-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać105
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński16
-
Artykuły„(Nie) mówmy o seksie” – Storytel i SEXEDPL w intymnych rozmowach bez tabuBarbaraDorosz2
-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński10
Biblioteczka
W opisie dog niemiecki, na okładce wyżeł weimarski...
No, ale czego to się wymaga od nie - psiarzy!
Książka lekka, szybka i przyjemna - jak wszystkie napisane przed Nicholasa Sparksa.
W opisie dog niemiecki, na okładce wyżeł weimarski...
No, ale czego to się wymaga od nie - psiarzy!
Książka lekka, szybka i przyjemna - jak wszystkie napisane przed Nicholasa Sparksa.
Powstrzymam się przed gwiazdkowaniem, bo jakoś nie lubi tej opcji.
,,Bez słów" zaczęłam czytać niedawno, bo jakoś nie potrafiłam się zmobilizować do kolejnej wycieczki po Empiku. :)
Legenda głosi, że ktoś tam wszedł i wyszedł z pustymi rękami.
Tak czy inaczej, czytając tyle pozytywnych opinii, widząc niebotycznie wysoką ocenę na różnych forach i słuchając rozczulonych nad niedolą Archera koleżanek... spodziewałam się czegoś lepszego.
Oczekiwania zawsze zabijają dobre książki i sprawdza się to za każdym razem.
Historia Bree i Pustelnika - Niemowy jest fascynująca i można poznać to, czego jeszcze nie było, ale poza tym to dupy nie urywa.
Chyba faktycznie jestem zbyt oziębła na takie książki albo przeczytałam ich już tyle, że romantyczne historie i ten typ ,,utraconej miłości, nadziei" etc. przestał robić na mnie jakiekolwiek wrażenie.
Co prawda, uśmiechnęłam się parę razy, ale zaraz po stronie nr 190 (tfu, może i wcześniej) całość zaczęła wyglądać niczym opowieść ze Star Treka.
Cóż, kolejna życiowa filozofia przepleciona ze wzruszającą historią - czyli to, co kobiety na całym świecie lubią najbardziej.
W końcu wiemy, jak wydać bestseller, drogie Panie. :)
Po prostu...
Powstrzymam się przed gwiazdkowaniem, bo jakoś nie lubi tej opcji.
,,Bez słów" zaczęłam czytać niedawno, bo jakoś nie potrafiłam się zmobilizować do kolejnej wycieczki po Empiku. :)
Legenda głosi, że ktoś tam wszedł i wyszedł z pustymi rękami.
Tak czy inaczej, czytając tyle pozytywnych opinii, widząc niebotycznie wysoką ocenę na różnych forach i słuchając rozczulonych nad...
Od przeczytania tej książki minęło już tyle czasu, że aż się sobie dziwię, jak możliwe jest spamiętanie tylu szczegółów!
Delirium utkwiło mi w pamięci na wieki, wieków i nie zapowiada się, żeby moja fascynacja i bezgraniczna miłość do tej romantycznej i głębokiej (ha!) historii szybko się zakończyła.
Nie ma takiej opcji.
Lena jest trochę jak... Julia z Dotyku Julii. Na początku cicha, grzeczna i ułożona, a potem zmienia się nie do poznania i chociaż te zmiany bez wczytywania się można zauważyć dopiero w drugim tomie, to w pierwszym następuje pewien przełom - Lena zaczyna wierzyć w miłość.
Generalnie to wszystkie książki o miłości są w jakiś sposób piękne, nawet jeśli jest to wyjątkowo nieudane fan fiction albo opowiadania z serii cichych myszek i zniewalająco przystojnych facetów.
W Delirium nie ma jednak żadnego męskiego bohatera, który zazwyczaj zgniata główną bohaterkę.
Lauren Oliver udało się wyłamać z tego schematu i stworzyć powieść naprawdę piękną - o miłości zakazanej, utraconej i silnej jak mój chwyt na warsztatach z samoobrony.
