rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Pięknie utkana historia, która uświadamia, że niekiedy dobrze jest schować dumę do kieszeni. Szczególnie, gdy decyzje, które podejmujemy dotyczą relacji z osobami nam najbliższymi. Po latach często bowiem okazuje się, że odbudowa więzi nie jest łatwa lub w ogóle możliwa, a powód, z perspektywy upływającego czasu, nie był tego wart.

Pięknie utkana historia, która uświadamia, że niekiedy dobrze jest schować dumę do kieszeni. Szczególnie, gdy decyzje, które podejmujemy dotyczą relacji z osobami nam najbliższymi. Po latach często bowiem okazuje się, że odbudowa więzi nie jest łatwa lub w ogóle możliwa, a powód, z perspektywy upływającego czasu, nie był tego wart.

Pokaż mimo to

Okładka książki Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały, jak słuchać, żeby z nami rozmawiały Adele Faber, Elaine Mazlish
Ocena 7,1
Jak mówić do n... Adele Faber, Elaine...

Na półkach:

Autorki w bardzo przystępny sposób opisują jak komunikować się z nastolatkami. Swoje doświadczenia zbierały podczas cotygodniowych zajęć z rodzicami nastolatków, prosząc ich o wdrożenie zasad komunikacji w ich codziennym życiu. Na kolejnych spotkaniach rodzice przedstawiali jak zmiana ich podejścia wpłynęła na zachowanie ich dojrzewających dzieci. Efekty nie zawsze były spektakularne i natychmiastowe. Trudno jednak oczekiwać, że wdrożenie kilku złotych rad uzdrowi nasze relacje. Wymaga to więcej czasu i pracy. Książka natomiast pozwala spojrzeć z perspektywy nastolatka, zrozumieć jego postawę, a wcielenie w codzienną komunikację sugerowanych zasad z dużym prawdopodobieństwem poprawi jakość relacji pomiędzy rodzicami a nastolatkami. Lektura dla wszystkich rodziców młodych ludzi, również tych na pozór „bezproblemowych”, bowiem zawsze jest coś co można poprawić lub czemuś zapobiec.

Autorki w bardzo przystępny sposób opisują jak komunikować się z nastolatkami. Swoje doświadczenia zbierały podczas cotygodniowych zajęć z rodzicami nastolatków, prosząc ich o wdrożenie zasad komunikacji w ich codziennym życiu. Na kolejnych spotkaniach rodzice przedstawiali jak zmiana ich podejścia wpłynęła na zachowanie ich dojrzewających dzieci. Efekty nie zawsze były...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

CEO Netflixa Reed Hastings wraz z wpływową profesorką uczelni biznesowej Insead pod Paryżem przedstawiają gotową recepturę na osiągnięcie i utrzymanie sukcesu przedsiębiorstwa. Utrzymanie, co oczywiste, należy do zadań znacznie trudniejszych. Na rynku jest mnóstwo firm, które radzą sobie świetnie w miarę stabilnym otoczeniu. Gdy gwałtowne przekształcenia środowiska nie pociągają za sobą odpowiednich reakcji i zmian w sposobach zarządzania, często kończy się to w łatwy do wyobrażenia sposób. Netflix z adaptacją poradził sobie perfekcyjnie - z małej firmy wypożyczającej filmy na DVD, stał się potęgą streamingową.

Recepta Hastinga to zasadniczo 4 składniki, które są wynikiem wieloletnich doświadczeń, obserwacji zmian i ich skutków, oraz szukania alternatywnych rozwiązań pozwalających uniknąć przykrych konsekwecji. Rozwiązania te niejednokrotnie są zaskakujące i spektakularne. Należą do nich: szczerość z pozytywną intencją, oferowanie najwyższych wynagrodzeń w branży, zniesienie polityki urlopowej i kontroli wydatków, kierowanie przez kontekst a nie kontrolę. Pierwsze wrażenie: nie brzmi superprzełomowo. Jednak po przeczytaniu całej książki, staje się oczywistym, że ta firma działa w odważny, odmienny sposób, co z pewnością przyczyniło się do jej ogromnego sukcesu.

Niewątpliwie podczas lektury należy mieć na uwadze, że opisywana kultura korporacyjna została zbudowana w przedsiębiorstwie działającym w innym systemie prawnym. Nasze rodzime prawo pracy nie przewiduje możliwości zupełnego odstąpienia od ewidencjonowania dni urlopowych pracowników etatowych, tak jak zrobił to Netflix. Warto jednak przeczytać o efektach wprowadzenia w codzienność tego pomysłu. Przypuszczałam, że cięcie kosztów stanowiło kluczowy cel, ponieważ zasadnicza część specjalistów i tak nie wykorzystuje dni wolnych w całym przysługującym im wymiarze. Pomyliłam się, ale nie rozczarowałam.

