rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Etykieta japońska Geoff Botting, Boye Lafayette De Mente
Ocena 6,3
Etykieta japońska Geoff Botting, Boye...

Na półkach:

Bardzo zgrabna książka, warta polecenia każdemu, kto dopiero zaczyna interesować się Japonią. W przystępny i lekki sposób zaznajamia czytelnika z kulturą tego kraju, zwyczajami i ich korzeniami. Rzecz jasna takie podejście automatycznie przekłada się na pewne uproszczenia, ale nigdy nie są one krzywdzące lub zasadniczo błędne. Osoba, która już od jakiegoś czasu interesuje się Japonią, raczej nie znajdzie tu nic nowego, ale jako naprawdę pierwsza lektura na temat tego kraju sprawdzi się doskonale.

Bardzo zgrabna książka, warta polecenia każdemu, kto dopiero zaczyna interesować się Japonią. W przystępny i lekki sposób zaznajamia czytelnika z kulturą tego kraju, zwyczajami i ich korzeniami. Rzecz jasna takie podejście automatycznie przekłada się na pewne uproszczenia, ale nigdy nie są one krzywdzące lub zasadniczo błędne. Osoba, która już od jakiegoś czasu interesuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zachęcona pierwszym tomem serii, z ochotą zamówiłam sobie kolejny - i nie zawiodłam się. Nie da się uniknąć porównania pomiędzy obiema książkami: choć obie są zbiorami baśni stworzonych mniej więcej w tym samym czasie, różnią się jak dzień i noc - i, co rzadkie, podobnie się uzupełniają. Kenji Miyazawa pisze językiem pięknym, nieco wydumanym, Nankichi Niimi - prostym, odpowiadającym małoletniemu czytelnikowi. W baśniach Miyazawy panuje przygnębiający nastrój, u Niimiego utwory przeważnie tchną optymizmem. Opowiadania Miyazawy są melancholijną zadumą nad smutnym ludzkim losem, Niimi skłania do śmiechu nad ludzkimi przywarami i niemądrymi przyzwyczajeniami. Podobnie jak w poprzednim tomie, tu również zwraca uwagę piękna szata graficzna, lecz tym razem część ilustracji tuszowych jest barwna - istne cudo! Książkę z czystym sercem polecam absolutnie każdemu. To jeden z moich ukochanych nabytków tego roku.

Zachęcona pierwszym tomem serii, z ochotą zamówiłam sobie kolejny - i nie zawiodłam się. Nie da się uniknąć porównania pomiędzy obiema książkami: choć obie są zbiorami baśni stworzonych mniej więcej w tym samym czasie, różnią się jak dzień i noc - i, co rzadkie, podobnie się uzupełniają. Kenji Miyazawa pisze językiem pięknym, nieco wydumanym, Nankichi Niimi - prostym,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba najlepsze opracowanie na naszym rynku poświęcone kulturze Japonii. Jeśli ktoś chce w jednej książce zyskać maksymalnie dużo informacji na ten temat, przedstawionych kompleksowo i przystępnie - to powinien zainwestować właśnie w ten tytuł. Co nie oznacza, że jest to książka dla każdego. Przede wszystkim, to opracowanie naukowe. Napisane przyjaznym czytelnikowi językiem, ale jednak do najbardziej ekscytujących lektur nie należy. Po drugie nie ma możliwości, by w 300 stronach zamknąć pełny opis narodu i mechanizmów zachowań jego członków oraz społeczności na różnych poziomach organizacji, w związku z czym autorka podaje obfite źródła poboczne (no cóż, anglojęzyczne...), w których można dany temat zgłębić. To jest też łyżka dziegciu w beczce miodu - wprawdzie takie podejście jest bardzo pomocne i logiczne, ale w niektórych podrozdziałach całkowicie zastępuje treść. Jest więc to książka raczej dla tych, którzy do studiowania kultury japońskiej podchodzą poważnie, nie boją się wyzwań i nie oczekują, że wszystko poda im się na tacy. Głównym mankamentem książki jest tłumaczenie, czy może raczej korekta - o ile do samej treści nie mam zastrzeżeń, to nazwisk, nazw własnych, bibliografii i podpisów zdjęć chyba po prostu nikt nie sprawdzał, bo aż roi się tam od literówek (Liam zamiast Lian, McClelland zamiast McLelland, Harakur zamiast Harukor, Nan zamiast Man, Kunutoshi zamiast Kuniyoshi... - tyle pamiętam, a na pewno było więcej), no i Lian Hearn jest przecież kobietą. Trochę szkoda, że takie głupie błędy trafiły się w książce, której nie waham się określić mianem co najmniej rewelacyjnej.

