rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Niniejsza książka powinna raczej nosić tytuł ‘Szczęście przez przebaczenie i afirmowanie’.
Podjęty przez autora temat wydaje się być już mało interesujący w aktualnym momencie, gdyż tak wiele jak dotąd zostało napisane o podobnej tematyce, ale jednak chyba tego szczęścia nigdy dość;)... W końcu dla każdego jest ono czym innym. A czym jest ów szczęście dla samego autora?
Niewątpliwie poświęca on sporo uwagi na komfort psychiczny, proces wybaczania i optymistycznego patrzenia w przyszłość.
W treści publikacji znajdziemy skromne, ale jednak odwołania do kilku przykładów z życia wybranych osób, z którymi autor miał okazję się zetknąć, są także cytaty z Biblii, nawiązanie do działania ludzkiej podświadomości oraz nieco nt. relacji międzyludzkich.
W zasadzie nie znalazłam w tej pozycji niczego odkrywczego, ale przynajmniej miło spędziłam czas wczytując się w pozytywne treści.

„To, co mówią i robią inni, nie może cię irytować ani martwić, chyba że sam na to pozwolisz.”

Niniejsza książka powinna raczej nosić tytuł ‘Szczęście przez przebaczenie i afirmowanie’.
Podjęty przez autora temat wydaje się być już mało interesujący w aktualnym momencie, gdyż tak wiele jak dotąd zostało napisane o podobnej tematyce, ale jednak chyba tego szczęścia nigdy dość;)... W końcu dla każdego jest ono czym innym. A czym jest ów szczęście dla samego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka “Bezpieczna kryjówka” stanowi kolejne świadectwo osoby, która ratując Żydów, przypłaciła to tułaniem się po więzieniach, a później obozach pracy przymusowej, kończąc swą karę pobytem w Ravensbrück.
Mowa o Corrie ten Boom,autorce i głównej boheterce tej książki. Corrie to stara panna mieszkająca z ojcem i siostrą w jednym domu w małym holenderskim miasteczku.
Na co dzień cała rodzina zaangażowana jest w rodzinny interes, którym jest sklep z zegarkami i zegarami różnej maści, oferujący również usługi zegarmistrzowskie. Rodzina ten Boom słynie ze swego fachu w całej Holandii oraz poza jej granicami, po nauki o naprawie i działaniu mechanizmów zegarowych zjeżdżają żądni wiedzy praktykanci z różnych stron. Rodzina żyje bardzo skromnie i nie wstydzi się swojej chrześcijaskiej wiary. Codziennie rano i wieczorem odmawiana jest modlitwa i czytane Pismo Święte. Właściwie na każdym kroku w domu, który zwie się Beje można dostrzec, że jego mieszkańcy wszystkie swoje problemy przekazują Opatrzności Bożej, gorliwie jej ufając.
Niestety nadszedl dzień, w którym i Holandię pochłonęło jarzmo wojny. Mieszkający tam na stałe Żydzi przestali czuć się bezpiecznie. Wtyedy właśnie niczego nieświadomi wcześniej Holendrzy przekonali się w tych trudnych dla wszystkich warunkach, że ten przysadzisty pan, co dzień wyprowadzający dwa urocze buldogi, który za każdym razem podczas spaceru uprzejmie uchylał kapelusza, tak jak inni znani z widzenia mieszkańcy miasteczka byli naznaczeni gwiazdą Dawida. Nikt wcześniej nie dociekał, czy pani sprzedająca kwiaty na rogu, albo mieszkająca opodal rodzina są wyznania mojżeszowego. Teraz w obliczu narastającego zagrożenia wszystko wyglądało inaczej.
Rodzina ten Boom nie chciała biernie przyglądać się jak niewinni i bezbronni Żydzi znikają z dnia na dzień z miasta bez śladu i żadnej pozostawionej po sobie wiadomości. Corrie razem z siostrą Betsie i ich ojcem nie mieli sumienia zostawiać na pastwę losu ludzi, szukających u nich schronienia. Powstała cała organizacja prowadząca działalność konspiracyjną, której nadrzędnym celem było ratowanie Żydów. Jej główna kwatera była w Beje. Wszystko było dokładnie przemyślane i zaplanowane. Dom rodziny ten Boom nadawał się idealnie do tej funkcji, gdyż dzięki prowadzonemu sklepowi różni ludzie mogli potajemnie wdzierać się do środka pod pretekstem naprawy, bądź kupna zegarka, poza tym ojciec rodziny znany był nie tylko jako wspaniały zegarmistrz, ale też, jako człowiek wielkiego serca, którego dobre rady i życzliwe słowo podtrzymywało na duchu wielu mieszkańców miasteczka. Działania konspiracyjne były na tyle przemyślanie, że opracowano nawet specjalny szyfr na telefon, obawiając się, że linia może być na podsłuchu.

“Mam damski zegarek do naprawy, ale nie mogę znaleźć do niego sprężyny. Kto może ją mieć?(Jest Żydówka poszukująca kryjówki, nie możemy dla niej nic znaleźć przez nasze zwykłe kontakty).
Mam zegarek z uszkodzoną tarczą. Jeden z numerków poluzował się, i zatrzymuje wskazówkę. Czy zna pani kogoś, kto wykonuje takie naprawy?(Mamy tu Żyda, którego rysy twarzy są szczególnie semickie. Czy zna Pani kogoś, kto zdecyduje się na tak duże ryzyko?)
Przykro mi, ale dziecięcy zegarek, który pan zostawił, nie nadaje się do naprawy. Czy ma pan instrukcję obsługi?(W jednym z naszych domów zmarło żydowskie dziecko, potrzebne zezwolenie na pogrzeb.)”


