-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2014-07-12
2014-01-31
2013
2015-01-21
2014-10-23
2014-08-12
2015-09-30
2014-09-27
2014-07-03
2019-09-28
2012
„Uprowadzoną” przeczytałam aż dwa razy. Muszę ze szczerym uznaniem dla autorki przyznać, że ta książka najbardziej wpłynęła na moją psychikę. Niecodziennie możemy przeczytać ponad 300-stronowy list, w którym szesnastoletnia, prosząca o uwagę dziewczyna opisuje coś, co diametralnie zmienia jej światopogląd.
„No i spójrzmy prawdzie w oczy, ukradłeś mnie. Ale równocześnie uratowałeś mi życie. I gdzieś pomiędzy tym pokazałeś mi miejsce tak odmienne i piękne, że nigdy o nim nie zapomnę. I o tobie też nie. Tkwisz w moim mózgu niczym moje własne naczynie krwionośne.”To mój ulubiony cytat, ukazuje więź między Gemmą i Tylerem. To on pokazał jej swój własny świat, gdzie nie ma problemów i trosk. Po trudnym dzieciństwie chce zaznać spokoju na ukochanej australijskiej ziemi...Z Gemmą. Dziewczyna na początku stawia opór, obmyśla plany ucieczki i nawet skłania się do samobójstwa, ale z biegiem czasu powoli zauważa otaczające ją piękno…i Tylera, ale nie jako porywacza, tylko mężczyznę któremu brak miłości i akceptacji . Zakochuje się i uświadamia to sobie dopiero w drodze do miasta, cywilizacji i rodziny. Nie jest już pewna czy naprawdę chce wyjeżdżać lecz wtedy nie ma wyboru. A on jest w stanie poświęcić dla niej wszystko…nawet własną wolność.Nie zdziwię się jeśli komuś też nie spodobało się zakończenie, niekorzystne oczywiście dla tych którzy wierzyli w dobre zakończenie dla Tylera. Kilka łez poleciało i zdziwiłabym się gdybym nie znalazła ich na policzkach. Tak porywającej do głębszych przemyśleń książki nie da się opisać słowami. Gdy po raz pierwszy przeczytałam słowa końcowe „Żegnaj Tyler. Gemma” zdołałam wypowiedzieć tylko ciche ”Wow!” Gorąco polecam!
„Uprowadzoną” przeczytałam aż dwa razy. Muszę ze szczerym uznaniem dla autorki przyznać, że ta książka najbardziej wpłynęła na moją psychikę. Niecodziennie możemy przeczytać ponad 300-stronowy list, w którym szesnastoletnia, prosząca o uwagę dziewczyna opisuje coś, co diametralnie zmienia jej światopogląd.
„No i spójrzmy prawdzie w oczy, ukradłeś mnie. Ale równocześnie...
2014-12-23
2014-09-14
2020-08-14
Jeżeli szukacie czegoś co naprawdę was zaskoczy, wciągnie, rozbudzi wyobraźnię i rozkocha w sobie swoją wrażliwością, sięgnijcie po tą mało znaną, aczkolwiek na pewno wartą uwagi powieść. Bardzo chciałabym, aby usłyszało o niej więcej osób, zanieście ją w świat!
Link do pełnej opinii: https://bookwormblogpl.blogspot.com/2020/08/corki-latarnika-jean-pendziwol.html
Jeżeli szukacie czegoś co naprawdę was zaskoczy, wciągnie, rozbudzi wyobraźnię i rozkocha w sobie swoją wrażliwością, sięgnijcie po tą mało znaną, aczkolwiek na pewno wartą uwagi powieść. Bardzo chciałabym, aby usłyszało o niej więcej osób, zanieście ją w świat!
