rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Opinia do przeczytania rózniweż na moim blogu http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/

Przeglądając gazetę Bravo ( już nie marnuję na nią pieniędzy) natknęłam się na reklamę książki. Była nią właśnie ,,Alicja w Krainie Zombie''. Okładka zachęcała do przeczytania, opis z tyłu też nie był zły. Lubię też książki z motywem ,,Alicji w Krainie Czarów'', więc pomyślałam ,,Czemu nie? Spróbuję!''. Po jakimś czasie udało mi się kupić tę książkę. Czy było warto?

Alicja żałuje wielu decyzji. Tego, że uległa namowom młodszej siostry siostry, Emmy. Tego, że przekonała matkę do rozmowy z tatą. Jednak najbardziej nie może znieść tego, że całego życie nie wierzyła ojcu i miała go za wariata. Odkąd dziewczyna pamięta, zawsze zabraniał jej i całej rodzinie przebywać poza domem po zmroku. Mówił, że w nocy na zewenątrz kręcą się potwory. Właśnie przez to Alicja nigdy nie miała życia towarzyskiego. Nie mogła spotykać się ze znajomymi wieczorami, a w dzień nie chciała im się tłumaczyć z powodu ojca. Jednak wtedy nie wiedziała, że ojciec się nie mylił.
W swoje urodziny Alicja ulega namowom Emmy. Młodsza siostra chciała by cała rodzina poszła z nią na przedstawienie, w którym grała główną rolę. Główna bohaterka zgodziła się pogadać z mamą, a ta z kolei postanowiła - po długim namowom córki - pogadać z ojcem. Ostatecznie wszystko poszło zgodnie z planem najmłodszego członka rodziny Ali. Wszyscy udali się na występ. Na szczęście przebiegł on bez żadnych zakłóceń, a Emma prezentowała się czarująco. Niestety na tym kończą się plusy tego wieczoru...
Podczas powrotu samochodem, rodzina przejeżdża obok cmentarza. Właśnie tam dochodzi do wypadku, w którym giną wszyscy. Z wyjątkiem Alicji. Jako jedyna wychodzi z tego cało. Oczywiście jest tym faktem załamana. Długo to przeżywa. Na dodatek, kiedy była jeszcze przytomna, widziała jak potwory o wyglądzie zombie zjadają jej matkę. Dalsze wydarzenia utwierdzają ją w przekonaniu, że to nie była halucynacja. Ali musi zacząć szkolić swoje umiejętności walki. Jaką w tym wszystkim rolę odgrywa przystojny Cole i jego banda?

Najpierw sobie trochę ponarzekam. Z resztą - jak zauważyłam od pewnego czasu - jak zwykle. Fabuła. Pomysł ciekawy. Naprawdę. Pomysł z zombie, które tak naprawdę są duchami jest naprawdę oryginalny. ALE. Właśnie, musi być to jedno ,,ale''. Zdecydowanie większą część książki zajmuje opis szkolnego życia Alicji. Spotkałam się z opinią, w której ktoś napisał, że dzięki temu możemy poznać bliżej osobowość głównej bohaterki. Owszem, zgadzam się z tym, ale mimo wszystko za mało tu zombie. Przynajmniej dla mnie. Spodziewałam się więcej akcji. Było jej mniej niż miałam nadzieję przeczytać, ale na szczęście jak już była, to rozkręcona na dobre. Jednak plusy potem. Muszę jeszcze trochę pogderać. Wątek romantyczny - moim zdaniem porażka. Cole'a samego w sobie polubiłam. Spodobał mi się jego wygląd, trochę mniej osobowość, ale zawsze coś. Niestety uczucie (jeśli w ogólnie jakieś jest) między nim, a Alicją wydaje się być sztuczne, stworzone na siłę. Wszystko rozwija się za szybko, żeby ostatecznie leżeć i kwiczeć. Pozostaje też kwestia motywów z ,,Alicji w Krainie Czarów''. Cóż, ciężko było je jak dla mnie odnaleźć. Pierwszym z nich jest imię głównej bohaterki, drugim chmura w kształcie królika... i na tym chyba kończą się elementy, które dostrzegłam sama. Gdybym nie przeczytała kilku opinii na temat tej książki, nigdy bym się nie domyśliła, że przyjaciółka tytułowej bohaterki, Kat, jest Kotem z Cheshire. Jednak to już chyba tylko moja wina. Spotkałam się też z opinią, w której autor twierdził iż wizje (jakie to były wizje nie zdradzę) mogą być Krainą Czarów. Ja nie widzę powiązania.
No dobrze. Już się ,,wyżyłam'', więc teraz mogę wymienić plusy tej książki, a mimo wszystko naprawdę takie były. Zacznę od głównej bohaterki - Alicji. Polubiłam ją. Mimo że wydaje się być skryta, to przy ludziach, których zna staje się bardziej śmiała. Ma poczucie humoru. Jednak nie to ostatecznie sprawiło że wkupiła się w moje łaski. Zdecydowały o tym umiejętności dziewczyny. Zdecydowanie wolę kiedy główna bohaterka potrafi walczyć i nie jest sierotą, którą trzeba bronić. Alicja zdecydowanie jest tym pierwszy typem. Ojciec nauczył jej walki wręcz, więc potrafi się też bronić. Ogólnie dobrze posługuje się bronią i za to ode mnie duży plus. Skoro już jestem przy postaciach, to może wspomnę trochę o niektórych. Kat to typowa przyjaciółka głównej bohaterki - żywiołowa, odważna. O Cole'u wspominałam wcześniej. Oczywiście podczas czytania książki poznajemy więcej postaci, ale nie ma sensu ich tu wszystkich wymieniać i opisywać. Lepiej żebyście poznali resztę czytając tę pozycję.
Widzę że naprawdę BARDZO się rozpisałam, ale to jeszcze nie koniec. Myślę że narracja pierwszoosobowa dobrze się w tym przypadku sprawdzała. Ogólnie nie mam ulubionej, ale ta mi nie przeszkadzała. Można poznać emocje Alicji, a zdecydowanie jest ich dużo. Moim zdaniem autorka świetnie dała radę opisać pustkę po stracie najbliższych. Czułam wielki smutek czytając o rozpaczy Alicji. Uczucia były na prawdę ukazane idealnie. Nie było zbyt wielu opisów, które mogłyby przytłaczać. Za to również kciuk w górę. Dialogi były dobrze napisane, nie zdawały się być prowadzone na siłę.
Okładka, jak wspominałam wcześniej, przyciąga wzrok i zachęca do kupienia książki. Bardzo mi się podoba. Dziewczyna jest śliczna, ma cudowną sukienkę i pięknie ułożone włosy. Ogólnie klimat jest mroczny i bardzo mi się to podoba. Napis ,,Skrócić ich o głowę!'' też zdecydowanie przyciąga czytelników, którzy lubią motyw ,,Alicji w Krainie Czarów'' (czyt. m. in. mnie). Szkoda tylko, że ma on nie wiele wspólnego z tym co jest w książce.

Podsumowując, ,,Alicja w Krainie Zombie'' to całkiem dobra książka. Ma wiele wad, ale da się ją czytać i momentami wciąga swoją akcją. Myślę że na pewno znajdą się osoby, które pokochają tę książkę, ale też te, które ją znienawidzą i odłożą w którymś momencie. Ja osobiście polecam ją niewymagającym miłośnikom romansów. Trochę mniej ludziom lubiącym akcję i walki, bo mogą się odrobinę zawieźć. Mam też nadzieję, że opinia nie wyszła nudna i ktoś ją jednak przeczytał całą.

Opinia do przeczytania rózniweż na moim blogu http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/

Przeglądając gazetę Bravo ( już nie marnuję na nią pieniędzy) natknęłam się na reklamę książki. Była nią właśnie ,,Alicja w Krainie Zombie''. Okładka zachęcała do przeczytania, opis z tyłu też nie był zły. Lubię też książki z motywem ,,Alicji w Krainie Czarów'', więc pomyślałam ,,Czemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Opinia dostępna rówznież na moim blogu

http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/

Na trzeci tomik ,,Toradory!'' czekałam ze zniecierpliwieniem. Wciąż zaglądałam na stronę wydawnictwo Studia JG na fb z nadzieją, że dowiem się czegoś więcej. W końcu się doczekałam - 28 marca miała być premiera. Bałam się, że będą opóźnienia, ale nie to było przyczyną mojego późnego zakupu mangi. Po prostu nie było jej w sklepach, więc zdobyłam ją dopiero tydzień po premierze. Czy było warto?

Po kilku nieudanych próbach Taiga i Ryuuji dalej próbują pomóc sobie nawzajem w zdobyciu serc swoich ukochanych. Na drodze staje im jednak Ami Kawashima - sławna i śliczna modelka. Nie ma pojęcia o całym planie, ale swoim zachowaniem i tak go niszczy. Dziewczyna udaje miłą, jednak Yuusaku, Taiga i Ryuuji znają jej prawdziwe oblicze. Nie wiedzą, że dziewczyna ma duży kłopot. Przez ów problem musiała zawiesić swoją karierę. Czy główni bohaterowie będą wstanie jej pomóc?

Znów zacznę od kreski - nie mogę przestać się nią zachwycać! Znowu myślę, że jest lepsza niż w poprzednim tomiku. Wiele razy zatrzymywałam się na niektórych stronach aby przyjrzeć się pięknym postaciom i ich dużym oczom. Samą mangę czytałam błyskawicznie. Skończyłam ją siedząc w samochodzie i czekając, aż mama zrobi zakupy. Aż było mi smutno, że to już koniec i muszę znowu czekać na dalsze przygody głównych bohaterów. Niestety znam już zakończenie, bo obejrzałam anime, ale i tak będę ich wyczekiwać. Moje stosunki do bohaterów nie uległy zmianie. No, może trochę bardziej polubiłam Minori.
Teraz trochę o wydaniu. Wszystko jest śliczne, jednak jest jedno ,,ale''. Literówki. Kilka razy zamiast ,,Minori'' było ,,Midori''. Nie przeszkadzało mi to w czytaniu, ale lekko irytowało. Oprócz tego nie mam żadnych zastrzeżeń.
Okładka? Śliczna, zresztą jak każda. Włosy Ami - mimo charakteru bohaterki, aż miło popatrzeć!

