-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
Chciałem zobaczyć na czym polega fenomen Felixa i spółki. Sięgnąłem akurat po tą część, gdyż jest dostępna za darmo w internecie. Choć dość wolno czytam, książkę pochłonąłem bardzo szybko. Ciekawa intryga, duża ilość humoru i tajemnica, którą czytalnik odkrywa wraz z bohaterami. Na pewno nie będzie to ostatnia książka jaką przeczytam z tej serii.
Chciałem zobaczyć na czym polega fenomen Felixa i spółki. Sięgnąłem akurat po tą część, gdyż jest dostępna za darmo w internecie. Choć dość wolno czytam, książkę pochłonąłem bardzo szybko. Ciekawa intryga, duża ilość humoru i tajemnica, którą czytalnik odkrywa wraz z bohaterami. Na pewno nie będzie to ostatnia książka jaką przeczytam z tej serii.
Pokaż mimo to
Na letnie, leniwe popołudnie świetna będzie książka Andrzeja Wróblewskiego “Uczeni w anegdocie”. Autor od wielu lat zbiera i publikuje w miesięczniku “Wiedza i Życie” ciekawostki z życia naukowców. Przeciętnemu obywatelowi uczony kojarzy się z osobą poważną, drętwą i nudną. Tymczasem naukowcy to tylko ludzie. Czasami bywają roztargnieni, czasami mają dziwne poczucie humoru i zazwyczaj nie brak im ciekawych perypetii:
"Chęć obserwacji przejścia Wenus przed tarczą Słońca była też przyczyną perypetii wielkiego pechowca, jakim był francuski astronom Guillaume Legentil (1725-1792). Przejście Wenus, oczekiwane 6 czerwca 1761 roku, miało być najlepiej widoczne z południowej Azji, toteż Legentil wybrał się do miasta Pondicherry w Indiach, należącego wówczas do Francji. Na nieszczęście w owym czasie toczyła się miedzy Francją i Anglią wojna siedmioletnia, która nie ominęła kolonii obu państw w Indiach. Wypadki wojenne tak opóźniły podróż Legentila, ze przybył na miejsce już po tym wydarzeniu astronomicznym. Ponieważ następne przejście Wenus przed tarczą Słońca miało nastąpić za osiem lat, 3 czerwca 1769 roku, Legentil postanowił przeczekać ten okres na miejscu, nie chcąc znów ryzykować spóźnienia. Ale pech chciał, że w tym dniu w okolicy, w której przebywał, niebo zasnuły chmury, chociaż poprzedniego i następnego dnia była piękna pogoda. Na kolejne przejście Wenus trzeba by było czekać ponad 100 lat, do roku 1874, toteż zawiedziony astronom zwinął manatki i wyruszył do Francji. Po drodze statek, którym płynął dwukrotnie się rozbijał, a kiedy wreszcie, pokonując przeciwności losu, powrócił do Paryża po przeszło jedenastu latach nieobecności, okazało się, że wszyscy uważali go za zmarłego, zaś jego majątek został już dawno podzielony między spadkobierców."
Wyjdź więc do parku, znajdź wygodną ławeczkę i rozkoszuj się książką napisaną lekkim piórem o perypetiach pewnych naukowców.
Na letnie, leniwe popołudnie świetna będzie książka Andrzeja Wróblewskiego “Uczeni w anegdocie”. Autor od wielu lat zbiera i publikuje w miesięczniku “Wiedza i Życie” ciekawostki z życia naukowców. Przeciętnemu obywatelowi uczony kojarzy się z osobą poważną, drętwą i nudną. Tymczasem naukowcy to tylko ludzie. Czasami bywają roztargnieni, czasami mają dziwne poczucie humoru...
więcej mniej Pokaż mimo toZbiór bardzo ciekawych artykułów wziętych z miesięcznika Focus. Bardzo dobra lektura do pociągu, w parku albo przy kominku.