W wielu przypadkach autorka wspomina o łapankach młodych mężczyzn do 30 roku życia, którzy mieli być kierowani na przymusowe roboty, m.in. do fabryk produkujących zbrojenia i amunicję, dlatego też nierzadko starsi chłopcy i mężczyźni , chcąc uniknąć wywózki i dalej wspierać podziemie w Holandii, na co dzień przebierali się za kobiety. W momentch, kiedy była o tym wzmianka, miałam przed oczami sceny z serialu “Allo, Allo”, które zawsze mnie śmieszyły, jednak ten przykład pokazuje, że nie zaistniały one wyłącznie dla potrzeb ubarwienia tej parodii.

Całe przedsięwzięcie konspiracyjne , działało sprawnie, do czasu, aż któregoś dnia Corrie, zgodziła się udzielić wsparcia, komuś, kto pod przykrywką osoby potrzebującej pomocy, w rzeczywistości okazał się “uprzejmie” donoszącym szpiegiem na usługach okupanta.
Krótko po tym zdarzeniu rodzina ten Book zostaje aresztowana i wywieziona poza miasto. Nikt nie wie jak od tego momentu dalej będzie wyglądało życie Corrie, Betsi i ich ojca, cokolwiek miało się wydarzyć, nic nie wskazywało na jakiekolwiek okoliczności łagodzące, które mogłyby się za nimi wstawić w świetle obowiązującego prawa.
Chciaż pewne jest, że w Polsce za ukrywanie Żydów karą była śmierć, to u naszych zachodnich sąsiadów z niewiadomych dla mnie względów prawo nie było aż tak surowe.

Z uwagi na fakt, iż główna bohaterka jest jednocześnie autorką książki, nie powinno zostać odebrane jako spojler dodanie, że Corrie ostatecznie dotrwała do końca wojny i postawiła sobie za cel opowiedzenie światu o tej ciemniejszej stronie wojny, której ona i jej rodzina byli świadkami.
Kobieta do późnej starości podróżowała po różnych krajach świata i opowiadała o swoich przeżyciach sprzed lat.
Na tylnej okładce książki wydania z 2014 r. zostało zamieszczone zdjęcie Corrie. Wpatrując się w tę fotografię trudno uwierzyć, że ta uśmiechnięta starsza kobieta, poświęciła całe swoje życie pomagając innym. Jednocześnie zachowała pogodę ducha i do końca swych dni była gotowa opowiadać o tym wszystkim co przeszła.

Corrie pielęgnowała w sobie pewną prawdę, która pomogła jej przetrwać, to co ją spotkało:

“Szczęście nie zależy od otoczenia, Corrie. Ono jest czymś, co sami w sobie tworzymy.”


Książka ta stanowi uzupełnienie tematu holocaustu, pokazuje jak ten proceder wyglądał w innej części Europy...

Książka “Bezpieczna kryjówka” stanowi kolejne świadectwo osoby, która ratując Żydów, przypłaciła to tułaniem się po więzieniach, a później obozach pracy przymusowej, kończąc swą karę pobytem w Ravensbrück.
Mowa o Corrie ten Boom,autorce i głównej boheterce tej książki. Corrie to stara panna mieszkająca z ojcem i siostrą w jednym domu w małym holenderskim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak do tej pory nigdy wcześniej głębiej nie zastanawiałam się nad tematem niewolnictwa czarnoskórej ludności na terenach kolonizowanych przez białego człowieka. Oczywiście miałam o tym pewne pojęcie i doskonale zdawałam sobie sprawę, że takie wydarzenia miały miejsce, jednak nigdy wcześniej nawet nie próbowałam się zagłębić w ów temat. W zasadzie doszukiwanie się rozwinięcia tej mrocznej karty historii nie bardzo wydaje się być przyjemnym zajęciem, bo w końcu wydarzenia związane ze sprowadzaniem ludności afrykańskiej na tereny skolonizowane to mierzenie się z wglądem w brutalną działalność Europejczyków w czasach wcale nie tak bardzo odległych od tych, w którym nam przyszło żyć.
“Księga nocnych kobiet” na pewno nie należy do książek lekkich, łatwych i przyjemnych. Nie ma w niej sielankowych opisów życia na prowincji nieodłącznie związanych z pracą na roli, beztroskim spędzaniem czasu na łonie natury, podziwianiem malowniczych widoków, czy innych zwyczajów towarzyszącym codziennemu życiu na wsi.
Za to bez trudu niemal na każdej stornie możemy dowiedzieć się jak zastraszano tzw. negrów inaczej zwanych czarnuchami, którzy jako niewolnicy, pracując na konto właścicieli majątków w których żyli, często tracili zdrowie, życie i w wielu przypadkach nadzieję na poprawę swojego losu. Byli upokarzani, poniewierani, wykoprzystywani do granic możliwości. Każde nawet drobne uchybienie od obowiązków kosztowało ich odbyciem bolesnej kary. Dla żadnego ciemnoskórego nie było taryfy ulgowej, nieważne, czy kara tyczy się mulata,czy rdzennego Afrykańczyka, każdy, kto sprzeciwia się woli osobie wyżyej uplasowanej w hierarchii, musi zrozumieć, że brak posłuszeństwa będzie bolesny i upokarzający. Niewolnicy wiedzą też, że kara za bunt będzie jeszcze surowsza. Mimo to pewna grupa niewolnic z Montpelier postanawia się sprzeciwić nieludzkim warunkom życia i będąc w zmowie powoli planują zemstę na swoich właścicielach, która ma być środkiem do ucieczki.
Kobiety często spotykają się poza posiadłością w pobliskiej jaskini. Schadzki odbywają się w nocy, kiedy większość nadzorców śpi. To jedyny czas by wesprzeć się na duchu, choć na chwilę załagodzić ból powracających wspomnień, odreagować cały dzień pracy i spokojnie mówić o planowanym powstaniu.

“Każda czarnucha może w tajemnicy stać się czarną kobieta. Dlatego mamy ciemną skórę, co by w nocy znikać i przemieniać się w duchy. Kiedy skóra znika, jesteśmy tym, kim chcemy być. Stajemy się tym, kim jesteśmy. W ciemności nie ma mojej skóry i wtedy mogę pisać. A to, co pisane w ciemności, jest wolne jak tylko coś może być wolne, nawet jeśli nigdy światła nie ujrzy, co by wyzwolić się naprawdę.”