Podsumowując, ,,Toradora! #3'' to chyba najlepsza dotychczas część serii. Moim zdaniem warto było czekać przez prawie trzy miesiące na ten tomik. Mimo to, lepiej nie wymagać od niego i pozostałych zbyt wiele. Całą serię można potraktować jako odpoczynek od czegoś cięższego. Zapraszam do czytania wszystkich fanów mangi! Przepraszam też za poplątaną opinię. Chyba wyszłam z wprawy.

Opinia dostępna rówznież na moim blogu

http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/

Na trzeci tomik ,,Toradory!'' czekałam ze zniecierpliwieniem. Wciąż zaglądałam na stronę wydawnictwo Studia JG na fb z nadzieją, że dowiem się czegoś więcej. W końcu się doczekałam - 28 marca miała być premiera. Bałam się, że będą opóźnienia, ale nie to było przyczyną mojego późnego zakupu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Opinia do przeczytania również na moim blogu

http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/

Pewnie znowu się powtarzam, ,,Saga księżycowa. Cinder'' to kolejna książka z serii ,,Musisz to przeczytać!''. Podziękowania kieruje w stronę mojej przyjaciółki, Poli. W większości dzięki niej przeczytałam tyle całkiem dobrych książek. Czy ta również się do nich zalicza?

Cinder jest mieszkanką Nowego Pekinu. Oczywiście, nie do końca zwykłą. Wtedy wszystko byłoby zbyt proste. Główna bohaterka nie jest człowiekiem, lecz cyborgiem. Jej ciało w większości składa się z różnych mechanicznych części, co nie zmienia faktu, że wciąż jest istotą ludzką. Niestety, nie wszyscy tak uważają. Zdecydowana większość sądzi, iż Cinder nie ma prawa mieć swojego zdania i jest gorsza od zwykłych mieszkańców Nowego Pekinu. Właśnie dlatego będąc mechanikiem, ukrywa swoją połączone kończyny, np. rękawiczkami, z którymi się nie rozstaje. O tym, że jest cyborgiem wie tylko Adri, czyli jej prawna opiekunka, żona mężczyzny, który odnalazł Cinder oraz jej córki - Peony i Pearl. Pierwsza z przybranego rodzeństwa (choć nawet tak ciężko to nazwać) jakoś ją szanuje. Och, nie można też zapomnieć o Chang Sashy, która uważa nasza bohaterkę za zarazę. Pewnego dnia kobieta choruje na letumosis. Na chorobę tą ludzkość wciąż nie znalazła lekarstwa, a ludzie umierają. Co z tym wspólnego ma Cinder? No właśnie, bardzo dużo. A do tego jeszcze jest przystojny książę Kai...

Według mojej przyjaciółki ,,Saga księżycowa'' wcale nie jest genialną książką. Oczywiście się z nią nie zgadzam. Ostatnio mam dużo styczności z książkami o tematyce tego, co nas czeka w dalekiej przyszłości. Mimo tego udaje mi się trafiać na coś, co się wyróżnia. Tak własnie jest i tym razem. Moim zdaniem pani Meyer stworzyła coś bardzo oryginalnego. Na początku książki nie jest zbyt ciekawie, ale potem... brak słów! Na niektórych lekcjach tylko siedziałam i czekałam na dzwonek by móc poczytać (i tak nie miałam czasu, ale to już inna historia...). W pewnym momencie chciałam czytać dalej, a jednocześnie się bałam tego, co będzie z głównymi bohaterami. No właśnie. Co z nimi? Jak zwykle mamy do czynienia z typowym charakterem przyjaciółki głównej bohaterki - przebojowa, zabawna itp. Kai moim zdaniem też jakoś specjalnie się nie wyróżnia pośród innych męskich postaci z różnych romansów. Za to jest duży plus. To, że Cinder jest cyborgiem, dodaje książce smaczku i sprawia, że jest jeszcze bardziej oryginalna. Niektórzy mogą nawet się utożsamić z główną bohaterką, która jest nie szanowana przez resztę ludzi. Co z wątkiem romantycznym? Rozwija się on powoli, co bardzo sobie cenię w książkach, a niestety rzadko mam z tym styczność. Zazwyczaj wszystko jest podane na tacy, co powoduje u mnie chęć zwrócenia śniadania, bądź innego posiłku. Co do narracji - jest trzecioosobowa i bardzo dobrze się sprawdza. Nie wiem, czy język jest prosty, ale na pewno występuje dużo terminów związanych z mechaniką itp. Jednak nie przeszkadza to w czytaniu, a nawet robi książkę jeszcze bardziej ciekawą. Muszę też napisać o tym, co wyczytałam w podziękowaniach - pani Meyer jeździła na konwenty anime!
A okładka? Cudowna! Bardzo podoba mi się pomysł przedstawienia lalki jako cyborga. Do tego ta srebrna sukienka... aż miło popatrzeć!

Podsumowując, ,,Saga Księżycowa'' jest, moim zdaniem, czymś oryginalnym pod względem fabuły i głównej bohaterki. Cinder nie jest idealna i to jeden z największych plusów książki. Polecam ją chyba wszystkim. Myślę, że raczej każdy powinien znaleźć w niej coś dla siebie!

Opinia do przeczytania również na moim blogu

http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/

Pewnie znowu się powtarzam, ,,Saga księżycowa. Cinder'' to kolejna książka z serii ,,Musisz to przeczytać!''. Podziękowania kieruje w stronę mojej przyjaciółki, Poli. W większości dzięki niej przeczytałam tyle całkiem dobrych książek. Czy ta również się do nich zalicza?

Cinder jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opinia do przeczytania również na moim blogu: http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/ :)

Po przeczytaniu ,,Wybranych'' nie rozumiałam wielkiego przełomu tej książki. Moje koleżanki się tym zachwycały, a ja w sumie nie wiedziałam dlaczego. Kiedy wyszedł kolejny tom sagi, znajome jeszcze bardziej zaczęły uwielbiać serię. Chcąc sprawdzić, o co chodzi pożyczyłam ,,Dziedzictwo'' od jednej z nich. Teraz nasuwa się pytanie: czy podzielam zdanie koleżanek?

Ostrzegam! Jeśli ktoś nie sięgnął po pierwszy tom, niech lepiej powstrzyma się przed czytaniem całej opinii. Nie chcę nikomu zdradzać zbyt wiele :)

Po wydarzeniach z letniego semestru, Allie wraca do domu. Zgodnie z poleceniem Isabel, pyta swoją mamę, kim jest Lucinda. Jest ogromnie zaskoczona prawdą, jednak nie załamuje się. Tak jak kiedyś, spotyka się z przyjaciółmi, Markiem i Harrym. Niestety, podczas powrotu Allie wpada w kłopoty. Ostatecznie z opresji ratuje ją ojciec jej przyjaciółki Rachel. Wraz z nim udaje się do domu jego rodziny. Tam dziewczyna spędza ze swoją rówieśniczką czas, po czym znowu wraca do Crimmeri, jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Pożar, który wybuchł, pozostawił po sobie duże zniszczenia, więc dziewczyna musi pomagać w remoncie. Oprócz tego, zostaje ona przydzielona do Nocnej Szkoły. Potem sytuacja tylko się pogarsza. Wszyscy chcą wiedzieć kim jest tajemniczy szpieg w Crimmeri. Będzie musiała zawieźć zaufanie osoby, której na niej zależy. Czy w końcu wyjdzie na jaw tożsamość zdrajcy? Czy ktoś ponownie padnie ofiarą Nathaniela?

,,Dziedzictwo'' to książka, która zdecydowanie nie skierowana dla dorosłych, jednak młodzież może być zdecydowanie zachwycona. Opowieść jest napisana prostym językiem, a narracja trzecioosobowa jest dobrze prowadzona. Sprawdza się w tym przypadku idealnie. Nie jestem pewna co do postaci, ale chyba korzystnie się prezentują. Nie udało mi się utożsamić z żadnym z nich, ale może nie o to chodziło? Akcja książki rozwija się bardzo szybko. Nie ma czasu na nudę, niemalże cały czas coś się dzieje. Na szczęście nie ma natłoku informacji i można szybko się połapać o co chodzi. Nie ma też możliwości narzekania na nadmiar opisów. Są idealnie ,,wplątane'' w resztę tekstu. Nie było momentów w których wybuchnęłabym śmiechem, czy zaniosła płaczem. Albo jestem jak z kamienia, albo takich momentów po prostu nie było. Jest też możliwość, że autorka nie przedstawiła ich tak, jak powinna (w co wątpię).
Co z okładką? Wolę sama wyobrażać sobie postacie, ale nie patrząc na to, całkiem mi się podoba. Tytuł jest wypisany śliczną czcionką. Tylko ci modele na okładce wszystko psują. Zero zabawy z wymyślania ich wyglądu.

Podsumowując, ,,Dziedzictwo'' to, moim zdaniem, niesamowicie wciągająca książka! Zdecydowanie wszystkim polecam sięgnięcie po pierwszy tom tej sagi jak najszybciej. Chcę jeszcze przeprosić za niezbyt udany opis fabuły. Według mnie nie wyszedł zbyt dobrze.

Opinia do przeczytania również na moim blogu: http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/ :)

Po przeczytaniu ,,Wybranych'' nie rozumiałam wielkiego przełomu tej książki. Moje koleżanki się tym zachwycały, a ja w sumie nie wiedziałam dlaczego. Kiedy wyszedł kolejny tom sagi, znajome jeszcze bardziej zaczęły uwielbiać serię. Chcąc sprawdzić, o co chodzi pożyczyłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po raz pierwszy od dłuższego czasu przeczytałam książkę, której nie dostałam od przyjaciółki. Tym razem była ona moim świątecznym prezentem. Czy trafionym?

