rozwiń zwiń
Kasiek

Profil użytkownika: Kasiek

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 2 tygodnie temu
159
Przeczytanych
książek
395
Książek
w biblioteczce
24
Opinii
78
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , , ,

Mniej więcej dwa lata temu oglądałam w szkole film "Szkoła Uczuć" (na którym beczałam jak głupia). Wtedy nie miałam jeszcze pojęcia, że jest to ekranizacja powieści Sparksa. Informację tę znalazłam dopiero buszując po internecie w pewne leniwe popołudnie. Nie mogłam zrobić nic innego, jak zamówić sobie jeden egzemplarz. Przecież każda nowa książeczka tak ładnie wygląda na półce ^^


Tak jak przy "Harry'm Potterze", tak i teraz złamałam zasadę "Najpierw książka, później film", dlatego pozbawiłam się niewątpliwej przyjemności zaskoczenia w najważniejszym momencie. Prawdopodobnie również dlatego zakończenie nie wywołało u mnie efektu WOW. Czymś nowym okazał się prolog, w którym poznajemy Landona jako pięćdziesięcio sześcio latka, a nie pełnego wigoru nastolatka. Stateczny mężczyzna przechadza się po swoim miasteczku i zabiera nas w wzruszającą podróż do czasów licealnych...


Jaki jest siedemnastoletni Landon? Na pewno skrzywdzony przez los, a w szczególności przez ojca. Czasem miałam wrażenie, że próbuje się po prostu popisać przed znajomymi, pokazać, że jest, zaistnieć. Jednak kartka po kartce, storna po stronie, a zagubiony nastolatek zaczął pokazywać się z innej strony. Stał się czuły, opiekuńczy, bardziej otwarty na potrzeby innych. Niestety "Jesienna Miłość" jest bardzo cieniutką książeczką i 220 stron nie wystarczyło aby dokładnie poznać któregokolwiek z głównych bohaterów, nie mówiąc już o bohaterach drugoplanowych.


Drugą z lepiej wykreowanych postaci była urocza Jamie. Córka pastora, zaczytująca się w Biblii, chodząca świętość. Cały swój wolny czas poświęcała innym; odwiedzała dom dziecka, pomagała starszym osobom... ogólnie lubiana przez całe miasteczko, ale nieakceptowana przez swoją klasę. Tutaj informacje o niej się kończą (przynajmniej te, które mogę zdradzić), a szkoda. Wieeelki minus dla Sparksa. Jeżeli jesteśmy już przy minusach, to nie mogę nie wspomnieć o zbyt szybko toczącej się akcji zwłaszcza w ostatnich rozdziałach. Urywane teksty, krótkie opisy... może i czyta się to szybko, ale na pewno nie wprowadza w klimat i wnosi do powieści chaos.


Przechodząc do samej historii miłosnej... hmm... jak już wspominałam wyżej, wszystko toczyło się stanowczo za szybko, przez co nie zdążyłam dostatecznie zagłębić się w ten wspaniały romans. Mimo tego poczułam małe ukłucie żalu, kiedy zbliżałam się do końca. Chciałam innego zakończenia, chciałam poznać dalsze losy bohaterów, chciałam odczarować film... Nie mogę powiedzieć, że moje serce pękło, ale na pewno nie pozostało takie samo, pozostała na nim rysa, zawód. Chyba będę musiała przyzwyczaić się do takiego obrotu spraw przy następnych powieściach Sparksa. Na szczególną uwagę zasługuje ostatni rozdział, kiedy powracamy do pięćdziesięcioletniego Landona. Zakończenie dużo lepsze niż filmowe ;)


Podsumowując wszystkie pięć akapitów, mile spędziłam wieczór przy powieści, a właściwie nowelce, bo to lepsze określenie. Nawet nie zauważyłam kiedy dobrnęłam do końca. Bohaterowie może i nie zdradzają zbyt wiele swoich cech i emocji, ale zyskują sympatię czytelnika. Polecam osobom, które chcą na chwilę oderwać się od rzeczywistości lub szukają książki na odblokowanie po książkowym kacu.