Główną postacią powieści jest nastoletnia Lilit. Dziewczyna jest mulatką, półsierotą. Jej matka zmarła zaraz po porodzie. Lilit wyróżnia się urodą, którą szczególnie podkreślają zielone oczy, będące potwierdzeniem na to, że jest córką jednego z dozorców. Jako potomek białego człowieka mulatka nie można liczyć na szczególne względy, takich jak ona jest w majątku więcej. Jednak mimo wszystko jej losu nie można porównać do większości niewolników, gdyż ostatecznie dzięki swojemu ojcu dziewczyna unika najcięższej pracy w polu, co niestety i tak nie chroni jej przed karami, wobec których wszyscy ciemnoskórzy są równi...

Jak już wspomniałam książka ta nie należy do najprzyjemniejszych w odbiorze. To raczej cięższy kawał literatury. Dodam jeszcze tylko od siebie, że czytając o tym niegodnym człowieka zachowaniu białych ludzi, nie mogłam pozbyć się natrętnych myśli, które odnoszą się do dzisiejszej polityki państw Zachodu i są, co by dużo nie pisać... chichotem historii.

Jak do tej pory nigdy wcześniej głębiej nie zastanawiałam się nad tematem niewolnictwa czarnoskórej ludności na terenach kolonizowanych przez białego człowieka. Oczywiście miałam o tym pewne pojęcie i doskonale zdawałam sobie sprawę, że takie wydarzenia miały miejsce, jednak nigdy wcześniej nawet nie próbowałam się zagłębić w ów temat. W zasadzie doszukiwanie się ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Przyznaję, że tytuł tej książki brzmi nieco zbyt dramatycznie, a jakby się zastanowić na tle innych poradników, nawet banalnie.
Ogólnie nie przepadam za publikacjami poradnikowymi, gdzie autor z góry punktuje zasady postępowania, by osiągnąć dany cel. Jednak tym razem zostało to zrobione w mojej opinii w taki sposób, że czytelnik nie czuje się zarzucony nachalnymi radami i wskazówkami, wręcz przeciwnie. Autorka taktownie i z wyczuciem opisuje kolejne treści, mające zaprezentować ów dziesięć elementów, które mogą pomóc w gorszych momentach życia codziennego.
Kto w dzisiejszych czasach nie przeżywał kryzysu? Załamania? Zwątpienia w to, co robi? Na pewno większość z nas w pewnym momencie życia doświadczyła stanu, kiedy zaczęła choć na chwilę zastanawiać się nad samym sobą.

Mnie osobiście ta książka bardzo pomogła w zrozumieniu kilku rzeczy, które od pewnego czasu niepotrzebnie zaprzątały mi głowę.
Według mnie warto zaufać Daphne Kingma i przestać się zadręczać złymi wyborami i tym, co było kiedyś.

*Życie to jednokierunkowe przedsięwzięcie, a kierunek, w którym podążamy, to "naprzód"*

Bardzo serdecznie polecam:)!

Przyznaję, że tytuł tej książki brzmi nieco zbyt dramatycznie, a jakby się zastanowić na tle innych poradników, nawet banalnie.
Ogólnie nie przepadam za publikacjami poradnikowymi, gdzie autor z góry punktuje zasady postępowania, by osiągnąć dany cel. Jednak tym razem zostało to zrobione w mojej opinii w taki sposób, że czytelnik nie czuje się zarzucony nachalnymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jeśli ktoś się interesuje wywieraniem wpływu na innych, to powinien przeczytać tę książkę! Tym bardziej jeśli osoba zainteresowana tą tematyką chce do niej podejść profesjonalnie i przy tym zachować się uczciwie, to koniecznie powinna sięgnąć po tę pozycję:).
Autor w bardzo ciekawy i przejrzysty sposób opisał w niej wyniki swoich ponad dwuletnich badań i obserwacji, uzupełniając je dodatkowo innymi podjętymi w celu zgłębienia wywierania wpływu badań.
Wg Cialdiniego wyróżnia się sześć reguł, które niewątpliwoe ułatwiają osiągnięcie celu w relacjach z innymi. Każda została osobno w jasny sposób opisana. Dodatkowo na wielu stronach znajdują się humorystyczne ilustracje nawiązujące do omawianych zagadnień.

Warto sięgnąć po tę książę i nie być zgodnie z nazewnictwem Cialdiniego partaczem, czy szmuglerem ale stać się detektywem sztuki wpływu:).
Gorąco polecam:)!

Jeśli ktoś się interesuje wywieraniem wpływu na innych, to powinien przeczytać tę książkę! Tym bardziej jeśli osoba zainteresowana tą tematyką chce do niej podejść profesjonalnie i przy tym zachować się uczciwie, to koniecznie powinna sięgnąć po tę pozycję:).
Autor w bardzo ciekawy i przejrzysty sposób opisał w niej wyniki swoich ponad dwuletnich badań i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książki Pana Gajdzińskiego mogą uchodzić za kontrowersyjne, ale z drugiej strony wzbudzają też ciekawość. Bo co niby znane persony mogłyby powiedzieć po śmierci i jak wyjaśnią dlaczego właśnie tak, a nie inaczej potoczyło się ich zycie?! Chyba najciekawszy ze wszystkich zebranych w tym tomie jest wątek samego Hitlera, którego duch przez to, że przyczynił się do tylu nieszczęść za życia, nie mógł osobiście podyktować przekazu, zatem wyręczyła go jego matka. Przyznała ona m.in., że Hitler pod koniec wojny przeszedł operację twarzy i dopiero po latach zmarł w Argentynie razem z Ewą Braun, która trwała przy nim do końca...

No cóż, wierzyć, czy nie, samą książkę czyta się dość szybko. Szkoda tylko, że nigdzie nie ma gwarancji na to, że te wszystkie przekazy to prawda...

