rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

,,Mitologia Nordycka" autorstwa Neila Gaimama było pierwszym moim głębszym zetknięciem z mitologią nordycką. Czy miałam jakieś konkretne oczekiwania? Nie. Chciałam się jakkolwiek zapoznać z mitologią tamtych rejonów. Notatka na początku uświadamia czytelnika, że część treści jest kreowana wyobraźnią autora. Wiele ludzi określa to jako fabularyzowaną mitologię. Dla mnie jest to wielki plus za ostrzeżenie autora, gdyż strasznie bym się zawiodła, gdybym była w niewiedzy i dowiedziałabym się o tym fakcie po przeczytaniu. 
Rozdziały są zazwyczaj krótkie. Podobnie jak w innych mitologiach, przedstawia zupełnie inne sytuacje, z których można wyciągnąć jakąś naukę. Tu się nie zgodzę z tym, że brakowało morału, bo samemu można było do tego dojść. Uważam, że morał podany na tacy byłby nieco bez sensu. Interpretowanie samodzielne sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie w tych mitach. W mitologii nordyckiej coś, co mi przypada do gustu (chodzi o ogół, nie tylko tę książkę) jest to, że bogowie są tacy... ludzcy. Mają swoje problemy, nie są doskonali, nie są nieśmiertelni. Mają uczucia, zakochują się. Mają swoje pozytywne jak i negatywne aspekty. Chyba rozumiecie, do czego zmierzam 🙈  Po prostu, bardziej się z nimi utożsamiam, bo wydają się tacy bliscy.
W książce było też parę śmiesznych i żenujących momentów, ale czy odebrało mi to radość z poznawania nowych obszarów? Zupełnie nie. Książka w dodatku jest krótka, można ją spokojnie przeczytać w jeden dzień. 
Czy jednak poleciłabym ją innym czytelnikom? Tak, jeżeli chcecie cokolwiek o mitologii nordyckiej. Nie, jeżeli chcecie rzetelne źródła na ten temat. 

,,Mitologia Nordycka" autorstwa Neila Gaimama było pierwszym moim głębszym zetknięciem z mitologią nordycką. Czy miałam jakieś konkretne oczekiwania? Nie. Chciałam się jakkolwiek zapoznać z mitologią tamtych rejonów. Notatka na początku uświadamia czytelnika, że część treści jest kreowana wyobraźnią autora. Wiele ludzi określa to jako fabularyzowaną mitologię. Dla mnie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna książka z serii ,,Assassin's Creed", która jak zwykle polega na tym samym, a mianowicie powtrzymania Templariuszy przed znalezieniem artefaktu, który może być niebezpieczny dla ludzkości. Tutaj jednak mamy nie artefakt, a wynalazek. Akcja rozgrywa się w XIX wieku w Europie. Simeon Price w pewnych okolicznościach zostaje uznany za zmarłego. Los jednak kieruje go do Wiednia, gdzie jest szkolony według kredo asasynów. Pierrette Arnaud swoje życie poświęciła występom akrobatycznym w cyrku. Ratuje życie pewnej kobiecie, której umysł wykracza poza rozumienie zwykłych ludzi. To wydarzenie, sprawia, że jest wciągnięta w intrygę w związku z owym wynalazkiem. Wkrótce dwójka bohaterów łączy siły, by stawić czoło niebezpieczeństwu, jakim jest nieobliczalny Mag.

Książka na pewno różni się od pozostałych; nie jest oparta na żadnej grze, co dla mnie jest już dużym plusem. Jest prowadzona z perspektywy Simeona i Pierrette, daje to różnorodność tej książce i pozwala zapoznać się z bohaterami. Sama akcja, nie jest zła, ale trzeba poczekać sporo czasu na jej rozwinięcie, bo część książki toczy się spokojniejszym tempem. Jeżeli chodzi o bohaterów, najbardziej polubiłam się z Simeonem, ale może dlatego, że Pierrette jest trochę nieporadna, a momentami nawet irytująca. Często zdarza się, że nie myśli nad konsekwencjami swoich czynów, w przeciwieństwie do naszego asasyna, który ostrożnie stawia wszelkie kroki. Domyślam się, że to był taki zabieg autorki, żeby pokazać te dwa zupełnie różne światy, z których pochodzą bohaterowie. Wątek Maga zaangażował mnie i sprawił, że przez całą książkę, do momentu ujawnienia jego tożsamości, zastanawiałam się, kim on jest. Odnośnie właśnie tego ujawnienia kim jest Mag, bardzo się zaskoczyłam, gdy bohaterowie dotarli do osoby, która nim jest. Relacja Pierrette i Simeona w pewnym momencie skoczyła na taki poziom, że myślałam i miałam nadzieję, że coś pomiędzy nimi będzie, ale pod tym względem trochę się zawiodłam. Podobnie zresztą jak na zakończeniu, które było szybkie, a jak dla mnie za szybkie. Odniosłam wrażenie, że autorka nie do końca miała już na nie pomysł. Jest w tej książce pewna mądrość, która dotyczy człowieka i jego wolności. Niektóre z przemyśleń bohaterów sobie zapisałam, ponieważ dla mnie były ciekawe lub w jakiś sposób głębokie. 
Jeżeli ktoś jest fanem Assassin's Creed, to jest to dobra książka, jednak nie spodziewajcie się tu Prekursorów czy Animusa. Nie jest idealna, ale jest po prostu dobra, trochę inna, ale to czyni ją poniekąd wyjątkową w serii książek, które są kropka w kropkę fabułą gry.

Kolejna książka z serii ,,Assassin's Creed", która jak zwykle polega na tym samym, a mianowicie powtrzymania Templariuszy przed znalezieniem artefaktu, który może być niebezpieczny dla ludzkości. Tutaj jednak mamy nie artefakt, a wynalazek. Akcja rozgrywa się w XIX wieku w Europie. Simeon Price w pewnych okolicznościach zostaje uznany za zmarłego. Los jednak kieruje go do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Misterium" to książka rozgrywająca się na przestrzeni kilku dni, gdzie pewna wdowa wraz z wysoko funkcjonującym autystycznym synem, zamieszkują małe miasteczko Pinehaven. Tymczasem w znanej firmie, po cichu prowadzącej eksperymenty, wybucha pożar, ginie wielu ludzi, a tylko jednemu z nich udaje się uciec. Nie wynika z tego nic dobrego. Autystyczny chłopiec imieniem Woody próbuje się doszukać przyczyny śmierci swojego ojca, jednakże sprowadza olbrzymie kłopoty na swoją mamę i siebie. Kipp, golden retriever, o niezwykłej inteligencji, pod wpływem kilku istotnych wydarzeń, pragnie odnaleźć Woody'ego. Wszystko po to, by stawić czoła niebezpieczeństwu i ochronić chłopca.

