Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Mało kto tak pięknie pisze o ludziach jak Backman. Ta historia to taka współczesna bajka, ale jeśli mogłabym wybierać, to właśnie w takiej bajce chciałabym się znaleźć.
Momentami irytująca, ale przede wszystkim wzruszająca i pełna ciepła opowieść o życiu, które nie zawsze jest łatwe.

Mało kto tak pięknie pisze o ludziach jak Backman. Ta historia to taka współczesna bajka, ale jeśli mogłabym wybierać, to właśnie w takiej bajce chciałabym się znaleźć.
Momentami irytująca, ale przede wszystkim wzruszająca i pełna ciepła opowieść o życiu, które nie zawsze jest łatwe.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótka opowieść o ogromnym ładunku emocjonalnym. Kim Jiyoung to przeciętna obywatelka Korei Południowej. W książce poznajemy jej życiorys od wczesnego dzieciństwa do momentu kiedy jej pierwsze dziecko kończy roczek.
Jestem mamą trójki dzieci i często miałam wrażenie, że czytam o sobie. Gdybym miała spisać swoje doświadczenia, rozterki i dylematy związane z przyjściem na świat moich dzieci i wpływem sytuacji rodzinnej na moją pracę, czy reakcji otoczenia na pewne decyzje, (a nawet fakty!) to wiele fragmentów mogłabym po prostu skopiować z książki Nam-Joo Cho. Ta lektura utwierdziła mnie w przekonaniu, że dyskryminacja kobiet, zwłaszcza młodych matek jest doświadczeniem uniwersalnym, a zjawisko to ma się świetnie niezależnie od szerokości geograficznej. Różnią się tylko niuanse kulturowe.

Krótka opowieść o ogromnym ładunku emocjonalnym. Kim Jiyoung to przeciętna obywatelka Korei Południowej. W książce poznajemy jej życiorys od wczesnego dzieciństwa do momentu kiedy jej pierwsze dziecko kończy roczek.
Jestem mamą trójki dzieci i często miałam wrażenie, że czytam o sobie. Gdybym miała spisać swoje doświadczenia, rozterki i dylematy związane z przyjściem na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mocny reportaż, bardzo dobry opis jednej z największych afer tzw. III RP.
Gdy Polska żyła sprawą łowców skór miałam naście lat i dopiero zaczynałam interesować się światem. O aferze słyszałam, miałam świadomość, czym była ta sprawa
Ale to, co przeczytałam w reportażu Tomasza Patory po prostu mną wstrząsnęło. To się nie mieści w głowie, nie miało prawa się wydarzyć, a trwało latami. Nawet dziś, z perspektywy czasu poraża, szczególnie poraża mnie skala tego zjawiska, zobojętnienie, a na końcu - reakcja lekarzy na materiał dziennikarzy.
Lektura tego reportażu była dla mnie bardzo męcząca i choć wciąż nie mogę się otrząsnąć - cieszę się, że wpadła w moje ręce. Przed autorem zaś chylę czoła.

Mocny reportaż, bardzo dobry opis jednej z największych afer tzw. III RP.
Gdy Polska żyła sprawą łowców skór miałam naście lat i dopiero zaczynałam interesować się światem. O aferze słyszałam, miałam świadomość, czym była ta sprawa
Ale to, co przeczytałam w reportażu Tomasza Patory po prostu mną wstrząsnęło. To się nie mieści w głowie, nie miało prawa się wydarzyć, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo poruszająca historia rodzinna. Katarz Surmiak-Domańska opowiada niełatwe losy swojej rodziny, która cudem ocalała z rzezi wołyńskiej. To historia jakich wiele, wszak wiele rodzin podzieliło ten sam los, co przodkowie autorki, ale Katarzyna Surmiak-Domańska opowiada w sposób, który mnie zahipnotyzował i choć może to nie najlepsze słowo w kontekście wydarzeń i tematyki - oczarował. Czytałam z nadzieją, że autorka dotarła tam dokąd chciała, że złoży te strzępki wspomnień w całość, że mentalnie odzyska babcię, której nie miała szansy poznać. Rzadko się zdarza reportaż tak osobisty, a jednocześnie tak uniwersalny. Bardzo mnie ta historia poruszyła.

