Opinie użytkownika
Piękna okładka i tytuł zdecydowanie przyciągają. Ale też sporo obiecują.
W środku - po trochu o wszystkim i o niczym. Ot, pojawiają się kolejne magiczne i nie-magiczne zwierzątka, trochę żartów słownych i właściwie tyle.
Brak tu jakiegoś konkretnego wątku przewodniego, wszystko się zaczyna i zaraz kończy. Główna bohaterka nieco infantylna. Kilka kwestii jest...
Niezbędne minimum w temacie w jednej książce.
Kompendium wiedzy. Zawiera trochę skrótów myślowych i ma dość oszczędny sposób prezentowania informacji, ale za to jest ich całe mnóstwo + odpowiednie odnośniki literaturowe i zdjęcia.
Pięknie wydana i bardzo poręczny format (18x26 cm) - takie mniejsze A4 w sam raz do ręki. :)
Oceniam jedynie wartkość narracji i warsztat literacki autorki - książka rewelacyjnie napisana i świetnie się ją czyta.
Treść - niby nic nowego, ale nadal potworna i makabryczna.
Świetnie poprowadzona narracja lub/i doskonały przekład. Brak dłużyzn. Piękne opisy smutku i melancholii. A od pierwszych stron uderza (przynajmniej w moim przypadku) kolorystyka i estetyka jak z obrazów Alfonsa Muchy. Mocno pobudzająca wyobraźnię i inspirująca.
Pokaż mimo to
Na siłę przerażająca.
Też nudna, wtórna, średnio wciągająca, wybrakowana.
Bohaterowie jak wytarzani we flakach z olejem.
Miała być niezwykle straszna i, zależy jak to odczytać, faktycznie jest STRASZNA. ;)
Rzadko zdarza się, by zbiór opowiadań, i to jeszcze różnych autorów, był dobry. Zazwyczaj jest jedno opowiadanie (bardzo) dobre, kilka strasznie złych i cała reszta takich sobie jako wypełniacz.
Tu - zaskoczenie - większość jest dobra/bardzo dobra, a kilka naprawdę świetnych. Aż czeka się na jakiś gniot, a tu nic!
Ale też nic z Wyd. Claroscuro mnie do tej pory nie zawiodło.
Nie wiem czy to kwestia dwojga autorów, ale książka jest strasznie nierówna. Są fragmenty dobre, nawet świetnie napisane, a za chwilę styl jak z telenoweli czy bloga/vloga, czyli wstałam, zjadłam, popatrzyłam, pomyślałam, weszłam, powiedziałam, wyszłam, idę dalej itp...
Mogłaby być o czymś, a jest trochę o wszystkim i niczym. Nie jest zła, tylko...nijaka.
To chyba jeden z...
Kolejne rozczarowanie. Książka o niczym.
Gdyby nie - krótkie niestety- wstawki o tytułowym lodzie i fakty, nie przebrnęłabym. Duża większość to przemyślenia, rozkminy i poetyckie na siłę rozmyślanio-nie-wiadomo-co autorki. I nie że to było nudne... to w ogóle było nie wiadomo co. Po prostu: książka o niczym.
Naprawdę ładne są jedynie zdjęcia.
Ogromne rozczarowanie.
Przede wszystkim - strasznie napisana i tak samo strasznie się to czyta. Raz - powtórzenia oraz mnóstwo irytujących wtrąceń narratora w dialogach.
Dwa - dziwna stylistyka, zdania tak bardzo złożone, że na końcu zapomina się początku. Trzy - dłużyzny i "nieśmieszyzny" aka humor na siłę. Ja uwielbiam czeską literaturę i czeski humor, nawet...
Jestem zawiedziona. Miało być tak strasznie, złowieszczo i interesująco; wyszło nudno, przeciągle, przeciętnie.
Zbiór miejskich legend/historyjek opowiadanych przy ognisku. Chwilami autor jakby na siłę przekonywał, że przecież jest tak strasznie i że to o nas samych, o naszej naturze...blabla. Przerost formy nad treścią.
I dość sporo zaprzeczeń, nieścisłości itp, zwłaszcza...
Ogólnie - ok, ale...
Za dużo historyjek, za mało konkretów. Pozycja bardziej dla tych, co to w ogóle o istnieniu dentysty ani o tym, co z zębami robić, nie mają bladego pojęcia. Większość informacji sprowadza się w zasadzie do jednego: stomatolog się na tym zna, więc daj mu robić (bez konkretów, czy nawet ciekawostek), a TY tylko pamiętaj o myciu zębów bo wiesz, bakterie!...
Czego nas uczą umarli? Z treści wynika, że właściwie niczego.
41 historii (historyjek?) historyczno-antropologiczno-sądowo-nijakich opisanych w stylu krótkich notek na etykiecie albo kart z czipsów. Nie wiem komu może się spodobać i kogo zainteresować, bo przeciętny szary oglądacz serialu w typie Bones/CSI zna więcej naukowych faktów i chyba tym samym oczekuje od takiej...
Merytorycznie - bardzo ciekawa!
Dla zainteresowanych Islandią i dla tych nie.
Ale styl pisania jest straszny, tzn taki poetycki, egzaltowany, przegięty za bardzo w baśniowo-wydumaną stronę. I gdyby to była bajka rzeczywiście, dałoby radę, ale tu dość mocno utrudnia to czytanie i brnie się bardziej przez strony, tracąc w połowie opowieści wątek, o co w ogóle chodziło.
Ta książka rozwija się i rozkręca jak kobiecy okres...
Ciągnie, przelewa, narasta, trochę mdli...już myślisz, że w końcu coś się wydarzy i pęknie, ale nie...
Świetny, zachęcający opis. Sama historia trochę za bardzo przegadana i rozwleczona. Jedynie momentami dobra.
I jeszcze ta postać Tomka-cukrzyka. To już moje osobiste czepialstwo, ale jeśli autor zamierzał tak...
Ciężko mi tę książkę ocenić. Z jednej strony bardzo polubiłam styl Marcina Ciszewskiego. I również "Wiatr", jak i dwie poprzednie części, wpisuje się w ten styl - bardzo łatwy i płynny w czytaniu, wciągający, nawet w pewien sposób niebanalny. Z drugiej - czyż Helena i Jakub mogą być bardziej fantastyczni, perfekcyjni, do wyrzygania idealni? Mają jakieś (jakiekolwiek) wady?...
więcej Pokaż mimo to
Ktoś tu napisał o niej "czupurna" i to jest chyba najodpowiedniejsze określenie.
Zaczepna i łobuzerska w pozytywny sposób, choć zaczepia bardzo słabo i nie pamięta się jej już po tygodniu - poza jednym - pierwszym opowiadaniem. Jest prawie genialne. To, co w pozostałych męczy i drażni, w tym pierwszym pasuje idealnie. Zatem "W tył, w dół, w lewo" - koniecznie! Resztę...
Jak gdyby Penrose napisał powieść sci-fi. Lub uciął sobie dłuższą pogawędkę z Watts'em i Dukajem.
Cudna.