Było to moje pierwsze zetknięcie z tym autorem. Kiedy zaczęłam ją czytać, od razu pochłonęła mnie w swoją fabułę. Książka jest napisana w taki sposób, że nie miałam ochoty się odrywać od lektury. Koontz pisze w taki sposób, jakby ten scenariusz naprawdę mógłby mieć miejsce w naszym świecie. Sam początek zaczyna się dość spokojnie, ale akcja już zaraz nabiera tempa. Właściwie nie odczułam, żeby akcja działa się w przeciągu kilku dni, a raczej tygodni, być może, że są przedstawiane historie różnych bohaterów, które dzieją się w tym samym czasie. Fascynowała mnie ta różnorodność bohaterów. Nie są zrobieni na jedno kopyto, a sympatia do nich zmienia się na przestrzeni książki. Moim faworytem zdecydowanie jest Kipp, uwielbiam to jak autor ożywił tego bohatera. Obawiałam się, że może zostać potraktowany po macoszemu, ale na szczęście tak nie było. Ale nie ukrywam, że zdobył moją sympatię dlatego, że wiąże swoją przyszłość zawodową z psami i jest psem, o którym marzyłam od dziecka 🥰
Woody dla mnie był świetnym chłopcem, skrytym, ale jego uczucia zostały fajnie uwypuklone. Wydaje mi się, że opisanie życia osoby z autyzmem zostało dobrze przedstawione, ale rozumiem, jeżeli ktoś może mieć inne zdanie na ten temat. Jego mama, może trochę wydawała się nadopiekuńcza, jednak widać było, że mają silną więź. Pod koniec miałam jednak wrażenie, że relacje pomiędzy bohaterami rozwijają się za szybko. Było parę momentów, kiedy zastanawiałam się, o co chodzi w danym rozdziale i chciałam jak najszybciej przeskoczyć do głównego wątku, ale to chyba świadczy o tym, że zaangażowałam się w tę historię.
Końcówka wywołała we mnie dużo emocji. Niepewności, spięcia, pytań czy wszystko będzie dobrze. Były też wzruszenia. Nie do końca akceptuje zamysł, że dobro zwycięża ze złem. Zakończenie może trochę przesłodzone, ale akceptuje je.
Kwestia, która była dla mnie ważna przy zakupie, to czy książka będzie faktycznie horrorem, jak ją do tej kategorii zaliczono. Niestety nie odczułam tego dreszczyku emocji. Bardziej przypomina to książkę pełną akcji, niż coś, po czym nie mogłabym zasnąć.
Fajna książka, ale jeżeli ktoś oczekuje horroru, czegoś mocnego, to może się trochę zawieść.

,,Misterium" to książka rozgrywająca się na przestrzeni kilku dni, gdzie pewna wdowa wraz z wysoko funkcjonującym autystycznym synem, zamieszkują małe miasteczko Pinehaven. Tymczasem w znanej firmie, po cichu prowadzącej eksperymenty, wybucha pożar, ginie wielu ludzi, a tylko jednemu z nich udaje się uciec. Nie wynika z tego nic dobrego. Autystyczny chłopiec imieniem Woody...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

⭐️,,Cynamonowe Gwiazdy" to książka... no właśnie o czym? O bohaterce, która chcę zostać pisarką, a jej życie nie układa się zbyt dobrze? Odniosłam wrażenie, że jest tu taki miszmasz. Jakby autorka nie do końca wiedziała, o czym napisać. Więc zmiksowała wątki w jedną całość. Przez to odniosłam wrażenie, że fabuła mknie z prędkością strusia pędziwiatra. 
Opis wskazuje na to, że fabuła będzie się skupiała głównie na kursie pisarskim (tak btw, żeby zostać pisarką/pisarzem wcale nie trzeba odbywać specjalnego kursu 🫠), jednak tu zawiodłam się przeogromnie. 
Spodziewałam się super książki na jesienne wieczory, tymczasem dostałam książkę, której nie byłam w stanie polubić już od początku, ale cały czas żywiłam co do niej nadzieję, że coś się zmieni. Noc cóż. Nie zmieniło. Tak szczerze nie mogłam się w nią wgryźć, tajemnica rodzinna jest... dziwnie przedstawiona. Nie mniej były w niej momenty urocze, które łapały trochę za serce i tego nie mogę jej odmówić.
⭐️ Jeżeli chodzi o bohaterów, to z Dominiką w ogóle się nie polubiłam. Jej zachowanie mnie irytowało od samego początku, a jej decyzje wręcz irracjonalne z księżyca wzięte. Może trochę ją zrozumiałam w kontekście trudnych relacji z matką, jednak główna bohaterka w tym przypadku zachowywała się niezbyt rozsądnie. I w ogóle nie chciała rozwiązywać tych problemów. Jedyną postacią, która łagodziła napięcia, była babcia, która była przekochana. Natomiast Lucyna... uważam, że jej wątek był mega naciągany. Patryk, czyli miłość od pierwszego wejrzenia Dominiki, był dziwny, jakby sam nie wiedział, czego chce. Nie byłam w stanie kibicować żadnej postaci. 
⭐️ Cóż zakończenie było też bardzo szybkie, wręcz napisane na kolanie. Ogólnie przykro mi, bo książka i sam pomysł na nią miał potencjał. Do mnie osobiście nie trafiła, ale rozumiem, że są osoby, które stwierdzą, że polubili się z ,,Cynamonowymi Gwiazdami".

⭐️,,Cynamonowe Gwiazdy" to książka... no właśnie o czym? O bohaterce, która chcę zostać pisarką, a jej życie nie układa się zbyt dobrze? Odniosłam wrażenie, że jest tu taki miszmasz. Jakby autorka nie do końca wiedziała, o czym napisać. Więc zmiksowała wątki w jedną całość. Przez to odniosłam wrażenie, że fabuła mknie z prędkością strusia pędziwiatra. 
Opis wskazuje na to,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

☕️,,Zaproś mnie na Pumpkin Latte" to krótka książka opowiadająca o losach dwóch bohaterów. Pauli, która uporczywie walczy o awans w firmie, oraz Grega, miłośnika kawy marzącego, by kiedyś otworzyć własną kawiarnię. Ich losy w końcu zaczynają się przeplatać. 

☕️ Przyznam, że ostatnimi czasy rzadko wkręcam się tak w książki, żeby przeczytać którąś w 1,5 dnia. W przypadku tej właśnie tak było, mimo że nie była czymś nowym, jeżeli chodzi o fabułę. Ot taka miłosna historia, pełna przewidywalnych schematów. Było jednak w niej coś, co pozwoliło mi się wciągnąć do reszty. Może właśnie ta lekkość, jesienne klimaty, które zostały zawarte w książce, a może ta historia miłosna. Nie ukrywam, że bardzo czekałam na rozwój relacji Pauli i Grega. Sama książka jest napisana lekkim językiem, co moim zdaniem też sprawia, że czyta się ją szybko. Najbardziej podobało mi się oddanie jesieni w tej książce. Czułam się jakbym po prostu już była w środku tej pory roku, gdzie liście nabierają rozmaitych barw i przykrywają wszystko kolorową kołdrą. Ze wszystkich bohaterów, chyba najbardziej polubiłam Grega. Nie dlatego, że autorka opisuje go jako przystojnego mężczyznę, ale właśnie przez charyzmę i zamiłowania do kawy. W dodatku przypomina on przez pewną historię, żeby badać regularnie piersi, co idealnie łączy się z październikiem, który jest miesiącem walki z rakiem piersi. 
Najmniej polubiłam się z przyjaciółką Pauli, ale być może dlatego, że wszędzie wszystkim wciskała wegetarianizm oraz eko życie i oczywiście nie mam nic do tego, nawet popieram, ale nie w taki sposób, w jaki ta postać to robiła. Prócz tego zrobiła jedną rzecz, która nie spodobała się głównej bohaterce jak i mi. Pomijając wyżej wymienione aspekty, była wspaniałą przyjaciółką i często wspierała Paulę. 