Bardzo poruszająca historia rodzinna. Katarz Surmiak-Domańska opowiada niełatwe losy swojej rodziny, która cudem ocalała z rzezi wołyńskiej. To historia jakich wiele, wszak wiele rodzin podzieliło ten sam los, co przodkowie autorki, ale Katarzyna Surmiak-Domańska opowiada w sposób, który mnie zahipnotyzował i choć może to nie najlepsze słowo w kontekście wydarzeń i tematyki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię sport i lubię małomiasteczkowe klimaty. Czułam, że ta książka mi się spodoba. Jednak tego, że mnie oczaruje, a potem zmiażdzy i wgniecie w kanapę się nie spodziewałam. To książka z tych, których się nie czyta, tylko się je pochłania. Z wzajemnością. Bardzo dobra historia. Świetnie skonstruowana fabuła, przemyślana w każdym szczególe. Tak samo z bohaterami, nie ma tam postaci nijakich, bezbarwnych. Każdy z mocnym charakterem, ale kto jest silny a kto słaby - okaże się dopiero w chwili najcięższej dla całej społeczności próby. To książka o sile: sile sportu, ale też siłę pieniądza i siłę małomiasteczkowej mentalności.
Tym, którzy po lekturze będą czuli niedosyt polecam też kontynuację "Miasta Niedźwiedzia" - "My przeciwko wam".

Lubię sport i lubię małomiasteczkowe klimaty. Czułam, że ta książka mi się spodoba. Jednak tego, że mnie oczaruje, a potem zmiażdzy i wgniecie w kanapę się nie spodziewałam. To książka z tych, których się nie czyta, tylko się je pochłania. Z wzajemnością. Bardzo dobra historia. Świetnie skonstruowana fabuła, przemyślana w każdym szczególe. Tak samo z bohaterami, nie ma tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zadra" to kolejna już część przygód komisarza Grossa. Doświadczony przez los i lekko już zmęczony życiem oraz pracą policjant staje w obliczu kolejnej zagadki. W podchełmżyńskim lesie odkryte zostają zwłoki mężczyzny, na pierwszy rzut oka wydaje się, że Rafał Becker popełnił samobójstwo. Szybko jednak okazuje się, że sprawa może mieć związek z tajemniczym zaginięciem przed laty pary studentów.

Akcja rozwija się dość leniwie, ale tuż przed odkryciem prawdy gwałtownie przyspiesza. Tempo akcji, liczba wątków i powiązań momentami jest aż przytłaczające. Pomysł na powieść, sama zagadka i dążenie do jej rozwiązania podobały mi się bardzo. Natomiast samo rozwiązanie sprawy - już nie. Finał tej sprawy, jak i motywacje sprawców zupełnie mnie nie przekonują.

Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo lubię postać komisarza Grossa, przede wszystkim za to, że nie ma on cech superbohatera. Ot taki twardy, nieustępliwy, ale jednak zwykły gość ze zwykłym życiem.

"Zadra" mnie rozczarowała, ale sympatia do głównego bohatera pomogła mi dobrnąć do końca lektury. I już czekam na kolejną część jego przygód.

