-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-09-05
Recenzja pochodzi z bloga: turkusowa-sowa.blogspot.com
Poruszająca opowieść o chłopcu z zespołem Aspergera, którego dotyka oblicze wojny. Żyjąc w swoim świecie pełnym barw, Adam opisuje zdarzenia, osoby, ich odczucia, emocje za pomocą kolorów. I tak radość siostry ma dla niego kolor rubinowy, smutek jest szary, rozpacz - czarna, przekleństwa są za to żółte. Na Adama i jego rodzinę nagle spada wiadomość o wojnie. Ich dotychczas spokojne życie zostaje naruszone i z dnia na dzień zupełnie zmienia się ich świat. Niewinni ludzie giną w wojnie domowej toczonej w Aleppo i sąsiednich miastach, walcząc o swoje prawa i niepodległość. Adam odbiera jednak wszystko dwa razy bardziej - bomba wybucha dwa razy głośniej, krew leje się dwa razy bardziej, krajobraz wojenny wygląda dwa razy gorzej. Nie jest łatwo mu żyć w nowych otaczających go warunkach. Rodzina i przyjaciele jednak starają się zapewnić chłopcu bezpieczeństwo, mimo iż on nie rozumie co się wokół niego dzieje. Swoje uczucia przekłada na papier - maluje wojenne obrazy, postaci licząc na to, iż po wojnie pokaże je światu, a wtedy ten będzie wiedział, jak naprawdę wygląda wojna.
"Pewnego dnia, kiedy wojna się skończy, pokażę ludziom swoje obrazy, żeby wiedzieli, co się naprawdę wydarzyło. Moje obrazy nie kłamią."
Mimo iż "Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" jest fikcją literacką, to bardzo przeżyłam tę powieść. Sumia Sukkar napisała ją w taki sposób, jakby była bohaterką powieści (siostrą Adama - Yasmine) i sama na własnej skórze przekonała się, jak wygląda stan wojenny w Syrii. Byłam przerażona czytając drastyczne opisy martwych ludzi, odcinanych kończyn, tortur, reżimu. Książka na pewno bardzo mnie przygnębiła, bo wiem, iż takie rzeczy naprawdę się dzieją. Miasta są bombardowane, setki ludzi giną, nikt ich nie chowa, ich ciała leżą na ulicach, a żywi uciekają do innych miast w poszukiwaniu bezpieczeństwa, jedzenia i wody. Jest to straszny krajobraz, którego nigdy, przenigdy nie chciałabym ujrzeć na własne oczy. Najgorszemu wrogowi nie życzę, aby w imię Boga, prezydenta, czy z innych pobudek musiał walczyć, zabijać. Jest to straszne, a autorka książki tak realistycznie oddała oblicze wojny i ruiny, iż obrazy na długo zapadną w mojej pamięci.
"Kiedyś, oglądając telewizję, zawsze zastanawiałem się, jak ludzie żyją w czasie wojny, czy się śmieją, czy nie są na to zbyt smutni. Teraz rozumiem, zawsze istnieje powód do śmiechu."
Całość historii dopełnia chłopiec, który jest tu głównym bohaterem. To on w głównej mierze pokazuje nam swoimi oczami prawdziwe zdarzenia i ogrom tragedii. Tak bardzo było mi go szkoda i tak bardzo chciałam, aby przeżył i aby poradził sobie z natłokiem emocji, których nie potrafił pojąć i zrozumieć. Zespół Aspergera jest straszliwą chorobą i choć nie znam nikogo osobiście, kto by na nią cierpiał wiem, że takiej osobie musi być bardzo ciężko. Zwłaszcza w trudnych warunkach, kiedy to nie można zaznać spokoju i codziennie trzeba się mierzyć z przeciwnościami losu.
"Wojna oznacza utratę tego, co się kocha. Pokój to jest to, co zostaje, kiedy wojna się kończy."
