-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant30
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać372
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel2
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać8
Biblioteczka
Album fotografii erotycznej w szczególności dla wielbicieli kobiecych nóg i stóp.
Przed obejrzeniem zdjęć warto zapoznać się z poprzedzającym je wstępem, który przybliża sylwetkę fotografa, jego warsztat oraz inspiracje. Podane w nim informacje sprawiają, że na prace Batters'a można spojrzeć z innej perspektywy - np. jako na wyraz szczególnego rodzaju pasji. Jak w przypadku wielu książek wydanych pod szyldem Taschen wstęp jest dostępny w 3 językach: angielskim, niemieckim i francuskim.
Same zdjęcia to doskonała fotografia erotyczna w ciekawym i wyjątkowym ujęciu. Większość z nich jest czarno-biała, w stylu który dziś możemy określić już jako retro tj. lat 60,70 i 80 XX wieku. Jako wielbiciel fotografii erotycznej (również w starszym wydaniu) oraz kobiecych stóp uważam, że efekt ich połączenia w tym albumie jest znakomity. Zdjęcia ukazują piękno ówczesnych kobiet, a ich klimat tworzą również elementy garderoby, oraz przedmioty z tamtego okresu. Za ogromny plus uważam też to, że nie jest to album z rzeźbionymi, profesjonalnymi modelkami. Kobiety ukazane na zdjęciach są seksowne, ponętne, ale ich urok nie opiera się wyłącznie, bądź w znacznym stopniu na plastiku i umiejętnościach chirurga plastycznego, jak u współczesnych gwiazd filmów XXX.
Na koniec tradycyjne pochwały w stronę wydawcy, ponieważ Taschen jak zwykle zadbało o świetną formę książki. Twarda okładka z obwolutą, doskonały papier i wysoka jakość zdjęć pomimo średniej wielkości formatu wydawnictwa.
Album fotografii erotycznej w szczególności dla wielbicieli kobiecych nóg i stóp.
Przed obejrzeniem zdjęć warto zapoznać się z poprzedzającym je wstępem, który przybliża sylwetkę fotografa, jego warsztat oraz inspiracje. Podane w nim informacje sprawiają, że na prace Batters'a można spojrzeć z innej perspektywy - np. jako na wyraz szczególnego rodzaju pasji. Jak w...
Część wspaniałej twórczości jednego z największych niemieckich poetów w znakomitym wydaniu.
Książka jest zbiorem siedmiu ballad Schillera w doskonałych tłumaczeniach. W jej przypadku świetnie sprawdza się wyrażenie, że "mniej znaczy więcej", gdyż ballady te mają w sobie tyle piękna i dramatyzmu zarazem, że można by nimi obdzielić kilka tomików poezji.
Zbiór poprzedza bardzo wartościowy wstęp autorstwa I. Korsak, w którym znajdują się informacje o życiu i twórczości poety, odmiennym charakterze jego ballad, oraz osobach, które przetłumaczyły je na język polski. Według mnie,taka forma wstępu powinna stanowić wzór dla wydawanych zbiorów poezji.
Całość wzbogacono materiałem ilustracyjnym zaczerpniętym z 4-tomowego niemieckiego wydania dzieł Schillera z 1877 r. Piękne ryciny sprawiają, że zapoznawanie się z twórczością tego genialnego poety jest jeszcze przyjemniejsze.
Część wspaniałej twórczości jednego z największych niemieckich poetów w znakomitym wydaniu.
Książka jest zbiorem siedmiu ballad Schillera w doskonałych tłumaczeniach. W jej przypadku świetnie sprawdza się wyrażenie, że "mniej znaczy więcej", gdyż ballady te mają w sobie tyle piękna i dramatyzmu zarazem, że można by nimi obdzielić kilka tomików poezji.
Zbiór poprzedza...
