałam się na tym, że w wielu myślach bohaterki zobaczyłam siebie, jakbym to ja tę książkę napisała.
Czytając tę powieść, poczuje się wolność, sprawczość, konsekwencję jak i ogromną świadomość własnego ja. Kopalnia dobrych cytatów.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest napisana pięknym, plastycznym, bajkowym językiem. Istnieje w niej idealna proporcja między dialogami a opisami, tak w starym stylu. Osobiście nie cierpię, jeśli we współczesnych powieściach występuje za dużo dialogów kosztem opisu świata, a tutaj wszystko było na swoim miejscu. Pomimo tego, że napisano ją głównie dla dzieci i nastolatek, to także starsi czytelnicy mogą zanurzyć się w tej historii.
Już wiem, co kupię kuzynce pod Choinkę :) i mam nadzieję, że przygody Letycji doczekają się swoich kontynuacji :)

Ta książka jest napisana pięknym, plastycznym, bajkowym językiem. Istnieje w niej idealna proporcja między dialogami a opisami, tak w starym stylu. Osobiście nie cierpię, jeśli we współczesnych powieściach występuje za dużo dialogów kosztem opisu świata, a tutaj wszystko było na swoim miejscu. Pomimo tego, że napisano ją głównie dla dzieci i nastolatek, to także starsi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Jest w Szwecji dużo miejsca na emocjonalną uczciwość i na coś, co nazwałabym uczuciową nagością: mówienie o sobie bez przekłamań, bez hipokryzji, tak, jak jest. Jest też miejsce na zadumę nad miłością i erotyką jako kluczowymi doświadczeniami człowieka."

Kiedy Szwed kocha... to nie występuje u mnie aż tak wielki szok kulturowy, jakiego można by się spodziewać przed czytaniem.
Nie jest to coś super ambitnego, ale szybko się czyta.
Przeszkadzało mi trochę przedstawianie Polaków jako troglodytów w sferze miłości :) część z nas też żyje mentalnie w Europie 2023 r. pomimo tej może i licznej grupy, która nigdy nie wyszła z XIX w.
No i te wibratory, które Szwedki mogą kupić w aptekach - zanim autorka napisze, że w Polsce tego nie ma, niech sprawdzi, wibratory można zamówić w co najmniej jednej polskiej aptece ;)

,,Jest w Szwecji dużo miejsca na emocjonalną uczciwość i na coś, co nazwałabym uczuciową nagością: mówienie o sobie bez przekłamań, bez hipokryzji, tak, jak jest. Jest też miejsce na zadumę nad miłością i erotyką jako kluczowymi doświadczeniami człowieka."

Kiedy Szwed kocha... to nie występuje u mnie aż tak wielki szok kulturowy, jakiego można by się spodziewać przed...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciągnie się jak flaki z olejem.

Ciągnie się jak flaki z olejem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

W swojej kategorii (romanse), bardzo sympatyczna książka, czuje się klimat ,,Pamiętników księżniczki", ale jak ktoś już przede mną zauważył, żebym uwierzyła w moment dramatyczny i wynikający z niego tok rozumowania Olive, chciałabym poczytać wcześniej o relacji głównego bohatera z tą jedną konkretną postacią, żeby motywacja Olive była dla mnie bardziej wiarygodna :) niektóre wątki po łebkach ;)