"Zadra" to kolejna już część przygód komisarza Grossa. Doświadczony przez los i lekko już zmęczony życiem oraz pracą policjant staje w obliczu kolejnej zagadki. W podchełmżyńskim lesie odkryte zostają zwłoki mężczyzny, na pierwszy rzut oka wydaje się, że Rafał Becker popełnił samobójstwo. Szybko jednak okazuje się, że sprawa może mieć związek z tajemniczym zaginięciem przed...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z Jodi Picoult łączy mnie krótka znajomość. Jakiś czas temu zachwyciłam się "Małymi rzeczami", a potem bardzo rozczarowałam książką "Jak z obrazka", dlatego do "Bez mojej zgody" zabierałam się trochę jak pies do jeża. Z każdą przeczytaną stroną moje obawy coraz bardziej ustępowały emocjom związanym z samą książką. Dawno nie zdarzyło mi się tyle wzruszeń, co w trakcie tej właśnie lektury. Bardzo zżyłam się z bohaterami, a tym samym mocno przeżywałam ich problemy.
"Bez mojej zgody" to opowiedziana z wielu perspektyw historia trzynastoletniej Anny, poczętej metodą in-vitro w celu ratowania chorej na rzadką odmianę białaczki siostry. Anna miała pomóc siostrze tylko raz - oddając krew pępowinową. Nieoczekiwanie dla wszystkich po tym jednym razie przyszły kolejne, a potem następne i tak bez końca. Anna, mając dość funkcjonowania jako dawczyni, zdecydowała się wreszcie wystąpić przeciwko swojej dotychczasowej roli i zawalczyć o własną tożsamość. To trudna walka, zwłaszcza, że nastolatka nie ma zbyt wielu zwolenników, a gdy już zaczyna ich przybywać, zaczyna też przybywać wątpliwości, czy w tym przypadku wygrana naprawdę będzie zwycięstwem. Wraz z rozwojem sytuacji czytelnik szczegółowo poznaje kolejnych członków i ich odczucia związane nie tylko z decyzją Anny, ale też ze swoim miejscem w rodzinie.
"Bez mojej zgody" to dramatyczna historia rodzinna okraszona głębokimi przemyśleniami dotyczącymi wolności człowieka, a także rozważaniami na kontrowersyjny temat badań genetycznych i "produkowania" dzieci na zamówienie.
Książka mną wstrząsnęła. Przez emocje jakie wywołała oraz absolutnie niespodziewane zakończenie "Bez mojej zgody" zostanie we mnie na długo.

Z Jodi Picoult łączy mnie krótka znajomość. Jakiś czas temu zachwyciłam się "Małymi rzeczami", a potem bardzo rozczarowałam książką "Jak z obrazka", dlatego do "Bez mojej zgody" zabierałam się trochę jak pies do jeża. Z każdą przeczytaną stroną moje obawy coraz bardziej ustępowały emocjom związanym z samą książką. Dawno nie zdarzyło mi się tyle wzruszeń, co w trakcie tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Równonoc" to kolejna propozycja z serii na F/Aktach wydawnictwa od deski do deski. Przeczytałam prawie wszystkie książki z tejże serii (oprócz Preparatora), na żadnej z nich się nie zawiodłam. Tak było i tym razem. Tak, jak i w poprzednich częściach, zarys fabuły oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. W przypadku "Równonocy" jest to seria tajemniczych zaginięć nastoletnich chłopców, do której doszło pod koniec lat 90. na terenie województwa zachodniopomorskiego.

Książka składa się z monologów rodziców zaginionych chłopców (w trzech przypadkach głos zabierają matki, w czwartym - ojciec), monologu pani z Renaty z fundacji zajmującej się pomocą w poszukiwaniach oraz monologu matki księdza, który być może ma jakiś związek z zaginięciami. Nie ukrywam, że to właśnie opowieść matki księdza zelektryzowała mnie najbardziej. Z pozostałych monologów wyłaniają się bardzo wyraźne portrety zaginionych, jak i całych rodzin dotkniętych niespodziewaną stratą.
"Równonoc" ukazuje tragedię i bezradność zwłaszcza matek, które latami czekają na jakiekolwiek wieści o albo od zaginionych. To opowieść o życiu w ciągłym napięciu i oczekiwaniu, ale też o nadziei, która nie umiera.
Lektura tej książki wywołuje niepokój i przypomina, że nic nie jest trwałe ani dane raz na zawsze.

"Równonoc" to kolejna propozycja z serii na F/Aktach wydawnictwa od deski do deski. Przeczytałam prawie wszystkie książki z tejże serii (oprócz Preparatora), na żadnej z nich się nie zawiodłam. Tak było i tym razem. Tak, jak i w poprzednich częściach, zarys fabuły oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. W przypadku "Równonocy" jest to seria tajemniczych zaginięć...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rzadko sięgam po Duży Format, dlatego dotąd nazwisko autorki nie było mi znane i gdyby nie ten rewelacyjny zbiór, to pewnie wciąż by tak było.
"Polska odwraca oczy" to tytuł, który jest jednocześnie bardzo trafnym wnioskiem z wynikającym z lektury.
Książka Justyny Kopińskiej to zbiór tekstów ukazujących nierówną walkę jednostki z instytucjami państwa czy lokalnymi układami. Kopińska nie pozostawia złudzeń: zwykły człowiek po prostu nie ma szans w tej nierównej walce. Choć historie i źródła konfliktu są bardzo różne, to jest też pewien schemat "walki o swoje", a na końcową porażkę nierzadko wpływ ma właśnie to, że ktoś, kto mógł pomóc, ostatecznie odwrócił oczy.
Rzeczywiście, odwrócenie oczu od problemów, które opisuje autorka to najprostsza i pewnie najczęstsza postawa ludzi, którzy nie chcą albo boją się mieszać w tak zwane cudze sprawy.
Dla bohaterów tych reportaży to żadne pocieszenie, ale od lektury oczu odwrócić nie sposób.
Polecam.