Historia chłopca z Aleppo dotknęła mnie tak mocno, jak niegdyś książka "Masakra na wyspie Utoya. Różnicę stanowi fakt, iż pierwsza powieść jest fikcją (inspirowaną zdarzeniami w Aleppo), a druga była oparta na faktach. Obie jednak pokazują niezwykłą tragedię, która dotyka setki ludzi i niszczy ich dotychczasowe życia. Postać Adama na długo zapamiętam i będę na pewno nie raz i nie dwa o nim myślała, gdy tylko usłyszę o wojnie w Syrii bądź tamtejszych rejonach. Być może żyje tam inny chłopiec, o innym imieniu, ale z podobnymi problemami, który z wojną radzi sobie na swój sposób - malując jej prawdziwe oblicze, oddając jej prawdziwy charakter w barwach, które wyrażają czasem więcej niż słowa.
Recenzja pochodzi z bloga: turkusowa-sowa.blogspot.com
Poruszająca opowieść o chłopcu z zespołem Aspergera, którego dotyka oblicze wojny. Żyjąc w swoim świecie pełnym barw, Adam opisuje zdarzenia, osoby, ich odczucia, emocje za pomocą kolorów. I tak radość siostry ma dla niego kolor rubinowy, smutek jest szary, rozpacz - czarna, przekleństwa są za to żółte. Na Adama i jego...
2017-06-27
Julie jest młodą samotną matką, żyjącą z maluchem w ciasnym mieszkaniu socjalnym. Za wszelką cenę chce mu jednak dać wszystko, co może. Przez to daje się poniżać przełożonemu w pracy oraz mężczyznom, których napotka. Pewnego dnia, do sklepu w którym pracuje Julie przychodzi mężczyzna w średnim wieku, zapraszając ją na kawę. Dziewczyna niechętnie pojawia się w wyznaczonym miejscu spotkania nie mając pojęcia, iż Paul okaże się jej aniołem stróżem, a osoby, które dzięki niemu pozna, na zawsze odmienią jej życie.
Książka "Dwie sekundy przed cudem" to wachlarz emocji, których dostarcza nam Agnes Ledig. Emocje te są jednak na tyle piękne i prawdziwe, że Czytelnik całkowicie zanurza się w życiu bohaterów powieści. Wspólnie z nimi przeżywa ich rozterki, problemy, chwile szczęścia i rozpaczy. Julie mimo młodego wieku jest rezolutną, odpowiedzialną, mądrą i zdecydowaną kobietą, która na pierwszym miejscu stawia swojego synka - Lulu. To dla niego walczy z przeciwnościami losu, wyznając przy tym zasadę: "Nie opuszczaj rąk, bo możesz to zrobić na dwie sekundy przed cudem". Paul, Jerome, Caroline, Manon i Romain są wspaniałym dopełnieniem reszty historii; są brakującym ogniwem, spoiwem, które scala porozrzucane fragmenty. To dzięki tym wszystkim postaciom "Dwie sekundy przed cudem" są tak niesamowite, dotkliwe, czasem wręcz bolesne, ale dające nadzieję na nową, lepszą przyszłość.
Nie pamiętam, czy w swojej blogowej karierze oceniłam jakąś książkę maksymalnie. Oto (być może) ta historyczna chwila! Koło "Dwie sekundy przed cudem" nie da się i NIE MOŻNA przejść obojętnie. Płakałam jak bóbr czytając ją i nie dałam rady zrobić tego na raz. Musiałam dawkować sobie tę historię, gdyż okazała się dla mnie za ciężka, zbyt przytłaczająca. Niesie ona jednak taki przekaz, którego nigdy nie spodziewałabym się po położnej, która pisarstwem zajęła się "przypadkowo". Agnes Ledig jest od dziś moją królową! Jest stuprocentową pisarką, która poruszyła moje serce do samego dna! Bardzo jej za to dziękuję!
Jeśli kiedykolwiek natkniecie się na tę lekturę, z całego serca polecam. Przygotujcie chusteczki, ale wyciągnijcie też wnioski!
Julie jest młodą samotną matką, żyjącą z maluchem w ciasnym mieszkaniu socjalnym. Za wszelką cenę chce mu jednak dać wszystko, co może. Przez to daje się poniżać przełożonemu w pracy oraz mężczyznom, których napotka. Pewnego dnia, do sklepu w którym pracuje Julie przychodzi mężczyzna w średnim wieku, zapraszając ją na kawę. Dziewczyna niechętnie pojawia się w wyznaczonym...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-29
Recenzja pochodzi z bloga: turkusowa-sowa.blogspot.com - Zapraszam po więcej recenzji!
