-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
Dirk jest dwudziestokilkulatkiem świętującym ukończenie aplikacji adwokackiej. Będąc pod wpływem alkoholu, powoduje wypadek, w którym ginie bezdomna dziewczyna. Chłopak o tym nie wie, ale widzieli to jego kompani i zostawili ją na pewną śmierć. Sprawą zajmuje się aspirant Turner. Jedno jest pewne – matka Dirka, Margot, zrobi wszystko, aby ochronić syna.
Główny bohater to postać bardzo szlachetna i uczciwa, która domaga się sprawiedliwości. Dla niego pochodzenie zabitej dziewczyny nie ma żadnego znaczenia. Turner odznacza się przenikliwością i umiejętnością analitycznego myślenia, dzięki czemu szybko łączy wątki i wpada na pomysły mające ułatwić mu rozwiązanie zagadki. Poza tym potrafi walczyć i wie, gdzie uderzyć, żeby mocno zabolało. Ten bohater bardzo mi imponuje, ponieważ pomimo niebezpieczeństw trzyma się założonego planu i swoich ideałów. W pewnym momencie miałem problem, bo z jednej strony aspirantowi groziła śmierć, więc za wszelką cenę starał się przeżyć, ale polało się na tyle dużo krwi, że zacząłem zastanawiać się, czy powoli nie staje się on tymi, z którymi walczy.
Autor umiejętnie dawkuje napięcie. Akcja zaczyna się spokojnie, ale po kilkudziesięciu stronach rozkręca się. Przyznaję, trudno było mi się oderwać od lektury, ponieważ między bohaterami doszło do konfliktu i po prostu musiałem dowiedzieć się, jak się zakończy. Tim Willocks nie oszczędza głównego bohatera. Rzuca go w sytuacje, w których normalny człowiek nie przeżyłby i patrzy, jak cierpi.
Całość znajdziesz tutaj: https://naekranie.pl/recenzje/raport-turnera-recenzja-ksiazki
Dirk jest dwudziestokilkulatkiem świętującym ukończenie aplikacji adwokackiej. Będąc pod wpływem alkoholu, powoduje wypadek, w którym ginie bezdomna dziewczyna. Chłopak o tym nie wie, ale widzieli to jego kompani i zostawili ją na pewną śmierć. Sprawą zajmuje się aspirant Turner. Jedno jest pewne – matka Dirka, Margot, zrobi wszystko, aby ochronić syna.
Główny bohater to...
„Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” to prześwietnie napisana powieść kryminalna z elementami fantastycznymi. Główny bohater zostaje wciągnięty w niebezpieczną i chorą grę. Ma osiem dni na to, aby odkryć kto zabił Evelyn Hardcastle.
Z podziękowań znajdujących się na końcu wynika, że autor pisał tę powieść 3 lata. Szczerze powiedziawszy widać to, ponieważ wszystko trzyma się kupy, każdy element został dopracowany.
Książka opiera się na motywie, który występował m.in. w książce „Zgadnij kto”. Główny bohater jest (poniekąd) zamknięty w posiadłości Blackheath i ma ograniczony czas, aby rozwiązać zagadkę morderstwa Evelyn Hardcastle. Ten narzucony czas sprawia, że czytelnik bardziej angażuje się w fabułę. Poza tym zwiększa to emocje, ponieważ nie wiadomo co stanie się po tych 8 dniach.
Aidena Bishopa, pierwszoplanową postać, polubiłem od razu. Na początku wzbudzał we mnie litość, ponieważ znalazł się w niezbyt ciekawej sytuacji. Potem wykazał się odwagą oraz przenikliwością umysłu, lecz czasami zachowywał się naiwnie, co mnie trochę irytowało.
Jest to powieść rozrywkowa, ale wymaga od czytelnika skupienia. Pojawia się wiele szczegółów, które warto zapamiętać, aby razem z głównym bohaterem zabawić się w detektywa i zgadnąć, kto jest mordercą. Dostarcza to jeszcze więcej frajdy z czytania.
Całą opinię znajdziesz tu: https://www.facebook.com/zaczytanywksiazkach/photos/a.1469124920018024/2340611236202717/?type=3&theater
„Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” to prześwietnie napisana powieść kryminalna z elementami fantastycznymi. Główny bohater zostaje wciągnięty w niebezpieczną i chorą grę. Ma osiem dni na to, aby odkryć kto zabił Evelyn Hardcastle.
