Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Mój przyjaciel koziorożec Masaru Miyokawa, Otsuichi
Ocena 7,7
Mój przyjaciel... Masaru Miyokawa, Ot...

Na półkach: ,

Ta manga wywołała we mnie myśl: Chcę wierzyć, że gdybym w swoich latach szkolnych była świadkiem przemocy, nie odwróciłabym wzroku, a odezwała się i zaingerowała. Zwróciła uwagę i próbowała to gdzieś zgłosić, pomóc, nawet ryzykując, że sama mogę oberwać. Boję się, że bym się na to nie zdobyła, ale pragnę wierzyć, że tak by było.
Bo manga ta pokazuje, co się dzieje, jeśli odwracamy wzrok i ignorujemy dziejącą się komuś krzywdę. Należy pamiętać, że nie zaniechanie pomocy to ciche przyzwolenie. A może nawet i bierny współudział.

Ta manga wywołała we mnie myśl: Chcę wierzyć, że gdybym w swoich latach szkolnych była świadkiem przemocy, nie odwróciłabym wzroku, a odezwała się i zaingerowała. Zwróciła uwagę i próbowała to gdzieś zgłosić, pomóc, nawet ryzykując, że sama mogę oberwać. Boję się, że bym się na to nie zdobyła, ale pragnę wierzyć, że tak by było.
Bo manga ta pokazuje, co się dzieje,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam problem z zarysowaniem jednej postaci. W jednym rozdziale przedstawia się nam ją jako rozwiązłą gwiazdeczkę, która zmienia partnerów jak rękawiczki, potrafi mieć nawet dwóch na raz, a nawet potrafi pozostać w związku tylko dla korzyści materialnych i z braku innych lepszych opcji na horyzoncie. No przepraszam bardzo, ale bardzo ciężko mi nagle, już w następnym rozdziale, uwierzyć, że ta sama postać nagle jest przedstawiana jako szalenie zakochaną od pierwszego wejrzenia, do tego stopnia, że byłaby w stanie umrzeć, jeśli nie będzie w stanie umrzeć tej osoby.
Jest to po prostu dla mnie poprowadzone albo za szybko, albo zbyt gwałtownie. Osoba autorska mogłaby chociaż zarysować próby tej postaci w przekazaniu tej swojej przyjaciółce, że tylko tak mówi, ale będzie jej później miała coś bardzo ważnego do przekazania. Zarysować jakieś wahanie w jej zachowaniu, cokolwiek. W obecnym stanie słabo to dla mnie wypadło, a przez to tylko ta postać mnie irytuje...

Mam problem z zarysowaniem jednej postaci. W jednym rozdziale przedstawia się nam ją jako rozwiązłą gwiazdeczkę, która zmienia partnerów jak rękawiczki, potrafi mieć nawet dwóch na raz, a nawet potrafi pozostać w związku tylko dla korzyści materialnych i z braku innych lepszych opcji na horyzoncie. No przepraszam bardzo, ale bardzo ciężko mi nagle, już w następnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo podobał mi się realizm i naturalizm rozwoju relacji bohaterów. To wszystko było tak prawdopodobnie, że aż niemal niemożliwe w niemal większości literackich światów. Żadnych niedomówień, żadnych zbędnych dram. Po prostu ludzie, którzy potrafią ze sobą rozmawiać. Tak po prostu.

Mam wrażenie, że mangi z wątkiem muzycznym po prostu coś w sobie mają. To już kolejna taka pozycja po Given, która te słowa potwierdza.

Bardzo podobał mi się realizm i naturalizm rozwoju relacji bohaterów. To wszystko było tak prawdopodobnie, że aż niemal niemożliwe w niemal większości literackich światów. Żadnych niedomówień, żadnych zbędnych dram. Po prostu ludzie, którzy potrafią ze sobą rozmawiać. Tak po prostu.