Historia głównych bohaterów powieści w zależności od rozdziału dzieje się w przeszłości bądź w teraźniejszości. Olivia Kaspen będąc na studiach prawniczych poznaje znanego na całym kampusie koszykarza - Caleba Drake'a. Nie jest nim kompletnie zainteresowana, lecz ten nie daje za wygraną i płaci najwyższą cenę, aby umówić się z dziewczyną - na jej prośbę, pudłuje w decydującym rzucie ważnego meczu. Caleb zabiera ją do starej, nastrojowej knajpki, gdzie Olivia ma szansę poznać go z innej strony. Przestaje widzieć w nim uniwersytecką gwiazdę, a zaczyna dostrzegać wrażliwego, czułego i opiekuńczego chłopaka.
"Możemy wiele wyczytać z czyjegoś wyglądu i z tego, jak się ten ktoś zachowuje. Ale zanim dowiemy się, kim jest naprawdę, mija mnóstwo czasu."
Olivia i Caleb zostają parą. Dziewczyna jednak nie potrafi wyznać mu swoich uczuć, choć w głębi serca wie, jak bardzo go kocha i jak bardzo boi się go stracić. Pewnego dnia nakrywa Caleba w jednoznacznej sytuacji z przypadkową dziewczyną. Wściekła, nie pozostaje mu dłużna i również go krzywdzi. Rozstanie jest bolesne dla obojga z nich, gdyż wiedzieli, że była to miłość na całe życie.
"Będziesz mnie pamiętać każdego dnia swojego życia, bo byłem tym jedynym, a ty mnie odrzuciłaś."
Po kilku latach po ich rozstaniu, Olivia dostrzega Caleba w sklepie muzycznym. Zagaduje do niego, lecz ten twierdzi, że miał wypadek i cierpi na amnezję. Olivia dowiaduje się jedynie, że Caleb ma nową wybrankę serca, z którą planuje się ożenić. Mimo to, Olivia znów zaczyna spotykać się z mężczyzną jej życia, czując się jak kiedyś - zakochana, radosna, spełniona. Jak jednak ma pozbyć się nowej dziewczyny Caleba - Leah, by móc w pełni cieszyć się swoim szczęściem?
"Mimo moich win" to pierwsza część trylogii napisanej przez Tarryn Fisher. Jak wspominałam wcześniej, oczekiwałam prawdziwego trzęsienia ziemi po przeczytaniu tej książki i je dostałam! Zagmatwany trójkąt miłosny, niebanalna historia trzymająca cały czas w napięciu. Podoba mi się sposób przedstawienia całej opowieści podzielony na: teraz / kiedyś. Lubię czytać skonstruowane w ten sposób rozdziały, gdyż wymagają one od Czytelnika większego skupienia się na fabule i kojarzenia faktów.
Postaci w książce są bardzo charakterystyczne i wielopłaszczyznowe. Zarówno Olivia, Caleb jak i Leah posiadają swoje indywidualne cechy, dzięki czemu łatwo nam się utożsamić z nimi i wczuć w ich historię oraz poczuć emocje, które towarzyszyły im przy poszczególnych zdarzeniach. Olivia to sierota, porzucona przez ojca kobieciarza w dzieciństwie. Odgrywa się na ludziach, boi się prawdziwie pokochać i oddać komuś siebie w całości. Do tego jest uparta, często kłamie i oszukuje, chcąc tym samym osiągnąć swój cel. Caleb to nieziemsko przystojny, czarujący, inteligentny, czuły mężczyzna, który kocha dwie kobiety na raz. Szuka w życiu spokoju i chce się ustatkować oraz mieć szczęśliwą, kochającą się rodzinę. Leah to typowa "ruda zołza" - fałszywa, dążąca po trupach do celu. Zrobi wszystko by utrzymać przy sobie wymarzonego faceta.
