-
Artykuły„Trędowata” wraca na ekrany, a Herkules Poirot rusza tropem Agathy ChristieAnna Sierant9
-
Artykuły„Pisanie towarzyszy mi od dzieciństwa”: rozmowa z Barbarą WysoczańskąSonia Miniewicz3
-
ArtykułyNowa książka autora „Wyspy tajemnic”: coś więcej niż kryminałEwa Cieślik3
-
Artykuły„Foto Retro”, czyli XX-wieczna historia Warszawy zatrzymana w siedmiu albumachLubimyCzytać1
Biblioteczka
2020-11-19
2020-11-30
"Nie krzycz" to ostatnia z trylogii i zamykająca historię znanych z poprzednich części Agaty, Michała, Ewy i Martyny. Tak, ta ostatnia również, ale już mimochodem się tu pojawia. Dodatkowo pojawia się Anita, młoda dziewczyna, którą długi wprowadzają na ścieżkę nielegalnego zarobku, jakim jest hejtowanie w sieci na zlecenie. Im więcej jadu wylewa, tym lepsze pieniądze dostaje. Jednak pewnego dnia coś idzie nie tak i pod domem Anity pojawia się tajemniczy mężczyzna, wyraźnie śledzący jej ruchy, a dziewczyna zaczyna się bać.
Marcel Moss jak zwykle nie zawiódl jeżeli chodzi o budowanie napięcia i wyczerpanie głównego tematu. Wyraźnie widzimy mechanizmy, jakie rządzą internetem, jak nienawiść rodzi nienawiść, jak rzucenie jednego zdania wywołuje niekończącą się falę. Czy faktycznie istnieją firmy, które specjalizują się w obrzucaniu innych błotem? Wyciąganiu brudnych sekretów? Nie wiem, ale nie jest to aż tak niemożliwe. W końcu wystarczy otworzyć jakiś znany plotkarski portal i od razu rzucają się w oczy właśnie te komentarze, które obrażają. To przy nich zauważymy największą aktywność. Ten wątek bardzo przypadł mi do gustu i cieszę się, że jest go w książce więcej, niż dalszego ciągu życia Agata i Michała. Ich chory układ wchodzi na jeszcze wyższy poziom zniewolenia i wynaturzenia, ale przyznam, że zmęczyło mnie to, a epilog nie poprawił sytuacji. Mam wrażenie, że choć doszły nowe elementy, to i tak wszystko już w tym temacie zostało powiedziane. Ewa jak i w poprzednich częściach miesza, co w ostatecznym rozrachunku nie wychodzi dla niej najlepiej.
Bardzo podobała mi się cała trylogia, było w niej trochę filmowego stylu Patryka Vegi, który nie boi się obnażać tego, co w ludziach najgorsze. Marcel Moss również bardzo dobrze obserwuje rzeczywistość, zwłaszcza tą wirtualną i to właśnie na niej buduje swoje realno-nierealne powieści. Zachęcam do sięgnięcia!
"Nie krzycz" to ostatnia z trylogii i zamykająca historię znanych z poprzednich części Agaty, Michała, Ewy i Martyny. Tak, ta ostatnia również, ale już mimochodem się tu pojawia. Dodatkowo pojawia się Anita, młoda dziewczyna, którą długi wprowadzają na ścieżkę nielegalnego zarobku, jakim jest hejtowanie w sieci na zlecenie. Im więcej jadu wylewa, tym lepsze pieniądze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-17
wa Przydryga konstruuje fabułę tak, by nie było niedopowiedzeń, ale jednocześnie historia wciąż krąży wokół głównego tematu, nawet jeżeli zbacza to nieznacznie, na tyle, by coś wyjaśnić, więc książkę czyta się z dużym zainteresowaniem. Akcja „Miała umrzeć” biegnie na dwóch płaszczyznach czasowych w roku 1998 i 2019. Retrospekcja uzupełniają wątki, pomagają połączyć ze sobą historie głównych bohaterek — Ady i Leny. W książce od początku jest dość dużo tajemnic, a choć że strony na stronę znajdują odpowiedzi, to i generują kolejne, więc na pewno książka nie traci na napięciu ani przez chwilę. Jedynie finał trochę mi nie pasował, przy całości wyszedł dość abstrakcyjnie, ale nie zmienił on mojej bardzo dobrej opinii na temat tej powieści. Czekam z niecierpliwością na kolejną książkę autorki!
