-
Artykuły6 książek o AI przejmującej władzę nad światemKonrad Wrzesiński20
-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać321
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
Biblioteczka
2017-03-13
Cóż - jako audiobook świetna. Anna Dereszowska wręcz miażdży swoim głosem. Mnie osobiście rzuciła na kolana dzięki swoim zdolnościom interpretacyjnym - każda postać ma przypisaną inną intonację i barwę głosu. To wręcz niesamowite, że jedna osoba potrafi zrobić coś takiego.
Co do treści...no na pewno wciąga. Pomysł niezły. I rozumiem skąd się wziął fenomen tej sagi - w głębi serca chyba każda kobieta tęskni za takim uczuciem, które trafiło Bellę jak grom z jasnego nieba. Niestety jednak językowo pani Meyer nie udźwignęła ciężaru swojego pomysłu. A może tak właśnie miało być - książka pisana z pozycji nastolatki operuje językiem jakiego zakochana małolata użyłaby w swoim pamiętniczku? Jedno jest pewne - miejscami przesłodzone, no i problem ze scenami no może nie miłosnymi, bo takich tu brak, ale wyrażanie uczuć przez głównych bohaterów leży i kwiczy.
A tak w ogóle, czy ktoś z Was zastanawiał się kiedyś, jak grupa wampirów wytrzymałaby w liceum, w którym pewnie codziennie któraś nastolatka ma okres...tego sobie autorka chyba nie przemyślała :)
Cóż - jako audiobook świetna. Anna Dereszowska wręcz miażdży swoim głosem. Mnie osobiście rzuciła na kolana dzięki swoim zdolnościom interpretacyjnym - każda postać ma przypisaną inną intonację i barwę głosu. To wręcz niesamowite, że jedna osoba potrafi zrobić coś takiego.
Co do treści...no na pewno wciąga. Pomysł niezły. I rozumiem skąd się wziął fenomen tej sagi - w...
Tak właściwie to chyba nie do końca można tę pozycję nazwać audiobookiem. Jak już słusznie zauważono, to raczej słuchowisko i do tego zrealizowane niesamowitym nakładem pracy wielu ludzi. Choćby dlatego warto sięgnąć po tę wersję. Ja osobiście nie byłam w stanie przebrnąć przez "Narrenturm" w wersji pisanej, dlatego ucieszyła mnie możliwość przesłuchania tej powieści. Dodatkowym bonusem tej decyzji był sposób, w jaki "audiobook" został zrealizowany - podkreśla to, co najlepsze w książce napisanej przez Sapkowskiego. Osobiście drażniły mnie tylko zbyt długie wstawki muzyczne pod koniec rozdziałów, przez co słuchowisko rozciągnęło się do rozmiarów prawie 24 godzin. Czasem irytował mnie też sposób intonacji pana Lesława Żurka [czyt. główny bohater], no ale na to już nic poradzić nie mogę. Te drobne mankamenty nie odwiodły mnie jednak od poświęcenia prawie doby temu wspaniałemu słuchowisku, czego i wszystkim życzę :)
Tak właściwie to chyba nie do końca można tę pozycję nazwać audiobookiem. Jak już słusznie zauważono, to raczej słuchowisko i do tego zrealizowane niesamowitym nakładem pracy wielu ludzi. Choćby dlatego warto sięgnąć po tę wersję. Ja osobiście nie byłam w stanie przebrnąć przez "Narrenturm" w wersji pisanej, dlatego ucieszyła mnie możliwość przesłuchania tej powieści....
więcej mniej Pokaż mimo to
Jest to koronny przykład faktu, że nie każda książka jest materiałem na audiobooka. Pratchett w wydaniu do słuchania się nie sprawdza ze względu na dużą ilość małych podrozdziałów. W audiobooku nie widać, że właśnie jeden się skończył, a drugi zaczął, więc nagle ni stąd ni zowąd następuje niczym nieuzasadniona zmiana wątku. Ponadto, choć bardzo szanuję pana Krzysztofa Tyńca jako artystę, to jednak bardziej pasuje on do roli Timona niż jako czytający audiobooka. Zwłaszcza, że Rincewind w jego wykonaniu tylko drażni. Nie wiedzieć bowiem czemu ciapowaty, nierozgarnięty i tchórzliwy mag ma w tym wcieleniu głos jak tuba, który bardziej przystoi komuś, kto w moim przekonaniu byłby całkowitym przeciwieństwem naszego głównego bohatera. Podsumowując - fabuła świetna i warto sięgnąć po tę pozycję, ale wyłącznie w wersji papierowej.
Jest to koronny przykład faktu, że nie każda książka jest materiałem na audiobooka. Pratchett w wydaniu do słuchania się nie sprawdza ze względu na dużą ilość małych podrozdziałów. W audiobooku nie widać, że właśnie jeden się skończył, a drugi zaczął, więc nagle ni stąd ni zowąd następuje niczym nieuzasadniona zmiana wątku. Ponadto, choć bardzo szanuję pana Krzysztofa Tyńca...
więcej Pokaż mimo to