zaczarowana-me.blogspot.com

Mniej więcej dwa lata temu oglądałam w szkole film "Szkoła Uczuć" (na którym beczałam jak głupia). Wtedy nie miałam jeszcze pojęcia, że jest to ekranizacja powieści Sparksa. Informację tę znalazłam dopiero buszując po internecie w pewne leniwe popołudnie. Nie mogłam zrobić nic innego, jak zamówić sobie jeden egzemplarz. Przecież każda nowa książeczka tak ładnie wygląda na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Wypowiedz jej imię" kupiłam już jakiś (bardzo długi i nie do określenia) czas temu. Książka spokojnie stała sobie na mojej półeczce i czekała na moment, w którym poczuję się na tyle pewna siebie, że dam radę przeczytać ją bez nocnych koszmarów. I w końcu nadszedł ten dzień! Jak to mówią? Nie taki diabeł straszny...? W stu procentach zgadzam się z tym powiedzeniem. Na początku trzęsłam portkami, a po kilku dalszych rozdziałach cały strach mnie opuścił.


Może na początku trochę o bohaterach. Tych znaczących dla akcji nie było wiele, przynajmniej w moim odczuciu. Najważniejsza z nich, główna bohaterka Bobbie, przypadła mi do gustu. Jako jedna z niewielu (mówię tutaj oczywiście o bohaterkach ze wszystkich przeczytanych przeze mnie książek) nie traciła głowy, zawsze w głowie miała jakiś plan. W trakcie czytania trochę się z nią utożsamiłam. Dziewczyna unikająca "tych popularnych", w głowie zawsze miała pomysł na opowiadanie, cicha i spokojna, zawsze na uboczu, przeżywająca swoje pierwsze uniesienia miłosne... i jak tu nie polubić takiego książkowego charakteru? Dla mnie bohaterka idealna. Niektórzy autorzy mogliby uczyć się od Dawson'a.


Drugi w kolejności "wagi w akcji" znalazł się Caine. A czym zawinił ten uroczy młodzieniec? Był zbyt uroczy. O ile w mrocznym wątku Mary nie grał pierwszych (ani drugich) skrzypiec, to w pojawiającym się wątku miłosnym nieźle namieszał. W końcu, nie ma nic gorszego od dwóch dziewczyn rywalizujących o jednego chłopaka. Dla ścisłości, to nie był jakiś tam pierwszy lepszy chłopak. Troskliwy, opiekuńczy, nie zostawił Bobbie samej ze wszystkimi problemami... po prostu był, a to najlepsze co mógł zrobić.


Naya jest ostatnią z trójki odważnych... chociaż po dłuższym namyśle, raczej bym jej tak nie nazwała. Jako jedyna jakoś nie skradła mojego serca (a ostatnio bardzo o to łatwo). Strasznie się nad sobą użalała. Nie potrafiła zebrać się na tyle, żeby stać się chociaż trochę pożyteczną. Przecież lepiej jest leżeć i pachnieć, zamiast ratować swój tyłek! Do tej dziewczyny nie przekonałam się przez cały czas trwania fabuły.


W książce Dawson'a pojawiły się również Saide i Bridget, drugoplanowe bohaterki, które miały swój wkład w całym tym zamieszaniu. Najpierw Saide, od której tak na prawdę wszystko się zaczęło. Halloween'owa noc z opowieściami o duchach. Norma u nastolatków. Szkoda tylko, że nie wiedział jak to się skończy, i dla niej, i dla jej znajomych. Głupia dziewuch podpuściła naszych bohaterów, żeby poszli do łazienki wywołać Krwawą Mary (tu się muszę przyznać, że po tej książce też chciałam to zrobić :D nawet zaciągnęłam kumpele do damskiej łazienki w szkole, ale wyszły z niej szybciej, niż do niej weszły). Pomysł godny damy.
Mniej więcej w połowie książki pojawia się Bridget, dziewczyna, która trzynaście lat temu przechodziła przez to samo piekło, z którym muszą zmierzyć się teraz Bobbie, Caine i Naya.


