-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
O nieskazitelnej miłości,
czyli Bogna Ziembicka "Tylko dzięki miłości"
W świecie rozwiązłości i sprowadzania miłości jedynie do odczuć, emocji napotykam pewną książkę. Książkę, która kompletnie burzy mój obraz współczesnych romansów, gdzie odpędzić się nie można od agresywnej namiętności. Aż bije z niej subtelność, łagodność. Zachwyciłam się tą książką, dlatego przedstawiam ją także wam. Oto najnowsza powieść krakowianki Bogny Ziembickiej.
„Jestem jak bajarz na rynku. Staram się opowiadać tak, żeby przechodnie musieli przystanąć i słuchać. Żeby moja opowieść złapała ich za rękaw i nie pozwoliła im odejść. Żeby zapomnieli o całym świecie.” Opowieść, o której mowa złapała mnie za rękaw i wymięła go do reszty, przez tyle czasu był on w jej rękach.
Akcja toczy się w czasach II wojny światowej. Zuzanna Hulewicz jest młodą, lecz doświadczoną przez życie dziewczyną. Wychowywana przez babcię mieszka w Krakowie, jednak jej prawdziwym domem jest dworek w Różanach, małej miejscowości pod miastem wawelskiego smoka. Zamieszkałą w nim rodzinę odwiedza w każdej wolnej chwili, a jako że jest bardzo wrażliwą osobą w powieści znajdujemy wiele opisów wiejskich krajobrazów, łąk, kwiatów. W Różanach odwiedza Hankę i małego Stasia, lecz przede wszystkim jej uwaga skierowana jest na Piotra, męża Hanki, w którym skrycie się podkochuje. W książce nie znajdujemy jednak żadnych przesłanek, że jest to rodzaj jeszcze 'szczenięcej' miłości, wręcz przeciwnie. Zachwycona jestem sposobem jej wyrażania przedstawionym w powieści, który podkreśla delikatność a przez co kobiecość głównej bohaterki. Beztroska życia w Różanach nie może jednak trwać wiecznie. W dość już naznaczonym cierpieniem życiu Zuzanny przychodzi kolejny moment rozpaczy. Jednak młoda dziewczyna nie jest sama, bowiem poznaje Joachima, który jest zakochany w niej na zabój. W tym momencie chcę złożyć wielkie dzięki Bognie Ziembickiej, za utrzymanie charakteru powieści do końca. Mimo wielkich zdarzeń w owej książce nie znajdziemy żadnych huśtawek emocjonalnych. Wracając jednak do Joachima warto dodać, że on także jest postacią pierwszoplanową. Książka jest zbiorem notek z pamiętników obu bohaterów, zarówno Zuzanny jak i młodego Niemca.
Powieść nie jest dynamiczna, jest to jednak wielką jej zaletą, a nie wadą. Już od pierwszych stron właśnie tego oczekiwałam po autorce. Miałam nadzieję, że nie będzie starała się na siłę rozkręcać historii młodej Zuzanny i nie zawiodłam się. Język, którym posługuje się autorka jest niesamowicie plastyczny, przez co czytanie nie sprawiało mi trudności ani nie przynosiło znużenia, mimo spokojnego charakteru całości. Dawno nie czytałam tak odprężającej i jednocześnie wciągającej książki.
Historia Zuzanny przywraca nadzieję. Mimo cierpienia, utraty bliskich osób bohaterka nie załamuje się. Na naszych oczach dźwiga dramatyczne brzemię, na naszych oczach wyrasta na niezwykłą kobietę. Miłość napędza jej życie, jej serce. Autorka zwraca uwagę na rażącą wręcz siłę i nieprzemijalność miłości, która potrafi utrzymać człowieka przy życiu. Doskonale radzi sobie z tym tematem nie sprowadzając go jedynie do głosu serca, ale też woli rozumu. To bardzo ważne, ponieważ pojęcie miłości jest we współczesnych czasach często powierzchowne.
Zdecydowanie nie jest to łatwa lektura na jeden wieczór. Nie zniechęcajcie się jednak, sięgnijcie po nią i odbierzcie od Zuzanny tak ważne dzisiaj wartości, morale. Może nie jest to książka dla was, może urzeknie was jedynie zdrobnienie, jakiego używał Joachim w odniesieniu do swojej 'Zazulki'. Jest to jednak jedna z tych powieści, dla których warto zaryzykować.
