rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Na tę książkę miałam chrapkę już od bardzo dawna. Powstrzymywałam się od obejrzenia filmu, bo chciałam najpierw przeczytać powieść Matthew Quicka, a uwierzcie mi to było dla mnie bardzo trudne - odmówienie sobie wgapiania się w Bradleya Coopera, mojego ulubionego aktora, miłość mego życia, grającego główną postać w "Poradniku pozytywnego myślenia". Na szczęście mogę już polować na film, a z przeczytanej lektury jestem bardzo zadowolona.

Pat Peoples jest trzydziestopięcioletnim mężczyzną, który bardzo źle znosi rozstanie z żoną. Z tego powodu bardzo długo był w "niedobrym miejscu", czyli szpitalu psychiatrycznym. Nie odpuszcza do siebie myśli, że Nikki już nie wróci. Poznajemy go, gdy wraca do rodzinnego domu. Ma obsesję na punkcie ćwiczeń fizycznych i spalaniu zbędnego tłuszczu. Uważa, że gdy się go pozbędzie, dobiegnie koniec jego rozłąki z Nikki. By zaimponować kobiecie zaczyna czytać książki, które uważała za wartościowe. Jego najbliżsi starają się sprawić by zapomniał o żonie, lecz Pat wciąż wierzy, że ona wróci. Wtedy na każdym jego kroku zaczyna pojawiać się szwagierka przyjaciela - Tiffany.

Uwielbiam tę książkę, chociaż mam wrażenie, że bardzo pomogła jej twarz Bradleya na okładce. Nie jest ona tylko płytką historią jakich pełno w księgarniach. Porusza istotne tematy. Momentami bardzo podziwiałam głównego bohatera za jego upór i wytrwałość w postanowieniach. Dzięki "Poradnikowi pozytywnego myślenia" mogłam też zapoznać się z kilkoma innymi, ciekawymi tytułami literackimi, po które w przyszłości prawdopodobnie sięgnę.
Serdecznie polecam!

Na tę książkę miałam chrapkę już od bardzo dawna. Powstrzymywałam się od obejrzenia filmu, bo chciałam najpierw przeczytać powieść Matthew Quicka, a uwierzcie mi to było dla mnie bardzo trudne - odmówienie sobie wgapiania się w Bradleya Coopera, mojego ulubionego aktora, miłość mego życia, grającego główną postać w "Poradniku pozytywnego myślenia". Na szczęście mogę już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trudi Canavan przerażała mnie równie bardzo, co postać znajdująca się na okładce "Gildii Magów", pierwszego tomu Trylogii Czarnego Maga. Podobne uczucie towarzyszy mi zawsze, gdy mam w planach rozpocząć nową serię, nowy cykl. Czy się nie zawiodę? Czy nie stracę czasu na tej lekturze? Te i innego podobne pytania krążą mi wtedy po głowie, a ja często nie mam odwagi przekonać się, jakie są na nie odpowiedzi. W przypadku Trylogii Czarnego Maga, to uczucie było jeszcze bardziej wyraźne, bo kompletnie nie wiedziałam, co o niej sądzić, a bardzo chciałam ją przeczytać.

Sonea jest młodą, ubogą dziewczyną, mieszkającą w slumsach w Imardin w państwie Kyralia. Podczas corocznej Czystki, mającej na celu oczyścić miasto z biedoty, rozdziela się z rodziną i dołącza do grupy dawnych przyjaciół, drobnych przestępców. Razem z nimi atakuje Magów, pomagających królowi w Czystce. Wtedy ujawnia się u niej moc, która umożliwiła jej przedarcie się przez magiczną tarczę, co skutkuje dotkliwym zranieniem jednego z Mistrzów. Od tej pory jest pilnie poszukiwana przez całą Gildię Magów. Szuka schronienia u Złodziei, lecz mimo wszystko wpada w ręce znienawidzonych przez nią ludzi. Co będzie oznaczać dla niej wizyta w Gildii? Śmierć czy drugą szansę?

Nie taki diabeł straszny... chciałoby się rzec :) Bardzo cieszę się, że zdecydowałam się przeczytać "Gildię Magów". Nie spodziewałam się takiej ciekawej historii, w dodatku umiejscowionej w krainie całkowicie stworzonej przez Trudi Canavan, doskonale stworzonej.
Serdecznie polecam!

Trudi Canavan przerażała mnie równie bardzo, co postać znajdująca się na okładce "Gildii Magów", pierwszego tomu Trylogii Czarnego Maga. Podobne uczucie towarzyszy mi zawsze, gdy mam w planach rozpocząć nową serię, nowy cykl. Czy się nie zawiodę? Czy nie stracę czasu na tej lekturze? Te i innego podobne pytania krążą mi wtedy po głowie, a ja często nie mam odwagi przekonać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie raz zawiodłam się na książkach, które kochają wszyscy i akutualnie są jakimiś wielkimi hitami. "Hopeless" jest właśnie taką powieścią, którą czyta wiele ludzi i niemal wszyscy się nią zachwycają. Słyszałam o tej książce, oczywiście, jak mogłabym nie, ale tak naprawdę do jej lektury nie przekonały żadne pochlebne recenzje i opinie czytelników, tylko wypowiedź czytelniczki, której ona się nie podobała, a przynajmniej nie spełniła zapewnianych oczekiwań. Pomyślałam, że przydałaby mi się książka, na którą mogłabym pomarudzić, no i w ten sposób jestem już po lekturze "Hopeless". Prawda jest taka, że nic nie poszło zgodnie z planem.