Siedemnastoletnia Eureka miała szczęśliwe życie. Otoczona przez dwójkę przyjaciół, Cat i Brooks'a, nie mogła narzekać. Do czasu. Jej rodzice się rozwiedli. Był to dla dziewczyny cios. Jednak to nie koniec przykrych wydarzeń. Od rozstania minęło kilka lat. Eureka jedzie z mamą samochodem w stronę mostu. Kiedy już przez niego przejeżdżają, dzieje się katastrofa. Wielka fala zalewa drogę i porywa ze sobą pod wodę pojazd wraz z dziewczyną i jej mamą. Eurece z niewiadomych przyczyn udaje się przeżyć. Tylko jej. Przez to próbuje popełnić samobójstwo. Połyka dużą ilość tabletek. Stety lub niestety, lekarze ratują dziewczynę w szpitalu. Kiedy dziewczyna dochodzi do siebie, już tylko Cat i Brooks są dla niej życzliwi. Po jakimś czasie, zatrzymując się samochodem przed znakiem ,,stop'' uderza w jego tył inne auto. W nim jest chłopak, który po krótkiej rozmowie powtarza Eurece to, co jej matka. ,,Nie płacz''. Oprócz tego, okazuje się, że jej matka zdążyła przed śmiercią przypisać każdemu spadek. Eureka otrzymała list, księgę w nieznanym języku, kamień i naszyjnik. Co z tym wspólnego ma Atlantyda i Ander, chłopak którego poznała przy zderzeniu?

,,Łza'' to kolejna książka od której nie mogłam się oderwać. Wczorajszy wieczór spędziłam na powtarzaniu w kółko ,,Jeszcze jeden rozdział'', oraz ,,To ostatni i idę spać!''. W końcu czytałam do pierwszej w nocy. Dzisiaj też nie mogłam się oderwać i skończyłam lekturę. Jestem tym faktem lekko załamana i czekam ze zniecierpliwieniem na dalszy ciąg opowieści. Opisów było dużo, lecz nie przytłaczały. Wręcz przeciwnie, sprawiały, że bardziej wczuwałam się w atmosferę książki. Oprócz tego, pani Kate idealnie opisała ból po stracie kogoś tak bliskiego jak mama. Choć w takim przypadku mogłaby się sprawdzić narracja pierwszoosobowa, użyta została trzecioosobowa. Mimo to, była ona prowadzona prawie tak, jakby to wszystko opowiadała Eureka i tylko jej uczucia poznawaliśmy. Po za tym autorka ,,Łzy'' użyła prostego języka, co umilało i ułatwiało czytanie.
Co do okładki, moim zdaniem jest cudowna. Po prostu piękna. Jak ją tylko zobaczyłam po wyjęciu książki z torby prezentowej, od razu mnie oczarowała kolorystyką i sukienką dziewczyny z wody. Po prostu brak słów.

Podsumowując, ,,Łza'' to moim zdaniem świetna książka. Nie czytałam poprzedniej serii autorstwa pani Kate, ale może kiedyś się to zmieni. Opowieścią o życiu Eureki na pewno będą zachwyceni fani romansów i lekkiej fantastyki.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu przeczytałam książkę, której nie dostałam od przyjaciółki. Tym razem była ona moim świątecznym prezentem. Czy trafionym?

Siedemnastoletnia Eureka miała szczęśliwe życie. Otoczona przez dwójkę przyjaciół, Cat i Brooks'a, nie mogła narzekać. Do czasu. Jej rodzice się rozwiedli. Był to dla dziewczyny cios. Jednak to nie koniec przykrych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opinia również na moim blogu http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/

,,Delirium'' to kolejna książka z serii ,,musisz to przeczytać!''. Bardzo długo leżała na stosiku, czekając aż po nią sięgnę (oczywiście dbałam o to, aby się nie kurzyła). Po chyba kilku miesiącach w końcu po nią sięgnęłam. Jak to się skończyło?

Lena żyje w Portland w czasach, kiedy miłość jest uważana za chorobę. Według ludzi potrafi ona doprowadzić do śmierci, dlatego wynaleziono na nią lekarstwo. Oczywiście dziewczyna, której wpajano to od dzieciństwa, wierzy we wszystko co mówili jej nauczyciele, rodzina. Czeka tylko na swój zabieg. Ma on na celu uleczyć ją z tej zarazy zwanej amor deliria nervosa, co w jej przypadku jest jeszcze bardziej ważne niż u innych. Oczywiście ze względu na przeszłość jej matki, która już nie żyje, właśnie z powodu miłości. Zanim on jednak nastąpi, musi przystąpić do testu, który powie, z kim można ją sparować. Podczas niego, robi się zamieszanie i datę ,,sprawdzianu'' trzeba przełożyć. W tym czasie Hana, najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki, zaczyna się zmieniać. Dziewczyny stają się sobie obce. Życie Leny jeszcze bardziej się komplikuje, kiedy poznaje Aleksa. Niby nic jej nie grozi, chłopak jest wyleczony. Jednak nie wszystko jest takie jak się dziewczynie wydaje...

Zacznę od raczej bardzo ważnej kwestii. Gdyby nie to, że w tej książce fabuła obraca się wokół miłości, można by było uznać iż wątek romantyczny przysłania całą resztę. Dlatego myślę, że ten tom trafi przede wszystkim do miłośników romansów. Czytałam jednak, że w drugim tomie ma się to zmienić. Mimo to ,,Delirium'' nie można nazwać czymś przewidywalnym. Autorka naprawdę mną wstrząsnęła pod koniec książki, co sprawia, że mam chęć sięgnąć po drugi tom serii, czyli ,,Pandemonium''. Nie jestem pewna, czy postacie pozostaną w mojej pamięci, choć bardzo polubiłam Aleksa i tą małą niemowę Gracie. Za to, co oczywiście normalne, nie polubiłam Carol. Co do Leny, to potrafiła mnie bardzo zirytować swoim przywiązaniem do zasad. Nie ma się jednak co dziwić, w końcu wpajano je jej od dzieciństwa.
Postanowiłam oceniać też okładki książek. W tym wypadku nie jest dla mnie wybitnie piękna, ale do niezachęcających nie można jej zaliczyć.

Podsumowując, przeczytałam niewiele książek, które opowiadają o przyszłości. Mimo tego, uważam, że pani Oliver napisała coś oryginalnego i ciekawego. Myślę, że ,,Delirium'' jest dla fanek romansów, choć z pewnością mogą być zaskoczone czym jest miłość w tej książce.

Opinia również na moim blogu http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/

,,Delirium'' to kolejna książka z serii ,,musisz to przeczytać!''. Bardzo długo leżała na stosiku, czekając aż po nią sięgnę (oczywiście dbałam o to, aby się nie kurzyła). Po chyba kilku miesiącach w końcu po nią sięgnęłam. Jak to się skończyło?

Lena żyje w Portland w czasach, kiedy miłość jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tą mangę dostałam w prezencie od przyjaciółki na święta. Zdecydowanie trafiła w moje gusta. Oczywiście nie wiele czekając, wzięłam się za czytanie i podziwianie kreski.

Ryuuji już od dłuższego czasu próbuje pomóc Taidze w zdobyciu serca jego najlepszego przyjaciela - Yuusaku Kitamury. Wymyślili już mnóstwo planów, jak np. bycie z nim w parze na zajęciach sportowych lub zjedzenie wspólnie śniadania. Jednak mimo tych, wydawałoby się genialnych pomysłów, Taiga nie przeprowadziła z Kitamurą dłuższej rozmowy. W końcu dziewczyna rezygnuje z pomocy chłopaka o mrożącym w krew żyłach spojrzeniu. Oznajmia mu, że już nie musi być jej psem i że następnego dnia powie jemu przyjacielowi co czuje. Choć Ryuuji wcześniej o tym marzył, dalej postanawia jej pomagać. Dlaczego? Czy Taidze wszystko się uda? I co z tym wspólnego ma słynna modelka Ami Kawashima?

Zacznę jak zawsze od ocenienia kreski. Już w pierwszym tomie bardzo mi się podobała. Uwielbiam te duże oczy u niektórych postaci i piękne włosy. Może to tylko moje wrażenie lub siła sugestii po przeczytaniu magazynu ,,Otaku'', ale moim zdaniem postacie wyglądają ładniej niż w pierwszym tomie. Oprócz tego, chyba po raz pierwszy w życiu nie mogłam się oderwać od mangi! Miałam tak w przypadku książek, ale przy komiksach nigdy. Bardzo się z tego powodu cieszę, chociaż teraz nie mogę się doczekać kolejnego tomu ,,Toradory!''. Jeśli chodzi o postacie, dalej nie zmieniam zdania - mimo miło przedstawionego charakteru Kushiedy, dalej jej nie lubię. Na dodatek doszła Ami, która jest jeszcze gorsza. Została jedną z najbardziej znienawidzonych przeze mnie postaci. Nawet fakt, że jej włosy są cudowne tego nie zmieni. Jak wspominałam wcześniej, fabuła jest nawet wciągająca. Nawet mimo tego, że to zwykła komedia romantyczna, gdy przerywałam lekturę, od razu czułam potrzebę wrócenia do niej.

Na koniec, jak zwykle polecę mangę poszczególnej grupce ludzi. Oczywiście, są to fani komedii, romansu i nieskomplikowanej fabuły. Naprawdę warto!

Tą mangę dostałam w prezencie od przyjaciółki na święta. Zdecydowanie trafiła w moje gusta. Oczywiście nie wiele czekając, wzięłam się za czytanie i podziwianie kreski.