☕️ Czy koniec mnie zaskoczył? Nie. Spodziewałam się takiego zakończenia. Mimo to poczułam ciepło na serduchu. Dzięki tej książce zapragnęłam bardziej celebrować jesień i spróbować dobrej kawy... może w końcu przekonam się do tego napoju 😅
Podsumowując, książka była fajna, idealna na jesienne wieczory z herbatką pod kocykiem, ale jest prosta i nie oczekiwałabym od niej zbyt wiele.

☕️,,Zaproś mnie na Pumpkin Latte" to krótka książka opowiadająca o losach dwóch bohaterów. Pauli, która uporczywie walczy o awans w firmie, oraz Grega, miłośnika kawy marzącego, by kiedyś otworzyć własną kawiarnię. Ich losy w końcu zaczynają się przeplatać. 

☕️ Przyznam, że ostatnimi czasy rzadko wkręcam się tak w książki, żeby przeczytać którąś w 1,5 dnia. W przypadku tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba dawno nie czytałam tak dobrej książki. Podobało mi się wszystko, od kreacji bohaterów, świata, po samą fabułę, która jest pełna napięcia i akcji. Również pióro autorki, jej opisy otoczeń oraz tego co się dzieje, sprawiało, że dobrze czytało mi się tę książkę. Wielokrotnie podczas update'ów wspominałam wam na stories, że dzięki temu, że autorka mocno zaznaczyła to co się dzieje w samej wiosce i nie skupiła się tylko na głównej bohaterce, którą jest Nawojka, czułam się jakbym była w tej wiosce, w środku tych wydarzeń. W dodatku ci bohaterowie nie są tacy płascy, zmieniają się na przestrzeni całej historii, ponoszą konsekwencje swoich czynów, nierzadko bardzo surowe. W tej książce znajdziemy wszechobecną słowiańskość, od obrzędów, po duchy, demony, różne stworzenia i samych Bogów. Mimo tych aspektów momentami trudno się czyta tę powieść. Ciężko się czyta o sytuacjach, w których zwykli ludzie, żyjący po swojemu, są zmuszani do nowej wiary, wielokrotnie w sposób brutalny. Niektórzy faktycznie przechodzą na nową wiarę, inni zostają przy starej, kryjąc się po kątach i czcząc swoich bogów, pomimo strachu. Ta książka pokazuje, że każdy powinien mieć wybór, którego nie powinno się zmieniać, tylko dlatego, że ktoś uważa to za słuszne. „Gołoborze” pokazuje nam, do czego prowadzi zmuszanie ludzi do wyznawania innej wiary, cierpienie, odrzucenie i chęć zemsty. Mówi nam także o miłości, o niesieniu pomocy, która może mieć dużą siłę. 

Jeżeli lubicie słowiańskie klimaty, trochę magii i chcecie książki, która ma w sobie trochę napięcia oraz opowiada o trudnych tematach, to „Panna. Gołoborze” będzie książką dla was. Nie jest to opowieść dla młodszych czytelników. 

Chyba dawno nie czytałam tak dobrej książki. Podobało mi się wszystko, od kreacji bohaterów, świata, po samą fabułę, która jest pełna napięcia i akcji. Również pióro autorki, jej opisy otoczeń oraz tego co się dzieje, sprawiało, że dobrze czytało mi się tę książkę. Wielokrotnie podczas update'ów wspominałam wam na stories, że dzięki temu, że autorka mocno zaznaczyła to co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznę od tego, że może nie jest to wybitna książka. Może nie jest to odkrycie koła na nowo, bo jest tam dużo wątków, które znamy już z książek tego gatunku. Może wątek z Grace, która zaczyna myśleć o Jaxonie i wyobrażać sobie nie wiadomo co, mimo że zna go dość krótko, trochę się gryzie. Ale czy to oznacza, że nie można bawić się przy takiej książce dobrze? Osobiście uważam, że jak najbardziej jest to możliwe. Ta książka przeniosła mnie w czasy późnej podstawówki i gimnazjum, gdzie zaczęłam czytać na potęgę i sięgałam po tego typu książki. Fabuła ,,Crave" jest niby prosta, ale jednak ma w sobie trochę zawiłości. Autorka niejednokrotnie mnie zaskoczyła zwrotami akcji. Jednocześnie mam wrażenie, że początek ,,Crave" był mocno inspirowany Zmierzchem i widać między tymi książkami jakieś podobieństwa.  
Najbardziej zaintrygował mnie wątek z Hudsonem, bratem Jaxona. Nie mogłam się doczekać, kiedy nasz główny bohater wyjaśni co się stało między nimi w przeszłości, jednocześnie Wolff nie zdradza nam zbyt wiele, co sprawia, że mam ochotę sięgnąć po drugi tom. Relacje pomiędzy bohaterami rozwijają się dość szybko, w porównaniu do innych książek, ale jak dla mnie to tempo było o dziwo w porządku. Mimo że Grace praktycznie od razu traci głowę dla Jaxona, nie przeszkadza mi to. Pomimo różnic charakteru, moim zdaniem pasują do siebie idealnie i od początku im kibicowałam. Autorka w dodatku ma przyjemny styl pisania, przez co słuchanie audiobooka było dla mnie przyjemnością 😊 Koniec był... naprawdę zaskakujący.
CIĄG DALSZY W KOMENTARZU
Sam świat i klimat Alaski mnie urzekł oraz wprowadził w nieco zimowy nastrój i myślę, że ta książka będzie idealna na wieczór z kocykiem i dobrym ciepłym napojem. Czuć również nutę tajemniczości i mroku. Mimo tego uważam, że ,,Crave" ma parę wad. Momentami jest przewidywalna, czasem niektóre sytuacje sprawiały, że wyłączałam się podczas słuchania. Niekiedy jakieś zachowanie danej postaci mnie irytowało. Fakt jest taki, że dobrą fantastykę, zwłaszcza z wampirami, trudno jest napisać. Jak mówiłam jest to trochę odgrzewany kotlet. Ale dla mnie najważniejsze jest to jakie miałam odczucia po przeczytaniu. A powiem wam, że bawiłam się świetnie, bo ,,Crave" w jakiś sposób sprawiło, że się zakochałam i zamierzam przeczytać kolejną część 😊 (Po cichu liczę, że będzie więcej Hudsona, bo typ mnie serio intryguje XD)
Jeżeli nie przeszkadza wam takie powtórzenie niektórych schematów z powieści z wampirami i chcecie się trochę oderwać od życia, to ,,Crave" będzie fajną powieścią dla rozerwania się. 