Mam wrażenie, że mangi z wątkiem muzycznym po prostu coś w sobie mają. To już kolejna taka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Generalnie chwyciłam tę książkę ze względu na piękne nowe wydanie oraz obiecany wątek romantyczny na etapie trzeciego tomu. Przed zakupem przeczytałam kilkanaście opinii mówiących, że książka jest zwyczajnie nudna, powolna, nie posiada żadnych interesujących zwrotów akcji, bądź że rozkręca się dopiero na etapie około trzysetnej strony. Nie zgodzę się z tymi opiniami.
Moim zdaniem jest to bardzo przyjemna książka. Spokojna, bez napiny, bez nadmiernego przejmowania się. Ot zwykła przygoda piątki przyjaciół. Nawet nie raził mnie fakt, że bohaterowie mają po szesnaście lat, gdzie normalnie mam awersję do wszystkiego poniżej dwudziestego pierwszego roku życia. Tutaj nie, postaci są dojrzałe, dobrze zarysowane i przyjemne w odbiorze.
Nie zgodzę się też do wolnego tępa opowieści. Oni nie jest wolne czy nudne. To raczej tak, jakby autorka oryginalnie napisała długą powieść, ale ostatecznie postanowiła podzielić ją ma cztery części. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że czcionka jest duża, a sam tekst się szybko czyta, to w ogóle nie czuje się jak po przeczytaniu książki, a raczej jej części.
Fabuła jest wciągająca. Nie ma zbędnego pitolenia, w każdym rozdziale posuwamy nasze poszukiwania do przodu, odkrywamy coś o bohaterach lub dostajemy kolejne interakcje między nimi. Dla mnie spoko.
No może mam malutkie ale do dosłownie ostatniego akapitu książki. Wydaje mi się na siłę wepchnięty, by zachęcić do sięgnięcia po następny tom. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest słabe zakończenie. Przekazuje się nam tam bardzo ważną informację. Chodzi mi raczej o napisanie tej sceny i nagłe przekazanie nam tej informacji. Choć może wyjaśni się to w następnym tomie. Który zresztą idę od razu czytać, bo nie widzę sensu robienia sobie przerwy.

Generalnie chwyciłam tę książkę ze względu na piękne nowe wydanie oraz obiecany wątek romantyczny na etapie trzeciego tomu. Przed zakupem przeczytałam kilkanaście opinii mówiących, że książka jest zwyczajnie nudna, powolna, nie posiada żadnych interesujących zwrotów akcji, bądź że rozkręca się dopiero na etapie około trzysetnej strony. Nie zgodzę się z tymi opiniami.
...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To rozdzielenie na dwa tomy było zdecydowanie niepotrzebne.

To rozdzielenie na dwa tomy było zdecydowanie niepotrzebne.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wybaczcie, ale tutaj nawet nie ma czego oceniać. Zaznaczę na wstępnie, że jestem fanem monster- i alienfuckerów. Ale takich dobrych. Kupiłam tę książkę z myślą, że może jednak trafię na chociaż odrobinę fabuły, a pojedyncze sceny pustego seksu przecierpię.

No nie. To nie jest powieść. To jest fabularyzowane porno, w którym gdyby wyciąć puste akty seksualne, niemotywowane żadnymi uzasadnionymi zjawiskami emocjonalnymi, a także usunąć wszystkie na siłę i niepotrzebnie wstawione zdania ,,Na ten widok mój kutas stwardniał, jakby już chciał się znaleźć w jej cipce", zostałoby nam może sto stron tekstu. Reszta to ciągły, pusty, bezsensowny, wulgarny seks.

Niemalże każde pół strony po prostu musi zawierać słowo cipa, kutas, mokra cipa, sutek czy inny cyc. Autorka w ogóle nie potrafi pisać historii tak, by to jakkolwiek wciągnęło i zainteresowało czytelnika o choć minimalnych wymaganiach. Zamiast scen jakkolwiek rozwijających postacie, dostajemy jedynie kolejne minety, obciąganie i pierwotne ujeżdżanie. Jeśli ktoś lubi słabe porno przeniesione na papier, okej. Jeśli ktoś lubi skrajne minimum zdolności pisania książki, które ledwie stoi na poziomie wattpada, okej.

Ale mnie to nie kupuje. Czytając to czułam niechęć, niesmak i umierającą straszną śmiercią wiarę w rynek wydawniczy. Nigdy nie zrozumiem, jak coś takiego może się stać się fenomenem na skalę międzynarodową. Może po prostu zbyt zależy mi na relacji międzyludzkiej (w tym przypadku między człowiekiem i obcym), która nie opiera się jedynie na cielesności i płytkim zafascynowaniu.