wa Przydryga konstruuje fabułę tak, by nie było niedopowiedzeń, ale jednocześnie historia wciąż krąży wokół głównego tematu, nawet jeżeli zbacza to nieznacznie, na tyle, by coś wyjaśnić, więc książkę czyta się z dużym zainteresowaniem. Akcja „Miała umrzeć” biegnie na dwóch płaszczyznach czasowych w roku 1998 i 2019. Retrospekcja uzupełniają wątki, pomagają połączyć ze sobą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-17
Znam wszystkie autorki z tego zbioru opowiadań, znam, cenię i lubię ich pióro. Jednak „PS. Życzę Ci dużo miłości” niespecjalnie przypadło mi do gustu. To nie tak, że te historie nie mają zimowego klimatu, bo mają, również nie są pozbawione ciepła i optymizmu. Ba! Nawet motyw przewodni, czyli kartka, zwykła pocztówka, która może tak wiele zmienić, był bardzo interesujący. Mimo wszystko cały zbiór nie wywołał we mnie emocji, nie było wzruszenia, nie rozlało się po sercu ciepło, nie było tego, czego szukam w świątecznych powieściach. Miałam wrażenie, że wszystko to, co spotyka bohaterów, dzieje się zdecydowanie za szybko, za łatwo, przez to nie czułam magii, nie przeżyłam niczego niezwykłego. Nie winię autorek, bo one stanęły na wysokości zadania, zarówno językowo, jak i fabularne, chcąc przekazać historię taką, jaką ją widziały, wydaje mi się, że ograniczona ilość znaków zabiła ducha tej antologii. To, że mnie się średnio podobała nie znaczy, że każdy będzie lekko zawiedziony. Sprawdźcie sami :)
Znam wszystkie autorki z tego zbioru opowiadań, znam, cenię i lubię ich pióro. Jednak „PS. Życzę Ci dużo miłości” niespecjalnie przypadło mi do gustu. To nie tak, że te historie nie mają zimowego klimatu, bo mają, również nie są pozbawione ciepła i optymizmu. Ba! Nawet motyw przewodni, czyli kartka, zwykła pocztówka, która może tak wiele zmienić, był bardzo interesujący....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-10
„Ostrze” to thriller z wieloma wątkami pobocznymi, które mam wrażenie nieco przytępiły początkowa akcję oraz zdusiły niepokojący klimat. Mimo że powieść zaczyna się od zaginięcia kobiety, to tak naprawdę mamy tu dwa trochę odbiegające (przynajmniej przez jakiś czas) od głównego nurty — sprawa nieuchwytnego, młodego złodzieja zwanego Złotowłosy oraz szczęśliwą mężatkę Cathrine, która pewnego wieczoru znajduje w sypialni na stoliku nóż z ozdobną rękojeścią i karteczkę "Mogłaś zginąć". Jak to wszystko się łączy? Dość zgrabnie bym powiedziała. Autorka interesująco powiązała wszystkie trzy wątki, a dodatkowo poświęciła sporo miejsca Jackowi, na którego spadł obowiązek zajęcia się dwójką młodszych sióstr. Nastolatek, umiejący sobie poradzić w każdej sytuacji, czy do końca zgodnej z prawem, może niekoniecznie, ale jednak wciąż skutecznie, bo cała trójka nie została rozdzielona.
