rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Gdzieś w Europie pośród szlachetnych, odważnych, prawych narodów: Niemców, Ukraińców, Rosjan istnieje państwo podłych, okrutnych, złych, zaplutych rzysmko - katolickich polaków. Taki jest ogólny wydźwięk tej książki, zresztą spójny z linią ideologiczną głównego pracodawcy autora.

Gdzieś w Europie pośród szlachetnych, odważnych, prawych narodów: Niemców, Ukraińców, Rosjan istnieje państwo podłych, okrutnych, złych, zaplutych rzysmko - katolickich polaków. Taki jest ogólny wydźwięk tej książki, zresztą spójny z linią ideologiczną głównego pracodawcy autora.

Pokaż mimo to


Na półkach:

K, Dziękuję Ci za polecenie wspaniałej lektury, tej symfonii rozpisanej na słowa. Jednak przede wszystkim, za otwarcie mojej duszy na nowe płaszczyzny wrażliwości. I T A Y

K, Dziękuję Ci za polecenie wspaniałej lektury, tej symfonii rozpisanej na słowa. Jednak przede wszystkim, za otwarcie mojej duszy na nowe płaszczyzny wrażliwości. I T A Y

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ziew

Ziew

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak jeszcze głębokie i niezbadane są zniewalające pokłady skandynawskiego kryminału? Chyba każdy początkujący pisarz mieszkający w Skandynawii ma wgrywany soft, który pozwala mu pisać kapitalne kryminały, bo innego racjonalnego wytłumaczenia na ten fenomen nadzwyczajności nie widzę.
Na naszym rynku pojawiła się nowa seria autorstwa pana Horsta, który ma dla nas 9 (!) mam nadzieję, równie dobrych kryminałów jak „Jaskiniowiec”. Nie będę streszczał fabuły bo, w przypadku kryminału może być to potraktowane jako zbrodnia przeciwko (czytającej) części ludzkości. Zaczęły się wakacje, nadszedł czas lekkich niezobowiązujących lektur, wiec mamy doskonałą ofertę na emocjonujące, ogniste letnie czytadło. W poniedziałek biegnę do księgarni po następną dostępną pozycją pana Horsta „Psy Gończe”
Przy okazji polecam także klasykę literatury norweskiej autorstwa Tarjiej Vesaas.

Jak jeszcze głębokie i niezbadane są zniewalające pokłady skandynawskiego kryminału? Chyba każdy początkujący pisarz mieszkający w Skandynawii ma wgrywany soft, który pozwala mu pisać kapitalne kryminały, bo innego racjonalnego wytłumaczenia na ten fenomen nadzwyczajności nie widzę.
Na naszym rynku pojawiła się nowa seria autorstwa pana Horsta, który ma dla nas 9 (!) mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka powinna stanowić przykład dla początkujących pisarzy jak się nie powinno pisać książek. Autor miał w miarę ciekawy pomysł na książkę, lecz na wykonanie go zabrakło już chęci i planu. Do końca książki nie wiedziałem co stanowi jej temat przewodni, czy rzecz jest o penitencjariuszach czy jakimś transformiście czy o tajemniczym myśliwym. Prowadzenie kilku wątków jest fatalne, gubią się miedzy sobą nie zazębiają nie nabierają dynamizmu, znikają się w połowie książki, nowe pojawiają się w pewnym momencie, i w końcu na ostatniej stronie jeden bohater książki tłumaczy drugiemu, że ten to nie ten, a tamten to nie ten, a on to z kolei jest kimś innym i już, koniec książki. W posłowiu autor z rozbrajająca szczerością pisze że spotkał się z dwoma skądinąd ciekawymi historiami, lecz zupełnie nie powiązanymi ze sobą i postanowił napisać książkę nieudolnie łącząc te wątki.
Wielka szkoda, po rewelacyjnym „Zaklinaczu” (brrr, kto to tłumaczył), autor spoczął na laurach i perfekcyjnie zmarnował ciekawy temat.