Czytając wypowiedź autorki z końca książki widzę, że chyba chce ona stworzyć coś głębszego, coś bardziej rozbudowanego. Nie rozumiem tym bardziej, gdzie te plany skręciły ze swojej obranej ścieżki i skręciło w... to.

Wybaczcie, ale tutaj nawet nie ma czego oceniać. Zaznaczę na wstępnie, że jestem fanem monster- i alienfuckerów. Ale takich dobrych. Kupiłam tę książkę z myślą, że może jednak trafię na chociaż odrobinę fabuły, a pojedyncze sceny pustego seksu przecierpię.

No nie. To nie jest powieść. To jest fabularyzowane porno, w którym gdyby wyciąć puste akty seksualne, niemotywowane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta manga skłania mnie do przemyśleń, że słowa własnej matki (czy ogólnie dorosłego/rodzica/nauczyciela/wzorca), padające gdy jesteśmy jeszcze małymi dziećmi, o treści „Nie możesz wziąć ślubu z Leo. Nie wolno ci go w ten sposób lubić. Dwóch chłopaków nie może…” są bardziej szkodliwe niż większość przejawów dyskryminacji i znęcania w czasie, gdy jesteśmy już nastolatkami i młodymi dorosłymi.

Wiemy już – z wielu tekstów kultury, że społeczeństwo jest gówniane (cytat z omawianej mangi). Wiemy, że ludzie są tępi i niemyślący. Nie dziwi mnie nawet fakt, że istnieją osoby, które potrafią powiedzieć coś w stylu „Myślałam, że TAKIE osoby istnieją tylko w mangach i książkach. Jednak zobaczyć coś takiego na żywo jest nienormalne”. Wierzcie mi, wiarę w ludzkość jako gatunek straciłam już dawno temu.

Jednak moment, kiedy podczas lektury ujrzałam matkę kierującą takie słowa do swojego około pięcioletniego syna, uderzyła mnie świadomość podobnego zjawiska. To nie tak, że sobie z niego nie zdawałam sprawy. Po prostu przypomniało mi o swoim istnieniu i momentalnie zalały mnie nowe pokłady żenady i politowania dla własnego gatunku.

Rozważając tę kwestię na tle całej historii tym bardziej przekonuję się, że gdyby rodzice nie przekazywały podobnych, jakże toksycznych, przekonań swoim dzieciom, wspierali je i od początku uświadamiali o różnorodności świata, a przy tym wspierali w byciu sobą i zapewniali o swojej miłości niezależnie od decyzji tegoż dziecka… Nie byłoby żadnych problemów. To już któryś tekst kultury, gdzie świadkiem jestem, jak rodzic przeprasza swoje dziecko, że je zawiódł w jakiś sposób, ponieważ był zbyt pochłonięty swoimi oczekiwaniami i wizją pozornie idealnego syna czy córki. Gdyby od początku byli wyrozumiali i wyszli poza krąg swoich zamkniętych na współczesny świat horyzontów, życie ich dziecka byłoby znacznie prostsze.

Ustalmy bowiem pewną kwestię. Wmawianie dziecku, że inne jest złe nie chroni je. Jedynie krzywdzi i wystawia na krzywdę, jeśli to ono okaże się tym innym. Jeśli zaś innym nie będzie, sam może stać się potworem dla tych, którzy jednak są. Dziecko od małego zdające sobie sprawę z obecności różnych ras, płci i orientacji, ale także z trudności i smutków, jakie mogą się z nimi wiązać, wyrasta na osobę wrażliwą, otwartą i świadomą niesprawiedliwości świata, który należy zmienić.

Takie właśnie przemyślenia wyzwoliła we mnie ta manga.

Ta manga skłania mnie do przemyśleń, że słowa własnej matki (czy ogólnie dorosłego/rodzica/nauczyciela/wzorca), padające gdy jesteśmy jeszcze małymi dziećmi, o treści „Nie możesz wziąć ślubu z Leo. Nie wolno ci go w ten sposób lubić. Dwóch chłopaków nie może…” są bardziej szkodliwe niż większość przejawów dyskryminacji i znęcania w czasie, gdy jesteśmy już nastolatkami i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta manga miała potencjał, ale go nie wykorzystała. Mam z nią kilka problemów i pozwolę je sobie najzwyczajniej w świecie wymienić.