Netflix działa w branży rozrywkowej i technologicznej. Aby zapewnić najwyższą jakość świadczonych usług i wyprzedzać konkurencję, musi zatrudniać wysoko wykwalifikowanych i kreatywnych pracowników, a zarządzanie płacowe takich osób zdecydowanie różni się od płac pracowników operacyjnych. Nie jest to jednak lektura wyłącznie dla przywódców zatrudniających w głównej mierze specjalistów. Dla menadżerów firm z każdej branży bowiem inspirujące będą rozwiązania przyjęte przez Reed'a Hastinga.

Obowiązkowa lektura dla zarządzających, menadżerów, właścicieli firm, ale też szeregowych pracowników.
Czy wszystkie reguły Hastings'a trzeba wprowadzić w życie firmy, aby odniosła ona sukces? Nie sądzę. Z pewnością jednak warto przeczytać tę książkę i wykorzystać trochę złotych myśli, zainspirować się, albo zwyczajnie zatrzymać się na chwilę i przemyśleć funkcjonowanie organizacji, którą się zarządza. Tym, którzy nie piastują menadżerskich stanowisk być może książka uzmysłowi jak trudne i wymagające jest zarządzanie wielką korporacją. A dla wszystkich czytelników, bez względu na szczebel zatrudnienia, z pewnością będzie ciekawą historią o firmie Netflix.

CEO Netflixa Reed Hastings wraz z wpływową profesorką uczelni biznesowej Insead pod Paryżem przedstawiają gotową recepturę na osiągnięcie i utrzymanie sukcesu przedsiębiorstwa. Utrzymanie, co oczywiste, należy do zadań znacznie trudniejszych. Na rynku jest mnóstwo firm, które radzą sobie świetnie w miarę stabilnym otoczeniu. Gdy gwałtowne przekształcenia środowiska nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Że disco polo literatury? No może faktycznie z Mrozem jest jak z disco polo.. Niby nikt nie słucha, a miliony odtworzeń na yt. Niby nikt nie czyta, a nakład podobny :) Osobiście serię z nieprzejednaną mecenas Chyłką bardzo lubię. W "Wyroku" Oryński bierze swoją pierwszą samodzielną sprawę, która nawet z pominięciem wnikliwej analizy jest oczywistym zwiastunem kłopotów. Na szali legnie nie tylko karieria Oryńskiego, ale też zdrowie i życie Chyłki. Psychopatyczny Langer, rycerski Zordon, zawzięta Chyłka i horda zaskakujących zwrotów akcji. Brzmi znajomo? Tak, bo wszystkie te elementy pojawiają się już w poprzednich częściach prawniczej sagi. Jednakże każda z nich opowiada osobną historię związaną z prowadzoną sprawą. W 10 tomie Zordon broni nastolatka wmieszanego w zabójstwo. Jest intrygująco, ponieważ nawet Chyłka uważa ją za sprawę przegraną. Nużąco czy przeciętnie z pewnością więc nie było.

Że disco polo literatury? No może faktycznie z Mrozem jest jak z disco polo.. Niby nikt nie słucha, a miliony odtworzeń na yt. Niby nikt nie czyta, a nakład podobny :) Osobiście serię z nieprzejednaną mecenas Chyłką bardzo lubię. W "Wyroku" Oryński bierze swoją pierwszą samodzielną sprawę, która nawet z pominięciem wnikliwej analizy jest oczywistym zwiastunem kłopotów. Na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ostatni tom kryminału przepełnionego kulturą baskijską utrzymuje wysoki poziom poprzednich części. Wiarygodni bohaterowie, dopracowany średniowieczny modus operandi, nieuchwytni seryjni mordercy, akcja osadzona w pełnej uroku Vitorii.

Przemyślana, nietuzinkowa i bez wątpienia jedna z lepszych serii kryminalnych ostatnich lat.

Ostatni tom kryminału przepełnionego kulturą baskijską utrzymuje wysoki poziom poprzednich części. Wiarygodni bohaterowie, dopracowany średniowieczny modus operandi, nieuchwytni seryjni mordercy, akcja osadzona w pełnej uroku Vitorii.

Przemyślana, nietuzinkowa i bez wątpienia jedna z lepszych serii kryminalnych ostatnich lat.