Chyba najlepsze opracowanie na naszym rynku poświęcone kulturze Japonii. Jeśli ktoś chce w jednej książce zyskać maksymalnie dużo informacji na ten temat, przedstawionych kompleksowo i przystępnie - to powinien zainwestować właśnie w ten tytuł. Co nie oznacza, że jest to książka dla każdego. Przede wszystkim, to opracowanie naukowe. Napisane przyjaznym czytelnikowi...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Japoński rok od kuchni Anna Jassem, Aleksander Szojer
Ocena 7,8
Japoński rok o... Anna Jassem, Aleksa...

Na półkach: ,

Chyba jedna z najlepszych książek o kuchni japońskiej w Polsce - a na pewno najlepsza z tych wydanych ostatnio. Po pierwsze, przepisy są naprawdę proste, a ich składniki - nietrudne do zdobycia. Nic mnie tak nie deprymuje, jak fraza "świeżo złowiony węgorz (nie mrożony!)" w składnikach - bo niby skąd mam go wziąć? Po drugie, oprócz przepisów dostajemy też garść informacji o japońskiej kulturze żywieniowej. I świetnie, bo uważam, że biorąc się nieco poważniej za obce kuchnie (nie mam na myśli spolszczonej pizzy czy leczo), warto co nieco o nich wiedzieć. Po trzecie, pięknie wydana, i bogato ilustrowana. To był naprawdę trafiony prezent. :)

Chyba jedna z najlepszych książek o kuchni japońskiej w Polsce - a na pewno najlepsza z tych wydanych ostatnio. Po pierwsze, przepisy są naprawdę proste, a ich składniki - nietrudne do zdobycia. Nic mnie tak nie deprymuje, jak fraza "świeżo złowiony węgorz (nie mrożony!)" w składnikach - bo niby skąd mam go wziąć? Po drugie, oprócz przepisów dostajemy też garść informacji o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czekałam na tę książkę! Miałam nadzieję, że seria nie skończy się na dwóch tomach, ale kiedy po roku od "Cieni północy" nie ukazał się kolejny tom, obawiałam się, że autorce skończyła się para - ale nie! Wszystkie tomy są świetne, ale widać, że autorka nieco dojrzała, pisze lepiej, jakby bardziej świadomie. Ale wracając do treści: akcja znów rozgrywa się 3 czy 4 lata po poprzedniej i znów mamy ciekawą intrygę, szeroki wachlarz rozbudowanych postaci i nieco niewymuszonego humoru, a nade wszystko solidną porcję historii i kultury Japonii. Naprawdę, kawał dobrej, historycznej powieści. Trochę się obawiałam, czy po dwuletniej przerwie będę jeszcze pamiętała szczegóły z poprzednich tomów, ale na szczęście z jednej strony nie były za bardzo potrzebne, a z drugiej strony to, co konieczne, i tak zostało przypomniane. A ja cóż... czekam na tom 4!