Sam pomysł na powieść bardzo mnie zaintrygował (chyba też dla tego, że nie czytałam jeszcze nigdy tego gatunku). Duch, tajemnica za tajemnicą, coraz krótszy czas na rozwiązanie zagadki... po prostu odlot! W niektórych momentach się bałam, w niektórych musiałam przypominać sobie, że to nie ja jestem główną bohaterką i to nie ja ma problemy z obłąkaną duszą. Nie wiem, co Dawson ze mną zrobił, ale czułam się jak zaczarowana podczas lektury (takie małe nawiązanie do tytułu bloga). Nie ukrywam jednak, że zakończenie troszeczkę mnie rozczarowało. Spodziewałam się mocnego ostatniego rozdziału i epilogu-petardy. Zamiast tego dostałam mały zabezpieczony granat. Taki mały zauważalny minusik.


Jeżeli wydaje się Wam, że horror w żaden sposób nie może zmusić Nas do przemyśleń nad własnym życiem, to jesteście w błędzie. Nie skończyłam jeszcze czytać książki, a w głowie już zapaliła mi się lampka i wielki neonowy napis "A TY CO BYŚ ZROBIŁA, GDYBYŚ MIAŁA TYLKO PIĘĆ DNI?". Może to i głupie, ale po ostatnim roku dość często nachodzą mnie takie myśli. Taka myśl przyszła wieczorem, najlepszy czas na myślenie. I co udało mi się wymyślić przez noc? Że te ostatnie pięć dni chciałabym spędzić z osobami, które są dla mnie ważne i przez cały następny dzień starałam się im to okazać. Jeżeli macie chwilkę czasu, gorąco polecam "Wypowiedz jej imię". Może uda się Wam znaleźć tam ukryty przekaz autora. Mi się udało. Moje małe Carpe diem...

zaczarowana-me.blogspot.com

"Wypowiedz jej imię" kupiłam już jakiś (bardzo długi i nie do określenia) czas temu. Książka spokojnie stała sobie na mojej półeczce i czekała na moment, w którym poczuję się na tyle pewna siebie, że dam radę przeczytać ją bez nocnych koszmarów. I w końcu nadszedł ten dzień! Jak to mówią? Nie taki diabeł straszny...? W stu procentach zgadzam się z tym powiedzeniem. Na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Świetne!", "Cudowne!", "Po prostu genialne!"... mniej więcej te epitety pojawiają się w większości recenzji i na pierwszych stronach książki, gdzie recenzentki wyrażały swoje opinie. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ta książka jest do bani. Wiem, że po tym poście mogę pożegnać się z rosnącą liczbą obserwatorów i komentarzy, ale cóż, w końcu po to mam bloga, aby dzielić się z odczuciami po lekturze.


Zacznijmy może od głównej bohaterki. Zwykła nastolatka, która planuje wybrać się podczas przerwy wiosennej w góry razem ze swoją przyjaciółką. Jak dla mnie była tylko pustą lalą, która czekała, aż tatuś albo brat zrobią wszystko za nią. Do tego upierdliwie czepiająca się jednej jedynej myśli, swojego byłego i jednocześnie brata swojej przyjaciółki, Calvina. Od pierwszego rozdziału nie myślała o niczym, a raczej o nikim innym, tylko o nim, tym samym denerwując mnie niemiłosiernie. Wmawiałam sobie, że Becca może w trakcie pisania dopracowała trochę jej charakter i nie będzie jednak tak źle. W pewnym sensie, miałam rację. Fitzpatrick faktycznie poświęciła Britt trochę uwagi. Niestety jakoś nie wybrnęła z tego z twarzą. Mniej więcej w połowie książki z rozpieszczonej gówniary zrobiła się pyskata i niezdecydowana (tak, niezdecydowana, ale w końcu czego lepszego można było się spodziewać?) małolata. "Calvin czy Mason?" "Clavin" "Nie, jednak Mason" i tak w kółko! Zwariować można przy czytaniu. Przez te ciągłe rozdwojenia jaźni (albo poćwiartowanie serca, jedno z dwóch) wymyśliłam powolną i bolesną śmierć dla naszej ukochanej Britt i gdyby nie to, że później starałam się ignorować wszystkie jej dziecinne zachowania, zrobiłabym to z zimną krwią.