Pokaż mimo to


Na półkach:

""Bo czymże byłem? To, co za sprawą Conchisa o sobie usłyszałem, było bliskie prawdy. Odrzuciwszy freudowski żargon procesu, musiałem przyznać, że przez całe życie obracałem rzeczywistość w fikcję, uciekałem od rzeczywistości, zachowywałem się zawsze tak, jakby ktoś trzeci był obecny i stawiał mi stopnie za dobre lub złe zachowanie - bóg podobny do powieściopisarza, do którego zwracałem się jak wymyślona przez niego postać, która chce się spodobać, nie lubi być lekceważona, stara się dostosować do tego, czego - jak przypuszcza - bóg-pisarz oczekuje. Tę pijawkową odmianę superego wyhodowałem sobie sam, kultywowałem ją starannie i to ona odbierała mi wszelką swobodę ruchów. Była moim despotycznym władcą, nie obrońcą.
I kiedy to nareszcie zrozumiałem, było już za późno o całą śmierć.
Usiadłem na brzegu i czekałem, by nad szarym morzem wszedł świt.
Trudne do zniesienia uczucie samotności."

Mój ulubiony fragment tej niesamowitej powieści, która zdecydowanie wyróżnia się na tle mojej biblioteczki. Przede wszystkim to dość opasła lektura. Ale, co ważniejsze, ma świetnie skonstruowaną, bardzo zagadkową fabułę. Jej główny wątek to iluzja - psychologiczna gra, w której kluczową rolę odgrywa młody, napuszony Anglik. Seria niecodziennych zdarzeń na greckiej wyspie, zawładnęła każdą minutą mojego wolnego czasu w ciągu ostatnich kilku dni.

""Bo czymże byłem? To, co za sprawą Conchisa o sobie usłyszałem, było bliskie prawdy. Odrzuciwszy freudowski żargon procesu, musiałem przyznać, że przez całe życie obracałem rzeczywistość w fikcję, uciekałem od rzeczywistości, zachowywałem się zawsze tak, jakby ktoś trzeci był obecny i stawiał mi stopnie za dobre lub złe zachowanie - bóg podobny do powieściopisarza, do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na okładce tej książki widnieje przyciągający wzrok napis „Bestsellerowa seria szwedzkich kryminałów. 1,5 miliona sprzedanych egzemplarzy”. Hmm.. Po takim „wejściu” oczekiwałam czegoś extra i niestety tego nie dostałam.

Pomysł na książkę był dobry, ale został przedstawiony w mało porywający sposób. Akcja jest momentami bardzo niespójna i oderwana od rzeczywistości. Zaletę stanowią atrakcyjne opisy środowiska lekarskiego. Natomiast zakończenie jest przewidywalne i nudne.

Na okładce tej książki widnieje przyciągający wzrok napis „Bestsellerowa seria szwedzkich kryminałów. 1,5 miliona sprzedanych egzemplarzy”. Hmm.. Po takim „wejściu” oczekiwałam czegoś extra i niestety tego nie dostałam.

Pomysł na książkę był dobry, ale został przedstawiony w mało porywający sposób. Akcja jest momentami bardzo niespójna i oderwana od rzeczywistości. Zaletę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Drugie z reguły jest gorsze. Drugi sezon serialu już nie powala tak jak pierwszy. Drugi tom serii książek często drastycznie odstaje od pierwszego. Podobno nawet drugie dziecko „nie wychodzi”. To akurat oczywiście jest absolutną nieprawdą, jestem tym drugim dzieckiem to przecież wiem ;P

„Rytuały wody” to absolutny wyjątek od przytoczonej zasady o rzeczach drugich. Eva Garcia oczarowała mnie tą częścią tak samo bardzo jak pierwszą.

Genialny wątek kryminalny, który jest przykrywką dla poruszenia niezwykle ważnego tematu – rodzicielstwa, a jednocześnie nawiązujący do przeszłości inspektora Alaya i paczki jego przyjaciół.

Nowe, bardzo osobliwe postacie.

Dalsze, pokręcone losy bohaterów Ciszy białego miasta i niepewność szczęśliwego zakończenia historii rozgrywającej się w klimatycznych miastach Hiszpanii.