Zacznę od pytania: Po co te wątki tak biegną? Po co są tak szybko zakańczane? W tym tomie pojawia się wątek wielkiego szoku wywoływanego słowami mmc (main male character), lecz tak na prawdę mfc (main female character) zapomina o tym już na koniec tomiku. Zupełnie jakby one zupełnie znikły z jej pamięci. Zabieg, który został tutaj zastosowany jest bardzo popularny i częsty w mangach, lecz stanowi zazwyczaj finał, albo przynajmniej furtkę do znacznego zbliżenia się bohaterów. Tym czasem tutaj zostaje on wrzucony, owszem reakcja mfc na niego jest bardzo wiarygodna i podobała mi się, ale potem się to kompletnie olewa. Dzięki czemu? Zwykłej kłótni. Choć jest to tak fatalnie rozplanowane, że ostatecznie sama nie wiem co się tutaj odjaniepawliło. Zmarnowany potencjał.

Przechodząc od razu płynnie do następnego tematu, czemu ta mfc tak szybko o wszystkim zapomina? Zapomina o tym, jak mmc się do niej zwraca, jak się zachowuje, jak ją obraża, jak ją lekceważy. Ale też zapomina jego dobre gesty i słowa, które faktycznie mają znaczenie. Już pozwolę sobie nie poruszać tematu kompletnego zidiocenia bohaterki. Kurde, jak można mieć we współczesnych czasach ponad dwadzieścia lat i nie wiedzieć co facet ma na myśli, kiedy mówi ,, Wrócę do tematu, kiedy będziesz chciała zostać prawdziwą kobietą"? A no posłowiem ci, dziącha. Ma na myśli ru-cha-nie. Chce cię najzwyczajniej ROZDZIEWICZYĆ!

I tu przejdę do ostatniej kwestii. Typu mówi o czynieniu z niej ,,prawdziwej kobiety" i nie jest to jedyny chamski tekst z jego strony, jaki pada z ust mmc na przestrzeni tych dwóch tomów. Stary ma przebłyski seksistowskie, uprzedmiatawia ją, obraża, uderza w jej i tak już niskie poczucie własnej wartości i w ogóle zdarza się, że traktuje jak pierwszą lepszą wywłokę. Czasami mfc zareaguje na te teksty, ale jest to co najwyżej krótkie odwarknięcie lub mało znacząca kłótnia. Na prawdę? Nie zapalają ci się żadne czerwone alarmy? Bo jakby mnie mój facet przywarł do biurka w pracy, zaczął całować, rozbierać, wkładać mi dłoń w majtki, a potem nagle wszystko przerwał i rzucił jedynie tekstem ,,Idź już sobie, mam ważny telefon. Chyba, że nie chce ci się ubierać, to możemy kontynuować", podczas gdy ja, zaznaczmy, siedzę praktycznie z piersiami na wierzchu, poczułabym się, jakby traktował mnie jak tanią dziwkę/pierwszą lepszą kochanicę z biura. Zatem powtarzam: Gdzie jakakolwiek reakcja ze strony mfc!? Ja podziękuję za takie wzorce w tekstach kultury.

Ta manga miała potencjał, ale go nie wykorzystała. Mam z nią kilka problemów i pozwolę je sobie najzwyczajniej w świecie wymienić.

Zacznę od pytania: Po co te wątki tak biegną? Po co są tak szybko zakańczane? W tym tomie pojawia się wątek wielkiego szoku wywoływanego słowami mmc (main male character), lecz tak na prawdę mfc (main female character) zapomina o tym już na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Manga jest jak zwykle świetna, dokładnie tak jak reszta serii. Nie mogę jednak nie zwrócić uwagi na liczne literówki i tak podstawowe, a przy tym jakże denerwujące, błędy, jak złe umieszczanie nazw szkół nad punktacją. W historii, gdzie mecz jest najważniejszym elementem fabuły, jak można źle podpisywać punktację? Gdzieś w serii już się to zdarzyło, lecz to zignorowałam, bo był to jedyny minus tomiku. Jednak z każdą kolejną literówką moja cierpliwość się kończyła.