"Co ty wiesz o miłości? Nigdy dla niej nie oszukiwałeś."
Książka ta to typowa młodzieżówka, aczkolwiek myślę, że przypadnie również do gustu każdej Pani. Ma coś w sobie z Greya - romantyczne sceny, rywalizacja, walka. Bohaterowie nie są licealistami, ale w zasadzie osobami dorosłymi. "Mimo moich win" pokazuje nam, co jesteśmy w stanie zrobić, aby odzyskać jedyną miłość swojego życia. Nie zawsze są to bowiem uczciwe zagrania. Najbardziej liczy się tu intryga, podstęp i zwabienie ukochanego. A to wszystko w imię miłości. Bo przecież serce można oddać tylko raz!
"Miłość do kogoś to coś więcej niż tylko uszczęśliwianie samego siebie. Musisz pragnąć, żeby on był szczęśliwszy od ciebie."
Recenzja pochodzi z bloga: turkusowa-sowa.blogspot.com - Zapraszam po więcej recenzji!
Historia głównych bohaterów powieści w zależności od rozdziału dzieje się w przeszłości bądź w teraźniejszości. Olivia Kaspen będąc na studiach prawniczych poznaje znanego na całym kampusie koszykarza - Caleba Drake'a. Nie jest nim kompletnie zainteresowana, lecz ten nie daje za wygraną...
2016-11-06
Cała recenzja na: turkusowa-sowa.blogspot.com
9 listopada to data znacząca wiele zarówno dla Fallon jak i Bena. Oboje co roku starają się przetrwać ten dzień, który swego czasu w ich życia wniósł wiele zmian i negatywnych emocji. Fallon i Ben poznają się przypadkiem w restauracji właśnie tego dnia. Oboje mają po 18 lat. Ona to początkująca aktorka, której kariera legła w gruzach wraz z pożarem, w którym doznała licznych poparzeń twarzy i reszty ciała. On to zapalony początkujący pisarz. Fallon jest na etapie przeprowadzki do Nowego Jorku i wyznaje zasadę, iż nie zakocha się w żadnym chłopaku dopóki nie skończy 23 lat. W związku z tym postanawiają nie wymieniać się numerami telefonów ani nie stosować żadnej innej formy kontaktu. Obiecują sobie natomiast widywać się co roku 9 listopada w tej samej restauracji, w której się poznali do momentu ukończenia przez Fallon 23 lat. Czy taki układ ma sens i szansę na przetrwanie rodzących się w nastolatkach uczuć? Co skrywa Ben i dlaczego 9 listopada jest i dla niego bolesną datą?
"A jeśli spotkamy się za rok o tej samej porze? A potem znowu za rok? I tak przez pięć lat? Tego samego dnia, o tej samej porze i w tym samym miejscu? Za rok zaczniemy tam, gdzie dziś skończymy."
"November 9" nie jest typowym romansidłem czy książką dla młodzieży. Niesie ona ze sobą znacznie głębsze przesłanie niż prostą historię dwojga nastolatków. Colleen Hoover przedstawia nam w powieści emocje związane ze stratą bliskiej nam osoby, a także brak akceptacji samego siebie. Pokazuje Czytelnikom jak trudno jest samemu poradzić sobie z niektórymi problemami. Fallon i Ben udowadniają jednak, że przy pomocy drugiej osoby znacznie łatwiej jest nam przebrnąć przez niektóre koleje życia. Wzajemne wsparcie, pomoc, motywacja i zachęta do działania - to istotne rzeczy, dzięki którym ani odległość ani czas nie mają znaczenia w nawet najbardziej pokręconym związku. Nie możemy jednak zapominać, iż podstawą każdej nowej relacji jest szczerość. Czy jeśli od początku jej brakuje, to można jeszcze coś zbudować, naprawić? Autorka pokazuje nam w książce, że nie wszystko jest zawsze czarno-białe. Czasem warto szukać głębiej i otworzyć się całkowicie na drugiego człowieka, by go dobrze zrozumieć i pojąć motywy jego działania.
