-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2
-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
Autor naprawił swój związek poprzez wprowadzenie prostego nawyku codziennego wysyłania miłej wiadomości do swojej dziewczyny - tak oto powstała cała koncepcja piętrzenia nawyków, czyli wprowadzenia łatwych i prostych czynności. Pomysł zapoczątkowania koncepcji jest ciekawszy od samej książki...
Książka oryginalnie ukazała się w 2014 roku (polska wersja w 2016), jednak problemem jest to, że już wtedy można było ją nazwać przestarzałą. Dlaczego? Ano dlatego, że prawdopodobnie już wtedy pomysły na drobne nawyki można było sobie spokojnie znaleźć na przypadkowych artykułach z blogów, więc taka publikacja miałaby rację bytu co najwyżej za czasów mniejszej powszechności Internetu. Teraz nie tylko takie, a nawet dużo lepsze nawyki można znaleźć na losowych artykułach o tej tematyce, ale także i na filmikach na YT. Zatem absolutnie nie ma żadnego powodu, żeby zapoznawać się z tą książką (sam nie wiem, po co to zrobiłem), gdyż docelowymi odbiorcami mogą być jedynie osoby, które kompletnie nie mają pomysłów na wprowadzenie nowych nawyków do swojego życia, a o tym, że mogą takowe i przydatniejsze nawyki poszukać sobie w Internecie również nie wiedzą lub z jakichś przyczyn nie mają takich możliwości.
Co więcej z podanymi tutaj nawykami można zapoznać się już w samym spisie treści. Materiał na książkę się nie nadaje (bo o wiele lepsze byłoby zapoznanie się z jakąś listą TOP10 naprawdę przydatnych nawyków niż TOP100 drobnych nawyczków), z kolei na audiobooka zbyt dużo różnych nawyków naraz, więc nie da się tego ogarnąć w formie audio.
Na dodatek istnieje pewnego rodzaju niekonsekwencja ze strony autora. Przykładowo nawyk nr 76 - "codziennie wejdź na wagę". Podczas, gdy w jego innej książce "Ćwicz każdego dnia. 32 sposoby na kształtowanie nawyku trenowania (nawet jeśli nie lubisz ćwiczyć)" wspomina o tym, żeby ważyć się nie wcześniej niż co tydzień czy nawet co miesiąc, gdyż wizja braku zmiany wagi może być demotywująca (czyli przeciwieństwo do tego, co twierdzi to w tej książce).
Innym wątpliwym nawykiem jest nr 5 - "powiedz o swoich planach
innym i rozliczaj się". Aczkolwiek to już problem dylematu samorozwojowego - według jednych autorów mówienie o swoich nawykach wcale nie przynosi korzystnych rezultatów i lepiej to zachować dla samych siebie, póki samym sobie poprzez działanie nie udowodnimy, że nawyk udało nam się wprowadzić, podczas gdy według innych, mówiąc o swoich planach automatycznie zobowiązujemy się, by starać się ich przestrzegać (co według mnie jest bzdurą i wcale nie działa, ale dlatego są sprzeczne informacje - może dla niektórych faktycznie to działa, a na innych nie? podobnie jak czasami sprzeczny dylemat wstawania lub niewstawania rano).
I tak można by się przyczepiać jeszcze do niektórych proponowanych nawyków z tej książki, ale oczywiście nie będę omawiał każdego nawyku z osobna, jedynie tylko wspomnę, że spośród całej listy jedynym, który mnie naprawdę zainteresował jest nr 31 - "zostaw liścik" - znajomym czy rodzinie, to może być miły gest, który mógłby poprawić komuś humor, chociaż tak naprawdę to także nie jest żadna nowość, ponieważ już z innej publikacji dowiedziałem się o czymś podobnym, ale tutaj autor mi o tym przypomniał i chciałbym to kiedyś przetestować.
Chciałem się zapoznać z książkami S. J. Scotta w formie audiobooków, ponieważ są dosyć krótkie, a ich tematyka mnie interesuje - przesłuchałem ich kilka i póki co odpuszczam, gdyż ponownie przekonałem się, że o wiele lepiej zapoznać się z jedną dobrą książką niż wieloma średnimi lub słabymi, ale ta publikacja jest akurat chyba jedną z najgorszych od tego autora.
Autor naprawił swój związek poprzez wprowadzenie prostego nawyku codziennego wysyłania miłej wiadomości do swojej dziewczyny - tak oto powstała cała koncepcja piętrzenia nawyków, czyli wprowadzenia łatwych i prostych czynności. Pomysł zapoczątkowania koncepcji jest ciekawszy od samej książki...
Książka oryginalnie ukazała się w 2014 roku (polska wersja w 2016), jednak...
Niestety, autor jest zwolennikiem "totalnej biologii", czyli totalnej bzdury, o czym daje do zrozumienia już na początku swojej książki, tym samym automatycznie tracąc wiarygodność i rzetelność do samego końca, co później także udowadnia. No ale czym jest ta "totalna biologia"? Jest to teoria z medycyny niekonwencjonalnej, która głosi, że każda choroba jest spowodowana stresem i jakimiś traumatycznymi przeżyciami (co z pozoru brzmi dosyć przekonująco, bo chyba zawsze ktoś jakieś traumy miał w życiu), lecz nie jest to prawdą i twórca tej teorii - Ryke Geerd Hamer - był chory psychicznie.
Polecam obejrzeć ten materiał obalający tę głupią teorię: https://www.youtube.com/watch?v=ZBd1-BWiYXo
Autor także jest zwolennikiem "Kodu emocji" autorstwa Bradley Nelson, którego dokładnie nie znam, ale w książce przytoczył pewne bezużyteczne ćwiczenie "testu mięśni", według którego ciało samo nas poinformuje o tym, czy może ćwiczyć, zależnie od tego w którą stronę się przechylimy ("wcale" nie przechylałem się w różną stronę, bez znaczenia od kontekstu).
