rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jestem zmęczony po lekturze tej książki. Odbijałem się od niej codziennie. Napisane trudnym językiem. Rozbudowane zdania. Brak akcji. Na dobra sprawę nie wiem, o czym była ta książka. Dobrnąłem do końca.

Czytałem ebooka, który był niestarannie wydany. Brak spacji między wyrazami, brak spacji po przecinkach, dywizy w środku wyrazów, literówki. Wszystko to dodatkowo mnie irytowało.

Jestem zmęczony po lekturze tej książki. Odbijałem się od niej codziennie. Napisane trudnym językiem. Rozbudowane zdania. Brak akcji. Na dobra sprawę nie wiem, o czym była ta książka. Dobrnąłem do końca.

Czytałem ebooka, który był niestarannie wydany. Brak spacji między wyrazami, brak spacji po przecinkach, dywizy w środku wyrazów, literówki. Wszystko to dodatkowo mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Finlandia jakiej nie znacie. No dobrze, jakiej ja nie znałem. Finlandia chwilami bardzo zaskakująca. Pod koniec lektury smutno się robi, gdy czyta się o młodych Finach, którym jakoś nie wychodzi.

Finlandia jakiej nie znacie. No dobrze, jakiej ja nie znałem. Finlandia chwilami bardzo zaskakująca. Pod koniec lektury smutno się robi, gdy czyta się o młodych Finach, którym jakoś nie wychodzi.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niby dziennik – nie-dziennik. Galeria postaci, dużo z mistrzostwem opisanych scenek. Wymyślona miłość w celu uwiarygodnienia własnej osoby. Strach, obawa przed odrzuceniem. Różnice klasowe widoczne nawet w takim specyficznym miejscu.
Dużo pięknych zdań. To się czyta aczkolwiek trzeba to czynić z uwagą. Ja się przegryzałem dwa razy ;)
„W sobotę wszystko jest daleko bardziej możliwe niż kiedy indziej.”

Niby dziennik – nie-dziennik. Galeria postaci, dużo z mistrzostwem opisanych scenek. Wymyślona miłość w celu uwiarygodnienia własnej osoby. Strach, obawa przed odrzuceniem. Różnice klasowe widoczne nawet w takim specyficznym miejscu.
Dużo pięknych zdań. To się czyta aczkolwiek trzeba to czynić z uwagą. Ja się przegryzałem dwa razy ;)
„W sobotę wszystko jest daleko bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wymęczyła mnie ta książka okrutnie.
Pomysły to Lem miał świetne, ale to jego słowotwórstwo przekroczyło w „Cyberiadzie” granice mojej tolerancji. Może to dlatego, że jak podaje w swojej biografii Lema Wojciech Orliński „Cyberiada” to „przedziwny rezultat jego [znaczy Lema] problemów z bezsennością”. Ten język „staroroboci” mnie osobiście czytało bardzo źle. Czasami usiłowałem tłumaczyć sobie każde kolejne zdanie „na nasze”, ale i tak co chwila traciłem wątek.
To lektura będąca doskonałą ilustracją powiedzenia: mądry pisze dla zabawy, głupi czyta, bo ciekawy. Tym głupim byłem tym razem ja. Bęc!

Wymęczyła mnie ta książka okrutnie.
Pomysły to Lem miał świetne, ale to jego słowotwórstwo przekroczyło w „Cyberiadzie” granice mojej tolerancji. Może to dlatego, że jak podaje w swojej biografii Lema Wojciech Orliński „Cyberiada” to „przedziwny rezultat jego [znaczy Lema] problemów z bezsennością”. Ten język „staroroboci” mnie osobiście czytało bardzo źle. Czasami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałem z zainteresowaniem. Zainteresowanie było na tyle duże, że nie zastanawiałem się ile stacji jest na trasie pociągu z Rużomberku do Żyliny. Bardziej zaintrygowała mnie ta białaczka Martina. Może dlatego, że tak w zasadzie to czytam teraz „Cesarza wszech chorób”. Kto wie?
No i dlaczego Wielka Fatra? Mała jest większa.
Ale tak bardzo to się akurat nie przestraszyłem. Może to przez to, że u nas skutecznie zlikwidowano nocne pociągi.