Jeśli ktoś interesuje sie tematem reinkarnacji, to warto zajrzeć, można też obejrzeć filmiki Pana Roberta na YT, lub poczytać dyktowania dostępne na jego stronie internetowej.

Książki Pana Gajdzińskiego mogą uchodzić za kontrowersyjne, ale z drugiej strony wzbudzają też ciekawość. Bo co niby znane persony mogłyby powiedzieć po śmierci i jak wyjaśnią dlaczego właśnie tak, a nie inaczej potoczyło się ich zycie?! Chyba najciekawszy ze wszystkich zebranych w tym tomie jest wątek samego Hitlera, którego duch przez to, że przyczynił się do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Marina Sisson napisała bardzo ciekawą książkę odnośnie rozwoju osobistego. Co prawda nie ma w niej jakiejś wybitnej wiedzy w temcie rozwoju, bo wiele z tego, co przeczytałam było mi znane, jednak autorka przedstawiła powszechnie znane teorie z nieco innego punktu widzenia, przynajmniej dla mnie.
Zostały opisane m.in. zjawisko zbiorowej świadomości, prawo wzrostu i wibracji. Autorka wspomina też o istotnej roli wdzięcznośći, emocji towarzyszącym naszym myślom, a także o roli ciążących nam ograniczeń, które sami sobie stwarzamy oraz co najważniejsze kwesti kreacji własnej rzeczywistości.

"Prosty sekret każdego skucesu jest taki: musisz stać się tym, co chcesz mieć."

Książkę czyta się błyskawicznie. Przejrzyście rozpiany tekst oraz wieksza czcionka sprawiają, że w ekspresowym tempie przechodzi się do kolenych stron i rozdziałów.
Warto czytać książki o prawach, które rządzą naszym życiem, nawet jeżeli powielają wiedzę, którą już znamy, chociażby po to, by stale o niej pamiętać i sobie utrwalać, bo niestety nie wyniesiemy jej z powszechnej edukacji, oglądania telewizji czy czytania gazet.

Polecam i sama na pewno będę do niej wracać:)!

Marina Sisson napisała bardzo ciekawą książkę odnośnie rozwoju osobistego. Co prawda nie ma w niej jakiejś wybitnej wiedzy w temcie rozwoju, bo wiele z tego, co przeczytałam było mi znane, jednak autorka przedstawiła powszechnie znane teorie z nieco innego punktu widzenia, przynajmniej dla mnie.
Zostały opisane m.in. zjawisko zbiorowej świadomości, prawo wzrostu i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to krótka i treściwa książeczka, której zawartość zawiera przemyślenia autorki, po doświadczeniu śmierci klinicznej.
Sandra Rogers przed targnięciem się na swoje życie, musiała zmagać się z wieloma przeciwnościami losu, które ostatecznie doprowadziły ją do takiego aktu desperacji jakim jest samobójstwo. Na szczęście kobiecie nie udało się uskutecznić swojego zamierzenia. Wydarzenie to jednak doprowadziło ją do stanu śmierci klinicznej i tym właśnie doświadczeniem autorka postanowiła się podzielić z czytelnikiem na kartach swojej książki.
By wzbogacić pewne kwestie, Sandra Rogers przytacza też bardzo podobnie opisane doświadczenia innych osób, które doświadczyły tego samego niezwykłego stanu. Czytając tę książkę poznajemy jakie znaczenie po drugiej stronie mają gniew, strach, miłość, wiedza, religie, zwycięstwo, porażka i wiele innych.

Pomiędzy opisami autorka zamieściła liczne perełki w rodzaju "złotych myśli". Oto kilka z nich:


" Życie to seria przyczyn i skutków. Nawet to, co nazywamy szczęściem, losem czy przeznaczeniem, ma przyczynę której źródłem są nasze myśli."

"Stwarzanie rodzi się z myśli. Budowanie rodzi się z myśli i działania."

"Porażki zdarzają sie, gdy przeważa niezdecydowanie, wątpliwości i lęk."

"Prosty akt życzliwości, jak kręgi na wodzie, promieniuje od nadawcy po wieczność."

"Zniewolony jesteś przez wszystko, czego pragniesz."

"Człowiek musi wierzyć w to, co robi zanim zacznie działać."

"Prawdziwy charakter człowieka przejawia się wobec przeciwności losu."

"Wiedza jest cenniejsza niż złoto. Jest to wartość, którą możesz wziąć ze sobą do świata duchowego."

W mojej opini książka jest ciekawa, jednak po takim niecodziennym doświadczeniu jakim jest śmierć kliniczna, można by się spodziewać czegoś więcej.

Jest to krótka i treściwa książeczka, której zawartość zawiera przemyślenia autorki, po doświadczeniu śmierci klinicznej.
Sandra Rogers przed targnięciem się na swoje życie, musiała zmagać się z wieloma przeciwnościami losu, które ostatecznie doprowadziły ją do takiego aktu desperacji jakim jest samobójstwo. Na szczęście kobiecie nie udało się uskutecznić ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Motywem przewodnim tej książki jest stary zniszczony notes wypełniony po brzegi zbieranymi przez lata adresami i numerami telefonów, należących do osób znanych głównemu bohaterowi oraz zupełnie mu obcych. Ów notes został zakupiony jeszcze w latach młodości głównej postaci, ponieważ jego format był duży, właściciel za wszelką cenę chciał go wypełnić, toteż wpisywał do niego dane ludzi, z którymi się stykał oraz wszystkich tych które akurat były mu dostępne. Wkładał do niego wizytówki oraz różne inne kartki z otrzymanymi adresami... i w ten właśnie sposób po latach notes zaczał się rozlatywać i stał się mało poręczny. Dlatego też jego właściciel podjął się wyzwania, a przynajmniej miał taki zamiar, by go uporządkować i dokonać selekcji adresów ograniczając się tylko do tych niezbędnych...
Już przez samo patrzenie na tę książkę możńa stwierdzić, że nie dokonał tego od razu, właściwie nie wiadomo czy w ogóle sprostał temu zadaniu...