Cała recenzja na: turkusowa-sowa.blogspot.com
9 listopada to data znacząca wiele zarówno dla Fallon jak i Bena. Oboje co roku starają się przetrwać ten dzień, który swego czasu w ich życia wniósł wiele zmian i negatywnych emocji. Fallon i Ben poznają się przypadkiem w restauracji właśnie tego dnia. Oboje mają po 18 lat. Ona to początkująca aktorka, której kariera legła w...
Ta jak i inne recenzje dostępne na: turkusowa-sowa.blogspot.com
Czy pamiętacie te czasy, kiedy jako dzieci w książeczkach mieliście za zadanie połączyć kropki tak, aby wyszedł Wam później z tego jakiś obrazek? Ja osobiście uwielbiałam tego typu zadania i cała w emocjach szukałam poszczególnych cyferek, które następnie ze sobą łączyłam, nie mogąc się doczekać, jaki będzie efekt końcowy. Patricia Moffett postanowiła przypomnieć nam nasze dzieciństwo i stworzyła książkę z niesamowitymi miejscami, składającą się z ... samych kropek.
Ta pięknie wydana książka składa się z kilkudziesięciu obrazków mających przedstawiać najpiękniejsze miejsca i budowle na całym świecie. Każdy z tych obrazków to tysiące (DOSŁOWNIE!!!) kropeczek, oznaczonych kolejnymi numerkami, do połączenia. Na pierwszy rzut oka może wydawać się to nużące - te wyszukiwanie kropek, numerków ("Cholera, gdzie jest ten 432, nie widzę!..."). Człowiek więcej się naszuka i namyśli niż czerpie faktycznej przyjemności z całego zadania. Otóż nic bardziej mylnego!
Łączenie kropek i szukanie numerków jest tak wciągające, że zapominamy o Bożym świecie i problemach życia codziennego! Z fascynacją i zaangażowaniem rozglądam się za kolejnymi numerkami, napawając się powstającym obrazem. Wersje takich zadań dla dzieci miały oczywiście max. 100 cyferek. Moffett, tworząc taką książkę zadań dla dorosłych, na każdym obrazku zawarła około 1000 numerków. Uwierzcie mi, że dawno w nic się tak nie wciągnęłam jak w te łączenie maleńkich punkcików! To jest lepsze niż niejeden serial czy gra komputerowa :D Niesamowicie odpręża, angażuje i powoduje, że skupiamy się tylko na tym. Na szczęście łączenie kropek nie wyczerpuje nas intelektualnie, zatem później spokojnie możemy zabrać się za np. czytanie książki :) (Ewentualnie można też poodkurzać bądź ugotować obiad - co kto lubi/musi :D ).
"Połącz kropki. Niesamowite miejsca" polecam każdemu, kto choć na chwilę pragnie przenieść się znów do czasów swojego beztroskiego dzieciństwa, gdzie proste rzeczy sprawiały najwięcej radości. Przy tej książce zrelaksujecie się, odpoczniecie i choć na chwilę zapomnicie o swoich troskach. Dodatkowo przednia zabawa gwarantowana! :)
Ta jak i inne recenzje dostępne na: turkusowa-sowa.blogspot.com
Czy pamiętacie te czasy, kiedy jako dzieci w książeczkach mieliście za zadanie połączyć kropki tak, aby wyszedł Wam później z tego jakiś obrazek? Ja osobiście uwielbiałam tego typu zadania i cała w emocjach szukałam poszczególnych cyferek, które następnie ze sobą łączyłam, nie mogąc się doczekać, jaki będzie...
2016-12-27
Cała recenzja na: turkusowa-sowa.blogspot.com
Dzisiaj przychodzę do Was z świetną książką Kasi Ogórek znaną z bloga twoje DIY, z której możemy się dowiedzieć jak w prosty sposób możemy sami wykonać wiele ozdób, gadżetów, organizerów, itp. Książka podzielona jest na cztery rozdziały:
1. Dekoruj w swoim stylu! - znajdziemy tu pomysły na różnorakie dekoracje do naszego domu, takie jak kwietniki, ramki na zdjęcia, świeczniki, itd.
