-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1173
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać419
Biblioteczka
2014-07-04
2014-01-30
„Babunia” była mi, ostatnimi czasy, kompanem podczas codziennych podróży komunikacją miejską. Śmiem nawet przypuszczać, iż przez mą towarzyszkę mogło zdarzyć się haniebne, z mojej strony, niezauważenie seniorów, liczących na odstąpienie miejsca siedzącego... za co niniejszym biję się w pierś i proszę o wybaczenie.
Jade, wyemancypowana dziennikarka, kierowana impulsem serca, przygarnia do swego paryskiego życia babcię z prowincji, Jeanne, by uchronić nestorkę przed umieszczeniem w domu starców. Śmiały krok wywołuje u obu pań obawy, że nowy etap niekoniecznie okaże się komfortowy dla którejkolwiek z nich. Zwiastowany konflikt pokoleń jednakowoż nie nadchodzi. Oto bohaterki, dzięki bliźniaczym pasjom – zamiłowaniu do pisarstwa wnuczki oraz, ukrywanej przez lata, namiętności do czytania babki, stworzą unikalną i dobroczynną więź. Frederique Deghelt napisała powieść ku chwale kobiecej fascynacji literaturą i godnego przeżywania starości, zarazem. Wiodące prym nad fabułą, opisy emocji i przeżyć tworzą treść refleksyjną, pouczającą, uczuciową, dogłębną... Kierując się niewątpliwie szczytną intencją, autorka swą powieść skierowała niestety na manowce zbytniej egzaltacji i górnolotności.
Po lekturze „Babuni” czuję się niczym po propagandowym szkoleniu – było sugestywnie, bez momentu wytchnienia, bez obniżenia tonu. Czy polecam?...Jak odpocznę, to się nad tym zastanowię.
„Babunia” była mi, ostatnimi czasy, kompanem podczas codziennych podróży komunikacją miejską. Śmiem nawet przypuszczać, iż przez mą towarzyszkę mogło zdarzyć się haniebne, z mojej strony, niezauważenie seniorów, liczących na odstąpienie miejsca siedzącego... za co niniejszym biję się w pierś i proszę o wybaczenie.
Jade, wyemancypowana dziennikarka, kierowana impulsem...
„Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją...”
Na odrzwiach bramy ten napis się czyta, (...)”,
I tak jak u progu piekła Dante Alighieri wypisał te słowa, tak Dan Brown śmiało mógłby na początku swego „Inferno” umieścić przestrogę „Ty, który otwierasz tą książkę, żegnaj się z nadzieją, że zamkniesz ją wcześniej niż na ostatniej stronie”. Tak stwierdzam, bez przesady. Serio, serio...
Robert Langdon, niczym James Bond – ino bez nabitej kabury, za to uzbrojony w mądrość specjalisty od symboli – staje przed niebagatelnym, aczkolwiek nie tak znowu mu nieznanym, wyzwaniem. Ot, musi ocalić świat przed zagładą. Nihil novi sub sole i prawie ziewnąć można zerknąwszy na treść streszczenia z obwoluty. A oto nasz bohater: „(...) w towarzystwie młodej lekarki (…), ścigany przez nieznanych wrogów(...) podąża śladem tajemniczych wskazówek ukrytych w słynnym poemacie Dantego [i tych] które skrywa historyczna fasada miasta [po to by] rozszyfrować zagadkę i uratować ludzkość przed śmiertelnym zagrożeniem”.
Czytelnik zaznajomiony z Brownem, zwęszy jednakowoż, że ta niewątpliwa schematyczność nic a nic nie stoi na przeszkodzie ku temu, by kolejny „fenomenalny apokaliptyczny thriller najpopularniejszego pisarza na świecie” (ach, ta subtelność okładkowego marketingu...) zapewnił frymuśną przygodę i przednią rozrywkę wielbicielom gatunku.
Wielu autorów pisze prawie-jak-Dan-Brown, a że „prawie” robi różnicę, to nie ma złudzeń- King in the Castle jest tylko jeden i wciąż panuje w nurcie literackim, którego był protoplastą.
„Najmroczniejsze czeluście piekieł
zarezerwowane są dla tych,
którzy zdecydowali się na neutralność
w dobie kryzysu moralnego.”
Tym cytatem, jako zachętą do lektury, zamykam mą adorację „Inferna”. Finem.
„Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją...”
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNa odrzwiach bramy ten napis się czyta, (...)”,
I tak jak u progu piekła Dante Alighieri wypisał te słowa, tak Dan Brown śmiało mógłby na początku swego „Inferno” umieścić przestrogę „Ty, który otwierasz tą książkę, żegnaj się z nadzieją, że zamkniesz ją wcześniej niż na ostatniej stronie”. Tak stwierdzam, bez przesady....