W książce jest więcej takich głupot, na przykład jest fragment o tym, że fale 5G są szkodliwe, pomimo że nie ma wystarczających dowodów na to. Jednak za największą głupotę uznaję "ludzkie ciało składa się w 60-90% z wody". Serio? Z tego co słyszałem, to jest to około 70% wody, nawet na upartego dodajmy, że ktoś jest bardzo nawodniony i ma to 80%, co i tak jest mocno przesadzone, no ale skąd to 90%? Autor w ogóle te dane weryfikował w jakikolwiek sposób czy tak z głowy sobie podawał i uznawał za prawdziwe? Albo na koniec jeszcze przykład, jak autor uznał, że im mniejsze BMI, tym lepiej i przy wzroście 187 "idealna waga" to będzie 68 kg... No naprawdę? Przecież im mniejsza wartość, tym wcale nie znaczy, że lepsza, gdyż jest to po prostu OPTYMALNY PRZEDZIAŁ. Swoją drogą pierwszy raz słyszę, żeby ktoś w taki sposób zinterpretował wyznacznik BMI, no ale niech już będzie. Lecz jak autor powiedział, że jego przyjaciel takiego samego wzrostu i ważący około 20 kg mniej, czyli jakieś 50 kg, według BMI miał sporą niedowagę to... No nie, to nie jest spora niedowaga, tylko znaczne niedożywienie! Co nie zmienia tego, że faktycznie mógł się dobrze czuć z taką wagą, no bo to prawda, że BMI nie jest idealnym wyznacznikiem, lecz sposób w jaki to opisał autor, to totalny kit.
A, jeszcze na koniec przyczepię się do tego, że na tytule okładki jest "DIETA I ĆWICZENIA WZMACNIAJĄCE ODPORNOŚĆ". Nie! W książce nie ma żadnej diety, no chyba, że ktoś uznaje za dietę to:
- 1 ząbek czosnku drobno posiekany, 100 ml mleka, łyżeczka masła, łyżeczka miodu
- imbir, sok z 1 pomarańczy, sok z 2 cytryn, 1-2 łyżki miodu, szczypta kurkumy i pieprzu
oraz ogółem, żeby najlepiej jeść dużo cebuli i czosnku. Absolutnie nic więcej o diecie nie ma, gdyż autor jedynie napisał, żeby jeść warzywa, lecz tylko zdrowe i naturalne, wyhodowane przez siebie samego, a nie te ze sklepu.
O ćwiczeniach również nie ma nic, znaczy no prawie nic, bo tutaj również ktoś (na przykład autor) może sobie uznać chodzenie boso jako świetne ćwiczenia na odporność.
Za to jest mnóstwo kompletnie zbędnych i nic niewnoszących wywodów o nie wiadomo czym w sumie i nie wiadomo po co.
Z litości daję +1 punkt za zimne kąpiele i za metodę oddechową Wima Hofa, gdyż także jestem jej zwolennikiem i bardzo dobrze, że autor książki to popularyzuje. Także jest dobre podejście do tego, żeby się zatrzymać, uspokoić i wyciszyć w tym pędzącym świecie. Również można się zgodzić z tym, że 6 oddechów na minutę to jest prawidłowa ilość, a nie 12-15, przy czym dokładne sprawdzenie samemu sobie swojego oddychania nie jest tak łatwe jak autor zakłada, gdyż odzyskując świadomość swojego oddechu nasz oddech będzie zakłamany i nie mieć odzwierciedlenia w tym, jak na co dzień to robimy. To tyle z zalet książki, a dosłownie cała pozostałe treść to zwykłe kocopoły.
W tych czasach ktokolwiek może napisać dowolną książkę na jakikolwiek temat, bez znaczenia, czy to co w niej napisał, jest prawdziwe, bo i tak nikt tego nawet nie weryfikuje.
Za tę książkę zabrałem się z nadzieją i ciekawością, że dowiem się czegoś ciekawego o swojej ulubionej metodzie Wima Hofa, którą praktykuję od jakiegoś pół roku i czuję się po niej zdecydowanie lepiej niż wcześniej, chociaż oczywiście ta metoda to nie jest panaceum na wszystko (bez dobrego snu, ćwiczeń fizycznych, diety, braku używek itd. nie obejdzie się także).
Nie dowiedziałem się tutaj niczego przydatnego prócz paru głupot o których nie miałem żadnego pojęcia. Dlatego właśnie nie polecam tej publikacji. Za to co można zamiast tego przeczytać? Chyba właściwie jakąkolwiek książkę o metodzie Wima Hofa, czyli:
- Droga Icemana. Metoda Wima Hofa.Ćwiczenia oddechowe, trening z zimnem oraz praca z umysłem.
- Co nas nie zabije
- Klin. Zyskaj wpływ na ciało i umysł, odkryj tajemnicę odporności
- Metoda Wima Hofa. Aktywuj pełnię swojego potencjału (ta jest najnowsza i napisana przez samego Wima, ale jest też najdroższa)
Polecam także książkę "Dziarski Dziadek. Mój sposób na długowieczność". Dziarski Dziadek wiedział, że odpowiednie wystawianie się na zimno było zdrowe, zanim to zrobiło się modne.
PS. Dodam również, że nie potrzebujecie wcale czytać żadnej książki, żeby zacząć robić metodę oddechową Wima Hofa, gdyż tutorial jest po prostu na YT:
https://www.youtube.com/watch?v=BBh0XuXX_Cw
https://www.youtube.com/watch?v=tybOi4hjZFQ
A do robienia zimnych prysznicy czy kąpieli także nie potrzebujecie niczego czytać, oczywiście pod warunkiem stanu zdrowia - tutaj dobrze, że autor ostrzega przed tym (choroby serca, niewydolność nerek, nadciśnienie, astma, epilepsja, alkohol, ciąża).
Niestety, autor jest zwolennikiem "totalnej biologii", czyli totalnej bzdury, o czym daje do zrozumienia już na początku swojej książki, tym samym automatycznie tracąc wiarygodność i rzetelność do samego końca, co później także udowadnia. No ale czym jest ta "totalna biologia"? Jest to teoria z medycyny niekonwencjonalnej, która głosi, że każda choroba jest spowodowana...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Prokrastynacja - tendencja utożsamiana z odwlekaniem, opóźnianiem lub przekładaniem czegoś na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia.
