rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Uczucia - sprawiają, że stajemy się słabsi czy silniejsi? Czym byłby człowiek bez uczuć?
Koontz nie po raz pierwszy rozkłada psychikę czlowieka na czynniki pierwsze, budując przy tym postacie, zarówno te, którym kibicujemy od samego początku, jak i tych mniej lubianych. Poza trzymającą w napięciu fabułą, autor serwuje nam skomplikowane relacje międzyludzkie, które podczas trwania akcji ewaluują, głównie pod wpływem zrozumienia ludzkich zachowań i uczuć.
Choć nie ma tu wyraźnie wykreowanego wątku romantycznego, czytając "Północ" wyczuwałam pewne podobieństwo do "Szeptów" tego samego autora, choć tam relacja romantyczna jest znacznie wyraźniej nakreślona oraz stanowi bardziej znaczący element fabuły.
Niemniej, "Północ" to pozycja, która umili czytelnikowi kilka wieczorów, podczas których ciężko będzie odłożyć książkę na bok.

Uczucia - sprawiają, że stajemy się słabsi czy silniejsi? Czym byłby człowiek bez uczuć?
Koontz nie po raz pierwszy rozkłada psychikę czlowieka na czynniki pierwsze, budując przy tym postacie, zarówno te, którym kibicujemy od samego początku, jak i tych mniej lubianych. Poza trzymającą w napięciu fabułą, autor serwuje nam skomplikowane relacje międzyludzkie, które podczas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako osobie niezwykle zainteresowanej popkulturą, tytuł "Trainspotting" nie był mi obcy, choć kojarzył mi się z filmową ekranizacją, nie z pierwowzorem. Niemniej, w momencie, w którym powieść trafiła w moje ręce, nie zdążyłam jeszcze obejrzeć filmu ani zapoznać się z jego fabułą, przez co nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po treści książki o niepozornie wyglądającej okładce.
Niezaprzeczalnie, główny wątek dzieła Irvine'a Welsh - narkomania - nie każdemu przypadnie do gustu. Jako osoba lubująca się w wątkach, które uznać można za tematy tabu, byłam jeszcze bardziej zachęcona, aby zgłębić się w powieść. Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy podczas czytania, była mocna kreacja postaci, obok których nie można przejść obojętnie. Autor dopracował profile psychologiczne bohaterów wręcz do perfekcji, dzięki czemu w ich działaniach możemy doszukać się ciągu przyczynowo-skutkowego. Poza decyzjami i historią, postacie charakteryzował język, którym się posługiwały, dzięki czemu czytelnikowi łatwiej było się zorientować, kiedy narracja zaczęła być prowadzona z perspektywy innej postaci. Fabuła jest wciągająca, nie brakuje jej akcji, która rozwija się nie za szybkim i nie za wolnym tempem. Jedynym przeszkadzającym mi aspektem powieści były celowo popełnione błędy językowe, które miały za zadanie charakteryzować głównych bohaterów. Mimo to, "Trainspotting" jest powieścią, którą zdecydowanie każdy powinien kiedyś przeczytać.

Jako osobie niezwykle zainteresowanej popkulturą, tytuł "Trainspotting" nie był mi obcy, choć kojarzył mi się z filmową ekranizacją, nie z pierwowzorem. Niemniej, w momencie, w którym powieść trafiła w moje ręce, nie zdążyłam jeszcze obejrzeć filmu ani zapoznać się z jego fabułą, przez co nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po treści książki o niepozornie wyglądającej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jak na każdego fana Nirvany i na mnie przyszła w końcu pora, by sięgnąć po 'pod ciężarem nieba'. Zanim książka trafiła w moje ręce, zdążyłam się już zapoznać z większością tekstów kultury odnoszących się do życia Kurta Cobaina, dzięki czemu czytanie dzieła Charlesa Crossa było dla mnie z jednej strony poszerzeniem mojej wiedzy, a z drugiej strony sprawdzeniem rzetelności informacji przekazywanych przez autora. Ku mojemu zdziwieniu, nie wszystkie zawarte w książce fakty były mi do tej pory znane - innymisłowy Charles Cross rzeczywiście zebrał ogromną bazę faktów z życia wokalisty Nirvany. Ponadto, w przeciwieństwie do wielu innych dzieł odnoszących się do życia Kurta Cobaina, 'pod ciężarem nieba' neutralnie podchodzi do postaci Courtney Love, która przez wielu fanów jest demonizowana i krytykowana. Reasumując, jest to idealna książka dla kogoś, kto chce się zagłębić w życie Kurta Cobaina w jak najbardziej obiektywny i neutralny sposób.