Sky jest siedemnastoletnią niemal osiemnastoletnią dziewczyną, która właśnie ma rozpocząć naukę w szkole (dotychczas uczyła się w domu). Mieszka z matką Karen, która adoptowała ją, gdy miała kilka lat. Jest stanowczą przeciwniczką nowości technologicznych, więc Sky nie ma telefonu komórkowego, dostępu do internetu, a nawet telewizora. Pewnego dnia spotyka chłopaka, który wygląda, jakby rozpoznał w niej kogoś znajomego. Od tej pory spotyka go regularnie: w szkole, podczas biegania, a nawet u siebie w domu. Sky czuje, że zaczyna się w niej budzić uczucie, które dotychczas było jej obce. Holder ma jednak problemy, które kryją się pod wytatuowanym napisem HOPELESS.

Muszę przyznać, że historia była ciekawa na tyle, że porzuciłam wszystkie dotychczasowe zajęcia, co pewnie odbije mi się w najbliższej przyszłości. Jednak było warto, bo zapamiętam "Hopeless" przynajmniej przez jakiś czas. Tak, wyznaję, że pod koniec się wyruszyłam, jestem straszną beksą...
Polecam!

Nie raz zawiodłam się na książkach, które kochają wszyscy i akutualnie są jakimiś wielkimi hitami. "Hopeless" jest właśnie taką powieścią, którą czyta wiele ludzi i niemal wszyscy się nią zachwycają. Słyszałam o tej książce, oczywiście, jak mogłabym nie, ale tak naprawdę do jej lektury nie przekonały żadne pochlebne recenzje i opinie czytelników, tylko wypowiedź...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Naprawdę nie czuję, żeby sześciotomowa seria o Nocnych Łowcach dobiegła końca. Nadal pamiętam jak kilka lat temu wypożyczyłam w bibliotece "Miasto Kości" i wpatrywałam się w okładkę, na której stał blondwłosy chłopak o złocistej skórze pokrytej tajemniczymi tatuażami, które nic mi wtedy nie mówiły. Zastanawiam się, czy mam ochotę na tę lekturę. Podjęłam odpowiednią decyzję, a książka pozostała u mnie bardzo długo. Czytałam ją kolejny i kolejny raz, zafascynowana światem Nocnych Łowców i postanowiłam kontynuować serię. Tak więc ostatnio przyszło mi przeczytać zwieńczenie Darów Anioła - "Miasto Niebiańskiego Ognia".

Jest to część, w której przelało się najwięcej krwi, wiele osób poniosło śmierć, a jeszcze więcej otarło się o nią w walce. Sebastian Morgenstern gromadzi armię Mrocznych Nocnych Łowców, dzięki której zasiądzie na swoim wymarzonym tronie. Do pełni szczęścia brakuje mu jedynie siostry przy swoim boku, kochającej i popierającej jego działania. Ucieka się do okrutnych czynów, próbuje poruszyć piekło i ziemię, by Clary zajęła pusty tron obok niego. Clary, Jace, Izzy, Alec i Simon wychodzą mu na przeciw, przemierzając mroczne tereny Edomu, jednego z wymiarów piekła, stając twarzą w twarz z najgorszymi koszmarami oraz przeraźliwie bolesnymi wyborami serca.

"Miasto Niebiańskiego Ognia" zawiera wszystko co powinien zawierać tom kończący serię: dużo akcji, ogromną dawkę targających czytelnikiem emocji, efektowne i trzymające w napięciu zakończenie i epilog dający zielone światło rozszalałej wyobraźni. Miałam tyle sprzecznych uczuć, aż sama sobie dziwiłam się, że jestem do tego zdolna. Cieszę się, że Cassandra Clare, zamykając jedne drzwi, otworzyła kolejne, do nowej historii o Nocnych Łowcach. Już nie mogę doczekać się nowej serii jej autorstwa.

Naprawdę nie czuję, żeby sześciotomowa seria o Nocnych Łowcach dobiegła końca. Nadal pamiętam jak kilka lat temu wypożyczyłam w bibliotece "Miasto Kości" i wpatrywałam się w okładkę, na której stał blondwłosy chłopak o złocistej skórze pokrytej tajemniczymi tatuażami, które nic mi wtedy nie mówiły. Zastanawiam się, czy mam ochotę na tę lekturę. Podjęłam odpowiednią decyzję,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Sześć córek" autorstwa polskiej pisarki Małgorzaty Szyszko-Kondej mogłam przeczytać dzięki uprzejmości lubimyczytac.pl. Jest to powieść podzielona na sześć historii kobiet, które się nie znają, a każda z nich ma inne życie, inne problemy, wartości, priorytety. Łączy je jedno: ojciec Wiktor Krasowski.

Grażyna ma sześćdziesiąt lat, opiekuje się starą matką i wnukiem. Nie może zapomnieć o tym, że musiała samotnie wychowywać swoją córkę, że dawno temu opuścił ją mężczyzna. Wciąż jeszcze żyje PRLem. Alicja (55l.) jest artystką, również powracającą do PRLowiej przeszłości. Nie potrafi porozumieć się ze swoją córką Igą. Elżbieta (49l.) mieszka w Australii, a podczas powrotu do ojczyzny poznała Adama, który okazał się być śladem z przeszłości. Martyna (34l.) nie marzy o niczym innym jak o córce, z którą mogłaby chodzić na zakupy. Agnieszkę (29l.) bije mąż. A Milena jest nierozumianą przez rodzinę dziewiętnastolatką, która interesuje się fotografowaniem i nie może żyć bez facebooka.

Nie od początku byłam przekonana do tej książki. Rozpoczynają ją przeżycia najstarszych sióstr, które bez przerwy wspominają czasy, których ja nie rozumiem, nie pojmuję i w ogóle nie chcę o nich słuchać. Z czasem naprawdę zaczynałam się wyczuwać w powieść pani Szyszko-Kondej i drażniło mnie takie nagłe zakończenie historii w momencie, gdy bardzo chciałoby się wiedzieć co było dalej. Dlatego w mojej głowie pozostało kilka pytań: co z Elżunią i Adamem? jak układa się Ali z córką? co z Kamilem? z Mileną i Jonaszem? Martyną, Krzyśkiem i Basią? Ah... Za duży niedosyt.