Osiem powodów prokrastynacji:
1. Jesteś perfekcjonistą
2. Boisz się nieznanego
3. Obiecujesz sobie, że zrobisz to "później"
4. Skupiasz się na prostych zadaniach
5. Cierpisz na brak motywacji
6. Nie wiesz, jak zacząć
7. Łatwo się dekoncentrujesz
8. Brakuje Ci czasu
Autor zaczyna książkę krótką historią o tym, jak jego ojciec mógł zginąć, gdyby odwlekał pójście do doktora, ponieważ wymagał natychmiastowej operacji serca. Prokrastynacja może zagrażać nawet życiu. Na co dzień przeszkadza ona w zdobywaniu lepszych ocen, lepszych wynikach w pracy, lepszemu odżywianiu i ćwiczeniach fizycznych, powoduje kłopoty finansowe itd. Książka została wydana w 2017 roku (polska wersja w 2019) i obecnie zamieszczone w niej linki już nie działają, a autor do nich odsyła co jakiś czas, dlatego trzeba wziąć to pod uwagę, żeby się negatywnie nie zdziwić.
S. J. Scott jest twórcą wielu książek związanych z samodoskonaleniem, m.in. w temacie nawyków, lecz większość jego książek jest średniej jakości, nie są one ani jakoś nadzwyczajnie złe, ani dobre.
W tej publikacji odwołuje się on do innych źródeł (wspomina on o tym już na początku książki), przez co można się tutaj dowiedzieć o takich zagadnieniach jak Getting Things Done, kwartalnych celach S.M.A.R.T, pracy głębokiej, Zjedz tę żabę (zaczynaj dzień od najtrudniejszego zadania), mininawykach, piętrzeniu nawyków, macierzy Eisenhowera itp.
Na koniec jest mowa o aplikacji Beeminder, która będzie pobierać od nas opłatę za nieprzestrzeganie nawyków, ale czy ktokolwiek skorzysta z takiej opcji?
Jako że wiele razy powiela się temat spisania swoich celów, założeń, powodów itd. to nie polecam słuchania tej książki w formie audiobooka, no chyba że ktoś będzie na bieżąco wykonywał zadania od autora. Pojawia się tutaj wiele strategii, to żadna z nich nie jest szczegółowo opisana i sam autor proponuje, aby sięgnąć po inne książki związane z nawykami, dlatego nie polecam tej książki, jeśli ktoś już miał do czynienia z jakimiś książkami o nawykach, ale jeśli to by była jego pierwsza książka na ten temat, to mógłbym nawet polecić, tyle że jest sporo lepszych książek o tym, a ta jest po prostu średnia.
Prokrastynacja - tendencja utożsamiana z odwlekaniem, opóźnianiem lub przekładaniem czegoś na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia.
Osiem powodów prokrastynacji:
1. Jesteś perfekcjonistą
2. Boisz się nieznanego
3. Obiecujesz sobie, że zrobisz to "później"
4. Skupiasz się na prostych zadaniach
5. Cierpisz na brak motywacji
6. Nie wiesz, jak zacząć
7. Łatwo...
Chcesz lepiej widzieć? Uwierz, że lepiej widzisz! Serio, to jest porada z książki i hiper-super-mega wspaniała metoda Kazuhiro Nakagawy...
Odpuściłem czytanie w połowie, bo szkoda czasu. A naprawdę rzadko się to u mnie zdarza, zwykle staram się książki czytać od początku do końca, ale tym razem postanowiłem odpuścić. Przez połowę książki jest paplanina i przekonywanie, że widzimy umysłem, a nie oczami (i dlatego rzekomo jak uwierzymy, że lepiej widzimy, to tak też się stanie). Autor przeholował z "Potęgą podświadomości", gdyż tam chociaż były jakieś modlitwy, afirmację, medytacje czy wizualizacje, że niby rzekomo naprawimy wzrok za 11 miesięcy (co też by się nie stało, no ale nadal to jest chociaż bardziej przekonujące), a tutaj autor tak po prostu rzuca tekstem, żeby uwierzyć i tyle. Kpina z czytelnika. Też jest przytoczone mnóstwo przykładów poprawy wzroku, o których nie wiadomo, czy prawdziwe, czy zmyślone - można wierzyć tylko na słowo. Jest także wrzucona reklama jego wspaniałych autorskich okularów, których nigdzie nie można kupić, a jedynie u niego samego.
Ale żeby nie było, w dalszej części faktycznie są jakieś ćwiczenia na wzrok, lecz czy one ten wzrok uleczą? Szczerze wątpię. Wierzę, że po ich regularnym wykonywaniu będziemy lżej patrzeć, jednak nie sądzę, aby one poprawiły ostrość w jakimkolwiek stopniu. Jeśli ktoś testował, to niech da znać.
A no i mnóstwo tych ćwiczeń można po prostu znaleźć na YT, przykłady:
https://www.youtube.com/watch?v=amiCs-0u5Co
https://www.youtube.com/watch?v=KcZgU-O3lZY
https://www.youtube.com/watch?v=5EbrtiAQ7nc
Przy czym ja dopiero niedawno zainteresowałem się tematem poprawy wzroku, a na pierwsze zauważalne rezultaty trzeba poczekać pewnie przynajmniej z rok.
Słyszałem też, ze okulary ajurwedyjskie mogą poprawiać wzrok - mam zamiar je zakupić. No i podobno suplementowanie luteiny też może być przydatne.
Jeśli uda mi się kiedyś naprawić w oczy, to zedytuję ten komentarz i dam znać.
A jeśli ktoś stosował metody z tej książki lub jakiejkolwiek innej, to prosiłbym o wiadomość o tych metodach, jaka wada wzroku, po jakim czasie rezultaty itd.
Chcesz lepiej widzieć? Uwierz, że lepiej widzisz! Serio, to jest porada z książki i hiper-super-mega wspaniała metoda Kazuhiro Nakagawy...
Odpuściłem czytanie w połowie, bo szkoda czasu. A naprawdę rzadko się to u mnie zdarza, zwykle staram się książki czytać od początku do końca, ale tym razem postanowiłem odpuścić. Przez połowę książki jest paplanina i przekonywanie, że...