Ta książka powinna stanowić przykład dla początkujących pisarzy jak się nie powinno pisać książek. Autor miał w miarę ciekawy pomysł na książkę, lecz na wykonanie go zabrakło już chęci i planu. Do końca książki nie wiedziałem co stanowi jej temat przewodni, czy rzecz jest o penitencjariuszach czy jakimś transformiście czy o tajemniczym myśliwym. Prowadzenie kilku wątków...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Finis Silesiae, Raj Utracony.
Hołd oddany magicznej krainie, która bezpowrotnie zginęła oraz magii fotografii.
W ciągu ułamka sekundy na kliszy został utrwalony świat, którego nie ma i on nigdy nie wróci. Historia, która została opowiedziana na podstawie kilku fotografii, zostały odtworzone losy dwojga bohaterów, jeżeli nie prawdziwe, to na pewno ktoś w tym czasie, na Śląsku tak żył, cieszył się, smucił, kochał. Przekaz jest uniwersalny przedstawia losy ludzi mieszkających w pięknej krainie rozciągającej się od Gliwic do Zgorzelca. Jesteśmy świadkami, zwiastunów, znaków, które prowadzą do nieuniknionego tragicznego końca, który tak dobrze wszyscy znamy. Jesteśmy świadkami jak wiatr historii potrafi unicestwić Nasze małe ojczyzny w których rodzimy się, mieszkamy, kochamy je, wspominamy, lecz jak okazuje się, że nie zawsze są one nam dane. Mogą zginąć one bezpowrotnie. Finis.
Warto było poświęcić sporo trudu, aby zdobyć tę książkę, a nie jest łatwo

Finis Silesiae, Raj Utracony.
Hołd oddany magicznej krainie, która bezpowrotnie zginęła oraz magii fotografii.
W ciągu ułamka sekundy na kliszy został utrwalony świat, którego nie ma i on nigdy nie wróci. Historia, która została opowiedziana na podstawie kilku fotografii, zostały odtworzone losy dwojga bohaterów, jeżeli nie prawdziwe, to na pewno ktoś w tym czasie, na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie potrafię sobie wytłumaczyć dlaczego subkultura więzienna jest dla mnie taka atrakcyjna, ma sobie jakiś magnetyzm niezwykłą siłę przyciągania. To już druga przeczytana przeze mnie książka o tej tematyce, wcześniej był „Kryminalista” Jacka Głębskiego, a czeka na mnie „Skazaniec” Krzystofa Spadło. Wracając do moich rozmyślań, ja człowiek który wiedzie prawe życie, i moim jedynym naruszeniem prawa był jeden mandat za przekroczenie prędkości, a tu nagle jestem zauroczony subkulturą gitowców. Wytłumaczeniem tego jest najprawdopodobniej fakt przestrzegania przez tą grupę zasad, stworzenia wspólnoty, która wykazuje się niezwykłą solidarnością, stworzyła swój hermetyczny język, system zachowań, i te normy są konsekwentnie przestrzegane, pod groźbą wykluczenia z grupy i zepchnięcia do najniższej kasty więziennej. Może siła przyciągania tej subkultury wynika z tego, że w dzisiejszych czasach rzadko zdarza się aby ktoś przestrzegał jakichkolwiek norm stworzonych przez grupę i robił cokolwiek w imię honoru. Takie zachowania w więzieniu, według mnie są przejawem atawizmu, gdzie na przestrzeni kilkunastu metrów kwadratowych stłoczonych zostaje kilku lub kilkunastu zazwyczaj agresywnych ludzi, musieli oni wypracować system zachowań umożliwiający im przeżycie, który umożliwi organizację tej zbiorowości podporządkowanej samcowi alfa i gdzie każdy ma swoje miejsce w hierarchii stada. Unormowanie i zhierarchizowanie takiej społeczności pozwala zachować pewną higienę psychiczną i bez szkody na psychice (niestety tylko dla najwyższej kasty- gitowców) przetrwać okres odsiadki.