"Sześć córek" autorstwa polskiej pisarki Małgorzaty Szyszko-Kondej mogłam przeczytać dzięki uprzejmości lubimyczytac.pl. Jest to powieść podzielona na sześć historii kobiet, które się nie znają, a każda z nich ma inne życie, inne problemy, wartości, priorytety. Łączy je jedno: ojciec Wiktor Krasowski.

Grażyna ma sześćdziesiąt lat, opiekuje się starą matką i wnukiem. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Balu u księcia Maxona część dalsza... "Rywalki" przeczytałam już jakiś czas temu, więc wypadałoby kontynuować znajomość z twórczością pani Kiery Cass i chwycić w ręce drugą część Selekcji, czyli "Elitę". Z okładki w czerwonej sukience wita nas główna bohaterka historii - America Singer, siedemnastoletnia dziewczyna, pochodząca z piątej kasty, wybrana wraz z innymi trzydziestomakilkoma dziewczętami do rywalizacji o serce księcia i koronę Illei.

W pałacu pozostało już tylko sześć dziewcząt walczących między sobą o zostanie tą jedną jedyną księżniczką Illei, państwa powstałego po czwartej wojnie światowej na ruinach Stanów Zjednoczonych. America jest pośród nich i uczestniczy w coraz bardziej zażartej bitwie. Nie należy do ulubienic tłumu, mediów, czy rodziny królewskiej, ale może cieszyć się największym uczuciem księcia Maxona. Jednak to wcale nie oznacza, że rywalizacja jest już zakończona. Mer nadal nie jest zdecydowana czy bardziej kocha Aspena czy Maxona, a obecność w jej życiu obu panów jednocześnie wcale nie pomaga w wyborze. Równolegle poznaje prawdziwą, ukrywaną przed wszystkimi historię państwa Illei.

Lubie serię autorstwa Kiery Cass i "Elita" podobała mi się równie bardzo co "Rywalki" . Historia Americki Singer pochłonęła mnie w całości i nie było szans na to, by wypuściła mnie przed ostatnią kropką. Ale żeby nie było tak słodko to muszę powiedzieć, że Ami mocno mnie drażniła swoim zachowaniem i niezdecydowaniem. Również Maxon ma swoje za uszami i niech się lepiej postara w ostatniej części trylogii...

Balu u księcia Maxona część dalsza... "Rywalki" przeczytałam już jakiś czas temu, więc wypadałoby kontynuować znajomość z twórczością pani Kiery Cass i chwycić w ręce drugą część Selekcji, czyli "Elitę". Z okładki w czerwonej sukience wita nas główna bohaterka historii - America Singer, siedemnastoletnia dziewczyna, pochodząca z piątej kasty, wybrana wraz z innymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Mam za sobą lekturę kolejnej książki Nicholasa Sparksa. Bardzo zaprzyjaźniłam się z jego twórczością i choć zawsze uważałam go za niekwestiowanego króla książek ściskających serca, po przeczytaniu "Dla Ciebie wszystko" jeszcze bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu i myślę, że ten tytuł nie należy się nikomu bardziej. Sparks ma w sobie niezwykłą wrażliwość i niezliczone pokłady miłości, którą przekłada na swoje książki, dzięki czemu i ja mogę jej doświadczyć. "Dla Ciebie wszystko" jest jedną z najbardziej wzruszających jego powieści i od teraz jedną z moich ulubionych książek.

Dawson Cole w przeszłości doświadczył pięknego uczucia młodzieńczej miłości. Jego obiektem była piękna i pochodząca z zamożnej rodziny Amanda Collier. Sam Dawson należał do rodziny niecieszącej się w miasteczku dobrą sławą. Ich związek nie przetrwał próby jaką stworzyła im różnica społeczna. Teraz po ponad dwudziestu latach każde z nich ma swoje życie. Amanda jest mężatką, matką trójki dzieci, a Dawson pracuje na platformach wiertniczych i nadal jest kawalerem. Śmierć ich wspólnego przyjaciela ściąga ich z powrotem do rodzinnego Orientalu. Spotkanie po latach jest dla nich zderzeniem uczuć, które w sobie tłumili...

Zakończenie książki było przewidywalne, od razu wiedziałam co się święci, ale mimo to wzruszenie ściskało mi serce i łzy płynęły mi po policzkach jeszcze długo po zakończeniu lektury. Jest to książka przede wszystkim o tym jak potężnym i niezniszczalnym uczuciem jest miłość, gdy jest ona prawdziwa i o tym jak czasami trudno jest uświadomić sobie jej istnienie.
Serdecznie polecam!

Mam za sobą lekturę kolejnej książki Nicholasa Sparksa. Bardzo zaprzyjaźniłam się z jego twórczością i choć zawsze uważałam go za niekwestiowanego króla książek ściskających serca, po przeczytaniu "Dla Ciebie wszystko" jeszcze bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu i myślę, że ten tytuł nie należy się nikomu bardziej. Sparks ma w sobie niezwykłą wrażliwość i niezliczone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kolejna książka Nory Roberts, a ja znów powinnam napisać, że jest to cykl In death o porucznik Eve Dallas, genialnej nowojorskiej policjantce, ale czy jest sens pisać po raz kolejny to samo? Jedenasty tom nosi tytuł "Zapłacisz krwią" i ponownie jest to dobrze napisana historia przestępstwa i drogi rozwiązania jego zagadki przez wspomnianą wcześniej kobietę.