Ryuuji już od dłuższego czasu próbuje pomóc Taidze w zdobyciu serca jego najlepszego przyjaciela - Yuusaku Kitamury. Wymyślili już mnóstwo planów, jak np. bycie z nim w parze na zajęciach sportowych lub...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Opinia również dostępna na mim blogu: http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/2013/12/hiro-fujiwara-suzaca-przewodniczaca.html

Po tą mangę nie zamierzałam sięgnąć. Wybrałam się razem z mamą do empiku po magazyn ,,Otaku''. Oprócz niego od razu w oczy rzuciła mi się ,,Służąca przewodnicząca'', lub jak ja wolę ,,Kaichou wa Maid-sama!''. Myślałam, że już nie można jej dostać, ale na półce leżała ostatnia sztuka w sklepie. Ponieważ oglądałam wcześniej anime i miałam przy sobie pieniądze, od razu ją kupiłam. Czy żałuję?

Seika to liceum koedukacyjne, niegdyś wyłącznie męskie. Właśnie dlatego 80% uczniów tej szkoły, to płeć brzydsza. Dziewczyny często sobie w nim nie radzą, ale od pewnego czasu mogą liczyć na pomoc. Kogo? Przewodniczącej Misaki. Jest ona jedyną przedstawicielką płci pięknej w samorządzie szkolnym. Szczerze nienawidzi mężczyzn, więc jak tylko jej podpadną, zaczyna się piekło. Tylko dla dziewczyn potrafi być łagodna i miła. Jednak dziewczyna ma swój sekret. Przez swojego ojca ma duże kłopoty z pieniędzmi, więc musiała znaleźć pracę. Zatrudniła się w barze, w którym kelnerki przebierają się za służące. Oczywiści, nikt nie może się o tym dowiedzieć. Całkiem by to ją zrujnowało i straciłaby szacunek wśród uczniów. Niestety, ktoś odkrywa jej tajemnicę. Pewnego dnia Usui, najprzystojniejszy i najpopularniejszy chłopak w szkole, spotyka ją na tyłach baru. Dziewczyna jest pewna, że to koniec. Jednak nazajutrz nikt jej nie wyśmiewa, nie szydzi z niej. Usui nie zdradził nikomu jej sekretu. Dlaczego?

Jak zwykle, najpierw przyjrzałam się kresce. Jeśli mam być szczera, to ta w anime bardziej przypadła mi do gustu. W mandze jest jakby bardziej ,,ostra''. Na niektórych ilustracjach, moim zdaniem Usui wygląda na o wiele młodszego. Na gimnazjalistę, a nie licealistę. To mi odrobinę przeszkadzało. Czasami miałam też kłopot z czytaniem. Niekiedy dymki z tekstem były bardzo małe, a ja mam wadę wzroku, więc było mi ciężko. Na szczęście to jest tylko wina polskiego wydania. Co do postaci, Misaki z pewnością jest moją ulubioną, tak samo jak Usui. Wiem że nie jest to zbyt oryginalne. Jeśli chodzi o fabułę, to dalej mi się podoba, tak samo jak w anime. Oczywiście, czytałoby mi się przyjemniej gdybym nie znała zakończenia, ale mimo to, i tak się świetnie bawię czytając. Jedyne co mnie irytowało to zachowanie Misaki. W anime też mi przeszkadzało. Mimo to, dalej ją bardzo lubię.

Na koniec, jak zwykle chcę polecić niektórym osobom tą mangę. Zachęcam do przeczytania jej wszystkim fanom romansów i komedii!

Opinia również dostępna na mim blogu: http://szandi-czyta-ksiazki.blogspot.com/2013/12/hiro-fujiwara-suzaca-przewodniczaca.html

Po tą mangę nie zamierzałam sięgnąć. Wybrałam się razem z mamą do empiku po magazyn ,,Otaku''. Oprócz niego od razu w oczy rzuciła mi się ,,Służąca przewodnicząca'', lub jak ja wolę ,,Kaichou wa Maid-sama!''. Myślałam, że już nie można jej dostać,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Niezgodna'' to książka z serii ,,Musisz ją przeczytać!'', której twórczynią jest moja przyjaciółka. Już długo mi o niej opowiadała, więc jak tylko trafiła się okazja, książka trafiła w moje ręce. Trochę potrwało, zanim po nią sięgnęłam, ale się udało. Czy było warto?

Przyszłość. Na ruinach Chicago zbudowane nowe państwo, które podzielono na pięć frakcji. Altruizm - bezinteresowność. Prawość - czyli szczerość. Nieustraszoność -odwagę. Erudycje - inteligencję oraz Serdeczność - spokój. Raz w roku wszyscy szesnastolatkowie wybierają w jakiej części chcą się kształcić. Mogą zostać tam, gdzie się urodzili, lub przenieść się gdzie indziej i opuścić rodzinę. Jednak zanim to nastąpi, czeka ich Test Przynależności, który pomoże im wybrać odpowiednią frakcję dla nich. Niestety, wyniki nie zawsze są prawidłowe...

Nadszedł wielki dzień. Właśnie dzisiaj kolejna grupa szesnastolatków przystąpi to Testu Przynależności, by nazajutrz wybrać swoją frakcję. Beatrice jest bardo zdenerwowana. Dobrze wie, że jeśli opuści Altruizm, w którym się urodziła, ojciec może jej nie wybaczyć. Jednak nie potrafi jak jej mama, czy brat, Caleb być bardzo bezinteresowną. Przez to wybór staję się trudniejszy. Jednak dziewczyna ma nadzieję, że Test jej pomoże. Niestety, bardzo się myli. Nadchodzi kolej Beatrice na rozpoczęcie sprawdzianu. Przechodzi przez symulację. Jest pewna, że wyjdzie jej Altruizm. Okazuję się jednak, że jej wyniki nie są jasne. Jest Niezgodna. Takie osoby władze usuwają, dlatego musi to ukrywać. Jaką wybierze frakcję? Czy uda się jej dochować sekretu?

Wielki napis na okładce próbuje przekonać przyszłego czytelnika, że książka jest lepsza od popularnych ,,Igrzysk śmierci''. Czytałam całą trylogię, więc mogę ocenić czy taka jest prawda. Czy faktycznie pani Roth pobiła dzieło pani Collins? Moim zdaniem nie. ,,Niezgodna'' jest dla mnie naprawdę dobrą książką. Nie mogłam się od niej oderwać. Chodziłam niewyspana całymi dniami, przez siedzenie do późna czytając. Autorka pisze bardzo lekkim językiem, więc nie miałam problemu ze skupieniem się, który mnie spotkał, np. przy czytaniu ,,Władcy pierścieni''. Oprócz tego, mimo że pomysł z wątkiem apokaliptycznej przyszłości wydaje się być wyczerpany, pani Roth udało się wymyślić coś nawet świeżego i interesującego. ,,Niezgodna'' wyróżnia się z tłumu książek o podobnej fabule. Mimo to, jednak nie mogę uznać, że jest lepsza od ,,Igrzysk śmierci''. Nie potrafię dokładnie wyjaśnić dlaczego. Po prostu uważam, że pani Collins stworzyła coś genialnego, czego nie można przebić. Jeśli chodzi o wady przeczytanej ostatnio książki, jest nią jedna postać. Może to wyłącznie wina mojej wyobraźni, ale zawsze wyobrażałam sobie Cztery, jako czterdziestolatka, mimo tego, że w książce pisało, iż ma osiemnaście.

Podsumowując, ,,Niezgodna'' to książka po którą powinien sięgnąć każdy fan ,,Igrzysk''. Może być lekko oburzony napisem na okładce, ale może się okazać, że jednak głosi on prawdę. Moim zdaniem nie, ale kto wie?

,,Niezgodna'' to książka z serii ,,Musisz ją przeczytać!'', której twórczynią jest moja przyjaciółka. Już długo mi o niej opowiadała, więc jak tylko trafiła się okazja, książka trafiła w moje ręce. Trochę potrwało, zanim po nią sięgnęłam, ale się udało. Czy było warto?

Przyszłość. Na ruinach Chicago zbudowane nowe państwo, które podzielono na pięć frakcji. Altruizm -...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Alicja w Krainie Serc t.1 QuinRose, Hoshino Soumei
Ocena 7,2
Alicja w Krain... QuinRose, Hoshino S...

Na półkach: , ,

,,Alicja w Krainie Serc'' to manga na którą czekałam już od dawna. Chyba kilka miesięcy temu zobaczyłam ją w księgarni, ale nie udało mi się namówić mamę kupno, nawet mówiąc, że jej oddam ze swoich. Na szczęście jakieś dwa miesiące temu koleżanka ze szkoły powiedziała mi, że posiada tą mangę. Codziennie jej przypominałam żeby mi oddała, pisałam, ale nie wiele to dawało. Jednak trzy dni temu w końcu pamiętała, więc nie zwlekając od razu wzięłam się za czytanie.

Alicje budzi na łące jej starsza siostra. Młoda dziewczyna miała dziwny sen. Znajdował się w nim dziwny mężczyzna, który mówił o grach. Grach, które mają zasady narzucone od samego początku. Jednak Alicja niespecjalnie się tym przejmuje. Kiedy jej siostra idzie po karty, ona mimo wszelkich starań znowu zasypia. Po chwili przed sobą widzi białego królika, który potrafi mówić ludzkim głosem. Stara się go ignorować i wtedy zwierzę zmienia się w młodzieńca z króliczymi uszami. Porywa on dziewczynę i skaczę z nią w wielką dziurę. Pojawiają się w dziwnym miejscu Nieznajomy każe wypić jej dziwną miksturę, a kiedy Alicja odmawia, używa siły. Następnie znika, a dziewczyna zostaje sama. Teraz musi sobie radzić sama, a kraina w której się znalazła, nie jest bezpieczna. Jak to się skończy?