Tu pojawia się nam następna postać, czyli Calvin. O nim jakoś nie będę się rozpisywać, bo a) nie był ciekawym charakterem b) był bardzo przewidywalną postacią c) wystarczy, że przez około 330 stron Britt nie przestawała o nim mówić. A więc, starszy brat Korbie, były chłopak Britt, facet z ogromnym ego... nic więcej (a zwłaszcza miłego) nie przychodzi mi do głowy. Pod koniec powieści pokazał swoje prawdziwe oblicze (chociaż podejrzewałam, że właśnie tak to się skończy). Nie mam bladego pojęcia, co Britt w nim widziała. Na jej miejscu trzymałabym się od tego typka z daleka, a nie wpychała mu na siłę język do gardła. Jego siostra też nie była lepsza. Nie poświęcę jej osobnego akapitu, bo niby po co? Równie płytka co Britt (jeśli nie bardziej) dziewczyna zapatrzona w siebie. W obliczu wyzwania, odpuszczała. Działa się jej krzywda? Leciała na skargę do obrzydliwie bogatego ojca. Znalazła się w naprawdę nieciekawej sytuacji (z której nawet Britt udało się wyjść cało)? Czekała aż jej pożal się Boże braciszek ją uratuje. Jednym słowem, wszyscy razem tworzyli trio idealne!


Jedyną postacią ratującą całe towarzystwo był Mason. Sam opis wyglądu przyciągał (i to jak!), a zachowanie, mimo kilku nieciekawych sytuacji, na prawdę wybijało się ponad nasz szary trójkąt. Jednym z minusów jakie w nim znalazłam, a raczej w pracy Fitzpatrick, to podobieństwo do Patch'a z "Szeptem". Mroczny, tajemniczy, skryty. Może po prostu autorkę ciągnie do takich typów. Tego nie wiem. Wiem za to, że mi taki image jakoś bardzo nie zawadzał, zwłaszcza w aranżacji malowniczych gór Teton. Kiedy pierwsze wrażenie jakie na mnie wywarł trochę opadło, ujawnił trochę ze swoich prawdziwych cech. Opiekuńczy, bezinteresowny, wrażliwy. I wtedy zadałam sobie pytanie, skoro Mason potrafił zmienić się na lepsze, to czemu Britt pozostała taką idiotką? Miała koło siebie wspaniałego faceta, a myślała o jakimś kretynie, który ją zostawił. Ah, ta logika...


Sama fabuła również pozostawiała wiele do życzenia. Czasami gubiłam się w głównym wątku, a raczej, co dokładnie nim jest: wyprawa w góry, miłosne rozterki Britt, czy nierozwiązana sprawa seryjnego mordercy. Nic nie schodziło na dalszy plan, jedynie znikało całkiem. Jeśli mowa była o (bardzo rozbudowanym) życiu uczuciowym Britt, wędrówka po górach i morderca wyparowywali z książki. Puff... i już nie było po nich śladu. Co dziwne, w dwóch ostatnich rozdziałach autorka zapomniała o jednej z bohaterek, a dokładniej o Korbie. Droga Pani Fitzpatrick! Jeśli Pani to czyta (w co szczerze wątpię), niech mi pani powie, gdzie zniknęła najlepsza przyjaciółka naszej bohaterki? Leżała spokojnie na kanapie jeszcze w rozdziale 35, a w następnych już jej tam nie było. A mówią, że ludzi nie mogą się po prostu rozpłynąć... Do tego dość przewidywalne zakończenie i kiczowaty epilog. Tajemnicę Masona odkryłam dużo wcześniej niż Britt, co do mordercy... chyba nie byłam bardzo zaskoczona kiedy już wyszło na jaw kto nim jest na prawdę.