Jak na każdego fana Nirvany i na mnie przyszła w końcu pora, by sięgnąć po 'pod ciężarem nieba'. Zanim książka trafiła w moje ręce, zdążyłam się już zapoznać z większością tekstów kultury odnoszących się do życia Kurta Cobaina, dzięki czemu czytanie dzieła Charlesa Crossa było dla mnie z jednej strony poszerzeniem mojej wiedzy, a z drugiej strony sprawdzeniem rzetelności...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nigdy nie ukrywałam tego, jak bardzo podziwiam twórczość pana Kinga. Choć umiejętności pisarskich ująć mu nie można, każdy w swoim życiu popełnia dzieła lepsze i te nieco gorsze, a jak się można domyślić, 'Worek kości' należy do tej drugiej grupy. Mimo iż fabuła jest przemyślana, a wszystkie mniejsze elementy składające się na większą całość zostały równomiernie rozłożone po całej książce, dysbalans akcji zdecydowanie przeważa szalę na niekorzyść utworu. Choć gdzieś w środku powieści pan King serwuje ciekawe wątki, to wciągająca akcja, która nie pozwala czytelnikowi odłożyć książki na miejsce, pojawia się jedynie dwa razy: na samym początku i na ostatnich stu stronach powieści. I choć nie można autorowi zarzucić, że napisał złą książkę, to w 'worku kości' brakuje tego czegoś, czego zastąpić nie mogą ani świetne postacie, ani przemyślana fabuła ani barwne opisy.

Nigdy nie ukrywałam tego, jak bardzo podziwiam twórczość pana Kinga. Choć umiejętności pisarskich ująć mu nie można, każdy w swoim życiu popełnia dzieła lepsze i te nieco gorsze, a jak się można domyślić, 'Worek kości' należy do tej drugiej grupy. Mimo iż fabuła jest przemyślana, a wszystkie mniejsze elementy składające się na większą całość zostały równomiernie rozłożone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Choć 'Opowieść podręcznej' nie jest nowością, tytuł jest gorący niczym świeża bułeczka. Z pewnością jest to częściowo spowodowane przeniesieniem historii na ekrany telewizorów, aczkolwiek śmiem twierdzić, że uniwersalność niektórych wartości i przekonań przedstawionych w powieści sprawiła, że dzieło Margaret Atwood zostało odkryte na nowo. "Opowieść podręcznej' znacznie hiperbolizuje problem, jakim jest traktowanie kobiet i przekonanie o ich roli w społeczeństwie, lecz nie tworzy karykatury. Mimo iż jednym z motywów jest zniewolenie kobiet, zdecydowanie jest to powieść feministyczna, która poprzez różne kobiece postacie ukazuje inne podejścia do panującej w świecie przedstawionym sytuacji. Pierwszoosobowa narracja zawiera elementy strumienia świadomości, lecz nie utrudniają one czytania, gdyż są napisane w przystępny sposób i nie są liczne, a ich zadaniem jest ukazanie narratorki jako zwykłej osoby, jak najbliższej czytelnikowi. Choć mamy do czynienia ze znacznie większą ilością postaci żeńskich, każda z nich jest indywidualną jednostką, a my nie mamy wrażenia, że społeczność to szara masa. Sposób narracji jest dość chaotyczny; z jednej strony przez wcześniej wspomniany strumień świadomości, z drugiej strony przez retrospektywność, która jest nieodzownym elementem 'Opowieści podręcznej. Podsumowując, książka Margaret Atwood w momencie wydania wprowadziła powiew świeżości, zarówno pod względem technicznym (językowym/narracyjnym) jak i fabularnym. Co więcej, autorka stworzyła dzieło, które po latach okazuje się uniwersalne; kobiety z różnych miejsc na świecie potrafią utożsamić się z główną bohaterką i zobaczyć lustrzane odbicie ich sytuacji życiowej w powieści.

Choć 'Opowieść podręcznej' nie jest nowością, tytuł jest gorący niczym świeża bułeczka. Z pewnością jest to częściowo spowodowane przeniesieniem historii na ekrany telewizorów, aczkolwiek śmiem twierdzić, że uniwersalność niektórych wartości i przekonań przedstawionych w powieści sprawiła, że dzieło Margaret Atwood zostało odkryte na nowo. "Opowieść podręcznej' znacznie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak bardzo ufasz swojej pamięci? Co, gdyby nagle wszystkie twoje wspomnienia zniknęły?
Christine dokładnie zna to uczucie, choć nawet tego nie pamięta. Codziennie rano budząc się u boku mężczyzny, którego nie jest w stanie rozpoznać - swojego męża, dostaje nowe życia. Po latach egzystencji pozbawionej przeszłości kobieta postanawia dowiedzieć się prawdy na temat tego, co i kto doprowadziło ją do stanu, w jakim się znalazła. Pomaga jej w tym doktor Nasch i prowadzenie pamiętnika, o których z jakiegoś powodu intuicja każe jej nie wspominać mężowi.
Fabuła, która zaskakuje czytelnika, gdy ten jest już pewien, iż rozwiązał całą zagadkę, w połączeniu z postaciami ze świetnie wykreowanym profilem psychologicznym nie pozwalają czytelnikowi zasnąć bez dowiedzenia się, co stanie się dalej. 'Zanim zasnę' umiliło mi kilka wieczorów i szczerze żałuję, iż ostatnia strona przyszła tak szybko.

