Najnowsze artykuły
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać246
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[5]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytał:
2017-12-28
2017-12-28
Cykl:
Jack Ryan (tom 16)
Średnia ocen:
7,2 / 10
344 ocen
Ocenił na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 880
Opinie: 57
Przeczytał:
2013-05-28
2013-05-28
Średnia ocen:
7,0 / 10
8 ocen
Ocenił na:
7 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (13 plusów)
Czytelnicy: 36
Opinie: 1
Zobacz opinię (13 plusów)
Popieram
13
Przeczytał:
2013-02-18
2013-02-18
Średnia ocen:
7,4 / 10
823 ocen
Ocenił na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 1848
Opinie: 72
Przeczytał:
2015-04-25
2015-04-25
Średnia ocen:
7,0 / 10
907 ocen
Ocenił na:
5 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 1734
Opinie: 110
Przeczytał:
1994
1994
Średnia ocen:
7,3 / 10
105 ocen
Ocenił na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 253
Opinie: 6
Wydawać by się mogło – nie ma nic prostszego, jak napisać coś o wojnie w Wietnamie. Tam i w tamtym właśnie czasie toczy się akcja powieści „Na krawędzi honoru”, napisana przez byłego komandora US Navy, który przez dwie tury służył na okręcie dozoru powietrznego podczas tego konfliktu. W trakcie czytania przez głowę przemknęło mi jakieś sto czterdzieści wątków i możliwości ciekawego ujęcia tematu. Skończyłem czytać i utknąłem wśród tej mnogości alternatyw. Powinno być łatwo, bo właściwie mamy dwa główne wątki i narzucający się motyw. Doskonale znany i ograny ze szczętem motyw amerykańskiej interwencji w Wietnamie.
Ta powieść jest jednak o tyle nietypowa, że Wietnam i wojna wietnamska, przywołuje na ogół skojarzenia ukształtowane przez amerykańskie filmy wojenne w rodzaju „Czasu Apokalipsy”, „Łowcy jeleni”, „Plutonu” czy „Ofiar wojny”. Pomijam tu całą wątpliwą, albo co najmniej niejednoznaczną ideologiczną warstwę tych wymienionych filmów. Chodzi głównie o to, że wojna wietnamska to dla większości z nas melanż tropikalnej dżungli, żołnierzy marines z paczkami Marlboro za paskiem hełmu, partyzantów Vietcongu w charakterystycznych spiczastych kapeluszach i czarnych piżamach oraz permanentnego warkotu helikopterów Bell UH-1, przerywanego łoskotem kałasznikowów i zwanych „świniami” karabinów maszynowych M60. Tymczasem, „Na krawędzi honoru” przynosi nam obraz innej wojny.
Ta inność wynika przede wszystkim z tego, że głównym bohaterem powieści jest oficer Marynarki Stanów Zjednoczonych – porucznik Brian Holcomb. Okręt na który został przeniesiony z floty atlantyckiej, skierowany został na Morze Południowochińskie w rejon kotwicowiska Yankee Station. To wątek numer jeden.
W domu, zostawił pan porucznik bardzo atrakcyjną małżonkę, realizującą się zawodowo w Bank of America i nie przystającą mentalnie do klubu niepracujących na ogół „żon marynarki”. Otaczały one ciasnym wianuszkiem małżonkę głównodowodzącego okrętem komandora Huntingtona i zajęte były głównie sobą, wychowywaniem dziećmi i prowadzeniem domu. To wątek numer dwa.
Rozwijam wątek pierwszy. Porucznik marynarki Brian Holcombe zostaje przydzielony na okręt skierowany na WESTPAC czyli Zachodni Pacyfik. Mamy koniec lat sześćdziesiątych, szczytowy okres zaangażowania amerykańskiego w powstrzymywanie komunistów w Indochinach. W rejonie operują aż trzy lotniskowce wchodzące w skład 77 Task Force, a fregata rakietowa „John Bell Hood”, na którą trafił nasz bohater ma za zadanie rozpościerać radarowy parasol nad całym obszarem działań VII Floty, obejmującym północnozachodnią część Morza Południowochińskiego i wschodnie wybrzeże komunistycznej Demokratycznej Republiki Wietnamu. Biorąc pod uwagę, że tylko w 1967 roku lotnictwo pokładowe US Navy wykonało 77 tys. lotów bojowych nad Wietnam Północny, oraz fakt, że ten rejs miał zdecydować o przydatności porucznika dla marynarki i potwierdzić jego potencjał pod kątem awansu, nie było to zadanie, które można by potraktować jako okazję do opalania się na pokładzie.