Na koniec zawsze robię małe podsumowanie całej recenzji. Tym razem to chyba najtrudniejsze z zadań - zebrać w jeden akapit coś, co wszyscy kochają, a ty podchodzisz do tego, jak pies do jeża (albo sarny :P). Przy okazji recenzji "Wypowiedz jej imię" dodałam na koniec, że ta książka coś we mnie zmieniła. W przypadku "Black ice" nic takiego się nie stało. Żadna z sytuacji nie odmieniła mojego życia, żaden bohater nie zmusił mnie do głębszej refleksji nad swoim życiem. Książkę przerwałam dwa razy (niestety szkoła ma na mnie zły wpływ, zaczynam się staczać jako czytelnik i bloger), ale nie tęskniłam za nią zbytnio. Potrafiłam wręcz o niej zapomnieć. Ocena miała być niższa, ale (jak już wspominałam wyżej) Mason uratował trochę sytuację. Nie jest to powieść, którą zapamiętam na długi czas i chętnie wrócę do niej po latach. Raczej zwykła historia, o której szybko zapomnę (dla własnego zdrowia psychicznego).

zaczarowana-me.blogspot.com

"Świetne!", "Cudowne!", "Po prostu genialne!"... mniej więcej te epitety pojawiają się w większości recenzji i na pierwszych stronach książki, gdzie recenzentki wyrażały swoje opinie. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ta książka jest do bani. Wiem, że po tym poście mogę pożegnać się z rosnącą liczbą obserwatorów i komentarzy, ale cóż, w końcu po to mam...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Kasiek

z ostatnich 3 m-cy
2024-02-23 12:51:43
Kasiek Zagłosowała w plebiscycie "Książka Roku 2023"
2024-02-23 12:51:43
Kasiek Zagłosowała w plebiscycie "Książka Roku 2023"
Kasiek
2024-01-05 13:44:22
2024-01-05 13:44:22
O stawaniu się osobą Carl Ransom Rogers
Średnia ocena:
7.2 / 10
64 ocen
Kasiek
2024-01-05 13:44:15
2024-01-05 13:44:15
Kasiek
2024-01-05 13:43:05
2024-01-05 13:43:05
Psychologia rodziny Iwona JanickaHanna Liberska
Średnia ocena:
7.3 / 10
21 ocen

ulubieni autorzy [22]

Rachel Hawthorne
Ocena książek:
7,1 / 10
4 książki
1 cykl
165 fanów
Barbara Baraldi
Ocena książek:
7,2 / 10
6 książek
1 cykl
69 fanów
Aleksander Kamiński
Ocena książek:
7,9 / 10
17 książek
2 cykle
Pisze książki z:
112 fanów

Ulubione

Colleen Hoover November 9 Zobacz więcej
Jojo Moyes Zanim się pojawiłeś Zobacz więcej
Jojo Moyes Zanim się pojawiłeś Zobacz więcej
Colleen Hoover November 9 Zobacz więcej
Simone Elkeles Idealna chemia Zobacz więcej
Simone Elkeles Idealna chemia Zobacz więcej
Colleen Hoover November 9 Zobacz więcej
Jojo Moyes Zanim się pojawiłeś Zobacz więcej
Simone Elkeles Idealna chemia Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Jojo Moyes Zanim się pojawiłeś Zobacz więcej
Jojo Moyes Zanim się pojawiłeś Zobacz więcej
Simone Elkeles Idealna chemia Zobacz więcej
Simone Elkeles Idealna chemia Zobacz więcej
Simone Elkeles Idealna chemia Zobacz więcej
Jojo Moyes Zanim się pojawiłeś Zobacz więcej
Simone Elkeles Idealna chemia Zobacz więcej
Simone Elkeles Idealna chemia Zobacz więcej
Simone Elkeles Idealna chemia Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
159
książek
Średnio w roku
przeczytane
11
książek
Opinie były
pomocne
78
razy
W sumie
wystawione
108
ocen ze średnią 8,2

Spędzone
na czytaniu
868
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
11
minut
W sumie
dodane
79
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]