Tym razem Eve Dallas musi się zmierzyć z śmiercią swojego kolegi po fachu, policjanta Taja Kohliego, który dorabiał do życia w jednym z lokali należących do Roarke'a o nazwie "Czyściec". Pani porucznik nie jest zadowolona, że po raz kolejny jej mąż zamieszany jest w jakiś sposób z przestępstwem. Chwilę zajmuje jej dowiedzenie się, że Kohli należał do Wydziału Narkotykowego i równie szybko łączy ze sprawą Maxa Rickera, w sprawie którego ludzie z wydziału Kohliego prowadzili śledztwo. Jednak jest za mało dowodów, by udowodnić cokolwiek Rickerowi. Dallas postanawia ostro zawalczyć o pogrążenie mężczyzny, narażając się przy tym na niebezpieczeństwo oraz problemy małżeńskie.

Mogę się pochwalić, że od razu przejrzałam mordercę policjanta Kohliego, ale nie dlatego, że autorka niezbyt udolnie napisała ten kryminał, bo gdybym od początku nie uwzięła się na moją ofiarę, to prawdopodobnie ponownie byłabym zaskoczona. Co tu dużo mówić, książki Nory Roberts z tej serii są po prostu dobre i ciekawe, budują napięcie i zainteresowanie czytelnika. Polecam oczywiście ;)

Kolejna książka Nory Roberts, a ja znów powinnam napisać, że jest to cykl In death o porucznik Eve Dallas, genialnej nowojorskiej policjantce, ale czy jest sens pisać po raz kolejny to samo? Jedenasty tom nosi tytuł "Zapłacisz krwią" i ponownie jest to dobrze napisana historia przestępstwa i drogi rozwiązania jego zagadki przez wspomnianą wcześniej kobietę.

Tym razem Eve...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Bądź ze mną" jest drugą książka J. Lynn, autorki którą najbardziej lubię spośród autorów popularnego ostatnio gatunku New Adult. Książki do niego należące opowiadają o młodych ludziach, od 18 do 25 roku życia, który właśnie weszli w dorosłe życie i zmagają się z różnymi problemami, jak również szukają miłości. "Bądź ze mną" właściwie trochę kontynuuje historię opisaną w "Zaczekaj na mnie", której bohaterami byli Cam i Avery, z tą różnicą, że tym razem przyglądamy się losom Teresy "Tess", młodszej siostry Camerona, oraz Jase'a, jego przyjaciela.

Teresa Hamilton jest utalentowaną, wielokrotnie nagradzaną tancerką, dla której pasja jest całym życiem. Niestety nabawiła się kontuzji w kolanie, która uniemożliwiła jej trenowanie. Postanawia zrobić coś ze swoim życiem, wybiera się na studia wychowania wczesnoszkolnego. Jednak bardziej niż perspektywa nauczania dzieci cieszy ją bliska obecność przyjaciela brata - Jase'a Winsteada, który fascynuje ją od kilku lat. Tych dwoje niewątpliwie coś łączy, jednak w oczach chłopaka ich związek nie może się udać. Oboje osobno bardzo się unieszczęśliwiają. Jase posiada tajemnicę, która może rozczarować dziewczyne, a mimo to nie zawsze jest konsekwentny w trzymaniu się od niej z daleka.

Książka porusza wiele istotnych problemów, z którymi niestety borykają się młodzi ludzie, między innymi utrata marzeń, wczesne ciąże, przemoc w związkach czy śmierć. J. Lynn ma najlepsze pióro wśród autorek New Adult, dlatego jej książki czyta mi się najprzyjemniej. Polecam serdecznie "Bądź ze mną"

"Bądź ze mną" jest drugą książka J. Lynn, autorki którą najbardziej lubię spośród autorów popularnego ostatnio gatunku New Adult. Książki do niego należące opowiadają o młodych ludziach, od 18 do 25 roku życia, który właśnie weszli w dorosłe życie i zmagają się z różnymi problemami, jak również szukają miłości. "Bądź ze mną" właściwie trochę kontynuuje historię opisaną w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytając "Pocałunek anioła" Elizabeth Chandler czy też Mary-Claire Halldorfer, bardzo długo nie wiedziałam do czego zmierza książka, jaki był zamysł autorki i w związku z tym, dlaczego wogóle mam to czytać. Lekturę wybrałam bardzo spontanicznie, prawdopodobnie najbardziej spontanicznie jak dotąd i chyba nie bardzo jestem zadowolona z tego, że to zrobiłam. Jednak bardzo niepozorne rozmiary książki przekonały mnie, bym jednak dała jej szansę i doczytała do końca.

"Pocałunek anioła" rozpoczyna się sceną wypadku dwojga zakochanych w sobie głównych bohaterów, która powtarza się w książce jeszcze dwukrotnie, o ile dobrze pamiętam. Jednak tak naprawdę ma jedynie na celu zaznaczenie czytelnikom, że coś takiego będzie miało miejsce w przyszłości. Natomiast sama historia opisana w książce jest życiem nastoletniej Ivy, która wierzy w anioły i w siłę, którą one wysyłają. Jej matka właśnie ponownie wyszła zamąż, a dziewczynie nie bardzo odpowiada jej nowe życie. Zaprzyjaźnia się, a potem zakochuje w Tristanie, przystojnym pływaku, który zgodził się zaopiekować jej nieakceptowaną w nowym domu kotką.

Naprawdę nie wiem co sądzić o tej książce. Przeczytałam ich już parę o aniołach, ale w tej nie widziałam najmniejszej pasji, ani serca włożonego w jej pisanie. Raczej miałam wrażenie, że czytałam pracę nastoletniej uczennicy, która napisała ją na kolanie przed lekcją, nie bardzo wiedząc po co to robi...