Wszystkie te elementy tworzą świetną, spójną całość. Myślę, że nawet najbardziej wybredni miłośnicy kryminałów przyznają mi rację. :)

Drugie z reguły jest gorsze. Drugi sezon serialu już nie powala tak jak pierwszy. Drugi tom serii książek często drastycznie odstaje od pierwszego. Podobno nawet drugie dziecko „nie wychodzi”. To akurat oczywiście jest absolutną nieprawdą, jestem tym drugim dzieckiem to przecież wiem ;P

„Rytuały wody” to absolutny wyjątek od przytoczonej zasady o rzeczach drugich. Eva...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Najważniejsze, żeby nikt, kto ci towarzyszy, nie decydował, kim masz być, i nie przyszpilał cię jak motyla w gablotce. Najważniejsze to wiedzieć, że zawsze możesz znaleźć sposób, by wymyślić się na nowo.”

Spodobał mi się ten fragment. W tej kwestii przypominam główną bohaterkę Lou. W pozostałych pewnie już nie tak bardzo.

Louisa Clark ma duszę niepoprawnej romantyczki i niezłomną wiarę w dobro. Empatia, altruizm i życzliwość jednak nie zawsze szły w parze z życiową zaradnością. Trochę wkurzała mnie ta postawa męczenniczki, która nakazywała Lou zawsze postępować w sposób nie pozwalający skrzywdzić innych, podczas gdy ona sama zbierała cięgi za nie swoje winy. Oczywiście dobro zawsze do niej powracało ze zdwojoną siłą. W życiu nie zawsze jest tak kolorowo i nie, nie dałabym się pozbawić dachu nad głową tylko dlatego, żeby kłamstwa jakiejś idiotki nie wyszły na jaw.

Ale tej wielkiej miłości to akurat jej zazdroszczę ;)

„Najważniejsze, żeby nikt, kto ci towarzyszy, nie decydował, kim masz być, i nie przyszpilał cię jak motyla w gablotce. Najważniejsze to wiedzieć, że zawsze możesz znaleźć sposób, by wymyślić się na nowo.”

Spodobał mi się ten fragment. W tej kwestii przypominam główną bohaterkę Lou. W pozostałych pewnie już nie tak bardzo.

Louisa Clark ma duszę niepoprawnej romantyczki i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rewelacyjny kryminał!
Akcja powieści rozgrywa się w mieście Vitoria na północy Hiszpanii. Autorka opisami miasta zaciekawiła mnie do tego stopnia, że pospacerowałam sobie po nim w trybie street view w Google map’s i muszę przyznać, że rzeczywiście jest bardzo urokliwe. W powieści przedstawione jest jako hermetycznie zamknięte miasto niezupełnie przyjazne dla mieszkańców i jednocześnie niedostępne dla wszystkich innych.
W genialny wątek kryminalny autorka wplotła bardzo ciekawie i subtelnie utkaną historię romansu śledczego, specjalizującego się w profilowaniu kryminalnym i nowej pani podkomisarz.
W moim odczuciu drobinę dziwnie brzmią hiszpańskie imiona. Na przykład imię Tasio zupełnie nie pasuje do osadzonego w więzieniu seryjnego mordercy. Raczej kojarzy mi się z pluszowym misiem ;)
Jest to jednak jedyny mankament tej książki, która w mojej opinii spodoba się wszystkim wielbicielom gatunku.

Rewelacyjny kryminał!
Akcja powieści rozgrywa się w mieście Vitoria na północy Hiszpanii. Autorka opisami miasta zaciekawiła mnie do tego stopnia, że pospacerowałam sobie po nim w trybie street view w Google map’s i muszę przyznać, że rzeczywiście jest bardzo urokliwe. W powieści przedstawione jest jako hermetycznie zamknięte miasto niezupełnie przyjazne dla mieszkańców i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Typowa książka Jojo Moyes - lekka, przyjemna, taka w sam raz na wiosnę. Może odrobinę smutna. Jeśli jednak czytelnik akurat nie jest na jakimś życiowym zakręcie, to zmagania panny Louisy Clark z rzeczywistością, raczej nie wprawią go w podły nastrój.

Pozytywne zakończenie, które motywuje do podejmowania odważnych decyzji.

Typowa książka Jojo Moyes - lekka, przyjemna, taka w sam raz na wiosnę. Może odrobinę smutna. Jeśli jednak czytelnik akurat nie jest na jakimś życiowym zakręcie, to zmagania panny Louisy Clark z rzeczywistością, raczej nie wprawią go w podły nastrój.

Pozytywne zakończenie, które motywuje do podejmowania odważnych decyzji.

Pokaż mimo to

Okładka książki Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek Francesca Cavallo, Elena Favilli
Ocena 7,2
Opowieści na d... Francesca Cavallo, ...