Przeczytałem z zainteresowaniem. Zainteresowanie było na tyle duże, że nie zastanawiałem się ile stacji jest na trasie pociągu z Rużomberku do Żyliny. Bardziej zaintrygowała mnie ta białaczka Martina. Może dlatego, że tak w zasadzie to czytam teraz „Cesarza wszech chorób”. Kto wie?
No i dlaczego Wielka Fatra? Mała jest większa.
Ale tak bardzo to się akurat nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Warta przeczytania krótka książka o nas. I o wirusie. Sporo spostrzeżeń do przemyślenia. Spotkało nas coś, co być może nas zmieni. A może nie zmieni. I koniec.
„Może to prawda, że wirusy nie mają inteligencji, ale są lepsze od nas pod kilkoma względami: potrafią się zmieniać i adaptować, i robią to bardzo szybko. Powinniśmy się od nich uczyć.”

Warta przeczytania krótka książka o nas. I o wirusie. Sporo spostrzeżeń do przemyślenia. Spotkało nas coś, co być może nas zmieni. A może nie zmieni. I koniec.
„Może to prawda, że wirusy nie mają inteligencji, ale są lepsze od nas pod kilkoma względami: potrafią się zmieniać i adaptować, i robią to bardzo szybko. Powinniśmy się od nich uczyć.”

Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótka rzecz o niepełnosprawności. Niezwykła książka, która bardzo mnie zaskoczyła opowieścią o świecie, o którym miałem marne pojęcie. Zawsze czułem się zakłopotany, gdy znalazłem się w towarzystwie osoby z niepełnosprawnością. I to się nie zmieniło, ale trochę się dzięki tej lekturze domądrzyłem.
Autorka sama będąca osobą z niepełnosprawnością konfrontuje się z niepełnosprawnością innych. Nie usiłuje nadać swojemu widzeniu świata waloru wyjątkowej obiektywności, a jedynie przekazuje swoją opowieść, bez narzucania swojej prawdy nikomu.
Bardzo delikatna, ciepła, wyważona i pouczająca relacja kogoś, kto jednocześnie obserwuje i poddaje się obserwacji. Na dodatek bardzo dobrze napisana.
Polecam. Trzeba przeczytać.

Krótka rzecz o niepełnosprawności. Niezwykła książka, która bardzo mnie zaskoczyła opowieścią o świecie, o którym miałem marne pojęcie. Zawsze czułem się zakłopotany, gdy znalazłem się w towarzystwie osoby z niepełnosprawnością. I to się nie zmieniło, ale trochę się dzięki tej lekturze domądrzyłem.
Autorka sama będąca osobą z niepełnosprawnością konfrontuje się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę to za bardzo zagmatwane. A zapowiadało się bardzo dobrze.
Niby to herstoria, mocne, wyraziste kobiety i słabi mężczyźni. To jednak uproszczenie. Wyrazista była tylko towarzyszka Sarecka. Matka narratorki i głównej bohaterki już jakaś przymglona i niedookreślona. Czasem zastanawiałem się, dlaczego te samodzielne kobiety, nie będące przecież paprotkami, miały takich niewydarzonych mężów: starsza — niby-dziadka i młodsza „zaszczutego przez własne lęki urzędnika”.

Trochę to za bardzo zagmatwane. A zapowiadało się bardzo dobrze.
Niby to herstoria, mocne, wyraziste kobiety i słabi mężczyźni. To jednak uproszczenie. Wyrazista była tylko towarzyszka Sarecka. Matka narratorki i głównej bohaterki już jakaś przymglona i niedookreślona. Czasem zastanawiałem się, dlaczego te samodzielne kobiety, nie będące przecież paprotkami, miały takich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bralczyk, jak to Bralczyk, czasem brawurowo szarżuje, czasem dzieli włos na czworo.
Muszę z przykrością się przyznać, że wynudziła mnie ta książka. A czytałem po kawałeczku chyba przez trzy lata.
Dużo więcej zaskakujących odkryć było w „500 zdaniach polskich”

Bralczyk, jak to Bralczyk, czasem brawurowo szarżuje, czasem dzieli włos na czworo.
Muszę z przykrością się przyznać, że wynudziła mnie ta książka. A czytałem po kawałeczku chyba przez trzy lata.
Dużo więcej zaskakujących odkryć było w „500 zdaniach polskich”

Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczerze powiedziawszy jestem trochę rozczarowany tą pozycją. Sądziłem, że więcej się dowiem.
Tak przy okazji: autorka jest wrogiem feminatywów. Można nie być ich zwolennikiem, ale taka jawna niechęć dzisiaj razi.

