-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel1
-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński7
Biblioteczka
Ogólnie piszę to ze smutkiem, ale Rubin to jednak piewca banałów. Może gdyby w tej publikacji znalazły się jakieś anegdotki ze studia, czyli zderzenie tych pretensjonalnych myśli z rzeczywistością, byłbym zainteresowany. Niestety nic podobnego nie ma tu miejsca. Jest zawód i notatka, żeby omijać pseudofilozoficzne wynurzenia tego pana.
Ogólnie piszę to ze smutkiem, ale Rubin to jednak piewca banałów. Może gdyby w tej publikacji znalazły się jakieś anegdotki ze studia, czyli zderzenie tych pretensjonalnych myśli z rzeczywistością, byłbym zainteresowany. Niestety nic podobnego nie ma tu miejsca. Jest zawód i notatka, żeby omijać pseudofilozoficzne wynurzenia tego pana.
Pokaż mimo toCzytałem tekst parę lat temu w oryginale, przez co aż za długo zbierałem się do tego komentarza. Z pamięci wywołuję przede wszystkim tezę Aslana o tym, że jest pewna ciągłość w ewolucji religii i póki co jej szczytowym punktem pozostaje islam. Autor jednak nie zamierza nikogo nawracać i raczej stawia na jak najbardziej mięsiste przedstawienie dziejów i relacji na linii człowiek-bóstwo. Książka może pochłonąć, zwłaszcza jeśli na sprawy wiary potrafimy patrzeć z naukowym chłodem (do czego serdecznie zachęcam).
Czytałem tekst parę lat temu w oryginale, przez co aż za długo zbierałem się do tego komentarza. Z pamięci wywołuję przede wszystkim tezę Aslana o tym, że jest pewna ciągłość w ewolucji religii i póki co jej szczytowym punktem pozostaje islam. Autor jednak nie zamierza nikogo nawracać i raczej stawia na jak najbardziej mięsiste przedstawienie dziejów i relacji na linii...
więcej mniej Pokaż mimo toDla tych dwóch a może nawet trzech opowiadań było warto. Są momenty, które raczej zapamiętam na dobre. Tytułowy „kociarz” nie pozostaje tu jednak najmocniejszą próbą autorki (wbrew opiniom amerykańskich redaktorów), jest kijem w mrowisku w kontekście współczesnych obyczajów, ale na tym atrakcyjność tej opowieści się kończy (może kiedy przeczytam drugi raz, zmienię zdanie?).
Dla tych dwóch a może nawet trzech opowiadań było warto. Są momenty, które raczej zapamiętam na dobre. Tytułowy „kociarz” nie pozostaje tu jednak najmocniejszą próbą autorki (wbrew opiniom amerykańskich redaktorów), jest kijem w mrowisku w kontekście współczesnych obyczajów, ale na tym atrakcyjność tej opowieści się kończy (może kiedy przeczytam drugi raz, zmienię zdanie?).
Pokaż mimo toRozumiem wszelkie zachwyty, ale dla mnie jest to projekt przede wszystkim pamiętnikarski (choć z pewnym formalnym twistem w postaci nieco przereklamowanego zbiorowego narratora). Przez to tekst stoi nieco niżej od innych dzieł w mojej osobistej hierarchii pozycji noblowskich. Nie jestem pewien, czy bardziej nie urzekła mnie bezpośredniość i tematyka króciutkiej "Simple Passion", ale na pewno będę próbował jeszcze innych propozycji od Ernaux.
Rozumiem wszelkie zachwyty, ale dla mnie jest to projekt przede wszystkim pamiętnikarski (choć z pewnym formalnym twistem w postaci nieco przereklamowanego zbiorowego narratora). Przez to tekst stoi nieco niżej od innych dzieł w mojej osobistej hierarchii pozycji noblowskich. Nie jestem pewien, czy bardziej nie urzekła mnie bezpośredniość i tematyka króciutkiej "Simple...
więcej mniej Pokaż mimo toGrass sprawdza się tu jako świadek historii, bajkopisarz i językowy wirtuoz. W tym przypadku, chociaż czytałem dawno temu, mam swoje ulubione strony, akapity i obrazy, ale gdyby ktoś chciał mi polecić tom streszczając fabułę, prawdopodobnie nigdy nie sięgnąłbym po to cudo!
Grass sprawdza się tu jako świadek historii, bajkopisarz i językowy wirtuoz. W tym przypadku, chociaż czytałem dawno temu, mam swoje ulubione strony, akapity i obrazy, ale gdyby ktoś chciał mi polecić tom streszczając fabułę, prawdopodobnie nigdy nie sięgnąłbym po to cudo!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Do zastanawiającej absurdalności obecnej już chociażby w "nośmy" szybko dochodzą małe żyjątka, pasożyty, roztocza, owady, mikroskopijne przyczyny chorób - uwaga wędruje do prawie niewidzialnego, ale nie znikomego. To wprawia w pewien konkretny nastrój i ustawia metaforykę na resztę tomu. Mamy mnóstwo dających frajdę ciekawostek. Niektóre sprawy są nawet niegooglowalne (!). Autorka musi mieć na co dzień kontakt z różnorodną lekturą, którą świetnie dla nas przefiltrowuje.
Jest i nawiązanie do celanowej „fugi śmierci”, celne i komplementarne. Następnie trochę okołowojennych sygnałów - podobają się np.„mrówki” i nitka prowadząca od/do piosenki Kate Bush. Przypominam sobie też zabieg z brakującymi literkami w wierszu z dyspraksją na tapecie. „Do światła” zapamiętam przez sporą moc minimalistycznego obrazka. „Atypical discoretness” ze swoją puentą to też czyste złoto. Ruchy Browna natomiast pozostają doskonałą metonimią i komentarzem dla rzeczywistości, zazdroszczę tego odkrycia!
Oniryczność w końcowych partiach tomu trochę zamyka mi dostęp do sensów i znaczeń, ale przecież poezję trzeba odbierać w różnych rejestrach. Super sprawa.
Do zastanawiającej absurdalności obecnej już chociażby w "nośmy" szybko dochodzą małe żyjątka, pasożyty, roztocza, owady, mikroskopijne przyczyny chorób - uwaga wędruje do prawie niewidzialnego, ale nie znikomego. To wprawia w pewien konkretny nastrój i ustawia metaforykę na resztę tomu. Mamy mnóstwo dających frajdę ciekawostek. Niektóre sprawy są nawet niegooglowalne (!)....
więcej Pokaż mimo to