Oczywiście pierwsze na co zwróciłam uwagę, była kreska. Jestem naprawdę zachwycona i zauroczona wyglądem wszystkich postaci! Dzięki temu mangę bardzo miło się czytało. Najbardziej polubiłam chyba postać Kapelusznika i kota. Jeśli chodzi o fabułę, to jest dla mnie trochę niezrozumiała. Może to przez nieuwagę, ale po skończeniu pierwszego tomu, dalej nie wiem na czym ta gra polega. Jednak prawdopodobnie wszystko może się wyjaśnić w drugiej części. Ogólnie fabuła moim zdaniem nie jest jakość szczególnie wciągająca, ale też nie nudzi.Po prostu jest chyba przeciętna. Na szczęście rysunki postaci wszystko spokojnie nadrabiają. Oczywiści ta manga ma u mnie spory plus - uwielbiam prawie wszystkie opowieści i filmy na podstawie ,,Alicji w Krainie Czarów''.

Moim zdaniem po tą mangę można sięgnąć nawet tylko ze względu na kreskę. Zdecydowanie jest na co popatrzeć. Polecam ją wszystkim fanom Japonii i ,,Alicji w Krainie Czarów''.

,,Alicja w Krainie Serc'' to manga na którą czekałam już od dawna. Chyba kilka miesięcy temu zobaczyłam ją w księgarni, ale nie udało mi się namówić mamę kupno, nawet mówiąc, że jej oddam ze swoich. Na szczęście jakieś dwa miesiące temu koleżanka ze szkoły powiedziała mi, że posiada tą mangę. Codziennie jej przypominałam żeby mi oddała, pisałam, ale nie wiele to dawało....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Bez skazy'' to książka po którą już dawno chciałam sięgnąć. Gdy przeczytałam pierwszy tom tej długiej serii, nie mogłam się doczekać, aż dostanę kolejny w swoje łapki. Trochę to potrwało, ale w końcu koleżanka zdobyła go i mi pożyczyła. Po jakimś czasie, mimo lektury wzięłam się za czytanie. Trochę to potrwało, na szczęście warto było siedzieć do późna wieczorami.

Ostrzegam, że jeśli ktoś nie czytał pierwszego tomu, nie zrozumie o co chodzi w opisie fabuły drugiego. Oprócz tego, opinia ta zdradza dużo z ,,Kłamczuch''.

Spencer, Aria, Hanna i Emily dalej mają kłopoty. Wiadomości od A. nie przestają przychodzić. Dziewczyny wciąż ryzykują wyjściem na świat ich sekretów. Jeśli ktoś pozna ich tajemnice, najprawdopodobniej ich życie zostanie zniszczone. Na dodatek do Rosewood przyjeżdża Tobby - chłopak który jest jak czarny kot. Zawsze zwiastuje kłopoty.

Spencer, mimo tego że nie powinna tego robić, dalej spotyka się z Wrenem. Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie to, że jest to były chłopak jej siostry. Na dodatek przez niego idzie jej coraz gorzej w szkole. Dziewczyna załamuje się kiedy dostaje czwórkę z plusem. Niestety, to nie koniec jej problemów...

Aria nie wytrzymuje już presji z wiadomościami. Postanawia zerwać kontakty z Ezrą i widywać go tylko w szkole na lekcjach. Udaje jej się, jednak to nie był jej jedyny problem. Wciąż nie powiedziała swojej mamie, że ojciec ma kochankę Meredith. Niestety A. nie jest wyrozumiały. Daje jej określony czas. Albo Aria to zrobi, albo on. Na dodatek dziewczyna zaczyna się spotykać z pewnym Sean'em. Nie byłoby w tym nic aż tak strasznego, gdyby nie to, że jest to były chłopak Hanny...

Hannę powoli zaczyna wszystko przerastać. Wciąż dostaje nowe wiadomości od A. Na dodatek znowu zaczyna dużo jeść a potem się zmusza do wymiotów. Teraz, kiedy myślała, że z tym dawno wygrała. Znowu powraca do bolesnej przeszłości brzydkiej, grubej Hanny. Dziewczyna próbuje odzyskać Sean'a, więc zaczyna przychodzić, na spotkania klubu w którym był. Przezt o kłóci się ze swoją najlepszą przyjaciółką Moną. Na dodatek, czeka ją spotkanie z koszmarem. Z idealną przyrodnią siostrą Kate.

Emily żyje w ciągłym strachu. Ben widział jak całowała się z Mayą. Na dodatek A. grozi że opublikuje zdjęcie z tamtego zdarzenia. Dziewczyna żeby udowodnić sobie, że woli chłopców, wybiera się na Bal Lisa z płcią przeciwną, czyli nikim innym jak Toby'm.

Pani Shepard oczywiście mnie nie zawiodła. ,,Bez skazy'' jest nawet lepsze od ,,Kłamczuch'', a myślała, że to już niemożliwe. Z każdą stroną chciało się więcej. Co chwila wieczorami sobie powtarzałam ,,To już ostatni rozdział i idę spać!'', aż w końcu się położyłam dopiero po pięciu. Książka napisana moim zdaniem prostym językiem, dzięki czemu szybko się czyta. Jeśli chodzi o postacie, to dalej najbardziej ,,toleruję'' Spencer i dalej najmniej lubię Emily. Chociaż muszę przyznać, że bardziej polubiłam Arię, chociaż pewnie będzie się to jeszcze wiele razy zmieniać. Wad się raczej nie doszukałam. Albo ich nie było, albo szukałam - jak zwykle - nieuważnie. Z pewnością sięgnę po resztę tomów.

Podsumowując, ,,Bez skazy'' okazało się być lepsze od pierwszego tomu serii ,,Pretty little liars''. Znowu polecam ją fanom tajemnic i poplątanych zagadek.

,,Bez skazy'' to książka po którą już dawno chciałam sięgnąć. Gdy przeczytałam pierwszy tom tej długiej serii, nie mogłam się doczekać, aż dostanę kolejny w swoje łapki. Trochę to potrwało, ale w końcu koleżanka zdobyła go i mi pożyczyła. Po jakimś czasie, mimo lektury wzięłam się za czytanie. Trochę to potrwało, na szczęście warto było siedzieć do późna wieczorami.

...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,Hobbit'' to była moja lektura, więc nie miałam wyboru, musiałam sięgnąć po tą książkę. Na szczęście miałam ją już w domu, ponieważ moja mama wcześniej ja czytała. W sumie i tak bym pewnie przeczytała tą powieść m. in. dlatego, że znajduje się na liście 100 BBC.

Bilbo Baggins jest hobbitem, który ma już swoje lata. Dotychczas prowadził proste, miłe życie w swojej hobbickiej norze pod pagórkiem. Jednak pewnego dnia to się zmienia. Niespodziewanie odwiedza go czarodziej. Nie byle jaki czarodziej, tylko sam Gandalf! Po krótkiej rozmowie, dochodzi do tego, że ma on wpaść do hobbita z wizytą następnego dnia. Jednak Bilba wpierw odwiedzają nietypowi goście. Po kolei do jego nory przychodzą krasnoludy. Najpierw robią wielki bałagan, jedzą ile dadzą radę, a potem proszą hobbita o ,,małą'' przysługę. Tak zaczyna się przygoda Bilba.

Kiedy na samym końcu przychodzi Gandalf i Thorin, wszyscy zbierają się w jednym miejscu. Czarodziej i przywódca krasnoludów wyjaśniają właścicielowi nory, po co się u niego zebrali. Ponieważ jest złodziejem ( o czym sam Bilbo nawet nie wiedział ), chcą go zabrać na wyprawę do Samotnej Góry, gdzie smok Smaug skrywa skarb dziadka Thorina. Czy hobbit tego chce, czy nie, musi wyruszyć z tą wesołą kompanią na przygodę. Jak to się skończy? Jakie przygody ich spotkają? Czy Bilbo, przyzwyczajony do ciepłego, nudnego życia, da sobie radę?

Muszę przyznać, że na początku niezbyt miałam ochotę przeczytać ,,Hobbita''. Sięgnęłam kiedyś po pierwszy tom ,,Władcy pierścieni'' i cóż... skończyło się na pięćdziesiątej stronie, ze względu na trudny język. Na szczęście przy tej powieści nie było tragicznie. Język jest prosty, dzięki czemu szybko i płynnie czyta się cały tekst. Jednak mimo to, nie było raczej ,,wciągających'' momentów. Myślę, że nie jest to rodzaj fantasy, który najbardziej lubię. Jeśli chodzi o postacie to Bombur na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Wady? Moim zdaniem raczej ich nie było. Mimo tego, że książki moim zdaniem nie była wspaniała, nie wyszukałam w niej jakichś wad. Chyba że po prostu nie zwróciłam na nie uwagi.

,,Hobbita'' polecam zdecydowanie wszystkim fanom gatunki fantasy. Książka ta, znajduje się również na liście 100 BBC.

,Hobbit'' to była moja lektura, więc nie miałam wyboru, musiałam sięgnąć po tą książkę. Na szczęście miałam ją już w domu, ponieważ moja mama wcześniej ja czytała. W sumie i tak bym pewnie przeczytała tą powieść m. in. dlatego, że znajduje się na liście 100 BBC.

Bilbo Baggins jest hobbitem, który ma już swoje lata. Dotychczas prowadził proste, miłe życie w swojej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po książkę tą chciałam sięgnąć od razu jak tylko dowiedziałam się o jej istnieniu. Moja przyjaciółka również jest fanką twórczości Sary Shepard, więc zdobyła ,,Grę w kłamstwa'' krótko po premierze. Przeczytała ją, a potem oddała na jakiś czas w moje łapki. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Czy się zawiodłam? Może nawet lekko...

Satton budzi się w dziwnym miejscu. Jest to jakaś stara łazienka. Nic nie pamięta. Ledwo przypomniała sobie swoje imię. Nie zdaje sobie sprawy z tego co się stało. Nie żyje i od teraz obserwuje życie dziewczyny, która wygląda dokładnie tak jak ona...

Emma z pewnością nie ma idealnego życia. Jej mama zmarła kiedy była jeszcze małym dzieckiem, ojca nie znała. Zamieszkała w sierocińcu, a potem przenosiła się do różnych rodzin. W żadnej nie czuła się dobrze. Zawsze było coś, musiało psuć jej relacje z zastępczymi rodzicami. Obiecała sobie, że kiedy skończy osiemnaście lat, postara sobie ułożyć życie. Niestety, jej losy potoczyły się inaczej...