Nie potrafię sobie wytłumaczyć dlaczego subkultura więzienna jest dla mnie taka atrakcyjna, ma sobie jakiś magnetyzm niezwykłą siłę przyciągania. To już druga przeczytana przeze mnie książka o tej tematyce, wcześniej był „Kryminalista” Jacka Głębskiego, a czeka na mnie „Skazaniec” Krzystofa Spadło. Wracając do moich rozmyślań, ja człowiek który wiedzie prawe życie, i moim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka, obok „Roku 1984” i „ Nowego wspaniałego świata”, podczas której czytania przechodzą czytelnika dreszcze i zadaje sobie pytanie, skąd autorzy tych książek, kilkadziesiąt lat temu wiedzieli, że tak właśnie będzie wyglądała przyszłość. W tej chwili zachowujemy się dokładnie tak jak przedstawił to Ray Bradbury w 1953 roku i niestety nie jest to optymistyczny obraz. Pozycja ta nie jest może, tak przerażająca i przytłaczająca jak dwie przedstawione powyżej antyutopie, jednak dosłownie kilka niezwykle celnych spostrzeżeń autora, powoduje przebiegnięcie dreszczu po plecach.
Może Ray Bradbury, Aldous Huxley i George Orwell nie byli wizjonerami, jasnowidzami, lecz po prostu doskonale znali ludzką psychikę i mechanizmy społecznych zachowań człowieka, które widać, są niezmienne i dlatego mimo upływu wielu lat możemy na kartach tych książek dostrzec otaczającą na rzeczywistość. Jeden fragment książki mówi o ekranach wypełniających całe ściany, gdzie marzeniem, żony głównego bohatera jest posiadanie czterech, na każdej ścianie ( ma dopiero trzy), i wspólnie z koleżankami ogląda „rodzinkę” identycznie jak całe rodziny w Polsce też oglądają rodzinkę.pl ekranach wypełniających całe ściany. Taki sposób spędzania wolnego czasu, wywołuję następującą myśl u bohatera książki:
„Nie mogę mówić do ściany, bo ściana mówi do mnie, nie mogę rozmawiać z żoną, bo słucha ścian”.

Książka, obok „Roku 1984” i „ Nowego wspaniałego świata”, podczas której czytania przechodzą czytelnika dreszcze i zadaje sobie pytanie, skąd autorzy tych książek, kilkadziesiąt lat temu wiedzieli, że tak właśnie będzie wyglądała przyszłość. W tej chwili zachowujemy się dokładnie tak jak przedstawił to Ray Bradbury w 1953 roku i niestety nie jest to optymistyczny obraz....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ile jeszcze przede mną nie odkrytych ksiąg, niesamowicie intrygujących historii, zawikłanych losów ludzkich, napisanych ręką niezwykle utalentowanych ludzi. Ta książka potwierdza, że jeszcze przede mną jest dużo wspaniałych nieodkrytych książek, jednocześnie zapowiadając wspaniałe chwile z ekscytującą lekturą.
Niezwykła historia o człowieku, który mieszka w domu z czekolady, poszukuje on swojej tożsamości, tej narodowej, a przede wszystkim osobistej, często zadając sobie pytanie, kim jestem? Dla mnie Konstanty Willemann nie jest w żadnym przypadku bohaterem negatywnym, przeżywa on rozterki i ulega słabościom, które nie są obce każdemu z nas. Będąc wrzuconym w wir wojny nie poddaje się biernie jej, lecz próbuje na swój sposób uczestniczyć w niej.
Największym atutem tej książki jest wspaniały język, nieszablonowa narracja i szalony hipnotyczny rytm, bardzo nawiązującydo tytułu powieści.
Według mnie kluczem do zrozumienia rozterek Konstantego, są kilkukrotnie przytaczane słowa: „.. raczej nie jesteś, niż jesteś. Kręgi na wodzie.”

