rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jak dla mnie ta książka jest sprofanowaniem Agathy Christie i jej pomysłu na postać Herculesa Poirota. Przeczytałam wszystkie jej książki, których głównym bohaterem jest właśnie ów detektyw i nie potrafię się pogodzić z tym, że ktoś zdecydował się popełnić TAKĄ książkę. Owszem, sama w sobie pewnie nie jest zła. Nawet nie potrafię tego ocenić. Tylko, że bohaterem jej jest mężczyzna, może nawet nazwijmy go detektywem, ale tym co go łączy z Poirotem jest tylko imię i nazwisko. To jest postać zupełnie inna. I w sumie nie ma się co temu dziwić, bo nie można po prostu "skopiować" postaci i umieścić jej w centrum kolejnej zbrodni, upierając się cały czas, że to ta sama osoba tylko dlatego, że ma wielkie wąsy, jajowatą głowę i mówi o "małych szarych komórkach".

Bardzo mi "zgrzytał" podczas czytania Hercules Poirot, jakiego wykreowała pani Sophie Hannah. Sięgnęłam po książkę z ciekawości i z uwielbienia do postaci tego detektywa, ale żałuję. Bo książka ogromnie mnie zirytowała... Takich rzeczy nie powinno się robić wierny fanom :). Nie polecam osobom, które znają i kochają twórczość Christie. Może jedynie tylko tym, którzy sięgną po nią jak po każdy inny kryminał, nie znając postaci głównego bohatera.

Jak dla mnie ta książka jest sprofanowaniem Agathy Christie i jej pomysłu na postać Herculesa Poirota. Przeczytałam wszystkie jej książki, których głównym bohaterem jest właśnie ów detektyw i nie potrafię się pogodzić z tym, że ktoś zdecydował się popełnić TAKĄ książkę. Owszem, sama w sobie pewnie nie jest zła. Nawet nie potrafię tego ocenić. Tylko, że bohaterem jej jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mimo, że to debiut, książka znacznie lepiej napisana niż "Szmaragdowa tablica", która przyniosła autorce taki sukces. Może sama historia "Wiedeńskiej gry" nie jest tak urzekająca, ale jeżeli chodzi o warsztat, nie mam tej pozycji nic do zarzucenia.

Ta powieść jest dla cierpliwych, akcja rozkręca się z czasem i nie ma porywających zwrotów. Jednak właśnie pozorny spokój książki bardzo mnie wciągnął. W pewnym momencie nie potrafiłam się wręcz oderwać i żal mi było, że już blisko końca. Samo zakończenie jest z charakteru tych bajkowych, ale czasem miło przeczytać historię, która dobrze się kończy.

Mimo, że to debiut, książka znacznie lepiej napisana niż "Szmaragdowa tablica", która przyniosła autorce taki sukces. Może sama historia "Wiedeńskiej gry" nie jest tak urzekająca, ale jeżeli chodzi o warsztat, nie mam tej pozycji nic do zarzucenia.

Ta powieść jest dla cierpliwych, akcja rozkręca się z czasem i nie ma porywających zwrotów. Jednak właśnie pozorny spokój...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to jedna z książek kanonów mojego życia. Przeczytałam ją jako młoda dziewczyna, a później jeszcze wielokrotnie. I za każdym razem uczę się czegoś nowego.

Książka idealna dla kobiet, bo pozwala rozmarzyć się na odwiecznie piękny temat "ach, jak on ją kochał...", bo kochał rzeczywiście niesamowicie. Książka idealna dla każdego, bo uczy wielu rzeczy, a przede wszystkim tego, że nawet uczucie tak wielkie jak Rhetta Butlera można zabić. Za wszystko w życiu się płaci a jeżeli nie "złapie się" czegoś w porę, przegapi się szansę, to ona "przeminie z wiatrem", przeminie bezpowrotnie.

Jeszcze milion innych rzeczy w tej książce może zachwycić, ja wspomnę o jednej tylko. O przyjaźni i o całym dobru tego świata, które uosabia Melania. Ona nie byłą głupia, ona nie była naiwna, ona była mądra. Ale takiej mądrości nie można się nauczyć, z nią trzeba się urodzić. Świat dzisiejszy ani takiej mądrości nie ceni, ani nie uświadamia sobie, że jest mądrością najwyższą, bo nazywa ją słabością. A jednak, warto o taką mądrość walczyć.