2014-11
Sięgnięcie po „Ołowiany Świt” Michała Gołkowskiego było całkowitym przypadkiem, strzałem w ciemno. Do fanów gatunku się nie zaliczałem, nic też nie widziałem o uniwersum S.T.A.L.K.E.R. Byłem świeżo po lekturze „Metro 2033” i „Metro 2034” D. Glukhovskiego i udałem się do księgarni bardziej z zamiarem kupienia kolejnej pozycji z uniwersum Metro 2033. Jednak męcząca przygoda z „Metro 2034” sprawiła, że byłem ostrożniejszy. Zawzięcie więc kartkowałem kolejne książki, zastanawiałem się, ale nie byłem do końca przekonany do żadnej z nich. Szukałem czegoś co chociaż w pewnym stopniu wzbudzi we mnie emocje podobne do tych, które towarzyszyły lekturze „Metro 2033”. Postanowiłem więc sprawdzić inne książki z gatunki fantastyki postapokaliptycznej i mój wzrok napotkał na półce egzemplarz „Ołowianego Świtu”. Po krótkim kartkowaniu kupiłem książkę, wróciłem do domu, a wieczorem zatopiłem się w lekturze. Następną rzeczą jaką pamiętam z otaczającej mnie rzeczywistości był widok listopadowego, zachmurzonego nieba nad ranem. Uśmiechnąłem się sam do siebie, gdyż świt który nastał po skończeniu książki był rzeczywiście ołowiany, a patrząc z wysokości 8 piętra na wieżę i budynek ratusza w moim mieście wyobrażałem sobie, że jest to komin Czarnobylskoj Atomnoj ElektroStancji z przyległym do niego Sarkofagiem.
„Ołowiany świt” na pewien czas zawładnął moimi myślami niczym kontroler.
Przede wszystkim, według mnie, opisana w książce historia ma niesamowity klimat, na który składają się bohaterowie, miejsca, sposób opowieści i szereg innych czynników.
W większej części akcja książki toczy się Zonie – niemal całkowicie opuszczonej, odciętej od świata strefie na pograniczu białorusko- ukraińskim, którą wstrząsają kolejne radioaktywne emisje, mające swoje źródło w czarnobylskiej elektrowni atomowej. Jednak określenie Zony wyłącznie jako miejsca jest niewystarczające. W istocie jest to twór bliższy siłom natury, który nie podlega żadnej kontroli- niebezpieczny, okrutny, a zarazem piękny i tajemniczy. Jednak najważniejszą cechą Zony jest brak przewidywalności- nic nie jest pewne, a często główną rolę odgrywa przypadek.
W „Ołowianym Świcie” główny bohater porusza się po części Zony leżącej między rzekami Prypeć i Dniepr, a sama historia to przede wszystkim opisy wypraw oraz badania poszczególnych obiektów. Jednocześnie podczas eksplorowania tych lokacji, trafia on na pewne wiążące się ze sobą elementy, które stopniowo zazębiają się w tajemniczy wątek, determinujący jego dalsze losy.
Wiem, że niektórzy z czytelników mogą uważać inaczej, ale dla mnie opisy poszczególnych miejsc i rzeczywistości, w której porusza się bohater są rewelacyjne, gdyż ich obszerność i dokładność pobudzają wyobraźnię do tworzenia w myślach realistycznych obrazów.
Oczywiście pisząc o Zonie nie sposób zapomnieć o jej szczególnych wytworach- tj. mutantach. Jak wspomniałem wyżej, świat S.T.A.L.K.E.R.’a nie był mi znany, więc wdzięczny jestem Autorowi, za plastyczne i barwne opisy potworów. Jednocześnie trochę po macoszemu potraktowano charakterystykę anomalii, gdyż operując wobec nich od początku nazwami własnymi, nie zawsze do końca wiadomo na czym polega ich działanie.
Miszkę- czyli głównego bohatera, poznajemy w tej książce jako doświadczonego już przez Zonę stalkera polskiego pochodzenia. Nie jest człowiekiem obdarzonym szczególnymi właściwościami, czy nadnaturalnymi siłami. To co odróżnia go od innych stalkerów, to według mnie, wynikająca z doświadczenia szczególna ostrożność, oraz odmienne preferencje w zakresie osobistego uzbrojenia i wyposażenia, tj. brak zaufania do elektronicznych gadżetów, i używanie strzelby zamiast jednej z odmian popularnego Ak. Do tego należy dodać jeszcze jedną, szczególnie przydatną na terenie Zony cechę – Miszka ma szczęście, któremu jednak zawsze stara się jak najbardziej pomóc.
Pozostali bohaterowie książki- Dyry, Tribik, Buolki, Dżon, to różnorodne i ciekawe postaci, które jednak poznajemy raczej poprzez konkretne zdarzenia, niż opisowe charakterystyki. Koreluje to z ciekawie przedstawionym charakterem relacji międzyludzkich na terenie Zony. Nie tworzą oni bowiem zwartej grupy, a tym co trzyma ich razem nie są uczucia przyjaźni, czy koleżeństwa, lecz kalkulacja i konieczność.