Ile jeszcze przede mną nie odkrytych ksiąg, niesamowicie intrygujących historii, zawikłanych losów ludzkich, napisanych ręką niezwykle utalentowanych ludzi. Ta książka potwierdza, że jeszcze przede mną jest dużo wspaniałych nieodkrytych książek, jednocześnie zapowiadając wspaniałe chwile z ekscytującą lekturą.
Niezwykła historia o człowieku, który mieszka w domu z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka bardzo podobna do niedawno przeczytanej przeze mnie pozycji Jacka Głębskiego „ Kryminalista”. W obydwu książkach mamy podobny podział na kasty społeczne. W wiezieniu jest podział na grypserę, niegrypsujących i cweli czyli niedotykalnych. W środowisku szkolnym przestawionym przez Janasa Gardella mamy podział na popularnych uczniów, tych którzy aspirują do przyjaźni z nimi oraz też kasty wyklętych „ofiar losu”. W obydwu przypadkach grupa stojąca najwyżej w hierarchii dyktuje warunki współegzystencji pozostałym, decyduje kto może awansować w hierarchii a kto może zostać strącony na samo dno. Pomyli się, jeżeli ktoś spodziewa się, że środowisko kryminalistów jest bardziej brutalne w sferze fizycznej jaki i psychicznej o dzieci. W książce tej mamy namacalny przykład truizmu, że dzieci są okrutne, są i to bardzo. Należy także zastanowić się czy przynależność do danej kasty w wieku dziecięcym i jego formowanie się w sferze zachowań społecznych ma wpływ na postawy i osiągnięcia w życiu osobistym i zawodowym.
Oprócz treści, zachwyca także styl, zimny, precyzyjny, oszczędny w formie, iście skandynawski.

Książka bardzo podobna do niedawno przeczytanej przeze mnie pozycji Jacka Głębskiego „ Kryminalista”. W obydwu książkach mamy podobny podział na kasty społeczne. W wiezieniu jest podział na grypserę, niegrypsujących i cweli czyli niedotykalnych. W środowisku szkolnym przestawionym przez Janasa Gardella mamy podział na popularnych uczniów, tych którzy aspirują do przyjaźni z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Według mnie książka nierówna, pierwsza połowa mroczna, niepokojąca, gdzie czytanie powoduje przebieganie dreszczy po plecach. Najbardziej zapadają w pamięć, wręcz wgryzają się w nią, opowieści i dialogi Ewy, są solą tej opowieści. Wyborne są dialogi i narracja głównej bohaterski, gdy czytałem takie teksty jak „mamękamaękama” albo o szalonym sześcioletnim Fabrege z wałbrzyskiej Palestyny, czy „na beztrupiu i trumna trup” albo „zamtkobożna upocona” miałem chęć klękać, uwielbiam z taką lekkością pisane zabawy słowem. Mroczne opowieści z okresów wojny i po jej zakończeniu także wieją grozą. Druga część powieści straszna, okrutna, w konwencji typowego kryminału, jak dla mnie tylko poprawna, mimo jakże oczekiwanego niespodziewanego zakończenia. Mnie, chyba wbrew większości, mimo syntetycznego przedstawienia sposobu wypowiedzi w internecie, rozdziały „Bluzg” raczej nie przypadły do gustu. Jest to chyba jedna z najbardziej mrocznych zapadających w pamięć książek jakie czytałem, nie tylko dzięki klimatowi grozy i niepokoju, lecz także, a może przede wszystkim, dzięki niezrównanemu talentowi autorki w posługiwaniu się słowem

Według mnie książka nierówna, pierwsza połowa mroczna, niepokojąca, gdzie czytanie powoduje przebieganie dreszczy po plecach. Najbardziej zapadają w pamięć, wręcz wgryzają się w nią, opowieści i dialogi Ewy, są solą tej opowieści. Wyborne są dialogi i narracja głównej bohaterski, gdy czytałem takie teksty jak „mamękamaękama” albo o szalonym sześcioletnim Fabrege z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemna zabawa, bo mamy w tej książce odniesienia do bardziej znanych dzieł z literatury. Jako tło historyczne książki mamy tu historię przedstawioną w „Królowa Margot” A. Dumasa, następnie pierwszy wątek kryminalny jednoznacznie kojarzy się z „Imieniem Róży” gdzie zagdaka obraca się wokół ksiąg i inkunabułów. W drugiej części mamy do czynienia z historia przywodząca na myśl dokonania Kuby Rozpruwacza. Jak dla mnie trochę za mało „smaczków” historycznych dotyczących samego Krakowa, ale odnosząc się do przykładu Marka Krajewskiego to chyba łatwiej opisać realia przedwojennego Wrocławia niż XVI wiecznego Krakowa.