Emma mieszka z kolejną rodziną zastępczą. Ma matkę, która pracuje w jakimś barze i przybranego brata. Na początku próbował się on do niej dobierać, ale ich relacje nieco się poprawiły. Emma jest bliska swojej osiemnastki i życia na własną rękę. Niestety wszystko zaczyna się walić. Jej brat kradnie swojej marce zarobione pieniądze, po czym zwala winę na Emmę. Następnie pokazuje jej filmik, na którym ktoś dusi dziewczynę z czarną maską na oczach naszyjnikiem. Na koniec opaska zostaje zdjęta i widać, że tą dziewczyną jest Emma. Zszokowana matka zamierza wyrzucić ją z domu i karze spakować jej swoje rzeczy. Emma wraca do swojego pokoju i wpisuj w google tytuł filmiku. Po przeszukaniu internetu okazuje się, że gdzieś w Tuscon żyje dziewczyna, która wygląda dokładnie jak ona. Są bliźniaczkami. Emma umawia się z nią na spotkanie i wyjeżdża z domu. Nie wie, co ją czeka...

Bo przecież Sutton nie żyje...

Mimo tego, że wysłuchałam dużo pozytywnych opinii na temat tej książki, coraz mniej ciągnęło mnie do czytania. Przy pierwszym rozdziale nic nie rozumiałam, dopiero przy trzecim zaczęłam ,,ogarniać'' o co w tej książce chodzi. Ostatecznie gdzieś tak prawie w połowie książki, kompletnie się zacięłam. Nie czułam chęci do dalszego czytania. Dopiero po dłuższym czasie kontynuowałam czytanie i książka zaczęła mnie wciągać. Polubiłam bardzo bohaterów. W sumie to momentami miało się wrażenie, że akcja ,,Gry w kłamstwa'' naprawdę miała gdzieś miejsce. Najbardziej polubiłam Twitterowe bliźniaczki. Nie wiem dlaczego, ale stały się moimi ulubionymi postaciami.

Wady? Cóż, pewnie jakieś były. Raczej ich nie wyłapałam, oprócz tego, że może momentami książka była dla mnie nudna.

Cóż nie potrafię bardziej się rozpisać na temat tej książki. Jednak mimo wszystko była naprawdę dobra i polecam ją wszystkim fanom Sary Shepard.
Autor: Szandi2012 o 06:43 Brak komentarzy:

Po książkę tą chciałam sięgnąć od razu jak tylko dowiedziałam się o jej istnieniu. Moja przyjaciółka również jest fanką twórczości Sary Shepard, więc zdobyła ,,Grę w kłamstwa'' krótko po premierze. Przeczytała ją, a potem oddała na jakiś czas w moje łapki. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Czy się zawiodłam? Może nawet lekko...

Satton budzi się w dziwnym miejscu. Jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po książkę nie zamierzałam sięgnąć. Wiedziałam o jej istnieniu, widziałam ją wiele razy w księgarniach, ale nigdy nie ciągnęło mnie do jej kupna. Przeczytałam ja dlatego, że koleżanka w bibliotece wcisnęła mi to w ręce mówiąc ,,Musisz to przeczytać!''. Tak więc zrobiłam. Już wcześniej słyszałam o tej książce same dobrze rzeczy, więc spodziewałam się czegoś dobrego. Czy się zawiodłam? Trudno powiedzieć.

Nora jest normalną dziewczyną. Nie wyróżnia się z tłumu, dobrze się uczy. Jedyne co ją różni od innych, to to, że nie ma ojca. Zmarł kiedy była mała. Na szczęście nie zmieniło to bardzo jej życia. Nie zamknęła się w sobie i ma najlepszą przyjaciółkę Vee. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia.

Niby zwyczajna lekcja biologii. Kończy się semestr i teraz uczniowie muszą brać się do pracy. Nora siedzi z Vee i czekają na nauczyciela. Kiedy przychodzi, postanawia zmienić miejsce siedzenia każdego z uczniów. Vee protestuje, ale na niewiele się to zdaje. Nora aż tak nie jest przez to zła - w końcu zna wszystkich z klasy. Jednak o dziwo trafia ona na chłopaka, którego wcale nie poznaje. Wygląda dość przerażająco, ale dziewczyna próbuje z nim nawiązać kontakt. Jak się potem okazuje, nie jest on skory do pracy. Niby nic jednakże jest jedno ale - to nie jest zwyczajny chłopak. Po jakimś czasie Nora domyśla się, że ów chłopak, Path. skrywa pewien mroczny sekret. Do tego dochodzi pytanie - kim jest Elliot? Co jest nie tak z Jules'em? Co z tym wszystkim mają wspólnego anioły? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Myślę, że zacznę od plusów. Książkę czytało się bardzo przyjemnie i szybko. Nie dziwię się w sumie, że ,,Szeptem'' jest tak dobrze oceniane. Przez większość książki nic się nie dzieje, ale fabuła wciąga. Z każdą stroną czyta się coraz szybciej i chce się poznać dalszy ciąg. Niestety, całą przyjemność czytania zepsuła mi jedna postać. Pewnie teraz dużo osób się zdziwi, ale tą postacią jest Path. Na początku był jeszcze znośny, ale potem już tylko gorzej. Irytował mnie, miałam ochotę rzucić mu się do gardła i krzyczeć żeby zostawił Norę w spokoju. Jednak mimo wszystko i tak wolałam go od Elliota. A co sądzie o Vee? W sumie to nic. W prawie każdym romansie przyjaciółka głównej bohaterki jest energiczna itp. W tej książce było tak samo. Na szczęście całość łącznie z fabułą i akcją dobrze nadrabiała. Książka jest napisana prostym językiem, więc szybko się ją czyta.

W sumie teraz jak poukładałam myśli, sądzę, że książka odrobinę mnie rozczarowała. Spodziewałam się czegoś wybitnego i oryginalnego, a aż tak dobrze nie było. Mimo wszystko polecam tą książkę wszystkim fanom romansów i fantastyki.

Po książkę nie zamierzałam sięgnąć. Wiedziałam o jej istnieniu, widziałam ją wiele razy w księgarniach, ale nigdy nie ciągnęło mnie do jej kupna. Przeczytałam ja dlatego, że koleżanka w bibliotece wcisnęła mi to w ręce mówiąc ,,Musisz to przeczytać!''. Tak więc zrobiłam. Już wcześniej słyszałam o tej książce same dobrze rzeczy, więc spodziewałam się czegoś dobrego. Czy się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka po którą chciałam sięgnąć już od dawna. Licia Troisi to jedna z moich ulubionych pisarek, więc staram się przeczytać jej wszystkie dzieła. To już jedenasta książka jej autorstwa którą przeczytałam i wciąż nie zmieniam zdania - Licia Troisi włoską królową fantastyki!

Sofia nigdy nie miała normalnego życia. Gdy miała kilka miesięcy trafiła do sierocińca. Na początku wszystko było proste, ale potem już tylko coraz gorzej. Niby uczyła się dobrze i nie sprawiała kłopotów, ale i tak nie było jej tak przyjemnie jakby się mogło zdarzać. Ze względu na rudy kolor włosów i piegi, wszyscy w domu dziecka nazywają ją Dynią. Oprócz tego ma bardzo, ale to bardzo niską samoocenę. Uważa się za ofiarę losu, która do niczego się nie nadaje. Jednak pewnego dnia jej życie jeszcze bardziej się komplikuje.

Sofia ma trzynaście lat i jej szanse na znalezienie domu są małe. Przynajmniej tak jej wróżą wredni koledzy. Wszyscy ulegają zdziwieniu, gdy okazuje się, że Sofię ktoś chce zaadoptować. I to nie byle kto - podobno wybitny profesor! Dziewczynka wciąż nie rozumie kto zechciał opiekować się taką niedorajdą jak ona. Był ku temu konkretny powód. Sofia nie jest zwykłą dziewczynką. Okazuje się, że jest ona potomkinią Lunga, człowieka, który kilka tysięcy lat temu przyjął duszę swojego mędrca smoka Thubana. Aż się nie chce wierzyć że osóbka z lękiem wysokości może być kimś wyjątkowym i podobno potężnym. Sofia musi przestać użalać się nad sobą i wybrać drogę - spokojne życie, czy wypełnienie swojego obowiązku pokonania przeciwnika i ocalenia świata? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Moim zdaniem Licia Troisi pisze książki dosyć ciężkim językiem. Zawsze kiedy czytam jej dzieła idzie mi to trochę wolno. Na szczęście po jakimś czasie wszystko się rozwija i potem idzie już gładko. Tak właśnie było w przypadku pierwszego tomu ,,Dziedziczki smoka''. Mimo to fabuła mi to wynagrodziła. Momentami wciągająca i bardzo przyjemna. Bardzo polubiłam profesora. Szybko zyskał moją sympatię dzięki swojemu miłemu i pocieszającemu uśmiechowi. Co moim zdaniem bardzo wielką wadą? Główna bohaterka. Rozumiem, że celowo jest nieśmiała, ale po prostu momentami odkładałam książkę przez irytację. Mam nadzieję jednak, że Sofia zmieni się chociaż trochę w drugim tomie, bo bardzo mi to przeszkadzało w czytaniu. Za to Lidję bardzo polubiłam, mimo tego, że na początku została przedstawiona w negatywnym świetle.

Z pewnością chciałabym zamieszkać w tej pięknej willi profesora. Czytając te wspaniałe opisy całego domu, a zwłaszcza pokoju miałam ochotę w nim zamieszkać. Oprócz tego strasznie chciałabym zobaczyć i przejść się po ogrodzie przed domem i odwiedzić to lekko mroczne jezioro.

A więc książka ta jest jednym z wspaniałych dzieł Licii Troisi. Polecam ją wszystkim miłośnikom fantastyki.