No cóż, każdy adres to inna historia niektóre są ze sobą bardziej powiązne inne mniej, jednak każda jest niebanalna i każda odkrywa kolejny sekret z życia bohatera.

Warto polecić tę niepozorną książkę:)!

Motywem przewodnim tej książki jest stary zniszczony notes wypełniony po brzegi zbieranymi przez lata adresami i numerami telefonów, należących do osób znanych głównemu bohaterowi oraz zupełnie mu obcych. Ów notes został zakupiony jeszcze w latach młodości głównej postaci, ponieważ jego format był duży, właściciel za wszelką cenę chciał go wypełnić, toteż wpisywał do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ta książka to zbiór barwnie spisanych histori, opowiadających o działalności przedsiębiorstwa Pluton.
Autor, Kordian Tarasiewicz był jednym z dyrektorów powstałej w 1882 palarni kawy. Miał spory wkład w rozwój i modernizajcę przejętej po swoim ojcu i dziadku firmy.
Tarasiewiczowie bardzo dbali o swoją działalność. Szanowali pracowników, zawsze służyli radą i wsparciem, nie szczędzili pieniędzy na premie, dzięki którym zatrudnieni w Plutonie w ramach wynagrodzenia otrzymywali w ciągu roku równowartość piętnastu miesięcznych pensji. Poza tym z okazji 25-lecia istnienia firmy powstała Kasa Oszczędnościowo- Pożyczkowa. Z czasem firma przekształciła się w pierwsze w Polsce Towarzystwo Akcyjne. Na mocy tego statusu każda osoba pracująca (ówcześnie było ich sześćdziesiąt) w Plutonie była posiadaczem przynajmniej jednej akcji. Jak wspomina autor, był to dobry zabieg na rzecz prowadzonego interesu, ponieważ taki stan rzeczy sprawiał, że pracownik jako nawet tylko symboliczny akcjonariusz był bardziej powiązany z firmą i miał do niej już inny stosunek.
W czasie II wojny światowej, mimo wielu trudności, firma nadal prosperowała. Powstała nawet pewnego rodzaju szkoła w Polutonie, w której młodzi Polacy mogli nabywać umiejętności kupieckie i przechodzić praktyki.
Poza wspomnieniami samego autora, w książce znajdują się także cenne zapiski byłych pracowników Plutona, przywołujących wydarzenia z lat ich pracy dla palarni. Dodatkowo zamieszczone są zdjęcia ważnych dokumentów, wnętrz i samych budynków sklepów, opakowań produktów oraz plakatów reklamowych,

Książkę polecam przede wszystkim przedsiębiorcom, bez względu na prawo podatkowe oraz warunki polityczne, szacunek do pracownika oraz realne zainteresowanie prowadzonym przedsiębiorstwem to podstawowe elementy, które większość pracodawców powinno wziąć pod lupę i nad nimi popracować.
Okazuje się, że nieważne czy trwa wojna, w grę wchodzi kryzys czy inne ograniczenie wcale nie trzeba się liczyć z zamknięciem interesu:)

Ta książka to zbiór barwnie spisanych histori, opowiadających o działalności przedsiębiorstwa Pluton.
Autor, Kordian Tarasiewicz był jednym z dyrektorów powstałej w 1882 palarni kawy. Miał spory wkład w rozwój i modernizajcę przejętej po swoim ojcu i dziadku firmy.
Tarasiewiczowie bardzo dbali o swoją działalność. Szanowali pracowników, zawsze służyli radą i wsparciem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jeśli ktoś zapomniał o nieprzeciętnej mocy obdarowywania innych ludzi, powinien bezzwłocznie zabrać się za czytanie tej książki.

Louise jest zwyczają kobietą, która jednak raz do roku pielęgnuje jedną osobistą tradycję. Z racji tego, że jest osobą samotną zawsze spędza Wigilię Bożego Narodzenia w małej knajpce.
Pewnego roku podczas celebrowania tego zwyczaju,słysząc zza pleców płacz niemowlęcia, znajduje pod pustym stolikiem kosz z dzieckiem i anonimową wiadomością.
Louise postanawia przygarnąć małą dziewczynkę i nadaje jej imię Hope.
Dziewczynka jest bystra i szybko się uczy, jej marzeniem jest zostać dziennikarką i robi wszystko by ta wizja stała się realna. Ucząc się w koledżu, przychodzi na staż do małej lokalnej redakcji gazety, następnie dzięki kolejnym sukcesom powoli pnie się w górę, by pewnego dnia móc mieć wpływ na całokształt gazety, chociaż ten etap w marzeniach Hope ma być tylko kolejnym przystankiem na drodze jej kariery.
Niestety w międzyczasie Louise umiera na raka. Hope zostaje zupełnie sama i mimo wszystko zamierza nadal kontynuować zapoczątkowaną przez jej przybraną matkę tradycję spędzania 24 grudnia w lokalu przy krajowej czwórce. Po skończonej pierwszej kolacji wigilijnej bez matki, wracając do domu dziewczyna zauważa, że ktoś włamał się do jej mieszkania. Po wezwaniu policji okazuje się, że szkody oznaczają nie tylko wielki bałagan ale i stratę ukrytych pieniędzy oraz kilku sprzętów. Hope jest zrozpaczona, jednak niespodziewanie, przed wejściem do mieszkania zauważa słoik pełen pieniędzy...
Owszem włamanie odbiło się na jej pierwszych samotnych świętach, jednak jej uwagę bardziej absorbuje pojawienie się ów słoika. Od tego momentu Hope postanawia zaprowadzić własne śledztwo w celu dowiedzenia się czegokolwiek o tajemniczym darczyńcy.
W miarę jak informacji przybywa, dziewczyna postanawia, że zajście związane ze słoikim, mogłoby posłużyć jej przy awansie w gazecie. Taki artykuł to nie byle co, na pewno zasłużyłby na miano lokalnej sensacji i dał kolejny awans w redakcji. Pytanie tylko, czy tajemnica związana ze słoikiem, którym nie tylko sama Hope została obdarowana, nie powinna nadal być sekretem i czy faktycznie jej ujawanienie nie będzie groziło żadnymi konsekwencjami...

