Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Najlepsze buty na świecie Michał Olszewski
Ocena 7,0
Recenzja Przemilczane

„Najlepsze buty na świecie” to podzielony na pięć części autorski wybór reportaży Michała Olszewskiego publikowanych na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej”. Po raz kolejny możemy przeczytać o – jak nazwał ją Włodzimierz Nowak – „Polsce niewarszawskiej”, pozornie...

Okładka książki Kamienny dom. O Bliskim Wschodzie, jakiego już nie ma Anthony Shadid
Ocena 6,3
Recenzja Dom

Latem 2006 roku izraelskie wojska wkroczyły do libańskiego Mardż Ujun –  rodzinnego miasta przodków Anthony’ego Shadida, urodzonego w USA laureata Pulitzera, ówczesnego korespondenta „Washington Post” (później „The New York Times”). Jedna z izraelskich rakiet trafiła w – i tak już...

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Kiedy czytam reportaże Jacka Hugo-Badera mam wrażenie, że się witamy przez całą książkę, energicznie potrząsając dłońmi, z uśmiechem. A jak trafiam na zdanie: „(…) są takie łazienki na świecie, na które rzucisz okiem i wiesz, że wolisz śmierdzieć. Tam nawet mycie zębów jest heroizmem”, to już wiem, że znowu, z miejsca, jesteśmy na "ty".

Pamiętam przedmowę autora Dzienników kołymskich do zbioru reportaży Wojciecha Góreckiego Planeta Kaukaz. Pytał w niej: Jezu, skąd on nabrał takich eksponatów? Mogłabym Jacka – jako, że już jesteśmy na ty – zapytać: Jezus, Jacek, skąd żeś, człowieku, nabrał tych swoich?

Pojawiały się zarzuty, że żaden to reportaż, tylko krótkie szkice uzupełnione bezsensownymi wstawkami – wpisami do dziennika, które mogliśmy czytać już w trakcie trwania kołymskiej wyprawy na portalu wyborcza.pl. Otóż jest to istotny głos z zewnątrz i sugestywny obraz miejsca niemal niedostępnego. Być może w europejskich umysłach nadal się nie mieści, że można żyć na kołymskim trakcie śmierci kilkadziesiąt lat po tym, jak uwolniono stamtąd ostatnich więźniów.

I – mało tego – można wybrać sposób, w jaki chce się tam żyć. Spotykani przyjaciele w podróży, ci uwielbiani przez Hugo-Badera paputczicy, to kilkanaście całkowicie odmiennych, lecz równie bezkompromisowych życiorysów. Jak dobrze, że ktoś je utrwalił.

Źródła cytatów:
J. Hugo-Bader, „Dzienniki kołymskie”, Wołowiec 2011, s. 167
W. Górecki, „Planeta Kaukaz”, Wołowiec 2010, s.9

Kiedy czytam reportaże Jacka Hugo-Badera mam wrażenie, że się witamy przez całą książkę, energicznie potrząsając dłońmi, z uśmiechem. A jak trafiam na zdanie: „(…) są takie łazienki na świecie, na które rzucisz okiem i wiesz, że wolisz śmierdzieć. Tam nawet mycie zębów jest heroizmem”, to już wiem, że znowu, z miejsca, jesteśmy na "ty".

Pamiętam przedmowę autora Dzienników...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak odtworzyć miejsce, którego już nie ma? W jaki sposób wspominać mieszkańców, którzy w większości uciekli, kiedy zorientowali się, że owego miejsca nie da się uratować? Mitrofanow zdaje się odpowiadać: poprzez język. Poprzez bohatera, który mówi.

Tytułowy świadek, Fiodor Pietrowicz Pokora, prosty fryzjer z Besarabii, opowiada własną historię, a jednocześnie historię końca swojej rodzinnej krainy najechanej przez Armię Czerwoną. Opisuje zło, którego sam doświadcza i z którego kręgu, mimo wszystko, nie próbuje się wyrwać. Nie wybiega zanadto w przyszłość, potrafi jednak umiejętnie wyciągać wnioski ze swojej obecnej sytuacji i błyskotliwie ją komentować. Oczywiście tylko w myślach. W czasach ostatecznej klęski wychylać się nie warto.

Jednocześnie obserwujemy bowiem bezradnego ojca rodziny sparaliżowanego przez, nie tyle nieumiejętność, co niemożność działania. Podejmuje on nieudolne próby ratowania tego, co najcenniejsze. Jednak to, co ważne nie przetrwa. Bo „Świadek” to nie tylko historia miejsca czy historia jednostki. To także historia zła w najczystszej postaci. Zła, które bezwzględnie niszczy i nie daje nadziei na lepsze jutro. Prawdę mówiąc, na żadne jutro.

Jedynym orężem w tej walce pozostaje słowo. Choćby dlatego warto pochylić się przez dłuższą chwilę nad językiem tej powieści i pogratulować tłumaczowi doskonale wykonanej pracy.