Zbiór bardzo ciekawych artykułów wziętych z miesięcznika Focus. Bardzo dobra lektura do pociągu, w parku albo przy kominku.
Pokaż mimo toBardzo dobra książka. Sięgam po nią wielokrotnie wtedy kiedy nic mi się nie chce. Potrafi dobrze zmotywować i naładować baterie pozytywną energią.
Bardzo dobra książka. Sięgam po nią wielokrotnie wtedy kiedy nic mi się nie chce. Potrafi dobrze zmotywować i naładować baterie pozytywną energią.
Pokaż mimo to
Pomijając już fakt, czy ranking przedstawiony przez autora jest słuszny, książka przedstawia sylwetki uczonych w sposób suchy i bardzo nudny. A przecież historia nauki i dokonywanych odkryć potrafi być fascynująca!
Plus za przedstawienie osiągnięć naukowców o których nigdy nie słyszałem.
Pomijając już fakt, czy ranking przedstawiony przez autora jest słuszny, książka przedstawia sylwetki uczonych w sposób suchy i bardzo nudny. A przecież historia nauki i dokonywanych odkryć potrafi być fascynująca!
Plus za przedstawienie osiągnięć naukowców o których nigdy nie słyszałem.
Jestem znów niezdecydowany co do oceny i znajduje się pomiędzy tymi, których książka zachwyciła a tymi którzy nie doczytali jej do końca. Nie dziwie się szczerze mówiąc jednym i drugim. Na początku autorka pisze o historii tego jak nauka radziła sobie z duchami. To było miejscami nawet ciekawe, ale strasznie przydługawe i nudne. Pod koniec książki dochodzimy do miejsca w którym autorka mówi co współcześnie nauka mówi o duchach. I to jest naprawdę fascynujące, szkoda że pisze o tym tak pobieżnie...
Jestem znów niezdecydowany co do oceny i znajduje się pomiędzy tymi, których książka zachwyciła a tymi którzy nie doczytali jej do końca. Nie dziwie się szczerze mówiąc jednym i drugim. Na początku autorka pisze o historii tego jak nauka radziła sobie z duchami. To było miejscami nawet ciekawe, ale strasznie przydługawe i nudne. Pod koniec książki dochodzimy do miejsca w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Znowu mam bardzo wielkie trudności z ocenieniem książki.
Z jednej strony mamy tu wiele ciekawych koncepcji (jak choćby pytanie o życie, wszechświat i wszystko) i nie uchodzi w moich kręgach (zajmuje się informatyką) aby takich rzeczy nie znać.
Z drugiej zaś strony, książka mało mnie śmieszyła. Była dla mnie wręcz miejscami nudna i często przypominała swoją konstrukcją kolaż.
Podsumowując - przeczytać należy, ale może nie zachwycić.
Znowu mam bardzo wielkie trudności z ocenieniem książki.
Z jednej strony mamy tu wiele ciekawych koncepcji (jak choćby pytanie o życie, wszechświat i wszystko) i nie uchodzi w moich kręgach (zajmuje się informatyką) aby takich rzeczy nie znać.
Z drugiej zaś strony, książka mało mnie śmieszyła. Była dla mnie wręcz miejscami nudna i często przypominała swoją konstrukcją...
Zbiór opowiadań. Część mi się podobała, natomiast część nie. Uważam, że dla tej "lepszej części" warto przeczytać całość.
Zbiór opowiadań. Część mi się podobała, natomiast część nie. Uważam, że dla tej "lepszej części" warto przeczytać całość.