Nie brakuje jej lekkości, dobrego języka i stylu, mądrych, ciekawych postaci, odznaczonych od siebie grubą krechą - nikt się nie zlewał, każdy bohater był inny, czego zwykle nie zauważam w co poniektórych romansach.
Alex to postać realistyczna, która mogłaby stąpać po Ziemi razem z nami, a my minęlibyśmy go obojętnie, bo byłby kolejnym przechodniem.
Nie odznaczał się jak Jace w Darach Anioła, ani jak Edward w Zmierzchu. Był subtelny, ale prawdziwy. Ciekawy, bo w końcu kochał, kiedy miłość była niedozwolona.
Bądźmy szczerzy - Delirium to po prostu udana książka.
Od przeczytania tej książki minęło już tyle czasu, że aż się sobie dziwię, jak możliwe jest spamiętanie tylu szczegółów!
Delirium utkwiło mi w pamięci na wieki, wieków i nie zapowiada się, żeby moja fascynacja i bezgraniczna miłość do tej romantycznej i głębokiej (ha!) historii szybko się zakończyła.
Nie ma takiej opcji.
Lena jest trochę jak... Julia z Dotyku Julii. Na...
Jako weganka i zdecydowana przeciwniczka jakiegokolwiek okrucieństwa wobec zwierząt - według mojej ideologii człowiek, który uczestniczy w masowym mordzie i rozlewie krwi nie zasługuje na miano człowieka - jestem tą książką pozytywnie zaskoczona.
Z reguły nie czytam książek o takiej tematyce, bo wszystko, co w nich jest mam już w głowie.
Tym razem sięgnęłam po nią z czystej ciekawości, czy nie będzie powtórki z Farmagedonu, gdzie autorzy przestrzegają przed szkodliwym wpływem mięsa nie tylko na ludzkie zdrowie, ale także zdrowie planety, to w następnym rozdziale zajadają się kanapką z kurczakiem.
Uświadamianie ludzi nie powinno tak wyglądać.
W każdym razie tej powtórki nie było, Julieanne po prostu nie wybija "mięsożercom" okien, tylko odpowiada na wszystkie pytania mądrym językiem.
A jak wiadomo, taki język zawsze zamyka usta.
Jako weganka i zdecydowana przeciwniczka jakiegokolwiek okrucieństwa wobec zwierząt - według mojej ideologii człowiek, który uczestniczy w masowym mordzie i rozlewie krwi nie zasługuje na miano człowieka - jestem tą książką pozytywnie zaskoczona.
Z reguły nie czytam książek o takiej tematyce, bo wszystko, co w nich jest mam już w głowie.
Tym razem sięgnęłam po nią z czystej...
Nie mogę się powstrzymać i również dodaję opinię o tym wampirzym chłamie.
Bo inaczej tego nie nazwę.
Przebrnęłam przez dziewięć tomów, przy ostatnim zgrzytając zębami, ale pocieszała mnie obecność koleżanki, która razem ze mną wyśmiewała Zoey Redbird - bardzo komiczną i bardzo niedojrzałą dziewczynkę.
Miałam wrażenie, jakbym przez te dziewięć tomów i równy tydzień czytała o perypetiach zauroczonej dwunastolatki, a nie prawie dorosłej kobiety, od której WYMAGA SIĘ dojrzałości.
A autorki stworzyły bohaterkę, której nie da się lubić, ale nie da się też nie lubić, bo zwyczajnie jej współczujesz.
Ten tom jest idealny na podsumowanie całej serii, bo to właśnie tutaj wypływa na wierzch, jak bardzo płaskie są postacie, czego nijak zobaczyć podczas lektury, bo człowiekowi brakuje słów.
Brakuje po prostu słów.
Z jednej strony martwiąca się Zoey, z drugiej Zoey seksoholiczka, a z trzeciej Zoey bohaterka i obrończyni uciśnionych.