Jak bardzo ufasz swojej pamięci? Co, gdyby nagle wszystkie twoje wspomnienia zniknęły?
Christine dokładnie zna to uczucie, choć nawet tego nie pamięta. Codziennie rano budząc się u boku mężczyzny, którego nie jest w stanie rozpoznać - swojego męża, dostaje nowe życia. Po latach egzystencji pozbawionej przeszłości kobieta postanawia dowiedzieć się prawdy na temat tego, co i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Choć mówi się, iż książki nie powinno oceniać się po okładce, to wygląd jest niezaprzeczalnie jednym z głównych powodów, dla którego dana powieść wpada nam w ręce po raz pierwszy. Gdybym osobiście nie znała autorki, to właśnie ta wysublimowana, minimalistyczna okładka skłoniłaby mnie, żebym koniec końców zakupiła tę powieść.
'Noir' tak jak i jego okładka jest dziełem minimalistycznym, dzięki czemu czyta się je bardzo szybko. Kreacja bohaterów i wątek włoskiej mafii tworzy świetny klimat, dzięki któremu czytelnik czuje się, jakby oglądał kultowy gangsterski film. Mimo iż 'Noir' potrafi zaciekawić i umilić wieczór czy dwa, nie jest powieścią idealną. Tak jak w większości przypadków popularne książki są wypełnione po brzegi niepotrzebnymi wątkami, tak 'Noir' w moim odczuciu nie wykorzystał w pełni swojego potencjału, nie rozbudowując i nie wyciągając więcej z fabuły. Choć jest to prawdopodobnie spowodowane tym, iż książka z założenia ma być minimalistyczna i zwięzła, to jako czytelnik czułam niedosyt. Niemniej, należy pamiętać, że jest to debiut osiemnastoletniej dziewczyny, co sprawia, iż 'Noir' ma prawo być nieidealny, a w przyszłości stać się podporą dla innych znakomitych powieści autorki.

Choć mówi się, iż książki nie powinno oceniać się po okładce, to wygląd jest niezaprzeczalnie jednym z głównych powodów, dla którego dana powieść wpada nam w ręce po raz pierwszy. Gdybym osobiście nie znała autorki, to właśnie ta wysublimowana, minimalistyczna okładka skłoniłaby mnie, żebym koniec końców zakupiła tę powieść.
'Noir' tak jak i jego okładka jest dziełem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nieczęsto sięgam po teksty pochodzące z południowej półkuli. Co więcej, jestem przekonana, iż było to moje pierwsze podejście do nowozelandzkiej powieści.
Choć całokształt książki mnie nie porwał, czytanie jej nie było bolesne, wręcz przeciwnie. "Jeździec na wielorybie" to krótka powieść, przez co nie byłam w stanie przywiązać się do bohaterów. Choć Kahu zdążyła zasłużyć sobie na cień mojej sympatii, tak narrator pozostał mi całkowicie obojętny. Tym, co wyróżnia powieść na tle innych, jest folklor, na którego podstawie powstała książka. Kultura nowozelandzka przejawia się w całym tekście i tworzy unikatową atmosferę, która panuje od samego początku do końca. Mimo iż akcja nie porywa czy nie jest też niezwykle ciekawa, to właśnie kontekst kulturowy sprawia, że warto po nią sięgnąć.