O nieskazitelnej miłości,
czyli Bogna Ziembicka "Tylko dzięki miłości"
W świecie rozwiązłości i sprowadzania miłości jedynie do odczuć, emocji napotykam pewną książkę. Książkę, która kompletnie burzy mój obraz współczesnych romansów, gdzie odpędzić się nie można od agresywnej namiętności. Aż bije z niej subtelność, łagodność. Zachwyciłam się tą książką, dlatego...
Opowieść o poszukiwaniu szczęścia,
czyli Trixi von Bulow "Niech w końcu coś się zdarzy"
Na co zwracamy uwagę wybierając książkę, która naszym zdaniem będzie warta każdej spędzonej z nią chwili? Każdy ma na to swój sposób, swój rytuał, który daje mu nadzieję, że lektura po którą sięga go nie zawiedzie. Mówi się 'nie ocenia się książki po okładce', jednak każdy przyzna, że szata graficzna jest bardzo ważna. To ona ma przyciągnąć nasz wzrok, dać namiastkę tego, co czeka nas w środku. Równie ważna jest notka wydawnicza na odwrocie okładki, która ma nas zachęcić do lektury i przedstawić pokrótce sylwetki głównych bohaterów jak i sytuację, w której obecnie się znajdują. Książka, którą wam przedstawię zachwyciła mnie od samego początku, ponieważ wymienione wyżej wymagania spełniła w stu procentach. Zarówno szata graficzna jak i wstępne informacje o utworze urzekły mnie niesamowicie. Przedstawiam „Niech w końcu coś się zdarzy” autorstwa Trixi von Bulow.
Dobrze znana czytelnikom poradników Trixi von Bulow pracuje w niewielkim monachijskim wydawnictwie. Na jej koncie jak dotąd widniały jedynie poradniki, takie jak „Mężczyźni. Podręczna instrukcja obsługi”, „Co zrobić, żeby mężczyzna oszalał na twoim punkcie” oraz „Co zrobić, żeby twoje życie stało się piękniejsze”, które nakładem Świata Książki stały się bestsellerami. „Niech w końcu coś się zdarzy” jest jej debiutem powieściowym.
Fritzi Berger marzy o szczęśliwym życiu. Los nie był dla niej skory jak dotychczas. Bohaterka po piętnastu latach małżeństwa od roku uczy się samotnego życia. Towarzystwa dotrzymują jej jedynie mała córeczka Lilli i przyjaciółka Johanna, które są jej kołem ratunkowym w trudnych chwilach. Kiepsko opłacana posada redaktorki w wydawnictwie „Best & Seller” również nie satysfakcjonuje Trixi. W końcu za namową Johanny postanawia ona wyjechać na parę dni nad morze, by odpocząć od codzienności, zastanowić się nad dalszym życiem i podciągnąć trochę swoje życie towarzyskie.
W trakcie czytania powieści historia życia Fritzi nie wciągnęła mnie. Owszem, była zabawna i ciepła, jak również smutna i życiowa, ale czegoś mi w niej brakowało. Bohaterka, z jednej strony inteligentna i mądra czasami wręcz drażniła mnie swoim zachowaniem i pewnego rodzaju rozwiązłością. Jej kreacja pełna była sprzeczności, dlatego dość ciężko było mi ją polubić i dać się zaciekawić jej losami. Ostatecznie jednak lekturę czyta się płynnie i lekko, nie jest ona ciężka dla czytelnika. Idealna na zmęczenie, gdy potrzebujemy na chwilę oderwać się od rzeczywistości i wcielić w kogoś zupełnie nowego.
Język, jakim posługuje się Trixi von Bulow w powieści nie do końca przypadł mi do gustu. W niektórych miejscach miałam wrażenie, że autorka na siłę próbuje wcisnąć do lektury opisy miejsc czy postaci, które były niepotrzebne. Nie jest jednak tak, że ma on same wady. Bardzo spodobał mi się charakter dialogów. W wielu książkach spotykam się z zupełnie nierozbudowaną mową zależną czy niezależną. Wielkim plusem w warsztacie literackim autorki jest ubogacanie dialogów w bardzo osobliwy i przyjemny w odbiorze sposób.
Mimo, że książka niezupełnie wpisała się w mój gust uważam debiut powieśiowy Trixi von Berger za udany. Lektura z pewnością wciągnie nie jedną z was po uszy. Pełna ciepła, zabawna opowieść o kobiecie takiej, jak my wszystkie.