Pisane na siłę, bez ładu i składu, Stark z miłego gościa zamienił się w napakowanego idiotę, a całość przedstawić można jako słaby film porno.
Nie polecam, strata czasu.
Nie mogę się powstrzymać i również dodaję opinię o tym wampirzym chłamie.
Bo inaczej tego nie nazwę.
Przebrnęłam przez dziewięć tomów, przy ostatnim zgrzytając zębami, ale pocieszała mnie obecność koleżanki, która razem ze mną wyśmiewała Zoey Redbird - bardzo komiczną i bardzo niedojrzałą dziewczynkę.
Miałam wrażenie, jakbym przez te dziewięć tomów i równy tydzień czytała...
2016-04-09
Moja opinia zatoczy wielkie koło, bo Panią Noc z jednej strony pokochałam, a z drugiej najchętniej wyrzuciłabym ją do ogródka sąsiadów.
Bo chociaż w Darach Anioła nie było już prawie dorosłej Emmy i prawie dorosłego Juliana... To patrzyłam na wszystko z przymrużeniem oka. Spodziewam się, że w tej serii znajdzie się wiele takich skojarzeń i chociaż podoba mi się pomysł wrócenia na moment do wcześniejszych książek, jednocześnie jestem tym znudzona. Bo wiem, co się wydarzy. Wiem dokładnie wszystko.
Przede wszystkim spójrzmy na miejsce akcji. Byłam już w Nowym Jorku, w myślach zwiedziłam Manhattan, wylądowałam też na chwilę w Londynie (na bardzo krótką chwilę, bo całe Diabelskie Maszyny nie są dla mnie), a teraz - dla dopełnienia - w słonecznym Los Angeles. Droga Cassandro Clare, proszę Cię. Miałam OGROMNĄ nadzieję, że Pani Noc będzie książką mniej nastawioną na miłość z gatunku Jace'a i Clary albo Magnusa i Aleca, a bardziej na demoniczne, mroczne intrygi. Ponownie zamiast akcji dostałam czyjeś wzdychania do kogoś. I chociaż uwielbiam taką romantyczną tandetę, a Sparksa mogłabym czytać dniami i nocami, to oczekiwałam od autorki więcej. Jak Bailey na stanowisku szefa od innych chirurgów! Oczekiwałam przejrzystych i świeżych postaci, Emmy jak Dr Yung i Juliana niczym Derek Shepherd. Oczywiście,z oczekiwaniami różnie bywa. Tym razem dopadła mnie kolejna romantyczna historia.
Dobrze, wspomnę o pozostałych bohaterach, którzy są całkowicie bez wyrazu. Nie dlatego, że umiejętności pisarskie Cassandry Clare drastycznie spadły. Raczej z powodu lajtowego podejścia do ich kreowania. Jak już wspominałam, występują podobieństwa. Tak w zasadzie to dużo ich jest.
Emma zachowuje się jak Jace, tylko Jace'a kochano za sarkazm, arogancję i niebywały urok. Niekiedy za bezczelność. Emmę kocha się. (albo raczej lubi!) za to, że ma blond włosy, ładną twarz, milszy charakter... A poza tym jest trochę jak przydymiony Jace. Kropka w kropkę on. Polubiłam ją za te wspólne elementy, nie widziałam w niej nowej bohaterki.
A Julian?
Ech.
W poprzednim życiu musiał dużo czasu spędzać z Clary. Albo lepiej - był nią! Różnica między nimi jest następująca - kiedy poznałam Juliana,wiedziałam już odruchowo, że nie będzie tak fajtłapowaty jak Clary. Poza tym Jules jest trochę jak jedzenie tofu codziennie na śniadanie. Możesz lubić tofu i przyprawiać je na różne sposoby, ale to wciąż będzie kostka zmielonej soi. Z każdym rozdziałem widziałam ten sam schemat.