Rzadko sięgam po Duży Format, dlatego dotąd nazwisko autorki nie było mi znane i gdyby nie ten rewelacyjny zbiór, to pewnie wciąż by tak było.
"Polska odwraca oczy" to tytuł, który jest jednocześnie bardzo trafnym wnioskiem z wynikającym z lektury.
Książka Justyny Kopińskiej to zbiór tekstów ukazujących nierówną walkę jednostki z instytucjami państwa czy lokalnymi układami....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wojciech Markiewicz uznał, że listy najbogatszych, najpiękniejszych i najbardziej wpływowych to nuda. I stworzył własną. Listę 100 najbiedniejszych Polaków. Do tego dodał inne teksty poruszające problemy zwykłych ludzi, które w większości można było przeczytać na początku XXI wieku w Polityce. Jak to w Antologii: jedne teksty są lepsze, inne gorsze. Ciekawostką jest to, że pod każdym z nich autor dopisał post scriptum, w którym krótko (zazwyczaj jednym zdaniem) przedstawia dalsze losy bohaterów.

Wojciech Markiewicz uznał, że listy najbogatszych, najpiękniejszych i najbardziej wpływowych to nuda. I stworzył własną. Listę 100 najbiedniejszych Polaków. Do tego dodał inne teksty poruszające problemy zwykłych ludzi, które w większości można było przeczytać na początku XXI wieku w Polityce. Jak to w Antologii: jedne teksty są lepsze, inne gorsze. Ciekawostką jest to, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po kryminały sięgam bardzo rzadko. To nie jest mój ulubiony gatunek literacki, ale trylogia Miłoszewskiego jest godna uwagi, chociaż niepozbawiona wad. Plusem spajająca wszystkie trzy części postać prokuratora Szackiego. Miłoszewski stworzył postać, która zdecydowanie budzi sympatię czytelnika. Momentami brnęłam przez lekturę bardziej ze względu na to, że byłam ciekawa, jak potoczą się losy samego prokuratora niż prowadzonej sprawy.
Chociaż zakończenie trylogii zdaje się sugerować coś zupełnie innego, to mam nadzieję, że Szacki, niczym Sherlock Holmes jeszcze do nas powróci.

Odnośnie poszczególnych tomów: w "Uwikłaniu" nie przekonał mnie finał sprawy i sam powód powołania grupy terapeutycznej.
"Ziarno prawdy" to część, która podobała mi się najmniej. Za bardzo przekombinowane pod każdym względem.
"Gniew" zdecydowanie najlepszy. Tu z kolei nie podobał mi się sam pomysł i sposób wymierzania kary domowym katom: po prostu nie wierzę, że ludzie w imię sprawiedliwości byliby w stanie sięgać po metody opisane w książce. Poza tym jednak książka doskonale odzwierciedla problematykę przemocy domowej. Miłoszewski bardzo realnie odmalował nie tylko portret ofiary, ale też ukazał biurokratyczną stronę problemu, którego sednem jest znieczulica urzędników prowadząca do kolejnych tragedii.

Po kryminały sięgam bardzo rzadko. To nie jest mój ulubiony gatunek literacki, ale trylogia Miłoszewskiego jest godna uwagi, chociaż niepozbawiona wad. Plusem spajająca wszystkie trzy części postać prokuratora Szackiego. Miłoszewski stworzył postać, która zdecydowanie budzi sympatię czytelnika. Momentami brnęłam przez lekturę bardziej ze względu na to, że byłam ciekawa, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przygodę z Joanną Bator rozpoczęłam od "Piaskowej Góry", książki, która mnie zachwyciła i sprawiła, że z napięciem czekałam kolejnych powieści tej autorki.
Już "Ciemno, prawie noc" było dla mnie sporym rozczarowaniem. Mimo tego, postanowiłam dać szansę "Wyspie Łzie". Wszak to pierwsza powieść Bator po zdobyciu Nike i wiązałam z nią duże nadzieje, ale po jej lekturze już nie czekam na kolejne książki tej autorki.