Książka po którą chciałam sięgnąć już od dawna. Licia Troisi to jedna z moich ulubionych pisarek, więc staram się przeczytać jej wszystkie dzieła. To już jedenasta książka jej autorstwa którą przeczytałam i wciąż nie zmieniam zdania - Licia Troisi włoską królową fantastyki!

Sofia nigdy nie miała normalnego życia. Gdy miała kilka miesięcy trafiła do sierocińca. Na początku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po tą książkę nie zamierzałam sięgnąć. Szczerze, to nawet nie wiedziałam o jej istnieniu. Koleżanka mi ją pożyczyła i kazała przeczytać. Na początku nie zbyt mnie do niej ciągnęło, mimo tego, że opis z tyłu był całkiem interesujący. Jednak po jakimś czasie się przełamałam i bardzo się z tego powodu cieszę.

Rok 1140. Teraz świat jest podzielony na legalnych i nadmiary. Wszystko przez wynalezione tabletki na Długowieczność. Ludzi nie może być za dużo, więc jest zakaz posiadania potomstwa. Chyba że jedno z rodziców wybierze Rezygnację i odda życie za swoje dziecko. Jednak mało osób się na to decyduję. Niestety niektórzy nie legalnie wydają na świat potomka. I co wtedy z nim zrobić? Wysłać do zakładu dla nadmiarów. Tam uczy się ich nienawiści do rodziców, że są nikomu nie potrzebni i nie powinni żyć. Jednak jest dla nich ratunek - zostanie Użytecznym zasobem. Ktoś taki może zostać pomocą domową. Do takiego właśnie zakładu o nazwie Grange Hall trafiła Anna. Wychowywała się tam od małego, dlatego całym sercem nienawidzi swoich rodziców i jest przekonana, że nie zasługuje na życie. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia.

Gdy Anna ma szesnaście lat, do Grange Hall trafia nowa osoba. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że nadmiar ten ma tyle samo lat co ona. Oznacza to, że Łapacze nie mogli go złapać przez te wszystkie lata.

Nowym nadmiarem okazuje się być chłopak o imieniu Peter. Od początku jest inny. Nie wykonuje rozkazów, bezczelnie wszystko i wszystkich obserwuje. Po jakimś czasie wmawia też Annie dziwne rzeczy. Mówi jej, że rodzice ją kochają, a ona musi uciec razem z nim do buntowników, którzy są przeciwko Długowieczności. Czy Anna mu uwierzy? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Książka już samego początku zapowiadała się fajnie. Czasami lubię poczytać coś z wątkiem apokaliptycznym. Mimo że niektórzy piszą iż temat ten jest już raczej wyczerpany, moim zdaniem ,,Deklaracja'' jest dosyć oryginalnym pomysłem. Mimo tego, że przez większą część książki akcja rozgrywa się ciągle w Grange Hall, czyta się ją całkiem przyjemnie. Momentami nawet wciągała. Kolejnym plusem są opisy. Autorka moim zdaniem bardzo dobrze przedstawiła klimat panujący w zakładzie dla nadmiarów. Czasami nawet miałam wrażenie, że tam jestem i aż czułam panujący tam chłód.

Jakie były minusy? W sumie to może to, że większość akcji rozgrywa się w Grange Hall. Oprócz tego lekko mnie irytuje główna bohaterka. Nie wiem dokładnie dlaczego, ale po prostu nie uzyskała mojej sympatii. Może coś się zmieni w kolejnych częściach.

Książkę tą bardzo trudno było mi ocenić co pewnie widać. Mimo wszystko nie była zła. Polecam ją miłośników wątków apokaliptycznych, na pewno znajda tu coś dla siebie

Po tą książkę nie zamierzałam sięgnąć. Szczerze, to nawet nie wiedziałam o jej istnieniu. Koleżanka mi ją pożyczyła i kazała przeczytać. Na początku nie zbyt mnie do niej ciągnęło, mimo tego, że opis z tyłu był całkiem interesujący. Jednak po jakimś czasie się przełamałam i bardzo się z tego powodu cieszę.

Rok 1140. Teraz świat jest podzielony na legalnych i nadmiary....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dziennik zakochanej nastolatki Pierdomenico Baccalario, Elena Peduzzi
Ocena 6,6
Dziennik zakoc... Pierdomenico Baccal...

Na półkach: , ,

Książkę tą chciałam przeczytać od dawna. Pan Baccalario to jeden z moich ulubionych pisarzy i chciałam przeczytać wszystkie jego książki. Jakoś zawsze gdy byłam w księgarni nie wpadłam na pomysł żeby poszukać tej książki. Jednak pewnego dnia kiedy przeglądałam książki, które chciałam przeczytać, natknęłam się właśnie na ten tytuł. Poprosiłam mamę żeby poszukała na allegro i znalazła za piętnaście złotych. Kupiła i po kilku dniach doszła. Bardzo się cieszyłam i po skończeniu książki nie byłam zawiedziona, ale bardzo smutna.

Greta jest normalną szesnastolatką. Mieszka z rodzicami i młodszym rodzeństwem. Jest zadowolona ze swojego życia. Ma najlepszą przyjaciółkę i umawia się z chłopakami. Właśnie zbliżają się wakacje i Greta wyjeżdża z rodzicami nad morze. Nie może narzekać - będzie z nimi ukochany dziadek, jej przyjaciółka Penny oraz koleżanku Camilla i Caroline. Wyjazd idealny. Na dodatek dziewczyna uczy się nurkować co było jej marzeniem. Oprócz tego poznaje tam przystojnego i bardzo sympatycznego chłopaka - Alberto. Dziewczyna po pewnym czasie się w nim zakochuje. Greta wszystkie swoje przeżycia opisuje w dzienniku. Co z tego wyjdzie?

Mimo wszystko nie na tym się skupia ostatecznie fabuła. Po kilku miesiącach nad to samo morze, do tego samego domku przyjeżdża dwudziestosześcioletni pisarz szukający weny. Przypadkiem trafia na zeszyt z literką ,,G'' na okładce. Okazuje się, że jest to dziennik dziewczyny o imieniu Greta. Pisarz postanawia go przeczytać i podopisywać coś od siebie. Gdy kończy swą lekturę, okazuje się, że ostatnia strona została wyrwana. Czy pojedzie odszukać Gretę aby odkryć koniec jej historii? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Spodziewałam się w sumie lekkiego romansiku, które czasami bardzo lubię. A tu niespodzianka - było to niemal zupełnie co innego! Jednak zacznijmy od plusów. Polubiłam Gretę. Nie była może bardzo realistyczną postacią, ale na pewno odbierało się ją jako kogoś miłego. Alberto nie polubiłam na samym początku i nic się nie zmieniło. Co do Penny, to też nie wzbudziła we mnie sympatii, przez swoje uwielbienie do chłopaków. Reszta postaci była raczej sympatyczna, lub nie zwróciłam na nie uwagi. Co mi się jeszcze podobało? Ogólnie fabuła i całość. Co mnie odpychało? Chyba nic. W sumie książka naprawdę posiada bardzo mało minusów. A czym mnie zaskoczyła? Zakończeniem. Nie będę go zdradzać, ale mogę napisać, że na pewno zostawia czytelnika z małym niedosytem i głębokimi przemyśleniami, które krążą po głowie przed snem.

Książkę polecam naprawdę wszystkim. Zarówno młodsi jak i starsi czytelnicy powinni znaleźć tu coś dla siebie. Fabuła dosyć prosta, ale na pewno nie jednego może zaskoczyć.

Książkę tą chciałam przeczytać od dawna. Pan Baccalario to jeden z moich ulubionych pisarzy i chciałam przeczytać wszystkie jego książki. Jakoś zawsze gdy byłam w księgarni nie wpadłam na pomysł żeby poszukać tej książki. Jednak pewnego dnia kiedy przeglądałam książki, które chciałam przeczytać, natknęłam się właśnie na ten tytuł. Poprosiłam mamę żeby poszukała na allegro i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Wilk'' to książka, po którą chciałam sięgnąć już od dawna. Za każdym razem gdy byłam w księgarniach oglądałam ją świecącymi oczami. Niestety nigdy nie było okazji by ją kupić, a w najbliższej bibliotece tej książki nigdy nie mogłam dostać. Na szczęście po dość długim czasie, odwiedziłam przyjaciółkę i razem poszłyśmy do innej biblioteki. I właśnie tam ona kazała mi przeczytać ,,Wilka'' mówiąc, że to mój obowiązek i na pewno mi się spodoba. Wielce uradowana zgodziłam się i wcale nie żałuję.

Margo nie miała zwykłego życia. Jej rodzice byli Polakami, ale ona od urodzenia mieszkała w Nowym Jorku. Umiała mówić i po Polsku i po Angielsku. Przez 16 żyła w mieście w którym się urodziła. Dopiero teraz wraz z rodzicami przeprowadziła się do ,,zatęchłej dziury'', czyli do Wolftown, również w Ameryce. Dziewczyna poznaje tam swoją przyjaciółkę - Ivette oraz dwóch chłopaków Petera i Maxa. Pierwszy z nich jest przystojnym sportowcem, a drugi równie atrakcyjnym metalem. Potem okazuję się, że Peter jest kompletnym draniem i Margo zostaje dziewczyną Maxa. Jednak ich związek nie jest zwyczajny. Margo wraz z Ivette odkrywa, że szkolna grupa metalów razem z Maxem potrafią przemieniać się w wilki. Wszyscy z tej grupy urodzili się tego samego dnia miesiąca. Podobno mają tak od urodzenia, ale to wszystko wygląda na niemożliwe. Skąd wzięła się u nich ta wilcza część? Tego musicie dowiedzieć się sami...