Nie skłamię jeśli napiszę, że jest to jedna z lepszych książek jakie do tej pory przeczytałam. Dodam również, że nie jest to żaden fenomen na miarę wieelkiej literatury, jednak przekaz książki ma w sobie coś urzekającego. Miłośnicy sensacji i fantastyki mogą nie do końca docenić jej prostotę, natomiast czytelnicy literatury obyczajowej powinni przynajmniej raz się wzruszyć.
Niewątpliwie jednak ten, kto doceni treść tej książki, na pewno nie odłoży jej obojętnie na półkę:)

Jeśli ktoś zapomniał o nieprzeciętnej mocy obdarowywania innych ludzi, powinien bezzwłocznie zabrać się za czytanie tej książki.

Louise jest zwyczają kobietą, która jednak raz do roku pielęgnuje jedną osobistą tradycję. Z racji tego, że jest osobą samotną zawsze spędza Wigilię Bożego Narodzenia w małej knajpce.
Pewnego roku podczas celebrowania tego zwyczaju,słysząc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czasem wydaje się nam, że nagłe nieszczęście może przyćmić kolejne lata, wszelkie następujące po nim życiowe okazje i tym samym doprowadzić do przeświadczenia, że wobec wcześniej zaistniałej przykrej sytuacji nie może się nam przytrafić nic dobrego.

Tak właśnie myślała 37-letnia Cosima, która przed trzema laty w tragicznych okolicznościach straciła synka. Francesco miał wtedy 6 lat, był jej jedynym dzieckiem, które zrodziło się z romansu Cosimy z pewnym żonatym mężczyzną. Chłopiec był dla niej całym światem, dlatego też po śmierci syna zrozpaczona kobieta całkowicie pogrążyła się w żałobie. Nie rozstawała się z czarnymi ubraniami, często uczestniczyła w nabożeństwach, modląc się o duszę syna, opłakiwała go także w domu, nikogo do siebie nie dopuszczając i skupiając się wyłącznie na swoim bólu, wyrzucając sobie przy tym, że śmierć Francesca to jej wina.
W tym samym czasie daleko od południowych Włoch, a dokładniej w Londynie zawalił się świat Luci. Czterdziestokilkuletni bankier po wielu latach skupiania się wyłącznie na karierze i zarabianiu pieniędzy, spostrzegł, że jego małżeństwo stało się iluzją. Rozwód był nieunikniony. Jednak samo rozstanie z żoną nie byłoby najgorsze, gdyż Claire, po 10 latach wspólnego zycia, korzystając z osiągnięć finansowych pracy Luci, stała się zupełnie inną kobietą, nastawioną wyłącznie na branie, nie dostrzegając przy tym starań jej męża. Poza tym zakończenie małżeństwa oznaczało też ograniczone odwiedziny dwóch córeczek.
Zrozpaczony Luca z dnia na dzień postanowił rzucić lukratywną posadę i wybrał się na zasłużony odpoczynek do włoskiego, nadmorskiego miasteczka Incantellaria, w którym jego rodzice zakupili i wyremontowali stary pałac. Mężczyzna posłuchał rady przyjaciółki i stwierdził, że to będzie miejsce, w którym odreaguje zły nastrój po zaistniałej sytuację i będzie miał czas, by zastanowić się jak dalej ułożyć sobie życie.
Po przyjezdzie do Włoch Luca bardzo szybko zaaklimatyzował się w nowo nabytej przez jego rodziców posiadłości .
Napawał się pięknymi widokami okolicy jak i odrestaurowanymi wnętrzami pięknego pałacu.
Pierwszego dnia zaraz po przyjezdzie, zauważył przechadzającą się po plaży Cosimę, szedł przy niej mały chłopiec, który chciał zwrócić na siebie swoją uwagę, jednak kobieta jakby nie chciała tego dostrzec. Nie wiedzieć czemu, ten właśnie obraz przykuł i zaintrygował Lucę. Później było jeszcze kilka okazji by zamienić z Cosimą kilka słów, jednak kobieta pogrążona w swej żałobie, skutecznie zbywała mężczyznę...do momentu pewnego ważnego lokalnego święta.
Niestety nie była to żadna romantyczna sceneria, na szczęście nie zakoczyła się kolejnym tragicznym wydarzeniem, bo Luca zdążył na czas uchronić Cosimę przed samobójstwem i to właśnie od tego momentu w życiu Cosimy i Luci zaczęly następować pewne zmiany...

Przy okazji dalszych wydarzeń na światło dzienne wychodzi mroczna historia starego pałacu i poznajemy jego ekscentrycznych gości, niezawsze przybyłych na zaproszenie właścicieli posiadłości...

Może książka ta nie należy do zbyt ambitnych tego gatunku, ale na pewno nie jest banalna. Akcja jest rozbudowana i przemyślana. Punkt dla autorki za dodanie do całości poczucia humoru oraz za doprowadzenie do końca również tych wątków pobocznych.

Jeśli ktoś się zastanawia, to nalegam by bez wahania sięgnął po tę książkę.:)

Czasem wydaje się nam, że nagłe nieszczęście może przyćmić kolejne lata, wszelkie następujące po nim życiowe okazje i tym samym doprowadzić do przeświadczenia, że wobec wcześniej zaistniałej przykrej sytuacji nie może się nam przytrafić nic dobrego.