Według autora odkładanie działania to nawyk, który człowiek wykształca po to, aby radzić sobie z niepokojem dotyczącym rozpoczynania lub kończenia zadania. W książce podano 10 metod na rozwiązanie problemu odkładania działania:
1. Tworzenie poczucia bezpieczeństwa.
2. Zmiana negatywnego nastawienia.
3. Używanie objawu w celu znalezienia lekarstwa.
4. Rozrywka bez poczucia winy.
5. Myślenie w trzech wymiarach i wsteczny kalendarz.
6. Zmartwienia działające na Twoją korzyść.
7. Odwrotny harmonogram.
8. Ustalanie realistycznych celów.
9. Praca w stanie przepływu.
10. Kontrolowane niepowodzenia.
Pięć stwierdzeń odróżniających osoby odkładające działanie od ludzi czynu:
1. Muszę -> Wybieram
2. Muszę skończyć -> Kiedy mogę zacząć?
3. Ten projekt jest zbyt duży i ważny -> Mogę wykonać jeden mały krok
4. Muszę być doskonały -> Mogę być doskonale ludzki
5. Nie mam czasu na rozrywkę -> Muszę znaleźć czas na rozrywkę
Istnieje co najmniej 5 czynników rozpraszających:
1. Silne emocje.
2. Ostrzeżenia o niebezpieczeństwie.
3. Przypomnienia o tym, co należy zrobić.
4. Fantazje umożliwiające "ucieczkę".
5. Niezidentyfikowane loty oryginalności.
„Jeśli chcesz, żeby zadanie zostało szybko wykonane, powierz je najbardziej zajętej osobie.”
Prawo Murphy'ego: jeżeli coś może się nie udać, to się nie uda.
Ludzie sukcesu nie muszą mieć gwarancji, że wszystko pójdzie doskonale i bezproblemowo, osoby takie pragną podejmować ryzyko w granicach rozsądku (z wyjątkiem prawa Murphy'ego), ludzie sukcesu wielokrotnie ponoszą porażki i zaczynają od nowa, nie dopuszczając, by porażki stanowiły o ich wartości.
Zamień negatywne wzory nawyków pozytywnymi neuronalnymi wzorami. Osiągnięcie celu nie może być jego jedynym wyznacznikiem. Przeprowadź pozytywny dialog ze sobą, aby uniknąć samokrytycyzmu, frustracji i depresji. Książka w głównej mierze opiera się na tym, aby pozbyć się krytycyzmu. Podobno nawet 30 sekund w sytuacji powodującej obawy przy zastosowaniu wewnętrznego dialogu wystarczy, aby rozpocząć proces zastępowania reakcji lękowej pozytywnymi rozwiązaniami. Jest też mowa o prowadzeniu rejestru dotyczącego odkładania działania, rozrywce bez poczucia winy, stanie flow, relaksacji i potędze podświadomości.
Aby rozwinąć w sobie wytrzymałość do działania musisz pracować nad nastawieniem charakteryzującym się zaangażowaniem, opanowaniem i gotowością na wyzwania. Zaczynaj najpierw od nieprzyjemnych czynności.
Na koniec w książce były także wzmianki o samodyscyplinie u innych ludzi - jaką postawę powinniśmy przejawiać wobec innych, aby oni także nie odkładali działań. Między innymi chwalić ich, a nie krytykować. Być jak doradca, a nie dyrektor. Każdy pragnie być doceniany i mieć możliwość wyboru. Krytyczna postawa wobec siebie, jak i innych w niczym może nie pomóc.
"Mamy więcej przyjaciół, jeśli nie dajemy im powodów do zazdrości."
Za książkę zabrałem się z polecenia kogoś (w sumie to słuchałem audiobooka i tak) i niestety, nie podobała mi się zbytnio. Może to wina tego, że już wcześniej przeczytałem i przesłuchałem kilka książek w tym temacie, może wina lektora (chociaż rzadko biorę to pod uwagę, no i zresztą nie był taki zły), a może po prostu faktycznie jest przeciętna, gdyż przez jakąś połowę czasu autor wychwala swój plan samodyscypliny i przytacza niezbyt ciekawe historyjki jakichś osób, a dałoby się połowę książki bez problemu skrócić i nie było aż takiego lania wody. Zatem ja nie polecam, tym bardziej, że nie jest to zbyt świeża publikacja i ukazało się sporo lepszych i ciekawszych tytułów. Chociaż na plus mogę wymienić końcówkę książki, jak autor odniósł się także do prokrastynacji innych osób i jak na to reagować, bo zazwyczaj ten aspekt był pomijany w tego typu książkach. Ogólnie samo przesłanie książki jest całkiem w porządku, ale treść przekazu zbyt nieciekawa.
Według autora odkładanie działania to nawyk, który człowiek wykształca po to, aby radzić sobie z niepokojem dotyczącym rozpoczynania lub kończenia zadania. W książce podano 10 metod na rozwiązanie problemu odkładania działania:
1. Tworzenie poczucia bezpieczeństwa.
2. Zmiana negatywnego nastawienia.
3. Używanie objawu w celu znalezienia lekarstwa.
4. Rozrywka bez poczucia...
Tak właściwie cała książka skupia się na tym, aby powyrzucać niepotrzebne przedmioty. Chociaż najbardziej nadaje się ta książka do wyrzucenia - a tak na serio, to autorka nawet sugeruje, żeby jej książkę także wyrzucić. Najlepiej o wyrzucanych przedmiotach nie mówić nikomu, aby nie chcieli nas przed tym powstrzymać. Autorka wyrzuciła nawet przedmioty swojej rodziny po kryjomu, co potem wiązało się z utratą ich zaufania. Zamiast postępować tak samo, radzi by uporządkować własny pokój, wówczas reszta domowników może pójść naszym śladem. Niechciane rzeczy można także podarować komuś w prezencie, chociaż według autorki i tak lepiej je wyrzucić. Zachować można co najwyżej jakieś rzeczy, które darzymy uczuciem, gdyż według autorki przedmioty powinniśmy traktować jak żywe, z uczuciami i powinniśmy im podziękować, że nam towarzyszyły, lecz najbardziej wdzięczne będą nam za ich pozbycie się...
Słuchałem w wersji audiobook przy sprzątaniu i niestety nie polecam, bo najważniejszą poradą jest po prostu to, aby POZBYĆ SIĘ RZECZY. Ubrań, książek, papierów itd. najlepiej wszystkiego, co nie jest nam niezbędne do życia. Przez całą książkę autorka przekonuje, aby to zrobić i podaje przykłady jakichś osób, którzy zastosowali się do jej metody i teraz są bardzo wdzięczni, a ich życie odmieniło się na lepsze. Autorkę nie za bardzo obchodzi to, czy ktoś jest kolekcjonerem, czy ktoś jest sentymentalny itp. Jedynie na koniec dodaje, że coś tam można sobie zostawić wyjątkowego. Ogółem zgadzam się, że pozbycie się przedmiotów z pewnością najbardziej wpłynie na porządek i zwolni przy okazji miejsce, jednak ja tylko częściowo jestem w stanie się do tego zastosować, może ktoś inny śmiało pozbędzie się niemal wszystkiego, to ta książka dla niego pewnie będzie wspaniała, bo wcześniej nie wpadłby nigdy na to. Prawdopodobnie dzięki autorce wyrzuciłem więcej rzeczy niż normalnie bym to zrobił, zatem nie powiem, że książka jest bezużyteczna, gdyż w pewnym stopniu mi się przydała, no ale czy to naprawdę materiał na książkę? Raczej na wpis na blogu... Dlatego nie mogę polecić tej publikacji.