Przyjemna zabawa, bo mamy w tej książce odniesienia do bardziej znanych dzieł z literatury. Jako tło historyczne książki mamy tu historię przedstawioną w „Królowa Margot” A. Dumasa, następnie pierwszy wątek kryminalny jednoznacznie kojarzy się z „Imieniem Róży” gdzie zagdaka obraca się wokół ksiąg i inkunabułów. W drugiej części mamy do czynienia z historia przywodząca na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zmarnowany potencjał przez fatalny styl i nieudolność językową, literacko ta książka jest tak słaba że aż zęby bolą. Temat książki, punkt widzenia z jakiego są przedstawiane wydarzenia jest ciekawy i bardzo oryginalny. Bardzo ciekawe wręcz erudycyjne momenty przeplatane są dłużyznami, na każdej stronie autor co najmniej kilka razy wymienia jakiś stopień wojskowy, z kart książki wylewają się całe dywizje haupt, unter, standarte i innej maści furherów, gdyby autor darował nam te stopnie to książka miała by 100 stron mniej. Dużym pulsem jest okładka i enigmatyczny tytuł.
Rozpatrując „reklamowaną” drastyczność książki to w kontekście poruszanego tematu, dla mnie nie było tam nic czego bym się spodziewał po książce o ss-manie. Niesmaczne są wynaturzenia zdegenerowanego pederasty, gdzie autor zniża się do poziomy kloacznego i w książce mamy takie kwiatki jak: „Jego ciało wydzielało woń młodej skóry i potu, czasem zmieszaną z lekkim zapaszkiem gówna, jak gdyby niestaranie się podtarł” Nie wiem czym autor chciał w tym momencie zaimponować czytelnikowi. W swoim życiu przeczytałem co nieco i przekonałem się, że są dziesiątki sposobów na zszokowanie i przerażenie czytelnika, jednak styl kloaczno – gówniany chyba jest najmniej wyszukany i wymagający najmniej talentów literackich.
Gdyby nie, jakże modna i gwarantująca sukces literacki jak i filmowy, poruszana tematyka holokaustu i gejów to chyba pies z kulawą nogą nie spojrzał by na tą książkę zmarnowanych szans, a krytycy nie zostawili by na niej suchej nitki.

Zmarnowany potencjał przez fatalny styl i nieudolność językową, literacko ta książka jest tak słaba że aż zęby bolą. Temat książki, punkt widzenia z jakiego są przedstawiane wydarzenia jest ciekawy i bardzo oryginalny. Bardzo ciekawe wręcz erudycyjne momenty przeplatane są dłużyznami, na każdej stronie autor co najmniej kilka razy wymienia jakiś stopień wojskowy, z kart...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piekło oblepione miodem, czy może raj zanurzony w szambie? Niezwykły, zaskakujący i na pewno nieoczekiwany opis życia na wyspie Pitcairn. Jest to też, moim zdaniem, uniwersalne studium kształtowania się zachowań społecznych, przekonań, charakteru, zasad moralnych pod wpływem otoczenia, warunków w jakich człowiek żyje. Tutaj mamy warunki niemalże laboratoryjne do analizy takich uwarunkowań, co w przypadku społeczności zamieszkującej Pitcairn ma przerażający wymiar