Nie wystawiam zatem oceny za fabułę, a za pracę edytorską, która została po prostu zaniedbana.

Manga jest jak zwykle świetna, dokładnie tak jak reszta serii. Nie mogę jednak nie zwrócić uwagi na liczne literówki i tak podstawowe, a przy tym jakże denerwujące, błędy, jak złe umieszczanie nazw szkół nad punktacją. W historii, gdzie mecz jest najważniejszym elementem fabuły, jak można źle podpisywać punktację? Gdzieś w serii już się to zdarzyło, lecz to zignorowałam, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Umiarkowanie dobry pomysł na fabułę, to niestety za mało, by napisać dobrą powieść.

Język jest prosty, korekta przeprowadzona niedokładnie, zdążające się co jakiś czas literówki, brzydko ułożone zdania to kwestia korekty. Jednak infantylizm prowadzenia powieści to już niestety problem leżący po stronie autorki. Z jednej strony tworzy bohaterów prawie dorosłych, których wikła w dworskie intrygi i nawet zabiera się o aspekty seksualne, ale z drugiej wciska zwierzęta, które zachowują się jak na siłę wciśnięci zwierzęcy towarzysze z Disneya. Po dziesiątym dialogu składającym się na ,,miau miau" miałam poważnie dość.

Sceny z walkami smoków są totalnie spartaczone. Autorka po prostu nie potrafiła ich napisać. Są szybkie, nierealistyczne i czynią bohaterów debilami. Naprawdę ciężko mi uwierzyć, że postać, która przygotowywała się do takich starć od kilkunastu lat, NAGLE spanikuje na arenie, bo uświadomi sobie, że przecież to jest niebezpieczne i może się zranić. Wow, szok. Walki są żałosne, nudne, słabo wyreżyserowane i czynią zarówno ze smoków, jak i z ich jeźdźców, ostatnie pierdoły. Jakby, mamy jedną walkę, która jakby tak dokładniej ją przeanalizować, trwa może dwie minuty, główna postać nie robi absolutnie nic, poza wywaleniem się na głupią papę, złamaniem sobie nogi i poddaniem się. Jednak mimo to, później ta sama postać otrzymuje wyrazy uznania za wspaniałą walkę i informację, że zaimponowała królowej. W tym miejscu naprawdę się zdenerwowałam. Mamy tutaj bowiem do czynienia z zabiegiem, gdzie autorka próbuje nam, czytelnikom, po prostu wmówić, że walka była epicka. Nie, nie była. Była o brzeg dupy rozbić. A przez to, że postacie to ignorują, stają się dla mnie debilami.

Co się zaś tyczy głównego wątku? Głównej tajemnicy? Zapowiadała się dobrze. Do czasu, gdy jako czytelnicy mamy zacząć otrzymywać poszlaki. Problem polega na tym, że nie są to subtelne okruszki, które może wychwycimy, a może nie. To są cholerne głazy, które są nam rzucone prosto w twarz. Autorka po prostu uznaje nas za ślepe kozy, które same nic nie wychwycą. Przez to wszystko staje się oczywiste i nudne.

Miałam także problem z nazwami krain, imionami, stolicami, bogami... Krótko mówiąc, z nazwami własnymi tego świata. Są totalnie bez wyrazu. Istny generator losowych słów. W żaden sposób nie wydają się nawiązywać do jakiegokolwiek znanego mi języka, kultury czy symboliki. Nie ma oczywiście nic złego w tworzeniu swojego świata w zupełnym odosobnieniu od dotychczasowych osiągnięć kulturowych, jednak wymaga to opracowania jakiegoś systemu. Rzucanie kompletnie losowymi wyrazami z podobnym natężeniem, z jakim robi się w tej powieści powoduje wyłącznie zamęt i zniechęcenie. Wielokrotnie sięgałam do mapki świata i spisu królestw, lecz nie po to, by się im przyjrzeć, lecz by przypomnieć sobie o kim my w ogóle mówimy. Za dużo, zbyt na raz i zbyt chaotycznie.