2. Zrób sam prezent! - pomysły na prezenty, które z łatwością możemy sami dla kogoś wykonać!
3. Zorganizuj się! - pomysły na wszelakie organizery na kwiatki, kredki, książki, gazety...
4. Świętuj po swojemu! - czyli pomysły na świąteczne stroiki i różne dekoracje, które z pewnością upiększą nasz dom.
Jak sami widzicie książka jest prześlicznie wydana. Najpierw zaprezentowany jest "efekt końcowy", czyli sam produkt oraz jego krótki opis. Na kolejnych stronach znajdziemy instrukcję krok po kroku jak wykonać takie cuda. Uwierzcie mi, że każdy jest w stanie zrobić rzeczy pokazane w tej książce! Wystarczy kilka prostych narzędzi jak np. pistolet na klej, kredki, farbki, patyczki, itp. oraz chęci do pracy.
Cała recenzja na: turkusowa-sowa.blogspot.com
Dzisiaj przychodzę do Was z świetną książką Kasi Ogórek znaną z bloga twoje DIY, z której możemy się dowiedzieć jak w prosty sposób możemy sami wykonać wiele ozdób, gadżetów, organizerów, itp. Książka podzielona jest na cztery rozdziały:
1. Dekoruj w swoim stylu! - znajdziemy tu pomysły na różnorakie dekoracje do naszego domu,...
2016-05-13
Recenzja pochodzi z bloga: turkusowa-sowa.blogspot.com
Główny bohater - Wojtek budzi się w szpitalu, nie pamiętając dlaczego się tam znalazł ani jak wcześniej wyglądało jego życie. Odwiedzają go przyjaciele, którzy usilnie starają się przypomnieć mu kim jest oraz jak dotychczas żył. Niestety mimo usilnych starań, kluczenia po miejskich uliczkach i oglądania dawnych fotografii, nie udaje mu się przywołać czegokolwiek z przeszłości. We śnie oraz kilkukrotnie na jawie, Wojtek spotyka małą dziewczynkę, która mówi mu: "Musisz ją uratować, zanim piasek [w klepsydrze] przestanie się sypać. W przeciwnym razie ona umrze." Zastanawiając się nad sensem słów, z których nic nie rozumie oraz dowiadując się, iż nikt oprócz niego nie widzi dziewczynki, chłopak zaczyna myśleć, iż zwariował.
Pewnego dnia w nietypowych okolicznościach, Wojtek spotyka piękną rudowłosą dziewczynę. Para zbliża się do siebie i zaczyna sobie zwierzać. Zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a dziewczynie grozi wielkie niebezpieczeństwo. Wojtek zakochuje się w Milenie i pomaga jej w opresji. Niestety czas działa na niekorzyść tych dwojga - Wojtek musi rozwikłać zagadkę i uratować Milenę zanim naprawdę będzie za późno. Czy mu się to uda?
Ta książka to totalny rollercoaster emocjonalny! Niesamowita i niebanalna historia pokazująca, iż miłość nie zna granic i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Czytałam tę pozycję z zapartym tchem i nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Książka bardzo wciąga i przypomina mi trochę Incepcję - sen we śnie, snem poganiany. Do końca tak naprawdę nie wiadomo co się dzieje, o co chodzi, kto i dlaczego kogoś ściga, przed kim trzeba uciekać, skąd wzięli się ci ludzie, co to za dziewczynka, przed czym Wojtek ma ratować Milenę. Te wszystkie pytania oraz wiele wiele innych snuło mi się po głowie w trakcie lektury. Oczywiście żeby poznać na nie odpowiedź, przeczytałam ją w błyskawicznym tempie! I powiem Wam, że naprawdę żałuję, iż książka była taka krótka.
Martyna Senator pokazała niesamowitą klasę, talent i swoją genialną twórczość w "Zanim zgasną gwiazdy". Dawno nie czytałam tak zawiłej, interesującej i wciągającej historii jak ta. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, że w Polsce mogą się pojawiać tego typu powieści. Nie jest to typowe romansidło, bo poprzeplatane jest elementami fantastyki, pojawiają się tu duchy i anioły. Polecam szczerze jako wakacyjną lekturę - nie zawiedziecie się! :) Wielkie gratulacje i ukłony w stronę autorki!