Nieczęsto sięgam po teksty pochodzące z południowej półkuli. Co więcej, jestem przekonana, iż było to moje pierwsze podejście do nowozelandzkiej powieści.
Choć całokształt książki mnie nie porwał, czytanie jej nie było bolesne, wręcz przeciwnie. "Jeździec na wielorybie" to krótka powieść, przez co nie byłam w stanie przywiązać się do bohaterów. Choć Kahu zdążyła zasłużyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Stephen King chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Ilość dzieł, które wychodzą spod jego pióra, jest zatrważająca, a gdy weźmiemy pod uwagę różnorodność i barwność pomysłów, które autor nam serwuje, nie mamy obiekcji przed nazwaniem Pana Kinga Wielkim Pisarzem.
O istnieniu 'Rose Madder' nie miałam pojęcia aż do momentu, gdy trafiła w moje ręce w jednym z antykwariatów. Stephen King niejednokrotnie zaskoczył mnie, lecz w tym dziele pokazał się zupełnie od innej strony, której nigdy bym się nie spodziewała poznać. Choć książka nie ma sprecyzowanego adresata, feminizm i świetnie nakreślone kobiece sylwetki, oraz ich transformacje, sprawiają, iż na płeć piękną powieść będzie robiła znacznie większe wrażenie niż na panach. Na uwagę zasługuje również umiejętne wplecenie wątku fantastycznego i drugiego świata do powieści, która skupia się na przemocy i ucieczce od niej. Mimo iż początkowo szufladkowa budowa dzieła wydaje się nie mieć większego znaczenia, Stephen King nie zostawia niewykorzystanych aspektów książki, dopinając ją na ostatni guzik. Mocna kreacja kobiet wychodzi na pierwszy plan, gdy weźmiemy pod uwagę bohaterów, lecz nie przyćmiewa ona mężczyzn, którzy zostali równie dobrze scharakteryzowani, nie tworząc szarej masy, lecz osobne, różne jednostki. Ponadto ostatnie wydarzenia w USA pokazały, iż "Rose Madder' ma również prawdy uniwersalne - władza nie zawsze jest równa dobru i bezpieczeństwu, a także pod latarnią jest najciemniej.
Moim zdaniem 'Rose Madder' to powieść, która spodoba się nie tylko zagorzałym fanom Stephena Kinga, lecz również może przypaść do gustu osobom, którzy do tej pory nie byli wielkimi fanami dzieł amerykańskiego pisarza.

Stephen King chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Ilość dzieł, które wychodzą spod jego pióra, jest zatrważająca, a gdy weźmiemy pod uwagę różnorodność i barwność pomysłów, które autor nam serwuje, nie mamy obiekcji przed nazwaniem Pana Kinga Wielkim Pisarzem.
O istnieniu 'Rose Madder' nie miałam pojęcia aż do momentu, gdy trafiła w moje ręce w jednym z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Kredziarz'" to książka, którą swego czasu widziałam w rękach praktycznie każdego czytelnika, jakiego mijałam na swojej drodze. Sięgały po nią zarówno obce mi osoby, które widywałam w komunikacji miejskiej, jak i moje lubujące się w kryminałach koleżanki. Już wtedy powieść o chwytliwym tytule i charakterystycznej okładce zapadła mi w pamięć, lecz sama zdecydowałam się ją przeczytać, gdy jej popularność znacznie spadła.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, jest budowa utworu - teraźniejszość przeplata się z retrospektywnymi rozdziałami, które w moim odczuciu, są zdecydowanie ciekawsze, a sprawiają to dwa czynniki. Po pierwsze kreacja dzieci, jak i reszty występujących postaci jest po prostu świetna. Każda osoba jest charakterystyczna i odgrywa jakąś rolę, mniejszą lub większą, przez co nie ma tworzącej tło szarej masy. Po drugie, to właśnie w tych retrospektywnych rozdziałach czytelnik doszukuje się poszlak i wskazówek niezbędnych to rozwiązania sprawy. Mimo iż wątek tajemnicy i zagadki jest również obecny w czasie narracji, nie jest on tak intrygujący, przez co jego dynamiczność nie jest tak zauważana i doceniana. Sam pomysł na powieść uważam za duży plus, ponieważ czytając wiele kryminałów, jeden po drugim, w pewnym momencie zaczęłam odnosić wrażenie, jakbym od dłuższego czasu nieustannie czytała jedną powieść. Tym, czemu również należy się uwaga i pochwała są relacje między bohaterami, jak i zarysowanie ich profilu psychologicznego, dzięki czemu każdy z nich ma wyraźny, wyróżniający się charakter. Ponadto, autorowi udało się ująć w swoim dziele wiele kontrowersyjnych wątków, takich jak: aborcja, gwałt, miłość z dużą różnicą wieku czy przemoc, jednocześnie pozostając zupełnie neutralnym jeśli chodzi o jego osobistą opinię na te tematy. Ostatnim, na co pragnę zwrócić uwagę, jest paralelność między członkami rodziny, pokazująca to, jak historia lubi się powtarzać.
Podsumowując, "Kredzarz" to powieść, która umiliła mi dwa popołudnia, gdyż nie byłam w stanie się od niej oderwać, dlatego też szczerze ją polecam każdemu, kto chce przeczytać coś wciągającego.