Na koniec powiem jeszcze, że bohaterowie w niektórych momentach po prostu zawodzą. W jednej chwili są interesujący, ciekawi, pełni emocji, a w drugiej potrafią nagle zrobić coś kompletnie z czapy lub w sprzeczności z własnym zarysowanym wcześniej charakterem. Tyczy się to głównie ostatniej ćwierci książki. Tak się bowiem składa, że im dalej w las, tym gorzej. Zarówno pod względem poprawnościowym, jak i fabularnym.

Nie wiem kto jest tutaj grypą docelową? Wiek postaci sugeruje, że autorka chciała zrobić powieść fantasy young adult, ale może lepiej by tu celować w osoby w wieku czternastu lat? Może lepiej by to przyjęły...

Umiarkowanie dobry pomysł na fabułę, to niestety za mało, by napisać dobrą powieść.

Język jest prosty, korekta przeprowadzona niedokładnie, zdążające się co jakiś czas literówki, brzydko ułożone zdania to kwestia korekty. Jednak infantylizm prowadzenia powieści to już niestety problem leżący po stronie autorki. Z jednej strony tworzy bohaterów prawie dorosłych, których...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem nad wyraz zasmucona upadkiem poziomu historii, jaki skutecznie postępuje od poprzedniego tomu. Fabuła zaczęła lecieć na łeb na szyję, plot twisty są banalne i strasznie przewidywalne, ogólnie całość wieje okropną nudą.

Dawniej była to moja ulubiona seria, teraz natomiast czytam ją dla zasady, by móc zwyczajnie zamknąć ten rozdział. Otwarcie liczyłam, że będzie to ostatni tom, a tymczasem dostaliśmy tak banalny wątek, że spodziewałam się go od pierwszych stron rozdziału Innocent Eyes... (W sumie tytuł ten jest niesamowicie trafny, ponieważ to właśnie oczy Takaby zdradziły mi od pierwszego momentu, jak to wszystko się potoczy).

Jedynym ciekawym motywem było nagłe i kompletnie niespodziewane nawiązanie do Polski, co faktycznie mnie rozbawiło. Generalnie jednak czuję wobec tej serii złość, zawód i chęć wymazania z pamięci 11 i 10 tomu. Fatalny obrót wydarzeń.

Jestem nad wyraz zasmucona upadkiem poziomu historii, jaki skutecznie postępuje od poprzedniego tomu. Fabuła zaczęła lecieć na łeb na szyję, plot twisty są banalne i strasznie przewidywalne, ogólnie całość wieje okropną nudą.

Dawniej była to moja ulubiona seria, teraz natomiast czytam ją dla zasady, by móc zwyczajnie zamknąć ten rozdział. Otwarcie liczyłam, że będzie to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak bardzo się ucieszyłam, gdy wydawnictwo ogłosiło wydanie tej mangi! Boskie łuski przeczytałam przynajmniej kilka razy, od deski do deski, na anglojęzycznych platformach, lecz w żaden sposób nie powstrzymało mnie to, przed wejściem w posiadaniem i polskiej edycji!

Tak bardzo się cieszę, że kolejna manga yaoi fantasy weszła na polski rynek. Oby więcej hybryd tych dwóch gatunków trafiło w nasze rączki <3

Tak bardzo się ucieszyłam, gdy wydawnictwo ogłosiło wydanie tej mangi! Boskie łuski przeczytałam przynajmniej kilka razy, od deski do deski, na anglojęzycznych platformach, lecz w żaden sposób nie powstrzymało mnie to, przed wejściem w posiadaniem i polskiej edycji!

Tak bardzo się cieszę, że kolejna manga yaoi fantasy weszła na polski rynek. Oby więcej hybryd tych dwóch...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jest to kontynuacja, która musiała się pojawić. W zasadzie czytelnik mógłby sobie spokojnie żyć dalej, nie potrzebując trzeciego tomiku wcale.

Nie jest to jednak też zła pozycja, ponieważ kreska wciąż cieszy oko, postacie są dobrze napisane i całość nie jest wymuszona. Są to dalsze losy, których nie musieliśmy znać, ale jak już są, to niech sobie będą. Osobiście już wiem, że kupię tom czwarty.

Nie jest to kontynuacja, która musiała się pojawić. W zasadzie czytelnik mógłby sobie spokojnie żyć dalej, nie potrzebując trzeciego tomiku wcale.