Nie zachwyciła mnie ani praca policji, traktowanie śledztwa trochę po łebkach, trochę na zasadzie"nie wtrącaj się, bo ja wiem lepiej" ani ogólnie sylwetki funkcjonariuszy Marvela i Reynoldsa. Obaj są przerysowani, takie odniosłam wrażenie. I drugi minus, że morderca nie miał jasnego motywu, a jeżeli miał, to został tak przedstawiony, że ja go nie wyłapałam. No to takie dwa minusy w dość dobrej powieści, którą mogę polecić każdemu, kto lubi dreszczyk, ale nie lubi rozlewu krwi.
„Ostrze” to thriller z wieloma wątkami pobocznymi, które mam wrażenie nieco przytępiły początkowa akcję oraz zdusiły niepokojący klimat. Mimo że powieść zaczyna się od zaginięcia kobiety, to tak naprawdę mamy tu dwa trochę odbiegające (przynajmniej przez jakiś czas) od głównego nurty — sprawa nieuchwytnego, młodego złodzieja zwanego Złotowłosy oraz szczęśliwą mężatkę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-10
„Szklane skrzydła motyla” są drugą powieścią z duetem Jeppe i Anette, jednak nieznajomość pierwszej („Stróż Krokodyla”) nie wpływa znacząco na odbiór powieści. Od początku bardzo podobał mi się klimat Skrzydeł, choć jesteśmy w centrum Danii, to czuć w niej skandynawski chłód. Dodatkowym plusem czy atutem jest szpital psychiatryczny, który tworzy oś fabuły. Od wychowanków niedziałającego już ośrodka „Motyl” wszystko się zaczyna i na nich się kończy. W jaki sposób? To musicie sami sprawdzić.
Autorka bardzo szczegółowo pokazała życie dzieciaków chorych psychicznie, ich próby radzenia sobie z własnymi ograniczeniami, czy ograniczeniami stawianymi im przez zaburzenia. Równie dobrze oddała pracę personelu, niejednokrotnie stanowiącego coś na kształt rodziny dla wychowanka. Co do samego śledztwa, bo przecież w końcu o ciała chodzi, jest poprawnie, ale szczerze? Bardziej zwróciłam uwagę właśnie na aspekt szpitala niż same morderstwa, choć one się łączą. Postawa Jeppego i Anette — aż dziw, ale tak było — bardzo mnie denerwowała. Policjantka jest na urlopie macierzyńskim i ok, nie spełnia się w roli matki, ale po prostu powinna znaleźć opiekunkę i wrócić do pracy, a nie działać na własną rękę, zatajając istotne fakty przed Jeppem, który to śledztwo prowadził. Jeppe też niby wzbraniał się przed podawaniem informacji, ale w ostateczności kapitulował i tylko upominał koleżankę, że chyba powinna zająć się czymś, a konkretnie kimś innym niż morderca. Mimo tych w sumie drobnych wad książka naprawdę bardzo mi się podobała i z chęcią sięgnę po każdą następną :)
„Szklane skrzydła motyla” są drugą powieścią z duetem Jeppe i Anette, jednak nieznajomość pierwszej („Stróż Krokodyla”) nie wpływa znacząco na odbiór powieści. Od początku bardzo podobał mi się klimat Skrzydeł, choć jesteśmy w centrum Danii, to czuć w niej skandynawski chłód. Dodatkowym plusem czy atutem jest szpital psychiatryczny, który tworzy oś fabuły. Od wychowanków...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-05
Zapomniana piosenka” to na wskroś optymistyczna i ciepła powieść, gdzie przy ostatniej stronie uśmiechniecie się do siebie i pomyślicie, że tak musiało być. To nie jest typowy zimowy wyciskacz łez, a dobrze napisana historia, która właściwie mogłaby dziać się o każdej innej porze roku, ale akurat okolice świąt mają tę niesamowitą magię i ją tu widać. Widać niestety również to, co częste w życiu młodych, zabieganych ludzi na tzw. dorobku. Pogoń za pieniądzem, łatwiejszym życiem, ale poświęceniem więzi z rodziną, myśleniem, że mam czas, zdążę, a ten czas ucieka, rodzice czy dziadkowie nie młodnieją, warto o tym pomyśleć. Dodatkowo syn jednego z głównych bohaterów mieszka za granicą i na co dzień nie ma fizycznego kontaktu z ojcem. Kiedy ten potrzebuje pomocy, nie ma go obok, a przyjazd to nie kilka, a tysiące kilometrów. Agata Bizuk emigrację zna z własnego podwórka, co pewnie ułatwiło jej oddać emocje związane z bezsilnością obu stron.