"Kredziarz'" to książka, którą swego czasu widziałam w rękach praktycznie każdego czytelnika, jakiego mijałam na swojej drodze. Sięgały po nią zarówno obce mi osoby, które widywałam w komunikacji miejskiej, jak i moje lubujące się w kryminałach koleżanki. Już wtedy powieść o chwytliwym tytule i charakterystycznej okładce zapadła mi w pamięć, lecz sama zdecydowałam się ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Charles Bukowkski to niezaprzeczalnie jeden z najbardziej osobliwych autorów, jakim przyszło chodzić po tym świecie. Mimo iż "Szmira" nie była moim pierwszym spotkaniem z twórczością tego pana, to charakterystyczny styl pisania amerykańskiego autora zrobił na mnie piorunujące wrażenie, po raz kolejny z resztą.
Jeśli ktoś przeczytał kiedyś jakąkolwiek inną prozę tego autora, doskonale wie, czego może się spodziewać. Natomiast dla tych, którym nazwisko Bukowski jedynie obiło się o uszy, bądź i nie, nietuzinkowe owinięcie specyficznego, sarkastycznego humoru w kryminalną otoczkę może okazać się nie lada zaskoczeniem. Groteska i absurd bije z każdego zdania, a nieliczni bohaterowie emanują aurą najprawdopodobniej samego autora. Jak na Charlesa Bukowskiego przystało, nie brakuje komentarzy uprzedmiotawiających kobiety nieustannie wypowiadanych przez głównego bohatera, które ani trochę nie sprawiają, że jako przedstawicielka płci pięknej poczułam się urażona.
Choć na pierwszy rzut oka mogłoby się tak wydawać, ta satyryczna powieść niesie ze sobą głębsze przesłanie i pewne wartości, jakie nie każdy czytelnik będzie w stanie zauważyć i zrozumieć.

Charles Bukowkski to niezaprzeczalnie jeden z najbardziej osobliwych autorów, jakim przyszło chodzić po tym świecie. Mimo iż "Szmira" nie była moim pierwszym spotkaniem z twórczością tego pana, to charakterystyczny styl pisania amerykańskiego autora zrobił na mnie piorunujące wrażenie, po raz kolejny z resztą.
Jeśli ktoś przeczytał kiedyś jakąkolwiek inną prozę tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo rzadko zdarza mi się, żeby moje odczucia co do książki obróciły się o 180 stopni, jednak "Lot nad kukułczym gniazdem" należy do tych nielicznych przypadków. Chęć obejrzenia kultowego filmu sprawiła, że zabrałam się za lekturę, gdy tylko wpadła w moje ręce. Mimo iż powieść jest jedną z cieńszych, to przeczytanie jej nie poszło mi jak z płatka. Strumień świadomości, którego obecność bardzo rzuca się w oczy na samym początku książki, okropnie spowalnia i utrudnia proces czytania. Być może jest to jedynie moje subiektywne odczucie, ale brak jakiejkolwiek konsekwencji co do interpunkcji, przyprawiał mnie o białą gorączkę. Niemniej, gdy po tygodniu udało mi się przebrnąć przez pierwszą połowę powieści, dalej poszło z górki. Być może po prostu przyzwyczaiłam się do stylu pana Keseya bądź akcja nabrała tempa - bez względu na to, co było powodem tej zmiany, "Lot nad kukułczym gniazdem" naprawdę zaczął mi się podobać i to do tego stopnia, że dokończyłam czytanie w ciągu kolejnych dwóch dni.
Ciężko jest jednoznacznie stwierdzić, jak dobra jest powieść Kena Keseya, jednak zdecydowanie można powiedzieć, że warto po nią sięgnąć, nawet mimo tego, iż nie zawsze jest lekką i przyjemną lekturą.

Bardzo rzadko zdarza mi się, żeby moje odczucia co do książki obróciły się o 180 stopni, jednak "Lot nad kukułczym gniazdem" należy do tych nielicznych przypadków. Chęć obejrzenia kultowego filmu sprawiła, że zabrałam się za lekturę, gdy tylko wpadła w moje ręce. Mimo iż powieść jest jedną z cieńszych, to przeczytanie jej nie poszło mi jak z płatka. Strumień świadomości,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wielokrotnie powtarzałam oraz zapewne powtórzę jeszcze niejeden raz, że nie przepadam za książkami skierowanymi do młodzieży. Zdarza się jednak, iż ciekawość bierze górę i decyduję się sięgnąć po jakąś pozycję z tego gatunku. O istnieniu 'Noughts and Crosses' dowiedziałam się po obejrzeniu serialu o tym samym tytule. Choć sam serial mnie nie zachwycił, usłyszawszy opinię, że oryginał jest dużo lepszy niż adaptacja, zdecydowałam się na kupienie książki.
Z dość negatywnym nastawieniem zabrałam się do lektury, która, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, rzeczywiście mnie wciągnęła. Powieść napisana jest prostym, lecz nie prymitywnym językiem, dlatego też nada się do poćwiczenia czytania ze zrozumieniem po angielsku. Bohaterowie, którzy według mnie zazwyczaj są najsłabszym ogniwem powieści młodzieżowych, w tym przypadku zostali dość dobrze wykreowani. Choć nie pozbawiono ich naiwności, zachowania postaci są w większości przypadków uargumentowane innymi czynnikami zewnętrznymi. W mojej subiektywnej opinii na największą uwagę zasługuje sama fabuła i pomysł na nią, który jest oryginalny i od razu przypadł mi do gustu. Stworzenie alternatywnego świata przedstawionego, w którym rolę zostaną odwrócone - to osoby o białym kolorze skóry będą dyskryminowane i postrzegane jako dawni niewolnicy - było strzałem w dziesiątkę. Zakończenie 'Noughts and Crosses' zdecydowanie wyróżnia się na tle innych powieści młodzieżowych, jako że do samego końca spodziewamy się zupełnie innego rozwiązania.
Choć sama wciąż nie wierzę, że to piszę, 'Noughts and Crosses' to jedna z lepszych powieści, jakie ostatnio wpadły mi w ręce. Połknęłam ją w całości i jestem pewna, że nie jestem jedyną osobą, która sięgnąwszy po nią, absolutnie zatraciła się w fabule.