Bardzo przypadł mi do gustu język, w którym Miszka porozumiewa się z innymi stalkerami. Spolszczenie rosyjskiego z mnóstwem wolnych tłumaczeń, tak bym to określił, przypomniało mi szczęśliwe czasy gdy kilkanaście lat temu, pod stadionem, targowałem się zawzięcie o płyty z „handlarzami” ze Wschodu. Dodać do tego należy elementy rosyjskiego, a nawet radzieckiego humoru. Okrzyki w stylu „Urrraaa, za rodinu, za Stalina”, czy „Co tu wielka ojczyźniana?! (…) Co my czołgi pod Stalingradem bijem ?!” i wiele innych to dla mnie prawdziwe perełki.
W kontekście bohaterów książki muszę też wspomnieć o wątku uczuciowym- tj. romansie Miszki i Dury. Rozpoczyna się, jak wszystko w Zonie, przypadkowo, a Autor doskonale wkomponował go w treść książki wprowadzając do Zony napięcie erotyczne i nie tworząc rzewnej historii. Przyznam szczerze, że takiego elementu, zważywszy na tematykę książki, się nie spodziewałem ale zadziałał na moją wyobraźnię, na podobnej zasadzie co np. miłość Winstona i Julii w dzwonnicy zburzonego kościoła położonego w okolicy na którą zrzucono bombę atomową w „Roku 1984” Orwella, lub scena erotyczna z filmu „Wróg u bram”.
Na koniec parę słów o sprawach technicznych. Bardzo wysoko oceniam element, który na dobrą sprawę znacznie wpłynął na to, że wziąłem tą książkę do ręki, a więc szatę graficzną – okładkę, ilustracje oraz mapkę. Wykonane w świetnym stylu wpasowują się w klimat książki i uzupełniają go. Szczegóły te, połączone ze średniej jakości papierem i wyraźną czcionką, oraz ceną obligują do tego by pochwały skierować również w stronę wydawcy.
Coś jeszcze? Chyba tylko to, że czas szybko przeprawić się na „Drugi brzeg” …
Sięgnięcie po „Ołowiany Świt” Michała Gołkowskiego było całkowitym przypadkiem, strzałem w ciemno. Do fanów gatunku się nie zaliczałem, nic też nie widziałem o uniwersum S.T.A.L.K.E.R. Byłem świeżo po lekturze „Metro 2033” i „Metro 2034” D. Glukhovskiego i udałem się do księgarni bardziej z zamiarem kupienia kolejnej pozycji z uniwersum Metro 2033. Jednak męcząca przygoda...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Doskonały album, który jednak nie każdemu przypadnie do gustu.
We wstępie, autorstwa D. Hanson, który podobnie jak treści w innych książkach wydawanych przez Taschen dostępny jest w 3 językach: angielskim, niemieckim i francuskim przybliżono sylwetkę Ed’a Fox’a, początki i rozwój jego pasji, inspiracje, oraz informacje dotyczące zbierania materiałów zawartych w albumie.
Od przedniej okładki z Ditą von Teese do tylnej okładki z Daisy znaleźć możemy całkiem obszerny zbiór zdjęć, przy czym główną inspiracją i tematem przewodnim są kobiece stopy, co doskonale trafia w mój gust ponieważ o ile ich fetyszystą nie jestem, to niewątpliwie mogę się nazwać ich wielbicielem.
Album i zawarte w nim zdjęcia balansują na cienkiej granicy między erotyką a pornografią, więc osoby preferujące subtelniejszy odcień fotografii erotycznej, lub akty mogą uznać, że Fox momentami posuwa się zbyt daleko. Osobiście, uważając kobiece ciało za jedną z najpiękniejszych form na tej planecie doceniam próby jego uchwycenia na różne sposoby.
Niestety albumy z fotografią erotyczną dotyczącą podobnej tematyki należą w naszym kraju do rzadkości, co sprawia że książka jest w pewien sposób wyjątkowa. Ponadto. jak zwykle w przypadku książek/ albumów Taschen mamy do czynienia z doskonałą formą wydawnictwa- świetna jakość papieru i zdjęć mimo stosunkowo niewielkiego formatu- mniej więcej A5. Dodatkowy plus za dołączenie do książki płyty DVD z materiałami foto i video.