Z podziękowań znajdujących się na końcu wynika, że autor pisał tę powieść 3 lata. Szczerze powiedziawszy widać to, ponieważ wszystko trzyma się...
To pierwsza powieść Marty Guzowskiej, w której nie ma wątków archeologicznych i wolałbym, aby autorka częściej pisała takie powieści. „Raj” to nietuzinkowy thriller z ważnym przekazem.
Cała opinia tutaj: https://naekranie.pl/recenzje/raj-recenzja-ksiazki
To pierwsza powieść Marty Guzowskiej, w której nie ma wątków archeologicznych i wolałbym, aby autorka częściej pisała takie powieści. „Raj” to nietuzinkowy thriller z ważnym przekazem.
Cała opinia tutaj: https://naekranie.pl/recenzje/raj-recenzja-ksiazki
To moje drugie spotkanie z twórczością Henninga Mankella. „Psy z Rygi” są jeszcze lepsze niż „Morderca bez twarzy”.
Opis (pochodzi z okładki książki):
Początek lat dziewięćdziesiątych XX w. Załoga szwedzkiego kutra znajduje dryfujący po morzu ponton, a w nim ciała dwóch elegancko ubranych mężczyzn. Wkrótce okazuje się, że obaj pochodzi z Europy Wschodniej, a przed śmiercią byli torturowani. Komisarz Wallander rozpoczyna długie i skomplikowane śledztwo.
Autor posługuje się językiem, który nie jest prosty ani też jakiś bardzo wyszukany. Serwuje nam kryminał z niebanalną formą. Dzięki przeplataniu zdań pojedynczych ze zdaniami złożonymi powieść czyta się płynnie i przyjemnie.
Henning Mankell znany jest z tego, że poza wątkiem kryminalnym porusza wątki poboczne, zwykle społeczno-polityczne, które komentują ówczesne sprawy. Tak samo jest w przypadku „Psów z Rygi”, tyle że Mankell nie mówi o tym, co dzieje się w Szwecji, lecz o tym, co dzieje się na Łotwie. Opowiada na przykład o dysproporcji materialnej, jaka jest między wschodem a zachodem czy o problematycznych kwestiach związanych z wystąpieniem Łotwy z ZSRR. Bardzo spodobało mi się to, że autor kontaktował się z ludźmi znającymi Rygę na wylot, aby jak najdokładniej odtworzyć to miasto. Oczywiście (ze względu na to, że jest to literatura kryminalna) autor pozwolił sobie na fantazję.
Zderzenie bogatej i obfitej Szwecji z biedną Łotwą, w której ludzie muszą kombinować, aby przeżyć i w której nie zawsze postępuje się zgodnie z prawem jest bardzo ciekawe.
Ciągle coś się dzieje, dzięki czemu nie ma chwili na nudę. Uczucie zagrożenia potęguje fakt, że na Łotwie wszyscy są inwigilowani i o nawet najmniejszym pierdnięciu władza oraz policja od razu się dowiadują. Poza tym autor zaskoczył mnie kilkoma rozwiązaniami, których w ogóle się nie spodziewałem.
Kurt Wallander to postać, której z jednej strony trochę współczuję, z drugiej natomiast irytuje mnie on użalaniem się nad sobą. Okej, przechodzi kryzys wieku średniego, ale może wreszcie czas się ogarnąć. Niemniej po mistrzowsku rozwiązał sprawę, która na pierwszy rzut oka wydawała się niemożliwa do rozwiązania. Tym bardziej, że dotychczas (pomijając wydarzenia z pierwszego tomu) raczej nie miał do czynienia z niebezpiecznymi i bardzo rozwiniętymi akcjami.
Warto zapoznać się z twórczością Henninga Mankella, ponieważ różni się ona od tego, co dostajemy obecnie. Pokazuje on, że można w ciekawy sposób poprowadzić wątki poboczne tak, aby nie przysłoniły one głównej akcji, ale były ciekawe. Nie bez powodu zalicza się go do klasyki kryminału.
Znajdziesz mnie też tu: www.facebook.com/zaczytanywksiazkach
To moje drugie spotkanie z twórczością Henninga Mankella. „Psy z Rygi” są jeszcze lepsze niż „Morderca bez twarzy”.