Wielokrotnie powtarzałam oraz zapewne powtórzę jeszcze niejeden raz, że nie przepadam za książkami skierowanymi do młodzieży. Zdarza się jednak, iż ciekawość bierze górę i decyduję się sięgnąć po jakąś pozycję z tego gatunku. O istnieniu 'Noughts and Crosses' dowiedziałam się po obejrzeniu serialu o tym samym tytule. Choć sam serial mnie nie zachwycił, usłyszawszy opinię,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O przeczytaniu dobrego horroru marzyłam od dawien dawna. Choć jestem ogromną fanką twórczości Stephena Kinga, jego powieści nie wystraszyły mnie należycie. To był właśnie główny powód, dla którego zobaczywszy tę pozycję w koszyku pełnym książek, nie zawahałam się przed zabraniem jej do domu.
Pająki. Chmara pająków. Na samo wspomnienie jednego malutkiego przedstawiciela tego rodzaju na łazienkowej podłodze przechodzi mnie dreszcz. Sam wybór 'antagonisty' dla wielu osób jest czynnikiem tworzącym dobrą powieść grozy - społeczność miłośników pajęczaków tworzy znaczną mniejszość. Naturalistyczne opisy skutecznie podsycają uczucie niepokoju i powodują otrząsanie się, gdy tylko poczujemy kontakt naszej skóry z niezidentyfikowanym ciałem obcy. Mimo iż w powieści występuje całkiem spora ilość bohaterów, autor zręcznie połączył losy większości z nich, aczkolwiek był to dla mnie lekki zawód, gdy wszystkie postacie nie miały jakiegoś połączenia między sobą. Niemniej, podczas czytania nie ma się uczucia, że są to różne odrębne, oderwane od siebie historie, czego należy Ezekielowi Boone pogratulować. Fabuła była ciekawa, nietuzinkowa, powiedziałabym, iż pod pewnymi względami śmiesznie wpasowująca się w obecną sytuację na świecie,. Jak już zapewne wynika z mojej opinii, "Wyklucie" jest powieścią jak najbardziej "na plus", aczkolwiek idealnie być nie może, dlatego na sam koniec zostawiłam aspekt, który, w moim odczuciu, działa na niekorzyść książki. Chodzi tu o zakończenie, które autor postanowił zostawić otwarte. Nie będę się dłużej nad nim rozwodziła, gdyż nie chcę nikomu go zaspojlerować, aczkolwiek po przeczytaniu 350 stron z zapartym tchem, spodziewałam się jednoznacznej odpowiedzi na powstałe w mojej głowie pytania.

O przeczytaniu dobrego horroru marzyłam od dawien dawna. Choć jestem ogromną fanką twórczości Stephena Kinga, jego powieści nie wystraszyły mnie należycie. To był właśnie główny powód, dla którego zobaczywszy tę pozycję w koszyku pełnym książek, nie zawahałam się przed zabraniem jej do domu.
Pająki. Chmara pająków. Na samo wspomnienie jednego malutkiego przedstawiciela tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niezbyt często sięgam po literaturę popularnonaukową. Z jakiegoś powodu tego typu książki kojarzą mi się z niezwykle nudnymi i grubymi podręcznikami naszpikowanymi skomplikowaną terminologią, której choćbym nie wiadomo jak bardzo chciała, nie byłabym w stanie zapamiętać. Na szczęście na półce 'Popularnonaukowe' obok wyżej opisanych przeze mnie pozycji, znajdują się takie dzieła jak 'Obsesja piękna'. Tę książkę nie tyle przeczytałam, co połknęłam jednym tchem. Autorka zręcznie umieściła wyniki badań pomiędzy historiami kobiet, z którymi większość czytelniczek, o ile nie wszystkie, mogą się utożsamić. Dzięki temu Renee Engeln stworzyła pozycję, która jest zarówno ciekawa, przejmująca i merytorycznie wartościowa. Jestem pewna, że każda kobieta w mniejszym lub większym stopniu doceni tę książkę, jednak myślę, że żaden pan, który zdecyduje się po nią sięgnąć, nie pożałuje swojej decyzji. "Obsesja piękna' to tekst, który w niezwykle przystępny sposób może przedstawić płci męskiej inną perspektywę na to, jak we współczesnym świecie spogląda się na kobiety.