Czytając "Pocałunek anioła" Elizabeth Chandler czy też Mary-Claire Halldorfer, bardzo długo nie wiedziałam do czego zmierza książka, jaki był zamysł autorki i w związku z tym, dlaczego wogóle mam to czytać. Lekturę wybrałam bardzo spontanicznie, prawdopodobnie najbardziej spontanicznie jak dotąd i chyba nie bardzo jestem zadowolona z tego, że to zrobiłam. Jednak bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kolejna część In death - serii z Eve Dallas w roli głównej - już za mną. Chyba zaczynam powoli zaprzyjaźniać się z tym cyklem kryminalnym autorstwa jednej z najsławniejszych pisarek - Nory Roberts, która jednak tworzy ją pod pseudonimem J.D.Robb. Zawsze podobała mi się ta seria, ale czytając jej dziesiątą część - "Świadek śmierci" - zaczynałam mieć wrażenie, że bohaterowie są mi naprawdę bliscy, a ja nie mogę doczekać się kolejnych wydarzeń i wciąż spekuluję jak potoczą się losy najlepszej policjantki Nowego Jorku, jej męża i przyjaciół.

Eve po raz pierwszy od dawna może spędzić wieczór w towarzystwie męża, nie głowiąc się nad żadnym morderstwem. Spektakl w teatrze należącym do Roarke'a bardzo ją pochłonął i zainteresował. Jednak zdarza się coś nieoczekiwanego. Po scenie, w której Christina Vole zabija swojego męża Leonarda atrapą noża, składającego się po zetknięciu z twardą powierzchnią, aktor Richard Draco pada na scenę i już się nie podnosi. Okazuje się, że Areena Mansfield w tym momencie miała w ręku prawdziwy nóż i naprawdę zabiła człowieka. Dallas przyjmuje śledztwo, szuka osoby, która podmieniła narzędzia. Wkrótce potem ginie jedyny świadek zdarzeń.

Ta część jest zdecydowanie moją ulubioną spośród dotychczas przeczytanych tej serii. Prawdopodobnie dlatego, że autorka wprowadziła tu dzieło Agathy Christie, które muszę w najbliższym czasie przeczytać. Śledztwo miało tylu potencjalnych morderców, że zaczynałam niepokoić się o to, iż również moje nazwisko za chwilę tam się pojawi. Ponad sześćdziesięcioletnia ja, to mogło by być ciekawe ;)
Polecam

Kolejna część In death - serii z Eve Dallas w roli głównej - już za mną. Chyba zaczynam powoli zaprzyjaźniać się z tym cyklem kryminalnym autorstwa jednej z najsławniejszych pisarek - Nory Roberts, która jednak tworzy ją pod pseudonimem J.D.Robb. Zawsze podobała mi się ta seria, ale czytając jej dziesiątą część - "Świadek śmierci" - zaczynałam mieć wrażenie, że bohaterowie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Postanowiłam ponownie sięgnąć po gatunek New Adult, który jakiś czas temu bardzo przypadł mi do gustu, bo opowiada historię ludzi takich jak ja, z którymi niekiedy mogę się utożsamić, i których problemy i postępowanie rozumiem. "Buntownik" Jay Crownover, która zarzeka się, że na pewno jest kobietą, już kiedyś przykuł moją uwagę, więc gdy nadarzyła się ku temu okazja, postanowiłam go przeczytać.

A jest to historia Shaw Landon, dziewczyny pochodzącej z zamożnego domu, której rodzice wybierają przyszłość. Shaw przed laty zaprzyjaźniła się z rodziną Archerów, których bardziej traktowała jak rodzinę niż Landonów. Do ich domu przyprowadził ją Remy Archer, z którym od tej pory zawsze była kojarzona i uważano ją za jego dziewczynę. Natomiast Shaw zafascynowała się jego bratem bliźniakiem, niepokornym, niegrzecznym i nierozumianym Rulem, co bardzo starannie przed nim ukrywała. Teraz, gdy Remy nie żyje, Rule jest jeszcze bardziej nieakceptowany przez rodzinę, a Shaw postanawia się do niego zbliżyć.

Jay Crownover posługuje się raczej marniutkim, bardzo prostym językiem. Prawdopodobnie powinno być to pewnym ułatwieniem w czytaniu, ale nie czułam się z tym dobrze, dlatego nieprędko sięgnę po inne jej książki. Natomiast historia Shaw i Rule'a jest całkiem przyjemna.

Postanowiłam ponownie sięgnąć po gatunek New Adult, który jakiś czas temu bardzo przypadł mi do gustu, bo opowiada historię ludzi takich jak ja, z którymi niekiedy mogę się utożsamić, i których problemy i postępowanie rozumiem. "Buntownik" Jay Crownover, która zarzeka się, że na pewno jest kobietą, już kiedyś przykuł moją uwagę, więc gdy nadarzyła się ku temu okazja,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Bezpieczna przystań" Nicholasa Sparksa, króla książek ściskających serca i wyciskających łzy swoim czytelnikom, jest jedną z tych powieści, na którą czekałam już od dawna. Autora nikomu nie trzeba przedstawiać, gdyż równie popularne co jego książki, są ich ekranizacje. Nie wiem jak to się stało, ale filmu na podstawie "Bezpiecznej przystani" jeszcze nie widziałam, dlatego mogłam delektować się lekturą w pełni, bez znajomości zakończenia. Oczywiście Sparks nie zawiódł.