,,Wilk'' z pewnością stała się jedną z moich ulubionych książek. Jestem nią po prostu oczarowana. Wszystko mi się w niej podoba. Postacie, fabuła, język. Margo, Max i Ivette wydają się być tacy prawdziwi, jakby pani Miszczuk pisała książkę na faktach. Po części nawet mogę się utożsamić z główną bohaterką ze względu na obowiązkowy czarny element w codziennym ubiorze i na ulubiony gatunek muzyki. Maz też zdobył moją wielką sympatię. Bardzo polubiła jego styl, zachowanie, a zwłaszcza tajemniczość. Co do Ivette to też była całkiem miłą postacią. Polubiłam jej charakter, ale ubiór już nie koniecznie. Oczywiście nie tylko postacie były niesamowite. Fabuła sama w sobie też była genialna. Mimo tego, że cała akcja z wilkami zaczyna się trochę później i większość książki opisuje życie szkolne Margo i jej problemy, to i tak była ciekawa i nie wiele na tym straciła. Bardzo podobała mi się też narracja i język. Autorka książki napisała ją w wieku piętnastu lat i jedyne co w niej zmieniła to to, że dodała parę opisów i coś jeszcze poprzestawiała. Może dzieło tak bardzo mi się podoba i do mnie trafia, dlatego, że została napisana przez nastolatkę? Nie wiem, ale mam nadzieję, że ta książka trafia również do serc starszych osób.

,,Wilk'' jest moim zdaniem naprawdę wspaniałą książką, po którą warto sięgnąć nawet jeśli nie jest się specjalnym miłośnikiem literatury młodzieżowej, fantasy czy romansów. Z pewnością może to być miła odmiana i na pewno nie będzie się zawiedzionym.

,,Wilk'' to książka, po którą chciałam sięgnąć już od dawna. Za każdym razem gdy byłam w księgarniach oglądałam ją świecącymi oczami. Niestety nigdy nie było okazji by ją kupić, a w najbliższej bibliotece tej książki nigdy nie mogłam dostać. Na szczęście po dość długim czasie, odwiedziłam przyjaciółkę i razem poszłyśmy do innej biblioteki. I właśnie tam ona kazała mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tym razem nietypowo - napiszę co sądzę nie o książce, ale o mandze. Dlaczego ją kupiłam? Pprostu weszłam do empiku i poleciałam na dział z mangą. Zazwyczaj ciężko było tam coś dostać - zawsze były któreś już z kolei tomu, np. czwarte, osiemnaste itp. Ta manga była jedyną pierwszą częścią w sklepie. Na dodatek już kiedyś próbowałam obejrzeć anime ,,Toradora!'', więc pomyślałam, że chętnie wpierw przeczytam mangę. No i proszę - po długim proszeniu mamy udało mi się ją namówić do kupienia!

Ryui Takusu chciałby być normalnym nastolatkiem. I w tym tkwi problem - chciałby. Niestety, nie za bardzo mu to wychodzi. Wszystko przez wzrok, który odziedziczył po ojcu. Można by pomyśleć, że Ryui mógłby zabić samym spojrzeniem. Ma tylko jednego przyjaciela, a reszta ludzi ze szkoły go unika. Jest też sympatyczna dziewczyna, która podoba się Ryui. Nawet się go nie boi, ale chłopak oczywiście przy niej traci mowę i nie daje sobie rady. Jednak życie Ryui dodatkowo się komplikuje przez jedną, niską dziewczynę...

Kiedy chłopak pierwszego dnia w drugiej klasie liceum wychodzi z sali, zderza się z pewną dziewczyną. Tak naprawdę nazywa się ona Taiga Aisaka, ale ze względu na siłę i zadziorność wszyscy ją nazywają ,,Tycim Tygrysem''. W szkole zaczynają się plotki na temat wojny między dwoma najostrzejszymi charakterami w szkole. Tylko że Ryui jest zwykłym nastolatkiem, a nie żadnym mordercą.

Drogi bohaterów znowu się krzyżują kiedy okazuję się, że Taiga pomyliła torby. List miłosny podrzuciła Ryui zamiast jego najlepszemu przyjacielowi. Dziewczyna aby odzyskać swój list zakrada się z wielkim kijem do domu chłopaka. Okazuję się, że koperta była pusta, ale dziewczyna i tak chce koniecznie usunąć chłopaka, aby ten nie zdradził jej sekretu. W ten sposób Ryui przyznaje się, że podkochuje się w przyjaciółce Taigi. To dziewczynie nie wystarczy i chłopak przypadkowo zgadza się służyć jej do końca życia. Co z tego wyniknie?

Do mangi podchodziłam z wielkim entuzjazmem. Anime jakoś mnie nie wciągnęła, ale miałam nadzieję, że manga będzie lepsza. I tak też moim zdaniem jest. O wiele milej mi się ,,Toradorę'' czytało niż oglądało. Z przyjemnością przyglądałam się każdemu obrazkowi po kilka razy podziwiając kreskę. Nie mogłam się napatrzeć na twarze postaci, a zwłaszcza na te piękne, duże oczy. Jednak nie tylko rysunki mi się podobały. Fabuła była dość ciekawy, nawet wciągająca. Bardzo lekka i przyjemna, przez co bardzo miło się całą mangę czytało. Momentami była też zabawna. W sumie nie było nic co by mnie irytowało. No, może oprócz matki głównego bohatera i tej ślepej miłość do przyjaciółki Taigi. Nie wiem czemu, ale jakoś jej nie polubiłam mimo że jest przedstawiona jako miła i urocza postać, która dogada się ze wszystkimi. To już pewnie tylko takie moje dziwactwo. Za to przyjaciela Ryui bardzo polubiłam mimo tej ,,obciachowej'' koszuli w spodniach.

Mam nadzieję, że będę miała okazję sięgnąć po drugi tom z ,,Toradory'' i skompletować wszystkie mangi z tej serii łącznie z tomem specjalnym. Polecam tą mangę wszystkim fanom mangi, romansów i lekkich obyczajówek.

Tym razem nietypowo - napiszę co sądzę nie o książce, ale o mandze. Dlaczego ją kupiłam? Pprostu weszłam do empiku i poleciałam na dział z mangą. Zazwyczaj ciężko było tam coś dostać - zawsze były któreś już z kolei tomu, np. czwarte, osiemnaste itp. Ta manga była jedyną pierwszą częścią w sklepie. Na dodatek już kiedyś próbowałam obejrzeć anime ,,Toradora!'', więc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po tę książkę sięgnęła zupełnie przypadkowo. Po prostu mimo siedmiu książek do przeczytania w domu naszła mnie ochota na wypożyczenie książki. Kiedy już byłam w bibliotece, najpierw zwróciłam uwagę na grzbiet książki, a potem na okładkę. Szybko przeczytałam opis i po prostu wypożyczyłam. Jak się okazało, jest to jedna z ulubionych książek mojej przyjaciółki, która zapewniała mnie, że się na zawiodę. No cóż, miała rację.

Anaid prowadzi zwykłe życie. Nie dość, że niczym się nie wyróżnia, to jeszcze jest brzydka i w szkole wszyscy uważają ją za kujona. Nie ma przyjaciół i wszyscy się z niej śmieją. Niby smutne, ale Anaid jakoś musi sobie dać radę. Zwłaszcza że jej mama jest twórcą popularnego w całym kraju komiksu. Selene - czyli właśnie jej mama - jest zupełnym przeciwieństwem swojej córki. Ma płomiennorude włosy, dzięki którym ciężko jej nie zapamiętać, jest przebojowa, lubi imprezować i oddałaby prawie wszystko dla pieniędzy... A przynajmniej tak się wydaje.

Jednak pewnego dnia życie Anaid całkiem się zmienia. Pewnego ranka, który nastąpił po bardzo burzliwej nocy, dziewczyna odkrywa, że jej matka zaginęła. Boi się że spotkał ją ten sam los co jej babci - trafiła piorun. Jednak jak się okazuje, stało się coś zupełnie innego. Anaid nie jest zwykłą dziewczynką. Należy do Omar, Klanu Wilczycy. Jej matka jest wybranką, która ma uratować świat przed okrutnymi Odish, które żywią się krwią z niemowląt, lub dołączyć do wrednych czarownic. Którą drogę wybierze? Czy Anaid pokona wszystkie przeszkody i poradzi sobie jako młoda czarownica? Czy Selene odwróci się od córki? Tego musicie dowiedzieć się sami...

Na początku byłam pewna, że książka będzie genialna, z powodu okładki. Po pierwszych kilku rozdziałach byłam przekonana, że nie dam rady i padnę w połowie. Jednak powoli książka zaczęła się rozkręcać aż całkiem mnie pochłonęła. Prawie wszystkie moje uprzedzenia zostały rozwiane. Mimo, że momentami książki była troszkę nudna, to i tak bardzo mi się podobała i nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Akcja moim zdaniem rozgrywa się bardzo powoli. Chyba raz było tak, że proces uczenia się jednej rzeczy przez Anaid był opisany bardzo długo, a nauka innej została opisana w kilku zdaniach pomijających całą akcję. To właśnie było minusem. A plusy? Cóż, na pewno za postacie. Moją sympatię zyskała Clodia. Na początku chłodna i złośliwa, ale im dalej tym dziewczyna coraz bardziej się zmienia. Podobała mi się też bardzo opowieść o tym, skąd wzięło się berło O. Bardzo dobry pomysł na legendę.

Na koniec chciałam polecić tą książkę wszystkim miłośnikom fantastyki, czarownic, magii i zwierząt. Myślę, że każda z nich znajdzie w tej książce coś dla siebie. Sama z pewnością sięgnę po kolejne tomy.

Po tę książkę sięgnęła zupełnie przypadkowo. Po prostu mimo siedmiu książek do przeczytania w domu naszła mnie ochota na wypożyczenie książki. Kiedy już byłam w bibliotece, najpierw zwróciłam uwagę na grzbiet książki, a potem na okładkę. Szybko przeczytałam opis i po prostu wypożyczyłam. Jak się okazało, jest to jedna z ulubionych książek mojej przyjaciółki, która...

więcej Pokaż mimo to