Czekałam na tę książkę! Miałam nadzieję, że seria nie skończy się na dwóch tomach, ale kiedy po roku od "Cieni północy" nie ukazał się kolejny tom, obawiałam się, że autorce skończyła się para - ale nie! Wszystkie tomy są świetne, ale widać, że autorka nieco dojrzała, pisze lepiej, jakby bardziej świadomie. Ale wracając do treści: akcja znów rozgrywa się 3 czy 4 lata po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę czyta się dobrze, to jej trzeba przyznać - nie ma czasu na nudę. Wartka akcja, ze sporą dawką futurystycznych pomysłów, ale bez przynudzania zbędną terminologią. Zgrabne połączenie motywów rodem z klasyków cyberpunka z elementami tradycji Kraju Kwitnącej Wiśni (choć dopiero w drugiej połowie powieści - kto po nią sięgnie szukając Japonii, może czuć się początkowo oszukany). Rozczarowaniem jest natomiast zakończenie (a dokładniej oba) - jakby napisane w pośpiechu, bez rozmachu, który towarzyszył nam przez ponad 400 stron. I szczerze mówiąc - jak dla mnie mało przekonujące. Irytowało mnie też nadużywanie przez autora wyrazu "przysłowiowe" - bez wyjątku w złym kontekście, bo w odniesieniu do słów nietworzących przysłowia (co najwyżej powiedzenia, a i to nie zawsze).

Książkę czyta się dobrze, to jej trzeba przyznać - nie ma czasu na nudę. Wartka akcja, ze sporą dawką futurystycznych pomysłów, ale bez przynudzania zbędną terminologią. Zgrabne połączenie motywów rodem z klasyków cyberpunka z elementami tradycji Kraju Kwitnącej Wiśni (choć dopiero w drugiej połowie powieści - kto po nią sięgnie szukając Japonii, może czuć się początkowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prześliczna, choć króciutka książeczka. Zawiera tylko trzy utwory (+ krótki biogram autora - choć nie jestem fanką biografii, to polecam przeczytać, bo pomoże lepiej zrozumieć zawarte w tomiku baśnie), wszystkie niezwykle poruszające i napisane pięknym językiem. Również wydanie zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie - miłe w dotyku, eleganckie i subtelne. Wygląda na to, że to pierwszy tom większej serii, więc mam nadzieję, że kolejne będą równie dobre. Moje jedyne zastrzeżenie to objętość - książka jest naprawdę krótka. Liczę, że kolejne będą dłuższe.

Prześliczna, choć króciutka książeczka. Zawiera tylko trzy utwory (+ krótki biogram autora - choć nie jestem fanką biografii, to polecam przeczytać, bo pomoże lepiej zrozumieć zawarte w tomiku baśnie), wszystkie niezwykle poruszające i napisane pięknym językiem. Również wydanie zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie - miłe w dotyku, eleganckie i subtelne. Wygląda na to,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Urbex History. Fukushima. Wchodzimy do skażonej strefy Łukasz Dąbrowski, Konrad Niedziułka, Jakub Stankowski
Ocena 7,6
Urbex History.... Łukasz Dąbrowski,&n...

Na półkach:

Trochę się bałam tej książki, a trochę jej wyczekiwałam. Z jednej strony bałam się, jak do tematu podejdą youtuberzy - w końcu oni żyją z sensacji. Z drugiej, skoro wchodzą tam, gdzie nie wolno, to liczyłam na jakieś historie i ujęcia, których próżno szukać gdzie indziej. Jedno i drugie (obawy i nadzieje) nie zostało spełnione.
Styl książki nie każdemu pewnie przypadnie do gustu: język jest niekiedy obcesowy, teksty czasem z lekka chamskie (ale dotyczy to tylko relacji między autorami - nigdy kogoś z zewnątrz), humor raczej z rodzaju tych prostych. Ciekawe jest to, że każdemu rozdziałowi (pisanemu z osobna przez jednego z trzech autorów) towarzyszą wtrącenia pozostałych dwóch. Naprawdę ciekawy zabieg. Wbrew moim obawom stosunek autorów do obcej im kultury i tragedii jest bez zarzutu - znacznie lepiej wyszli z tej próby niż wielu "prawdziwych" celebrytów. Z drugiej strony... spodziewałam się nieco więcej eksploracji zakazanych miejsc, a tymczasem mam wrażenie, że autorzy wycieczkę zorganizowali nieco po łebkach, z paroma punktami do odhaczenia.