Szczerze powiedziawszy jestem trochę rozczarowany tą pozycją. Sądziłem, że więcej się dowiem.
Tak przy okazji: autorka jest wrogiem feminatywów. Można nie być ich zwolennikiem, ale taka jawna niechęć dzisiaj razi.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przejmująca opowieść o hipokryzji i krzywdach, które wydają się być nie do naprawienia, cierpieniu dzieci i dorosłych. Głównie dzieci. A dzieci te były odbierane rodzicom, umieszczane w szkołach, a tam ogołacane z godności, bite, torturowane, gwałcone.
A także o tym, że Kanada to nie tylko kolorowe skarpetki premiera Justina Trudeau.
W zasadzie jest to książka o eksterminacji Pierwszych Narodów.

Przejmująca opowieść o hipokryzji i krzywdach, które wydają się być nie do naprawienia, cierpieniu dzieci i dorosłych. Głównie dzieci. A dzieci te były odbierane rodzicom, umieszczane w szkołach, a tam ogołacane z godności, bite, torturowane, gwałcone.
A także o tym, że Kanada to nie tylko kolorowe skarpetki premiera Justina Trudeau.
W zasadzie jest to książka o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna, a nawet pierwsza, książka Olgi Tokarczuk o podróżowaniu. Ta podróż odbywa się w XVII-wiecznej Francji w niespokojnych czasach odwołania edyktu nantejskiego, choć okoliczności te, poza wzmiankami o ucieczce hugenotów i niepokoju jednego z bohaterów o matkę, nie wpływają jakoś zasadniczo na akcję powieści.
Pojawiają się też koty o trzech oczach i homunkulus, choć zwłaszcza o kotach można powiedzieć tylko tyle, że były. Homunkulus natomiast, zrodzony z pewnych męskich cząstek, pływał.
„Drużyna Księgi” przedziera się ku Pirenejom gdzie w jakimś wąwozie górskim ukryta została tytułowa Księga.
Skład grupy śmiałków jest dość przypadkowy. Część jej uczestników robi uniki lub wycofuje się w odpowiednim momencie. Wewnątrz grupy rodzi się też namiętność, ale im bliżej celu to emocje te są bardziej powściągane.
Cel, czyli znalezienie Księgi nie został w zasadzie osiągnięty, choć osiągnięty został, jednak korzyść z tego znikoma, poza odzyskaniem mowy.
Czyta się to nieźle, ale podróżuje, zwłaszcza po Pirenejach, pewnie lepiej.

Kolejna, a nawet pierwsza, książka Olgi Tokarczuk o podróżowaniu. Ta podróż odbywa się w XVII-wiecznej Francji w niespokojnych czasach odwołania edyktu nantejskiego, choć okoliczności te, poza wzmiankami o ucieczce hugenotów i niepokoju jednego z bohaterów o matkę, nie wpływają jakoś zasadniczo na akcję powieści.
Pojawiają się też koty o trzech oczach i homunkulus, choć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobra opowieść o Nepalu, o zmianach, o jego udręczeniu globalizacją, o życiu po trzęsieniu ziemi.

Bardzo dobra opowieść o Nepalu, o zmianach, o jego udręczeniu globalizacją, o życiu po trzęsieniu ziemi.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rasowe science fiction. Najlepsza książka Lema jaką dotychczas czytałem. Zdumiewa przenikliwość autora, który w latach sześćdziesiątych XX wieku wymyślił sobie, że maszyny będą zwalczać wszelkie organiczne organizmy, a także ewoluować.
Czyta się to dobrze także z tego względu, że mało jak na Lema jest tu dziwnych nazw i imion.
W książce nie występuje ani jedna kobieta, nawet w charakterze paprotki czy obiektu westchnień. Dzisiaj taki numer by nie przeszedł ;)

Rasowe science fiction. Najlepsza książka Lema jaką dotychczas czytałem. Zdumiewa przenikliwość autora, który w latach sześćdziesiątych XX wieku wymyślił sobie, że maszyny będą zwalczać wszelkie organiczne organizmy, a także ewoluować.
Czyta się to dobrze także z tego względu, że mało jak na Lema jest tu dziwnych nazw i imion.
W książce nie występuje ani jedna kobieta,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czekałem na tę książkę z niecierpliwością. W końcu dopadłem. I nie zawiodłem się. Na szczęście!
Książka bezpretensjonalna, napisana „żywym” językiem. Czyta się dobrze.
Dużo dowiedziałem się o religii, zwyczajach, życiu członków tej zamkniętej społeczności ortodoksyjnych Żydów.
I mogę powtórzyć za Zofią Ulańską: »nie jest książka o Holocauście ani o antysemityzmie«, na tym polega jej siła.