Link do pełnej opinii: https://bookwormblogpl.blogspot.com/2020/08/corki-latarnika-jean-pendziwol.html
2017-09-28
2014-07-01
2017-12-31
2013
2016-03-03
2023-01-01
Książka niby niepozornie wyglądająca, niezbyt znanego autora, okładka przeciętna. A jednak jest w niej coś takiego, że aż chce się ją przeczytać. Znacie to uczucie? Kiedy przechodzisz po księgarni, czytasz tytuły i opisy niezliczonej ilości książek, ale nie wiesz co wybrać aż tu nagle widzisz jedną i z góry wiesz że ci się spodoba i to traf w dziesiątkę. Zakochałam się w niej od pierwszych stron. Wrażeń nie da się tak po prostu opisać, trzeba samemu ją przeczytać.
Szesnastoletnia Hazel choruje na złośliwego raka płuc i nie zachowuje się jak zwyczajna nastolatka, ma niewielu przyjaciół i wśród innych ludzi czuje się nieswojo. W sumie nie powinniśmy się dziwić, no bo kto lubi gdy ludzie patrzą się na wąsy tlenowe wystające z nosa i nieodłączny aparat. Spójrzmy prawdzie w oczy, większość z nas jest strasznie wścibska. Augustus natomiast jest zabójczo przystojny…i ma protezę nogi. Przebrnął przez kostniakomięśniaka, a w domu ma pełno „motywatorów”. Bohaterowie poznają się na grupie wsparcia dla chorych na nowotwory. To dziwaczne miejsce na pierwszą randkę. Oboje przypadają sobie do gustu, co jest spowodowane lekkim podobieństwem Hazel do zmarłej dziewczyny Gusa. Jednak czynnikiem, który ich do siebie zbliża jest ulubiona książka dziewczyny „Cios udręki” oraz marznie poznania autora Petera van Houtena, które staje się możliwe do zrealizowania. Bohaterowie lecą do Amsterdamu mimo choroby Hazel. To było ryzykowne, lecz co się potem okazuje nie dla Hazel, lecz Gusa. Ma nawrót, po jakimś czasie umiera. Hazel bała się, że swoją śmiercią zrani ukochaną osobę i dlatego nie chciała się zbytnio angażować, lecz po czasie zupełnie zatraciła się w miłości do chłopaka. Jego choroba postępowała, wiedział że niedługo odejdzie, nawet zrobił próbę swojego pogrzebu…(płakałam na tym, bardzo płakałam). Ale skoro Augustus wierzył w Coś przez duże C, to na pewno jest teraz Gdzieś przez duże G. „Wydawało się, że to było całe wieki temu, jakbyśmy przeżyli krótką, ale mimo to nieskończoną wieczność. Niektóre wieczności są większe niż inne”. Ta jego jest większa.
Po przeczytaniu tej cudownej książki zaczynamy bardziej rozważać kwestie życia i śmierci oraz przewrotności losu. „ Może okay będzie naszym zawsze”. Każdy boi się zapomnienia, oraz że nie pozostawi swojego śladu na ziemi. Kiedy zapytamy kogoś o trzech zdobywców Oscara, Nobla czy zwycięzców mistrzostw Olimpijskich będzie się długo zastanawiał. Jeśli spytamy o trzech najlepszych przyjaciół, ludzi którzy najbardziej wpłynęli na naszą psychikę, czy nauczyciela, który najwięcej go nauczył nie będzie się zastanawiał wcale, bo imiona same wypłyną z ust. Pamiętamy ludzi z naszego otoczenia, tych których chcemy pamiętać. Jestem pewna, że właśnie w tej książce jest to zawarte. Ktoś kiedyś powiedział, że bohaterowie książki umierają wraz z jej końcem. To kłamstwo, żyją we wspomnieniach czytelników. I tego się trzymajmy.
Gorąco książkę polecam, bo nie bez powodu oceniłam ją na dziesięć gwiazdek :D
Książka niby niepozornie wyglądająca, niezbyt znanego autora, okładka przeciętna. A jednak jest w niej coś takiego, że aż chce się ją przeczytać. Znacie to uczucie? Kiedy przechodzisz po księgarni, czytasz tytuły i opisy niezliczonej ilości książek, ale nie wiesz co wybrać aż tu nagle widzisz jedną i z góry wiesz że ci się spodoba i to traf w dziesiątkę. Zakochałam się w...
więcej Pokaż mimo to