Trochę się bałam tej książki, a trochę jej wyczekiwałam. Z jednej strony bałam się, jak do tematu podejdą youtuberzy - w końcu oni żyją z sensacji. Z drugiej, skoro wchodzą tam, gdzie nie wolno, to liczyłam na jakieś historie i ujęcia, których próżno szukać gdzie indziej. Jedno i drugie (obawy i nadzieje) nie zostało spełnione.
Styl książki nie każdemu pewnie przypadnie do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak na debiut literacki książka jest niezła i generalnie czyta się ją dobrze. Bardzo jednak doskwierał mi stosunek głównego bohatera do tragedii, jaka go dotknęła. Trudno mi identyfikować się z postacią, która utratę najbliższej osoby traktuje z melancholią porównywalną do zgubienia kluczy. Ponieważ jest to główny wątek, to mimo całkiem przyzwoitego tła (zupełnie nie przeszkadzają mi porzucone wątki, o których ktoś inny z recenzentów wspominał) jakoś nie potrafiłam się głębiej wciągnąć w tę książkę.

Jak na debiut literacki książka jest niezła i generalnie czyta się ją dobrze. Bardzo jednak doskwierał mi stosunek głównego bohatera do tragedii, jaka go dotknęła. Trudno mi identyfikować się z postacią, która utratę najbliższej osoby traktuje z melancholią porównywalną do zgubienia kluczy. Ponieważ jest to główny wątek, to mimo całkiem przyzwoitego tła (zupełnie nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziwię się, że ta powieść trafiła do ambitnej Serii z żurawiem, bo jest w najlepszym razie przeciętna. To dopiero druga powieść autorki i choć na pewno jakiś talent literacki ma, to brak doświadczenia jest tu aż nadto widoczny. Postacie są płaskie, jednowymiarowe, a zamiast skoncentrować się na jednej myśli przewodniej, autorka napchała tu wszystko, co budzi emocje: LGBT, tożsamość płciowa, aborcja, molestowanie seksualne, samobójstwa... Straszne rozczarowanie, liczyłam na dużo więcej.

Dziwię się, że ta powieść trafiła do ambitnej Serii z żurawiem, bo jest w najlepszym razie przeciętna. To dopiero druga powieść autorki i choć na pewno jakiś talent literacki ma, to brak doświadczenia jest tu aż nadto widoczny. Postacie są płaskie, jednowymiarowe, a zamiast skoncentrować się na jednej myśli przewodniej, autorka napchała tu wszystko, co budzi emocje: LGBT,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna, nie tylko w pospolitym rozumieniu tego słowa. "Rewelacja" oznacza też objawienie, ukazanie czegoś nowego. Sięgając po to tomiszcze (500+ stron) zastanawiałam się, czy naprawdę można aż tyle napisać o zabawkach japońskich - i czy w ogóle będzie to ciekawe. Tymczasem opowieść o przedmiotach ludowych jest jednocześnie opowieścią o rozmaitych historiach, wierzeniach, postaciach z folkloru, lokalnych zwyczajach, festiwalach... Myślałam, że wiem dużo o japońskich wierzeniach, a wyszło na to, że nie wiem prawie nic. Choć znalazło się tu trochę literówek, a papier mógłby być mniej sztywny, to jest to typ książki o Japonii, którą - uwaga, zaskoczenie! - każdy, kto interesuje się tym krajem "ciutkę głębiej" powinien sprawić sobie w swojej biblioteczce.

Rewelacyjna, nie tylko w pospolitym rozumieniu tego słowa. "Rewelacja" oznacza też objawienie, ukazanie czegoś nowego. Sięgając po to tomiszcze (500+ stron) zastanawiałam się, czy naprawdę można aż tyle napisać o zabawkach japońskich - i czy w ogóle będzie to ciekawe. Tymczasem opowieść o przedmiotach ludowych jest jednocześnie opowieścią o rozmaitych historiach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętacie powieść "Książę i żebrak"? Dzieło Marka Twaina było czystą fikcją, żeby nie powiedzieć - fantastyką. Yu Miri pozostaje bardzo blisko rzeczywistości, bo chociaż jej bohater jest oczywiście fikcyjny, to stanowi zlepek historii, które usłyszała od żywych, prawdziwych ludzi. I tu nie ma miejsca na niespodziewaną zamianę miejsc: książę pozostaje księciem, a żebrak żebrakiem. I nie chodzi tu tylko o przewijające się w książce zestawienie bohatera, prostego robotnika, z cesarzem, ale też całej bogatej i zaawansowanej technologicznie, ślicznej i czystej Japonii z rzeszami bezimiennych ludzi, którzy na ten obraz ciężko pracowali tylko po to, by na koniec pozostać z niczym. Przygnębiający i skłaniający do refleksji obraz.