Recenzja pochodzi z bloga: turkusowa-sowa.blogspot.com
Główny bohater - Wojtek budzi się w szpitalu, nie pamiętając dlaczego się tam znalazł ani jak wcześniej wyglądało jego życie. Odwiedzają go przyjaciele, którzy usilnie starają się przypomnieć mu kim jest oraz jak dotychczas żył. Niestety mimo usilnych starań, kluczenia po miejskich uliczkach i oglądania dawnych...
2016-03-05
W "Blisko chmur" główna bohaterka - Kaśka Laska z szarej myszki staje się prawdziwą... LASKĄ. Znacznie chudsza, w lepszej kondycji fizycznej i psychicznej (po rozstaniu z miłością jej życia - Maksem) kontynuuje wyzwanie, które przed sobą postawiła, nie chcąc pogrążać się w dopadającej ją co rusz przeszłości. Na początku jest ciężko - myśli o ukochanym Maksie oraz jego przepraszające wiadomości, którymi codziennie jest zasypywana utrudniają jej pozbieranie się po ciężkim i przytłaczającym rozstaniu. Bohaterce siły dodaje najlepsza przyjaciółka oraz mama, na którą warto zwrócić szczególną uwagę.
Pani Małgorzata Laska, która w "Szkole latania" była spokojną, wystraszoną i posłuszną mężowi kobietą, w tej części sagi otwiera się, stawia na swoim i pokazuje niezależność i determinację, chcąc być dobrym przykładem dla dorastającej córki.
Dzięki wsparciu najbliższych oraz feriach spędzonych u ukochanej ciotki w górach, Kaśka rośnie w siłę, skupiając się na swoim postanowieniu i zdrowym trybie życia, a odrzucając na bok miłosne rozterki.
Jeśli mam być z Wami szczera, to muszę powiedzieć, że obie książki pani Sylwii Trojanowskiej są niesamowite, piękne, niecodzienne oraz niosą ze sobą niejedno przesłanie. Każde słowo jest przemyślane, odpowiednio dobrane do reszty, tworząc wspaniałą, spójną całość. "Blisko chmur" pochłonęłam w ciągu dwóch wieczorów (gdyby nie to, że nazajutrz musiałam wcześnie wstać, to czytałabym do nocy) i byłam wielce rozczarowana, kiedy ją skończyłam, gdyż ... nie wiem co będzie dalej!!! Pani Sylwia napisała tak doskonałe zakończenie, że każdego dnia myślę o jej powieściach i zżera mnie ciekawość, co będzie się działo w ostatniej części tej sagi.
Podsumowując, "Blisko chmur" to rewelacyjna powieść o walce o przyjaźń, miłość i rodzinę. Zaskakująca historia i zwroty akcji sprawiają, że Czytelnik nie może oderwać się od lektury, nim jej nie skończy. Wielu z nas znajdzie odzwierciedlenie siebie i swoich problemów w bohaterach powieści i ich życiu. Książka ta zdecydowanie skłania nas do refleksji na temat tego, co powinno być dla nas najważniejsze i czym powinniśmy się kierować na co dzień.
www.turkusowa-sowa.blogspot.com
W "Blisko chmur" główna bohaterka - Kaśka Laska z szarej myszki staje się prawdziwą... LASKĄ. Znacznie chudsza, w lepszej kondycji fizycznej i psychicznej (po rozstaniu z miłością jej życia - Maksem) kontynuuje wyzwanie, które przed sobą postawiła, nie chcąc pogrążać się w dopadającej ją co rusz przeszłości. Na początku jest ciężko - myśli o ukochanym Maksie oraz jego...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-26
Recenzja pochodzi z bloga: turkusowa-sowa.blogspot.com
Jamie Oliver to z pewnością znana każdemu postać - nawet osobom nie związanym ze światem kulinarnym. Osobiście jego poczynania śledzę już od bardzo dawna i lubię korzystać z jego przepisów, choć często denerwowało mnie, iż dania wymagały niebanalnych składników, trudno dostępnych w zwykłych marketach. "5 składników. Gotuj szybko i łatwo" to chyba dosłownie odpowiedź na moje modły o mniej skomplikowane przepisy, które będą jednak równie smaczne i efektowne! Przygotowanie dań zawartych w tej książce zajmie nam bowiem nie więcej niż 30 minut i nie będziemy do nich potrzebować więcej niż 5 składników! Genialne!