Piekło oblepione miodem, czy może raj zanurzony w szambie? Niezwykły, zaskakujący i na pewno nieoczekiwany opis życia na wyspie Pitcairn. Jest to też, moim zdaniem, uniwersalne studium kształtowania się zachowań społecznych, przekonań, charakteru, zasad moralnych pod wpływem otoczenia, warunków w jakich człowiek żyje. Tutaj mamy warunki niemalże laboratoryjne do analizy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od razu widać, że mamy do czynienia z książką napisaną przez scenarzystę filmowego. Jest napisana niezwykle spójnie, precyzyjnie, wszystkie wątki, postacie nie są przypadkowe i mają związek z fabułą. Nic co potrzebne nie zostało pominięte, a co niepotrzebne nie zostało napisane. Sama treść to połączenie książki wojennej z łotrzykowsko-przygodową. Jest dobrze przedstawione życie w oblężonym mieście, świetnie nakreśleni bohaterowie, są walki partyzanckie i jak ktoś lubi to znajdzie tu smaczki szachowe. A zakończenie w iście filmowym stylu

Od razu widać, że mamy do czynienia z książką napisaną przez scenarzystę filmowego. Jest napisana niezwykle spójnie, precyzyjnie, wszystkie wątki, postacie nie są przypadkowe i mają związek z fabułą. Nic co potrzebne nie zostało pominięte, a co niepotrzebne nie zostało napisane. Sama treść to połączenie książki wojennej z łotrzykowsko-przygodową. Jest dobrze przedstawione...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kategoryczny imperatyw w aspekcie przytłoczenia mechaniki solipsystycznej, póź daj sus wid wol miej, około ding ding dong południa dziwcą nowel sejmie pozer się żali (acz nie żer się pali) a wokół nich mglisto perłowe, pełne wielorakich, nieokreślonych zjaw. Kokonagle kozakobiekora on się kowykopakolić kokakozakonie. Jeże liktor ryś ma ruder a kura tych mi ja, osoblivo typo esplodo furiante. Tłum męczący mózg że tnie, In uno ex tu ałerz lejter.

Powyżej krótka mieszanka ćwiczeń.
GENIALNE !!!

Kategoryczny imperatyw w aspekcie przytłoczenia mechaniki solipsystycznej, póź daj sus wid wol miej, około ding ding dong południa dziwcą nowel sejmie pozer się żali (acz nie żer się pali) a wokół nich mglisto perłowe, pełne wielorakich, nieokreślonych zjaw. Kokonagle kozakobiekora on się kowykopakolić kokakozakonie. Jeże liktor ryś ma ruder a kura tych mi ja, osoblivo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka przedstawia kilkadziesiąt obrazów wojny widziane oczyma dzieci, które są największymi ofiarami tej wojny. Obrazy te zostały na wieczność wypalone krwią i ogniem w umyśle bohaterów tej książki. Każde z tych opowiadań jest powiązane z utratą kogoś bliskiego dla dziecka i to zawsze w sposób gwałtowny, nagły i bezlitosny. Książka niesie ogromny ładunek emocjonalny, niezgłębione pokłady smutku, rozpaczy i bezgranicznej dziecięcej tragedii w bezmiarze okrucieństwa i bezduszności, które je otacza. Opis piekła, w środek którego zostały wrzucone dzieci, niesie poczucie bezsilności i zwątpienia.

Książka przedstawia kilkadziesiąt obrazów wojny widziane oczyma dzieci, które są największymi ofiarami tej wojny. Obrazy te zostały na wieczność wypalone krwią i ogniem w umyśle bohaterów tej książki. Każde z tych opowiadań jest powiązane z utratą kogoś bliskiego dla dziecka i to zawsze w sposób gwałtowny, nagły i bezlitosny. Książka niesie ogromny ładunek emocjonalny,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie powinno czytać się takich książek, lektura odbiera chęć sięgania po inne tytuły. Przy tej książce inne poruszają w sposób trywialny sprawy błahe i nieciekawe. Wydają się być napisane ręką niedoświadczonego wierszoklety czy grafomana a niekiedy niepokojąco zbliżają się do poziomu wypracowania gimnazjalisty. Jednocześnie obcowanie z taką Literaturą napisaną w harmonijnym i spokojnym stylu niesamowicie uwrażliwia czytelnika i wznosi na wyższy poziom wtajemniczenia wielbicieli literatury. Po takim doświadczeniu dobór lektur musi ulec zmianie.

