-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant12
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać410
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
2021-03-29
#znachor
#michałśmielak
#wydawnictwoinitium
#czytamypolskichautorow
Powoli, bez najmniejszego pośpiechu, krok po kroku. Ostrożnie z delikatną nutą pietyzmu. Może dlatego, że zupełnie inaczej wyobrażałam sobie tę książkę, a może dlatego, że właśnie wszystko z początku wydawało się być w niej tak pospolicie oczywiste.
Człowiek sięga po książkę i zaraz po spojrzeniu na okładkę, ma pewne wyobrażenia na jej temat. Potem czyta opis i myśli, że to kolejny kryminał, wiecie, taki jak wszystkie inne, tylko bohaterowie nieznacznie się od siebie różnią. Lubisz kryminały, więc jesteś zainteresowany. Po tylu książkach z tego gatunku już nic nie może Cię zdziwić. Tym bardziej, kiedy do czynienia masz z nowicjuszem.
Ajć, ładnie tak oceniać po pozorach? ;)
Akcja rozkręca się bardzo powoli. Mamy czas, żeby dobrze poznać bohaterów. Zbadać teren. Wiemy więc, że Krzyśkowi zostało pół roku życia, a Weronika i Jakub zrobią wszystko, żeby mu pomóc. Całkiem niefortunnie okazuje się, że w tym samym czasie, kiedy Krzysiek oddaje swoje życie w ręce znachora i jego uroczej żony, ktoś wymierza sprawiedliwość na własną rękę. Kogo życie jest w tej sytuacji bardziej zagrożone? Krzysiek szybko angażuje się w śledztwo, tym bardziej, że morderca jest coraz bliżej, a jedyna osoba, która może Krzyśka uzdrowić, znajduje się na dumnym pierwszym miejscu w rankingu mordercy.
Choć początki mieliśmy trudne, to przyznaję, że fabuła mocno mnie wciągnęła. Ostatnie 150 stron to prawdziwy rollercoaster. Dzieje się dużo, akcja toczy się szybko, a my uświadamiamy sobie, że, po pierwsze nikt tutaj nie mówi prawdy, a po drugie, nie każdy jest tym, za kogo się podaje. Szalony misz masz z pakietem ciekawostek historycznych, który zresztą niesamowicie mnie urzekł Uwielbiam takie odskocznie od brutalnych i wyrafinowanych morderstw. Jestem na tak i czekam na więcej, tym bardziej, że niedługo ktoś planuje zahaczyć o szkołę policyjną.. ach, ale marzy mi się seria kryminalnych zagadek z Markiem i Krzyśkiem! To byłby prawdziwy sztosik
Wam, Kochani, życzę cudownego poniedziałku i gorąco zachęcam do lektury „Znachora”.
#znachor
#michałśmielak
#wydawnictwoinitium
#czytamypolskichautorow
Powoli, bez najmniejszego pośpiechu, krok po kroku. Ostrożnie z delikatną nutą pietyzmu. Może dlatego, że zupełnie inaczej wyobrażałam sobie tę książkę, a może dlatego, że właśnie wszystko z początku wydawało się być w niej tak pospolicie oczywiste.
Człowiek sięga po książkę i zaraz po spojrzeniu na...
2020-08-10
#zaginiona
#piotrkościelny
#wydawnictwoinitium
Dla mnie była jedna z takich lektur, na którą czekałam z wypiekami na twarzy. Przede wszystkim dlatego, że po „Zwierzu” długo nie mogłam się otrząsnąć. Cóż to była za lektura! Jak tylko w moje łapki wpadła „Zaginiona” zabrałam się za czytanie – spodziewałam się niesamowitych emocji, zaskakujących zwrotów akcji, takich samych nerwów i stresu, a tymczasem powiało nudą. Nudą i rozczarowaniem. Największym minusem tej książki był brak konkretnego bohatera, który mógłby całą tę historię w ciekawy sposób pociągnąć do końca, ponieważ „główny bohater” przez 80% fabuły nie był świadomy tego, co się dzieje- większość akcji działa się obok niego, a on o wszystkim dowiadywał się po czasie. Wątek psychologiczny, co jakiś czas się pojawiał, ale Autor nie starał się go w żaden sposób rozwinąć. Nawet nasz seryjny morderca pozostawił po sobie niesmak, bo nagle, nie wiadomo właściwie dlaczego, postanawia zmienić swoje życie i chce wypuścić ofiarę, pomimo tego, że ta doskonale wie, kim jest. Z drugiej strony mamy jeszcze historię chłopaka Zaginionej, który trafia do więzienia bez dowodów, wyłącznie ze względu na swoje imię, bo prokuratura i policja zwyczajnie nie radzi sobie z własnymi emocjami i przeszłością. Być może Autor chciał przedstawić patologiczne podejście polskiego systemu w takich przypadkach. Dla mnie jednak ta próba była nieudana, męcząca i frustrująca.
„Zaginionej” Wam nie polecam. Wiem jednak, że Piotr potrafi świetnie pisać i trzymam mocno kciuki, żeby następna książka zdeklasowała polski rynek wydawniczy.