Każdemu, kto jeszcze się waha, czy przeczytać, mówię tak, przeczytać i to od razu :)

Jest to jedna z książek kanonów mojego życia. Przeczytałam ją jako młoda dziewczyna, a później jeszcze wielokrotnie. I za każdym razem uczę się czegoś nowego.

Książka idealna dla kobiet, bo pozwala rozmarzyć się na odwiecznie piękny temat "ach, jak on ją kochał...", bo kochał rzeczywiście niesamowicie. Książka idealna dla każdego, bo uczy wielu rzeczy, a przede wszystkim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaliczam się do grona osób oczarowanych tą książką. Może to dlatego, że Afryka zawsze mnie pasjonowała i sama chciałabym przeżyć taką przygodę jak Kinga.

Dla mnie ta książka ma duszę, porwała mnie kolorowa i piękna Afryka, śliczne zdjęcia i prostota z jaką Kinga opowiada swoje przygody.

Koniec wywołał u mnie łzy, że tak kończy się przygoda Kingi z życiem, z podróżami, z Afryką. Nie jest to arcydzieło, ale mnie porwało.

Zaliczam się do grona osób oczarowanych tą książką. Może to dlatego, że Afryka zawsze mnie pasjonowała i sama chciałabym przeżyć taką przygodę jak Kinga.

Dla mnie ta książka ma duszę, porwała mnie kolorowa i piękna Afryka, śliczne zdjęcia i prostota z jaką Kinga opowiada swoje przygody.

Koniec wywołał u mnie łzy, że tak kończy się przygoda Kingi z życiem, z podróżami, z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki, bo wydawało mi się, że skoro to jedna z pierwszych Link, może być gorsza. Ale wydawało mi się absolutnie źle.

Książka jest świetna. Trochę skojarzyła mi się ze starym serialem "Porucznik Columbo", bo tam na początku odcinka widz dowiaduje się, kto jest mordercą i obserwuje w jaki sposób dochodzi się prawdy. Bardzo podoba mi się taki sposób konstruowania akcji, a "Szarlotce" wyszło to świetnie.

Książka napisana jest genialnie. Praktycznie ciągle podczas czytania pociły mi się ręce ze strachu. Tym co odróżnia tą pozycję od innych tej autorki, jest również pewna przypadkowość z jaką mamy do czynienia. Zazwyczaj u Link mordercą jest osoba o psychopatycznych skłonnościach, ale z najbliższego otoczenia bohaterów. Tutaj mamy do czynienia z przypadkowym przecięciem się dróg postaci. Postać tytułowego wielbiciela wykreowana jest bardzo dobrze. Prawdziwy psychopata, nic dodać nic ująć.

Decydując się na taki rozwój wydarzeń (szybkie uświadomienie czytelnika, kto jest mordercą), autorka uniknęła również konieczności pisania wstrząsającego zakończenia, co nic nie ujmuje tej książce, wręcz odwrotnie.

Nie mam się do czego przyczepić. Świetnie napisany thriller. Polecam wszystkim "wielbicielom" ;) tego typu literatury.

Długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki, bo wydawało mi się, że skoro to jedna z pierwszych Link, może być gorsza. Ale wydawało mi się absolutnie źle.

Książka jest świetna. Trochę skojarzyła mi się ze starym serialem "Porucznik Columbo", bo tam na początku odcinka widz dowiaduje się, kto jest mordercą i obserwuje w jaki sposób dochodzi się prawdy. Bardzo podoba mi się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Imprimatur Rita Monaldi, Francesco Sorti
Ocena 6,2
Imprimatur Rita Monaldi, Franc...

Na półkach: ,

Parę lat temu przeczytałam cały cykl książek tych autorów i uważam, że "Imprimatur" jest najlepszą z nich. Sensacja historyczna to jeden z moich ulubionych gatunków, autorzy pod względem faktów historycznych stanęli na wysokości zadania.

Historia jest wciągająca. Motyw przymusowego zamknięcia bohaterów w małej przestrzeni dosyć dobrze opracowany. Postać "króla szpiegów" Atta Melaniego bardzo ciekawie opisana. W zasadzie to z powodu tego bohatera przeczytałam dwie pozostałe książki, które są już jednak dosyć przekombinowane .