Spoilerowo dopiszę, że... doczekacie się swojego Magnusa i Aleca. I to nie naprawdę ich!
Może Pani Noc jest po prostu słabą (i bardzo grubą, jak Cassandra miała siłę, żeby to wszystko napisać?) książką. Wolnym wdrożeniem w ten cały świat Miasta Aniołów... A może już przejadłam się tym tofu i mam ochotę na coś całkowicie z innej beczki? Mimo wszystko, Pani Noc to powieść dobrze napisana, dla nowego czytelnika i wciąż po uszy zakochanej w Podziemnym i Przyziemnym światku nastolatki będzie to świetna i wciągająca lektura.
Ale ja już przerabiałam te True Love i ten typ romantycznej tandety przestał działać.
Na pewno nie porzucę ukochanego Los Angeles i wrócę do kolejnych tomów. Bynajmniej nie z sympatii do fantastyki, raczej ze względu na wielki sentyment. Przecież skończyłam czytać Dary Anioła z płaczem i miską popcornu i czasami, nudnymi wieczorami, wracam do Miasta Kości, Popiołów... Wrócę też do Mrocznych Intryg, chociaż dostałam powtórkę w innej oprawie i wykonaniu.
Reasumując, Pani Noc odmładza mój sflaczały (po przeczytaniu setek kryminałów...) umysł Marzycielki i pozwala na krótki powrót do premiery Miasta Kości. To było tak dawno, a Cassandra Clare towarzyszyła mi wiernie przez te wszystkie lata niczym mój ukochany, łaciaty pies, który wyleguje się teraz obok mnie. Jako Nocna Łowczyni z wieloletnim stażem, mogę z czystym sumieniem polecić Panią Noc, mimo że ten wywód wyżej mówi, żebyście nie marnowali pieniędzy.
Nie oszukujmy się, wszystkie książki Clare zawsze lądują na półkach jako te własne, prawda? 😉
Zmarnujcie trochę czasu na odświeżony powrót do Instytutów, a potem - cóż - wróćcie do innych książek.
Mnie dopadł ten czas, gdy trzeba skończyć swoją ostatnią serię o Nocnych Łowcach, bo nikt nie ma wystarczająco czasu i młodości na czytanie o kolejnych Dżejsach i Klerich.
Dobra, teraz trochę dramatyzujesz i wyolbrzymiasz, Oliwia.
*przepraszam za wszystkie błędy, braki spacji itepe itede, zostałam zmuszona do pisania na telefonie.
Moja opinia zatoczy wielkie koło, bo Panią Noc z jednej strony pokochałam, a z drugiej najchętniej wyrzuciłabym ją do ogródka sąsiadów.
Bo chociaż w Darach Anioła nie było już prawie dorosłej Emmy i prawie dorosłego Juliana... To patrzyłam na wszystko z przymrużeniem oka. Spodziewam się, że w tej serii znajdzie się wiele takich skojarzeń i chociaż podoba mi się pomysł...
Daję tej książce 10 gwiazdek z jednego powodu: Isis Blake to najzajebistsza dziewczyna pod słońcem.
Sara Wolf skroiła ją idealnie. Naprawdę. Z pierwszą stroną zakochujesz się w irytującej Isis, która nie potrafi zamknąć ust na dłużej niż dziesięć sekund.
Zdecydowanie najlepsza i najwyrazistsza postać, jaką poznałam w nastolatkowych książkach. Zdecydowanie.
Daję tej książce 10 gwiazdek z jednego powodu: Isis Blake to najzajebistsza dziewczyna pod słońcem.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSara Wolf skroiła ją idealnie. Naprawdę. Z pierwszą stroną zakochujesz się w irytującej Isis, która nie potrafi zamknąć ust na dłużej niż dziesięć sekund.
Zdecydowanie najlepsza i najwyrazistsza postać, jaką poznałam w nastolatkowych książkach. Zdecydowanie.