Na półkach:

„Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych kobiet.” to zbiór jednostronicowych opowiadań o kobietach (mniej lub bardziej znanych), które osiągały swoje ambitne cele pomimo przeciwności losu i negatywnych opinii.

Książkę kupiłam dla pewnej cudownej 10-latki, która ostatnio przepadła w świecie przygód Harry'ego Pottera, dlatego nie sądziłam, że od razu się nią zainteresuje. A jednak dała się pochłonąć i z zapałem opowiada mi sukcesy kolejnych bohaterek książki. Cieszę się, że mogłam jej podarować coś co pozwoli dostrzec, że życie (niestety) nie polega na oczekiwaniu na księcia na białym koniu. Myślę, że z każdym kolejnym opowiadaniem co raz bardziej zrozumiałe jest dla niej to, że aby w życiu osiągnąć sukces należy podejmować odważne decyzje podyktowane głosem serca, a bajki o księżniczkach w zamkach mają niewiele wspólnego z rzeczywistością.

To bardzo inspirująca książka wzbudzająca pozytywne emocje, których tak bardzo świat współczesnych nastolatków dzisiaj potrzebuje.

Myślę, że pomimo tytułu wskazującego „młode buntowniczki” jako głównego odbiorcę, książka ta zachwyci również starszych czytelników (chociaż Ci akurat mogą odczuwać niedosyt bo historie są bardzo krótkie).

„Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych kobiet.” to zbiór jednostronicowych opowiadań o kobietach (mniej lub bardziej znanych), które osiągały swoje ambitne cele pomimo przeciwności losu i negatywnych opinii.

Książkę kupiłam dla pewnej cudownej 10-latki, która ostatnio przepadła w świecie przygód Harry'ego Pottera, dlatego nie sądziłam,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Żulczyka kocham za „Zrób mi jakąś krzywdę”. Co jest akurat dość dziwne bo zdecydowanie bliżej memu sercu do thrillerów i kryminałów. No, ale z miłością się nie walczy, toteż sięgnęłam po kolejną książkę autorstwa Pana Jakuba ;)

Moje wrażenie? Mega „pojechana” fabuła, ale sądzę, że książka spodoba się wszystkim czytelnikom, którzy mają „otwartą głowę”, nie wpisują wszystkiego w sztywne ramy i schematy, potrafią za to spojrzeć na rzeczywistość z innej perspektywy.

Historia jest bardzo pociągająca, chociaż trzeba się w nią wkręcić. Jak na moją wrażliwość może trochę za dużo w niej wulgarnych i dziwnych scen seksu. Natomiast bardzo interesująco została wykreowana postać głównego bohatera – Gruza.

Gruz jest uosobieniem zła w najczystszej postaci, jego postępowanie jest niemoralne, a wygląd odpychający. Ale, jak się okazuje, też potrafi pokochać. Za sprawą kogo i czego? Warto przeczytać, aby się tego dowiedzieć.

Polecam!

Żulczyka kocham za „Zrób mi jakąś krzywdę”. Co jest akurat dość dziwne bo zdecydowanie bliżej memu sercu do thrillerów i kryminałów. No, ale z miłością się nie walczy, toteż sięgnęłam po kolejną książkę autorstwa Pana Jakuba ;)

Moje wrażenie? Mega „pojechana” fabuła, ale sądzę, że książka spodoba się wszystkim czytelnikom, którzy mają „otwartą głowę”, nie wpisują...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Każdy kto uwielbia czytać thrillery obowiązkowo powinien sięgnąć po książki tego autora. Bo są genialne :)
Chociaż „Rana” akurat ma pewien minus. Zdecydowanie w powieści brakuje bohaterów (chociażby jednego!) z normalną osobowością. Pisząc normalną osobowość mam na myśli postać, która nie wlewa w siebie od rana hektolitrów alkoholu, nie ma wykolejonej psychiki przez popaprane dzieciństwo etc. Bohaterowie tej książki to popieprzone nastolatki, matki alkoholiczki, dzieciobójczynie, ojcowie kręcący szemrane interesy, których obchodzą tylko pieniądze i prostytutki, generalnie ludzie z „pojechaną” psychiką.
Przez powyższe odnosi się wrażenie, że książka jest trochę oderwana od rzeczywistości. Bo przecież w realnym świecie otacza nas mnóstwo szarych, przeciętnych Kowalskich posiadających idealnie nudną codzienność. Autor pomiędzy wszystkich strategicznych bohaterów mógł „wcisnąć” chociażby jedną zwyczajną postać, która nadałaby powieści trochę więcej autentyczności.
Zasłużone 7/10 bo autor dotyka ważnego tematu i genialnie obrazuje wpływ dzieciństwa na osobowość, zachowanie i postrzeganie świata przez dorosłego człowieka.