Na pierwszy rzut oka pomysł dołączenia płyty z muzyką wydaje się być ciekawy, do mnie jednak nie trafił, być może zawinił tu mój analfabetyzm muzyczny, choć bardziej zrzuciłabym to na karb zbyt zagmatwanych opisów autorów. Także przerywniki w postaci przytaczania przez Atta historii Francji, momentami są przydługie i nudnawe.

Książka nie jest zachwycająca, ale jeżeli ktoś lubi taki gatunek, może wciągnąć. Natomiast "Secretum" i "Veritas" to dla mnie już przerost formy nad treścią i zbyt wybujała fantazja autorów.

Parę lat temu przeczytałam cały cykl książek tych autorów i uważam, że "Imprimatur" jest najlepszą z nich. Sensacja historyczna to jeden z moich ulubionych gatunków, autorzy pod względem faktów historycznych stanęli na wysokości zadania.

Historia jest wciągająca. Motyw przymusowego zamknięcia bohaterów w małej przestrzeni dosyć dobrze opracowany. Postać "króla szpiegów"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dla fanów Stinga taka książka to prawdziwa gratka. Sama się do nich zaliczam i po ukazaniu się tej biografii wprost się na nią rzuciłam.

Napisana jest bardzo dobrze, czyta się szybko i z dużą przyjemnością. Przytaczane anegdoty w większości są przezabawne, ciepłe o lekko ironicznym zabarwieniu. Uroku dodaje im oczywiście fakt, że to uwielbiany Sting jest ich bohaterem ;).

Większą część książki stanowią opowieści z czasów szkolnych Stinga i te są rzeczywiście perełkami. Plusem są też zdjęcia, które znajdziemy wewnątrz książki.

To co stanowi lekki zgrzyt dla mnie, to towarzyszące mi ciągle podczas czytania uczucie, że książka jest strasznie komercyjna, "przekolorowana". Autor jest przyjacielem Stinga i choć stara się być ironiczny i krytyczny, to czytelnik ma wrażenie, że to celowy zabieg, na pokaz, a tak naprawdę książkowy Sting przedstawiany jest od najmłodszych lat jako przystojny, inteligenty, bohaterski, po prostu mężczyzna idealny. I to sprawia, że nie do końca chce mi się wierzyć w ten obrazek. Dopiero pod koniec książki Berryman przekonuje mnie mimochodem, że potrafi być szczery w ocenie Stinga i że gwiazdor rocka to już nie kolega ze szkolnej ławy. Pozwolę sobie przytoczyć dosyć dużo mówiący fragment:
"Sting to ktoś, kogo znałem i kochałem jak brata, ale do 1986 roku nie mogłem już nazywać go swoim przyjacielem. Jako że nie widzieliśmy się przez cały ten czas, nie łączyło nas już nic poza wspomnieniami z czasów szkolnych. Jego medialny wizerunek, którego używał do mówienia o lasach tropikalnych i narkotykach, nie zachwycał zbyt wielu obserwatorów, a już na pewno nie mnie. (...) Gordon Sumner, którego ja znałem, o lasach tropikalnych powiedziałby: "Byłem tam, zaszczałem je, wróciłem do domu", ale teraz najwyraźniej zmienił się nie do poznania."(s. 242)

Bez względu jednak na to, ile prawdy jest w "Opowieściach z Newcastle", bardzo je polecam, jako lekką i przyjemną lekturę, która pokazuje Stinga z innej perspektywy.

Dla fanów Stinga taka książka to prawdziwa gratka. Sama się do nich zaliczam i po ukazaniu się tej biografii wprost się na nią rzuciłam.

Napisana jest bardzo dobrze, czyta się szybko i z dużą przyjemnością. Przytaczane anegdoty w większości są przezabawne, ciepłe o lekko ironicznym zabarwieniu. Uroku dodaje im oczywiście fakt, że to uwielbiany Sting jest ich bohaterem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak cała jeżycjada "Pulpecja" jest pogodna, ciepła, dobra. Dla mnie kultowa z powodu jednej sceny: nocy poślubnej Idy. Za każdym razem płaczę ze śmiechu kiedy to czytam.

Polecam zawsze, a zwłaszcza na poprawę humoru.

Jak cała jeżycjada "Pulpecja" jest pogodna, ciepła, dobra. Dla mnie kultowa z powodu jednej sceny: nocy poślubnej Idy. Za każdym razem płaczę ze śmiechu kiedy to czytam.