Pamiętacie powieść "Książę i żebrak"? Dzieło Marka Twaina było czystą fikcją, żeby nie powiedzieć - fantastyką. Yu Miri pozostaje bardzo blisko rzeczywistości, bo chociaż jej bohater jest oczywiście fikcyjny, to stanowi zlepek historii, które usłyszała od żywych, prawdziwych ludzi. I tu nie ma miejsca na niespodziewaną zamianę miejsc: książę pozostaje księciem, a żebrak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba najlepsza (w sensie literackim) powieść w Serii z żurawiem (przynajmniej z tych, które czytałam, ale większość z nich już mam za sobą). Autorka w sposób płynny i przemyślany prowadzi narrację, lawirując zręcznie pomiędzy bohaterami. Co więcej, ma niewątpliwie dar przekazywania swojej wizji świata: długo nie mogłam się za tą książkę zabrać, bo prócz objętości odstraszał mnie temat. Na muzyce nie znam się kompletnie (do teraz nie wiem, co to jest ta kadencja, o której wielokrotnie była mowa w powieści ;)) - a mimo to porwała mnie i aż nabrałam ochoty, żeby posłuchać nieco klasyków (odpaliłam youtuba, który sprowadził mnie na ziemię - nie, ja tam saren o zmierzchu dalej nie widzę, mimo zapewnień autorki).
Jedyne, co do czego mam zastrzeżenia, to pewna jednolitość bohaterów: niemal wszyscy szlachetni, piękni, wrażliwi... Jakoś ta wizja uczestników prestiżowych konkursów - nawet pianistycznych - do mnie nie przemawia. Co więcej, w okolicy 350. strony zaczęła mnie już nieco męczyć - na szczęście zbliżał się finał, który wynagrodził monotonię uniesień i muzycznych sukcesów bohaterów.
Podsumowując - czy lubisz muzykę, czy nie, książka niemal na pewno cię oczaruje.

Chyba najlepsza (w sensie literackim) powieść w Serii z żurawiem (przynajmniej z tych, które czytałam, ale większość z nich już mam za sobą). Autorka w sposób płynny i przemyślany prowadzi narrację, lawirując zręcznie pomiędzy bohaterami. Co więcej, ma niewątpliwie dar przekazywania swojej wizji świata: długo nie mogłam się za tą książkę zabrać, bo prócz objętości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy nie zrozumiem fenomenu tej autorki, jednej z czołowych współczesnych pisarek japońskich. Już kiedy jako nastolatka czytałam jej "Kuchnię", wydała mi się przerażająco naiwna i kiczowata. "N.P." jest dodatkowo nudna, nieprzekonująca i albo fatalnie napisana, albo źle przełożona (ale chyba jedno i drugie).

Ważkie tematy, jakie tu trafiły - samobójstwa, kazirodztwo - zostały potraktowane jak coś, nad czym przechodzi się do porządku dziennego mniej więcej tak samo łatwo, jak nad plamą od kawy na spódniczce. Podejrzewacie, że młoda dziewczyna próbuje właśnie odebrać sobie życie? Kto by jej tam szukał, przecież trzeba sobie w spokoju pogadać, popatrzeć przez okno, umrze to umrze - mniej więcej tak wygląda większość scen w tej przegadanej książce.

A propos przegadania - dialogi są do bólu sztuczne, bohaterowie sypią w nich skrajnymi emocjami jak z rękawa, a językowo pełno tu niezgrabności w rodzaju: "uśmiechnęła się jak kwiat" (no, bo kwiaty są znane ze szczerzenia zębów, nie?). Masakra. To jest po prostu zła książka, pod każdym względem.