Nie jest to jednak też zła pozycja, ponieważ kreska wciąż cieszy oko, postacie są dobrze napisane i całość nie jest wymuszona. Są to dalsze losy, których nie musieliśmy znać, ale jak już są, to niech sobie będą. Osobiście już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Manga była po prostu nudna. Zero zwrotów akcji, zero jakiegokolwiek dramatyzmu, charaktery bohaterów spłycone i w żaden sposób nie rozwinięte, by nadać historii głębi.

Fabuła jest prosta i płaska jak deska do prasowania. Poznają się, zakochują, są razem. Koniec. Jakby tomik nie był wystarczająco krótki, autorka musiała dodać jeszcze równie nudną i z czapy wziętą historię poboczną, by w ogóle było co wydać.

Nawet element komediowy, który chyba miał grać pierwsze skrzypce, wyszedł mizernie. Niby mieliśmy dostać przerysowanego otaku, lecz poza jego fanatycznym kupowaniem mang i figurek, w żaden sposób się to nie objawia (może poza finałową seks-sceną, ale tutaj to otaku nawiązanie raczej zepsuło cały klimat i tylko mnie rozzłościło). Jego brat natomiast miał prawdopodobnie przedstawiać typowego fana yaoi, lecz zamiast zrobić z tym zamysłem coś ciekawego, on po prostu jest. Autorka nawet nie pokusiła się o wyjaśnienie zagadki jego ciągłej obecności w domu, którą sama przecież zarysowała.

Podsumowując, nie warto kupować. Lepiej przeczytać gdzieś na Internecie, a potem zapomnieć. Albo kupić, przeczytać i zapomnieć. I tak wyjdzie na to samo.

Manga była po prostu nudna. Zero zwrotów akcji, zero jakiegokolwiek dramatyzmu, charaktery bohaterów spłycone i w żaden sposób nie rozwinięte, by nadać historii głębi.

Fabuła jest prosta i płaska jak deska do prasowania. Poznają się, zakochują, są razem. Koniec. Jakby tomik nie był wystarczająco krótki, autorka musiała dodać jeszcze równie nudną i z czapy wziętą historię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć wciąż brak w fabule jakichkolwiek większych zwrotów akcji, to nie jest ona aż tak nużąca jak w chociażby sekaiichi hatsukoi. Przyjemnie się czyta i nie żałuję, że kupiłam.

Choć wciąż brak w fabule jakichkolwiek większych zwrotów akcji, to nie jest ona aż tak nużąca jak w chociażby sekaiichi hatsukoi. Przyjemnie się czyta i nie żałuję, że kupiłam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To, co autorka odwala z tą serią, to jest jeden wielki żart. Niewyobrażalne jest to, jak można zepsuć równie wspaniałą historię. Nie mówię oczywiście o fabule, bo to inna kwestia.
Żartem jest to, że jesteśmy przez autorkę rżnięci na pieniądze. Nie przez wydawnictwo, bo te publikuje jedynie polską wersję mangi, ale przez autorkę. Ta seria powinna się skończyć jakieś pięć tomów temu.
Zamiast tego, dostajemy może sto stron fabuły, gdzie większość to jest dziesiąty raz te same dialogi, niemalże te same sceny. Tak, zrozumieliśmy, że jak się rozstali, to było im przykro, każdy chciał zapomnieć o tym drugim. Nie trzeba nam tego pokazywać po raz setny! Jakby zsumować same tylko ujęcia, gdzie jest retrospekcja początku ich związku i smutne sceny wspominające żałość po rozstaniu, uzbierałyby się z trzy pełne tomiki.
Żeby tak spiep***ć serię, to naprawdę trzeba mieć talent.
Oczywiście wciąż kupuję i będę kupować kolejne tomiki, ponieważ mam mega sentyment do serii i chcę W KOŃCU zobaczyć te durne zakończenie, ale żal dupę ściska, jak znowu jest mi robiony Polsat (trochę fabuły, niby kluczowy moment REKLAMA, trochę fabuły, niby kluczowy moment REKLAMA)
A te wstawki innych par, może sobie autorka wsadzić nie powiem gdzie. Zamiast wydać to jako osobny tomik, robi z nich kolejny zapychacz, by z zewnątrz nie było widać, że w tomiku zaledwie 20% zawartości, to jest faktycznie posunięcie fabuły do przodu.
Tym czasem fabuła jest już oklepana, nie ma w niej nic ciekawego, widać, że jest przedłużana na siłę. Ciągle to samo. Już dużo lepszym zabiegiem by było, gdyby w końcu oficjalnie wyznali sobie uczucia te kilka tomików temu, a sam Nao i wątek z jego uczuciami do Ritsu pojawiłby się już na etapie, gdy są oficjalnie razem. Wtedy można by rozbudować i znaleźć pretekst do wątku ze wspólnym mieszkaniem. A tak klops.
Pazerność autorki na kasę i przedłużanie serii na siłę sprawia, że zaczynam darzyć ją brakiem jakiegokolwiek szacunku, jako twórcę. Zwykłe wyzyskiwanie czytelników.