W swojej kategorii (romanse), bardzo sympatyczna książka, czuje się klimat ,,Pamiętników księżniczki", ale jak ktoś już przede mną zauważył, żebym uwierzyła w moment dramatyczny i wynikający z niego tok rozumowania Olive, chciałabym poczytać wcześniej o relacji głównego bohatera z tą jedną konkretną postacią, żeby motywacja Olive była dla mnie bardziej wiarygodna :)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy czytałam tę książkę, miałam myśli w stylu "jak dobrze, że nie pracuję w polskiej służbie zdrowia, zmarnowałabym najlepsze lata życia na nauce".
Z własnego doświadczenia nie znam lekarzy, którzy mało zarabiają. Znam takich, którzy dużo narzekają na temat swoich zarobków, a w sumie po pracy nie wiedzą, co z pieniędzmi zrobić, jeżdżą parę razy w roku na wycieczki zagraniczne, mają po kilka mieszkań/domów itp. I dobrze, niech mają, ale z perspektywy osoby o przeciętnych zarobkach brzmi to narzekanie jak oderwanie od rzeczywistości :p
W tej książce przedstawiono chory system służby zdrowia i w interesie wszystkich Polaków jest to, żeby uległ on zmianie na lepsze, bo np. wolę być diagnozowana/leczona/operowana przez lekarzy nie po 3 dobach dyżuru, ale wypoczętych i niepracujących w feudalnym "ten, kto jest wyżej, zawsze ma rację". Powinno być kształconych więcej lekarzy na polskich uczelniach, jak dla mnie absurdem jest, jak też wspomniał autor, że z danej specjalizacji kształci się w roku po paru specjalistów na województwo, a reszta czeka kolejne lata na zwiększenie limitu osob na miejsce lub wybiera specjalizacje, która ich w ogóle nie ciekawi. Tzw. Elitarność tego zawodu jest sztucznie podtrzymywana, żeby tylko ceny za wizyty itp. Się nie obniżyły. Średnia wieku chirurga w Polsce to ponad 60 lat, za chwilę nie będzie miał nas kto leczyć... ogólnie ta książka jest spoko, ale to narzekanie na zarobki mnie rozbroiło.

Kiedy czytałam tę książkę, miałam myśli w stylu "jak dobrze, że nie pracuję w polskiej służbie zdrowia, zmarnowałabym najlepsze lata życia na nauce".
Z własnego doświadczenia nie znam lekarzy, którzy mało zarabiają. Znam takich, którzy dużo narzekają na temat swoich zarobków, a w sumie po pracy nie wiedzą, co z pieniędzmi zrobić, jeżdżą parę razy w roku na wycieczki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyjdź na spacer. Co czwarta kobieta, którą miniesz na chodniku, miała, dopiero co wczoraj miała lub będzie miała w swoim życiu co najmniej jedną aborcję.
To książka edukacyjna, z rysem historycznym, porządnie zredagowana, pozbawiona patosu. Splatają się na nią monologi kobiet z doświadczeniem aborcji, wzbogacone o garść faktów medycznych, socjologicznych, religijnych z odwołaniem do tego, jak aborcję postrzegano na przestrzeni dziejów od czasów starożytnych do Polski Anno Domini 2020. Mnie ten temat porusza bardzo, sięga do fundamentów mojej tożsamości, porusza te najczulsze struny, dlatego nie jest to książka, którą czyta się szybko i na raz. Proces trawienia tego, co po niej nowego się dowiedziałam, jeszcze się nie skończył.

Obok złości, wkurwienia, smutku, współczucia i paraliżującego strachu, jest jednak jeszcze jedno uczucie, jakiego się po przeczytaniu nie spodziewałam. To nadzieja. Siedzisz w środku nocy, czytając opowieść obcej ci kobiety, której ktoś być może pierwszy raz w życiu oddał publicznie głos i oprócz tego poczucia wchodzenia w najbardziej intymną sferę - bo sferę myśli, nagich i nieprzypudrowanych żadną ze ścian, jakimi odgradzamy się od świata, siedzi tam i nie przebiera w słowach. Każda jest podmiotem, indywidualnością, szczerością. Nie ma stylu polskich magazynów kobiecych, nie ma słów-wytrychów, jest cała ona. I w każdej z nich odnajdujesz tę cząstkę swoich myśli, co niesie nadzieję. Czyli nie tylko ja. Nie tylko ja tak myślę. Nie mówię tego, zwykle milczę, ale sobie myślę. Sobie myślę. Myśli sobie ona. Tak sobie myślimy. I może cały świat pójść się jebać, a my sobie zawsze poradzimy.

Wyjdź na spacer. Co czwarta kobieta, którą miniesz na chodniku, miała, dopiero co wczoraj miała lub będzie miała w swoim życiu co najmniej jedną aborcję.
To książka edukacyjna, z rysem historycznym, porządnie zredagowana, pozbawiona patosu. Splatają się na nią monologi kobiet z doświadczeniem aborcji, wzbogacone o garść faktów medycznych, socjologicznych, religijnych z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytanie zajęło mi długie miesiące. Nie można przeczytać na raz. Kończyłam te fragmenty za każdym razem z silnym poczuciem, że chce mi się rzygać. Sytuacje, które opisuje pisarka bolą mnie tak samo jak psychofizycznie odbija się na mnie kondycja Polski i innych dotkniętych radykalizmami krajów w XXI wieku. Jak słusznie zauważa autorka, to dopiero początek. Książka powstała jeszcze przed październikiem 2020 roku.