Katie Feldman jest kelnerką w restauracji U Ivana. Od niedawna może nazywać się mieszkanką Southport, miasteczka, w którym niewiele się dzieje i wszyscy wszystkich znają. Lecz kobiecie nie bardzo o to chodzi, gdyż szuka anonimowości, uciekając przed przeszłością. Na swojej drodze napotyka Alexa, właściciela lokalnego sklepu, wdowca, ojca dwójki małych dzieci. Katie niemal od razu wpada mężczyźnie w oko, niestety sama nie chce związywać się emocjonalnie z Southpark, bo niewiadomo kiedy będzie musiała je opuścić. Jednak los jest przewrotny i nieobliczalny, co oznacza, że w jej sercu jest całkiem sporo miejsca dla uroczego Alexa, niestety tego samego zdania nie jest pewien Kevin, należący do przeszłości kobiety

Łzy się nie polały, niestety. Serce nie biło mi jak oszalałe, niestety. Lecz mimo wszystko książka miała w sobie coś magnetycznego, przyciągającego. Nie pozwoliła wypuścić mnie ze swoich sideł ani na moment, co bardzo dobrze o niej świadczy.
Serdecznie polecam!

"Bezpieczna przystań" Nicholasa Sparksa, króla książek ściskających serca i wyciskających łzy swoim czytelnikom, jest jedną z tych powieści, na którą czekałam już od dawna. Autora nikomu nie trzeba przedstawiać, gdyż równie popularne co jego książki, są ich ekranizacje. Nie wiem jak to się stało, ale filmu na podstawie "Bezpiecznej przystani" jeszcze nie widziałam, dlatego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dziewiąta część serii kryminalnej o najlepszej nowojorskiej glinie Eve Dallas już za mną. Było to kolejne miłe spotkanie z twórczością Nory Roberts, która In death pisze pod pseudonimem J.D. Robb. "Aż po grób" jest jak zwykle dobrym połączeniem wątku detektywistycznego i miłosnego, dawką ciekawych zdarzeń, tajemnic oraz niebezpieczeństw, które czekają na młodą, ale piekielnie utalentowaną panią porucznik, która żyje w połowie dwudziestego pierwszego wieku, a mimo to boryka się z podobnymi problemami do tych obecnych, urozmaiconymi wizjami autorki odnośnie przyszłości chociażby technologii.

J.C. Branson zostaje zamordowany przez swoją partnerkę życiową Lisbeth Cooke, która zdecydowała się na taki krok, po odkryciu zdrady swojego mężczyzny. Rodzina ofiary utrzymuje, że J.C. nie byłby zdolny do oszukania Lisbeth, którą uwielbia. Eve Dallas próbuje bliżej przyjrzeć się sprawie, lecz podejmuje się również wyjaśnienia śmierci niejakiego Fixera, którego policja w New Jersey wyłowiła z rzeki. Problemem porucznik okazuje się również grupa terrorystyczna Kasandra, która nęka ją tajemniczymi wiadomościami. Jak się szybko okazuje we wszystko wmieszany zostaje Roarke, mąż policjantki, a Dallas po raz kolejny trudno będzie połączyć rolę żony i gliny.

Bardzo podobała mi się ta historia Nory Roberts. Autorce udało się mnie zaskoczyć rozwiązaniem zagadki Kasandry. Ponad to wplotła do wydarzeń komiczny, moim zdaniem, "zwiazek" asystentki Dallas - Peabody i Iana McNaba z wydziału elektroniki. Polecam.

Dziewiąta część serii kryminalnej o najlepszej nowojorskiej glinie Eve Dallas już za mną. Było to kolejne miłe spotkanie z twórczością Nory Roberts, która In death pisze pod pseudonimem J.D. Robb. "Aż po grób" jest jak zwykle dobrym połączeniem wątku detektywistycznego i miłosnego, dawką ciekawych zdarzeń, tajemnic oraz niebezpieczeństw, które czekają na młodą, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trzecia część serii Najwspanialsi kochankowie Londynu opowiada historię najmłodszego z braci - księcia Ainsley. "Przebudzenie w ramionach księcia" jest najlepszą częścią cyklu, który autorka, Lorraine Heath, umiejscowiła w fascynującej epoce wiktoriańskiej i kolejnym dowodem na to, że mój gust literacki zaczyna się psuć, co jest mocno niepokojące. Ten romans historyczny nie jest lekturą wysokich lotów, ale zaspokaja romantyczne dusze czytelniczek.

Ainsley trzy lata temu uczestniczył w wypadku, w którym jego przyjaciel został sparaliżowany od pasa w dół. Przez tę tragedię żona Walforda, Janey, straciła dziecko. Małżeństwo, przez kalectwo mężczyzny, nie może mieć już dzieci, co jest dla nich kolejną tragedią, gdyż oboje bardzo pragnęli mieć potomka. Ainsley jest namawiany przez Walforda do zapłodnienia Janey, do czego obie strony nie są entuzjastycznie nastawione. Jednak kobieta ulega prośbom męża i zgadza się na miesiąc w wiejskim dworku Ainsleya, gdzie książę ma pomóc markizie w zajściu w ciążę. Mają być to spotkania nie dające przyjemności, nie rodzące uczuć ani emocji. Jak to bywa w życiu, nie wszystko idzie zgodnie z planem Janey, która zaczyna darzyć księcia miłością.

Taaak... Książe Ainsley jest moim ulubionym bohaterem serii o Najwspanialszych kochankach Londynu, dlatego trzecią część przeczytałam z większą przyjemnością. Jednak nic się nie zmieniło w kwestii tego, że to jest romans historyczny...

Trzecia część serii Najwspanialsi kochankowie Londynu opowiada historię najmłodszego z braci - księcia Ainsley. "Przebudzenie w ramionach księcia" jest najlepszą częścią cyklu, który autorka, Lorraine Heath, umiejscowiła w fascynującej epoce wiktoriańskiej i kolejnym dowodem na to, że mój gust literacki zaczyna się psuć, co jest mocno niepokojące. Ten romans historyczny nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ostatnio przypomniała mi o swoim istnieniu Nora Roberts, która pod pseudonimem J.D. Robb napisała wielotomową serię o losach porucznik Eve Dallas, nowojorskiej policjantki, zmagającej się ze złem czyhającym na ludzi pod koniec lat 50. XXI wieku. Serię poleciła mi moja ukochana bratowa, która zaczytywała się tymi książkami. Historia Dallas i Roarke'a przypadła mi do gustu, ale z niewiadomych przyczyn zatrzymałam się w połowie ósmej części rok temu. Postanowiłam powrócić do "Zabójczego spisku" i nie żałuję, a nawet nie mogę uwierzyć, że kiedyś postanowiłam odłożyć książkę na bok.