Pokaż mimo to
Jak głosi wstęp - w 1985 roku kilku studentów zapytało Marka Kordosa, czy skoro podczas swoich wykładów opowiada anegdoty historyczne, to czy nie mógłby poprowadzić wykład składający się wyłącznie z anegdot. Odpowiedział, że nie mógłby. Na pytanie dlaczego, odpowiedział, że nie potrafi. Jednak na pytanie “a czy mógłby się pan nauczyć”, odpowiedział “mógłbym” - bo co innego mógł studentom odpowiedzieć? Tak narodziły się wykłady z historii matematyki. Choć wykład nie jest obowiązkowy, to na Uniwersytecie Warszawskim zapisują się na niego wszyscy studenci matematyki i informatyki. “Przykład jest zaraźliwy - o wykład taki poprosiła mnie Politechnika, Wyższa Szkoła Rolniczo-Pedagogiczna w Siedlcach, organizatorzy różnych kursów dokształcających itd. O ile zdołałem się zorientować, wykład mój stanowił element rozrywkowy ożywiający standardowe nauczanie”. Sam uczęszczałem na wykład. Posiadam również książkę i z chęcią do niej wracam.
W tym miejscu zazwyczaj prezentuję cytat z książki. Jednak tym razem postanowiłem zaprezentować kilka cytatów Marka Kordosa, które zanotowałem na marginesie podczas wykładów:
Piastował on urząd tyrana - odpowiednik dzisiejszego prezydenta.
Mamy staw, po którym pływa… żeby się nie narazić, gęś.
I okazuje się, że ta linia przechodzi przez trzy punkty i nie musi być wystarczająco gruba.
Płaszczyzna Gaussa - to znaczy, jak nietrudno się domyślić, taka rzecz, którą wymyślił Euler.
Rodzice Klaudiusza Ptolemeusza mieli fantazję… To tak jakby u nas nazwać dziecko Piast Jagiellończyk.
Wymoczek to nie jest, jakby mogła nazwa wskazywać, typurody męskiej, tylko to jest coś, co można wymoczyć z siana.
Mury Cyklopowe powstawały przez kilka pokoleń! Kilku pokoleń!!! Dziś trudno to zrozumieć… może tylko warszawiacy mogą to zrozumieć bo w Warszawie się buduje metro…
Wniosek z tego jest jeden. Jak dziecko idzie do przedszkola, to rodzice tłumaczą mu: “Pamiętaj Jasiu, że żyjemy w przestrzeni Euklidesowej, gdzie podobieństwa tworzą grupę automorfizmów”…
Gra była minimalnie wygrywająca dla bankiera. Gdyby w widoczny sposób ograbiała ona grających na rzecz prowadzącego grę właściciela, to zginąłby on szybko z nożem w plecach. Regulaminy typu totolotek są możliwe tylko w dwudziestowiecznych społeczeństwach.
Jedna z moich ulubionych historii to ta w której do sali podczas wykładu przyszedł nieznany nam pan. Stanął jak pień i patrzył się w naszą stronę, my (studenci) w jego, a Marek Kordos dalej prowadził wykład. W końcu się zdenerwował, że nie poświęcamy mu wystarczającej uwagi krzyknął: “Zwykła arytmetyka liczb naturalnych! Pan ławki liczy!”.
Słowo “wykłady” w tytule książki może niektórych przerazić. Jednak jak napisał w recenzji Andrzej Białynicki-Birula: “Beletrystyczny miejscami charakter tej książki, gawędziarski styl, wartka fabuła opowieści, różni ją od akademickich podręczników i sprawia, że jej lektura jest lekka, tak że można ją nawet czytać w pociągu, ale sądzę, że więcej przyjemności da obcowanie z nią w fotelu zacisznego pokoju”.
Jak głosi wstęp - w 1985 roku kilku studentów zapytało Marka Kordosa, czy skoro podczas swoich wykładów opowiada anegdoty historyczne, to czy nie mógłby poprowadzić wykład składający się wyłącznie z anegdot. Odpowiedział, że nie mógłby. Na pytanie dlaczego, odpowiedział, że nie potrafi. Jednak na pytanie “a czy mógłby się pan nauczyć”, odpowiedział “mógłbym” - bo co innego...
więcej Pokaż mimo to