Tak właśnie myślała 37-letnia Cosima, która przed trzema laty w tragicznych okolicznościach straciła synka. Francesco miał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pisząc tę książkę, autor podjął się realizacji ciekawego pomysłu. Publikacja ta jak sądzę z założenia ma usprawnić nasze działanie i zmotywować nas do zabrania się za nowe przedsięwzięcie, które stanowi dla nas wyzwanie...
Niestety jak dla mnie nie do końca jest tak jak się zapowiada. Owszem jest kilka uwag wartych przeczytania, ciekawie dobrana czcionka, w pewnych fragmentach mniejsza, a dla wyróżnienia innych większa, interesujące cytaty i zalecenia, jednak całość w tym kontekście nie porywa.

Biorąc się za czytanie tej, czy innej książki o podobnej tematyce, należy pamiętać, że samoistnie nic się nie dzieje, a samego działania nic nie zastąpi.

"Działanie generuje własne pole energii. Ty, artysta, przedsiębiorca, wypełniasz miłością swoją pracę; wypełniasz ją pasją, celowością i nadzieją.
To jest bardzo duża moc. Wszechświat reaguje na to. Nie ma innej możliwości."

Zatem do dzieła!:)

Pisząc tę książkę, autor podjął się realizacji ciekawego pomysłu. Publikacja ta jak sądzę z założenia ma usprawnić nasze działanie i zmotywować nas do zabrania się za nowe przedsięwzięcie, które stanowi dla nas wyzwanie...
Niestety jak dla mnie nie do końca jest tak jak się zapowiada. Owszem jest kilka uwag wartych przeczytania, ciekawie dobrana czcionka, w pewnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Oj dawno już nie czytałam takiej książki...
Może i nie ma w niej jakiejś odkrywczej wiedzy, ale sposób w jaki autor ją nam przedstawia jest naprawdę nietuzinkowy.
Norbekov już na samym początku zaznacza, że podczas czytania tekstu, będzie starał się nie zanudzać czytelnika, by ten nie odchodził myślami poza czytaną książkę i jeśli chodzi o mnie to faktycznie cel został osiągnięty.
Czasem śmiałam się z przytaczanych żartów i anegdot, a czasem miałam ochotę odpłacić autorowi krytyką w zamian za momentami szowinistyczne podejście do kobiet. Jednak w miarę czytania zorientowałam się, że to miał być jeden z tych zabiegów, potęgujący w czytelniku chęć dalszego czytania, który później został sprostowany. Okazuje się, że ja "damulka" (tak właśnie autor często zwraca się w tej książce do przedstawicielek płci żeńskiej), mam prawo być taka jaka jestem, bo dzięki temu uzupełniam się z oddmienną od mojej naturą świata męskiego. W ciekawy sposób zostały opisane różnice między kobietą a mężczyzną. Wyjaśniona została kwestia myślenia łącznie z opisem pracy działania mózgu u każdej z płci.
Autor wspomniał też, czym się kierować przy wszelkich ważnych wyborach życiowych, a przede wszystkim jak powinno się działać by założyć własny biznes.

Mimo początkowo negatywnych odczuć do autora, po przeczytaniu książki stwierdzam, że te zabiegi skupienia czytelnika na samej książce świadczą nie tylko o tym, że potrafi on zręcznie wykorzystywać swoje zawodowe umiejętności psychologa, ale też, że posiada on cenną charyzmę, która na pewno miała udział w jego dotychczasowych sukcesach zawodowych jak i w sukcesach innych ludzi, którym pomógł.

Oczywiście książkę polecam:)

Oj dawno już nie czytałam takiej książki...
Może i nie ma w niej jakiejś odkrywczej wiedzy, ale sposób w jaki autor ją nam przedstawia jest naprawdę nietuzinkowy.
Norbekov już na samym początku zaznacza, że podczas czytania tekstu, będzie starał się nie zanudzać czytelnika, by ten nie odchodził myślami poza czytaną książkę i jeśli chodzi o mnie to faktycznie cel został...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Złodziej pioruna. Powieść graficzna Attila Futaki, Rick Riordan
Ocena 7,5
Złodziej pioru... Attila Futaki, Rick...

Na półkach:

Zachęcona wysokimi notami i pochlebnymi opiniami, postanowiłam skusić się na ten tytuł i osobiście się przekonać, czy faktycznie jest się o czym tak pozytywnie rozpisywać. Szkoda tylko, że przez własną nieuwagę zamówiłam "Złodzieja Pioruna" w formie komiksu.
Nie byłoby w tym nic złego, bo przecież publikacje w tej formie czyta się dość szybko, tyle, że moja wyobraźnia została zastąpiona grafikami, które popsuły mi całą zabawę;). Tym bardziej jeśli mamy do czynienia z fantastyką pole do popisu dla stworzenia własnego tła wydarzeń jest nieograniczone.
Chyba głównie stąd tak niska ocena po przeczytaniu ów komiksu.
Mimo wszystko doceniam wątek z mitologii greckiej.

Może jeszcze kiedyś sięgnę po wydanie 100% tekstowe;)...

Zachęcona wysokimi notami i pochlebnymi opiniami, postanowiłam skusić się na ten tytuł i osobiście się przekonać, czy faktycznie jest się o czym tak pozytywnie rozpisywać. Szkoda tylko, że przez własną nieuwagę zamówiłam "Złodzieja Pioruna" w formie komiksu.
Nie byłoby w tym nic złego, bo przecież publikacje w tej formie czyta się dość szybko, tyle, że moja wyobraźnia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po przeczytaniu tej książki mam wrażenie,że autor chyba sam nie do końca wie z jakim przesłaniem i do kogo ją napisał. Sam tytuł według mnie nie oddaje treści tej publikacji.
Martin P.Levian opisuje okoliczności w jakich stał się nagle właścicielem psa o imieniu Angel. Pisze o jego pieskich umiejętnościach i zwyczajach, wplatając w to opisy swoich własnych sukcesów zawodowych, które wbrew tytułowi książki po części pomogły mu nawiązać odpowiedni kontakt z Angel.

Książka sama w sobie nie jest zła, ale jak dla mnie to za duży miszmasz...