Opowieść o poszukiwaniu szczęścia,
czyli Trixi von Bulow "Niech w końcu coś się zdarzy"
Na co zwracamy uwagę wybierając książkę, która naszym zdaniem będzie warta każdej spędzonej z nią chwili? Każdy ma na to swój sposób, swój rytuał, który daje mu nadzieję, że lektura po którą sięga go nie zawiedzie. Mówi się 'nie ocenia się książki po okładce', jednak każdy przyzna, że...
O życiu każdej z nas,
czyli Anna Borewicz "Księżycowe cienie"
Zdecydowanie wolę oczekiwać najgorszego i dać się mile zaskoczyć, niż liczyć na coś wspaniałego i się rozczarować. Sięgając po "Księżycowe cienie" nie oczekiwałam głębokich wzruszeń na skalę światowego bestsellera, wręcz przeciwnie. Byłam sceptycznie nastawiona, nie spodziewałam się po tej książce niczego dobrego. Dość szybko Anna Borewicz rozwiała zarówno mój sceptycyzm jak i niechęć do książki. Przedstawiam najnowszą książkę tej autorki pt. "Księżycowe cienie".
Utwór funduje nam powrót do lat 90 XX wieku. Poznajemy tam Marię, doświadczoną przez życie kobietę, której los nie oszczędzał przez ostatnie lata. Po nieudanym małżeństwie bohaterka postanawia na nowo ułożyć sobie życie. Wyjeżdża na Podlasie, w miejsce, które zawsze stanowiło dla niej azyl wśród życiowych burz, by tam poukładać myśli i doświadczenia w całość, by wreszcie zamknąć ten rozdział i zacząć żyć normalnie.
Większa część powieści jest retrospekcją, której dokonuje bohaterka. Poznajemy ją więc jako małą dziewczynkę i przez całą książkę towarzyszymy w jej dorastaniu i stawaniu się dorosłą kobietą. W międzyczasie wplecione są fragmenty obecnego życia Marii, jednak stanowią one mniejszą część powieści. Całe szczęście, ponieważ w ten sposób autorka zaoszczędziła książce monotonności i uchroniła od całkowitego braku dynamicznej akcji.
Historia, którą snuje bohaterka wspominając czasy młodości niesamowicie mnie wciągnęła. Kreatywne zdarzenia w połączeniu z realiami z tamtych lat stanowiły spójną całość, którą czytałam z przyjemnością. Polubiłam Marię i jej życie, które dało mi powody do zastanowienia się i uporządkowania swojego. Gorzej było z fragmentami, w których autorka opisywała obecne życie Marii, a mianowicie jej pobyt na Podlasiu. Stanowiły one refleksję, dlatego ciężko było wczuć się w tekst i podświadomie nie omijać wzrokiem kolejnych akapitów. Tym bardziej, że książka nie należy do najkrótszych. Nie ułatwiał tego również język, którym posługiwali się przyjaciele Marii, a mianowicie podlaska gwara. Musiał być to nie lada wyczyn utrzymywać w niej dialogi, jednak ich czytanie również nie szło gładko.
W powieści autorka zawarła tyle pięknych miejsc i różnorodnych klimatów, że z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. To wszystko w realiach dawnych lat, tak burzliwych i niespokojnych. Nie sposób nie ulec miłości do miejsc takich jak Praga, Trójmiasto czy Podlasie, którą skrycie karmi nas autorka. Nie wiem kiedy, ale ja również poczułam do nich sentyment.
Powieść uczy głębokiej przyjaźni, miłości, przebaczenia. Zwraca uwagę jak niełatwe jest życie z ukochaną osobą, ile pracy trzeba włożyć w oddanie i pozyskanie zaufania. Mówi o tym, co ważne w życiu każdej kobiety.
Podsumowując, "Księżycowe cienie" przerosły moje oczekiwania. Jest to sympatyczna lektura na długie popołudnia dla każdej kobiety, tak różnorodna i wielowymiarowa, że każda znajdzie coś dla siebie. Powieść spod pióra i pędzla. Książka, która wzbogaca.
O życiu każdej z nas,
czyli Anna Borewicz "Księżycowe cienie"
Zdecydowanie wolę oczekiwać najgorszego i dać się mile zaskoczyć, niż liczyć na coś wspaniałego i się rozczarować. Sięgając po "Księżycowe cienie" nie oczekiwałam głębokich wzruszeń na skalę światowego bestsellera, wręcz przeciwnie. Byłam sceptycznie nastawiona, nie spodziewałam się po tej książce niczego...
O wiedźmach, wampirach, tytanach i innych magicznych stworzeniach,
czyli Luiza Dobrzyńska "Wiedźma z Podhala. Nie jestem już dzieckiem!"