Eve Dallas zostaje wezwana do morderstwa dokonanego na bezdomnym z Lower East Side, którego nazywają Snooks. Mężczyzna liczył sobie około stu lat, był alkoholikiem i narkomanem, a jego organizm niszczyły różnego rodzaju choroby. Dlatego zaskakujące wydawało się to, że z precyzją chirurgicznego mistrza usunięto mu serce. W 2059 roku ludzie nie musieli martwić się o narządy, gdyż został odkryty materiał na tkankę dla sztucznych organów, w związku z tym morderstwo wydaje się Eve jeszcze bardziej dziwne. Z charakterystyczną dla siebie determinacją zaczyna pracować nad sprawą, w której skutecznie próbuje przeszkodzić jej posterunkowa Bowers.

Zawsze lubiłam w serii o Eve Dallas to, że Nora Roberts zaskakiwała rozwiazaniami niemal w stu procentach. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek udało mi się poprawnie rozwiązać zagadkę. Niestety w przypadku "Zabójczego spisku" wszystko jest inaczej. Mimo to książka jest miłą i ciekawą lekturą, dlatego zapraszam do czytania.

Ostatnio przypomniała mi o swoim istnieniu Nora Roberts, która pod pseudonimem J.D. Robb napisała wielotomową serię o losach porucznik Eve Dallas, nowojorskiej policjantki, zmagającej się ze złem czyhającym na ludzi pod koniec lat 50. XXI wieku. Serię poleciła mi moja ukochana bratowa, która zaczytywała się tymi książkami. Historia Dallas i Roarke'a przypadła mi do gustu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zawsze zadziwiali mnie mężczyźni, którzy potrafią pięknie pisać o miłości.
Jeszcze przed lekturą wymyśliłam sobie, że pisząc o "Telefonie od anioła" Guillaume Musso, użyję tego zdania, ale szczerze mówiąc, panie Musso, mało było miłości w tej książce... A tak nastawiłam się na wzruszenie ściskające serce i łzy. Czuję się trochę oszukana, bo gdy nie płaczę, choć odrobinę, to znaczy, że coś jest nie tak. Ale nie przeszkodziło mi to w wystawieniu książce całkiem wysokiej oceny ośmiu gwiazdek, gdyż jest to jednak całkiem porządna książka.

Nowy Jork. Ogromne zamieszanie. Dwie osoby, zupełnie sobie obce, wpadają na siebie. Następuje szybka, złośliwa wymiana zdań, pośpieszne zbieranie rzeczy, które wypadły z rąk i ponowne rzucanie niesympatycznymi słowami. Następnie, Jonathan w San Francisco, a Madeline w Paryżu, zauważają, że posiadają nie swoje telefony komórkowe. Dzisiejsza technologia pozwala im na poznawanie swoich historii, sekretów, problemów, a ciekawość wcale nie pomaga im w opanowaniu się. W pewnym momencie oboje zabrneli za daleko w swoich śledztwach. Jonathan odkrył w mrocznej przeszłości Madeline historię nastoletniej Alice, która pewnego dnia zniknęła z domu, a Maddie, jako policjant, zajmowała się tą sprawą. Niepowodzenie doprowadziło kobietę do próby samobójczej...

Powieść jak najbardziej ciekawa i pochłaniająca zarówno czas jak i uwagę. Ale po panu Musso spodziewałam się czegoś więcej niż interesującej książki. Chciałam emocji, uczuć, łez. Zabrakło mi tego. Nie podoba mi się fakt, że książka o miłości mnie nie wzrusza.
Ale polecam!

Zawsze zadziwiali mnie mężczyźni, którzy potrafią pięknie pisać o miłości.
Jeszcze przed lekturą wymyśliłam sobie, że pisząc o "Telefonie od anioła" Guillaume Musso, użyję tego zdania, ale szczerze mówiąc, panie Musso, mało było miłości w tej książce... A tak nastawiłam się na wzruszenie ściskające serce i łzy. Czuję się trochę oszukana, bo gdy nie płaczę, choć odrobinę, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Pamiętam jak wspaniale było czytać "Alibi na szczęście" i "Krok do szczęścia", książki Anny Ficner-Ogonowskiej, w święta Bożego Narodzenia, pod choinką oświetloną kolorowymi lampkami i z ciepłą herbatką w dłoni. Panowała wtedy idealna atmosfera do poznawania historii Hanki Lerskiej i Mikołaja Starskiego, która zafascynowała mnie od pierwszych stron i podtrzymywała głębokie uczucia aż do strony kończącej "Zgodę na szczęście".

W trzeciej części dużo się dzieje. Dominika została matką i cieszy się macierzyństwem, nie opuszczając swojego małego Tomaszka ani na krok. Przyjaciele zaczynają martwić się o kobietę, która prawdopodobnie zbyt bardzo przywiązała się do postanowienia, że będzie lepszą matką od swojej własnej. Ale w sytuacji pomaga niezawodna ciocia Anna z Ameryki. Można pomyśleć, że już nic nie stoi na przeszkodzie pełni szczęścia Hani i Mikołaja, ale co chwila pojawiają się kolejne problemy i zmartwienia. Ale najważniejsze jest to, że pani profesor nie jest już w stanie dłużej żyć bez swojej miłości, oczywiście ku uciesze Mikołaja, który nareszcie może zaznać raju na ziemi w związku z Hanią.