Wątek numer dwa. Dosyć nieoczekiwanie Maddy Holcomb ma do rozegrania swoją własną wojnę. Amunicji do jej bitew dostarczać miały niespełnione marzenia, zawiedzione oczekiwania, tęsknota, żal, poczucie obowiązku wojskowej żony, całkiem przyziemne oczekiwania, pokusy i pragnienia od których nie była wolna atrakcyjna, samotna mieszkanka Kalifornii, w czasach kiedy część młodych ludzi walczyła w Wietnamie a inna część zmierzała do San Francisco wabiona piosenką Scotta MacKenzie. Przeciwnikiem w tej wojnie była sama Maddy wspierana przez wyzwoloną (nazywając rzeczy po imieniu - puszczalską) koleżankę, tajemniczego pół Indianina i atawistyczne wręcz namiętności rozbudzone przez dosyć przypadkowe spotkanie.
Tymczasem na WESTPAC… Dla Briana Holcombea służba na fregacie USS „John Bell Hood” oznaczała bezustanne balansowanie pomiędzy wymogami regulaminu, oczekiwaniami dowództwa, marzeniami o karierze i zwykłą chęcią przetrwania. Okazało się, że nie dramatycznie kryzysowa sytuacja bojowa stanie się cezurą wedle której oceniane będzie zachowanie porucznika Holcombea, w każdym razie nie tylko ona. Dla dalszych losów młodego oficera w strukturach marynarki, ogromne znaczenie będzie miało jak zareaguje na przypadki narkotyzowania się członków załogi. Czy poprze - dotychczas obowiązujące na okręcie i prawdopodobnie aprobowane przez wyższych oficerów - nieformalne metody „radzenia sobie” z takimi przypadkami (bliskie dobrze nam znanej dulszczyźnie pranie brudów we własnym domu) czy konsekwentnie stosował będzie się do zaleceń wynikających z regulaminu marynarki, ze wszystkimi tego konsekwencjami dla okrętu, jego dowódcy i dla samego siebie i swojej kariery.
Dla Maddy Holcomb wybór również był zero - jedynkowy. Już wcześniej zdawała sobie sprawę, czego się od niej oczekuje. Używając słów Wojciecha Młynarskiego „męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać” a w tym czekaniu żona marynarza pozostaje w wiecznym cieniu jego służby i jej potrzeby schodzą często na dalszy plan. Kwestią kluczową pozostaje jak bardzo świadome jest to wejście w rolę Penelopy czekającej na swego Odyseusza. Im bardziej świadome – tym większa szansa na przetrwanie związku.
Tu - „na krawędzi honoru” – zbiegają się oba wątki mimo wielu tysięcy mil dzielących amerykański okręt od San Diego w Kalifornii.
Obydwoje będą musieli odpowiedzieć sobie czy w takich sytuacjach należy godzić się na to, że istnieją szarości? Czy rzeczywiście jest tylko czerń i biel, tylko dobro i zło, bez żadnego pola do kompromisu gdzieś pomiędzy? Każde z Państwa Holcombe w pojedynkę będzie musiało wyznaczyć sobie granicę, której już nie sposób przekroczyć, bez nieodwracalnych zmian w ich wspólnym życiu.
A miało być o wojnie w Wietnamie.
Wydawać by się mogło – nie ma nic prostszego, jak napisać coś o wojnie w Wietnamie. Tam i w tamtym właśnie czasie toczy się akcja powieści „Na krawędzi honoru”, napisana przez byłego komandora US Navy, który przez dwie tury służył na okręcie dozoru powietrznego podczas tego konfliktu. W trakcie czytania przez głowę przemknęło mi jakieś sto czterdzieści wątków i możliwości...
więcej Pokaż mimo to