Polecam zawsze, a zwłaszcza na poprawę humoru.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka była moją lekturą w szkole podstawowej i to była chyba pierwsza lektura, którą przeczytałam z autentyczną przyjemnością. Nieraz potem jeszcze do niej wróciłam.

Książka bardzo mądra i prosta, a mówi o bardzo trudnych rzeczach. Miłość to rzeczywiście "narkotyk", który przyciąga innych ku nam. Tylko że miłość, w przeciwieństwie do opium, czyni świat lepszym.

A scena w Operze, kiedy Gieniusia maca po głowie dyrygenta "robaczka", jest dla mnie kultowa.

To jedna z tych książek, do których będę wracać całe życie i za każdym razem od nowa się nią zachwycam.

Ta książka była moją lekturą w szkole podstawowej i to była chyba pierwsza lektura, którą przeczytałam z autentyczną przyjemnością. Nieraz potem jeszcze do niej wróciłam.

Książka bardzo mądra i prosta, a mówi o bardzo trudnych rzeczach. Miłość to rzeczywiście "narkotyk", który przyciąga innych ku nam. Tylko że miłość, w przeciwieństwie do opium, czyni świat lepszym.

A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niesamowicie ciepła i dobra książka.

Bardzo polecam, każdemu komu czasem smutno, źle i nijak na świecie.

Niesamowicie ciepła i dobra książka.

Bardzo polecam, każdemu komu czasem smutno, źle i nijak na świecie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z moich ulubionych "jeżycjadowych" książek, do których uwielbiam wracać.

Jedna z moich ulubionych "jeżycjadowych" książek, do których uwielbiam wracać.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Po zmierzchu" to dziwna książka. Albo tak absurdalna, trudna i "zakryta", że nie potrafiłam uchwycić sensu, albo po prostu o to autorowi chodziło. Żeby była zlepkiem nitek, ale takim, by żadnej z nich nie złapać.

Pojawiają się różne motywy, wątki, postacie, ale czegoś brakuje. Dla mnie zabrakło przekonania, że Murakami napisał ją po coś. Odniosłam wrażenie, że to książka, za którą nie ma nic więcej. Kilka kartek, kilka historii, kilka osób. Brak temu duszy. Być może krzywdzę Murakamiego zarzucając mu brak głębszej idei przy pisaniu tej książki, ale takie właśnie uczucie wywołało we mnie "Po zmierzchu".

"Po zmierzchu" to dziwna książka. Albo tak absurdalna, trudna i "zakryta", że nie potrafiłam uchwycić sensu, albo po prostu o to autorowi chodziło. Żeby była zlepkiem nitek, ale takim, by żadnej z nich nie złapać.

Pojawiają się różne motywy, wątki, postacie, ale czegoś brakuje. Dla mnie zabrakło przekonania, że Murakami napisał ją po coś. Odniosłam wrażenie, że to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Są takie książki, które po prostu warto przeczytać, nawet bez konkretnego powodu. "Norwegian Wood" do nich należy. To książka o której trudno napisać cokolwiek, bo mam wrażenie, że ona nie jest o tym o czym pisze autor, ale o tym, o czym myśli czytający ją człowiek.

Dla mnie to było kompletne i zdumiewające zauroczenie. Ta książka mnie po prostu pochłonęła.

Cokolwiek w naszym życiu się wydarzy, to i tak nie będziemy wiedzieli dlaczego i nie poznamy odpowiedzi na pytania jakie nas dręczą. Taka była moja pierwsza refleksja po przeczytaniu "Norwegian Wood". Refleksja wydawałoby się smutna, bo i książka wesoła nie jest, ale Murakami ma w sobie coś takiego, co sprawia, że nic nie jest takim wydaje się być.

A książkę warto przeczytać, po prostu.

Są takie książki, które po prostu warto przeczytać, nawet bez konkretnego powodu. "Norwegian Wood" do nich należy. To książka o której trudno napisać cokolwiek, bo mam wrażenie, że ona nie jest o tym o czym pisze autor, ale o tym, o czym myśli czytający ją człowiek.

Dla mnie to było kompletne i zdumiewające zauroczenie. Ta książka mnie po prostu pochłonęła.

Cokolwiek w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To pierwsza książka Murakamiego, po jaką sięgnęłam parę lat temu. Potem, czytając kolejne doszłam do wniosku, że nie jest to powieść "typowa" dla niego i myślę, że miałam szczęście, że właśnie od "Na południe..." zaczęłam przygodę z tym autorem. Gdyby to była np. "Kronika ptaka nakręcacza", to chyba uznałabym, że to autor nie dla mnie, a tak nie jest.