Niezbyt często sięgam po literaturę popularnonaukową. Z jakiegoś powodu tego typu książki kojarzą mi się z niezwykle nudnymi i grubymi podręcznikami naszpikowanymi skomplikowaną terminologią, której choćbym nie wiadomo jak bardzo chciała, nie byłabym w stanie zapamiętać. Na szczęście na półce 'Popularnonaukowe' obok wyżej opisanych przeze mnie pozycji, znajdują się takie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Istnieje grupa książek, której człowiek nie jest w stanie zdefiniować czy stworzyć opisu za pomocą jedynie kilkudziesięciu słów. Należy do nich między innymi "Nieznośna lekkość bytu", którą ja określam jako najbardziej osobliwą pozycję, jaką w ostatnim czasie przeczytałam. Odmienność dzieła Milana Kundery jest widoczna już od pierwszych stron, jak nie zdań, i nie przestaje zdumiewać i zadziwiać czytelnika aż do samego końca. Choć podczas czytania powieści nie poznamy wielu bohaterów, autor nieustannie serwuje nam cały szereg motywów, które składają się na odmienność książki. Od sytuacji politycznej w kraju po najskrytsze seksualne pragnienia, Milan Kundera czy też narrator, który został przez niego wykreowany, analizuje każdy aspekt życia bohaterów by przedstawić nam ludzki byt i jego wagę.
"Nieznośna lekkość bytu" to utwór niezwykle bogaty w treść zasługujący na niezwykle długi wywód, lecz myślę, iż żadne słowa, które wyszłyby spod moich palców, nie byłyby w stanie oddać kunsztu literackiego autora, dlatego właśnie nie rozwodząc się nad tą powieścią, pragnę polecić ją każdemu, komu wpadnie ona w ręce.

Istnieje grupa książek, której człowiek nie jest w stanie zdefiniować czy stworzyć opisu za pomocą jedynie kilkudziesięciu słów. Należy do nich między innymi "Nieznośna lekkość bytu", którą ja określam jako najbardziej osobliwą pozycję, jaką w ostatnim czasie przeczytałam. Odmienność dzieła Milana Kundery jest widoczna już od pierwszych stron, jak nie zdań, i nie przestaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Od pewnego czasu nieustannie napotykałam się na "W drodze". Widząc ilu autorów w swoich książkach wspomina dzieło Jacka Kerouaca, wiedziałam, że wcześniej czy później po nie sięgnę. Kiedy powieść znalazła się w mojej dłoni, moje oczekiwania były duże. Spodziewałam się wciągającej fabuły i bohaterów, od których nauczę się jakiejś życiowej mądrości. To, co serwuje nam Jack Kerouac, to nieustanna podróż, tylko jaki jest jej cel? Poznanie siebie? Odnalezienie swego miejsca na ziemi? Czy może zwykłe zdobycie inspiracji?
W "W drodze" kobiety pojawiają się i znikają, tworząc, wraz z motywem podróży, ruchome tło dla dwójki najważniejszych bohaterów: Sala i Deana. Czy jest to seksistowski zabieg? Choć uważa się, iż Jack Kerouac nie traktował kobiet na równi z sobą, wydaje mi się, że ten zabieg miał na celu pokazanie ludzkiej natury i to mu się udało.
Niemniej, sama fabuła wydaje mi się monotonna, przypomina zapętlony ciąg kilku wydarzeń. Przez to już przed połową książki przestałam się mocno skupiać na tym, co czytam.
Po zakończeniu powieści miałam wrażenie, jakby to nie było to. Spodziewałam się książki, która mnie zachwyci i wyląduje na półce z ulubionymi pozycjami, a szczerze zawiodłam się tą powieścią i ciężko mi określić tego powód.