Co do innej ważnej rzeczy z którą zgodzę się z autorką, jest to, aby zabrać się za sprzątanie raz, a dobrze - nie musi to być w 1 dzień, bo można się nawet nie wyrobić, po prostu żeby to nie trwało po 30 minut dziennie, wystarczy powyrzucać niepotrzebne rzeczy, uporządkować resztę, no i dalej można już tylko co jakiś czas pozbywać się kurzu i brudu, natomiast uważać, by znowu nie sprowadzić mnóstwa zbędnych rupieci. Były też jakieś tam wskazówki, by ubrania składać zamiast trzymać na wieszakach, sprzątać tematycznie (np. książki, ubrania), a nie według lokalizacji, o tym jak składać skarpety, no i jakieś tam inne, ale najlepiej byłoby zobaczyć to wszystko w praktyce na filmie, widząc dokładnie, co autorka miała na myśli. Ale właśnie sprawdziłem i na Netflixie jest serial "Sprzątanie z Marie Kondo" - może lepiej go obejrzeć niż czytać tę książkę? Z drugiej strony można słuchać audiobooka i jednocześnie sprzątać, jak kto woli.
Tak właściwie cała książka skupia się na tym, aby powyrzucać niepotrzebne przedmioty. Chociaż najbardziej nadaje się ta książka do wyrzucenia - a tak na serio, to autorka nawet sugeruje, żeby jej książkę także wyrzucić. Najlepiej o wyrzucanych przedmiotach nie mówić nikomu, aby nie chcieli nas przed tym powstrzymać. Autorka wyrzuciła nawet przedmioty swojej rodziny po...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSamo przesłanie w porządku, czyli w uproszczeniu aby dążyć do zmian i poprawiać się, jednak sama książka mi się nie podobała, opowieść była po prostu kompletnie przeciętna, może nie do końca nudna, bo ta książka jest zbyt krótka, lecz też nie na tyle interesująca, abym mógł ją komuś polecić, gdy istnieje mnóstwo lepszych publikacji, dlatego szkoda na to czasu.
Samo przesłanie w porządku, czyli w uproszczeniu aby dążyć do zmian i poprawiać się, jednak sama książka mi się nie podobała, opowieść była po prostu kompletnie przeciętna, może nie do końca nudna, bo ta książka jest zbyt krótka, lecz też nie na tyle interesująca, abym mógł ją komuś polecić, gdy istnieje mnóstwo lepszych publikacji, dlatego szkoda na to czasu.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Autorka proponuje:
- uczyć się całymi frazami zamiast słówkami, powtarzając na głos przynajmniej 10 razy dziennie,
- tworzyć własne definicje słówek,
- poprosić kogoś znającego angielski, żeby przekształcił jakiś artykuł lub historyjkę na czasy Present Simple, Present Continous, Present SImple, Present Perfect, Future Simple, następnie nagrał to z poprawną wymową, a my mamy odsłuchiwać i powtarzać przynajmniej 3 razy dziennie, według autorki te 5 czasów jest najprzydatniejsze i nauka na przykładach zapobiegnie wkuwaniu reguł gramatycznych,
- codziennie pisać jakieś krótkie wypracowanie i poprosić kogoś o pomoc, uczyć się tekstów na pamięć, a nasz nauczyciel powinien poprawiać naszą wymowę,
- czytać na głos i opowiadać o tym, co się przeczytało,
- opisywać zdjęcia, tworzyć hasła reklamowe, opisywać swoje sny lub tworzyć historyjki z zapamiętanych fragmentów,
- codziennie słuchać i czytać,
- codziennie wybierać nowy temat (korzystać z różnych forów),
- budować krótkie zdania i w zdaniach zastępować wyrazy innymi.
W książce są też przykłady ćwiczeń. Książka jest dosyć krótka, no i wydana w 2009 roku, więc te wskazówki nie są niczym innowacyjnym obecnie, ale i tak całkiem konkretne porady. Tyle że wciąż nastawione na pracę własną, a autorka każe pierwsze kilka miesięcy całkowicie poświęcić na naukę języka, myśleć w nim i mieć jak najwięcej styczności, poza tym pewnych strategii nie da się wykorzystać bez pomocy drugiej osoby, a ponadto wydaje mi się, że nie wszystko jest proporcjonalnie skutecznie w stosunku do poświęcanego czasu na to (mam na myśli, że prawdopodobnie lepiej wyszłoby skorzystać z jakiegoś nawet darmowego kursu niż samemu się męczyć na siłę).
Autorka proponuje:
- uczyć się całymi frazami zamiast słówkami, powtarzając na głos przynajmniej 10 razy dziennie,
- tworzyć własne definicje słówek,
- poprosić kogoś znającego angielski, żeby przekształcił jakiś artykuł lub historyjkę na czasy Present Simple, Present Continous, Present SImple, Present Perfect, Future Simple, następnie nagrał to z poprawną wymową, a my mamy...
Bardzo krótka książka, z czego połowa jest o motywacji, natomiast przedstawione metody nie są już niczym odkrywczym w tych czasach. Autor po prostu proponuje słuchać, czytać, pisać, mówić i myśleć po angielsku. Do tego wspomniał, żeby szukać skojarzeń i podobieństw w słówkach. Wiem, że jest to książka z 2009, no i samo to świadczy, że się zestarzała mocno.
Bardzo krótka książka, z czego połowa jest o motywacji, natomiast przedstawione metody nie są już niczym odkrywczym w tych czasach. Autor po prostu proponuje słuchać, czytać, pisać, mówić i myśleć po angielsku. Do tego wspomniał, żeby szukać skojarzeń i podobieństw w słówkach. Wiem, że jest to książka z 2009, no i samo to świadczy, że się zestarzała mocno.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Stare japońskie przysłowie: medytuj codziennie przez poł godziny, a jeśli nie masz czasu, to przez godzinę.