#zaginiona
#piotrkościelny
#wydawnictwoinitium
Dla mnie była jedna z takich lektur, na którą czekałam z wypiekami na twarzy. Przede wszystkim dlatego, że po „Zwierzu” długo nie mogłam się otrząsnąć. Cóż to była za lektura! Jak tylko w moje łapki wpadła „Zaginiona” zabrałam się za czytanie – spodziewałam się niesamowitych emocji, zaskakujących zwrotów akcji, takich samych...
2020-04-20
Jakiś etap w moim życiu dobiega końca. Za mną kolejny tom serii Richarda Schwartza i powoli dociera do mnie, że za niedługo będę musiała pożegnać się z bohaterami, których pokochałam całym swoim serduszkiem. Choć to dopiero czwarty tom, to odczuwam jakiś nieodgadniony niepokój i smutek. „Tajemnica Askiru” to seria, którą uwielbiam na równi z Harrym. Niewiele jest takich książek, które wiem, że będą dobre, zanim jeszcze zacznę czytać pierwszą stronę. Cała seria Schwartza taka jest. „Władca marionetek” taki jest.
Od wydania pierwszego tomu minęło już trochę czasu, a ja niewątpliwie zżyłam się z bohaterami, szalenie ich polubiłam i bardzo, bardzo chętnie zaczęłabym tę niesamowitą przygodę od początku. Nieobiektywnie mogę dodać jedynie, że jak zawsze jestem zachwycona. Książka całkowicie mnie pochłonęła i psychicznie zniszczyła. Zostawiła wiele pytań, na które odpowiedzi, mam nadzieję, poznam jeszcze w tym roku. Przed nami coraz więcej magii, czyhających zewsząd niebezpieczeństw i kilka nieszczęśliwych zakończeń. Schwartz z każdym kolejnym tomem intryguje coraz bardziej i coraz większy sieje we mnie niepokój. Kibicuję bohaterom z całego serca i mam nadzieję, że w ostatniej bitwie pokonają wszelkie przeciwności losu.
Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę serię. Nie będziecie żałować. Będziecie zachwyceni. Schwartz dopiął wszystko na ostatni guzik, więc każdy, nawet najbardziej wybredny czytelnik będzie usatysfakcjonowany.
Jakiś etap w moim życiu dobiega końca. Za mną kolejny tom serii Richarda Schwartza i powoli dociera do mnie, że za niedługo będę musiała pożegnać się z bohaterami, których pokochałam całym swoim serduszkiem. Choć to dopiero czwarty tom, to odczuwam jakiś nieodgadniony niepokój i smutek. „Tajemnica Askiru” to seria, którą uwielbiam na równi z Harrym. Niewiele jest takich...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-18
Po wcześniejszych propozycjach Autorki wiemy już, że czeka na nas potężna dawka humoru, zaskakujące zwroty akcji, a także nieszablonowe ujęcie rzeczywistości- w tym przypadku- życia na warszawskich bielanach. Mam jednak wrażenie, że tym razem coś się wypaliło i zamiast świetnej komedii kryminalnej mamy jedynie niebanalny scenariusz i (nie)stereotypowych bohaterów, którzy, co prawda starają się, jak mogą, żeby dobrze wypaść w całej tej maskaradzie, ale z przyczyn czysto technicznych się nie udaje. I to nie tak, że książka mnie nie rozbawiła, bo wielokrotnie śmiałam się przy niej do łez, a problemy mieszkańców „Chomiczówki” spędzały mi sen z powiek (przysięgam na „Bielańczyka”!). Mam jednak wrażenie, że cała ta oryginalność... cała ta esencja kombinacji to po prostu za dużo. Świat, który stworzyła Autorka najzwyczajniej zaczął mnie przerastać. Miało być oryginalnie i z pomysłem, a dla mnie jest, niestety, przytłaczająco. Nie neguję jednak całej lektury, doceniam pomysły i twórczość Autorki, która stara się tworzyć oryginalnie, niesztampowo. W czasach, kiedy wszyscy idą na łatwiznę i prześcigają się w kopiowaniu pomysłów na ciekawe historie kryminalne, należy docenić wyobraźnię i sposób przedstawienia tego pomysłu, Czytelnikowi. Warto jednak pamiętać, żeby nie przesadzać ani w jedną, ani w drugą stronę.