Nie powinno czytać się takich książek, lektura odbiera chęć sięgania po inne tytuły. Przy tej książce inne poruszają w sposób trywialny sprawy błahe i nieciekawe. Wydają się być napisane ręką niedoświadczonego wierszoklety czy grafomana a niekiedy niepokojąco zbliżają się do poziomu wypracowania gimnazjalisty. Jednocześnie obcowanie z taką Literaturą napisaną w harmonijnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oszustwo, wszystkie opisy książki, łącznie tym zamieszczonym na okładce to prymitywny zabieg marketingowy niewiele mający wspólnego z treścią książki, wprowadzający czytelnia w błąd. Książka w 80 % jest o gabinetowych przepychankach, sojuszach, intrygach, koalicjach między ugrupowaniami podziemnymi tymi z prawej jak i z lewej strony sceny politycznej. Gdybym chciał mieć z takim tematem do czynienia to włączyłbym sobie TV na jakiś program publicystyczny i wyszło by na jedno.
Poza tym książka napisana w okropnym infantylnym stylu. Zdania krótkie, szarpane bez jakiegokolwiek rytmu. Literacko styl zbliżony do komiksu, chociaż w komiksach jest płynność a tu czyta się „pod włos”. Wątki przedstawione w książce są chaotyczne niezazębiające się i spowalniające dynamikę jakże potrzebną w tego typu książce. Zupełnie dla mnie niezrozumiała jest objętość książki, poruszana tematyka, przedstawiona akcja powinna zmieścić się na 350 stronach. A tu mamy cegłę jakbyśmy mieli do czynienia z powieścią opisująca dzieje kilku rodzin na przestrzeni dwóch wieków, albo z dziełem naukowo – historycznym a takim, mimo oparcia treści na faktach historycznych, ta księga nie jest. Odradzam.

Oszustwo, wszystkie opisy książki, łącznie tym zamieszczonym na okładce to prymitywny zabieg marketingowy niewiele mający wspólnego z treścią książki, wprowadzający czytelnia w błąd. Książka w 80 % jest o gabinetowych przepychankach, sojuszach, intrygach, koalicjach między ugrupowaniami podziemnymi tymi z prawej jak i z lewej strony sceny politycznej. Gdybym chciał mieć z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

U Krajewskiego zawsze była zbrodnia, grzech, barwna i żywa narracja postacie z krwi i kości. Nigdy nie oczekiwałem od autora filozofowania i erudycji. Autor niepotrzebnie wchodzi w nie swoje buty, na myśl przychodzą erudycyjne popisy Umberto Eco, co jak sądzę nie wychodzi to ,włoskiemu pisarzowi, na dobre bo od lat jego powieści są ciężkostrawne. Zresztą sam autor w wywiadach twierdzi, że jest pisarzem literatury klasy B, więc tym bardziej klasa w której się poruszamy zobowiązuje do zbrodni, krwi, wódy, dzi.ek, brudu i lekcji historii Wrocławia, Lwowa i nic poza tym.
Ale jak już nie raz napisałem Pan Marek ma u mnie kącik w sercu, m.in. za rozbudzenie u mnie, Dolnoślązaka, miłości do Wrocławia, więc dużo mogę mu wybaczyć, więc komplet gwiazdek dla klasy B.
Parafrazując Katona, będę zawsze powtarzał: A poza tym sądzę, że Eberhard Mock powinien wrócić.

U Krajewskiego zawsze była zbrodnia, grzech, barwna i żywa narracja postacie z krwi i kości. Nigdy nie oczekiwałem od autora filozofowania i erudycji. Autor niepotrzebnie wchodzi w nie swoje buty, na myśl przychodzą erudycyjne popisy Umberto Eco, co jak sądzę nie wychodzi to ,włoskiemu pisarzowi, na dobre bo od lat jego powieści są ciężkostrawne. Zresztą sam autor w...

więcej Pokaż mimo to