,,Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było." Martin Niemöller, Dachau 1942

Przeczytanie zajęło mi długie miesiące. Nie można przeczytać na raz. Kończyłam te fragmenty za każdym razem z silnym poczuciem, że chce mi się rzygać. Sytuacje, które opisuje pisarka bolą mnie tak samo jak psychofizycznie odbija się na mnie kondycja Polski i innych dotkniętych radykalizmami krajów w XXI wieku. Jak słusznie zauważa autorka, to dopiero początek. Książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam. Zabawna i gorzka. Takie poczucie humoru nie do wszystkich trafia, ale do mnie trafiło totalnie.

Uwielbiam. Zabawna i gorzka. Takie poczucie humoru nie do wszystkich trafia, ale do mnie trafiło totalnie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To książka bardzo nierówna pod względem treści. Autor potrafi pięknie opowiadać, niestety w wielu fragmentach miał problem z wyważeniem swojej opowieści, z przedstawieniem jej w sposób ciekawy, więc zabrakło najwidoczniej dobrego krytyka z wydawnictwa, który czuwałby nad merytoryczną stroną książki. Niektóre z opisywanych spraw po prostu nigdy nie powinny się w tej historii znaleźć np. nużyła mnie historia matki i trudnej relacji pisarza z ojcem Grekiem. Czuć było na kilometr nieprzepracowaną traumę rodzinną. Pojawiły się ostre słowa wobec m.in. macochy nazwanej idiotką - najprościej przecież jest oczernić kogoś w medium, które trafi do wielu, bo takiej osobie zostanie tylko pisanie pozwów post factum. Gdyby interesował mnie ten polski jad, sięgnęłabym po Fakt, a nie literaturę podróżniczą/reportaż. Przejścia od jednego wątku do drugiego także pozostawały wiele do życzenia - było skakanie po tematach i urywanie wątków w połowie. Rozumiem za to, dlaczego ludzie tak chętnie kupują to czytadło - bo o współczesnej Grecji wiadomo niewiele, a ta książka obiecuje uchylić rąbka tajemnicy bardziej niż zwykły przewodnik turystyczny i to oczami pół Greka, a nie jakiegoś tam zwykłego Polaka. Radzę wydawnictwu dać w przyszłości szansę do opowiedzenia swojej historii komuś, kto w Grecji faktycznie długo żył lub posiada dobry warsztat dziennikarski. Nie wszystko jest w tej historii nie do strawienia, dowiedziałam się paru nieznanych mi wcześniej ciekawostek - autorowi radzę pójść na terapię oraz mniej z wysoka patrzeć na ludzi :)

To książka bardzo nierówna pod względem treści. Autor potrafi pięknie opowiadać, niestety w wielu fragmentach miał problem z wyważeniem swojej opowieści, z przedstawieniem jej w sposób ciekawy, więc zabrakło najwidoczniej dobrego krytyka z wydawnictwa, który czuwałby nad merytoryczną stroną książki. Niektóre z opisywanych spraw po prostu nigdy nie powinny się w tej historii...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Gwałt polski Maja Staśko, Patrycja Wieczorkiewicz
Ocena 8,0
Gwałt polski Maja Staśko, Patryc...

Na półkach:

Dzięki Wam autorki, że jesteście.

Dzięki Wam autorki, że jesteście.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Naiwna fabuła, ale dobrze napisana książka, którą czyta się dla samej relacji Chyłka+Zordon.

Naiwna fabuła, ale dobrze napisana książka, którą czyta się dla samej relacji Chyłka+Zordon.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie spodziewałam się po niej wiele, kupiłam ją z myślą o wakacyjnej lekturze na urlop, ale stety lub niestety do urlopu został jeszcze tydzień, a już przewróciłam jej ostatnią kartkę. Napisano ją językiem odpowiednim dla grupy docelowej (nastolatkowie), wulgarnym (w ogóle mi to nie przeszkadza) i posiadającym opisy odpowiednio budujące napięcie (erotyczne) lub filozoficzne (taaaak, nawet tu, rozważania nad tożsamością i wolnością wyboru). Po prostu skrojona pod bestseller, przewidywalna, ale przewidywalnością, którą się akceptuje. Odjęłam 3 gwiazdki ze względu na zbyt lukrowane zakończenie (czy w każdej tego typu powieści bohaterowie marzą tylko o dziennikarstwie/prawie? W 2020 wymagam od autorów więcej własnej inwencji) i za to, że erotyka trzyma w napięciu gdzieś do połowy romansu (później wkrada się nuda). Rzeczywiście tłumaczenie w niektórych fragmentach kuleje. Poza tym jest to idealna, lekka bajka, która pozwala zapomnieć, w którą stronę zmierza nasz popieprzony świat (w prawą). Polecam.