Zazwyczaj nie czytam powieści fantastycznych. Może nie tyle od ich stronię, co ciężko znaleźć mi coś tego rodzaju, co jednocześnie nie będzie przerysowane jak też godne uwagi. Najnowsza powieść Luizy Dobrzyńskiej zdecydowanie jest godna uwagi. Przedstawiam wam książkę, która podbiła moje serce. Oto "Wiedźma z Podhala. Nie jestem już dzieckiem!"
Utwór jest kontynuacją losów Edyty Gwerskiej opisanych w powieści "Jesteś na to zbyt młoda". Jednak, jak zresztą podkreśla sama autorka, książka wprowadza w historię młodej czarownicy w tak zręczny sposób, że jak najbardziej może być czytana jako odrębna całość. Od pierwszych stron czytelnik zostaje wprowadzony w historię dziewczyny płynnie i wyczerpująco.
Główna bohaterka Edi, młoda czarownica, po stracie rodziców mieszka razem z ciotką i wujem w Małej Świerkowie. Jej historia to kontrast dwóch światów, które przenikają i uzupełniają się wzajemnie. Dziewczyna chodzi do normalnej szkoły, jest przygotowywana przez ciotkę Janinę do przejęcia po niej w przyszłości roli miejscowego weterynarza. Jednak kiedy słońce znika za horyzontem a na niebie pojawia się srebrny król nocy jesteśmy świadkami niezwykłych losów bohaterki, przepełnionych fantastyką i magią. Edi jest przyuczana magicznych zaklę i wykorzystywania swego Daru. Z upływającym czasem coraz bardziej pochłania ją magiczny wymiar świata, wraz z tytanami, rusałkami, wampirami i dziesiątkami innych, zarówno złych jak i dobrych stworzeń. Życie młodej czarownicy w XXI wieku nie opływa jednak w same przyjemności. Edi skazana jest na samotność wśród rówieśników, coraz częściej musi podejmować trudne decyzje i liczyć się z ich konsekwencjami.
Z każdą stroną utworu utwierdzałam się coraz bardziej w przekonaniu, że wyobraźnia autorki nie zna granic. Pani Dobrzyńskiej udało się stworzyć obfity i prawdopodobny wymiar magicznego świata, co jest aż nieprawdopodobne ze względu na to, że autorka przez cały utwór podtrzymywała dynamiczną akcję i oszczędzała czytelnikowi długich i męczących opisów miejsc. Przedstawiła relacje i powiązania między tak wieloma rodzajami stworzeń w prosty dla odbiorcy sposób. Dzięki temu, mimo ogromnej ilości postaci, podczas lektury nie miałam niepewności kto kim jest i skąd się wziął. To bardzo cenna umiejętność.
Zarówno świat przedstawiony, jak i cała plejada wielobarwnych postaci, jest do tego stopnia urokliwy, że od książki nie można się oderwać, a przecież właśnie tego oczekujemy po utworach, po które sięgamy. Dołączając do tego płynące z powieści uniwersalne wartości, poruszane tematy miłości, przyjaźni oraz samotności otrzymujemy wysokiej klasy utwór.
"Wiedźma z Podhala. Nie jestem już dzieckiem!" to jedna z najlepiej wykreowanych powieści fantastycznych, jakie czytałam. Podczas lektury zdążyłam zaprzyjaźnić się z Edi i pokochać jej życie. Po jakże zaskakującym zakończeniu i wieloma niewyjaśnionymi aspektami życia młodej czarownicy z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części utworu.
O wiedźmach, wampirach, tytanach i innych magicznych stworzeniach,
czyli Luiza Dobrzyńska "Wiedźma z Podhala. Nie jestem już dzieckiem!"
Zazwyczaj nie czytam powieści fantastycznych. Może nie tyle od ich stronię, co ciężko znaleźć mi coś tego rodzaju, co jednocześnie nie będzie przerysowane jak też godne uwagi. Najnowsza powieść Luizy Dobrzyńskiej zdecydowanie jest godna...
Czarująca codzienność mieszkańców Idy z różami w roli głównej,
czyli Agnieszka Krawczyk "Dolina mgieł i róż"
Wyobrażam sobie co przeżywają autorzy próbując wykreować swoje dzieło od podstaw. Z pewnością wymaga to ogromnej wyobraźni, wysiłku, często wielu podejść. Uważam jednak, że najtrudniejsze jest nadanie temu dziełu, wszystkim ludziom, miejscom i relacjom tej niepowtarzalnej magii i uroku. Czegoś co sprawi, że czytelnik zapragnie przenieść się do stworzonego świata, być jedną z postaci i dać pochłonąć się w całości lekturze. "Dolina mgieł i róż"Agnieszki Krawczyk w mojej ocenie wiedzie prym wśród utworów, które mają w sobie ten niesamowity urok, jak z bajki.