Pierwsza połowa książki to część teoretyczna, zachęcająca do medytacji i opisująca jej korzyści, natomiast pozostała połowa to część praktyczna z 8-tygodniowym planem.
To moja pierwsza książka o medytacji za jaką się zabrałem, a właściwie słuchałem audiobooka, ale niestety, nie spodobała mi się za bardzo i będę musiał przeczytać kiedyś coś lepszego. Dlaczego? Książka jest rozwleczona, chociaż znajduje się w niej parę ciekawostek o których nie wiedziałem. Przykładowo słyszeliście pewnie o cyklu nosowym, który zmienia się co kilka godzin? Natomiast o tym, że kiedy oddychamy prawą dziurą aktywujemy lewą półkulę mózgową (logika i analityka), a kiedy lewą, to aktywujemy prawą półkulę mózgową (wyobraźnia i kreatywność)? Dzięki odpowiedniemu oddechowi możemy zharmonizować pracę obu półkul.
Autorka twierdzi, że naukowcy nie wiedzą, dlaczego medytacja przynosi takie korzyści, by niedługo później dokładnie je opisać... Serio? Nawet na logikę, skoro medytacja wpływa uspokajająco (w przeciwieństwie do szkodliwego stresu działającego niepokojąco), to samo to jest sensownym argumentem, a tym bardziej jeszcze dokładniejsze korzyści, takie jak:
- wzrost hipokampu i ilości substancji szarej w obszarach odpowiedzialnych za analizę, naukę, pamięć, orientację przestrzenną, samoświadomość oraz kontrolę nad emocjami,
- zmniejszenie ciała migdałowatego, odpowiedzialnego za "walcz lub uciekaj" (lęk i stres),
- korzystny wpływ na Sieć Wzbudzeń Podstawowych.
Według autorki medytacja nikogo nie zmienia. Bzdura, bo po co gadanie o tym, że medytacja odmieniła komuś życie? Oczywiście najpierw takie zmiany osoba musi chcieć sama wprowadzić w swoje życie, ale jednoznacznie można uznać, że medytacja jakiś wpływ wywiera, niekoniecznie identyczny na każdego, na jednego większy, innego mniejszy, bo to jest też równoznaczne ze zmianą myśli i przekonań, które autorka stara się na siłę wpoić, jakby chcieć zindoktrynować czytelnika. Oczywiście w pozytywnym "praniu mózgu", ale i tak nie podobało mi się to, gdyż to miała być książka o medytacji, czy także o tym jak myśleć, jakie mieć przekonania itd.? Jeszcze raz przypomnę, że nie czytałem żadnej innej książki o medytacji, więc nie wiem, czy "zmiana swojego myślenia" jest obowiązkiem praktykowania, czy po prostu automatycznym skutkiem medytacji, no ale jeżeli to drugie, to tym bardziej bez sensu, że autorka tak bardzo chciała wpoić coś komuś, gdy na siłę rzadko coś zadziała, tylko odepchnie kogoś bardziej, dlatego nie mam zamiaru praktykować jej planu, wolę sięgnąć po inną książkę, która będzie o medytacji, najlepiej tylko o medytacji, a nie o zachęcaniu, skoro ktoś czyta książkę o czymś, to chyba już to świadczy, że jest zaciekawiony, po co go jeszcze zachęcać, a tak naprawdę osiągać skutek odwrotny od zamierzonego?
Natomiast co do kilku wskazówek, które warto wymienić, chociaż niekoniecznie od razu stosować (niektórzy, w tym autorka, wydają się traktować medytację jako święty rytuał):
- w otoczeniu warto, aby był porządek,
- ładny zapach dzięki zapachowej świecy lub kadzidełkom,
- minutnik odliczający nam zakończenie medytacji,
- może grać muzyka medytacyjna 432 Hz,
- nie medytować głodnym lub po posiłku, ani bezpośrednio po wysiłku, alkoholu, kawie i herbacie.
- tendencja do rozpraszania - medytujemy z zamkniętymi oczami,
- tendencja do zasypiania - medytujemy z otwartymi oczami.
Mi się nie podobała ta książka. Jeśli ktoś jest mocno uduchowiony, to pewnie przypadnie mu do gustu, lecz oczekiwałem książki o medytacji, a nie próbie indoktrynacji, nawet jeśli w słusznej idei. Gdybym przeczytał kilka książek tego typu i byłyby one podobne merytorycznie, to może bym się jakoś przekonał i uznał, że to tak musi być, lecz autor nie musi niczego opisywać w fanatyczny sposób, bo nie każdemu spodoba się tak podana treść.
Stare japońskie przysłowie: medytuj codziennie przez poł godziny, a jeśli nie masz czasu, to przez godzinę.
Pierwsza połowa książki to część teoretyczna, zachęcająca do medytacji i opisująca jej korzyści, natomiast pozostała połowa to część praktyczna z 8-tygodniowym planem.
To moja pierwsza książka o medytacji za jaką się zabrałem, a właściwie słuchałem audiobooka, ale...
2021-10-30
Książka ukazała się w 2015 roku (polskie tłumaczenie w 2017, więc na koniec redakcja i tłumacz dopisali kilka uwag), z tego powodu niektóre informacje w niej zawarte są już nieaktualne, np. Steam Greenlight w czerwcu 2017 roku został zastąpiony przez Steam Direct, Flash zakończył swój żywot 31 grudnia 2020. Jako że książka składa się z aż ponad 300 linków, to pojedyncze z nich obecnie już nie działają (oczywiście nie sprawdzałem wszystkich, ale wystarczy sam fakt, że co najmniej kilka na pewno nie działa z tych, w które wszedłem).