Seria ta wywołuje na mojej twarzy uśmiech, który nie ma zamiaru opuścić mnie ani na chwilę, ale również ciepło w sercu, które spowodowało, że główni bohaterowie już od dawna należą do mojej rodziny (a szczególnie Dominika i pani Irenka). Tak bardzo pochłonęła mnie książka, że przez kilka godzin ignorowałam burczenie w brzuchu. Nie mam wątpliwości, że powinnam polecić "Zgodę na szczęście", więc to robię:
Gorąco polecam!

Pamiętam jak wspaniale było czytać "Alibi na szczęście" i "Krok do szczęścia", książki Anny Ficner-Ogonowskiej, w święta Bożego Narodzenia, pod choinką oświetloną kolorowymi lampkami i z ciepłą herbatką w dłoni. Panowała wtedy idealna atmosfera do poznawania historii Hanki Lerskiej i Mikołaja Starskiego, która zafascynowała mnie od pierwszych stron i podtrzymywała głębokie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Chyba najsmutniejsze w książkach jest to, że czytając je, nieubłaganie zbliżamy się do końca pewnej historii. Tragedią jest, gdy pokochaliśmy tę historię i mocno angażowaliśmy się w zdobywanie kolejnych tomów, by poznawać jej kolejne części. "Bunt bogini" był książką, którą bardzo, wręcz rozpaczliwe pragnęłam przeczytać, a z drugiej strony nie chciałam, bo wiedziałam, że to będą "Insygnia śmierci" Harrego Pottera, albo "Kosogłos" Igrzysk Śmierci, coś co po postawieniu ostatniej kropki wprawi mnie w smutek. Nie lubię pożegnań, a najbardziej tych z bohaterami, których uwielbiałam.

Josephine Angelini zakończyła "Wędrówkę przez sen" połączeniem wszystkich czterech domów, poprzez zmieszanie krwi Lucasa, Heleny i Oriona. Według przepowiedni oznaczać to miało wojnę z bogami, której bohaterowie właśnie oczekują, lecząc rany po ostatniej bitwie. Moce Heleny zaczynają się zmieniać. Oprócz tego, że potrafi uderzać piorunami, rozpoznaje kłamstwa oraz emocje ludzi ją otaczających. Nie jest to dla niej łatwa umiejętność, gdyż przez nią widzi jak bardzo zranione i cierpiące, ale niezmiennie pałające gorącą miłością do niej serce ma Lucas. Sama doskonale wie jak czuje się potomek Apollina, ponieważ ma dokładnie tak samo. Ale czy słusznie muszą trzymać się od siebie z daleka? Czy ktoś trzeci nie układa im kart w tej grze?

Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo przeżywałam książkę. Niestety również dlatego, że z minuty na minutę moja lewa ręka trzymała coraz mniej stron ;(
Gorąco polecam ;)

Chyba najsmutniejsze w książkach jest to, że czytając je, nieubłaganie zbliżamy się do końca pewnej historii. Tragedią jest, gdy pokochaliśmy tę historię i mocno angażowaliśmy się w zdobywanie kolejnych tomów, by poznawać jej kolejne części. "Bunt bogini" był książką, którą bardzo, wręcz rozpaczliwe pragnęłam przeczytać, a z drugiej strony nie chciałam, bo wiedziałam, że to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Najwspanialsi kochankowie Londynu" ponownie w moich rękach i nie jestem pewna czy powinnam się cieszyć czy płakać. Ostatnio zrobiło mi się siebie mocno żal, za to że czytam tak "ambitne" książki, ale naprawdę, przy tylu obowiązkach i braku czasu nie mam siły na coś porządniejszego... Bałam się zabrać za "Jego przyjemności", gdyż zaniepokoił mnie fakt, że nie będzie w tej książce Westcliffa. Nie przywiązywałam się do bohaterów, ale zawsze mam problemy z seriami, w których z każdą częścią zmieniają się główne postacie. Tym razem Lorraine Heath uczyniła nią Stephena - młodszego brata Morgana Westcliffa.

Nikt nie ma wątpliwości, że Stephen jest "czarną owcą" rodziny. Jako jedyny z braci nie ma tytułu szlacheckiego, własnego majątku i może się cieszyć jedynie największą miłością matki. Podobnie jak Westcliffe jest kobieciarzem, co możemy zaobserwować, czytając scenę jego pożegnania z Anglią, przed wyjazdem na wojnę na Krym. Z wojny powraca po dwóch latach, z licznymi obrażeniami fizycznymi, ale największą raną psychiczną. Stephen nie pamięta swoich zasług dla wojska, a ostatnim wspomnieniem jest herbatka u bratowej. W związku z tym nie może znać kobiety, która przybywa do posiadłości jego brata z małym dzieckiem, twierdząc, że to jego syn. Mimo to starannie to przed nią ukrywa i oferuje małżeństwo. Między tą dwójką zaczyna iskrzeć, ale oboje mają swoje tajemnice, które prędzej czy później wyjdą na jaw.

"Jego przyjemności" były lekturą minimalnie gorszą od "Odzyskanej miłości", ale tak to bywa z kontynuacjami. Ale sądzę, że zaczęłam darzyć serię pewną sympatią...

"Najwspanialsi kochankowie Londynu" ponownie w moich rękach i nie jestem pewna czy powinnam się cieszyć czy płakać. Ostatnio zrobiło mi się siebie mocno żal, za to że czytam tak "ambitne" książki, ale naprawdę, przy tylu obowiązkach i braku czasu nie mam siły na coś porządniejszego... Bałam się zabrać za "Jego przyjemności", gdyż zaniepokoił mnie fakt, że nie będzie w tej...

więcej Pokaż mimo to