Jak odtworzyć miejsce, którego już nie ma? W jaki sposób wspominać mieszkańców, którzy w większości uciekli, kiedy zorientowali się, że owego miejsca nie da się uratować? Mitrofanow zdaje się odpowiadać: poprzez język. Poprzez bohatera, który mówi.

Tytułowy świadek, Fiodor Pietrowicz Pokora, prosty fryzjer z Besarabii, opowiada własną historię, a jednocześnie historię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli do rąk ludzi i tak czytających okazyjnie, raz na jakiś czas wpada książka pokroju "Ostatniego Czytelnika", niechęć do literatury oraz zatrważająco niski poziom czytelnictwa w naszym kraju uważam za wytłumaczone.

Żadnej radości płynącej z czytania. Dobrze, to trzeba było nie czytać - w końcu nikt nie groził, że wrzuci mnie za to do studni pełnej wody. Ale nie. Właśnie trzeba było. Z nadzieją, że ten, widoczny od początku, całkowity brak pomysłu, w finale powieści okaże się jednak zabiegiem zamierzonym. Nic bardziej mylnego.

O ile, z wielkim trudem, mogę wybaczyć autorowi to, że się wymądrza, snując banalne refleksje dotyczące miejsca pisarza w świecie oraz tego, jak nie powinien on podchodzić do wyzwania, jakim jest sztuka, o tyle braku chociażby jednego wyrazistego bohatera darować mu nie potrafię.

Wszystkie postacie - i mieszkańcy Icamole, i przyjezdni - przedstawieni są jak przez opary kurzu, który notabene często unosi się na ulicach miasteczka. Jakże bez wyrazu. Ojciec bibliotekarz wpatrzony w książki - i to wpatrzony dosłownie - dyskwalifikuje wiele z nich tuż po obejrzeniu okładki. Syn wpatrzony na przemian to w swoje drzewko owocowe, to w znalezioną martwą dziewczynkę. Mieszkańcy wpatrzeni w samych siebie - no, ewentualnie w ręce sąsiada. Nieporadni policjanci nie podnoszący wzroku znad plików dokumentów.

Powieść bez interesująco skonstruowanej fabuły, pozbawiona mocno zarysowanych bohaterów jest, co tu dużo mówić, kiczem. Kiczem pachnącym awokado, rozkładającymi się zwłokami, kozią krwią, wodą święconą i różańcem.

Kiczem, którego ostatnim czytelnikiem powinien być David Toscana. Jeszcze zanim złożył swoją książkę w wydawnictwie.

Jeśli do rąk ludzi i tak czytających okazyjnie, raz na jakiś czas wpada książka pokroju "Ostatniego Czytelnika", niechęć do literatury oraz zatrważająco niski poziom czytelnictwa w naszym kraju uważam za wytłumaczone.

Żadnej radości płynącej z czytania. Dobrze, to trzeba było nie czytać - w końcu nikt nie groził, że wrzuci mnie za to do studni pełnej wody. Ale nie. Właśnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O ile bezpieczniej byłoby nie znać książek tego szydercy Houellebecqa. O ile mniej świadomie.

O ile bezpieczniej byłoby nie znać książek tego szydercy Houellebecqa. O ile mniej świadomie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Cudownie się do niej wraca w każde wakacje.

Cudownie się do niej wraca w każde wakacje.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Miała rację Hanna Krall, która "czytała jego reportaż na 1,5 strony maszynopisu 1 minutę. Poprawiała 3 min. i w 7 sek. napisała na nim: Natychmiast przyjąć do pracy!".

Miała rację Hanna Krall, która "czytała jego reportaż na 1,5 strony maszynopisu 1 minutę. Poprawiała 3 min. i w 7 sek. napisała na nim: Natychmiast przyjąć do pracy!".

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakże istotne przypomnienie o tym, że kluczowe dla siebie relacje nawiązała Virginia nie tylko ze wszechobecnymi w opracowaniach Vanessą i Vitą, ale także Marią, Julią, Stellą, Violet, Ottoline, Katherine, Dorą i Ethel.

Jakże istotne przypomnienie o tym, że kluczowe dla siebie relacje nawiązała Virginia nie tylko ze wszechobecnymi w opracowaniach Vanessą i Vitą, ale także Marią, Julią, Stellą, Violet, Ottoline, Katherine, Dorą i Ethel.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zazdroszczę Kanadzie tej biblioteki w Toronto, o której pisze Umberto Eco, ale myślę też, że taki moloch to dyskryminacja lęku przestrzeni. Dlatego wolę mówić cześć olsztyńskiej Planecie 11.

Zazdroszczę Kanadzie tej biblioteki w Toronto, o której pisze Umberto Eco, ale myślę też, że taki moloch to dyskryminacja lęku przestrzeni. Dlatego wolę mówić cześć olsztyńskiej Planecie 11.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czekasz na taką książkę i czekasz, a jak już tracisz nadzieję, to ona się pojawia i to jest wtedy strasznie, strasznie ekscytujące.

Czekasz na taką książkę i czekasz, a jak już tracisz nadzieję, to ona się pojawia i to jest wtedy strasznie, strasznie ekscytujące.

Pokaż mimo to