"Na południe od granicy, na zachód od słońca" to subtelna, pełna niedopowiedzeń, tajemnicza i "jazzowa" książka o tym co w życiu najważniejsze, czyli o miłości. O tym ile dla miłości można i warto poświęcić, ale też o tym, że w życiu za wszystko się płaci, a niewykorzystane szanse nie wracają.

Mnie ta książka niesamowicie poruszyła i bardzo długo, już po przeczytaniu, była w mojej głowie. Najbardziej zapamiętałam z niej moment, kiedy Shimamoto i Hajime jadą samochodem po autostradzie i Shimamoto pyta, co by się stało, gdyby złapała kierownice i gwałtownie ją skręciła. Śmierć i miłość, miłość i śmierć. Miłość dla której jedynym wyjściem jest śmierć...

Polecam mocno.

To pierwsza książka Murakamiego, po jaką sięgnęłam parę lat temu. Potem, czytając kolejne doszłam do wniosku, że nie jest to powieść "typowa" dla niego i myślę, że miałam szczęście, że właśnie od "Na południe..." zaczęłam przygodę z tym autorem. Gdyby to była np. "Kronika ptaka nakręcacza", to chyba uznałabym, że to autor nie dla mnie, a tak nie jest.

"Na południe od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Szmaragdowa Tablica" jest książką, którą trudno ocenić jednoznacznie.

Z jednej strony mamy do czynienia z bardzo ciekawą i wciągającą historią. Pomimo sporych rozmiarów czyta się Tablice bardzo szybko, a jest to niewątpliwe zasługa pomysłu na powieść, jaki miała autorka. Historia Sarah Bauer i Georga von Bergheima jest szalenie ciekawa. Ten motyw "dobrego nazisty" jest ważny, a z drugiej strony dobry nazista staje się niewiernym mężem. Taka gra moralności jak na tamte czasy dosyć ciekawa.

Natomiast historia Any i Konrada... dosyć grubymi nićmi szyta. Mam wrażenie, że na tą część książki autorce zabrakło pomysłu. Faktycznie, szybko można zorientować się, "kto jest tym złym", ale nie uważam, żeby to miało wielki wpływ na mój odbiór tej książki.

Tym co kuleje mocno jest język. Drewniane dialogi, fatalnie zbudowane zdania, czasami wręcz niezrozumiałe. Nie potrafię zrozumieć jak to się stało, ponieważ czytałam "Wiedeńską grę" i tam w aspekcie językowym wszystko było w porządku, może nawet ponadprzeciętnie w porządku :). Ale w "Szmaragdowej tablicy" językowo moim zdaniem dramat.

Mimo tego, nie uważam, żeby czas poświęcony tej książce był czasem straconym. Książka pozwoliła mi popatrzeć na II Wojnę Światową z perspektywy francuskiej, która zasadniczo różniła się od naszej - polskiej. Daje też materiał do przemyśleń, na różne tematy. Dlatego polecam.

"Szmaragdowa Tablica" jest książką, którą trudno ocenić jednoznacznie.

Z jednej strony mamy do czynienia z bardzo ciekawą i wciągającą historią. Pomimo sporych rozmiarów czyta się Tablice bardzo szybko, a jest to niewątpliwe zasługa pomysłu na powieść, jaki miała autorka. Historia Sarah Bauer i Georga von Bergheima jest szalenie ciekawa. Ten motyw "dobrego nazisty" jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Obserwator" jest zdecydowanie moją ulubioną książką Link. Nie wiem czy to jej najlepsza książka, ale dla mnie ulubiona.

Po pierwsze cudna zima, która okazuje się być wspaniałym tłem morderstwa. Po drugie atmosfera momentami pełna napięcia i grozy, mimo, że pozornie nic się nie dzieje. Ten wątek z windą wjeżdżającą na ostatnie piętro, albo z reflektorami samochodu... Mistrzostwo! Aż strach się bać :).

Poza tym jak zawsze wspaniały portret psychologiczny bohaterów. Dojmująca samotność, która jak przenikliwy chłód wyziera z kart książki. I sam obserwator - Samson. Bardzo polubiłam tą postać, uważam, że Link świetnie go sobie "opracowała". Również motyw przewodni książki jest szalenie ciekawy - "życie cudzym życiem". Po co to Samsonowi? Przecież to cudze życie jest tak trudne. Ale może łatwiejsze od własnego.