Zacznę od tego, że może nie jest to wybitna książka. Może nie jest to odkrycie koła na nowo, bo jest tam dużo wątków, które znamy już z książek tego gatunku. Może wątek z Grace, która zaczyna myśleć o Jaxonie i wyobrażać sobie nie wiadomo co, mimo że zna go dość krótko, trochę się gryzie. Ale czy to oznacza, że nie można bawić się przy takiej książce dobrze? Osobiście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety, ale nawet nie dotrwałam do połowy książki. Dla mnie jako osoby, która interesuje się końmi, zarówno ich behawioryzmem, opieką itd. ta książka budzi tylko irytację. Główna bohaterka mam wrażenie za bardzo się rozwodzi nad niektórymi rzeczami, które wydają się mało istotne dla fabuły. Sama fabuła jest dla mnie trochę bez sensu. Wygląda to tak, jakby bohaterka 5 min przed zaadoptowaniem chorej klaczy ze źrebakiem, zadecydowała o tym, że je weźmie mimo że tak naprawdę nie miała do tego warunków. Autorka niby kocha konie, ale powiela w tej książce tak szkodliwe mity, że to aż raziło w oczy. Wierzę jednak, że osobom, które nie są zbizkowane na punkcie zwierząt jak ja, ta książka przypadnie do gustu.

Niestety, ale nawet nie dotrwałam do połowy książki. Dla mnie jako osoby, która interesuje się końmi, zarówno ich behawioryzmem, opieką itd. ta książka budzi tylko irytację. Główna bohaterka mam wrażenie za bardzo się rozwodzi nad niektórymi rzeczami, które wydają się mało istotne dla fabuły. Sama fabuła jest dla mnie trochę bez sensu. Wygląda to tak, jakby bohaterka 5 min...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Jeśli kto­kol­wiek ro­zu­mie sa­mot­ność, to wła­śnie księ­życ."

,,Gdzie Śpiewają Raki" to opowieść o Catherine Clark, zwanej przez miejscowych Dziewczyną z Bagien. Przez całą książkę towarzyszymy Kyi w jej rozwoju, zarówno cielesnej, psychicznej jak i jej ogromnej wiedzy na temat bagien, na których się wychowywała. Na kartkach powieści znajdziemy takie tematy jak izolacja od społeczeństwa, samotne dorastanie, trudne dzieciństwo oraz trudne relacje z ludźmi. Mamy tu wątek kryminalny, który mnie osobiście nie porwał jakoś bardzo. Był raczej banalny jak dla mnie i miałam wrażenie, że było tam dużo dziur. O wiele bardziej porwało mnie samo życie głównej bohaterki, która musiała się zmierzyć z wieloma trudnościami. Ukojenie zaś znajdowała w naturze, która nauczyła ją również przetrwania. Opisów przyrody, jest naprawdę sporo i jak ktoś kiedyś w którejś recenzji powiedział, można by odnieść wrażenie, że matka natura jest świadkiem tych wszystkich wydarzeń. Podobał mi się szczególnie wątek z psychiką Kyi, jak funkcjonowała przez lata na co dzień. Pokazuje on poniekąd co się dzieje, gdy człowiek jest wykluczony ze społeczeństwa i musi przetrwać. Przykro się czytało szczególnie o dręczeniu głównej bohaterki przez miejscowych. Zarazem miło było zobaczyć, że Kya znalazła chociaż niewielkie wsparcie.

,,Na­zna­czy­li­śmy ją i od­rzu­ci­li­śmy, bo uzna­li­śmy, że jest inna. Tylko, dro­dzy pań­stwo, czy wy­klu­czy­li­śmy ją, bo była inna, czy też stała się inna, bo ją wy­klu­czy­li­śmy?"

Zdecydowanym plusem tej książki jest jej tematyka. Mówi o bardzo istotnych rzeczach, a w dodatku jest napisana w sposób lekki, ale taki, że czytelnik odnosi wrażenie, że autorka wie o czym pisze. Książka ma krótkie rozdziały, przez co szybko się ją czyta, ale… jest to przyjemna lektura. Pomimo tak ważnych tematów, pozwala trochę przystopować, rozejrzeć się po otaczającym nas świecie, docenić nie tylko naturę, ale to co po prostu mamy. Bo Kya niestety wiele nie miała. A mimo to znalazła chwile radości w swoim życiu.

Czy będzie to książka mojego życia? Może nie. Ale na pewno zapadnie mi na długo w pamięć.

,,Jeśli kto­kol­wiek ro­zu­mie sa­mot­ność, to wła­śnie księ­życ."

,,Gdzie Śpiewają Raki" to opowieść o Catherine Clark, zwanej przez miejscowych Dziewczyną z Bagien. Przez całą książkę towarzyszymy Kyi w jej rozwoju, zarówno cielesnej, psychicznej jak i jej ogromnej wiedzy na temat bagien, na których się wychowywała. Na kartkach powieści znajdziemy takie tematy jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Gallant" autorstwa V.E. Schwab to książka, która przenosi nas w mroczną historię Olivii, dziewczyny, która została osierocona. Wkrótce jednak jej życie zmienia się za sprawą pewnego listu, który sprowadza ją do posiadłości zwanej Gallantem.

Miało być mrocznie. Czy było? Było. Czy ta książka była zaskoczeniem? Nie bardzo. Przyciągnęła mnie do niej ładna okładka i obiecujący opis z tyłu, ale moim zdaniem to za mało by wywarło na mnie mega pozytywne wrażenie. Doceniam bardzo warsztat pisarski osoby autorskiej, ale uważam, że niektóre opisy zjawisk/otoczenia były nieco nadużywane. Sam pomysł na książkę, ciekawy, ale mam wrażenie, że jest to niestety zmarnowany potencjał. Sama fabuła była przez jakiś czas naprawdę ciekawa, ale jak dla mnie tylko na początku i na końcu, bo przez środek z trudem przeszłam i traciłam zainteresowanie tą książką. Olivia jest ciekawą postacią. Jest niema, a w dodatku ma dość wyjątkowe pochodzenie o czym dowiadujemy się nieco pod koniec książki. Ale coś co mnie z jakiegoś powodu irytowało to była jej ciekawość. Wszędzie jej było pełno, podejmowała decyzję, które niekoniecznie były dobre dla niej, ani dla otoczenia. Mimo że dostała wiele ostrzeń robi daną rzecz ignorując je. I z jednej strony rozumiałam jej ciekawość świata przez to w jakim środowisku się wychowywała dotychczas, a z drugiej nie potrafiłam zrozumieć niekiedy jej postępowania. Inne postacie mam wrażenie były tłem, które się rozmyło po jakimś czasie. Nie zżyłam się z nimi w żaden sposób, toteż zakończenie nie wywarło na mnie większego wrażenia. Po prostu było. Jedyna postać jaka mnie faktycznie zainteresowała, był Pan Domu, ale o nim również dowiadujemy się mało. Było dużo wątków, które mogły zostać rozwinięte, które miały potencjał. Książka może i byłaby grubsza, ale moim zdaniem zyskałaby na tym więcej.
Niestety strasznie się zawiodłam. Niemniej na pewno dam szansę innym książkom Schwab.