Opis (pochodzi z okładki książki):
Początek lat dziewięćdziesiątych XX w. Załoga szwedzkiego kutra znajduje dryfujący po morzu ponton, a w nim ciała dwóch elegancko ubranych mężczyzn. Wkrótce okazuje się, że obaj pochodzi z Europy Wschodniej, a przed...
Fanpage: www.facebook.com/zaczytanywksiazkach
Dziś postaram się napisać coś sensownego o tej książce, ale nie wiem, czy uda się. Podejrzewam, że poniższy tekst nie oddaje w całości tego, co czuję po lekturze, ale bardzo trudno jest zebrać wszystkie spostrzeżenia w całość.
Jakub Małecki potrafi dość zwyczajne historie przedstawić w tak genialny sposób, że siedzą one potem w człowieku, skłaniając go do refleksji. "Horyzont" ujął mnie przede wszystkim stylem. Nazwałbym go oszczędnym - nie ma zbędnych wyrazów, każde słowo jest po coś, niesie przekaz. Nie ma także zbędnych dłużyzn czy niepotrzebnych opisów. Podobało mi się to, że co jakiś czas pojawiały się takie niemal poetyckie zdania. Widać, że Małecki miał konkretny pomysł, który krok po kroku realizował, zmierzając w konkretnym kierunku.
Pierwszy raz czytałem TAKI opis seksu. Nie ma oczywiście "rozpadania się na milion kawałków" czy patetycznego stylu. Są natomiast niedopowiedzenia i słowa dobrane tak, że mówią wiele, choć gdyby zebrać je do kupy, to nie byłoby ich wiele. Więcej poproszę takich scen w literaturze. Było zmysłowo, lecz bez uczucia żenady.
Kolejny element tego dzieła, którym się zachwycam, to emocje. "Horyzont" dostarcza ich bardzo różnorodną paletę. Czasem uśmiechnąłem się, czasem rozzłościłem, ale głównie czułem smutek pomieszany z przygnębieniem, których omal nie zamienił się w łzy. Autor bardzo dobrze potrafi uderzyć znienacka w czytelnika zdaniem, które zmienia wszystko i sprawia, że konkretna sytuacja zmienia zupełnie znaczenie. Przy czym muszę zaznaczyć, że książkę czyta się dobrze, bardzo płynnie. Jest to zasługa umiejętności gawędziarskich autora.
Za minus książki mogę uznać to, że zacząłem do siebie mówić: "Maniek, tylko tego nie spierdol". Choć czy to rzeczywiście wada?
W moim odczuciu - czyli osoby nieznającej się na tym temacie - wspomnienia z Afganistanu ukazane zostały w sposób bardzo przekonujący, realistyczny. Jestem w stanie uwierzyć, że te wydarzenia mogły mieć miejsce.
Utwór skłonił mnie do zastanowienia się nad tym, ile człowiek znaczy dla świata i jak bardzo go obchodzi oraz nad tym, jak duży wpływ na moją przyszłość mają takie proste sytuacje jak założenie danego dnia konkretnego ubrania.
Bohaterzy zostali bardzo dobrze wykreowani. Mają głębię. Maniek to facet po trzydziestce zmagający się z PTSD (zespołem stresu pourazowego, który występuje np. po wojnie) i starający się żyć normalnie. Na barkach ma ciężar, który chciałby zrzucić, bo to pozwoliłoby mu o wiele lepiej żyć. Wydaje mi się, że spisywanie wspomnień z Afganistanu jest dla Mariusza czymś w rodzaju katharsis. Zuza natomiast jest dziewczyną rozpoczynającą nowe życie i starającą się odkryć rodzinną tajemnicę, która utrudnia jej normalne, spokoje życie. Polubiłem te postacie i chętnie spotkałbym je w innej historii.
Jeśli lubicie być sponiewierani emocjonalnie, sięgnijcie po tę książkę. Ja tymczasem wracam słuchać bułgarskiego rapu ;).
Fanpage: www.facebook.com/zaczytanywksiazkach
Fanpage: www.facebook.com/zaczytanywksiazkach
więcej Pokaż mimo toDziś postaram się napisać coś sensownego o tej książce, ale nie wiem, czy uda się. Podejrzewam, że poniższy tekst nie oddaje w całości tego, co czuję po lekturze, ale bardzo trudno jest zebrać wszystkie spostrzeżenia w całość.
Jakub Małecki potrafi dość zwyczajne historie przedstawić w tak genialny sposób, że siedzą one potem...