Od pewnego czasu nieustannie napotykałam się na "W drodze". Widząc ilu autorów w swoich książkach wspomina dzieło Jacka Kerouaca, wiedziałam, że wcześniej czy później po nie sięgnę. Kiedy powieść znalazła się w mojej dłoni, moje oczekiwania były duże. Spodziewałam się wciągającej fabuły i bohaterów, od których nauczę się jakiejś życiowej mądrości. To, co serwuje nam Jack...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zanim udało mi się dodać tę pozycję na półkę internetowej biblioteczki, musiałam się trochę wysilić, a to dlatego, iż mam tę książkę również po angielsku, lecz pod innym tytułem 'The Missing'. Przed przeczytaniem spodziewałam się czegoś z pogranicza thrillera i kryminału. Wystarczyło mi zapoznanie się z kilkoma stronami by się przekonać, jak bardzo się myliłam. Cryer's Cross czy też The Missing to typowa młodzieżówka, w której ku mojemu uradowaniu wątek miłosny nie gra pierwszych skrzypiec. Niemniej, bohaterowie są tacy, jakich może spodziewać się każdy, kto przeczytał więcej niż jedną książkę z tego gatunku. Moim głównym zarzutem co do tej pozycji jest tempo akcji. Większość bardzo krótkiej książki skupia się na głównej bohaterce i jej relacji z nowymi mieszkańcami miasteczka, natomiast samo wyjaśnienie i rozwiązanie sprawy zajęło około 40 stron.
Mimo iż przeczytanie tej pozycji nie było dla mnie katorgą, z pewnością nikomu jej nie polecę, Według mnie przypomina jedną z historii, które można przeczytać na popularnym Wattpadzie i lepiej poświęcić swój czas i pieniądze na coś lepszego.

Zanim udało mi się dodać tę pozycję na półkę internetowej biblioteczki, musiałam się trochę wysilić, a to dlatego, iż mam tę książkę również po angielsku, lecz pod innym tytułem 'The Missing'. Przed przeczytaniem spodziewałam się czegoś z pogranicza thrillera i kryminału. Wystarczyło mi zapoznanie się z kilkoma stronami by się przekonać, jak bardzo się myliłam. Cryer's...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oj, jak bardzo chciałabym móc powiedzieć, że nienawidzę tej książki. Mogę o niej rzec, iż jest niesmaczna, niezwykle seksistowska, jak i sam autor, oraz bardzo wulgarna, lecz jednocześnie, przepraszam za wyrażenie, cholernie dobra. Charlesowi Bukowskiemu można zarzucić bardzo wiele negatywnych cech, pośród których jest miejsce na alkoholizm i wcześniej wspomniany seksizm, jakimi całe "Zapiski starego świntucha" są wypełnione. Niemniej, nie można ująć mu ogromnego talentu pisarskiego, bo bez niego nikomu nie udałoby się ująć tak nieprzyzwoitych i nieapetycznych historii, i opisów, w sposób który nie pozwoli czytelnikowi oderwać się od lektury.

Oj, jak bardzo chciałabym móc powiedzieć, że nienawidzę tej książki. Mogę o niej rzec, iż jest niesmaczna, niezwykle seksistowska, jak i sam autor, oraz bardzo wulgarna, lecz jednocześnie, przepraszam za wyrażenie, cholernie dobra. Charlesowi Bukowskiemu można zarzucić bardzo wiele negatywnych cech, pośród których jest miejsce na alkoholizm i wcześniej wspomniany seksizm,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Skoro nie można cofnąć czasu, to co gdyby spróbować go zatrzymać?
Nie będę ukrywała, że Portret Doriana Graya stanął na podium, jeżeli chodzi o moje ulubione powieści. Fakt, iż nigdy nie widziałam żadnej ekranizacji powieści Oscara Wilde, upewnia mnie, iż nie byłam w żaden sposób do niej nastawiona.
Tytułowy Dorian Gray, to postać, do której moje uczucia zmieniły się o 180 stopni. Sympatia przerodziła się w pogardę, nienawiść, jednak nie powstrzymało mnie to przed dokończeniem lektury. Choć zarówno nieśmiertelność jak i piękno są częstymi motywami w powieściach, Oscar Wilde poprzez połączenie ich zyskał coś nowego, coś ponadczasowego, co zdecydowanie zasługuje na uwagę każdego. Ponadto jest to powieść z przesłaniem, którą bardzo dobrze się czyta, a to robi z niej idealny materiał na lekturę szkolną, która nie byłaby znienawidzona przez wszystkich uczniów.
Choć powinnam zdecydowanie bardziej rozpisać się na temat, dlaczego warto przeczytać tę książkę, myślę, że najlepiej będzie jak sami po nią sięgniecie i na własnej skórze przekonacie się, że było warto.

Skoro nie można cofnąć czasu, to co gdyby spróbować go zatrzymać?
Nie będę ukrywała, że Portret Doriana Graya stanął na podium, jeżeli chodzi o moje ulubione powieści. Fakt, iż nigdy nie widziałam żadnej ekranizacji powieści Oscara Wilde, upewnia mnie, iż nie byłam w żaden sposób do niej nastawiona.
Tytułowy Dorian Gray, to postać, do której moje uczucia zmieniły się o...

więcej Pokaż mimo to