Sabina Południewska przyjeżdża do Idy w poszukiwaniu weny twórczej, która pozwoli jej ukończyć kolejną w dość pokaźnym dorobku pisarskim powieść. Do tej pory sceptycznie nastawiona do ludzi otwiera się i daje szansę nowym relacjom i doświadczeniom. Dzieje się to między innymi za sprawą uroku niezwykłej doliny i czarowi mieszkańców ale przede wszystkim dzięki różom, których woń nieustannie snuje się za bohaterką. Sabina znajduje w unikatowej Idzie nie tylko to, czego szukała. Udaje jej się zaprzyjaźnić z Milą Mossakowską, właścicielką pensjonatu, w którym się zatrzymała, jak również z Teklą Tyczyńską, hrabiną i twórczynią niezwykłych różanych kosmetyków. Na jej drodze pojawiają się także nieprzeciętni doktor Dolecki oraz Marek Rokosz. Co wskaże serce, kiedy nadejdzie dzień wyboru? Jak potoczą się dalsze losy Sabiny?
Autorka tka powieść precyzyjnie niczym pająk sieć, ubierając każde miejsce czy postać w unikatową kreację. Otula czytelnika zapachem róż, który wielokrotnie zdawał mi się odczuć podczas lektury. Utwór, z jednej strony nieprzerysowany i rzeczywisty czyta się niczym bajkę. Język, którym posługuje się pani Agnieszka jest wykwintny i elegancki, kunsztowny, ale lekki i prosty w odbiorze. Doskonale dopasowuje się do bohaterów, którzy w większości są osobami dobrze wykształconymi, z klasą. Bardzo podobało mi się takie wykreowanie postaci, ponieważ osobiście denerwują mnie charaktery puste i głupie.
Wplątana w historię metamorfoza Sabiny jeszcze bardziej podkreśla wyjątkowość doliny i klimatu tam panującego. W małej Idzie życie jest błogie, czas płynie powoli, co sprzyja refleksjom i przemianom własnego życia. Z ponurej i zamkniętej w sobie zimnej damy Sabina zmienia się w niezwykle wrażliwą kobietę z gorącym, otwartym dla wszystkich sercem.
Powieść nadaje wartościom takim jak przyjaźń czy miłość pierwszorzędną rolę. To one są sensem i celem życia, bez nich jesteśmy skazani na pustkę i nieustanne poszukiwanie.
"Dolinę mgieł i róż" polecam każdemu czytelnikowi z wrażliwym sercem. Tym, którzy mają ochotę przenieść się w świat bajki, osadzonej w realiach naszych czasów. Tym, którzy chcą zatonąć w oszałamiającym zapachu róż osnuci poranną mgłą.
Czarująca codzienność mieszkańców Idy z różami w roli głównej,
czyli Agnieszka Krawczyk "Dolina mgieł i róż"
Wyobrażam sobie co przeżywają autorzy próbując wykreować swoje dzieło od podstaw. Z pewnością wymaga to ogromnej wyobraźni, wysiłku, często wielu podejść. Uważam jednak, że najtrudniejsze jest nadanie temu dziełu, wszystkim ludziom, miejscom i relacjom tej...
Kolejna odsłona szczęścia w Różanach
Co tak naprawdę daje szczęście,
czyli Bogna Ziembicka "Droga do Różan"
Każdy człowiek szuka w życiu szczęścia. Celem istnienia każdego z nas jest znalezienie prawdziwej radości życia; tego, co nas w pełni zadowoli, da satysfakcję, da pewność, że żyjemy po coś i dla kogoś. Ludzie szukają szczęścia w miłości, rodzinie, wśród przyjaciół, realizowaniu swoich pasji, często w pracy czy w pieniądzach. Dążymy więc i realizujemy to, co pozornie zapewnia nam radość i spełnienie. Gonimy wśród codzienności za coraz to wyżej stawianą poprzeczką, chorymi ambicjami, wyższym stanowiskiem i większymi zarobkami. Stajemy się jak konie wyścigowe, które mają klapki na oczach, by widzieć jedynie to, co przed nami - wyznaczony cel. Nie widzimy już tego, co się dzieje pośród nas. Przestajemy zwracać uwagę na podmuch wiatru, zapach lasu, feerię barw kwiatów z ogrodu, miłe słowo, uśmiech. Dążenie do pozornego szczęścia kładzie cień na to, co daje prawdziwą radość życia. "Droga do Różan" Bogny Ziembickiej krzyczy: "Stop! Zatrzymaj się. Pomogę odnaleźć Ci szczęście."