Po wcześniejszych propozycjach Autorki wiemy już, że czeka na nas potężna dawka humoru, zaskakujące zwroty akcji, a także nieszablonowe ujęcie rzeczywistości- w tym przypadku- życia na warszawskich bielanach. Mam jednak wrażenie, że tym razem coś się wypaliło i zamiast świetnej komedii kryminalnej mamy jedynie niebanalny scenariusz i (nie)stereotypowych bohaterów, którzy,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ogromnie się cieszę, bo po pierwsze, to nasza rodzima autorka, a tworzy takie historie, że ciarki nie chcą mi zniknąć nawet po kilku godzinach od odłożenia książki na półkę, a po drugie, to prawdziwe czytelnicze cudo! Nie mówię już o tym, że zamiast przyjść do domu po pracy i położyć się spać, jak każdy normalny człowiek, ja robiłam kawę za kawą i pochłaniałam kolejne strony z wypiekami na twarzy. Przyznaję, że przygody mieszkańców Czarcisławia całkowicie mnie pochłonęły. Z oczami pełnymi strachu (momentami i niedowierzania) , a także przyspieszonym biciem serca śledziłam kolejne przygody głównych bohaterów. I uwierzcie mi, to nie jest tak, że w momencie odłożenia przeze mnie książki wszystko ustawało, a ja spokojnie mogłam położyć się spać. Niedopowiedziane historie wwiercały mi się w głowę. Zamiast smacznie chrapać, przewracałam się z boku na bok i zastanawiałam się, kto kłamie, kto mówi prawdę i kto następny… zginie. Przyznaję, że przy pierwszym tomie trochę sobie ponarzekałam i na bohaterów, i na fabułę. Nie byłam do końca zadowolona, bo wydawało mi się, że Autorka nie dała z siebie wszystkiego. Było ciekawie, intrygująco i tajemniczo, ale brakowało czegoś, dzięki czemu z czystym sumieniem mogłabym powiedzieć: wow! Teraz Karina zaspokoiła moje czytelnicze ego w 100%. Uwierzcie, że od książki ciężko było mnie oderwać, a ostatnio trochę porzuciłam czytelnictwo na rzecz seriali na Netflixie.
Mam nadzieję, że najdalej na początku przyszłego roku będziemy mogli cieszyć się kolejnym tomem.
Ogromnie się cieszę, bo po pierwsze, to nasza rodzima autorka, a tworzy takie historie, że ciarki nie chcą mi zniknąć nawet po kilku godzinach od odłożenia książki na półkę, a po drugie, to prawdziwe czytelnicze cudo! Nie mówię już o tym, że zamiast przyjść do domu po pracy i położyć się spać, jak każdy normalny człowiek, ja robiłam kawę za kawą i pochłaniałam kolejne...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Zapukał trzy razy, takie było ich hasło. Trzy powolne uderzenia w drzwi. Było dużo śmiechu na imprezie, gdy to ustalali. Eryk mówił, że tak podobno puka Śmierć, a oni przecież prawie umarli, bo świat ich zostawił. Gdy świat cię zostawia osamotnionego, to jakbyś nie żył, więc Śmierć nie może ci nic zrobić. Zatem jeśli usłyszą takie pukanie, to sprawa jest jasna, albo to ktoś z grupy, albo…”
~*~
#michałśmielak
#postrach
#wydawnictwo_initium
~*~
Michał Śmielak nie kazał na siebie długo czekać. Po „Inkwizytorze” i „Pomruku” pojawia się „Postrach” – niepozorna na pierwszy rzut oka książka, która skrywa w sobie jedynie przerażenie i rozpacz. Bo kiedy wydaje nam się, że dotarliśmy do samego końca stworzenia, Autor nad wyraz brutalnie uzmysławia czytelnikowi, że „śmierć, to dopiero początek koszmaru”.
Gdy Postrach trafia w ręce policji, Warszawa zaczyna łapać spokojny oddech, a rodzice zaginionych dziewcząt mają nadzieję, że nareszcie poznają prawdę o losie swoich ukochanych córek. Pomimo upływu czasu chęć wymierzenia sprawiedliwość nie mija. Postrach jednak ucieka. W tym samym czasie siostra jednej z zaginionych trafia na wzmiankę o rytuale przywołania śmierci – było to ostatnie wydarzenie, na którym były wszystkie zaginione nastolatki. Żeby dowiedzieć się, co stało się z siostrą, organizuje imprezę, na której razem z resztą „osamotnionych” powtarza rytuał. Wkrótce potem Postrach znów atakuje. Tym razem nie pozostawia jednak żadnych złudzeń…
Początek tej historii zaczął się dość niepozornie, leniwie. Kilkanaście przeczytanych stron i żadnej chemii. Fabuła rozkręca się powoli, wciąga jednak całkowicie, miesza zmysły i na sam koniec tej niebywałej wędrówki wypluwa z pogardą. Mam wrażenie, że z każdą kolejną książką pan Śmielak jest nie tylko bardziej brutalny w swojej sztuce, ale również coraz bardziej finezyjny. Były wątki, które nie przypadły mi do gustu, niemniej – bardzo gorąco polecam.
„Zapukał trzy razy, takie było ich hasło. Trzy powolne uderzenia w drzwi. Było dużo śmiechu na imprezie, gdy to ustalali. Eryk mówił, że tak podobno puka Śmierć, a oni przecież prawie umarli, bo świat ich zostawił. Gdy świat cię zostawia osamotnionego, to jakbyś nie żył, więc Śmierć nie może ci nic zrobić. Zatem jeśli usłyszą takie pukanie, to sprawa jest jasna, albo to...
więcej Pokaż mimo to