Nigdy nie zrozumiem fenomenu tej autorki, jednej z czołowych współczesnych pisarek japońskich. Już kiedy jako nastolatka czytałam jej "Kuchnię", wydała mi się przerażająco naiwna i kiczowata. "N.P." jest dodatkowo nudna, nieprzekonująca i albo fatalnie napisana, albo źle przełożona (ale chyba jedno i drugie).

Ważkie tematy, jakie tu trafiły - samobójstwa, kazirodztwo -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie lepiej mi podeszła, niż "Dziecko z ziemi". Pod wieloma względami zachowuje typowy styl noir, przez co ma "klimat". Czyta się szybko, dosłownie jednym tchem, a motyw przewodni książki - nihilizm, dążenie do autodestrukcji, pozostaje nienarzucający się. Minusy - sztampowy i groteskowy antagonista niczym rodem z kreskówek oraz - tu już wina wydawcy, nie autora - sporo literówek. Tym niemniej jeśli szukacie klimatycznego kryminału na lato, ale z gatunku tych, które nie pozostawią cię ani z kacem moralnym, ani z poczuciem zdegustowania - polecam!

Zdecydowanie lepiej mi podeszła, niż "Dziecko z ziemi". Pod wieloma względami zachowuje typowy styl noir, przez co ma "klimat". Czyta się szybko, dosłownie jednym tchem, a motyw przewodni książki - nihilizm, dążenie do autodestrukcji, pozostaje nienarzucający się. Minusy - sztampowy i groteskowy antagonista niczym rodem z kreskówek oraz - tu już wina wydawcy, nie autora -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę zamówiłam na fali zachwytu nad "Ukochanym równaniem profesora", ale tym razem niestety trochę się rozczarowałam. Po pierwsze, za niemal 40 zł dostałam... zeszycik, którego objętość została nadmuchana wstępem, pustymi stronami i tekstem po japońsku. Po drugie, bardzo interesował mnie temat Fukushimy. Wciąż mam żywo w pamięci przejmujący reportaż "Ganbare. Warsztaty umierania" czy niewiele mu ustępujący "Słońce jeszcze nie wzeszło". Spodziewałam się mocnej lektury, a tymczasem....
Pierwsze opowiadanie (tj. pierwsza wersja) jest naprawdę poruszające. W niezwykle subtelny i oszczędny sposób porusza trudne problemy ostracyzmu społecznego - po prostu genialne w swojej prostocie. Drugiej jednak, tj. druga wersja, wszędzie gdzie się dało, ma po prostu upchane słowa "promieniowanie", "siwerty" itp. Miałam wrażenie, że czytam "Wesele w Atomicach" Mrożka, a ono przynajmniej było śmieszne...
Żeby nie było - książka wydana jest ślicznie, a okładka moim zdaniem - najpiękniejsza ze wszystkich od Tajfunów. Po opowiadania zdecydowanie warto sięgnąć, bo też literatury po 2011 roku u nas jest bardzo mało. W przyszłości mam jedynie nadzieję na ciut obszerniejsze zbiory, w których zawsze jedno słabsze opowiadanie łatwiej utonie w otoczeniu lepszych utworów.