Doskonały album, który jednak nie każdemu przypadnie do gustu.
We wstępie, autorstwa D. Hanson, który podobnie jak treści w innych książkach wydawanych przez Taschen dostępny jest w 3 językach: angielskim, niemieckim i francuskim przybliżono sylwetkę Ed’a Fox’a, początki i rozwój jego pasji, inspiracje, oraz informacje dotyczące zbierania materiałów zawartych w albumie....
Książka T. Robertsona „Wilk na Atlantyku” to według mnie jedna z najlepszych pozycji dostępnych w ramach „Serii z kotwiczką”, i wielokrotnie do niej wracam. Autor przedstawia w niej historię najskuteczniejszego z dowódców niemieckich okrętów podwodnych walczących w Bitwie o Atlantyk w trakcie II wojny światowej- kapitana Otto Kretschmera.
Książka ta nie jest pełną biografią- autor pomija niektóre jej fragmenty, skupiając się zasadniczo na trzech okresach. Pierwszy dotyczy początków służby i szkolenia Kretschmera jako oficera na niemieckim okręcie podwodnym, oraz dowodzenia mniejszym okrętem U-23. Drugi, najbardziej obszerny, to historia Kretschmera jako dowódcy okrętu na którym odniósł większość swoich sukcesów U-99. Trzeci ukazuje los Kretschmera jako jeńca wojennego na terytorium Wielkiej Brytanii i Kanady.
Autor ukazuje przede wszystkim sylwetkę i charakter samego Kretschmera,. Możemy więc poznać osobowość człowieka wytrwałego, pewnego siebie, budzącego lęk i szacunek zarówno wśród swoich przełożonych i podwładnych, jak również wśród przeciwników. Dodać należy, że biografia nie jest w tym względzie ani jednostronna, ani abstrakcyjna- autor współpracował przy jej tworzeniu z konkretnymi osobami- brytyjskimi oficerami i członkami załogi Kretschmera. Dokonano również bezpośredniego i plastycznego porównania osobowości Kretschmera oraz dwóch innych asów Ubootwaffe – Gunthera Priena oraz Joachima Schepke, które okazują się podobne tylko w jednym względzie – pragnieniu rywalizacji z przeciwnikiem na wodach Atlantyku.
Według mnie jednym z największych plusów książki Robertsona jest możliwość zapoznania się z taktyką stosowaną przez Kretschmera w trakcie Bitwy o Atlantyk dzięki której odniósł największe sukcesy jako dowódca U-boota w Bitwie o Atlantyk. Opisana została jej geneza, praktyczne wykorzystanie najpierw podczas ćwiczeń a potem w toku działań bojowych, kolejne udoskonalenia, oficjalne sformułowanie w służbowych wytycznych dla okrętu. Możemy poznać skalę skalkulowanego ryzyka z którym się wiązała, oraz reakcje jakie wywoływała, nawet wśród podległej mu załogi.
Zaznaczyć trzeba, że jako biografia „Wilk na Atlantyku” nie zawiera skomplikowanych danych i opisów technicznych. Podstawowe informacje o uzbrojeniu i wyposażeniu Autor przedstawia w toku opisywanej historii, a jedynym wyjątkiem w tym względzie jest umieszczony na początku uproszczony przekrój niemieckiego okrętu podwodnego z okresu Bitwy o Atlantyk. Ogólnikowość w tym względzie niektórzy mogą uznać za wadę, ale na rynku nie brak publikacji traktujących ten temat o wiele szerzej, a czytelnicy którzy dopiero zaczynają poznawać historię Bitwy o Atlantyk nie zostaną przytłoczeni lawiną danych i terminów, których znaczenia jeszcze nie znają. W tym miejscu należy również wspomnieć o paru błędach i nieścisłościach dotyczących wyporności i typów okrętów, oraz innego przebiegu niektórych wydarzeń w świetle najnowszych badań, jednak nie rzutują one zasadniczo na poziom i odbiór książki.
Nie sposób też pominąć zasygnalizowania kwestii psychologicznych łączących się ze służbą na okręcie podwodnym np. ogromnego napięcia i strachu podczas ataku bombami głębinowymi, próbom ich rozładowania podczas pobytu w porcie między patrolami, pomocy rozbitkom, rozbieżnego pojmowania priorytetów i zadań dowódcy okrętu podwodnego. Autor nie tworzy jednak studium psychologii, nie przytacza powojennych analiz, lecz przedstawia te zagadnienia w sposób bezpośredni, takimi jakimi były w tamtym czasie, pozostawiając czytelnikowi możliwość oceny postaw i podjętych decyzji.