Nie spodziewałam się po niej wiele, kupiłam ją z myślą o wakacyjnej lekturze na urlop, ale stety lub niestety do urlopu został jeszcze tydzień, a już przewróciłam jej ostatnią kartkę. Napisano ją językiem odpowiednim dla grupy docelowej (nastolatkowie), wulgarnym (w ogóle mi to nie przeszkadza) i posiadającym opisy odpowiednio budujące napięcie (erotyczne) lub filozoficzne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po literaturę faktu sięgam po to, żeby dowiedzieć się czegoś nowego i pod tym względem ta książka w jakimś stopniu spełniła moje oczekiwania. Dobrze, że autor dał głos swoim rozmówcom, bo o problemach służby zdrowia należy mówić często i domagać się jej reformy.
Co nie podobało mi się w tej książce, to styl, w jakim została napisana. Jestem przyzwyczajona do stylu reporterskiego pozbawionego elementów literatury pięknej. Nużyły mnie zdania typu ,,Groźby tną powietrze, a krzyki fruwają aż po sufit." lub ,,Niedziela jest piękna, słoneczna, zwiewna." O ile jeszcze rozumiałabym to drugie zdanie jako opis sytuacji, to nie pasuje mi określenie ,,zwiewna" jako przydawka ,,niedzieli" - zwiewna to może być sukienka.
W reportażach moim zdaniem dziennikarz ma być wręcz przeźroczysty - tak samo przeźroczysty jak jego styl, nieodwracający uwagi od przedstawianych historii.
Na wszystko dałoby się przymknąć oko, gdyby nie ostatni bohater. Mowa o Zbigniewie objętym izolacją w Gostyninie, który w przeszłości dopuścił się (o ile pamiętam) 15. włamań w celu kradzieży, połączonych z napaścią seksualną na dziewczynki w wieku 10-13 lat. Odsiedział wyrok 1 5 lat, wyszedł na 10 miesięcy na wolność, ale sąd, kierujący się ustawą o tzw. bestiach, stwierdził, że może popełnić ponownie przestępstwo, dlatego skierował go do Gostynina. Odbiegając od zasadności ustawy o bestiach, o której można by dużo mówić, Kapusta przedstawił historię Zbigniewa, którego nazywa Zbychem. To pierwszy zgrzyt, dla mnie świadczący o braku profesjonalizmu. To nie żaden Zbych, tylko Zbigniew. Możemy rozumieć jego wściekłość, ale czy mamy go lubić? Drugi zgrzyt - Zbigniew wygrywa konkursy poetyckie, co Kapusta kwituje zdaniem ,,Gdyby przed skazaniem i wywiezieniem z dala od społeczeństwa ktoś Zbychowi powiedział, że będzie wygrywał literackie konkursy, zgwałciłby go zapewne brutalnym śmiechem." Chwila, chwila - czy ten człowiek, ze zdiagnozowaną raptofilią, nie zniszczył czasem życia 15. dzieci? Zgwałcił 15. dzieci - czy naprawdę jest dobre używanie w tym zdaniu określenia ,,zgwałciłby go"? Dla mnie to obrzydliwa zabawa słowem.
W moim odczuciu autor uległ urokowi tego człowieka, albo niezamierzenie opisuje jego przypadek w sposób po prostu przyjazny. Chciałabym doczekać się książki, w której oprócz ,,biednych", ,,skrzywdzonych przez los" pacjentów Gostynina, ktoś spróbuje pokazać także wypowiedzi ich ofiar oraz psychiatrów zajmujących się przypadkami psychopatów. Może po prostu wypadałoby napisać o tym oddzielny reportaż, a nie upychać to w zbiór historii o polskiej służbie zdrowia.