Każdy kto uwielbia czytać thrillery obowiązkowo powinien sięgnąć po książki tego autora. Bo są genialne :)
Chociaż „Rana” akurat ma pewien minus. Zdecydowanie w powieści brakuje bohaterów (chociażby jednego!) z normalną osobowością. Pisząc normalną osobowość mam na myśli postać, która nie wlewa w siebie od rana hektolitrów alkoholu, nie ma wykolejonej psychiki przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam gdzieś, że Magda Stachula jest prekursorką gatunku domestic noir na naszym rodzimym rynku literackim. Myślę, że może niekoniecznie bo wątki tajemnicy, sekretu z przeszłości, zagrożenia lub przemocy w otoczeniu rodzinnym czy bliskiego sąsiedztwa pojawiały się już nieraz. Tak czy owak Stachula w tym gatunku jest rewelacyjna.

Powieści domestic noir są o tyle niepokojące, że ich akcja rozgrywa się w gronie rodzinnym, co sprawia wrażenie, że fikcyjni bohaterowie i fikcyjna akcja ociera się o rzeczywistość. Poza tym, większość zna „szczęśliwe związki”, które mają mroczne sekrety za drzwiami swoich domów.

„Oszukana” to bardzo dobra powieść zarówno dla kobiet jak i mężczyzn, chociaż ze wszystkich książek tej autorki najbardziej podobała mi się pierwsza - „Idealna”. Niewątpliwie swoim literackim debiutem Stachula postawiła sobie wysoko poprzeczkę, ale kolejne jej książki trzymają równie wysoki poziom :)

Przeczytałam gdzieś, że Magda Stachula jest prekursorką gatunku domestic noir na naszym rodzimym rynku literackim. Myślę, że może niekoniecznie bo wątki tajemnicy, sekretu z przeszłości, zagrożenia lub przemocy w otoczeniu rodzinnym czy bliskiego sąsiedztwa pojawiały się już nieraz. Tak czy owak Stachula w tym gatunku jest rewelacyjna.

Powieści domestic noir są o tyle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Pewnego razu dałem się wciągnąć w dyskusję o tym, kim wolałbym być, gdybym musiał wybierać. Ofiarą czy mordercą? Stwierdziłem wtedy, że każdy z nas nosi w sobie potencjał do bycia i jednym i drugim. I oto właśnie mam na to dowód.”
Zastanawialiście się kiedyś nad takim dylematem? Generalnie z dwojga złego wolałbym nie być ofiarą.

„Odbiorę Ci wszystko” to norweski thriller psychologiczny dotykający problemu imigrantów oraz przemocy wobec dzieci. Ze względu na kryzys migracyjny w Europie, temat jest bardzo aktualny i równocześnie dość kontrowersyjny. Główni bohaterowie to Haavard i jego żona Clara.

Haavard jest lekarzem, na którego oddział często trafiają dzieci z urazami jednoznacznie świadczącymi o stosowanej wobec nich przemocy. Gdy w wyniku obrażeń wewnętrznych, wywołanych uderzeniami, umiera mały pacjent Haavarda, lekarz w poczuciu niesprawiedliwości konstrukcji norweskiego prawa, postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość. Do współpracy chce namówić panią doktor, z którą wiążą go relacje nie tylko zawodowe.

Clara pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości nad ustawą zmieniającą przepisy dotyczące osób, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie znęcania się nad dziećmi. Clara jest bardzo pewna siebie, zdystansowana i za wszelką cenę realizuje swoje plany. Jej ustawa trafia jednak do kosza, ale koniec końców udaje się jej zdobyć stanowisko sekretarza stanu. Ta kobieta sukcesu ma jednak mroczną przeszłością, która popycha ją do popełniania karygodnych czynów, których być może nie powinno się klasyfikować jako zło absolutne.

Postępowania Clary i jej męża, pomimo słusznych pobudek, mają dramatyczne implikacje. Zastanawiający jest sam obraz ich małżeństwa. Pomimo tego, że oboje chcą walczyć w tej samej, słusznej sprawie, nie dogadują się ani w tej, ani właściwie w żadnej innej kwestii. Ich związek pozbawiony jest jakiejkolwiek bliskości i szczerości.

Książkę czytało się przyjemnie, ale autorka niepotrzebnie dość szybko zdradza, która postać ponosi odpowiedzialność za popełnione morderstwa i co nią kierowało. W związku z tym, fabuła nie trzyma w napięciu, a samo zakończenie nie wzbudza wielkiego WOW.