"Indie games. Podręcznik niezależnego twórcy gier" poświęcony jest głównie marketingowi gier, ich reklamowaniu i wydawaniu, wręcz można rzec, że budowaniu swojej marki, pomimo że nie przekazuje żadnych informacji o samym tworzeniu gier. Co prawda jest w książce rozdział o silnikach i zasobach do tworzenia gier, lecz to wszystko. Nie ma tutaj dokładnego i jasnego opisu, który z nich warto wybrać na początek. Wydaje mi się, że ten rozdział został umieszczony tylko dlatego, że w zamieszczonych ankietach pewne studia deklarują korzystanie z niektórych technologii, więc zapewne przydałoby się mieć rozeznanie o tych silnikach, ale mimo wszystko kompletnie zbędny rozdział, skoro to nie jest podręcznik do tworzenia gier, tylko tak naprawdę podręcznik o publikowaniu gier. Wracając jeszcze do ankiet, to akurat one są ciekawą częścią książki, za co plus, gdyż każda z nich zawiera inne wskazówki. Łącznie jest ich 24, każda z nich składa się z 11 pytań, z czego tylko 3 są warte uwagi: rady dla nowego studia, sposoby marketingu oraz błędy, których lepiej unikać, ponieważ pozostałe pytania tyczą się już bezpośrednio samych deweloperów.
Autor chociaż zwykle stara się tłumaczyć omawiane pojęcia, to jednak dopuścił do absurdu, gdzie wyjaśnia co to jest niezwykle popularny model F2P (nawet sam dodaje, że robi to na wszelki wypadek, bo nie posądza czytelnika, żeby tego nie wiedział), a już słowa takiego jak poligon nie tłumaczy.
Ogółem, czy poleciłbym tę publikację? Nie do końca, gdyż początkującemu twórcy gier zamieszczone w niej informacje nie przydadzą się w żaden sposób do tworzenia gier, ponieważ takich tutaj kompletnie nie ma. Nie sądzę również, żeby taka osoba myślała od razu na poważnie o próbie wydania swojej gry na wielką skalę, zwłaszcza że taki sukces osiągają tylko nieliczni i to też ze względu na swój wielki trud włożony w dążeniu do celu (najlepszy przykład Eric Barone i jego Stardew Valley), ale oni sami nigdy by się nie spodziewali, że nagroda za ich poświęcenie przerośnie ich najśmielsze oczekiwania. Z drugiej strony często osoby, które nastawiały się na sukces, kończą porażką. Dlatego na początku najlepiej podejść do tego tylko hobbistycznie (nawet niektórzy z deweloperów w ankietach dają to jako poradę) i nie nastawiać się na spełnienie swoich marzeń, ale jednocześnie nie poddawać się od razu i starać się dążyć do celu.
Ale czy to znaczy, że ta książka jest nieprzydatna? Również nie do końca, gdyż ogólne informacje o reklamowaniu swojej gry, założeniu forum, kontakcie z graczami itd. w jakiś sposób mogą być przydatne, gdyby w przyszłości faktycznie chcieć tym zajmować się bardziej na poważnie. Jednocześnie też nie ma zbyt wielu publikacji na ten temat, ale możliwe że w przyszłości pojawi się coś lepszego i aktualniejszego, zatem "Indie games. Podręcznik niezależnego twórcy gier" można potraktować jako ciekawostkę, ale nie jako podręcznik, ani cokolwiek, co pomoże w tworzeniu gry lub osiągnięciu jakiegokolwiek sukcesu - autor stworzył gry takie jak Life of Pixel (https://store.steampowered.com/app/327260/Super_Life_of_Pixel/) i Vektor Wars (https://store.steampowered.com/app/365760/Vektor_Wars/). Słyszeliście o nich kiedykolwiek? Wątpię. Czy są to dobre gry? Po ocenach może nie są złe, ale nie wyróżniają się również w żaden sposób.
Jako ciekawostkę odsyłam do portfolio autora: https://richardhw.myportfolio.com/
Książka ukazała się w 2015 roku (polskie tłumaczenie w 2017, więc na koniec redakcja i tłumacz dopisali kilka uwag), z tego powodu niektóre informacje w niej zawarte są już nieaktualne, np. Steam Greenlight w czerwcu 2017 roku został zastąpiony przez Steam Direct, Flash zakończył swój żywot 31 grudnia 2020. Jako że książka składa się z aż ponad 300 linków, to pojedyncze z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książkę kupiłem kilka lat temu w Biedronce za 10 zł, lecz niestety w żaden sposób nie przyczyniła się do tego, abym został "progamerem" lub w ogóle stał się lepszym graczem dzięki niej, ponieważ tak naprawdę to nie jest żaden poradnik! Ta książka to opis kilku członków ekipy FNATIC, jak i ogółem tej drużyny e-sportowej. Co prawda zawiera jakieś pomniejsze wskazówki, lecz naprawdę nie przyczynią się one do tego by ktokolwiek po ich przeczytaniu nagle stał się dobrym graczem. Z tego co można wywnioskować, to wszyscy ci progamerzy od samego początku byli dobrzy i szlifowali swoje umiejętności, by potem stać się jednymi z najlepszych, jednak podporządkowali grze swój czas i udało im się osiągnąć sukces. Gdyby przeciętna osoba zrobiła podobnie, tj. mam na myśli poświęcała całe dnie na granie, by być lepszym, to po pewnym czasie stałaby się na pewno lepsza, jednak nadal mogłaby nigdy nie dorównać najlepszym graczom, gdyż nawet i do tego trzeba mieć odpowiednie predyspozycje, których większość osób nie będzie miała. Prosta analogia: każdy może malować, ale nie każdy będzie wybitnym malarzem. Oczywiście najlepiej wyciągać wnioski ze swoich błędów, oglądać poradniki, a z czasem na pewno każdy stanie się znacznie lepszy, lecz jeżeli ktoś jest naprawdę taki dobry, to raczej sam sobie z tego zdaje już sprawę, a taką książkę raczej by tylko wyśmiał.
A no i jest ona już nieaktualna, została wydana w 2016, a e-sport zmienia się błyskawicznie, co sezon zmienia się meta, trzeba się pod nią podporządkowywać, zwłaszcza jak czyjaś mocna postać nagle dostanie nerfy i gracz musi się szkolić nowym bohaterem. W grze jest zbyt wielki wybór, żeby być dobrym w graniu każdym championem.
Książki nie polecam, ponieważ zawiera tylko chwytliwy tytuł, a sama jest skupiona na ekipie FNATIC. Tytuł tak naprawdę daje zbędne nadzieje - gdyby nie ten szczegół, to bym się aż tak nie przyczepiał, bo jako zwykły opis tej drużyny i zawodników książka jest nawet średnia i można przeczytać jako ciekawostkę, chociaż wówczas mało kto by ją chciał przeczytać, lecz przynajmniej nikt by nie czuł się "oszukany".