,,Gallant" autorstwa V.E. Schwab to książka, która przenosi nas w mroczną historię Olivii, dziewczyny, która została osierocona. Wkrótce jednak jej życie zmienia się za sprawą pewnego listu, który sprowadza ją do posiadłości zwanej Gallantem.

Miało być mrocznie. Czy było? Było. Czy ta książka była zaskoczeniem? Nie bardzo. Przyciągnęła mnie do niej ładna okładka i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dooku to jedna z bardziej znanych postaci ze Star Wars. Książka ,,Star Wars. Dooku. Stracony dla Jedi" opowiada nam o jego przeszłości i o tym jak wyglądała jego droga, zanim stał się Darth Tyranusem.

Nigdy nie darzyłam postaci Dooku szczególną sympatią. Dlatego po książce nie spodziewałam się czegoś wielkiego, podeszłam nawet do niej z lekką niechęcią, co nie ułatwiał fakt, że książka napisana jest jak dramat.

Okazało się, że format książki był wręcz strzałem w dziesiątkę. Mimo szczątkowych opisów emocji, czy otoczenia, byłam w stanie sobie to wszystko wyobrazić i jestem pod wielkim wrażeniem tego, że można napisać taką książkę w sposób, który zaangażuje czytelnika. Jest objętościowo spora, ale dość szybko się ją czyta i myślę, że dałoby się skończyć ją w bardzo krótkim czasie.

Towarzyszymy Dooku już od momentu, kiedy jest adeptem, kiedy wrócił na swoją rodzinną planetę, kiedy został padawanem Yody, aż po czas kiedy sam został mistrzem, a później… hrabią. Mamy okazję poznać nowe postacie, a także te, które w jakiś sposób już poznaliśmy z uniwersum Star Wars. Bardzo zaintrygowała mnie postać Sifo-Dyasa, a także jego mistrzyni, która miała dość kontrowersyjne podejście do bycia Jedi. Książka przybliża nam również to, jak zakon funkcjonował i z jakimi absurdami nieraz musiał się zmierzyć Dooku. Po zamknięciu książki miałam poczucie, że rozumiem hrabię, a nawet poczułam do niego sympatię. Brakowało mi jedynie momentu, w którym dowiemy się o tym jak dokładnie doszło do tego, że ostatecznie nawiązał współpracę z Palpatinem, bo nasz Imperator pojawia się dosłownie na chwilę w dość randomowym momencie i trochę się tym zawiodłam.
Co do samej Asajj Ventress, osobiście mi jej obecność nie przeszkadzała. Uważam, że przejścia pomiędzy wątkami są dość płynnie poprowadzone i prowadzą do naprawdę zaskakującego zakończenia.

Jeżeli ktoś chciałby zgłębić historię Darth Tyranusa, to myślę, że książka mu się spodoba. Może nie jest idealna i dla niektórych nie będzie to odkrycie koła na nowo, ale ja jestem zadowolona z lektury i miło wspominam przy niej czas.

Dooku to jedna z bardziej znanych postaci ze Star Wars. Książka ,,Star Wars. Dooku. Stracony dla Jedi" opowiada nam o jego przeszłości i o tym jak wyglądała jego droga, zanim stał się Darth Tyranusem.

Nigdy nie darzyłam postaci Dooku szczególną sympatią. Dlatego po książce nie spodziewałam się czegoś wielkiego, podeszłam nawet do niej z lekką niechęcią, co nie ułatwiał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Legendy i Latte" to ciepła opowieść o kawiarnii o tej samej nazwie, prowadzonej przez orczycę Viv. W dodatku w miejscu, gdzie nikt o takowym napoju jeszcze nie słyszał!

Przede wszystkim zachwyciło mnie połączenie lekkiej fantastyki z takim codziennym życiem, które prowadzi Viv w czasie otwierania swojej kawiarni. Dało mi to takie poczucie komfortu i wyjścia ze schematu jeżeli chodzi o fantastykę.

Viv poznajemy już przed założeniem kawiarni i towarzyszymy jej przez cały ten proces. W międzyczasie spotyka wiele przeszkód na drodze, jak i postaci, które jej pomagają je pokonać. Wszystkie te postacie mają wyjątkowe umiejętności i charaktery, co też pozwala kawiarni się rozwijać i czynić z niej miejsce pełne spotkań oraz rodzinnej atmosfery.

Powiem szczerze, że nie wiem, co powinnam jeszcze napisać odnośnie tej książki. Podobała mi się kreacja świata, który nie był zbyt skomplikowany, podobały mi się postacie (gdzie widać, że każdy z nich się różni od siebie), opisy otoczenia, uczuć czy nawet doznań kiedy bohaterowie próbują czy to kawy, czy przepysznych wypieków Naparstka
Dzięki tej książce, spędziłam miło czas i cieszyłam się każdą chwilą spędzoną na czytaniu, nie zwracając uwagi na to, ile stron jest już za mną. A to chyba właśnie najważniejsze! Było wiele momentów, w których się uśmiechałam, w których mocno kibicowałam Viv, ale też takie, w których płakałam ze wzruszenia.

Gorąco wam polecam sięgnąć po ,,Legendy i Latte" jeżeli chcecie coś lekkiego i niezobowiązującego, a zarazem oczekujecie wątku fantastycznego, który nie przeważa w książce!

,,Legendy i Latte" to ciepła opowieść o kawiarnii o tej samej nazwie, prowadzonej przez orczycę Viv. W dodatku w miejscu, gdzie nikt o takowym napoju jeszcze nie słyszał!

Przede wszystkim zachwyciło mnie połączenie lekkiej fantastyki z takim codziennym życiem, które prowadzi Viv w czasie otwierania swojej kawiarni. Dało mi to takie poczucie komfortu i wyjścia ze schematu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Na wschód od Breslau" to książka, która rozgrywa się w niemieckim Wrocławiu w czasie wojny. Główną bohaterką jest Dina Neugebauer, która pochodzi z bogatej rodziny, tym samym zaskarbiając sobie miejsce w Breslauskiej elicie, która
bywa bardzo okrutna. Niespodziewanie wszystko się zmienia wraz z jednym wydarzeniem, a do życia młodej kobiety wkracza Aleks, który jak się okazuje, jest Polskim szpiegiem.