Po literaturę faktu sięgam po to, żeby dowiedzieć się czegoś nowego i pod tym względem ta książka w jakimś stopniu spełniła moje oczekiwania. Dobrze, że autor dał głos swoim rozmówcom, bo o problemach służby zdrowia należy mówić często i domagać się jej reformy.
Co nie podobało mi się w tej książce, to styl, w jakim została napisana. Jestem przyzwyczajona do stylu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo wciągające, niestety można szybko zgadnąć tożsamość mordercy:(

Bardzo wciągające, niestety można szybko zgadnąć tożsamość mordercy:(

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Myślisz sobie w połowie książki, że odkryłaś, kto stoi za morderstwem, a Christie jak zwykle na końcu robi zgrabny unik. Chociaż potwierdza Twoje przypuszczenia o tym, co myślała sobie Karolina Crale, nie broniąc się w sądzie. Małe to pocieszenie dla rozwiązywacza łamigłówek, ale zawsze jakieś :).

Myślisz sobie w połowie książki, że odkryłaś, kto stoi za morderstwem, a Christie jak zwykle na końcu robi zgrabny unik. Chociaż potwierdza Twoje przypuszczenia o tym, co myślała sobie Karolina Crale, nie broniąc się w sądzie. Małe to pocieszenie dla rozwiązywacza łamigłówek, ale zawsze jakieś :).

Pokaż mimo to

Okładka książki Toksyczni teściowie Susan Forward, Donna Frazier
Ocena 7,0
Toksyczni teśc... Susan Forward, Donn...

Na półkach: ,

Susan Forward stara się znaleźć w swojej książce punkty wspólne, które łączą toksycznych teściów, a do tych punktów należą:

- wiara, że rodzina to wszystko, i nie potrzebujesz przyjaciół, ponieważ wszyscy znajomi to obcy

- niewzruszone przekonanie spotykane u wielu ludzi, że istnieje tylko
jedna prawda, jedna dokładna wersja rzeczywistości: ta, którą reprezentują oni. Uważają, że mają monopol na prawdę i chcą kształtować partnerów/rki swoich dzieci wg swoich oczekiwań. W dodatku opierają się wszystkim wpływom, które mogłyby zmienić ich sposób patrzenia na świat. ,,Inny" znaczy ,,zły".

- ,,Kiedy chodzi o rodzinę, nawet nie ma co myśleć o jakiejś dyskusji z Terry czy próbach pokazania jej, jak sprawa wygląda z twojej strony. Ma ustalone zasady, niezmienne jakby były wykute w skale: Rodzina musi być razem cały czas, tylko Rodzina się liczy, dla Rodziny musisz poświęcić wszystko, kiedy Rodzina zagwiżdże, przybiegasz. Kiedy nie zgadzam się z nią i chcę zrobić coś na własną rękę, przyszywa mi metkę z takim uroczym okre­śleniem jak «samolubna» albo «nieczuła»."

- ,,Rozsądni i wrażliwi ludzie są w stanie tolerować różnice przekonań, potrzeb i nastawienia do życia. Zdrowa rodzina byłaby w stanie przyjąć pogląd Lizy, że choć krewni są ważni, to jednak każda para musi mieć własnych przyjaciół i własne przyjemności (...) Kiedy masz do czynienia z ludźmi tego pokroju, słowa takie jak „powinność " , „ obowiązek" czy „ konieczność" pojawiają się w rozmowie regularnie. Tacy mało ustępliwi teściowie potrafią podpierać swe zdanie róż­nymi stwierdzeniami o charakterze prawd religijnych czy uogólnień typu: „Każdy wie, że powinno się z rodziną spędzać jak najwięcej czasu "..."

- ,,Znaczna część, jeśli nie większość, toksycznych teściów jest zadziwiająco samolubna. Są zajęci tylko tym, czego sami pragną, potrzebują, co czują. Są dla samych siebie jedynym punktem odniesienia, a świat musi kręcić się dookoła nich, stawiając ich na pierwszym miejscu i w samym centrum wszystkich spraw."

- ,,Ludziom samolubnym potrzebna jest zewnętrzna akceptacja i poklask, dlatego większość z nich jest nieustannie zajęta zastanawianiem się nad tym, jak odbierają ich inni. Judy wyobrażała sobie, że ludzie pomyślą, że spadło na nią nieszczęście w postaci otyłej synowej."