Przygodę z Joanną Bator rozpoczęłam od "Piaskowej Góry", książki, która mnie zachwyciła i sprawiła, że z napięciem czekałam kolejnych powieści tej autorki.
Już "Ciemno, prawie noc" było dla mnie sporym rozczarowaniem. Mimo tego, postanowiłam dać szansę "Wyspie Łzie". Wszak to pierwsza powieść Bator po zdobyciu Nike i wiązałam z nią duże nadzieje, ale po jej lekturze już nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W moim odczuciu książka niegodna uwagi. Temat niby interesujący: Parys ukazuje życie Niemców po obu stronach muru berlińskiego, a głównym wątkiem jest budowa tunelu, który umożliwi przedostanie się z NRD do RFN.
Jak dla mnie, cała ta historia jakoś nie bardzo się klei, chociaż nie potrafię do końca powiedzieć, czego tam brakuje.
Dużym plusem jest wprowadzenie i opisanie młodości Gerharda - fotoreportera, który pojawia się również w "Magiku".
Być może moim błędem było to, że najpierw przeczytałam "Magika". Z drugiej jednak strony, gdybym zaczęła po kolei, czyli od "Tunelu", to "Magikowi" chyba nie dałabym już szansy.

W moim odczuciu książka niegodna uwagi. Temat niby interesujący: Parys ukazuje życie Niemców po obu stronach muru berlińskiego, a głównym wątkiem jest budowa tunelu, który umożliwi przedostanie się z NRD do RFN.
Jak dla mnie, cała ta historia jakoś nie bardzo się klei, chociaż nie potrafię do końca powiedzieć, czego tam brakuje.
Dużym plusem jest wprowadzenie i opisanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Janusz Leon Wiśniewski: nazwisko, które działa na mnie jak magnes.
Moje historie prawdziwe to zbiór historii, których autor był świadkiem lub które ktoś mu opowiedział. Wiśniewski zapewnia, że wszystkie opowieści są prawdziwe, choć czasami trudno w to uwierzyć.
Historie w większości bardzo smutne, bez happy endu, ale mimo tego nie sposób się od nich oderwać. Niektóre z nich brzmią dziwnie znajomo: mniej lub bardziej zmodyfikowane zostały bowiem wykorzystane przez autora w jego powieściach.

Janusz Leon Wiśniewski: nazwisko, które działa na mnie jak magnes.
Moje historie prawdziwe to zbiór historii, których autor był świadkiem lub które ktoś mu opowiedział. Wiśniewski zapewnia, że wszystkie opowieści są prawdziwe, choć czasami trudno w to uwierzyć.
Historie w większości bardzo smutne, bez happy endu, ale mimo tego nie sposób się od nich oderwać. Niektóre z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jako miłośniczka reportażu i po przeczytaniu dwóch poprzednich części, czekałam na ten tom z wielką niecierpliwością.
Mariusz Szczygieł po raz kolejny mnie nie zawiódł: powyciągał z archiwów prawdziwe perełki, dzięki którym mogłam poszerzyć swoje horyzonty i dowiedzieć się o zjawiskach, z istnienia których dotychczas nie zdawałam sobie sprawy.
Minusem duża liczba tekstów o tematyce związanej z II wojną. Wiem, że to ważna tematyka, ale osobiście przytłacza mnie jej wszechobecność.

Jako miłośniczka reportażu i po przeczytaniu dwóch poprzednich części, czekałam na ten tom z wielką niecierpliwością.
Mariusz Szczygieł po raz kolejny mnie nie zawiódł: powyciągał z archiwów prawdziwe perełki, dzięki którym mogłam poszerzyć swoje horyzonty i dowiedzieć się o zjawiskach, z istnienia których dotychczas nie zdawałam sobie sprawy.
Minusem duża liczba tekstów o...

więcej Pokaż mimo to