„Pewnego razu dałem się wciągnąć w dyskusję o tym, kim wolałbym być, gdybym musiał wybierać. Ofiarą czy mordercą? Stwierdziłem wtedy, że każdy z nas nosi w sobie potencjał do bycia i jednym i drugim. I oto właśnie mam na to dowód.”
Zastanawialiście się kiedyś nad takim dylematem? Generalnie z dwojga złego wolałbym nie być ofiarą.

„Odbiorę Ci wszystko” to norweski...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam sporo prozy Remigiusza Mroza. Lubię książki spod jego pióra, ponieważ czyta się je lekko i szybko. Mróz nie przynudza długimi opisami, pozostawiając pole dla wyobraźni czytelnika, a jednocześnie serwuje sporo zaskakujących zwrotów akcji, zwieńczonych w nieoczekiwany sposób.

Wszystkie te cechy ma również opowieść o patomorfologu Sewerynie Zaorskim. Bohater ten ma niebanalną i tajemniczą osobowość. Nie do końca znamy jego przeszłość, która jest właściwie na granicy zastanawiającej i podejrzanej. No bo kto z wykształceniem zdobytym na świetnej uczelni i bardzo dobrze płatną posadą, decyduje się wrócić w rodzinne strony, które są niczym innym jak zabitą dechami wsią? Co prawda ma w niej powstać nowe laboratorium, ale przecież w dużym mieście perspektywy na fajną pracę i udane życie są znacznie szersze i bardziej atrakcyjne. Tymczasem Seweryn z nieznanego powodu decyduje się na „powrót do przeszłości”.

Autor miał niezły pomysł na nową serię. Opisy związane z pracą patomorfologa, które tu akurat dotyczą przede wszystkim identyfikacji przyczyn i czasu zgonu, są genialne. Wątek kryminalny jest bardzo ciekawie zbudowany, ze względu na zastanawiający związek Seweryna z morderstwami, a rodząca się namiętność pomiędzy głównym bohaterem i dziewczyną, w której kiedyś był nieszczęśliwie zakochany, wzmaga ciekawość czytelnika. Pojawia się także motyw dotyczący liczb Catalana i trochę ciekawostek ze świata technologii informatycznych.

Zapowiada się seria równie przyjemna, jak ta o bezkompromisowej mecenas Chyłce. Wiem, że spora grupa czytelników znudziła się książkami Mroza, uważając je za sztampowe i schematyczne. Mi jeszcze się „nie przejadł” wobec czego polecam. :)

Przeczytałam sporo prozy Remigiusza Mroza. Lubię książki spod jego pióra, ponieważ czyta się je lekko i szybko. Mróz nie przynudza długimi opisami, pozostawiając pole dla wyobraźni czytelnika, a jednocześnie serwuje sporo zaskakujących zwrotów akcji, zwieńczonych w nieoczekiwany sposób.

Wszystkie te cechy ma również opowieść o patomorfologu Sewerynie Zaorskim. Bohater ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem niepoprawną fanką thrillerów psychologicznych, a po lekturze „Żmijowiska” również fanką autora tej książki. Wojciech Chmielarz przedstawił historię z punktu widzenia kilku bohaterów oraz w różnych okresach czasu, tzn. przed i po zaginięciu dziewczyny. W tej perspektywie autorowi udało się zbudować napięcie i ciekawość odnośnie sposobu w jaki ułożą się relacje pomiędzy paczką przyjaciół, wpływu przeszłości na ich zachowania, oraz tego czy zepchnięte głęboko w zakamarki serca dawne uczucia powrócą.

Nieporozumienia pomiędzy głównymi bohaterami są o tyle ciekawe, że każdy z nich ma inną, niepokojącą osobowość. Autor włożył w tą opowieść między innymi: sfrustrowanego ojca z niespełnionymi ambicjami, nieszczęśliwą matkę i żonę, zmuszoną do spędzenia wakacji z rodzicami nastolatkę, natarczywego sąsiada z przejawiającą agresywne zachowania córką, zazdrosne partnerki dawnych przyjaciół. Nie jest jasne kto odpowiada za zaginięcie dziewczyny, a podejrzewać można właściwie każdego.

Ta książka przypomina o tym, że życie jest przewrotne i nie zawsze dostajemy to, czego byśmy oczekiwali, a działania podejmowane w poczuciu porażki często niosą katastrofalne skutki.