- ,,Prawdopodobnie nie lubią się nawzajem, czerpią niewiele przyjemności z małżeństwa i zazwyczaj nie mają wielu przyjaciół."

Jest to książka dla każdego: napisana nie tylko dla osób borykających się z problemem toksycznych teściów, ale także dla tych, którzy chcą rozpoznać zachowania normalne od zachowań toksycznych i chcą spróbować z nimi walczyć, ponieważ Forward przytacza sposoby radzenia sobie z sytuacją: dlaczego nie działa brak reakcji, nadmierna reaktywność itp. itd. Wbrew pozorom nie jest tu mowa tylko o stereotypowym toksycznym teściu z kawałów np. stale udzielającym nieproszonych rad ws. opieki nad wnukiem. Forward dzieli teściów na parę konkretnych grup, wyjaśnia, jak zawoalowane potrafią być ich techniki w dążeniu do przejęcia sterów nad relacją teściowie-zięciowie/synowe. I przede wszystkim: kiedy powinna zapalić się czerwona lampka.
Książka nie jest odkryciem Ameryki, ale warto zapoznać się z jej treścią.

Susan Forward stara się znaleźć w swojej książce punkty wspólne, które łączą toksycznych teściów, a do tych punktów należą:

- wiara, że rodzina to wszystko, i nie potrzebujesz przyjaciół, ponieważ wszyscy znajomi to obcy

- niewzruszone przekonanie spotykane u wielu ludzi, że istnieje tylko
jedna prawda, jedna dokładna wersja rzeczywistości: ta, którą reprezentują oni....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Toksyczni rodzice Craig Buck, Susan Forward
Ocena 7,4
Toksyczni rodzice Craig Buck, Susan F...

Na półkach: ,

W pierwszej części książki Susan Forward wylicza przypadki z własnej praktyki zawodowej, na podstawie których tłumaczy, co to znaczy być toksycznym rodzicem. Przedstawia całą plejadę zwyroli: od bijących, przez raniących słownie, po kontrolujących, manipulujących, gwałcących, biernych, traktujących z różnych względów swoje dzieci jak powietrze, uzależnionych, Ebenezerów Scrooge'ów, perfekcjonistów i na pewno jeszcze kogoś, ale jest ich tak dużo, że trudno wszystkich zapamiętać.
W drugiej częście książki przedstawia swoje stanowisko ws. psychoterapii osób dotkniętych problemem toksycznego rodzicielstwa, co powinno się zrobić, żeby psychoterapię można było określić jako dobrze przeprowadzoną.
Nie jestem psycholożką ani psychoterapeutką, ani psychiatrą, dlatego trudno mi wypowiedzieć się z perspektywy znawcy. Na pewno jest to ważna książka pod kątem bagażu emocjonalnego, jaki ze sobą niesie. Trudno jest przeczytać ją bez zrobienia sobie żadnej przerwy. Każdy z nas poznał dziecko toksycznego rodzica/rodziców: jest to znajomy/a, przyjaciel/ przyjaciółka, partner/ka/, mąż/żona, sami tą osobą jesteśmy etc., dlatego warto zapoznać się z tym problemem. Pomimo paru dziwnym zgrzytom w książce (np. uwagi autorki o szatańskim pochodzeniu kazirodztwa, co wpłynęło ujemnie na moje postrzeganie jej profesjonalizmu), chętnie sięgnę po inne jej książki. Cóż, widocznie w '92 taka argumentacja nikogo jeszcze nie śmieszyła.

W pierwszej części książki Susan Forward wylicza przypadki z własnej praktyki zawodowej, na podstawie których tłumaczy, co to znaczy być toksycznym rodzicem. Przedstawia całą plejadę zwyroli: od bijących, przez raniących słownie, po kontrolujących, manipulujących, gwałcących, biernych, traktujących z różnych względów swoje dzieci jak powietrze, uzależnionych, Ebenezerów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moim zdaniem jest to tak samo dobry kryminał jak ,,Morderstwo w Orient Expressie" i zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie posiada równie głośnych ekranizacji...

Moim zdaniem jest to tak samo dobry kryminał jak ,,Morderstwo w Orient Expressie" i zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie posiada równie głośnych ekranizacji...

Pokaż mimo to