Ta historia była zarazem piękna jak i tragiczna. Szczerze nie przepadam za miłością od pierwszego wejrzenia w książkach, ale tu mi to jakoś zagrało. Polubiłam zarówno postać Diny jak i Aleksa, którym w pewnym momencie zaczęłam mocno kibicować. Urzekła mnie ta ewolucja bohaterów, wraz z następnymi kartkami powieści, którą chyba najbardziej widać u Diny. Bohaterka dostosowuje się do nowej rzeczywistości, gdzie zaczyna brakować jej pieniędzy, do których była tak przyzwyczajona. Dostrzega okrucieństwo narodu niemieckiego, oraz samej wojny. Wątek toksycznego środowiska elity w Breslau został moim zdaniem dobrze przedstawiony i wzbudza w czytelniku złość, nieraz nawet odrazę. Pojawia się też wątek antysemityzmu, oraz obozu zagłady, gdzie nie sposób powstrzymać żalu o to, że takie potworności miały miejsce w przeszłości.
Niesamowite jest to, ile ta powieść przekazuje emocji i uczuć. Czytając końcówkę, siedziałam jak na szpilkach i nie mogłam wręcz oderwać się od lektury. Byłam ciekawa czy los pozwoli Dinie i Aleksowi żyć szczęśliwie, czy pozwoli im odbudować swoje życie po wojnie.

Bardzo podobał mi się styl pisarski autorki, który okazał się płynny i nie wstrzymujący niepotrzebnie akcji.

Jeżeli ktoś szuka wzruszającej historii miłosnej, lubi książki dziejące się w czasach II wojny światowej i chce powieści, od której nie będzie się mógł oderwać, to ,,Na wschód od Breslau" powinien wam się spodobać!

,,Na wschód od Breslau" to książka, która rozgrywa się w niemieckim Wrocławiu w czasie wojny. Główną bohaterką jest Dina Neugebauer, która pochodzi z bogatej rodziny, tym samym zaskarbiając sobie miejsce w Breslauskiej elicie, która
bywa bardzo okrutna. Niespodziewanie wszystko się zmienia wraz z jednym wydarzeniem, a do życia młodej kobiety wkracza Aleks, który jak się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Szeptucha” to pierwszy tom cyklu „Kwiatu Paproci”. Jest to opowieść osadzona w Polsce, w której główną wiarą jest religia Słowian. Nasza główna bohaterka, Gosława Brzózka, pragnie zostać lekarzem, jednak los chciał, żeby wyjechała do rodzinnych stron na praktyki u szeptuchy. Gosia jednak nie jest osobą, która wierzy w ziołolecznictwo, a już tym bardziej w bogów. Wszystko to sprawia, że praktyki u starszej kobiety są dla niej jak kara, ale wkrótce wszystko ma się zmienić…

Katarzyna Berenika Miszczuk była niegdyś moją ulubioną polską autorką. Dawno jednak nie miałam okazji zapoznać się z jej książkami, bo jakoś było mi nie po drodze. Sięgając po „Szeptuchę”, przypomniałam sobie, dlaczego jako nastolatka lubiłam wczytywać się w jej książki. Niezaprzeczalnym plusem „Szeptuchy” jest to, że jest lekką i przyjemną książką, powiedziałabym, że niezobowiązującą, ponieważ jej fabuła jest prosta, aczkolwiek wciągająca. Jest w niej trochę humoru, wprowadzającego w bardzo luźny nastrój. Podoba mi się ten klimat słowiańskości, który widać na każdym kroku, ale tutaj nie jestem w stanie ocenić, czy autorka dobrze przedstawiła wierzenia Słowian, ponieważ jest to moje pierwsze „poważniejsze” zetknięcie z tą wiarą. W tej książce spotkamy kilku bardziej znanych bogów, o których pewnie gdzieś kiedyś słyszeliście, a także stworzenia takie jak strzyga, utopiec, wąpierz czy leszy, które znam już z innych tekstów kultury. Nie jest to jednak Wiedźmin, gdzie główny bohater spotyka takie istoty na każdym kroku, jest to bardziej takie tło całej opowieści. Opisy obrzędów były dla mnie szczególnie interesujące pod względem poznawania rodzimej wiary. Czułam się po prostu, jakbym w nich uczestniczyła, co moim zdaniem jest ogromną zaletą tej książki.
Jeżeli chodzi o postacie, to najbardziej chyba polubiłam szeptuchę. Zaintrygowała mnie ta babcia, która zna przepisy na świetne leki oraz specyfiki, a także… Zna chwyty marketingowe. Mimo że bywa surowa względem głównej bohaterki, to widać, że bardzo jej zależy na Gosławie i troszczy się o nią na swój sposób. Mieszko dla mnie był trochę nijaki, poniekąd liczę, że w kolejnych tomach poznam go bardziej, zaś jeżeli chodzi o Gosię, to mimo że mnie momentami irytowała, jakoś ją polubiłam. Pomimo bycia „wybrańcem”, jestem zaintrygowana jej dalszymi losami i tego, jaki bogowie mają wobec niej plany.

Były jednak rzeczy, które trochę mi przeszkadzały czy irytowały podczas słuchania. Coś czego mi brakowało w tej opowieści, to nieco dokładniejsze przedstawienie świata. Religia w końcu kształtuje społeczeństwo dość mocno i potrafi je zmienić. Nie ma chociażby żadnej wzmianki o tym w jaki sposób wierzący obchodzą święta w miastach, czy są jakieś świątynie poświęcone słowiańskim bogom, a nie ukrywam że byłam tego bardzo ciekawa. Kolejnym aspektem, którego mi zabrakło, to więcej szczegółów praktyk u samej szeptuchy. Wiecie, robienie wspólnie specyfików, chodzenie po lasach w poszukiwaniu ziół etc. Myślę że fajnie by to urozmaiciło samą opowieść i mogłoby posłużyć jako rozwinięcie relacji naszych bohaterek. No i wątek romantyczny ani mnie nie cieplił, ani nie ziębił. Po prostu był. Sądzę, że można było to nieco inaczej rozwiązać, zwłaszcza że momentami Gosia zachowywała się jak zauroczona nastolatka, która uporczywie próbuje znaleźć sobie chłopaka, a nie jak dwudziestokilkuletnia kobieta. Nie do końca mi to grało z resztą opowieści.

Koniec końców uważam, że mimo wad jest to książka warta uwagi, jeżeli komuś nie przeszkadza wątek romantyczny, a chce coś w słowiańskich klimatach, coś lekkiego, przy czym nie trzeba się super skupiać. Uważam, że jest to fajna książka, która może trochę zapoznać z naszą rodzimą wiarą, która jest niesamowicie ciekawa. I oczywiście oceniam tu tylko pierwszy tom cyklu, nie zaprzeczam że być może w kolejnych częściach poznam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.