Książkę zamówiłam na fali zachwytu nad "Ukochanym równaniem profesora", ale tym razem niestety trochę się rozczarowałam. Po pierwsze, za niemal 40 zł dostałam... zeszycik, którego objętość została nadmuchana wstępem, pustymi stronami i tekstem po japońsku. Po drugie, bardzo interesował mnie temat Fukushimy. Wciąż mam żywo w pamięci przejmujący reportaż "Ganbare....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Długo nie mogłam zabrać się za tę książkę - raz, że były problemy z jej dostępnością, a ja z księgarń kameralnych nie korzystam, bo w mojej mieścinie żadnej nie ma, a dwa, że z panią matematyką to się nigdy nie lubiłyśmy i nie wyobrażałam sobie, jak książka, gdzie ta dziedzina jest główną bohaterką, mogłaby być ciekawa. W końcu jednak, zachęcona licznymi zachwytami nad wydawnictwem, ściągnęłam ją sobie.
I tu wielkie zaskoczenie - przedstawione zagadnienia matematyczne (choć tak naprawdę, nie oszukujmy się, to wcale nie są wielkie odkrycia tęgich głów, tylko ciekawostki) podane są naprawdę w sposób zrozumiały i nienużący. Zresztą na plan pierwszy wysuwają się inne zagadnienia, przede wszystkim pamięci i tego, co dla nas znaczy. Powieść czyta się jednym tchem, a pozostawia w czytelniku nutę melancholii. Bardzo spodobało mi się też wydanie, chociaż jako człowiek często targający książki w torebkach czy plecakach, mało zwracam uwagę na oprawę - tu aż bałam się rozginać dobrze książkę, żeby jej nie zniszczyć. Trzymam kciuki za kolejne powieści tej autorki na naszym rynku (zapewne teraz sięgnę po nie chętniej niż po tę powieść).

Długo nie mogłam zabrać się za tę książkę - raz, że były problemy z jej dostępnością, a ja z księgarń kameralnych nie korzystam, bo w mojej mieścinie żadnej nie ma, a dwa, że z panią matematyką to się nigdy nie lubiłyśmy i nie wyobrażałam sobie, jak książka, gdzie ta dziedzina jest główną bohaterką, mogłaby być ciekawa. W końcu jednak, zachęcona licznymi zachwytami nad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje spotkanie z tą książką to seria przeciwstawnych odczuć. Najpierw rozbawienie i uprzedzenie zarazem. No bo poważnie, Piłsudski vs Amaterasu?
Z drugiej strony, choć za fantastyką nie przepadam, nazwisko autora znam, więc miałam podstawy przypuszczać, że za kuriozalnymi hasłami może stać przemyślana fabuła. I w gruncie rzeczy tak było, choć nie do końca.
Książka jest bardzo, ale to bardzo nierówna. Po początkowym sceptycyzmie przyszedł entuzjazm. Początkowe rozdziały naprawdę zgrabnie i przekonująco łączą science fiction z historią, tworząc spójną "historię alternatywną". Zapowiadało się na rozmach fabularny... ale w pewnym momencie autor na pół książki zapomniał o wszystkim, co wymyślił, skupiając się na narracji obozowej. Codzienność jeniecka, katusze, niedola... Potem nieco akcji szpiegowskiej, intrygi - i dosłownie na ostatnich stronach jakby przypomniał sobie, że to miała być jednak fantastyka, więc upchnął całe tło do streszczenia w postaci sztuki teatralnej... Ale co z tego, skoro zawarte w nim wyjaśnienia w sumie niczego nie tłumaczyły, a otwarte wątki w ogóle nie zostały dokończone? No, chyba że ta powieść to dopiero pierwszy tym, ale nic tego nie sugeruje. Podobnie też dopiero na ostatnich stronach autorowi przypomniało się, że Piłsudski posługiwał się dość specyficznym językiem, i by nadrobić straty - wsadza wszystkie jego bardziej znane powiedzonka do jednej wypowiedzi.
Trochę doskwiera też język, a konkretnie powtórzenia - nie liczyłam, szacuję na oko, ale "wyrwanie z objęć płaczącej matki" pojawia się moim zdaniem aż 4 razy (w odniesieniu do tego samego bohatera), zaś postacie nieustannie gdzieś "truchtają", jakby nie istniały inne określenia na przemieszczanie się pieszo.
Co trzeba książce przyznać, to na pewno fakt, że akcja toczy się wartko i nie ma czasu na nudę, a intryga (a dokładniej intrygi) układają się logicznie. Powieść wykłada się na stylistyce i szczegółach - kto szuka szybkiej, dynamicznej rozrywki i nie zwraca uwagi na pomniejsze potknięcia, będzie się przy lekturze dobrze bawił.