Czekałem na tę książkę z niecierpliwością. W końcu dopadłem. I nie zawiodłem się. Na szczęście!
Książka bezpretensjonalna, napisana „żywym” językiem. Czyta się dobrze.
Dużo dowiedziałem się o religii, zwyczajach, życiu członków tej zamkniętej społeczności ortodoksyjnych Żydów.
I mogę powtórzyć za Zofią Ulańską: »nie jest książka o Holocauście ani o antysemityzmie«, na tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lektura dająca dużo do myślenia. Nic nie jest jednoznaczne. Mamy tu pełny dostęp do cudzego życia wewnętrznego i to nie jednego. Wydarzyło się, czy tylko tak pamiętamy, że się wydarzyło? Kto żyje, a kto już odszedł? A może to było zupełnie inaczej? Zagmatwane rodzinne relacje, nie budzący sympatii ojciec nieudacznik. Motyw chatki na odludziu. Okazuje się, że mieszkanie w pięknych okolicznościach przyrody nie czyni nas szczęśliwymi szczęściarzami, a odludzie to dodatkowa presja. Dawno nie czytałem tak intrygującej książki.

Lektura dająca dużo do myślenia. Nic nie jest jednoznaczne. Mamy tu pełny dostęp do cudzego życia wewnętrznego i to nie jednego. Wydarzyło się, czy tylko tak pamiętamy, że się wydarzyło? Kto żyje, a kto już odszedł? A może to było zupełnie inaczej? Zagmatwane rodzinne relacje, nie budzący sympatii ojciec nieudacznik. Motyw chatki na odludziu. Okazuje się, że mieszkanie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę ciągle zestawiałem w myślach z doskonałymi „Czasami secondhand” Aleksijewicz. Może dzieło Radziwinowicza nie ma tego ładunku emocji, co u Aleksijewicz, ale w zasadzie opowiada o tym samym, o Rosji.

Książkę ciągle zestawiałem w myślach z doskonałymi „Czasami secondhand” Aleksijewicz. Może dzieło Radziwinowicza nie ma tego ładunku emocji, co u Aleksijewicz, ale w zasadzie opowiada o tym samym, o Rosji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chłopcy z parany, czyli jak zostać gangsterem w Neapolu ;)
Młodzi chłopcy, w zasadzie jeszcze dzieci, uczą się jak poruszać się w bezwzględnym świecie neapolitańskich uliczek oraz kamienic i zostać młodocianą bestią.
Z jednej strony kult siły, bezwzględności, swoiście pojmowanej lojalności, z drugiej bezsilność rodziców, szkoły, z trzeciej whatsapp, Facebook, youtube, gry konsolowe i mroczne filmy o mafii.
Czyta to się dobrze.

Chłopcy z parany, czyli jak zostać gangsterem w Neapolu ;)
Młodzi chłopcy, w zasadzie jeszcze dzieci, uczą się jak poruszać się w bezwzględnym świecie neapolitańskich uliczek oraz kamienic i zostać młodocianą bestią.
Z jednej strony kult siły, bezwzględności, swoiście pojmowanej lojalności, z drugiej bezsilność rodziców, szkoły, z trzeciej whatsapp, Facebook, youtube, gry...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Łukasz Kubot. Żyjąc marzeniami Łukasz Kubot, Artur Rolak
Ocena 6,5
Łukasz Kubot. ... Łukasz Kubot, Artur...

Na półkach: ,

Przyjemnie się czytało. O rodaku który odniósł sukces. Trochę hagiograficzne, ale co tam.
Mimo to czekam na książkę o Kubocie, gdy ten już zakończy karierę i będzie czas na większy dystans.

Przyjemnie się czytało. O rodaku który odniósł sukces. Trochę hagiograficzne, ale co tam.
Mimo to czekam na książkę o Kubocie, gdy ten już zakończy karierę i będzie czas na większy dystans.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najlepsza w mojej ocenie spośród tych pięciu książek Aleksijewicz, które przeczytałem. O życiu w postradzieckiej Rosji. Jak poradzić sobie z wolnością? Z gwałtownym przejściem z systemu ręcznie sterowanego, do takiego, gdzie rzekomo każdy sobie sterem i okrętem? Historie spisane, wystarczyło tylko słuchać ;) Wstrząsające czasami i trudno się oderwać.

Najlepsza w mojej ocenie spośród tych pięciu książek Aleksijewicz, które przeczytałem. O życiu w postradzieckiej Rosji. Jak poradzić sobie z wolnością? Z gwałtownym przejściem z systemu ręcznie sterowanego, do takiego, gdzie rzekomo każdy sobie sterem i okrętem? Historie spisane, wystarczyło tylko słuchać ;) Wstrząsające czasami i trudno się oderwać.

Pokaż mimo to