„Szeptucha” to pierwszy tom cyklu „Kwiatu Paproci”. Jest to opowieść osadzona w Polsce, w której główną wiarą jest religia Słowian. Nasza główna bohaterka, Gosława Brzózka, pragnie zostać lekarzem, jednak los chciał, żeby wyjechała do rodzinnych stron na praktyki u szeptuchy. Gosia jednak nie jest osobą, która wierzy w ziołolecznictwo, a już tym bardziej w bogów. Wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ślad Wody” to krótka książka, która jest wstępem do następnych tomów cyklu „Ślady Leszego”. Poleciła mi go moja przyjaciółka i tak jak zakładała, od razu mi się spodobało. Przede wszystkim słowiańskie klimaty są tam wszechobecne. Myślę, że tym którzy czytali „Szeptuchę” i chcieliby trochę więcej naszej rodzimej wiary, to się nie zwiodą. Na myśl trochę mi przychodzi Wiedźmin przez dobór słownictwa, oraz czasy w których została umieszczona akcja. Głównej bohaterki nie da się moim zdaniem nie lubić. Było mi jej bardzo szkoda przez to jaki los ją spotkał oraz jak została wykluczona ze społeczeństwa między innymi za swój wygląd. W czasie tej godziny słuchania naprawdę dużo się dzieje. Jest mrocznie, ale jest też dużo humoru. Plusem jest to, że na końcu jest słowniczek, który wyjaśnia poszczególne słowa, obrzędy czy to czym dane bóstwo się zajmowało. Jeżeli ktoś zaczyna przygodę z książkami w klimatach słowiańskich wierzeń, to myślę że będzie to idealny wybór. Zaznaczam jednak, że jest to raczej pozycja dla nieco starszych czytelników

„Ślad Wody” to krótka książka, która jest wstępem do następnych tomów cyklu „Ślady Leszego”. Poleciła mi go moja przyjaciółka i tak jak zakładała, od razu mi się spodobało. Przede wszystkim słowiańskie klimaty są tam wszechobecne. Myślę, że tym którzy czytali „Szeptuchę” i chcieliby trochę więcej naszej rodzimej wiary, to się nie zwiodą. Na myśl trochę mi przychodzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Lista Szczęścia” to opowieść o dziewczynie o imieniu Emily, która straciła swoją mamę w wyniku choroby. Los splata jej ścieżkę ze ścieżką Blake, dzięki której odnajduje listę napisaną przez zmarłą matkę, która jest swojego rodzaju celami, przybliżające kobietę do szczęścia. Tu zaczyna się przygoda dziewczyn w środku lata, pełna radości, wyzwań, ale również i trudności, które stają na ich drodze do szczęścia. 

„Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato” 

To była książka, przy której świetnie spędziłam czas, czytając ją. Jest to jednotomówka napisana lekkim piórem (pomimo że mówi też o trudnych tematach), dobra na wieczór pod kocykiem z herbatą, by poczuć klimat wakacji i błogiego lata pełnego przygód. „Lista Szczęścia” opowiada przede wszystkim o tym, że warto czasem wyjść poza swoją strefę komfortu i spróbować nowych rzeczy, bo, pomimo że coś może się wydawać straszne oraz/lub niewykonalne, okazuje się, że strach był nieadekwatny, a dana czynność, mimo że jest trudna lub niepozorna, sprawia nam mnóstwo frajdy, o czym przekonuje się nasza główna bohaterka. Oprócz tego w książce znajdziemy trudne tematy jak strata bliskiej osoby, utratą zaufania przez przyjaciół, trudności w otworzeniu się przed innymi. Z tym wszystkim musiała się zmierzyć Emily, która okazała się bardzo silną dziewczyną, pomimo tego co przeszła od śmierci swojej mamy. Znalazła w sobie to niepokonane lato, o którym jest mowa w cytacie powyżej, pochodzącego z książki Alberta Camusa, którego fragment przewija się w tej historii co jakiś czas. Coś, co mi sprawiało frajdę podczas czytania to to, jak lista przybliżała do siebie główne bohaterki, oraz to jak ich relacja się rozwijała na przestrzeni kolejnych rozdziałów. Niesamowite było dla mnie to, że odnalazłam w tym wszystkim siebie na początku swojej drogi na terapii, gdzie sama miałam podobną listę celów do realizacji, które napędzały mnie do działania. Tym bardziej byłam w stanie zrozumieć Emily i to, co czuła odkrywając siebie. „Lista Szczęścia” to niesamowita książka, o której mogłabym się naprawdę długo rozpisywać. Jest taka zwyczajna, ludzka, dzięki czemu możemy w tym poniekąd znaleźć siebie, zatrzymać się, zastanowić, zainspirować się do tego, by zrobić coś dla siebie, bez obawy co powiedzą inni. Pod koniec naprawdę walczyłam z tym, żeby nie uronić łez wzruszenia, jednocześnie rozpaczając nad tym, że ta historia się już skończyła. Koniecznie przeczytajcie!

„Lista Szczęścia” to opowieść o dziewczynie o imieniu Emily, która straciła swoją mamę w wyniku choroby. Los splata jej ścieżkę ze ścieżką Blake, dzięki której odnajduje listę napisaną przez zmarłą matkę, która jest swojego rodzaju celami, przybliżające kobietę do szczęścia. Tu zaczyna się przygoda dziewczyn w środku lata, pełna radości, wyzwań, ale również i trudności,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Pamiętnik córki seryjnego mordercy” autorstwa L.A. Detwiler to pierwsza książka tego gatunku, którą miałam okazję przeczytać. Jest prowadzona na przełomie kilku lat w formie wspomnianego w tytule pamiętnika, przez Ruby Marlowe, która opowiada w nim o swoim życiu i przerażającej tajemnicy swojego ojca. 

Początkowo nie byłam przekonana do tej książki, ze względu na specyficzny charakter głównej bohaterki, ale po jakimś czasie czytania, wciągnęłam się i naprawdę mi się spodobała. A stało się tak głównie ze względu w sposób, jaki została poprowadzona fabuła, ponieważ od czasu pierwszego wydarzenia, którego Ruby była świadkiem, dużo się dzieje. Chciałam wiedzieć, co się stanie dalej, a w głowie kotłowało mi się mnóstwo pytań, na które chciałam poznać odpowiedź. Niewątpliwym atutem tej książki jest sama postać Ruby, która została napisana naprawdę dobrze, mimo swojego specyficznego charakteru, o którym wspomniałam. Nasza bohaterka jest bowiem zaburzona rozwojowo, co widać już od pierwszych wpisów w pamiętniku i jak dla mnie zostało świetnie to przedstawione. Nie będę jednak ukrywać, że czasem było to dla mnie w jakiś sposób irytujące, bo nie mogłam zrozumieć zachowania dziewczyny. Ruby ujawnia nam poprzez swój pamiętnik tajemnice swojego umysłu, tego jak postrzega różne sytuacje i to jak bardzo ubóstwia swojego ojca, mimo że wie, iż to, co robi, jest w jakiś sposób złe. Do tego wniosku dochodzi jednak wraz z wiekiem, a mimo to ojciec Ruby dalej jest w jej oczach kimś wielkim, oraz czuje obsesyjną potrzebę chronienia go przed innymi. Kiedy doszłam do punktu kulminacyjnego, trochę nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje, ale postępowanie bohaterów nie odbywa się bez konsekwencji, pomimo że dziewczyna uważa, iż będzie inaczej. Epilog jest świetnym podsumowaniem książki i swego rodzaju morałem dla ludzi o tym, że dzieciństwo i wzorce, jakie dostajemy jako dzieci, wpływa na naszą psychikę i postępowania w późniejszym czasie. 