Po przeczytaniu tej książki mam wrażenie,że autor chyba sam nie do końca wie z jakim przesłaniem i do kogo ją napisał. Sam tytuł według mnie nie oddaje treści tej publikacji.
Martin P.Levian opisuje okoliczności w jakich stał się nagle właścicielem psa o imieniu Angel. Pisze o jego pieskich umiejętnościach i zwyczajach, wplatając w to opisy swoich własnych sukcesów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie za bardzo wiem kim jest autor tej publikacji, jednak cieszy mnie fakt, że podzielił się on ze swoimi czytelnikami, własnymi, zbieranymi przez lata doświadczeniami ze swojego życia, w których zawarł pewnego rodzaju lekcje.
W książce tej znajdziemy wiele ciekawych historii z życia autora, które w nienachalny sposób przekonują, że warto brać odpowiedzialność za swoje życie, weryfikować poglądy i przekonania, podejmować wyzwania, dokonywać wyborów zgodnych ze swoimi wartościami, wyjść na przeciw prokrastynacji...

Sięgając po tę książkę, masz szansę na szybszą zmianę pewnych niedogodności życia, do uświadomienia których, jak sam autor pisze - często potrzebował iluś lat (również liczonych w dekadach).

Polecam.

Nie za bardzo wiem kim jest autor tej publikacji, jednak cieszy mnie fakt, że podzielił się on ze swoimi czytelnikami, własnymi, zbieranymi przez lata doświadczeniami ze swojego życia, w których zawarł pewnego rodzaju lekcje.
W książce tej znajdziemy wiele ciekawych historii z życia autora, które w nienachalny sposób przekonują, że warto brać odpowiedzialność za swoje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakiś czas temu przeczytałam inną książkę z serii "Elfie pogotowie" i bardzo się rozczarowałam. Jednak niedawno, co prawda bez przekonania, sięgnęłam po powyższy egzemplarz elfich rad;) i tym razem nastąpiło miłe zaskoczenie.

Przebaczanie to sztuka sama w sobie i często nie jest łatwo się przemóc, również wtedy, gdy trzeba wybaczyć samemu sobie. Bywa, że trzeba czasu i zrozumienia, by odpuścić dawne żale i dokładnie tak jak wielokrotnie o tym napomknięto w tej książeczce, wybaczając cokolwiek i komukolwiek - największą przysługę wyświadczamy samemu sobie:).

Wszystkie te 33 porady wydają się niby powszechnie znane i proste, ale wcale nie tak łatwo je wdrożyć w życie.
Polecam:)!

Jakiś czas temu przeczytałam inną książkę z serii "Elfie pogotowie" i bardzo się rozczarowałam. Jednak niedawno, co prawda bez przekonania, sięgnęłam po powyższy egzemplarz elfich rad;) i tym razem nastąpiło miłe zaskoczenie.

Przebaczanie to sztuka sama w sobie i często nie jest łatwo się przemóc, również wtedy, gdy trzeba wybaczyć samemu sobie. Bywa, że trzeba czasu i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany...

Już dawno miałam w planach zapoznać się z tą książką. W końcu dołączyła ona do innych znanych mi już tytułów opisujących sposoby radzenia sobie z mniej lub bardziej spodziewanymi zakrętami w życiu.
"Kto zabrał mój ser?" kryje w sobie dającą do myślenia, ciekawą historyjkę o myszach i ludzikach żyjących w jednym bliskim sobie środowisku. Wszystkie te postaci mają jeden wspólny cel - ser.
Jak się okazuje by zapewnić sobie ciągły dostęp do sera, stale trzeba być spostrzegawczym, czujnym, mieć otwarty umysł i zapał do zdobycia go za wszelką cenę.

Podobnie jak w życiu trzeba walczyć o swoje, samemu wcześniej dopatrywać się zmian by odpowiednio wcześniej być na nie przygotowanym, i nie dając się zaskoczyć, robić wszystko by wykreować nowe rozwiązania. Życie to ciągła zmiana, lepiej nauczyć się żyć z tą świadomością, nim ona sama narzuci nam swoje warunki.

Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany...

Już dawno miałam w planach zapoznać się z tą książką. W końcu dołączyła ona do innych znanych mi już tytułów opisujących sposoby radzenia sobie z mniej lub bardziej spodziewanymi zakrętami w życiu.
"Kto zabrał mój ser?" kryje w sobie dającą do myślenia, ciekawą historyjkę o myszach i ludzikach żyjących w jednym bliskim sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

"Magia wiary" to jedna z lepszych książek, jakie do tej pory przeczytałam na temat rozwoju duchowego. Jest również moim pierwszym spotkaniem czytelniczym z jej autorem Josephem Murphy.

W książce tej znajdziemy odpowiedz jak postępować z wszelkimi życzeniami i pragnieniami, by te mogły się urzeczywistnić. Sposób zaproponowany przez Murphy'ego nie jest żadną odkrywczą wiedzą, jednak sposób jej przekazania zasługuje na zainteresowanie właśnie tą książką spośród wielu innych dostępnych na rynku wydawniczym, prezentujących to samo zagadnienie. Pozycja ta nie zawiera zbyt obszernej treści. Została napisana prostym i przystępnym językiem.

Autor chcąc przybliżyć czytelnikom swój sposób na realizację swych najskrytszych planów i zamierzeń, opatrzył tekst w krótkie historie osób, które są przykładami na skuteczność jego rad i wskazówek.

Bardzo serdecznie polecam:)

"Magia wiary" to jedna z lepszych książek, jakie do tej pory przeczytałam na temat rozwoju duchowego. Jest również moim pierwszym spotkaniem czytelniczym z jej autorem Josephem Murphy.

W książce tej znajdziemy odpowiedz jak postępować z wszelkimi życzeniami i pragnieniami, by te mogły się urzeczywistnić. Sposób zaproponowany przez Murphy'ego nie jest żadną odkrywczą...

więcej Pokaż mimo to