Moje spotkanie z tą książką to seria przeciwstawnych odczuć. Najpierw rozbawienie i uprzedzenie zarazem. No bo poważnie, Piłsudski vs Amaterasu?
Z drugiej strony, choć za fantastyką nie przepadam, nazwisko autora znam, więc miałam podstawy przypuszczać, że za kuriozalnymi hasłami może stać przemyślana fabuła. I w gruncie rzeczy tak było, choć nie do końca.
Książka jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam bardzo mieszane uczucia względem tej książki. Z jednej strony sam pomysł jest bardzo fajny - klimatyczna opowieść grozy z Japonią w tle. Z drugiej - wykonanie totalnie zawiodło. Mamy do bólu sztywne i nienaturalne dialogi, irytujące, egzaltowane postacie, każda obowiązkowo z własną dramatyczną historią i przeładowanie skojarzeń z Japonią. Serio, przeładowanie - cokolwiek przyjdzie wam do głowy w związku z tym krajem - tak, znajdzie się w tej książce (no dobra, brak głupich teleturniejów - i chyba tylko tego). Na dodatek autorka, starając się udowodnić, ile wie o tym kraju, w rzeczywistości dowodzi czegoś wręcz przeciwnego. Pierwszy przypadek mamy już na początku, kiedy ktoś wypowiada się o maneki-neko, że "to oryginał". Przecież to tylko wzór figurki, jak krakowski lajkonik czy wrocławski krasnal - nie istnieje żaden oryginał! Fani mangi na pewno dostaną szału na stwierdzenie "anime, zwane też czasem mangą" i dalsze wywody o rzekomych regułach rządzących "rysowaniem anime". Słowem - według mnie zmarnowany potencjał. Ale skoro powieść skierowana jest do młodzieży, może młodszym czytelnikom bardziej przypadnie do gustu.

Mam bardzo mieszane uczucia względem tej książki. Z jednej strony sam pomysł jest bardzo fajny - klimatyczna opowieść grozy z Japonią w tle. Z drugiej - wykonanie totalnie zawiodło. Mamy do bólu sztywne i nienaturalne dialogi, irytujące, egzaltowane postacie, każda obowiązkowo z własną dramatyczną historią i przeładowanie skojarzeń z Japonią. Serio, przeładowanie -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ze wszystkich książek z serii "moja wycieczka do Japonii" ta jest zdecydowanie najlepsza i najciekawsza. Przede wszystkim autor miał oryginalne założenie - przejechać na rowerze Japonię z północy (Sapporo) na południe (Fukuoka), a potem jeszcze zahaczyć o Koreę. Dzięki temu z jednej strony poznajemy, jak to jest zwiedzać kraj na tym środku transportu (zwykle wszyscy jednak po Japonii przemieszczają się shinkansenami), a z drugiej autor odwiedza i przemierza miejsca rzadko opisywane przez domorosłych podróżników. Na pewno wielkie serducho wkleją mu też miłośnicy judo - ten sport stanowi bodaj najważniejszy element książki, ale spokojnie - nawet jeśli nic cię on nie obchodzi, nie będzie cię nudził. Co trochę razi, to niekiedy nazbyt niefrasobliwe wtrącenia odautorskie - szczególnie kąśliwe uwagi wobec firm, które nie zdecydowały się na sponsoring autora. Zdarzyło się też kilka kuriozalnych błędów - "chodź" i "choć" to dwa różne słowa, a coś może być BRZEMIENNE, a nie znamienne w skutki. Ogólnie - jeśli jesteś miłośnikiem judo, rowerów, a nawet maratonów - to dla ciebie lektura nr 1. Jeśli lubisz czytać o zwiedzaniu Japonii - też. Poza tym - to niewątpliwie ciekawe i nietuzinkowe spojrzenie na ten kraj, z którym warto się zapoznać.

Ze wszystkich książek z serii "moja wycieczka do Japonii" ta jest zdecydowanie najlepsza i najciekawsza. Przede wszystkim autor miał oryginalne założenie - przejechać na rowerze Japonię z północy (Sapporo) na południe (Fukuoka), a potem jeszcze zahaczyć o Koreę. Dzięki temu z jednej strony poznajemy, jak to jest zwiedzać kraj na tym środku transportu (zwykle wszyscy jednak...

więcej Pokaż mimo to