Warto również zwrócić uwagę na treści znajdujące się poza główną historią– przedmowę admirała Sir George’a Creasy’ego, przedmowę samego autora, fotografie, aneksy, oraz opis przypadkowego spotkania polskiego oficera Marynarki Handlowej z Kretschmerem. Stanowią one bowiem cenne i ciekawe uzupełnienie książki.
Na koniec w formie osobistej refleksji dodam, że nie darzę uznaniem ani sympatią ideologii i działań III Rzeszy. Z tego względu czytając o osobie takiej jak Kretschmer – nawet mając na uwadze jego postępowanie, osiągnięcia, stosunek do rozbitków – mam mieszane uczucia, gdyż był on przede wszystkim żołnierzem, a swoje nadzwyczajne umiejętności i siłę charakteru wykorzystywał do walki o zwycięstwo reżimu który odpowiedzialny jest za największą wojnę w historii świata. Tym większe było moje zdziwienie gdy przeczytałem, iż ani on ani jego załoga nie należeli do NSDAP, oraz opis reakcji na rozpoczęcie wojny
Książka T. Robertsona „Wilk na Atlantyku” to według mnie jedna z najlepszych pozycji dostępnych w ramach „Serii z kotwiczką”, i wielokrotnie do niej wracam. Autor przedstawia w niej historię najskuteczniejszego z dowódców niemieckich okrętów podwodnych walczących w Bitwie o Atlantyk w trakcie II wojny światowej- kapitana Otto Kretschmera.
Książka ta nie jest pełną...
Facet opiniuje książkę będącą czymś w rodzaju poradnika dotyczącego seksu w nietypowych miejscach i sytuacjach?! Zdecydowanie tak, ponieważ "Qucikies" na to zasługuje.
Nie pomylę się zapewne, że wiele osób ma tego rodzaju fantazje, a część z nich realizuje je ze swoimi partnerami/ partnerkami i mają z tego wielką frajdę.
Na książkę trafiłem w księgarni zupełnym przypadkiem, co tym bardziej mnie cieszy, gdyż jest ona niestety trudno dostępna na naszym rynku. Do jej zakupu zachęciła mnie, nie ukrywam, nietypowa tematyka, oraz to, że różni się ona istotnie od setek takich samych poradników w stylu "jak zaspokoić moją dziewczynę/ mojego faceta na 1000 sposobów", czy kolejnego wydania kamasutry.
Według mnie największą wartością książki T. Cox jest to, że stanowić ona może doskonały katalizator dla kreatywności. Teoretycznie jest to poradnik, jednak, co dziwne, czytanie o spontanicznym seksie w nietypowych miejscach i sytuacjach wzmaga chęć realizacji takich fantazji, bez jednoczesnego niszczenia spontanicznego nastawienia. Poza tym, na bazie pomysłów przedstawionych w książce można tworzyć własne, uwzględniające pragnienia i upodobania danej osoby.
Plusem książki jest również jej uniwersalność, a nie skierowanie jej do określonej płci. "Qucikies" to doskonała lektura dla kobiet, facetów, oraz do wspólnego czytania ze swoją drugą połówką. Nie bez znaczenia jest dopisek na okładce "sex for busy people". Jest to bodaj pierwsza książka tego typu, uwzględniająca znane wszystkim aspekty codzienności takie jak praca, dzieci itp., a jednocześnie kładąca nacisk na to, by rzeczy te nie oznaczały dla związku rutyny lub celibatu.
"Quickies" wydana została po angielsku, jednakże dla osoby bodaj średnio znającej ten język, lektura nie będzie stanowić żadnego problemu. Książka zawiera liczne, działające na wyobraźnię i zmysły fotografie, które w dodatku są bardzo estetyczne i w doskonałej jakości.
Facet opiniuje książkę będącą czymś w rodzaju poradnika dotyczącego seksu w nietypowych miejscach i sytuacjach?! Zdecydowanie tak, ponieważ "Qucikies" na to zasługuje.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie pomylę się zapewne, że wiele osób ma tego rodzaju fantazje, a część z nich realizuje je ze swoimi partnerami/ partnerkami i mają z tego wielką frajdę.
Na książkę trafiłem w księgarni zupełnym...