Mam wrażenie, że autorka od debiutu, bardzo poprawiła swój styl i język. Bohaterowie mają osobowość, widać i czuć ich emocje, które przekładają się na czytelnika, a ja bardzo lubię być kimś obok, lubię, kiedy książka zabiera mnie do swojego świata, a „Zapomniana piosenka” tak właśnie jest, odcina od tego, co na zewnątrz i pochłania uwagę. Emocjonalna, ale nie przytłaczająca fabuła sprawia, że kartki uciekają spod palców. Całość bardzo ciekawie się zazębiała, aż zgrała do właściwie jednej, wspólnej historii. Bardzo polecam, zwłaszcza teraz, kiedy aura za oknem nie daje powodów do uśmiechu.
Zapomniana piosenka” to na wskroś optymistyczna i ciepła powieść, gdzie przy ostatniej stronie uśmiechniecie się do siebie i pomyślicie, że tak musiało być. To nie jest typowy zimowy wyciskacz łez, a dobrze napisana historia, która właściwie mogłaby dziać się o każdej innej porze roku, ale akurat okolice świąt mają tę niesamowitą magię i ją tu widać. Widać niestety również...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Joanna Jax mistrzowsko odnajduje się w niespokojnych czasach, gdzie niepewność i lęk jest dla bohaterów codziennością. W trylogii "Córka fałszerza" nie mogło być inaczej, poprzez życie zwyczajnych młodych ludzi, ich decyzji, wyborów widzimy, jak rodzi się zło, agresja wspierana przez tych, którym ufają. Autorka stawia swoich bohaterów przed trudnymi sytuacjami, pokazując nam, że nie ma jednoznacznie dobrej i jednoznacznie złej drogi, że jeden ruch może nieodwracalnie zmienić dotychczasowy los.
Autorka zabiera czytelnika w świat sztuki, jednak w tak plastyczny i przystępny sposób, że nawet kompletny laik, czy osoba, która niekoniecznie w tych klimatach gustuje, bez problemu odnajdzie się w powieści. Fałszerstwa dzieł sztuki, to również ogromny plus tych książek. W powieściach obyczajowych jest on czymś nowym, więc perypetie bohaterów, a w tle znane dzieła sztuki spod pędzla nieznanego artysty oraz jego córki pochłaniają bez reszty.
Czy wydanie wszystkich trzech tomów jednocześnie było dobrym posunięciem? I tak i nie. Nie trzeba czekać na kolejną część miesiącami, co na pewno działa na korzyść, ale mam wrażenie, że w tych powieściach nie ma tak dobrze wyczuwalnego klimatu. Znam inne książki autorki i tam wręcz oddycha się tym samym powietrzem, które wdychają bohaterowie, czuje napięcia im towarzyszące, niepokój, strach, a w "Córce fałszerza" trochę mi tego brakowało. Jednak nawet mimo tego drobnego niuansu, te powieści są dopracowane, sprawdzone w każdym detalu, pisane z pasją i warte każdej poświęconej na czytanie godziny. Serdecznie polecam!
Joanna Jax mistrzowsko odnajduje się w niespokojnych czasach, gdzie niepewność i lęk jest dla bohaterów codziennością. W trylogii "Córka fałszerza" nie mogło być inaczej, poprzez życie zwyczajnych młodych ludzi, ich decyzji, wyborów widzimy, jak rodzi się zło, agresja wspierana przez tych, którym ufają. Autorka stawia swoich bohaterów przed trudnymi sytuacjami, pokazując...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to