Książkę kupiłem kilka lat temu w Biedronce za 10 zł, lecz niestety w żaden sposób nie przyczyniła się do tego, abym został "progamerem" lub w ogóle stał się lepszym graczem dzięki niej, ponieważ tak naprawdę to nie jest żaden poradnik! Ta książka to opis kilku członków ekipy FNATIC, jak i ogółem tej drużyny e-sportowej. Co prawda zawiera jakieś pomniejsze wskazówki, lecz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Zastanawiałem się, czemu takie niskie oceny, więc postanowiłem samemu się przekonać. Przez połowę książki tak się wynudziłem, że już miałem ochotę jej nie dokończyć (dodam w sumie, że słuchałem audiobooka, ale oczywiście to nie była wina lektora, tylko samej treści), ale zmusiłem się i dalej było niewiele lepiej. Książka przeznaczona jest dla kompletnie początkujących, którzy nie mają żadnej wiedzy w temacie efektywniejszej nauki, lecz nawet takim osobom polecałbym przeczytać coś lepszego i ciekawszego. Autor co jakiś czas odnosi się do swoich innych książek (np. Techniki pamięciowe dla każdego, Działaj skutecznie!), zatem wychodzi na to, że korzystając z tej publikacji przydałoby się także zaopatrzyć w kilka innych od niego do kompletu. Czasem wspomni także o książkach innych autorów (np. Zwielokrotnianie Umysłu, Kurs Myślenia), co jak dla mnie zawsze jest na plus, jeśli są to książki warte uwagi.
Ta książka to taki miszmasz wszystkiego: a to jest wspomniane o ćwiczeniach, diecie, spaniu, muzyce, myśleniu (swoją drogą duża część książki jest poświęcona na zmianę swojego myślenia) itd. czyli rzeczach o których raczej każdy zdaje sobie świadomość, chociaż niekoniecznie stosuje. Jednak tytuł sugeruje jakoby miały zostać podane techniki przyswajania wiedzy, a raczej są tutaj tak pospolite informacje, że większość niezaznajomionych z tematem osób prawdopodobnie kiedyś już o nich słyszała. Liczyłem na coś znacznie ciekawszego, a przede wszystkim przydatniejszego. Nie jest to raczej też najgorsza możliwa książka tego typu, no ale skorzystać na niej mogą co najwyżej osoby bez jakiejkolwiek wiedzy o metodach skuteczniejszej nauki, a nawet takim polecałbym zacząć od czegoś lepszego.
Zastanawiałem się, czemu takie niskie oceny, więc postanowiłem samemu się przekonać. Przez połowę książki tak się wynudziłem, że już miałem ochotę jej nie dokończyć (dodam w sumie, że słuchałem audiobooka, ale oczywiście to nie była wina lektora, tylko samej treści), ale zmusiłem się i dalej było niewiele lepiej. Książka przeznaczona jest dla kompletnie początkujących,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka z pewnymi ciekawostkami o śnie, które bez większych problemów można znaleźć w losowych artykułach w Internecie lub filmikach na YT, no i oczywiście w innych książkach, które zawierają także dokładniejsze wyjaśnienie mechanizmu snu i dogłębniejsze przeanalizowanie tematu. Ta książka jest napisana bardzo luźnym językiem, więc może komuś się spodobać, kto nie lubi bardziej naukowego żargonu, a o śnie nie ma zielonego pojęcia, lecz i tak polecałbym coś lepszego, np.:
- "Dlaczego jeszcze nie śpisz? Wszystko, czego potrzebujesz, żeby się w końcu wyspać" - Chris Winter
- "Dlaczego śpimy. Odkrywanie potęgi snu i marzeń sennych" - Matthew Walker
- "Śpij dobrze" - Nick Littlehales
A no i sen polifazowy w kilku cyklach po 20 minut to kompletny kit (jeden cykl snu trwa około 90 minut). Nie sądzę, aby przy regularnym stosowaniu przyniosło to jakiekolwiek pozytywne rezultaty, a jedynie rozregulowało rytm okołodobowy i w przyszłości mogłoby spowodować różnorakie problemy, np. chorobę Alzhaimera. Dobrze, że autor dodał, że sam nie wie o skuteczności i bezpieczeństwie takiej praktyki, inaczej kompletnie by się wkopał, co nie zmienia tego, że mógł o tym nawet nie wspominać.
Książka z pewnymi ciekawostkami o śnie, które bez większych problemów można znaleźć w losowych artykułach w Internecie lub filmikach na YT, no i oczywiście w innych książkach, które zawierają także dokładniejsze wyjaśnienie mechanizmu snu i dogłębniejsze przeanalizowanie tematu. Ta książka jest napisana bardzo luźnym językiem, więc może komuś się spodobać, kto nie lubi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka jest bardzo stara, bo aż z 1960 roku i traktuje o cybernetyce, zapoczątkowanej przez Norberta Wienera. Oczywistym jest fakt, że nauka posunęła się znacznie do przodu, zatem książka ta nie jest dobrym źródłem do bieżącego zapoznania się z tą dziedziną, ale jeśli ktoś chce poczytać o początkach rozwoju cybernetyki na przestrzeni jej pierwszych około 20 lat, to może być ona dobrym wyborem.
Przez pierwsze rozdziały są informacje teoretyczne o cybernetyce, w dalszej części opisywane są pierwsze sztuczne zwierzęta, takie jak 🐢 żółwie ELMER i ELSIE, pies 🐕 Philidog, a na koniec autor podejmuje rozważania o przyszłości cybernetyki. Ciekawe jest postawienie hipotezy o tym, że w przyszłości będą mogły powstać samoreplikujące się maszyny 🤖.
Publikacja ta jest dosyć krótka - około 130 stron, ale jeśli kogoś kompletnie nie interesuje taka tematyka, to nie widzę większej satysfakcji z tej lektury.
Jako że technologia wtedy nie była na tyle rozwinięta, to informacja o tym, że w ludzkim mózgu 🧠 jest 10 miliardów neuronów jest nieaktualna.
Książka jest bardzo stara, bo aż z 1960 roku i traktuje o cybernetyce, zapoczątkowanej przez Norberta Wienera. Oczywistym jest fakt, że nauka posunęła się znacznie do przodu, zatem książka ta nie jest dobrym źródłem do bieżącego zapoznania się z tą dziedziną, ale jeśli ktoś chce poczytać o początkach rozwoju cybernetyki na przestrzeni jej pierwszych około 20 lat, to może...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to