Na którąś z książek Jamiego Olivera już od dawna miałam chrapkę. Przerażało mnie jednak, iż zawsze liczba wymaganych składników była niezliczona i ciężko było je skompletować. A jeśli już się to udawało to wychodziło na to, iż pójście do restauracji na to samo danie byłoby tańsze... No cóż. Dla takich marud jak ja, Jamie wydał nową książkę, która ogranicza liczbę potrzebnych do potraw składników oraz redukuje czas przygotowania ich. Teraz nikt nie może mieć wymówki, że czegoś nie potrafi ugotować bądź, iż nie może znaleźć jakichś składników. Koniec z tym! Ta książka jest zdecydowanie dla każdego - zarówno dla kulinarnych amatorów, jak i tych bardziej zaawansowanych w gotowaniu.
Jak już wspominałam, dania zaprezentowane w książce są proste do wykonania, lecz wciąż pozostają efektowne i wyglądają bardzo wykwintnie (zreszą co tu dużo mówić... w rękach i obiektywanie Jamiego Olivera nawet listek sałaty wygląda efektownie i wykwitnie 😀). Dania zostały podzielone na kilka kategorii, m.in. sałatki, pasty, jajka, kurczak, dania rybne, dania warzywne, z wołowiną, wieprzowiną, itd. Są też oczywiście słodkości! (Dziękujemy, Jamie, że nie zapomniełeś o nas - łasuchach!) Powiem Wam, iż już pierwszy przepis na sałatkę z kurczakiem hoisin wygląda tak banalnie, że ma się ochotę iść do sklepu, kupić te 5 składników i zrobić sobie pyszne danie. Po prostu bajka...
Warto dodać, iż przy każdym przepisie w książce znajdziemy obłędne zdjęcia potraw. Jest to bardzo pomocne, zwłaszcza jeśli danie chcemy przygotować np. na jakąś imprezę, gdyż mamy od razu zaprezentowany przykład podania dania. Zwykła sałatka czy pasta ułożona na talerzu w sposób zaprezentowany przez Oliviera sprawi, iż goście pomyślą, że nad tym daniem spędziliśmy pół dnia w kuchni. A tu niespodzianka: zajęło nam to tylko max. 30 minut! Ponadto przy każdym przepisie podane jest, dla ilu osób jest przeznaczone danie oraz ile zajmie nam jego przygotowanie (tu oczywiście musimy wziąć poprawkę na to, że jedni kroją, obierają, czy wykonują inne czynności w kuchni szybciej, a inni wolniej). Jest to duże ułatwienie, gdyż orientacyjnie wiemy, ile czasu będziemy musieli poświęcić na każde z dań. Ja pozaznaczałam sobie już wiele moich faworytów i cieszę się, że tak wspaniałe dania będę mogła serwować na przykład gościom.
Książkę "5 składników. Gotuj szybko i łatwo" polecam wszystkim! Jest ona zarówno dla tych, którzy nie lubią bądź twierdzą, że nie umieją gotować, jak i dla zaawansowanych kucharzy. Można u autora podpatrzeć wiele pomysłów na ciekawe łączenie smaków oraz na sposób podawania dań. Książka ta na pewno będzie mi służyła przez długie lata, a pomysłów na wciąż nowe dania mi nie zabraknie. Uwierzcie: gotowanie z Olivierem przestało być filozofią, a stało się proste i przyjemne! 😊
Recenzja pochodzi z bloga: turkusowa-sowa.blogspot.com
więcej Pokaż mimo toJamie Oliver to z pewnością znana każdemu postać - nawet osobom nie związanym ze światem kulinarnym. Osobiście jego poczynania śledzę już od bardzo dawna i lubię korzystać z jego przepisów, choć często denerwowało mnie, iż dania wymagały niebanalnych składników, trudno dostępnych w zwykłych marketach. "5...