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Bogny Ziembickiej. Parę miesięcy temu miałam okazję przeczytać "Tylko dzięki miłości", której recenzję również możecie przeczytać na moim blogu. Książka tak głęboko zapadła mi w pamięć, że po prostu nie mogłam odłożyć tej autorki na półkę i czekać na następną okazję. "Droga do Różan" wręcz spadła mi z nieba. Cieszę się, że wreszcie mogę się podzielić nią z wami.
Zosia Borucka mieszka ze swoim ojcem oraz nianią Zuzanną w swoim rodzinnym domu - dworku w Różanach. Jej dzień zaczyna się o piątej rano, kiedy to razem z grupką kobiet ze wsi zajmuje się ekologicznymi uprawami oraz swoim kwiatowym ogrodem. Zosia kocha swoje życie, do szczęścia brakuje jej jedynie ukochanego Krzysztofa, z którym wiąże plany na dalsze życie. Młody Doliwa również jest zakochany w pannie Boruckiej, jednak jest człowiekiem innego pokroju. Nie wyobraża sobie życia bez kariery i swojej firmy, nie chce go zmieniać nawet dla swojej ukochanej. Miłość tych obojga komplikuje się jeszcze bardziej, gdy za sprawą Krzysztofa rodzina Boruckich traci dworek w Różanach i jest zmuszona przenieść się do Krakowa. Życie Zosi wywraca się do góry nogami. Traci ona nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek znajdzie prawdziwe szczęście.
Świat przedstawiony, nader rzetelnie stworzony przez autorkę, mieni się ilością barw i kolorów. Daje wydźwięk wielu tematom i wartościom, takim jak rodzina, miłość, przyjaźń, szczęście. Są one uniwersalne, jednak przedstawione w osobliwy, charakterystyczny sposób. W dogłębnych i urokliwych opisach daje się poznać warsztat literacki pani Bogny. Sprawia to, że nawet te momenty mniej dynamiczne czy refleksyjne czyta się lekko i uważnie.
Kreacja Zosi Boruckiej jest niezwykle precyzyjna i wypieszczona. Nadzwyczaj wrażliwa i subtelna aż nie pasuje do czasów obojętności i egoizmu. Nie dziwne, że przyciąga do siebie grono adoratorów. W powieści bowiem nie tylko Krzysztof jest jej jedynym amantem. Poznajemy również Eryka, bratnią duszę panny Boruckiej, który jest w niej po uszy zakochany. W przeciwieństwie do Doliwy rzuciłby on całe swoje dotychczasowe życie, by tylko być z Zosią.
Powieść przeczytałam bez wytchnienia, w jeden dzień. Wciągnęła mnie po uszy. Nie mogłam się doczekać aż Zosia wreszcie dokona wyboru między Erykiem a Krzysztofem. Kiedy wreszcie to się stało ściskałam pięści ze złości. Jak ona mogła wybrać właśnie jego?! Pierwszy raz mi się zdarzyło, że tak bardzo wczułam się w życie bohaterki, a rozczarowała mnie ona swoim wyborem. Miałam ochotę rozpłakać się i ukryć twarz w poduszce.
"Droga do Różan" jest cudowną książką, której sekret tkwi w szczegółach, codziennych wyborach, małych przyjemnościach. Rozsiewa wokół siebie domowy klimat, pełen czułości i wspomnień. Po jej lekturze żałowałam jedynie tego, że wręcz przeleciała mi ona przez palce, tak szybko się skończyła. Nie mogę się doczekać mojego kolejnego spotkania z Zosią i jej rodziną w kolejnej części cyklu.
Kolejna odsłona szczęścia w Różanach
więcej Pokaż mimo toCo tak naprawdę daje szczęście,
czyli Bogna Ziembicka "Droga do Różan"
Każdy człowiek szuka w życiu szczęścia. Celem istnienia każdego z nas jest znalezienie prawdziwej radości życia; tego, co nas w pełni zadowoli, da satysfakcję, da pewność, że żyjemy po coś i dla kogoś. Ludzie szukają szczęścia w miłości, rodzinie, wśród przyjaciół,...