To, co autorka odwala z tą serią, to jest jeden wielki żart. Niewyobrażalne jest to, jak można zepsuć równie wspaniałą historię. Nie mówię oczywiście o fabule, bo to inna kwestia.
Żartem jest to, że jesteśmy przez autorkę rżnięci na pieniądze. Nie przez wydawnictwo, bo te publikuje jedynie polską wersję mangi, ale przez autorkę. Ta seria powinna się skończyć jakieś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To było dobre. Bardzo dobre. Cudowne. Nie mogłam sobie wyobrazić lepszego uwieńczenia serii. Z jakiś powodów ubzdurałam sobie, że zakończenie musi być smutne, dołujące i w ogóle złe. A tu proszę! Było fenomenalne! Wszystkie wątki pięknie dokończone, dopięte i słodko udekorowane.

No może zabrakło mi dłuższej hot sceny na końcu, jednak da się to wybaczyć.

To było dobre. Bardzo dobre. Cudowne. Nie mogłam sobie wyobrazić lepszego uwieńczenia serii. Z jakiś powodów ubzdurałam sobie, że zakończenie musi być smutne, dołujące i w ogóle złe. A tu proszę! Było fenomenalne! Wszystkie wątki pięknie dokończone, dopięte i słodko udekorowane.

No może zabrakło mi dłuższej hot sceny na końcu, jednak da się to wybaczyć.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Całkiem przyjemna fabuła, choć nie wywołuje żadnych głębszych emocji. Wszystko niby ma sens i powiedzmy, że się klei, ale ostatecznie nie porywa i jest nieco nijakie. Kreska jednakowoż jest bardzo przyjemna dla oka, zakończenie zaś satysfakcjonuje domknięciem wątków. Da się więc całość jakoś znieść.

Całkiem przyjemna fabuła, choć nie wywołuje żadnych głębszych emocji. Wszystko niby ma sens i powiedzmy, że się klei, ale ostatecznie nie porywa i jest nieco nijakie. Kreska jednakowoż jest bardzo przyjemna dla oka, zakończenie zaś satysfakcjonuje domknięciem wątków. Da się więc całość jakoś znieść.

Pokaż mimo to

Okładka książki Deadlock #4 Saki Aida, Yuu Takashina
Ocena 6,6
Deadlock #4 Saki Aida, Yuu Taka...

Na półkach: ,

Jestem strasznie nie zadowolona tym, że nie pokazano nam na końcu żadnej, nawet jednostronicowej sceny, gdzie widać jak bohaterowie znów się spotykają. Wystarczało by mi jedno okienko, mały dialog, cokolwiek, bo tamten sen z samolotu absolutnie mnie nie satysfakcjonuje.

Jestem strasznie nie zadowolona tym, że nie pokazano nam na końcu żadnej, nawet jednostronicowej sceny, gdzie widać jak bohaterowie znów się spotykają. Wystarczało by mi jedno okienko, mały dialog, cokolwiek, bo tamten sen z samolotu absolutnie mnie nie satysfakcjonuje.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jestem pewna, czy miała to być manga prześmiewcza gatunek BL czy zwykła komedia, ale na ten moment całkiem mi się podoba.

Nie jestem pewna, czy miała to być manga prześmiewcza gatunek BL czy zwykła komedia, ale na ten moment całkiem mi się podoba.

Pokaż mimo to