Podsumowując: rewelacyjnie opowiedziane spotkanie po latach kilkorga przyjaciół i ich rodzin, z kapitalnym zakończeniem.

Jestem niepoprawną fanką thrillerów psychologicznych, a po lekturze „Żmijowiska” również fanką autora tej książki. Wojciech Chmielarz przedstawił historię z punktu widzenia kilku bohaterów oraz w różnych okresach czasu, tzn. przed i po zaginięciu dziewczyny. W tej perspektywie autorowi udało się zbudować napięcie i ciekawość odnośnie sposobu w jaki ułożą się relacje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To pierwsza książka tego jakże poczytnego autora, którą wzięłam do ręki. Nie mogę napisać "którą przeczytałam", ponieważ ostatecznie tego nie zrobiłam. Sięgnęłam po nią, gdyż chciałam zaspokoić swoją potrzebę poczucia strachu i obcowania z czymś nieznanym, paranormalnym. Tymczasem przysypiałam z książką na głowie ilekroć wzięłam ją do ręki. W mękach dotarłam do 188 str. zastanawiając się nad fenomenem tej książki. W mojej opinii jest niemiłosiernie nużąca. Zamierzałam doczytać do końca, ale jednak poległam stwierdzając, że sięgam po książki dla przyjemności, a chwile z "Lśnieniem" zdecydowanie do nich nie należały. Być może miałam wygórowane oczekiwania lub sama akcja rozwija się dość długo. "Lśnienie" odłożyłam na półkę z zamiarem ponownego sięgnięcia po nią przy okazji borykania się z problemem bezsenności ;)

To pierwsza książka tego jakże poczytnego autora, którą wzięłam do ręki. Nie mogę napisać "którą przeczytałam", ponieważ ostatecznie tego nie zrobiłam. Sięgnęłam po nią, gdyż chciałam zaspokoić swoją potrzebę poczucia strachu i obcowania z czymś nieznanym, paranormalnym. Tymczasem przysypiałam z książką na głowie ilekroć wzięłam ją do ręki. W mękach dotarłam do 188 str....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zmitrężony czas. Pierwsza myśl.
Nic nie wnosi. Druga myśl.
Jaką sposobnością zajęła pierwsze miejsce w plebiscycie LCZ i to (o zgrozo!) w kategorii literatura piękna? Trzecia myśl.

Książka ma 198 strony. Na 94 z nich są albo gryzmoły, albo jedno zdanie napisane czcionką 72. Zasadnicza część pozostałych stron zapisana jest tylko w połowie. Mamy więc książkę, która realnie ma ich około 50.

Oczywiście książkę, która liczyłaby 50 stron, nikt przy zdrowych zmysłach nie kupiłby za 39,90 zł. Trzeba było zatem czymś ją napompować. To coś, to beznadziejne obrazki i równie bzdurne teksty na całą stronę. Żeby nie być gołosłowną przytoczę jeden z nich:

"Gdy dzwoni ktoś, z kim nie chcesz rozmawiać, mówisz: Halo, halo, halo? Halo?! - i się rozłączasz."

Genialne!! Jak autorka zdołała to wykoncypować?? Ubolewam, że sama wcześniej na to nie wpadłam.

Nosowska narzeka, że nie dorobiła się na reklamach. Zarobiła za to na czymś równie ogłupiającym. (Absolutnie nie mam nic przeciwko bogaceniu się na absurdalnych produktach. Czytałam o facecie, który dorobił się milionów sprzedając kamień, tzw. Pet Rock. Jeżeli'ktoś miał ochotę kupić kamień za 4 dolary to świetnie. Gorzej jeśli chciałeś kupić ciekawą książkę z którą wiązałeś - nie bezpodstawnie - pewne nadzieje, a okazało się, że wydałeś pieniążki na totalny chłam.)

Wracam do mojej pierwszej myśli i robię edit: Zmitrężony czas i pieniądze.

Nie polecam. Chyba że jesteście entuzjastami marnowania czasu i pieniędzy. Wtedy polecam.

Zmitrężony czas. Pierwsza myśl.
Nic nie wnosi. Druga myśl.
Jaką sposobnością zajęła pierwsze miejsce w plebiscycie LCZ i to (o zgrozo!) w kategorii literatura piękna? Trzecia myśl.

Książka ma 198 strony. Na 94 z nich są albo gryzmoły, albo jedno zdanie napisane czcionką 72. Zasadnicza część pozostałych stron zapisana jest tylko w połowie. Mamy więc książkę, która realnie...

więcej Pokaż mimo to