Dla mnie klasyka gatunku, niczego więcej nie mogę sobie życzyć. Polecam!!

"Obserwator" jest zdecydowanie moją ulubioną książką Link. Nie wiem czy to jej najlepsza książka, ale dla mnie ulubiona.

Po pierwsze cudna zima, która okazuje się być wspaniałym tłem morderstwa. Po drugie atmosfera momentami pełna napięcia i grozy, mimo, że pozornie nic się nie dzieje. Ten wątek z windą wjeżdżającą na ostatnie piętro, albo z reflektorami samochodu......

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

I po raz kolejny Link nie rozczarowała! Ona ma niesamowity talent do tworzenia kryminałów, które ja nazywam obyczajowymi. Książka jest tak interesująco napisana, że zamiast na tym sztandarowym w kryminale pytaniu "kto zabił?", ja skupiam się na życiu bohaterów, na ich zawiłych wzajemnych relacjach, rozterkach.

Niesamowity klimat panuje w tej "opowieści". Już sama nazwa Lisia Dolina i opis z jakim mamy do czynienia w prologu, wywołuje ciarki na plecach. No i cały czas ta Anglia, tak urzekająco opisana. Link sprawiła, że Anglia w mojej głowie już zawsze będzie idealnym miejscem na morderstwo, tajemnicę...

Polecam, myślę że warto dać się autorce zabrać do Lisiej Doliny i oczarować tajemniczą, zamgloną a jednocześnie wielobarwną Anglią.

I po raz kolejny Link nie rozczarowała! Ona ma niesamowity talent do tworzenia kryminałów, które ja nazywam obyczajowymi. Książka jest tak interesująco napisana, że zamiast na tym sztandarowym w kryminale pytaniu "kto zabił?", ja skupiam się na życiu bohaterów, na ich zawiłych wzajemnych relacjach, rozterkach.

Niesamowity klimat panuje w tej "opowieści". Już sama nazwa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moim zdaniem "Grzech aniołów" to jedna z najsłabszych pozycji autorki. Intryga od początku jest dosyć przewidywalna. To chyba jedyna książka Link, w której nic mnie absolutnie nie zaskoczyło. Tym co ratuje "Grzech aniołów", to jak zawsze u Charlotte Link, świetny język i znakomita konstrukcja psychologiczna bohaterów. Książkę polecam fanom autorki, którzy i tak przeczytają wszystko co napisze, natomiast fani gatunku mogą się rozczarować.

Moim zdaniem "Grzech aniołów" to jedna z najsłabszych pozycji autorki. Intryga od początku jest dosyć przewidywalna. To chyba jedyna książka Link, w której nic mnie absolutnie nie zaskoczyło. Tym co ratuje "Grzech aniołów", to jak zawsze u Charlotte Link, świetny język i znakomita konstrukcja psychologiczna bohaterów. Książkę polecam fanom autorki, którzy i tak przeczytają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To pierwsza książka tej autorki z którą się zetknęłam. Historia zauroczyła mnie do tego stopnia, że kupiłam wszystkiej jej książki i wiem, że kupię każdą następną. "Dom sióstr" to jedna z lepszych pozycji Charlotte Link. Objawia ona w niej absolutnie swój ogromny talent do konstruowania wciągających historii. Niezwykle barwnie przedstawione są także poszczególne postaci, które spotykamy na kartach książki, zarówno te współczesne, jak i osadzone w historii. Kuleje moim zdaniem trochę zakończenie wątku współczesnego. Uważam, że ta kryminalna wstawka jest absolutnie zbędna, bo książka absolutnie nie jest kryminałem ani thrillerem. To piękna, wspaniale napisana powieść. I to właśnie wątek obyczajowy jest sercem i duszą książki. Gorąco polecam!

To pierwsza książka tej autorki z którą się zetknęłam. Historia zauroczyła mnie do tego stopnia, że kupiłam wszystkiej jej książki i wiem, że kupię każdą następną. "Dom sióstr" to jedna z lepszych pozycji Charlotte Link. Objawia ona w niej absolutnie swój ogromny talent do konstruowania wciągających historii. Niezwykle barwnie przedstawione są także poszczególne postaci,...

więcej Pokaż mimo to