Dobrze spędziłam czas, czytając tę książkę, z pewnością będę sięgać częściej po ten gatunek. 

„Pamiętnik córki seryjnego mordercy” autorstwa L.A. Detwiler to pierwsza książka tego gatunku, którą miałam okazję przeczytać. Jest prowadzona na przełomie kilku lat w formie wspomnianego w tytule pamiętnika, przez Ruby Marlowe, która opowiada w nim o swoim życiu i przerażającej tajemnicy swojego ojca. 

Początkowo nie byłam przekonana do tej książki, ze względu na...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Opowieść podręcznej. Powieść graficzna Margaret Atwood, Renée Nault
Ocena 8,1
Opowieść podrę... Margaret Atwood, Re...

Na półkach:

„Opowieść Podręcznej” przedstawiona tutaj, to powieść graficzna opowiadanej z perspektywy Fredy, tytułowej Podręcznej, która nie ma żadnych praw, podobnie jak inne kobiety w Republice Gileadu. Jest to powieść dystopijna, czyli taka, która przedstawia czarną wizję przyszłości. I taka ona jest. Okrutna, przerażająca, aczkolwiek bardzo pouczająca. W świecie wykreowanym przez Margaret Atwood kobiety są traktowane jak naczynia, mające na celu rodzenie kolejnych dzieci. W tej kategorii kobiety są klasyfikowane jako przydatne/nieprzydatne. A gdy nie są już potrzebne lub nie udało im się spełnić swojego „powołania”, zostają wywożone do czegoś w rodzaju obozu pracy. Żadna z nich nie mogła mieć zainteresowań, swoich marzeń, swojego zdania… Właściwie dziwiłam się, że mają prawo w ogóle oddychać. Rzeczywistość ukazana w tej książce jest tak realistycznie przedstawiona, że odnosi się wrażenie, że takie coś mogłoby mieć kiedyś miejsce (i oby nigdy do tego nie doszło). Główna bohaterka często wraca myślami do sytuacji sprzed wydarzeń, gdy kobiety z dnia na dzień traciły swoje prawa. Freda zdaje się tęsknić za tamtymi czasami, ale z kolejnej strony wydaje się postacią, która jest pogodzona ze swoim losem. Widzi, że jako jednostka niewiele może zdziałać, oraz dostrzega, że ten system jest po prostu chory. Była to bardzo dobijająca lektura, ale nie żałuję jej przeczytania. Pokazała mi jeszcze bardziej, jak istotne są prawa kobiet i jak istotne jest to, żeby istniało równouprawnienie, którego w tej powieści graficznej nie ma, zostało zatracone. Podczas czytania towarzyszył mi na zamianę gniew, smutek, rozżalenie z powodu losu kobiet. Sama kreska jest w porządku, uważam, że kolory i same ilustracje idealnie oddają klimat całej powieści. Dodam jeszcze, że to było moje pierwsze zetknięcie się z tą historią. Nie czytałam książki, ani nie oglądałam serialu, ale być może w przyszłości się to zmieni.

„Opowieść Podręcznej” przedstawiona tutaj, to powieść graficzna opowiadanej z perspektywy Fredy, tytułowej Podręcznej, która nie ma żadnych praw, podobnie jak inne kobiety w Republice Gileadu. Jest to powieść dystopijna, czyli taka, która przedstawia czarną wizję przyszłości. I taka ona jest. Okrutna, przerażająca, aczkolwiek bardzo pouczająca. W świecie wykreowanym przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Miasto Mosiądzu to książka, którą ciężko streścić w kilku zdaniach. Jest to barwna fantastyka, w której dużo się dzieje, a w dodatku jej fabuła jest osadzona na Bliskim Wschodzie, co ją wyróżnia na tle innych znanych nam tytułów. Książka zachwyca przede wszystkim dobrze wykreowanym światem, chociaż trzeba trochę rozdziałów przeczytać, żeby się zorientować, jakie są struktury społeczne, jak wygląda system magiczny etc. W tej książce dużo się dzieje. Co chwilę coś zaskakuje naszych bohaterów, chociaż raz na jakiś czas zdarzały się momenty, które były bardziej spokojne, momentami nawet nudne, ale dało się to zdzierżyć. Jest tu dużo polityki i intryg, co nie każdemu może podpasować, ale dla mnie było w tym coś ciekawego, dzięki czemu brnęłam przez kolejne rozdziały, zaciekawiona co się stanie dalej. Niektóre wątki są już znane w literaturze fantastycznej od kiedy dinozaury chodziły po tym świecie, ale nie uważam tego za wadę, bo książka jest interesująco napisana i spędziłam przy niej miło czas. Jeżeli chodzi o bohaterów to najbardziej polubiłam się z Darą, a Ali, który jest jednym z głównych bohaterów, pod koniec również zbudził moją sympatię, mimo że na początku wydawał mi się nudną postacią. Wszyscy jednak mają te dobre, jak i te złe cechy, oraz skrywają jakieś tajemnice. Zgodzę się jednak, że da się czasem pogubić w tym co się dzieje, kto jest kim, a niektóre słowa czy określenia bardziej utrudniają czytanie oraz wyobrażanie sobie niektórych rzeczy, dlatego plusem jest słowniczek na końcu i wyjaśnienie dobitnie w nim struktur społecznych, chociaż uważam, że powinno być to po prostu lepiej opisane w samej książce. A co do opisów i samego pióra autorki, to osobiście mi się bardzo podoba. Jest lekkie i przyjemne, a opisy w większości nie przeszkadzają w rozwijaniu się akcji i tworzą spójną całość. Uważam to za dobry debiut i z pewnością sięgnę po następny tom! 

Miasto Mosiądzu to książka, którą ciężko streścić w kilku zdaniach. Jest to barwna fantastyka, w której dużo się dzieje, a w dodatku jej fabuła jest osadzona na Bliskim Wschodzie, co ją wyróżnia na tle innych znanych nam tytułów. Książka zachwyca przede wszystkim dobrze wykreowanym światem, chociaż trzeba trochę rozdziałów przeczytać, żeby się zorientować, jakie są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fabuła leży, myślałam że będzie to miało więcej przekazu. Osobiście też odczułam za mało klimatu słowiańskiego, ale może dla kogoś będzie to wystarczające. Za to kreska przepiękna i to jest jedyny plus tego komiksu

Fabuła leży, myślałam że będzie to miało więcej przekazu. Osobiście też odczułam za mało klimatu słowiańskiego, ale może dla kogoś będzie to wystarczające. Za to kreska przepiękna i to jest jedyny plus tego komiksu

Pokaż mimo to